chłopak chce rządzić moim ubiorem

[sinuosity]

Napisane przez lexie

Sama też nie powinnaś krytykować tego, że u niego się ubiera w garnitury. W jednych rodzinach jest taki właśnie zwyczaj, w innych jest bardziej "na luzie".

Kilka osób już do tego nawiązało, więc wyjaśniam - nie miało to na celu krytykowania, nigdy w jego obecności wprost nie skomentowałam tego rodzinnego zwyczaju, tylko w duchu uważam to za przesadę. Jak pisałam, nie jestem aż tak wylewna jak mój TŻ, wiele rzeczy trzymam w sobie i tak też robiłam do czasu aż coś we mnie nie pękło, na skutek właśnie tego biadolenia o ubiorze (zarówno moim jak i w mojej rodzinie)

---------- Dopisano o 21:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Oooo faceci to kaleki? Broń Boże kobiety im kupują z racji tego, że częściej bywają w sklepach i lepiej się orientują co tam jest teraz w modzie.

''czy on potrzebuje dziewczyny dla lansu, by sie pochwalic jakie to ładne wystrojone ciacho? zeby kazdy podziwial?''

czasami tak to właśnie wygląda, jakby chciał się ze mną pokazać, bo jak to kiedyś powiedział ''kobieta reprezentuje faceta", co jest według mnie trochę niesprawiedliwe, bo obie strony powinny dbać o to, żeby przy sobie dobrze wyglądać

a niestety, ale zdecydowanie nie chce mi się ubierać tej sukienki jak słyszę ''ubierz się ładnie, bo dziewczyna Wojtka pewnie się wystroi''

podobam mu się, wiem to, z twarzy, z ciała, często to powtarza, nie potrzebuje budowania swojej samooceny, ale przez takie coś zdarza jej się podupaść.

[201607040940]

Wyjaśniłaś mu że od reprezentowania jego jest on sam? Ja bym zapytała czy da mi pełnomocnictwa do banku, urzędu i sprzedaży organów wewnętrznych bo sam nie umie o sobie decydować i chce być reprezentowany.

Jakie on ma poglądy na podział domowych obowiązków? Rodzicielstwo? Finanse? Pogrzebałabym w tych tematach.

[sinuosity]

Napisane przez Gosiaczek1969

Wyjaśniłaś mu że od reprezentowania jego jest on sam? Ja bym zapytała czy da mi pełnomocnictwa do banku, urzędu i sprzedaży organów wewnętrznych bo sam nie umie o sobie decydować i chce być reprezentowany.

Jakie on ma poglądy na podział domowych obowiązków? Rodzicielstwo? Finanse? Pogrzebałabym w tych tematach.

Oczywiście, że wyjaśniałam, zdarzało mi się wjechać na jego męskie ego, żeby spojrzał inaczej. Natomiast jeśli chodzi o obowiązki - skory do sprawiedliwego podziału (nie ma schematu że tylko kobieta do garów i sprzątania), rodzicielstwo - jak najszybciej i chętnie, finanse - według niego podobno ja się do tego bardziej nadaje i mam się tym zająć jak już będziemy, że tak powiem WSPÓLNI. Życiowo całkiem dobry chłopak i dobrze rokujący mąż i ojciec. Jednak oboje jesteśmy uparci. A według mnie to chyba wiążemy się z osobami, które się wpasowują w nasze gusta, a nie takimi które chcemy na te gusta przerobić.

[Rena]

A czemu nie lubisz sukienek? Lubisz/dobrze sie czujesz w czerwieni?

O szpilki nie pytam, bo wiadomo ze trudniej sie w nich chodzi, ale sa plaskie buty, ktore pasuja do spodnicy chocby niesmiertelne balerinki czy w zimie dopasowane czarne kozaczki. Swoja droga zawsze sie dziwie ze na podforum moda zawsze radza szpilki i niewygodna bizuterie jakby sukienki mogly byc tylko na okazje a nie na codzien.

Co do Waszego zwiazku - nie za duzo tych spotkan rodzinnych? Nie za duzo tych innych kobiet na imprezach? Moze po prostu mu odmow pojscia jak zacznie za bardzo grymasic i sama zobaczysz co jest wazniejsze Ty czy przyjecie.

[takbonie]

Dokładnie to samo pytanie mi przyszło do głowy czemu aż tak się bronisz przed tymi sukienkami? Co jest w tym dziwnego,że dziewczyna się wystroi? Sama też przecież doradasz chłopakowi.
Ile jest tych spotkań w roku?

[sinuosity]

Czemu nie lubię sukienek? Źle się w nich czuje, nie jestem wtedy sobą. Jakoś ogólnie nie przepadam za tym, żeby wyglądać zbyt kobieco, zawsze miałam w charakterze trochę buntu, w ubiorze trochę z chłopczycy. Lubiłam luźniejsze spodnie, bluzy, koszule, trampki, sukienka tylko z obowiązku na studniówkę i wesele. Bardziej ceniłam sobie wygodę niż elegancję. Jednocześnie oczywiście dbałam przy tym o siebie, zachowywałam jakąś estetykę. Malować się lubię, ładnie uczesać, ale sukienki i spódniczki nigdy nie były w moim guście.

Jeśli chodzi o spotkania rodzinne to nie wypada mi odmawiać, jeśli zaprasza mnie mama czy babcia TŻ. Z grzeczności jednak przychodzę. Czasami szukam wymówek, wtedy TŻ idzie sam, co jest zrozumiałe, bo to w końcu jego rodzina. Ogólnie bardzo mnie lubią, więc nie mogę zrobić z siebie jędzy, która nie pojawi się na urodzinach teściowej, wtedy zakładam co trzeba i po prostu idę. Powiedzmy, że w każdym miesiącu okazja się znajdzie.

[201609102148]

Napisane przez takbonie

Dokładnie to samo pytanie mi przyszło do głowy czemu aż tak się bronisz przed tymi sukienkami? Co jest w tym dziwnego,że dziewczyna się wystroi? Sama też przecież doradasz chłopakowi.
Ile jest tych spotkań w roku?

Do niektórych (np dla mnie) sukienka to kara. I nie chodzi o to, ze jestem gruba, bo jestem zgrabna i ladnie wyglądam w sukienkach.

Ale czuje się okropnie. Jest mi niewygodnie, czuje sie jednocześnie naga i skrepowana.

Wiec autorkę rozumiem. Tez zakładam czasem kieckę jeśli muszę, ale gdyby tz wymyślił, ze musze chodzić w sukienkach tak często jak jemu sie uwidzi, to chyba byśmy sie pożegnali.

Jak się poznaliśmy to miałam na sobie bluzę z kaczorem Donaldem i adidasy. Taka mu się spodobalam i taka jestem.

Nie udawalabym kogoś innego przed facetem w imię "kompromisów"

[sinuosity]

Napisane przez Farmakopea

Do niektórych (np dla mnie) sukienka to kara. I nie chodzi o to, ze jestem gruba, bo jestem zgrabna i ladnie wyglądam w sukienkach.

Ale czuje się okropnie. Jest mi niewygodnie, czuje sie jednocześnie naga i skrepowana.

Wiec autorkę rozumiem. Tez zakładam czasem kieckę jeśli muszę, ale gdyby tz wymyślił, ze musze chodzić w sukienkach tak często jak jemu sie uwidzi, to chyba byśmy sie pożegnali.

Jak się poznaliśmy to miałam na sobie bluzę z kaczorem Donaldem i adidasy. Taka mu się spodobalam i taka jestem.

Nie udawalabym kogoś innego przed facetem w imię "kompromisów"

Cieszę się, że znalazł się ktoś kto wie co mam na myśli ;>

[tesknota25]

Napisane przez sinuosity

Cieszę się, że znalazł się ktoś kto wie co mam na myśli ;>

wiadomo ze facet nie ma prawa zmieniac cie na sile ja tam lubie kiecki wiec spox ale jakby mi trafil taki co by kazal w dresach chodzic to bym kazala mu sie puknac w czolo wiec rozumiem dziewczyny Was

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Czy ja wiem, czy to jest "udawanie kogo innego"?

Ja mam odwrotną sytuację: ubieram się raczej "kobieco", mój TŻ woli mnie na sportowo. Więc od czasu do czasu zamieniam dekolt na bluzę z kapturem i baleriny na trampki.
Nie poczytuję tego za jakąś wielką krzywdę czy szkodę (mimo że czuję się wtedy bardziej przebrana niż ubrana), wiem że bardzo lubi mnie w takim wydaniu, a ja lubię sprawiać mu przyjemność.
Nie traktuję tego jako jakąś wielką traumę, ani zmienianie się pod jego dyktando. On wie, że naprawdę wolę inny styl i że robię to żeby sprawić mu przyjemność i nie oczekuje, że zmienię się tak już na zawsze.

[sinuosity]

[1=bceb01c221ea3319abad6ab 25f068feed7228d52_657f8c4 7e3c47;50857105]Czy ja wiem, czy to jest "udawanie kogo innego"?

Ja mam odwrotną sytuację: ubieram się raczej "kobieco", mój TŻ woli mnie na sportowo. Więc od czasu do czasu zamieniam dekolt na bluzę z kapturem i baleriny na trampki.
Nie poczytuję tego za jakąś wielką krzywdę czy szkodę (mimo że czuję się wtedy bardziej przebrana niż ubrana), wiem że bardzo lubi mnie w takim wydaniu, a ja lubię sprawiać mu przyjemność.
Nie traktuję tego jako jakąś wielką traumę, ani zmienianie się pod jego dyktando. On wie, że naprawdę wolę inny styl i że robię to żeby sprawić mu przyjemność i nie oczekuje, że zmienię się tak już na zawsze.[/QUOTE]

I to jest właśnie ironia losu, gdyby mój wolał mnie na sportowo - chyba miałabym związek idealny. No może prawie... idealnych nie ma

Podoba mi się zdanie, że czujesz się przebrana, dokładnie czuję się przebrana jak mam na sobie kieckę, więc poniekąd jest to udawanie kogoś innego, po to się przebieramy.

[Szaruch]

faceci (w większości) lubią kiecki i szpilki, tak było, jest i będzie i nie ma się co dziwić.

ale wiedział co bierze, więc o ile korona Ci z głowy nie spadnie jak raz na jakiś czas ubierzesz się kobieco (a fasonów i kolorów tyyyle, że na pewno znajdziesz coś dla siebie, pisałaś że lubisz koszule w kratę - to może mini w kratkę? ), o tyle nie ma prawa Cię zmieniać na siłę i marudzić.

amen.

[verumka]

Napisane przez sinuosity

Ja mu doradzam, bo o to czasem prosi, a czasem dlatego, żeby go podenerwować i żeby poczuł jak to jest kiedy wybiera mi rzeczy. Tylko i wyłącznie dlatego. Poza tym po ślubie to zazwyczaj żona przejmuje rolę kupowania ubrań mężowi a nie na odwrót. Częściej kobieta mówi ''kochanie, kupiłam Ci ładną koszulę'' niż mężczyzna ''kochanie, kupiłem Ci dzisiaj super sukienkę''. Faceci po prostu się nie znają i trzeba im pomóc jak dzieciom

1) Chwilę. Czyli kobieta facetowi może kupować ubrania i oczekiwać, że on będzie to nosił, nawet jeśli mu się to nie widzi, ale na odwrót już nie, bo święte oburzenie? Niezbyt to sprawiedliwe i uczciwe.
2) Nie obraź się, ale to wierutna bzdura. Niektórzy faceci mają naprawdę świetny gust, ubierają się rewelacyjnie. I odwrotnie - jest mnóstwo kobiet, które kompletnie nie mają gustu, obierają się byle jak, albo w rzeczy, które choć ładne, kompletnie im nie pasują. Także z tą Twoją opinią nie zgadzam się w ogóle.

Jasne, że nikt Ci nie może nakazać, jak się ubierać. Chodzisz w tym, co Ci się podoba, w czym Ci wygodnie, dla mnie to jasne. Czasem możesz ewentualnie z sugestii czy rady skorzystać. Tylko bądźmy sprawiedliwi - ja nie słucham w kwestii ubioru faceta, więc on nie musi słuchać mnie. Wilk syty, owca cała.

[201607040946]

Autorka napisała, że nie lubi sukienek, co w tym dziwnego? Czemu doszukujecie się w tym jakiejś ideologii? Nie lubi i już. Niektórym po prostu nie pasują, inne źle się czują w sukienkach. Jej facet wiedział i widział, jak się ubiera, a że teraz chce ją zmieniać... No sorry. Ja bym się nie dała.

[Kolor Bzu]

Autorko masz pełne prawo na co dzień nosić się jak Ci się żywnie podoba. Wiem, bo ja bym padła jakby mi TŻ kazał wyjść gdzieś dalej niż po bułki w dresie i bluzie z kapturem.
Natomiast jeśli chodzi o uroczystości w jego rodzinie to powinnaś Ty się dostosować. Jeśli u niego święta czy rodzinne wydarzenia są celebrowane eleganckim ubiorem to korona Ci z głowy nie spadnie jeśli przyjmiesz ich dress code.
I jeśli wymagasz by facet się ubierał pod ciebie to akceptuj też jego zachcianki. Albo szukajcie kompromisów- sukienek w których się dobrze czujesz, spodni o szerokim kroju imitujących spódnicę etc.
Z TŻ-em mamy podobny gust, ale jednak różnice są i lubię mu sprawiac przyjemność wyglądem.
I tak też jestem zdania, że kobieta jest wizytówką faceta (a facet wizytówką kobiety) bo jesli elegancki mężczyzna pojawi się z "dresiarą" u boku to jednak trochę mu to odbierze statusu w oczach innych.

[verumka]

Napisane przez kaguya

Autorka napisała, że nie lubi sukienek, co w tym dziwnego? Czemu doszukujecie się w tym jakiejś ideologii? Nie lubi i już. Niektórym po prostu nie pasują, inne źle się czują w sukienkach. Jej facet wiedział i widział, jak się ubiera, a że teraz chce ją zmieniać... No sorry. Ja bym się nie dała.

Nic, absolutnie. Ja też nie jestem jakaś specjalnie "sukienkowa", więc jestem w stanie to zrozumieć. Chodzi tylko o to, by być sprawiedliwym - nie chcę, żeby ktoś się czepiał mojego stroju, to ja nie czepiam się jego. Niech powie facetowi spokojnie, żeby nie zmieniał jej na siłę (ostatecznie wiedział i widział jaką dziewczynę sobie bierze). Tylko sama też niech nie próbuje, kpiąc ze zwyczajów jego rodziny przy świątecznym stole.

[PaulinciaKWC]

Autorko, rozbawiłaś mnie tymi tekstami, ze faceci są jak dzieci i trzeba im kupować ubrania. A po ślubie to juz w ogole żona przejmuje uzupelnianie szafy może poszerz horyzonty, bo cięzko z tym u ciebie.

[Ola-zz]

Musicie się dogadać. Sądzę, że jeśli kochasz swojego faceta to od czasu do czasu ubierz dla niego jakąś kobiecą spódniczkę czy sukienkę. To normalne, że facet nie chce mieć ciągle przy sobie kobiety w spodniach i koszuli w kratkę. Kobiecość, sexowny styl nie jest czymś złym. Obecnie jest dużo fajnych, wygodnych, sportowych sukienek.. W związku trzeba iść na kompromisy. Jeśli nie znasz tego słowa to nie widzę tego związku.
Zauważ: jak piszesz On czasem ubiera to co ty lubisz a ty masz na to w nosie. Nosisz to co tylko ty lubisz i nie jest ważne czy jemu się podobasz. Połącz to co ty lubisz z tym co jemu się podoba.
Ps. Z mojego życia. Czasem ubieram specjalnie dla Tż białą sukienkę. Kiedyś miałam jedną i trochę unikałam jej noszenia. Teraz ubieram częściej bo Tż bardzo się w nich podobam. Mi korona z głowy nie spadnie a Tż się cieszy, zachwyca jak cudnie wyglądam w białej sukience.

[Moni302]

Napisane przez sinuosity

Jestem z moim TŻ od ponad roku. Na początku było ok, same zalety u siebie, jednak na wady też przyszła pora. No właśnie Ja należę do osób, które nie zawsze mówią co myślą, więc jak coś mi się u TŻ nie podobało to jakoś to tłumiłam, on natomiast jest trochę bardziej wygadany, więc stopniowo zaczął mówić co mu się u lasek podoba (sukienki, spódniczki, zakolanówki, dekolty i ogólnie styl sweet girl, a ja jestem zupełnym przeciwieństwem tego)

Ja lubię u faceta luźną elegancję, jakąś fajną koszulę, nieobcisłe spodnie. Powiedzmy, że on stara się czasami kupić coś w czym mi się podoba, ale mam wrażenie, że robi to po to żeby potem móc powiedzieć ''kupiłem dlatego że ci się podobało, ty nie chcesz kupić takiej sukienki jakbym chciał...''

Przeważnie, gdy mu doradzę jakiś ciuch - innym też się podoba, jak kupi sobie sam - niekoniecznie. Ciągle spiera się ze mną, że ma lepszy gust i żebym pozwoliła mu wybrać coś dla mnie. Ja strasznie nie lubię sukienek, nigdy nie przepadałam za tym, żeby je zakładać, zaś on uważa, że u kobiety to podstawa. Kiedy jadę z nim do jego rodziny na jakieś imieniny czy urodziny, cały czas zastrzega mi, żebym ubrała sukienkę, bo wszystkie kobiety będą miały. Krew mnie zalewa już na takie coś. Wychował się bez ojca, brata czy dziadka, wśród samych kobiet, stąd właśnie to uważam za główny powód jego zachowań i obsesji na punkcie kobiecości.

Na jedne imieniny kupiłam sukienkę, na sylwestra specjalnie też - w dodatku w jego wymarzonym czerwonym kolorze. Już teraz prosi mnie żebyśmy poszli na zakupy znaleźć mi jakąś ładną na lato... A ja już nie mogę tego słuchać, powinnam się dawać chłopakowi ubierać? Ciągle mówi, że jestem piękna i wszystko mu się we mnie podoba. Ale jak widać tylko pod ubraniem. Czasami przyzna, że udało mi się kupić coś ładnego, ale gdybym pozwoliła mu na dostęp do mojej szafy, chyba wywaliłby większość. Nie lubi koszul w krate, które ja z kolei kocham i mam ich mnóstwo, ani marynarek (''chodzisz jak kobieta po 40-stce"), itd.

Tyle kłótni ile było między nami przez ubiór to nie było z innych powodów razem wziętych. Nie chciałabym czytać tutaj rad typu ''rozstań się z nim'', bo problemy trzeba rozwiązywać a nie od nich uciekać ;>

Oburzenie wywołuje u niego fakt, iż moja rodzina na wszelkie małe uroczystości czy święta nie zjeżdża się w sukienkach i garniturach. Osobiście uważam to za przesadę, ubiór schludny i ''niedzielny'' chyba w zupełności wystarcza

No bo kto widział np. przy stole wigilijnym siedzieć w czarnych garniakach jak na pogrzebie? (samego TŻa nie widziałam nigdy w pełnym garniturze, bo nie znosi eleganckich spodni...). Albo po prostu ja jestem jakaś niedzisiejsza

PRZEPRASZAM za takiego długiego posta!

Też nie lubie chodzic w sukienkach, na szczęście mój facet ode mnie tego nie wymaga.Ale myślę, że Twój nie powinien Ci wybierać w czym masz chodzic.

[phideaux]

Dziwne, przecież zanim zaczęliście być razem, musiał widzieć, jaki masz styl ubierania i zachowania. A jakoś mu wpadłaś w oko, teraz próbuje cię zmieniać. Oprócz tych nieporozumień o ubieranie się, macie jeszcze jakieś problemy?

[Nameria]

Z jednej strony Autorko Cię rozumiem a z drugiej nie. Też lubię ubierać się "po swojemu" i zwykle to robię. Lubię spodnie, i coś luźnego na górę. Nie lubię stać nad szafą i kombinować w co się ubrać. Jednak wiem, że Tżtowi się podobam w obcisłych rzeczach i sukienkach. Jako, że ja wymagam od niego większej staranności jeśli o ubiór chodzi i on to dla mnie robi, ja dla niego wkładam bardziej obcisłe koszulki a jak gdzieś wychodzimy ubieram sukienkę/spódnicę. Robię to po prostu dla niego.
Nie czujesz potrzeby zrobienia czegoś dla swojego faceta, nie chcesz mu się podobać?
Troszkę mam wrażenie, że upierasz się na zasadzie "nie bo nie, nie będzie mi nikt mówił co mam robić". Głównie wnioskuję to po tym, że nie chcesz się ubrać stosowanie do zasad panujących w rodzinie Tżta.
U mnie w rodzinie od strony mamy obowiązuje luźny ubiór, nikt się z tym nie spina, na wigilię można przyjść w jeansach. Jendnak w rodzinie od strony taty obowiązuje bardziej oficjalny strój i za jeansy dostałabym burę od babci. Dlatego idąc do jednej rodziny ubieram się inaczej a do drugiej inaczej. To samo tyczy się rodziny Tżta. Pewne zasady trzeba uszanować, pójść na kompromis i tyle a nie upierać się i tupać nóżką.
Co być powiedziała, gdyby Twój Tż nagle zaczął chodzić w porozciąganych bluzach których np nienawidzisz? Pewnie prosiłabyś go, żeby zmienił styl. Czy zaakceptowałabyś, przełknęła to jakoś i przeszła do porządku dziennego?

[Jazgotek]

Problem z dupy

Uwielbiam mojego faceta w wersji z koszulą, eleganckimi spodniami i marynarką, on uważa to za styl odświętny i nie chodzi w tym na co dzień, tylko od święta i jeśli chce mi sprawić przyjemność gdy gdzieś wychodzimy. Nie wymagam od niego ubierania się tak każdego dnia.
On uwielbia mnie w wersji sukienkowej, na małym obcasie (bo duży wywołuje grymas bólu) i kreskami na oczach, podczas gdy na co dzień chodzę w jeansach, trampkach i czerwonej parce, również nie żąda tego codziennie. Gdy gdzieś wychodzimy lub mam taki nastrój zakładam sukienki, by sprawić mu przyjemność, bo jego radość to też moja radość.
Ani jedno ani drugie nie zmusza się na siłę w dniu, w którym akurat nie ma ochoty na taki ubiór, a gdy już te ubrania zakładamy to z przyjemnością, bo po prostu chcemy się nawzajem uszczęśliwiać nawet takimi pierdołami.

On często pod wpływem impulsu kupuje mi ubrania (nie tylko sukienki ale również bluzki czy bieliznę), która mu się podoba i bardzo często trafia w mój gust. Ja też często coś mu kupuję, gdy jestem bez niego na zakupach, a coś mi wpadnie w oko, ale to nie oznacza że mój facet jest sierotą i nie potrafi zaprotestować, gdy upieram się na coś co mu nie pasuje lub że sam nie potrafi sobie kupić głupiej kurtki czy jeansów.



Wydaje mi się, że Ty po prostu masz żal do niego o to, że musiałaś iść na ten kompromis i że on w ogóle śmie chcieć oglądać Cię w ubraniach, które mu się podobają, ale jednocześnie samemu powinien poddać się całkowicie Twojemu gustowi. Twój mężczyzna wychodzi z założenia, że to normalne założyć dla Ciebie coś, czego on sam nie nosi na co dzień, żeby sprawić Ci przyjemność i oczekuje od Ciebie tego samego bez marudzenia, stękania i sapania na pokaz, że Ty tego nie lubisz, stąd to wypominanie tego w kłótni.

[madzia0007]

Napisane przez Ola-zz

Musicie się dogadać. Sądzę, że jeśli kochasz swojego faceta to od czasu do czasu ubierz dla niego jakąś kobiecą spódniczkę czy sukienkę. To normalne, że facet nie chce mieć ciągle przy sobie kobiety w spodniach i koszuli w kratkę. Kobiecość, sexowny styl nie jest czymś złym. Obecnie jest dużo fajnych, wygodnych, sportowych sukienek.. W związku trzeba iść na kompromisy. Jeśli nie znasz tego słowa to nie widzę tego związku.
Zauważ: jak piszesz On czasem ubiera to co ty lubisz a ty masz na to w nosie. Nosisz to co tylko ty lubisz i nie jest ważne czy jemu się podobasz. Połącz to co ty lubisz z tym co jemu się podoba.
Ps. Z mojego życia. Czasem ubieram specjalnie dla Tż białą sukienkę. Kiedyś miałam jedną i trochę unikałam jej noszenia. Teraz ubieram częściej bo Tż bardzo się w nich podobam. Mi korona z głowy nie spadnie a Tż się cieszy, zachwyca jak cudnie wyglądam w białej sukience.

Powtarzacie sie w nieskończoność o kompromisach, noszeniu przez autorke sukienek od czasu do czasu i od święta ale ona juz to robi, czyli poszła na kompromis a chloptasiowi i tak nie pasuje bo najchętniej by ja w nich widział codziennie. Tobie korona z głowy nie spadła a jej to moze nie pasować, bo nie lubi i nie bedzie sie zmuszać i czuć niekomfortowo zeby tylko facet był zadowolony. Ma do tego prawo. I uważam ze chłopak nie ma prawa całkowicie zmieniać jej stylu i wymuszać takiego ubioru jaki mu sie podoba, to autorka ma sie dobrze i wygodnie czuć w swoich ciuchach, nie on. Zreszta widziały galy co brały. Nieważne ze jest uparty, w koncu nie ubierze cie w sukienkę na sile, bez twojej zgody.

[Kolor Bzu]

Napisane przez madzia0007

Powtarzacie sie w nieskończoność o kompromisach, noszeniu przez autorke sukienek od czasu do czasu i od święta ale ona juz to robi, czyli poszła na kompromis a chloptasiowi i tak nie pasuje bo najchętniej by ja w nich widział codziennie. Tobie korona z głowy nie spadła a jej to moze nie pasować, bo nie lubi i nie bedzie sie zmuszać i czuć niekomfortowo zeby tylko facet był zadowolony. Ma do tego prawo. I uważam ze chłopak nie ma prawa całkowicie zmieniać jej stylu i wymuszać takiego ubioru jaki mu sie podoba, to autorka ma sie dobrze i wygodnie czuć w swoich ciuchach, nie on. Zreszta widziały galy co brały. Nieważne ze jest uparty, w koncu nie ubierze cie w sukienkę na sile, bez twojej zgody.

Zakłada, ale z bólem serca. Wyśmiewa zasady ubioru w jego rodzinie. Nie chce by facet się wtrącał w jej ubiór, a jednocześnie prezentuje pogląd, według którego kiedyś to ona będzie jemu kupowała ubrania.
Także coś tu jest nie halo.

[elvegirl]

Napisane przez Kolor Bzu

Zakłada, ale z bólem serca. Wyśmiewa zasady ubioru w jego rodzinie. Nie chce by facet się wtrącał w jej ubiór, a jednocześnie prezentuje pogląd, według którego kiedyś to ona będzie jemu kupowała ubrania.
Także coś tu jest nie halo.

Skoro nie cierpi kiecek, to trudno żeby zakładała je z radością

Zasady ubioru w jego rodzinie wyśmiewa tylko na Wizażu.

Pogląd odnośnie kupowania ciuchów przez kobiety tez wyjaśniła.

[Kolor Bzu]

Napisane przez elvegirl

Skoro nie cierpi kiecek, to trudno żeby zakładała je z radością

Zasady ubioru w jego rodzinie wyśmiewa tylko na Wizażu.

Pogląd odnośnie kupowania ciuchów przez kobiety tez wyjaśniła.

Są ubrania za którymi nie przepadam ale TŻ je lubi. I jak je zakładam to czuję się dobrze, bo wiem, że sprawi to radość osobie, którą kocham. Dlatego nie rozumiem i nie zrozumiem takiego ogromu cierpienia z powodu jakiejś kiecki.

Niezależnie od tego czy mówi o tym na Wizażu, czy w ogóle i tak myśli źle o zwyczajach w rodzinie TŻ-a. I jeszcze żeby to było "oni przeklinają i się piorą po pyskach" to by było zrozumiałe, ale naśmiewanie się z klasycznej elegancji? No moim zdaniem to pokazuje, że autorka jest specyficzną osobą i po prostu być może wybrała sobie złego faceta.

Nadal nie kupuję (nomen omen) tego wyjaśnienia. Co to ma być za wyjaśnienie że kobieta we lepiej co jest modne? Ja nie kupiłabym facetowi ciucha bo jest modny tylko patrzyłabym się czy się jemu spodoba i czy będzie do niego pasował.

[Hiyori]

On wyśmiewa jej "domowe rytuały" głośno, tak, żeby ją skrępować/trochę poniżyć, ona napisała nam na forum. Ja widzę różnicę. Plus te chamskie teksty. Ktoś tu kogoś nie szanuje.
Ciekawe za kogo próbuje cię przebrać. Widać jak na dłoni, że nie akceptuje cię. Nie chodzi mu o szpilki tylko o dziewczynę. Może chciałby wejść w związek ze swoją matką, może tylko ona jest w stanie spełnić jego oczekiwania.
Co do kompromisu-to jest takie rozwiązanie, które tak naprawdę nie zadowala nikogo. I moim zdaniem ona już tysiąc razy poszła na ten święty kompromis (a za wszystkie błędy na początku będzie płacić później), ale on wciąż chce od niej więcej. Pytanie:czy warto się męczyć? I o co tak naprawdę kłócą się gdy sprzeczają się o kieckę?

[elvegirl]

Napisane przez Kolor Bzu

Są ubrania za którymi nie przepadam ale TŻ je lubi. I jak je zakładam to czuję się dobrze, bo wiem, że sprawi to radość osobie, którą kocham. Dlatego nie rozumiem i nie zrozumiem takiego ogromu cierpienia z powodu jakiejś kiecki.

Nie każdy zrozumie, wiadomo. Dla niektórych dyskomfort znika na widok uradowanego wzroku partnera A innym ten zachwyt nie sprawia, że w danym ciuchu jest mniej wygodnie, tak już jest.

Napisane przez Kolor Bzu

Niezależnie od tego czy mówi o tym na Wizażu, czy w ogóle i tak myśli źle o zwyczajach w rodzinie TŻ-a.

Jeśli u niej w rodzinie takie zwyczaje jak u niego były zawsze uważane za dziwne, przesadzone, to nic dziwnego że ona ma takie podejście. Inne wychowanie.

Napisane przez Kolor Bzu

Co to ma być za wyjaśnienie że kobieta we lepiej co jest modne? Ja nie kupiłabym facetowi ciucha bo jest modny tylko patrzyłabym się czy się jemu spodoba i czy będzie do niego pasował.

Autorka nigdzie nie napisała, że kupuje lubemu ciuchy tylko dlatego, że są modne i że ma w nosie jak on będzie w tym wyglądał, bo moda jest najwazniejsza

[Kolor Bzu]

Napisane przez elvegirl

Nie każdy zrozumie, wiadomo. Dla niektórych dyskomfort znika na widok uradowanego wzroku partnera A innym ten zachwyt nie sprawia, że w danym ciuchu jest mniej wygodnie, tak już jest.
Jeśli u niej w rodzinie takie zwyczaje jak u niego były zawsze uważane za dziwne, przesadzone, to nic dziwnego że ona ma takie podejście. Inne wychowanie.
Autorka nigdzie nie napisała, że kupuje lubemu ciuchy tylko dlatego, że są modne i że ma w nosie jak on będzie w tym wyglądał, bo moda jest najwazniejsza

Jestem w stanie to do pewnego stopnia zrozumieć.

No tak, ale serio po raz pierwszy spotykam się z krytyką pod katem "zbytniej" elegancji, zwłaszcza, że dla mnie marynarka czy koszula to nie strój odświętny tylko bardziej codzienny.

Ale podała modę jako jeden z argumentów.

Mi się wydaje, że oni są różnych światów. Autorko czy występuję u Was różnice w majątku rodzin pochodzenia? w statusie społecznym?
Bo mi trochę na to wygląda, a to zawsze kłopotliwy temat.

[Hiyori]

No tak, bo marynorko i szpilki świadczą o bogactwie