trojkąt, a może czworokąt?

[senkasandry]

Chcialabym zamieszkac z moim chlopakiem poa naszym rodzinnym miastem, gdzie opłaty są wiadomo droższe, bo miasto wieksze. Niestety nie mam stałej, pewnej pracy. Moj chłopak zaproponował zebysmy zamieszkali razem w mieszkaniu dwu- trzy pokojowym i dzielili go z jeszcze jedna lub dwiema osobami aby podzielic sie opaltami i byloby taniej. Oczywiscie ja z TZtem miaklabym wspolny pokoj, inni swoje, wspolna byolaby kuchnia i lazienka. nie wiem tylko czy jestem gotowa na dzielenie mieszkania z kims zupelnie obcym... pozatym szukalabym automatycznie pracy na miejscu, chociaz w tym miescie duzo latwiej o zatrudnienie niz w naszej majej miejscowosci. Mam watpliowsci co do tego czy chce dzielic kuchnie, lazienke, z osobami ktorych nie znam, a moze okaze sie ze nie pasują mi ich charaktery. Pozatym mam fobie czystosci i nie wiem czy dalabym rade uporac sie z mysla ze korzystam z wanny, ubikacji czy prysznica z ktorego korzystala obca mi osoba.

co uwazacie? jak byscie zareagowały na taka propozycje? przesadzam? miałyscie keidys podobna sytaucje?

poki co nie stac nas na wynajem mieszkania we dwoje... to jakies 600 zl na glowe jak nie wiecej... a jeszcze jedzenie trzeba doliczyc.

[gnishu]

Większość studentów/ludzi zaraz po studiach tak mieszka, trzeba się do tego jakoś przyzwyczaić, jeżeli nie chcesz wydawać tyle pieniędzy na mieszkanie. Zawsze można wziąć "na trzeciego" jakąś osobę, którą się zna, żeby nie było potem niespodzianek, chociaż wiadomo, że różnie można trafić mimo to.

[Lexie]

Ja Cię rozumiem, bo też nie chciałabym mieszkać ze współlokatorami. Jeśli nie miałabym innego wyjścia to bym się zdecydowała, ale gdybym miała inne opcje, to wolałabym szukać lepszej roboty i wynająć choćby kawalerkę, ale bez obcych.

[afrodytek]

Napisane przez senkasandry

Chcialabym zamieszkac z moim chlopakiem poa naszym rodzinnym miastem, gdzie opłaty są wiadomo droższe, bo miasto wieksze. Niestety nie mam stałej, pewnej pracy. Moj chłopak zaproponował zebysmy zamieszkali razem w mieszkaniu dwu- trzy pokojowym i dzielili go z jeszcze jedna lub dwiema osobami aby podzielic sie opaltami i byloby taniej. Oczywiscie ja z TZtem miaklabym wspolny pokoj, inni swoje, wspolna byolaby kuchnia i lazienka. nie wiem tylko czy jestem gotowa na dzielenie mieszkania z kims zupelnie obcym... pozatym szukalabym automatycznie pracy na miejscu, chociaz w tym miescie duzo latwiej o zatrudnienie niz w naszej majej miejscowosci. Mam watpliowsci co do tego czy chce dzielic kuchnie, lazienke, z osobami ktorych nie znam, a moze okaze sie ze nie pasują mi ich charaktery. Pozatym mam fobie czystosci i nie wiem czy dalabym rade uporac sie z mysla ze korzystam z wanny, ubikacji czy prysznica z ktorego korzystala obca mi osoba.

co uwazacie? jak byscie zareagowały na taka propozycje? przesadzam? miałyscie keidys podobna sytaucje?

poki co nie stac nas na wynajem mieszkania we dwoje... to jakies 600 zl na glowe jak nie wiecej... a jeszcze jedzenie trzeba doliczyc.

jakbym miała płacić za całe mieszkanie dla dwóch osób 600 zł na głowę to już bym brała

A co do pytania. To zależy od Ciebie. Ja jestem na studiach i byłam zmuszona wynajmować pokój w mieszkaniu. Powiem Ci, że też jestem taka, że lubię jak jest czysto, ale przez 3 lata studiowania przyzwyczaiłam się do wszystkiego. Zazwyczaj jak się mieszka w kilka osób to są grafiki kiedy kto sprząta. Najlepiej podczas oglądania mieszkania zobaczyć jak jest, czy jest w miarę czysto, czy naczynia w zlewie nie stoją, czy wc nie jest cały z kamienia, czy podłoga czysta. Oglądałam w swoim życiu wiele mieszkań i od razu widać czy lokatorzy dbają o mieszkanie czy nie

[senkasandry]

hmm moze i zanizylam te oplaty... nie znam sie na kosztach wynajmu. myslalam, ze kawalerka to ok 1000 zł i opłaty 300....


po prostu chyba inaczej to sobie wyobrazalam, wspolne mieszkanie we dwoje a nie z innymi, ale rzeczywistosc jest inna. a roboty swojej nie cierpie wiec gdybym miala mozliwosc to rzucialabym ja nawet jutro. ale chyba najbardziej w tym wszystkim przeraza mnie ten krok do przodu, ryzyko czy sie to wszystko uda.

[201609102148]

Napisane przez senkasandry

Chcialabym zamieszkac z moim chlopakiem poa naszym rodzinnym miastem, gdzie opłaty są wiadomo droższe, bo miasto wieksze. Niestety nie mam stałej, pewnej pracy. Moj chłopak zaproponował zebysmy zamieszkali razem w mieszkaniu dwu- trzy pokojowym i dzielili go z jeszcze jedna lub dwiema osobami aby podzielic sie opaltami i byloby taniej. Oczywiscie ja z TZtem miaklabym wspolny pokoj, inni swoje, wspolna byolaby kuchnia i lazienka. nie wiem tylko czy jestem gotowa na dzielenie mieszkania z kims zupelnie obcym... pozatym szukalabym automatycznie pracy na miejscu, chociaz w tym miescie duzo latwiej o zatrudnienie niz w naszej majej miejscowosci. Mam watpliowsci co do tego czy chce dzielic kuchnie, lazienke, z osobami ktorych nie znam, a moze okaze sie ze nie pasują mi ich charaktery. Pozatym mam fobie czystosci i nie wiem czy dalabym rade uporac sie z mysla ze korzystam z wanny, ubikacji czy prysznica z ktorego korzystala obca mi osoba.





co uwazacie? jak byscie zareagowały na taka propozycje? przesadzam? miałyscie keidys podobna sytaucje?





poki co nie stac nas na wynajem mieszkania we dwoje... to jakies 600 zl na glowe jak nie wiecej... a jeszcze jedzenie trzeba doliczyc.

Strasznie abstrakcyjnie brzmią te pytania dla ludzi studiujących poza rodzinnym miastem

Tak, miałam. I ucieszylam sie, ze juz będziemy razem mieszkać, wspollokatorzy nie mogli przeslonic mi tego szczęścia. To przecież nie jest cyrograf, a jedynie przejsciowa opcja- zanim znajdziecie cos dla siebie. Tak na to patrz.

[Pako_]

To ty musisz zdecydować, czy psychicznie dasz radę.

Jak dla mnie to luksus, w porównaniu do zamarzniętej ziemianki, dzielonej z całym plutonem.

[senkasandry]

Napisane przez Farmakopea

Strasznie abstrakcyjnie brzmią te pytania dla ludzi studiujących poza rodzinnym miastem

Tak, miałam. I ucieszylam sie, ze juz będziemy razem mieszkać, wspollokatorzy nie mogli przeslonic mi tego szczęścia. To przecież nie jest cyrograf, a jedynie przejsciowa opcja- zanim znajdziecie cos dla siebie. Tak na to patrz.

no tak masz racje ale inaczej wyobrazalam sobie to wspolne mieszkanie.

chociaz wiem, ze tam szybciej znajde prace to to wszystko mnie przeraza. z jendej strony chcialabym sie przeprowadzic , zmienic prace ale z drugiej barkuje mi odwagi

[201608010929]

Zawsze możecie spróbować, potraktować to jako przejściowy okres do momentu, kiedy nie znajdziesz jakiejś pracy i wtedy rozglądać się za kawalerką, bo finanse Wam na to pozwolą. Ja bym spróbowała

[barbarossan]

ja mieszkałam z Tż, a wspólokatorka w drugim pokoju, kuchnia i łazienka wspólna. Jak był syf w kuchni to głosno mówiłam że " kto zrobił tutaj znowu chlew" i zaraz było wiadomo kto, bo ten ktoś sprzątał + raz na 2 tygodnie jedno z nas miało za zadanie generalne wyspąrzatnie kuchni i łazienki

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Od paru lat mieszkam z obcymi ludźmi w mieszkaniu, podobnie jak 90% osób studiujących poza miejscem zamieszkania.

I cóż, wszystko zależy od tego na kogo trafisz.
Jak pisał ktoś wyżej - szukając mieszkania możesz zwrócić uwagę na poziom czystości, przeważnie są grafiki sprzątania, więc opcję notorycznego syfu można zminimalizować.
Z tymi ludźmi nie musisz wchodzić w żadne interakcje, możesz się w nimi mijać na korytarzu bez słowa przecież.
Jak się dorobicie większej kasy - w każdej chwili możecie się przenieść.

A czy się opłaca?
Chyba lepiej zaryzykować i się dowiedzieć czy było warto, niż nie zaryzykować i potem żałować zmarnowanej szansy.

[201607111028]

Chyba większość studentów miała kiedyś podobną sytuację. Naprawdę, jest to do przejścia.

[her_green_eyes]

Ja nigdy nie chciałabym mieszkać ze współlokatorami, ale z kolei nie wyjeżdżałam na studia tylko zostałam w rodzinnym mieście. Nie lubiłam nigdy zostawać na noc u mojego chłopaka koleżanek, muszę mieć swoje ładne i czyste mieszkanie. Teraz wynajmujemy duże mieszkanie i siostra mojego partnera chciałaby studiować w naszym mieście i mieszkać u nas, podobno nawet chciałaby dawać 1/3 z tych 1400, które płacimy za wynajem, a i tak nie mogę sobie tego wyobrazić... Za to większość znajomych w ogóle nie przejmuje się takimi rzeczami, zmieniają mieszkania i współlokatorów często i jakoś specjalnie nie cierpią z tego powodu. dogadują się, zmieniają przy sprzątaniu i takie tam.

[SylwiaKaja]

Napisane przez senkasandry

hmm moze i zanizylam te oplaty... nie znam sie na kosztach wynajmu. myslalam, ze kawalerka to ok 1000 zł i opłaty 300....


po prostu chyba inaczej to sobie wyobrazalam, wspolne mieszkanie we dwoje a nie z innymi, ale rzeczywistosc jest inna. a roboty swojej nie cierpie wiec gdybym miala mozliwosc to rzucialabym ja nawet jutro. ale chyba najbardziej w tym wszystkim przeraza mnie ten krok do przodu, ryzyko czy sie to wszystko uda.

zalezy gdzie, ale w Katowicach np. spokojnie zjadziesz za taka cenę.
Co do kluczowego pytania; zalezy jaką masz alternatywę. Choć z twojego postu wynika, ze nie masz innej możliwości zamiezkania z facetem. Moim zdaniem warto sprobowac, a potem się rpzeprowadzić.

[phideaux]

Ja tak mieszkam i da się przeżyć. Zważywszy na ceny w Krakowie, dzielenie mieszkania potrwa jeszcze baaardzo długo
Nie jest to najlepsza opcja świata, ale nie musi być najgorsza. Wszystko zależy na jakie osoby trafisz, dokładnie obejrzyj mieszkanie.

[Oliwiabb]

600 złotych na głowe za mieszkanie we dwoje? Marzenie.... w moim mieście to nierealne.

Ja póki co od zawsze (odkąd się wyprowadziłam od rodziców) mieszkam z jakimiś wspólokatorami ale znanymi mi wcześniej. Jednak za pare miesięcy chcemy z TŻ zamieszkać już razem i nie wyobrażam sobie zaczynać nowego etapu w naszym związku mieszkając ze wspólokatorami a co dopiero z obcymi ludźmi.

Można jednak znaleźć fajnych ludzi ale to nie jest proste bo ciężko poznać kogo po jednej czy dwóch wizytach. Możesz trafić na super osoby a możesz trafić na bałaganiarzy lub imprezowiczów no i wtedy będzie problem. Różnie bywa.

Ja bym jednak zastanowiła się porządnie czy naprawde nie stać was na wynajęcie kawalerki, ja bym wolała trochę ograniczyć inne wydatki ale mieszkać w normalnych i komfortowych warunkach.

[skazana_na_bluesa]

może sobie nie zdajesz sprawy, ale osoby młodsze i nawet trochę starsze od ciebie to często studenci, którzy mieszkają z obcymi... i powiem tak - wszystko da się przeżyć.

[201604130936]

Dla mnie problem wręcz abstrakcyjny.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez senkasandry

Chcialabym zamieszkac z moim chlopakiem poa naszym rodzinnym miastem, gdzie opłaty są wiadomo droższe, bo miasto wieksze. Niestety nie mam stałej, pewnej pracy. Moj chłopak zaproponował zebysmy zamieszkali razem w mieszkaniu dwu- trzy pokojowym i dzielili go z jeszcze jedna lub dwiema osobami aby podzielic sie opaltami i byloby taniej. Oczywiscie ja z TZtem miaklabym wspolny pokoj, inni swoje, wspolna byolaby kuchnia i lazienka. nie wiem tylko czy jestem gotowa na dzielenie mieszkania z kims zupelnie obcym... pozatym szukalabym automatycznie pracy na miejscu, chociaz w tym miescie duzo latwiej o zatrudnienie niz w naszej majej miejscowosci. Mam watpliowsci co do tego czy chce dzielic kuchnie, lazienke, z osobami ktorych nie znam, a moze okaze sie ze nie pasują mi ich charaktery. Pozatym mam fobie czystosci i nie wiem czy dalabym rade uporac sie z mysla ze korzystam z wanny, ubikacji czy prysznica z ktorego korzystala obca mi osoba.

co uwazacie? jak byscie zareagowały na taka propozycje? przesadzam? miałyscie keidys podobna sytaucje?

poki co nie stac nas na wynajem mieszkania we dwoje... to jakies 600 zl na glowe jak nie wiecej... a jeszcze jedzenie trzeba doliczyc.

Chyba żyjemy w innej rzeczywistości, bo dla mnie to nie jest żaden trójkąt ani inny wielokąt. To po prostu współdzielenie mieszkania, normalna rzecz. Nie stać cię na samodzielne mieszkanie to musisz je z kimś dzielić. Codzienność wielu ludzi.
Natomiast zaniepokoiły mnie twoje wyliczenia. Zapytam wprost: ile jesteś w stanie przeznaczyć "na życie" w ciągu miesiąca? Bo życie to nie tylko jedzenie, ale i ubrania, leki, wizyty u dentysty, nowe buty na zimę i tak dalej.

[senkasandry]

tak ale ja nie wybieram sie do akademika jako studentka, ale zaczynam mieszkac z facetem.... gdzie chyba powinno sie to robic we dwoje, mieszkajac razem, a nie w kilka osob....

[PaulinciaKWC]

Napisane przez senkasandry

tak ale ja nie wybieram sie do akademika jako studentka, ale zaczynam mieszkac z facetem.... gdzie chyba powinno sie to robic we dwoje, mieszkajac razem, a nie w kilka osob....

No zaczynasz mieszkac z facetem jak wiele innych dziewczyn. I...?

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:59 ----------

Odpowiesz na moje pytanie dotyczace twoich funduszy na zycie?

[201604130936]

Przecież to przejsciowe. Będzie was stac na kawalerke to się wyprowadzicie. Nie ma innej opcji jesli chcecie mieszkać bez rodzicow, a ty robisz z tego problem nie do przeskoczenia. Albo ludzie z facetem albo mama bez.

---------- Dopisano o 13:50 ---------- Poprzedni post napisano o 13:49 ----------

Jeśli ty uważasz, że chcesz inaczej to się wstrzymsjvie olaboga. Przecież nikt tu zrzuty na wasze wspolne mieszkanie nie zrobi.

---------- Dopisano o 13:51 ---------- Poprzedni post napisano o 13:50 ----------

Jak dla mnie taka sytuacja jest absolutnie normalna, a ty ksiezniczkujesz. Pracy nie masz, z facetem chcesz mieszkac, on z toba, a juz wiesz, ze będzie zle.

[senkasandry]

Napisane przez PaulinciaKWC

No zaczynasz mieszkac z facetem jak wiele innych dziewczyn. I...?

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:59 ----------

Odpowiesz na moje pytanie dotyczace twoich funduszy na zycie?

i nie wiem czy ogarne to, ze beda z nami mieszkac jeszcze inne osoby. dla mnie zycie studneckie, w akademiku to jedna kwestia a zamieszkanie razem to kolejny etap zycia, w ktorym dwie osoby zamieszkuja razem, bez inny w okol....

aktualnie zarabiam najnizsza krajaowa, dlatego chce zmienic prace. podejrzewam, ze prawie cala wyplata poszlaby na oplaty i jedzenie. na mieszkanie razem z oplatami nie chcialabym wydac wiecej niz 700.... a tutaj jeszcze jedzenie i studia.... chyba to wszystko staje sie co raz mniej realne. chlopak motywuje mnie mowiac ze znjade szybko prace, gdzie bede lepiej zarabiac. na studia przeznaczam 500 zl. a 700 zl i studia to juz niestety cala moja wyplata.... pytanie, czy znajde prace gdzie bede lepiej zarabiac... bo co z tego ze doloze sie do czynszu jak za jedzenie by musial placic on

---------- Dopisano o 13:55 ---------- Poprzedni post napisano o 13:53 ----------

Napisane przez harleyka

[/COLOR]Jeśli ty uważasz, że chcesz inaczej to się wstrzymsjvie olaboga. Przecież nikt tu zrzuty na wasze wspolne mieszkanie nie zrobi.

---------- Dopisano o 13:51 ---------- Poprzedni post napisano o 13:50 ----------

Jak dla mnie taka sytuacja jest absolutnie normalna, a ty ksiezniczkujesz. Pracy nie masz, z facetem chcesz mieszkac, on z toba, a juz wiesz, ze będzie zle.

i po co to ironizowanie ... ?
mam prace, czytaj ze zrozumieniem

[201604130936]

Napisane przez senkasandry

i nie wiem czy ogarne to, ze beda z nami mieszkac jeszcze inne osoby. dla mnie zycie studneckie, w akademiku to jedna kwestia a zamieszkanie razem to kolejny etap zycia, w ktorym dwie osoby zamieszkuja razem, bez inny w okol....

aktualnie zarabiam najnizsza krajaowa, dlatego chce zmienic prace. podejrzewam, ze prawie cala wyplata poszlaby na oplaty i jedzenie. na mieszkanie razem z oplatami nie chcialabym wydac wiecej niz 700.... a tutaj jeszcze jedzenie i studia.... chyba to wszystko staje sie co raz mniej realne. chlopak motywuje mnie mowiac ze znjade szybko prace, gdzie bede lepiej zarabiac. na studia przeznaczam 500 zl. a 700 zl i studia to juz niestety cala moja wyplata.... pytanie, czy znajde prace gdzie bede lepiej zarabiac... bo co z tego ze doloze sie do czynszu jak za jedzenie by musial placic on

---------- Dopisano o 13:55 ---------- Poprzedni post napisano o 13:53 ----------


i po co to ironizowanie ... ?
mam prace, czytaj ze zrozumieniem

To zamieszkajcie razem jak będziesz miala lepsza prace, nie wszystko da się od razu.

O jakim duzym mieście mowisz?

[senkasandry]

no wlasnie mowilam mu ze wolalabym zamieszkac razem jak skoncze studia wtedy te 500 zl ktore przeznaczam na szkole moglabym przeznaczyc na dom, ale jemu sie spieszy i mam wrazenie ze nie chce czekac. a zostal mi rok.

[201604130936]

Napisane przez senkasandry

no wlasnie mowilam mu ze wolalabym zamieszkac razem jak skoncze studia wtedy te 500 zl ktore przeznaczam na szkole moglabym przeznaczyc na dom, ale jemu sie spieszy i mam wrazenie ze nie chce czekac. a zostal mi rok.

Co to znaczy nie chce czekać. Nie stać was na osobne mieszkanie. Ty będziesz się męczyć z ludzmi. A to tylko rok. Zostawi cie bo musisz oplacic studis?

[senkasandry]

Napisane przez harleyka

Co to znaczy nie chce czekać. Nie stać was na osobne mieszkanie. Ty będziesz się męczyć z ludzmi. A to tylko rok. Zostawi cie bo musisz oplacic studis?

nie... jemu zalezy, zeby wyniesc sie z domu, po zmienie zamieszkania bedzie mial blizej do aktualnej pracy, bo z naszego miasta musi dojezdzac kawal drogi. ja powiedzialam, ze jesli chce niech sie przerpowadzi, a ja wole zostac ze wzgledu na finanse. miedzy nami oczywiscie nic by sie nie zmienilo. a on nalega, ze beze mnie sie nie chce przeprowadzac i kolo sie zamyka.

we wakacje kiedy oplaty za szkole znikna bedzie ok, ale co zrobimy od pazdziernika? chyba nie dociera do niego to... chyba to normalne ze chcialabym miec jeszcze cos z wyplaty dla siebie, kazdy chce sie ubrac czasami gdzies wyjsc. a jesli zamieszkamy razem teraz to nie zostanie mi nic z wplaty, bo wszystko pojdzie na studia i czynsz...

[201604130936]

No to niech siedzi dalej w domu. Wychodzę z założenia, że jakby mu tam bylo tak bardzo zle to zgodzilby się wyprowadzic sam. No albo ty się musisz przelamac. Nie ma tu lepszego czy gorszego rozwiązania bo jest twoj komfort vs jego komfort.

[PaulinciaKWC]

Czyli cie nie stac. Moze nawet cie nie stac na wspoldzielenie mieszkania. Nie wiem o jakim miescie mowa. Musicie zejsc na ziemie i tyle

[skazana_na_bluesa]

nie każdy student mieszka w akademiku. na pęczki jest takich, którzy wynajmują coś i nawet mieszkają ze swoją drugą połówką i współlokatorami.

jakieś dziwne rzeczy dla mnie wypisujesz. czyli co, jak zamieszkacie razem to będziecie się rozliczać jak współlokatorzy, nawet jak on ma więcej kasy?