Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. IX

[lazada]

Napisane przez ytaaa

Owszem kilka osób z całej gromady znalazło pracę w zawodzie z tych osób, które ja znam
Ja mówię o sobie, że żałuje studiów w Lublinie. Inaczej bym ten czas rozporządziła, tutaj (Warszawa) jest więcej staży i praktyk, które mnie interesują.

Zresztą ze swojej perspektywy wiem jak wygląda szukanie pracy. Ludzie by się pozabijali by dostać pracę i te durne pytanka pracodawców. Nawet na najniższe stanowiska było pół godziny maglowania
Owszem znaleźli pracę, ale nie daj Boże jak ją stracą, to mega przeżywanie kiedy kolejną znajdą

wiadomo, że większe miasto to większe perspektywy. Też studiowałam w Lublinie, a praktyki płatne (najniższa krajowa) znalazłam w Warszawie i wyjechałam na całe wakacje. Nie mówię, że jest łatwo, ale jak ktoś bardzo chce to da się. Wyjechałam również na Erasmusa, tu bym powiedziała, że nawet łatwiej jest wyjechać z mniejszego miasta bo w tych dużych jest znacznie większa konkurencja.
Co do podkreślonej części - moim zdaniem tak jest wszędzie. Paradoks jest taki, że pod koniec studiów znalazłam pracę w Lublinie w zawodzie na uop, a dłużej jej szukałam po przeprowadzce do miasta znacznie większego. Pocieszające jest to, że znaczna większość osób ode mnie z roku pracuje w zawodzie, ale jakieś 25% zostało, a 75% wyjechało, głównie do Warszawy. Rynek stolicy też jest już mocno zapchany.
Prędzej czy później i tak większość osób wyjeżdża, w końcu to ściana wschodnia i nie mówię, że jest kolorowo. Twierdzę tylko, że myślenie: na pewno nie znajdę pracy bo tu gdzie mieszkam to się nie da jest złe.
Z plusów, łatwiej na wschodzie wstrzelić się z jakimś ciekawym bieznesem. W Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku takich pomysłów może być już kilka, natomiast bycie pierwszym w danym regionie może być strzałem w dziesiątkę. Wiem, że zaraz ktoś napisze, że klienci nie mają pieniędzy itd. Jest to po części prawda, tu mamy taki problem a w Warszawie ogromną konkurencję. Wszystko można przekuć w swój sukces

[Sherminka]

Napisane przez ytaaa

Owszem kilka osób z całej gromady znalazło pracę w zawodzie z tych osób, które ja znam
Ja mówię o sobie, że żałuje studiów w Lublinie. Inaczej bym ten czas rozporządziła, tutaj (Warszawa) jest więcej staży i praktyk, które mnie interesują.

Zresztą ze swojej perspektywy wiem jak wygląda szukanie pracy. Ludzie by się pozabijali by dostać pracę i te durne pytanka pracodawców. Nawet na najniższe stanowiska było pół godziny maglowania
Owszem znaleźli pracę, ale nie daj Boże jak ją stracą, to mega przeżywanie kiedy kolejną znajdą

U mnie było 2 miesiące rekrutacji

[kasia1608]

dziki wschód wita
dawno nie wypowiadałam się tutaj, może dlatego że po stażu mnie zatrudnili, właśnie rozpoczynam ostatni miesiąc jaki miałam zapewniony.. nie wiem co potem, 2 koleżanka ze zlecenia wyleciała, druga po urlopie też nie przedłużyli jej umowy, inną chcą przenieść .... w dodatku na zleceniu czuję się jak parobek
Przepracowałam/pracuję 10 miesiąc ( dodam że w sklepie w galerii )

[ytaaa]

Napisane przez Sherminka

U mnie było 2 miesiące rekrutacji

Na to stanowisko w urzędzie, czy inne ?

Chociaż tutaj w Wawie też ostatnio miałam rozmowę, testy psychologiczne, łącznie 3 h Chyba sprawdzali moją cierpliwość.

[kasia.diet]

Mam pytanie czy ktoś może uczestniczył w "rekrutacji grupowej" gdzie było jakieś zadanie grupowe?

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez kasia.diet

Mam pytanie czy ktoś może uczestniczył w "rekrutacji grupowej" gdzie było jakieś zadanie grupowe?

Ja nie i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała brać w czymś takim udziału.

Lazada nie wiem czemu cały czas myślałam, że ty z nad morza jesteś.

[Sherminka]

Napisane przez ytaaa

Na to stanowisko w urzędzie, czy inne ?

Chociaż tutaj w Wawie też ostatnio miałam rozmowę, testy psychologiczne, łącznie 3 h Chyba sprawdzali moją cierpliwość.

Na to w urzędzie

[Apelly]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;50059611]

Lazada nie wiem czemu cały czas myślałam, że ty z nad morza jesteś. [/QUOTE]
A ja znów, że z Wrocławia

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Apelly

A ja znów, że z Wrocławia

Bo jest, mi chodziło o miejsce skąd pochodzi.

[20160901857]

Po prawie w Lublinie to raczej za 1500 zł...a przynajmniej moim znajomym proponują takie szałowe stawki. Rok aplikacji kosztuje 5500 zł + 250 zł składki, więc wynajmując pokój i żyjąc na poziomie "takim sobie" raczej nie jest kolorowo.

[lazada]

Napisane przez nouvelle90

Po prawie w Lublinie to raczej za 1500 zł...a przynajmniej moim znajomym proponują takie szałowe stawki. Rok aplikacji kosztuje 5500 zł + 250 zł składki, więc wynajmując pokój i żyjąc na poziomie "takim sobie" raczej nie jest kolorowo.

Moja koleżanka ma 2300 zł na aplikacji w Lublinie Myślę, że w Wawie niektórzy też pracują za 1500 zł......, chociaż wiadomo, że ogólnie stawki w Warszawie są nieporównywalnie wyższe.

[kasia.diet]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;50059611]Ja nie i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała brać w czymś takim udziału. [/QUOTE]

Ja właśnie jutro mam taką rozmowę i jestem ciekawa jak to może wyglądać, jakie zadanie grupowe mogą dać

[Apelly]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;50060198]Bo jest, mi chodziło o miejsce skąd pochodzi. [/QUOTE]
No mi też. Chociaż wiem, że teraz tam pracuje. Ok, lazada nie zweryfikowała tych informacji, więc może już lepiej nie piszmy o tym :P

[julk44]

Napisane przez kasia.diet

Mam pytanie czy ktoś może uczestniczył w "rekrutacji grupowej" gdzie było jakieś zadanie grupowe?

Napisane przez kasia.diet

Ja właśnie jutro mam taką rozmowę i jestem ciekawa jak to może wyglądać, jakie zadanie grupowe mogą dać

Ja miałam tą nieprzyjemność, swego czasu we Wrocławiu do cc orange. Wydaje mi się, że firmy rekrutują grupowo w momencie kiedy mają dużą rotację i potrzebują na już kilka osób. U mnie to była to rekrutacja połączona ze szkoleniem i szczerze mówiąc to byłam zbyt mało kreatywna, ale i tak chcieli mnie przyjąć.
Wyglądało to mniej więcej tak, że każdy mówił coś po kolei, albo np dopowiadał, jakieś takie bzdury, rysowanie tabelek i wypisywanie +/- czegoś tam... (np abonamentu) Jeszcze pytania z serii kreatywnych, czyli znaleźć jak najwięcej zastosowań i zareklamować UWAGA !!! miotłę z gałązek wierzby, a hitem był gwiezdny pył

[lazada]

Napisane przez Apelly

No mi też. Chociaż wiem, że teraz tam pracuje. Ok, lazada nie zweryfikowała tych informacji, więc może już lepiej nie piszmy o tym :P

Weryfikuję Tak, mieszkam teraz i pracuję we Wrocławiu

---------- Dopisano o 22:41 ---------- Poprzedni post napisano o 22:38 ----------

Napisane przez kasia.diet

Ja właśnie jutro mam taką rozmowę i jestem ciekawa jak to może wyglądać, jakie zadanie grupowe mogą dać

To zależy na jakie stanowisko.
Kiedyś byłam na rekrutacji na praktyki! do pewnej znanej korporacji. Do 2ego etapu przeszło 12 osób z których zostały utworzone 3 grupy. Chodziło o to żeby wybrać lidera, na dany temat coś przygotować, przedstawić itp. żeby mogli ocenić jak pracujesz w grupie.

[kombinacja]

Napisane przez kasia.diet

Mam pytanie czy ktoś może uczestniczył w "rekrutacji grupowej" gdzie było jakieś zadanie grupowe?

brałam udział kilka razy, chodzi o to, żeby rekruter zobaczył jak odnajdujesz się w grupie. umiejętność pracy w zespole to obecnie podobno jedna ważniejszych umiejętności miękkich ja kilka razy trafiłam na zadania, w którym dzielono nas na zespoły, gdzie musieliśmy podjąć decyzję i wypracować jakiś kompromis, a każdy zespół dostał odwrotne instrukcje. albo mieliśmy jakieś zadanie i prezentowaliśmy opracowane wnioski przed innymi grupami.

nie lubię tego etapu rekrutacji. pracę w zespole ogólnie bardzo lubię, ale ten etap jest na maksa sztuczny, każdy chce wypaść jak najlepiej, często kosztem innych i ogólnie jest sztuczna atmosfera. no ale podobno to najbardziej wiarygodny sposób przeprowadzania eliminacji w procesie rekrutacji

[20160901857]

W mojej nowej pracy tak bardzo dbają o współpracę w zespole, że podobno po okresie próbnym bedą mnie oceniać nie tylko merytorycznie, ale też pod względem tego, czy zespół mnie lubi i jak się z nimi dogaduję póki co z wszystkimi się integruję, wszyscy są do rany przyłóż i w ogole to taka miła odmiana po ostatnich przykrych doświadczeniach...mam nadzieję, że tak już zostanie

[lazada]

Napisane przez nouvelle90

W mojej nowej pracy tak bardzo dbają o współpracę w zespole, że podobno po okresie próbnym bedą mnie oceniać nie tylko merytorycznie, ale też pod względem tego, czy zespół mnie lubi i jak się z nimi dogaduję póki co z wszystkimi się integruję, wszyscy są do rany przyłóż i w ogole to taka miła odmiana po ostatnich przykrych doświadczeniach...mam nadzieję, że tak już zostanie

ciekawa jestem co napiszą w takiej ocenie Niestety niejednokrotnie przekonałam się, że w pracy najczęściej trzeba uważać na tych miłych. W każdym razie mam nadzieję, że przejdziesz pozytywnie ten test bo pewnie będzie on miał wpływ na przedłużenie umowy

[sideritis]

Napisane przez nouvelle90

W mojej nowej pracy tak bardzo dbają o współpracę w zespole, że podobno po okresie próbnym bedą mnie oceniać nie tylko merytorycznie, ale też pod względem tego, czy zespół mnie lubi i jak się z nimi dogaduję póki co z wszystkimi się integruję, wszyscy są do rany przyłóż i w ogole to taka miła odmiana po ostatnich przykrych doświadczeniach...mam nadzieję, że tak już zostanie

Dla mojego przełożonego współpraca w zespole była również jednym z kluczowych elementów

[20160901857]

Napisane przez lazada

ciekawa jestem co napiszą w takiej ocenie Niestety niejednokrotnie przekonałam się, że w pracy najczęściej trzeba uważać na tych miłych. W każdym razie mam nadzieję, że przejdziesz pozytywnie ten test bo pewnie będzie on miał wpływ na przedłużenie umowy

Tam wszyscy są dla siebie mili - chyba dlatego, ze wszyscy są w podobnym wieku i przez to łatwiej się dogadać.

[kasia.diet]

Dzięki za odpowiedzi
Ja mam taki problem że owszem w grupie lubię i umiem pracować, ale nie ze świeżo poznanymi i zupełnie obcymi ludźmi :/ z moją kreatywnością też może być ciężko :P ale nic to, pojadę zobaczę jak to wygląda. Wczoraj zrezygnowałam z pracy o której wcześniej pisałam i został mi bilet miesięczny i wolny czas więc mogę sobie jeździć, nic nie tracę...

[MissCath]

Napisane przez lazada

ciekawa jestem co napiszą w takiej ocenie Niestety niejednokrotnie przekonałam się, że w pracy najczęściej trzeba uważać na tych miłych. W każdym razie mam nadzieję, że przejdziesz pozytywnie ten test bo pewnie będzie on miał wpływ na przedłużenie umowy

Oj, to akurat prawda jest, ale tylko wtedy, jeśli mamy bezpośrednio do czynienia z takimi osobami. Jeśli ludzie z innych działów są dla ciebie mili, to po prostu są. Ale jeśli ktoś, z kim bezpośrednio pracujesz, jest dla ciebie miły, to gdzieś jest haczyk. Też się na tym przejechałam i dlatego uważam, że w pracy nie ma przyjaźni, są najwyżej znajomości.

[_Aneta]

Mój znajomy właśnie w 3 dni znalazł pracę. Skończył swoją edukację na gimnazjum. Na początek uop i trochę ponad 2000 netto, co roku podwyżki, po kilku latach ludzie dochodzą do 4000, a przynajmniej tyle tam zarabia po chyba 7 latach osoba która znam. Fakt, że robota fizyczna, produkcja, ale tak się zaczęłam zastanawiać jak to jest. W moim otoczeniu takie osoby jak mój znajomy nawet nie biorą pod uwagę umowy zlecenie czy najniższej krajowej. I pracę szybko znajdują. A człowiek skończy studia, wiąże swoje nadzieje z jakimś jednym konkretnym zawodem i marzy żeby go ktoś przyjął w ogóle. A od razu 2k na rękę i uop to już szał. Tak się chciałam wyzalic.

Kuzynka chce szepnąc o mnie swojemu szefowi. Oczywiście od razu powiedziała, że w grę wchodzi tylko zlecenie. I pewnie jakieś grosze. No ale już mi przestało zależeć na uop, teraz i tak robię na zleceniu w śmiesznej pracy, więc zlecenie w zawodzie i tak będzie krokiem do przodu. Nawet jeszcze nie wie czy ten szef kogokolwiek będzie potrzebować po moim kierunku, ale spytać można.

[wiktoriablack]

Napisane przez _Aneta

Mój znajomy właśnie w 3 dni znalazł pracę. Skończył swoją edukację na gimnazjum. Na początek uop i trochę ponad 2000 netto, co roku podwyżki, po kilku latach ludzie dochodzą do 4000, a przynajmniej tyle tam zarabia po chyba 7 latach osoba która znam. Fakt, że robota fizyczna, produkcja, ale tak się zaczęłam zastanawiać jak to jest. W moim otoczeniu takie osoby jak mój znajomy nawet nie biorą pod uwagę umowy zlecenie czy najniższej krajowej. I pracę szybko znajdują. A człowiek skończy studia, wiąże swoje nadzieje z jakimś jednym konkretnym zawodem i marzy żeby go ktoś przyjął w ogóle. A od razu 2k na rękę i uop to już szał. Tak się chciałam wyzalic.

Kuzynka chce szepnąc o mnie swojemu szefowi. Oczywiście od razu powiedziała, że w grę wchodzi tylko zlecenie. I pewnie jakieś grosze. No ale już mi przestało zależeć na uop, teraz i tak robię na zleceniu w śmiesznej pracy, więc zlecenie w zawodzie i tak będzie krokiem do przodu. Nawet jeszcze nie wie czy ten szef kogokolwiek będzie potrzebować po moim kierunku, ale spytać można.

Ja ostatnio mam kryzys i załamanie. I Twój wpis jest dołujący.

Ostatnio wujek mi powiedział, że ludzie po studiach tak naprawdę zaczynają od początku. Ludzie którzy po maturze poszli do pracy mają już 5 lat doświadczenie praktycznego. Studenci mają teorie, ale z praktyką bywa różnie. I że trzeba szukać pracy, najlepiej w zawodzie, nawet na początku za gorsze pieniądze i umowę, ale pracować na lepsze. Pracują rozwijać się i szukać nowych możliwości, poznawać ludzi. Brzmi to pięknie, ale szukając pracy i nie mogąc jej znaleźć jakoś ciężko. Czasami mam wrażenie, że w Polsce dużo osób pracuje jak niewolnicy.

Na dodatek się rozchorowałam

[d59d305dc966be0c36ab0a8090c919b2e67b5ccd]

Napisane przez wiktoriablack

Ja ostatnio mam kryzys i załamanie. I Twój wpis jest dołujący.

Ostatnio wujek mi powiedział, że ludzie po studiach tak naprawdę zaczynają od początku. Ludzie którzy po maturze poszli do pracy mają już 5 lat doświadczenie praktycznego. Studenci mają teorie, ale z praktyką bywa różnie. I że trzeba szukać pracy, najlepiej w zawodzie, nawet na początku za gorsze pieniądze i umowę, ale pracować na lepsze. Pracują rozwijać się i szukać nowych możliwości, poznawać ludzi. Brzmi to pięknie, ale szukając pracy i nie mogąc jej znaleźć jakoś ciężko. Czasami mam wrażenie, że w Polsce dużo osób pracuje jak niewolnicy.

Na dodatek się rozchorowałam

Nie smutaj
To jest prawda, studenci,tfu,absolwenci zaczynają od zera. Bo ALBO zleceniówka za grosze, albo staż za grosze. Nielicznym się udaje od razu mieć fajne pieniądze. No i to szukanie pracy w zawodzie...można czekać na gwiazdkę z nieba. Powiem tak, jak szukałam w księgowości to było sporo ogłoszeń, a od jesieni nie ma nic...także można szukać, czekać, a potem i tak wyląduje się w sklepie i usłyszy od obcych osób "Trzeba było się uczyć, to byś w sklepie nie siedziała" (Strasznie mnie to bawi)

[MissCath]

Napisane przez _Aneta

Mój znajomy właśnie w 3 dni znalazł pracę. Skończył swoją edukację na gimnazjum. Na początek uop i trochę ponad 2000 netto, co roku podwyżki, po kilku latach ludzie dochodzą do 4000, a przynajmniej tyle tam zarabia po chyba 7 latach osoba która znam. Fakt, że robota fizyczna, produkcja, ale tak się zaczęłam zastanawiać jak to jest. W moim otoczeniu takie osoby jak mój znajomy nawet nie biorą pod uwagę umowy zlecenie czy najniższej krajowej. I pracę szybko znajdują. A człowiek skończy studia, wiąże swoje nadzieje z jakimś jednym konkretnym zawodem i marzy żeby go ktoś przyjął w ogóle. A od razu 2k na rękę i uop to już szał. Tak się chciałam wyzalic.

Kuzynka chce szepnąc o mnie swojemu szefowi. Oczywiście od razu powiedziała, że w grę wchodzi tylko zlecenie. I pewnie jakieś grosze. No ale już mi przestało zależeć na uop, teraz i tak robię na zleceniu w śmiesznej pracy, więc zlecenie w zawodzie i tak będzie krokiem do przodu. Nawet jeszcze nie wie czy ten szef kogokolwiek będzie potrzebować po moim kierunku, ale spytać można.

I właśnie to jest chore, że potem gadają "trzeba było się uczyć". No tak, uczyłam się. I co? Nie ma co generalizować, że w sklepach to pracują ludzie po zawodówce. Często to studenci lub absolwenci studiów. No to jak taki absolwent ma zdobyć jakiekolwiek doświadczenie, jak nawet jeśli pracuje, studiując, to jest to najczęściej robota w sklepie, a nie w zawodzie? I niby w Polsce mamy dużo ludzi z wyższym wykształceniem, ale mam wrażenie, że w ogóle ich się nie szanuje. Bo to jest chore, żeby taki za przeproszeniem robol zarabiał kupę kasy, a osoba z wyższym wykształceniem, która pretenduje do bycia klasą średnią chociażby ze względu na kompetencje kulturowe, wręcz wegetowała i cieszyła się z 2000 zł na rękę i umowy o pracę...

[lazada]

Macie rację, ale naprawdę chciałybyście wykonywać cały życie prostą powtarzalną fizyczną pracę za 4000 netto? Pieniądze to nie wszystko - ja bym nie chciała.
To prawda, że studenci/absolwenci zaczynają od zera, ale od czego mają niby zaczynać? Każdy kiedyś ma swój pierwszy dzień w pracy. Pomyślcie sobie, że zaczynacie za jakieś małe pieniądze pracę w zawodzie, ale za 10 lat możecie mieć super stanowisko i świetne pieniądze, a ten wasz kolega po gimnazjum pewnie dalej będzie w tym samym miejscu.

---------- Dopisano o 11:43 ---------- Poprzedni post napisano o 11:42 ----------

Napisane przez MissCath

Oj, to akurat prawda jest, ale tylko wtedy, jeśli mamy bezpośrednio do czynienia z takimi osobami. Jeśli ludzie z innych działów są dla ciebie mili, to po prostu są. Ale jeśli ktoś, z kim bezpośrednio pracujesz, jest dla ciebie miły, to gdzieś jest haczyk. Też się na tym przejechałam i dlatego uważam, że w pracy nie ma przyjaźni, są najwyżej znajomości.

Mam na myśli osoby które są permanentnie miłe - to jest podejrzane. Fajnie jak masz miłych współpracowników, ale takich którzy jak się na Ciebie wkurzą to też to powiedzą.

[_Aneta]

Może to głupio zabrzmi ale czasem jestem zła sama na siebie, że mam jakieś większe ambicje, że chcę mieć satysfakcję z pracy, iść w swoim kierunku. Zazdroszczę tym, którzy olali wykształcenie, zrobili kurs na wózki widłowe czy jakieś inne uprawnienia, mają stabilną pracę, niezły hajs i są z tym szczęśliwi. Bo ja bym była mega niespełniona i chodziła tam jak na ścięcie. Pracowałam w różnych miejscach, ale traktowalam te prace jako przejściowe. Jakbym nie miała chociaż złudzeń na lepszą pracę w przyszłości to bym się załamała. No naprawdę, perspektywa pracy w fabryce do końca życia by mnie dobiła. I serio zazdroszczę tym, dla których fizyczna robota do końca życia to spoko luz a studia to czarna magia bo często dużo lepiej na tym wychodzą.

[MissCath]

Jest jeszcze druga strona medalu - robol nie będzie robił do 67 roku życia, bo zdrowia mu zabraknie. Praca fizyczna to większe ryzyko zawodowe. No i fakt, zero rozwoju.

A to też racja, lazada, osoby, które są cały czas miłe często coś ukrywają, albo obmawiają nas za plecami. I szczerze, też bym wolała, żeby ktoś mi powiedział, o co jest zły, a nie tylko przemilczał czy udawał, że nic się nie stało. Choć z drugiej strony... U mnie w pracy taka nauczycielka jest, że ona chyba po prostu nie potrafi być niemiła dla kogoś. Ale to chyba taki styl bycia

[Nemme]

Napisane przez MissCath

I właśnie to jest chore, że potem gadają "trzeba było się uczyć". No tak, uczyłam się. I co? Nie ma co generalizować, że w sklepach to pracują ludzie po zawodówce. Często to studenci lub absolwenci studiów. No to jak taki absolwent ma zdobyć jakiekolwiek doświadczenie, jak nawet jeśli pracuje, studiując, to jest to najczęściej robota w sklepie, a nie w zawodzie? I niby w Polsce mamy dużo ludzi z wyższym wykształceniem, ale mam wrażenie, że w ogóle ich się nie szanuje. Bo to jest chore, żeby taki za przeproszeniem robol zarabiał kupę kasy, a osoba z wyższym wykształceniem, która pretenduje do bycia klasą średnią chociażby ze względu na kompetencje kulturowe, wręcz wegetowała i cieszyła się z 2000 zł na rękę i umowy o pracę...

Jeżeli masz takie podejście do "zwykłych roboli" to nie wiem, gdzie te kompetencje kulturowe ludzi z wyższym wykształceniem. Przykro tego słuchać, że nie doceniasz ludzi, którzy pracują fizycznie. I tak, taki "robol" też powinien zarabiać kupę kasy, jeżeli to co robi, robi bardzo dobrze. I wcale nie musi mieć wykształcenia wyższego, żeby być świetnym hydraulikiem, budowlańcem, glazurnikiem czy mechanikiem.
A dużo osób z wyższym wykształceniem nie potrafi, za przeproszeniem, nic.
Ostatnio właśnie do szefa przyszedł chłopak, który chce robić u nas letnie praktyki studenckie. Szef zadał mu kilka pytań - nie odpowiedział na żadne, ponieważ "on ma się tego wszystkiego nauczyć na praktykach!". Miał strasznie roszczeniowe podejście, a nie potrafił odpowiedź na proste pytanie - co to jest zgrzewanie, jakie są elementy kanalizacji.... A tego uczą już na drugim roku. I jak ktoś taki chce później zarabiać na początek kilka tysięcy, jak zwykły "robol" w naszej firmie wie więcej od niego?