Czy wg Was zarobki 2,5 tysiąca miesięcznie to dużo czy mało ?

[201608010929]

Moim zdaniem to mało, nawet biorąc pod uwagę podstawowe potrzeby, czyli jedzenie, rachunki, utrzymanie samochodu, jakieś podstawowe rozrywki, leki, nieprzewidziane wydatki, wakacje.

[arachnea]

.

[ulinkaaa]

Nie da się ocenić, czy dużo czy mało, zależy od miejsca i sytuacji materialnej.

[nelciak]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Moim zdaniem to mało, nawet biorąc pod uwagę podstawowe potrzeby, czyli jedzenie, rachunki, utrzymanie samochodu, jakieś podstawowe rozrywki, leki, nieprzewidziane wydatki, wakacje.

Całe szczęscie nie dla wszystkich utrzymanie samochodu jest podstawową potrzebą

[Mijanou]

Napisane przez laisla

To jest plus minus średnia krajowa jeśli to netto Nie jest źle, wiele osób może tylko pomarzyć o takiej wypłacie, ale wiadomo są i tacy, którzy uśmiechnęliby się z politowaniem na propozycję pracy za takie pieniądze.

---------- Dopisano o 01:35 ---------- Poprzedni post napisano o 01:34 ----------



Jest po prostu średnia. Średnia krajowa (było powiedziane, że za 40h pracy). Bez wnikania w osobiste sytuacje osób zainteresowanych

Laislo,
moim zdaniem to nie jest wiele. Tyle tylko, że my już mamy mentalność niewolnika, który zazdrości innemu niewolnikowi, że w jego miseczce jest odrobina więcej ryżu a tak naprawdę obaj mają tego ryżu niewiele i nawet tego nie dostrzegają. Ba, nawet nie wiedzą, że może być inaczej, bo taką średnią krajową wyznaczył im pan. Czyli przyjęli ją za normę i nie pragną więcej gdyż uważają, że to nieskromne i więcej nie mogą żądać.

Moim zdaniem, w opcji 2 plus 2, ( czyli razem 5000 i dwoje dzieci na utrzymaniu) to nie są jakieś wielkie pieniądze. Po odtrąceniu czynszu i rachunków da się spokojnie przeżyć (jeść) ale to wszystko. To wychodzi 1000 zł na jedzenie w tygodniu dla czterech osób. Jedno wyjście całą rodziną do kina to 100 zł, więc raz w miesiącu sobie pozwolisz. Raz w miesiącu kupisz książkę. I tyle...

Jeśli w dodatku do tych 5000 masz kredyt, kwota staje się automatycznie mniejsza. Moim zdaniem to żadne kokosy. Może jestem nieskromna ale dla mnie praca za 2500 nie jest pracą "dobrą". Nie chcę tak żyć.

---------- Dopisano o 22:20 ---------- Poprzedni post napisano o 22:15 ----------

Napisane przez nelciak

Całe szczęscie nie dla wszystkich utrzymanie samochodu jest podstawową potrzebą

Nelciaku,
z całym szacunkiem: jeśli chcesz zasuwać całe życie tramwajami- Twoje prawo. Ktoś może po prostu nie chcieć. Ja, na przykład, nie chcę i nie będę. Dla mnie to więc sprawa ważna. Nie oceniaj czyichś potrzeb pod kątem swoich potrzeb.

[201705250955]

Nie jest to dużo, ale jeśli autorka wątku mieszka w okolicach miasta, które ma przy avatarze, to jest to naprawdę sporo. Orientuję się trochę w realiach zatrudnienia w miasteczkach z okolicznych powiatów, bo mam znajomych z różnych miejsc i praca za taką pensję w miejscach, gdzie nie ma przemysłu/korpo/poza budżetówką jest naprawdę bardzo ok. Jak ktoś zarabia więcej niż 2500 netto w małym miasteczku to gratuluję.

[skazana_na_bluesa]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;50825407]Jeśli netto to biednie, choć jak na tak małe miasto to i tak jest myślę okej. Natomiast taka kwota na rękę już jest bardzo fajna.[/QUOTE]
przecież netto to JEST na rękę.

myślę, że nie jest to złe wynagrodzenie, tym bardziej w tak małym mieście.

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez skazana_na_bluesa

przecież netto to JEST na rękę.

myślę, że nie jest to złe wynagrodzenie, tym bardziej w tak małym mieście.

Wiem, wiem, napisałam z rozpędu, już mnie ktoś poprawił wcześniej

[emenyx]

Napisane przez Mijanou

Laislo,
moim zdaniem to nie jest wiele. Tyle tylko, że my już mamy mentalność niewolnika, który zazdrości innemu niewolnikowi, że w jego miseczce jest odrobina więcej ryżu a tak naprawdę obaj mają tego ryżu niewiele i nawet tego nie dostrzegają. Ba, nawet nie wiedzą, że może być inaczej, bo taką średnią krajową wyznaczył im pan. Czyli przyjęli ją za normę i nie pragną więcej gdyż uważają, że to nieskromne i więcej nie mogą żądać.

Moim zdaniem, w opcji 2 plus 2, ( czyli razem 5000 i dwoje dzieci na utrzymaniu) to nie są jakieś wielkie pieniądze. Po odtrąceniu czynszu i rachunków da się spokojnie przeżyć (jeść) ale to wszystko. To wychodzi 1000 zł na jedzenie w tygodniu dla czterech osób. Jedno wyjście całą rodziną do kina to 100 zł, więc raz w miesiącu sobie pozwolisz. Raz w miesiącu kupisz książkę. I tyle...

Jeśli w dodatku do tych 5000 masz kredyt, kwota staje się automatycznie mniejsza. Moim zdaniem to żadne kokosy. Może jestem nieskromna ale dla mnie praca za 2500 nie jest pracą "dobrą". Nie chcę tak żyć.

---------- Dopisano o 22:20 ---------- Poprzedni post napisano o 22:15 ----------


Nelciaku,
z całym szacunkiem: jeśli chcesz zasuwać całe życie tramwajami- Twoje prawo. Ktoś może po prostu nie chcieć. Ja, na przykład, nie chcę i nie będę. Dla mnie to więc sprawa ważna. Nie oceniaj czyichś potrzeb pod kątem swoich potrzeb.

Mieszasz zarobki z wydatkami, akurat wydatki nikogo nie obchodzą.
Liczy sie suma wyjściowa, która jest wypadkowa wykształcenia, doświadczenia, ilości godzin pracy i rejonu geograficznego.

Kto jak zarządza swoimi finansami nie ma znaczenia, każdy ma inne potrzeby.

[Kocurasek]

napisane przez czereśniowy sad

Mnie sie wydaje ze takie kwoty to malo kto zarabia. Bynajmniej w moim otoczeniu. Ludzie na moich terenach zarabiaja po max. 2 tysiace.

to sobie sama odpowiedziałaś, że zarabiasz więcej od innych w swojej okolicy. Dla mnie jest to minimum, za które bym pomyślała czy pracę przyjąć. Ale ja nie mieszkam sama, mój TŻ zarabia dużo, więc mogłabym się za tyle "realizować" .
Gdybym mieszkała sama to pomimo tego, że płacę jedynie rachunki, utrzymanie auta i zwierząt i mam mały kredyt to nie wiem czy by mi starczyło na normalne życie.

bynajmniej to nie to samo co przynajmniej

napisane przez arachnea

Jak dla mnie to kosmiczna kasa chciałabym tyle mieć na rękę.

wsadzę kij w mrowisko, ale przez takie osoby, dla których takie pieniądze to szczyt marzeń, zarobki są jakie są.

napisane przez Mijanou

moim zdaniem to nie jest wiele. Tyle tylko, że my już mamy mentalność niewolnika, który zazdrości innemu niewolnikowi, że w jego miseczce jest odrobina więcej ryżu a tak naprawdę obaj mają tego ryżu niewiele i nawet tego nie dostrzegają. Ba, nawet nie wiedzą, że może być inaczej, bo taką średnią krajową wyznaczył im pan. Czyli przyjęli ją za normę i nie pragną więcej gdyż uważają, że to nieskromne i więcej nie mogą żądać.

co widać

napisane przez asia_aisa

Nie jest to dużo, ale jeśli autorka wątku mieszka w okolicach miasta, które ma przy avatarze, to jest to naprawdę sporo. Orientuję się trochę w realiach zatrudnienia w miasteczkach z okolicznych powiatów, bo mam znajomych z różnych miejsc i praca za taką pensję w miejscach, gdzie nie ma przemysłu/korpo/poza budżetówką jest naprawdę bardzo ok. Jak ktoś zarabia więcej niż 2500 netto w małym miasteczku to gratuluję.

a w tych mniejszych miejscowościach jest tańsze jedzenie? Wiem, że mieszkania trochę tak, ale kredyty oprocentowane są tak samo, benzyna też nie jest tańsza. Od pierwszego do pierwszego pewnie starczy, ale jeśli tylko na tym ma polegać życie to jestem zaskoczona, że ludzie się jeszcze z tego cieszą.

[Kolor Bzu]

Moim zdaniem jeśli jest też druga osoba, która tyle samo zarabia to jest t już kwota zdecydowanie wystarczająca, choć to też oczywiście zależy od sytuacji (kredytów, zbowiązań, wydatków stałych etc,) dla mnie w każdym razie taka kwota jest ani mała, ani duża- jest wystarczająca.

[zakonna]

Kocurasek, może popatrz dalej niż czubek twojego nosa. Nie każdy ma TŻ, który bardzo dobrze zarabia i nie każdy ma możliwość kręcenia nosem i marudzenia, kiedy wreszcie znajdzie pracę. Mentalność niewolnika? A może burżuazyjna i szalona potrzeba jedzenia i opłacenia dachu nad głową?

[Kolor Bzu]

Kocurasku wszystko zależy od ptrzeb, sytuacji i stylu życia.
Za coś jeść trzeba i opłacać rachunki, a dodatkowo zarobki w okolicy średniej krajowej t nie jest coś na c można kręcić nosem jak się nie ma bogatego TŻ-a.
2500 netto to wcale nie jest mało. Obiektywnie przynajmniej, bo są i tacy dla których 4000 to będzie bardzo mało

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Kocurasku, a nie bierzesz pod uwagę tego, że nie każdy ma bogatego TŻ a żyć za coś trzeba? Tak piszesz jakby najlepiej się było zbuntować i zawinąć tyłkiem, że się za takie marne ochłapy nie będzie pracowało, myślisz że to coś da? Pracodawca Ci się w twarz zaśmieje, bo na Twoje miejsce będzie dziesięciu innych, którzy muszą mieć za co utrzymać rodzinę i wezmą taką, czy mniejszą kasę z pocałowaniem ręki.

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Ani dużo, ani mało - tak w sam raz, żeby normalnie żyć, spełniać wszystkie swoje podstawowe potrzeby, a od czasu do czasu jakieś mniej podstawowe.

Ale jeśli mówimy o małym mieście - to całkiem sporo.
Ktoś pytał czy życie w mniejszych miastach jest tańsze - tak, trochę jest. Widzę to jak porównuję Kraków gdzie teraz mieszkam i moją rodzinną miejscowość - ceny mieszkań, ich utrzymania, większość usług, sklepy nie sieciowe - są różnice w cenach.
Głupie truskawki w sezonie są po 3 zł/kg, a w Krakowie około 6-7 zł.
Np. do fryzjera chodzę tylko w mojej mieścinie, bo to nieraz nawet 100% ceny krakowskiej.
Trochę jest takich przykładów.

[Kocurasek]

napisane przez zakonna
Kocurasek, może popatrz dalej niż czubek twojego nosa. Nie każdy ma TŻ, który bardzo dobrze zarabia i nie każdy ma możliwość kręcenia nosem i marudzenia, kiedy wreszcie znajdzie pracę. Mentalność niewolnika? A może burżuazyjna i szalona potrzeba jedzenia i opłacenia dachu nad głową?

napisane przez Kolor Bzu
Kocurasku wszystko zależy od ptrzeb, sytuacji i stylu życia.
Za coś jeść trzeba i opłacać rachunki, a dodatkowo zarobki w okolicy średniej krajowej t nie jest coś na c można kręcić nosem jak się nie ma bogatego TŻ-a.
2500 netto to wcale nie jest mało. Obiektywnie przynajmniej, bo są i tacy dla których 4000 to będzie bardzo mało

napisane przez Tassarinian
Kocurasku, a nie bierzesz pod uwagę tego, że nie każdy ma bogatego TŻ a żyć za coś trzeba? Tak piszesz jakby najlepiej się było zbuntować i zawinąć tyłkiem, że się za takie marne ochłapy nie będzie pracowało, myślisz że to coś da? Pracodawca Ci się w twarz zaśmieje, bo na Twoje miejsce będzie dziesięciu innych, którzy muszą mieć za co utrzymać rodzinę i wezmą taką, czy mniejszą kasę z pocałowaniem ręki.

Zupełnie nie chciałam być tak zrozumiana. Napisałam, że można sobie pozwolić na taką pracę w momencie gdy ma się drugą osobę, która zarabia odpowiednio więcej. Piszę z perspektywy osoby żyjącej w jednym z największych polskich miast.
Ja wiem, że są osoby, które i za 1500 pójdą do pracy, bo muszą. ALE. 2500 zł to nie jest dużo jeśli żyć przyjdzie nam samemu.
Wynajem mieszkania/ rata 1500 zł
Telefon 30 zł
Bilet 100 zł
Rachunki 500 zł
na jedzenie/ ubranie i inne zostaje 870 zł czyli coś ok.217,50 zł na tydzień.

Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, wiem, że w mniejszych miejscowościach żyje się taniej, ale nie wiem czy to coś zmienia.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Kocurasek

to sobie sama odpowiedziałaś, że zarabiasz więcej od innych w swojej okolicy. Dla mnie jest to minimum, za które bym pomyślała czy pracę przyjąć. Ale ja nie mieszkam sama, mój TŻ zarabia dużo, więc mogłabym się za tyle "realizować" .
Gdybym mieszkała sama to pomimo tego, że płacę jedynie rachunki, utrzymanie auta i zwierząt i mam mały kredyt to nie wiem czy by mi starczyło na normalne życie.

bynajmniej to nie to samo co przynajmniej


wsadzę kij w mrowisko, ale przez takie osoby, dla których takie pieniądze to szczyt marzeń, zarobki są jakie są.


a w tych mniejszych miejscowościach jest tańsze jedzenie? Wiem, że mieszkania trochę tak, ale kredyty oprocentowane są tak samo, benzyna też nie jest tańsza. Od pierwszego do pierwszego pewnie starczy, ale jeśli tylko na tym ma polegać życie to jestem zaskoczona, że ludzie się jeszcze z tego cieszą.

widzę, że swoją wypowiedzią nie tylko mnie rozśmieszyłaś.
co z tego, że kredyty nie są oprocentowane tak samo, skoro sama wartość mieszkania jest diametralnie inna? w małym mieście za 100 000zł możesz kupić mieszkanie 3-pokojowe w dobrej lokalizacji, a w sporym mieście musisz dać 3xtyle.
żebyś się kiedyś nie zdziwiła jak przestaniesz być z bogatym facetem i będziesz musiała sama sobie radzić.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Kocurasek

Zupełnie nie chciałam być tak zrozumiana. Napisałam, że można sobie pozwolić na taką pracę w momencie gdy ma się drugą osobę, która zarabia odpowiednio więcej. Piszę z perspektywy osoby żyjącej w jednym z największych polskich miast.
Ja wiem, że są osoby, które i za 1500 pójdą do pracy, bo muszą. ALE. 2500 zł to nie jest dużo jeśli żyć przyjdzie nam samemu.
Wynajem mieszkania/ rata 1500 zł
Telefon 30 zł
Bilet 100 zł
Rachunki 500 zł
na jedzenie/ ubranie i inne zostaje 870 zł czyli coś ok.217,50 zł na tydzień.

Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, wiem, że w mniejszych miejscowościach żyje się taniej, ale nie wiem czy to coś zmienia.

Mieszkam w dużym mieście, owszem z TŻ-em i bez rat, ale jakbyśmy oboje zarbaili 2500 to razem mielibyśmy 5000.
I z tego- 1000 na opłaty (czynsz, rachunki), 1000 na jedzenie (i tak wydajemy mniej) i zostają 3000, na ubrania, hobby, odkładanie i sezonowe wydatki w stylu ubezpieczenie pojazdu. Także wcale nie tak mało.

Dlatego pisałam, że dużo/mało zależy od sytuacji zyciwej i wydatków.

[_Matilde_]

Nie sądzę że szczyt marzeń, ale jednak mieć 2500 jest lepiej niż nie mieć lub mieć połowę tego. I czy to naprawdę wina tych osób?

[Kocurasek]

napisane przez skazana_na_bluesa
widzę, że swoją wypowiedzią nie tylko mnie rozśmieszyłaś.
co z tego, że kredyty nie są oprocentowane tak samo, skoro sama wartość mieszkania jest diametralnie inna? w małym mieście za 100 000zł możesz kupić mieszkanie 3-pokojowe w dobrej lokalizacji, a w sporym mieście musisz dać 3xtyle.
żebyś się kiedyś nie zdziwiła jak przestaniesz być z bogatym facetem i będziesz musiała sama sobie radzić.

cieszę się, że poprawiłam Ci humor, niepotrzebna była ta zgryźliwość na końcu.
Nie mówiłam o kredycie tylko na mieszkanie. Mówiłam ogólnie. Nieplanowany remont, coś przeciekło, zabieg, inny wydatek - oprocentowanie jest jednakowe dla wszystkich. Ciężko jest taki kredyt później spłacać żyjąc samemu z takiej pensji.

napisane przez Kolor Bzu
Mieszkam w dużym mieście, owszem z TŻ-em i bez rat, ale jakbyśmy oboje zarbaili 2500 to razem mielibyśmy 5000.
I z tego- 1000 na opłaty (czynsz, rachunki), 1000 na jedzenie (i tak wydajemy mniej) i zostają 3000, na ubrania, hobby, odkładanie i sezonowe wydatki w stylu ubezpieczenie pojazdu. Także wcale nie tak mało.

Dlatego pisałam, że dużo/mało zależy od sytuacji zyciwej i wydatków.

od początku pisałam, że jest to zależne od sytuacji życiowej i od początku pisałam, że żyjąc w pojedynkę będzie to bardzo ciężkie, ale możliwe.

[skazana_na_bluesa]

to nie była złośliwość tylko proste stwierdzenie faktu. jak się jest zdanym tylko na własną pracę to nie zawsze da się wybrzydzać.
nie wszyscy robią remonty na kredyt. i głupie usługi - chociażby naprawa takiej pralki jest tańsza w małym mieście.

[201604130936]

No dla mnie to tak mocno średnio. Mocno mam na myśli raczej dolna granicę, a pisanie, że chciałoby się tyle zarabiać tego nie zmieni. Tylko smutno to brzmi. To nie złośliwość.

[201605300922]

Zależy za jaką pracę, proste, jeśli bardzo odpowiedzialna (nauczyciel, policjant, służba zdrowia itd), wymagająca specjalistycznej wiedzy, to niska. Dla mnie taka pensja docelowa byłaby zdecydowanie za niska i na pewno bym się nią nie zadowoliła, co innego jako pensja na początek, wtedy okej. I nie byłabym zadowolona, gdyby mój partner się taką pensją docelową miał zadowolić, bo prawda taka, że wtedy kredyt i wszelkie wydatki na rzeczy nie niezbędne do przeżycia byłyby na mojej głowie, o urlopie wychowawczym albo np. mojej ciężkiej chorobie nie wspomnę.

[201607111632]

Napisane przez Nadis

Zależy za jaką pracę, proste, jeśli bardzo odpowiedzialna (nauczyciel, policjant, służba zdrowia itd), wymagająca specjalistycznej wiedzy, to niska. Dla mnie taka pensja docelowa byłaby zdecydowanie za niska i na pewno bym się nią nie zadowoliła, co innego jako pensja na początek, wtedy okej. I nie byłabym zadowolona, gdyby mój partner się taką pensją docelową miał zadowolić, bo prawda taka, że wtedy kredyt i wszelkie wydatki na rzeczy nie niezbędne do przeżycia byłyby na mojej głowie, o urlopie wychowawczym albo np. mojej ciężkiej chorobie nie wspomnę.

Masz rację, a te zawody typu nauczyciel są często bardzo niedoceniane. To naprawdę ciężka praca, czasem wykańczająca psychicznie.

Osoba z bliskiej mi rodziny pracuje bardzo cięzko w służbie zdrowia za dużo dużo mniej niż 2.5tys i szczerze , to serce mi pęka, że jest taka sytuacja w kraju.

[Kocurasek]

napisane przez skazana_na_bluesa
to nie była złośliwość tylko proste stwierdzenie faktu. jak się jest zdanym tylko na własną pracę to nie zawsze da się wybrzydzać.
nie wszyscy robią remonty na kredyt. i głupie usługi - chociażby naprawa takiej pralki jest tańsza w małym mieście.

Poradziłabym sobie

Skazana, ja już się powtarzam, tak, przyzanję, że w mniejszym mieście będzie to łatwiejsze, ale dalej upieram się, że żyjąc samotnie mniej więcej w taki sposób jak to przedstawiłam (z ratą za mieszkanie, bądź z wynajmem) - w dużym mieście będzie to na pograniczu niemożliwego. Ja nie żyję na innej planecie, moim narzeczonym nie jest Woźniak-Starak i wiem, że są ludzie którzy zarabiają mniej niż podana tu kwota.

[eyo]

uważam, że jest to juz w miarę przyzwoita wypłata
zarabiałam w tych okolicach swego czasu, TZ nieco więcej - wynajmowaliśmy mieszkanie, utrzymywaliśmy samochód (który jeździliśmy codziennie), czasem wyszliśmy do kina czy na pizze, płaciłam za studia i jeszcze czasem sobie coś odłożyłam a nie uważam żeby była jakoś oszczędna

sprawa wygląda inaczej jak człowiek np. ma dziecko, choroby czy inne regularne wysokie wydatki ale tak na początek i żyjąc w dwójkę (zakładając, że oboje tyle zarabiają) to już jakiś start

[nelciak]

Napisane przez Mijanou

Laislo,
moim zdaniem to nie jest wiele. Tyle tylko, że my już mamy mentalność niewolnika, który zazdrości innemu niewolnikowi, że w jego miseczce jest odrobina więcej ryżu a tak naprawdę obaj mają tego ryżu niewiele i nawet tego nie dostrzegają. Ba, nawet nie wiedzą, że może być inaczej, bo taką średnią krajową wyznaczył im pan. Czyli przyjęli ją za normę i nie pragną więcej gdyż uważają, że to nieskromne i więcej nie mogą żądać.

Moim zdaniem, w opcji 2 plus 2, ( czyli razem 5000 i dwoje dzieci na utrzymaniu) to nie są jakieś wielkie pieniądze. Po odtrąceniu czynszu i rachunków da się spokojnie przeżyć (jeść) ale to wszystko. To wychodzi 1000 zł na jedzenie w tygodniu dla czterech osób. Jedno wyjście całą rodziną do kina to 100 zł, więc raz w miesiącu sobie pozwolisz. Raz w miesiącu kupisz książkę. I tyle...

Jeśli w dodatku do tych 5000 masz kredyt, kwota staje się automatycznie mniejsza. Moim zdaniem to żadne kokosy. Może jestem nieskromna ale dla mnie praca za 2500 nie jest pracą "dobrą". Nie chcę tak żyć.

---------- Dopisano o 22:20 ---------- Poprzedni post napisano o 22:15 ----------


Nelciaku,
z całym szacunkiem: jeśli chcesz zasuwać całe życie tramwajami- Twoje prawo. Ktoś może po prostu nie chcieć. Ja, na przykład, nie chcę i nie będę. Dla mnie to więc sprawa ważna. Nie oceniaj czyichś potrzeb pod kątem swoich potrzeb.

To ty oceniłaś czyjeś potrzeby pod kątem swoich potrzeb, bo zaliczyłaś samochód do podstawowych potrzeb obok m. in. jedzenia.
W mieście dziesięciotysięcznym raczej nie ma tramwajów, jest za to duża szansa, że odległość do pracy to jakiś kilometr (może pół, może 2). Moim zdaniem możliwość średniej długości spaceru do pracy i z pracy codziennie, bez konieczności utrzymywania samochodu, to wielki plus.

[zakonna]

Ja mieszkam w małym mieście. Koszty życia nie są wcale mniejsze od dużego, za to o wiele trudniej jest dorobić czy zmienić pracę na lepszą. W zasadzie jest to niemożliwe.

[skazana_na_bluesa]

ale nie rozumiesz, że jak ktoś ma sporo taniej mieszkanie, czyli kupuje np. za 100 tysi albo mniej to może sobie ustalić ratę kredytu na np. 750zł? nie musi wtedy oddawać połowy wypłaty na kredyt, a drugiego pół na rachunki i jedzenie.

[linaya]

Średnio. Ale to też zależy od sytuacji życiowej.
Jeśli mieszkasz z TŻ czy z rodzicami, nie jesteś obciążona kredytem - do niezła pensja, zwłaszcza jeśli to małe miasteczko.
Jeśli masz rodzinę, dzieci, kogoś na utrzymaniu, i/lub spłacasz kredyt - to nie jest duża suma, niestety.
Jeśli jesteś młodą osobą, bez doświadczenia zawodowego lub z niewielkim - to nie najgorsza suma (choć to zależny od branży, bo inaczej kształtują się zarobki w administracji biurowej czy edukacyjnej, a zupełnie inaczej np. w informatycznej).
Zależy to też od wielkości miasta, w którym pracujesz i regionu - np. w Warszawie nie jest to zawrotna kwota.