Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część II.

[Melodia mgieł nocnych]

Kurcze powinnam mieć doła, a w sumie nie mam Dużo się śmieję i nie myślę o ex A było tak:

Miały odbyć się oficjalne zaręczyny. Ale to mojego exa mamuśka chora, albo zawał w rodzinie, a to cośtam jeszcze. I wreszcie po 1,5 miesiąca miały się odbyc oficjalne zaręczyny. Moja mama miała dzwonić i zapraszać jego rodziców. Ale ex zadzwonił do niej i powiedział, żeby zadzwoniła następnego dnia bo mamuśka jest na prochach, bo się źle czuje. Następnego dnia znów mama miała dzwonić, a ex dzwoni, że jego matka znów umierająca i żeby nie dzwonić. No takie pierdzielenie. No ale ex powiedział , że wszystko jest umówione. Rodzice przyjadą.

Wysprzątałyśmy dom, otoczenie domu, pogotowałysmy różne dania. A Ex dzwoni wieczór przed i stwierdza, że kocha mnie mniej i nie wie dlaczego. No to ja mówie ok! (ale popłakałam się też). Pytam:Ale chcesz byc ze mną? To on, że tak. Że mnie i tak kocha bardzo mocno i że na 99 % chce spędzić ze mną życie. OK!Poszłam spać.

9 rano telefon. Jego rodzice niby już w pociągu, a on stwierdza, że mnie nie kocha i zaręczyn nie będzie. To ja w płacz i że co ja rodzicom powiem. Mama z Nim pogadała. Udawał, że płacze i że mu przykro. Nawet kasę chciał na konto przelewać za straty finansowe. Ehhh mówie Wam szkoda gadać. Wywaliłam jego rzeczy do kosza i nie chcę go na oczy oglądać. Osoba, która zrywa po 5,5 roku przez telefon w dniu zaręczyn nie jest warta mojego spojrzenia !Jakoś się trzymam Pierwszy dzień straszny. Teraz jest dobrze Ciesze się, że Bóg mnie uchronił od krętacza i kłamcy.

A co najśmieszniejsze, to zadzwoniłam z ciekawości do domu exa. Odebrał jego ojciec jadący w tym czasie rzekomo pociągiem. ONI NAWET NIE WYTKNĘLI NOSA Z DOMU!!!!!!!Pytam go czy wie o sprawie zaręczyn, że mieli przyjechać. A on bez słowa odłożył słuchawkę. Chamstwo przechodzi z ojca na syna widocznie No i mają kalekę z głowy. Bo tak od początku mówili. Po co będziesz sobie taką brał.

No i to tak Trzymajcia kciuki żebym dała sobie z tym radę. To był cios poniżej pasa, ale ja jestem zbyt silna żeby mnie to złamało Moje łzy to Jego zwycięstwo !Więc żadnych łezNie dam się I wierze, że spotkam tego właściwego Kiedyś.. i byłam już u fryzjera (ściełam włosy) , a dziś idę znów pierwszy raz zrobić sobie coś z kolorem (refleksy jasne) Pracuję, wspierają mnie przyjaciele i rodzina. To oni są najważniejsi. Kocham ich z całych sił.

[Klariska]

Melodia mgieł nocnych perfidny gnojek ten Twoj ex. Zaslugujesz na kogos lepszego. Bal sie nawet prawde prosto w oczy powiedziec.

Kiedyś.. i byłam już u fryzjera (ściełam włosy) , a dziś idę znów pierwszy raz zrobić sobie coś z kolorem (refleksy jasne) Pracuję, wspierają mnie przyjaciele i rodzina. To oni są najważniejsi. Kocham ich z całych sił.

Zacznij dbac o siebie zyj pelnia zycia, korzystaj ze wszystkiego. Ciesze sie ze masz wsparcie, bo to najwazniejsze. Nie zalamuj sie przez to co sie stalo nigdy, bo nie warto uronic nawet jednej lzy

[mycha555]

Zauważyłam ten wątek myślę, że to dobre miejsce, żeby się wyżalić i poradzić was...

Otóż prawie pół roku temu rozstałam się z facetem... byliśmy razem ok 3 lat. Ostatnie miesiące związku były straszne, dużo łez , cierpienia ciągłe zrywanie i powroty... Zerwanie było ulgą dla mnie, miałam w sobie dużo złości za to co mi robił. Rozpoczęłam nowy związek- szczęśliwy (?) nie do końca... mimo wszystko tęsknie za byłym, złość minęła , wspomnienia wracają, najgorsze są noce... Niestety on ma kogoś, nie chciał już więcej próbować ze mną. A ja boje się że nigdy o nim już nie zapomnę, że nikogo już nie pokocham tak jak jego... Robiłam naprawdę dużo żeby zapomnieć o nim, być szczęsliwą, ale nie potrafię... Pomożecie jakąś radą

[tandrzej]

Melodia mgieł nocnych - strasznie to wszystko co napisalas.
Trzeba isc do przodu i cieszyc sie ze nie masz zycia zmarnowanego przez takiego nie dupka. Skoro cos takiego zrobil to i tak nic z niego by w przyszlosci nie bylo. Szkoda tylko tego czasu, jednak lepiej ze stalo sie to teraz a nie np. po slubie. Musisz sie cieszyc, isc do przodu. Na pewno spotkasz kogos wartosciowego na kim bedziesz mogla polegac i spedzic reszte zycia. Bedzie dobrze.

[kotka85]

Melodia mgieł nocnych ale palant z tego Twojego eks!!! Normalnie nie moge w to uwierzyc jak po 5,5 latach mozna zerwac przez telefon! Ale widzisz chyba wczesniej juz cos sie kroiło skoro te zareczyny byly tak przekladane, ciagle cos wypadało... A jego tatus tez nie ma co :-/ Ehhh
Trzymaj sie i nie łam sie! Bo na pewno nie warto!!! Powodzenia!

[martaK]

Mam dola przez faceta...
Nie moge pojąć dlaczego faceci sami nas podrywaja, dzowni, pisza nalegaja a jak juz ulegniemy, zaczniemy sie angażowac - znikaja natychmiast....
Własnie zrobil tak ze mna kolejny.. nie wiem co ma o tym myslec... spotykalismy sie jakis czas, wiem ze bylam kims wiecej niz tylko kolezanka, wszsytko na dobrej drodze ale jakis miesiac temu zaczelo sie cos psuć. Jakos mneij sie odzywal, myslalam ze jest zly na mnie ze poszlam z jego kolegami i znajomymi na dyskoteke, ale zaprzeczyl. W kazdym razie nie bylo tak jak wczesniej... ale bylo i tak milo, wiec juz nie drążyłam tego tematu, myślalam ze to chwilowe. Tydzien pozniej poszedl ze mna na wesele - na poczatku relacje raczej koleżeńskie, ale poznoej czule objecia, pocalunek na dobranoc, sms z zyczeniami slodkich snow.... No i tyle-natsepnego dnia telefonu sie juz nie doczekalam, napisalalm raz ale odpisal mi jak kolezance, wiec wrzucilam na luz... caly tydzien czekalam na telefon ale milczal zlosliwie caly czas. Napisalalm sms co slychac, czy wszystko ok bo malo soe odywa.. ale nie odpisal. Wec odebralam to jako fakt ze mam spadac i napisalalm mu ze jesli chcial zebym sobie odpuscila wystraczylo powiedziec a nie tak bez slow.. Odpisal... ze jest zajety, ma duzo na glowie, ze ma nadzieje ze ogarnie sie z tym do srody (wiec wywnioskowalalm ze w srode moze sie zobaczymy) i ze jak mu nie wierze zebym spytala naszego wspolnego kolege. Ale tel nadal milczal, w srode, czwartek i kolejne dni... juz 3 tydzien sie nie odzywa... Tak po prostu. Nie wiem co mam o tym myslec.. zadnych dobrych mysli juz nie mam - raczej czuje i wiem ze to koniec... Nie moge tylko pojac czemu nie powiedzial mi tego, nawet przez tel, nawet smsem? Czuje sie jak jakas marna zabawka która można odłożyc po prostu bez slowa na polke... I to chyba najbardziej boli.. juz bym wolala od niego uslyszec cokolwiek, nawet bez podawania przyczyn ale tyle tylko ze to koniec Od wczoraj mam koszamrny dolek z tego i innych powodow... Myslalam zeby do nieg napisac kolejny raz, zaproponowac spotkanie i po prostu to sobie wyjasnic w 4 oczy... ale stwierdzialm ze jednak nie chce kolejny raz az tak mu sie narzucac. Stwierdzilam ze moze po prostu napisac mu cos w stylu "powiesz mi o co chodzi, czy bedziemy dalej tak milczec udając ze wszystko jest w porzadku?"....Ale sama juz nie wiem czy jest jeszcze sens do tego wracac.... czy po prostu skasowac numer i dac sobie z nim spokoj?? Nie potrafie sama sobie odpowiedziec co powinnam zrobic, ale meczy mnie i doluje taka sytuacja jaka jest

[Lawinia2007]

MartaK przykro mi ze jest Ci smutno Wiesz niestety wyglada na to ze dla niego to nie mialo wiekszego znaczenia, bylo milo i tyle. Jak chcesz to odezwij sie jeszcze do niego i pogadaj ale pamietaj ze gdyby mu zalezalo to sam by sie odzywal wiec podejdz do tej rozmowy na luzie. Zawsze jak facet mowi ze teraz ma duzo na glowie itp jest to zly znak
Jednak nie martw sie bo wszystko sie jeszcze ulozy, jak nie z nim to z innym

[martaK]

Dziekuje za odp..Wiem.. tzn doyslam sie ze to ma znaczyc ze to koniec.. ale i tak nadal siedze zastanawiam sie po co udaje ze jest ok , jak ja widze i wiem ze nie jest... po co mi mydli oczy brakiem czasu? Mogl po prostu nie odpisywac na tego smsa, bo chyba nawet nie oczekiwalalam na niego odpowiedzi (chyba ze tylko takiej ze nie wiedzial jak to powiedziec ale to koniec). Nie rozumiem po co do konca traktowal mnie jak kogos wiecej ? Chyba nie caluje na dobranoc wszystkich kolezankek? No i czemu uwaza ze moze tak sobie pojsc bez slowa, bo ja uwazam ze jest mi winien slowo wyjasnienia

Dlugi czas wogole nie douszczalam do siebie mysli ze to koniec.. nie pasowalo mi to do niego po prostu - zawsze jak cos wypadalo - dzwonil mowil ze nie da rady dzisiaj itpp wiec teraz zdziwilam sie ze tak bez slowa. Myslalam ze to dlatego ze mial wesele i poszedl na nie z kims innym (zaproszonym duzo wczesniej) pozniej wyjazd ze znajomymi, ale juz dawno wrocil a tel nadal milczy... Eh naiwna jestem, wiem .... ;(

[Lawinia2007]

Wiesz mi sie czasami wydaje ze gdyby mogli to by calowali wszystkie kolezanki na dobranoc... Dobrze ze juz oswajasz sie z mysla ze to juz koniec a ile czasu sie spotykaliscie?

p.s oni czesto nie mowia wprost, szczegolnie w luznych znajomosciach bo zostawiaja sobie uchlona furtke

[martaK]

U mnie na furtke nie bedzie mial co liczyc.... Jak sie spotkamy kiedys przypadkiem czy celowo to moge mu co najwyzej powiedziec ze zachowal sie jak dupek.. i tyle. Pogadac moge - ale teraz a nie za miesiac, jak sobie o mnie przypomni

A spotykalismy sie od poczatku wakacji, na poczatku typowo kolezanka kolega, pozniej wspolny wyjazd paczka nad jezioro i tak sie zaczelo... Szczerze myslalam ze bedzie z tego cos wiecej i ze traktuje mnie powaznie.... Szkoda ze znow musialam sie bolesnie na wlasnym tylku przekonac ze jednak nie i ze nie zasluzylam nawet na glupie "czesc" po wszystkim :/

[martaK]

W dodatku jak zwykle szukam winy w sobie a nie w nim. A dzis umyslilam sobie ze to moja wina.. ze ta dyskoteka, jak zadzwonil do mnie wtedy ,jego kolega zaczal zarotwac ze ja tu go caluje itp .. Ale wtedy wszystko bylo w zartach, nie sadzialm nawet ze moglby to odebrac na serio. Dpiero jak wydawalo mi sie ze cos nie tak pomyslalam ze mogl sie wkurzyc i ze moze powinnam wyjasnic to z nim, ale skoro powiedzial ze nie jest zly i jak sie spotkalismy to bylo normalnie to nie wracalam..... I dzis znow powrocilo ze moze o to poszlo, ze po prostu stwierdzil ze nie moze mi zaufac i lepiej dac sobie spokoj. Zaczelam sie zadreczac ze moze powinnam z nim w koncu szczerze (bo od tamtego czasu chyba nie rozmawialismy sczerze) pogadac i wyjasnic to wszystko. Ale kurcze - jakby mu zalezalo to pogadalby ze mna, zrobil awanture, powiedzialby cos, chcial wyjasnic a nie udawal ze jst ok i sie po prostu zmyl, prawda?

[nadia07]

rozbudził nadzieje..po czym po chwili ja okrutnie odebral tak jak mowilyscie.
Dosc ! daje sobie spokoj..
jestem zbyt wartosciowa na takiego dupka

[ilo16na]

Troche zescie mnie tu zjechaly
I przemyslalam to.
Problem wlasnie tkwil w tej nudzie i w tym ze Tz byl sposobem jej zabijania.
Nadal z nim jestem-mowil ze moze nawet jutro przyjechac ale ja jestem chora-angina

A wiec szukam sobie pasji hobby itp by nie wisiec na jego ramieniu i nie moc sie wysr** bez niego.


Moze pomozecie ->http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=205884

[Izaluka]

Ja tam nadal jestem zdania, że żadna z Was para...

A co do hobby... Przecież nie musisz robić i skupiać się na jednej rzeczy. Posprzątaj w domu, idź na zakupy, ugotuj obiad dla rodzinki, idź na rower, powizażuj, idż do kosmetyczki/fryzjera, na kawę do koleżanki, na spacer, czytaj książki, zrób sobie wkstra makijaż po to by za chwilę go zmyć i robić nowy, idź na imprezę, obejrzyj serial/film, zbieraj znaczki...

Ilona - cokolwiek! Zajmij się sobą, swoim życiem i inwestowaniem w swój rozwój!

[ilo16na]

Napisane przez Izaluka

Ja tam nadal jestem zdania, że żadna z Was para...

A co do hobby... Przecież nie musisz robić i skupiać się na jednej rzeczy. Posprzątaj w domu, idź na zakupy, ugotuj obiad dla rodzinki, idź na rower, powizażuj, idż do kosmetyczki/fryzjera, na kawę do koleżanki, na spacer, czytaj książki, zrób sobie wkstra makijaż po to by za chwilę go zmyć i robić nowy, idź na imprezę, obejrzyj serial/film, zbieraj znaczki...

Ilona - cokolwiek! Zajmij się sobą, swoim życiem i inwestowaniem w swój rozwój!

Tyle ze to musi byc jakies zajecie malo kosztowne bo na inne mnie nie stac jak kosmetyczka itd
A na imprezy nie chodze bo nie lubie.

A co to do tego jaka z nas para to ja juz wiem lepiej.
Dobrze nam razem i nie jest tak ze sie ciagle klocimy.

[Izaluka]

Napisane przez ilo16na

Tyle ze to musi byc jakies zajecie malo kosztowne bo na inne mnie nie stac jak kosmetyczka itd
A na imprezy nie chodze bo nie lubie.

A co to do tego jaka z nas para to ja juz wiem lepiej.
Dobrze nam razem i nie jest tak ze sie ciagle klocimy.

Zawsze przecież możesz iść do pracy! Masz prawie 18 lat - bez problemu byś znalazła zajęcie chociażby przy ulotkach itd. Może to być praca weekendowa.

Życie chyba szybko zweryfikuje Twoje poglądy.

[ilo16na]

Napisane przez Izaluka

Zawsze przecież możesz iść do pracy! Masz prawie 18 lat - bez problemu byś znalazła zajęcie chociażby przy ulotkach itd. Może to być praca weekendowa.

Życie chyba szybko zweryfikuje Twoje poglądy.

No wlasnie mam 18 w listopadzie i mama nie pozwala mi pracowac.
Chcialam byc opiekunka dla dziecka w wakacje i mi nie pozwolila tak jak sprzatac u kogos.
Mowila ze moge jak skoncze te 18

[Klariska]

Napisane przez Izaluka

Ja tam nadal jestem zdania, że żadna z Was para...

A co do hobby... Przecież nie musisz robić i skupiać się na jednej rzeczy. Posprzątaj w domu, idź na zakupy, ugotuj obiad dla rodzinki, idź na rower, powizażuj, idż do kosmetyczki/fryzjera, na kawę do koleżanki, na spacer, czytaj książki, zrób sobie wkstra makijaż po to by za chwilę go zmyć i robić nowy, idź na imprezę, obejrzyj serial/film, zbieraj znaczki...

Ilona - cokolwiek! Zajmij się sobą, swoim życiem i inwestowaniem w swój rozwój!

Popieram Twoje slowa.
Zreszta by sie wlasnie czyms zajac nie trzeba miec wiele kasy. Przeciez mozna nawet sciagnac z neta ebooka i przeczytac, mozna sie pouczyc czegos nowego(ja tam mam chetke na nauke niemieckiego, choc teraz sie czego innego ucze). Takze jak juz Izaluka wspomniala mozna robic wiele innych rzeczy tez.
Co do nazwania was "para"... dla mnie tez to zaden zwiazek, tym bardziej ze jak sama pisalas on jest dla zabicia nudy. Nie na tym polega bycie z kims w zwiazku.

ilo16na napisala:

Dobrze nam razem i nie jest tak ze sie ciagle klocimy.

Ja sie czasem kloce z TŻtem, ale to nie znaczy ze nam jest ze soba zle. Mamy swoje zajecia, zawsze mozemy na siebie liczyc, mozemy wspierac sie dobra rada(i wlasnie czasem nie mozemy dopuscic do siebie, ze ta druga osoba ma racje, a raczej nie chcemy by miala racje ). Z takich glupot wynikaja nieporozumienia. Ty sie spotkalas kilka razy z facetem, nie znasz go do konca(np. jego wad) i mowisz ze wam dobrze razem. Dopiero po pierwszej powaznej klotni zobaczycie czy pasujecie do siebie, czy bedziecie sie na tyle kochac by walczyc o "zwiazek".

[ilo16na]

Juz kilka razy sie pozarlismy o jakies bzdury ale umielismy o tym rozmawiac i pogodzic sie.
On mi czesto pomaga i poznamy sie jeszcze lepiej widujac.
Kilka wad mam i ja i on.Nie ma idealow.
Z tym trzeba zyc.

[Ptysio5]

Napisane przez ilo16na

Juz kilka razy sie pozarlismy o jakies bzdury ale umielismy o tym rozmawiac i pogodzic sie.
On mi czesto pomaga i poznamy sie jeszcze lepiej widujac.
Kilka wad mam i ja i on.Nie ma idealow.
Z tym trzeba zyc.

Ilona a co z tą jego drugą pracą/ Jaką dał Ci odpowiedź?

[ilo16na]

Napisane przez Ptysio5

Ilona a co z tą jego drugą pracą/ Jaką dał Ci odpowiedź?

Powiedzial ze to przemysli i ze nie jest na "nie"
Bo samemu mu tez brakuje na wszystko czasu.

[Klariska]

ilo16na mi nie chodzi o klotnie o bzdury(ktora sie raz przedyskutuje i jest dobrze), ale o powazniejsza, np. ze oklamywal Cie, czy cos innego. Zaufac pozniej trudno i wiele wysilku trzeba wlozyc w to by sie udalo.

[Lady Eileen]

Tralalalaaaa!!

Byłam wczoraj na koncercie dżemu..
Widziałam sie z moim Wolontkiem... Uwaga....
Aż..... 15 minut!!

Dobra jestem co nie??

[nadia07]

Napisane przez Lady Eileen

Tralalalaaaa!!

Byłam wczoraj na koncercie dżemu..
Widziałam sie z moim Wolontkiem... Uwaga....
Aż..... 15 minut!!

Dobra jestem co nie??

lady :P lepsze to niz nic no nie :P?



Ilono a od jakiego czasu jestescie razem? ze sie widzieliscie 4 razy to wiem.. ale od ilu tygodni/miesiecy sie spotykacie?
I jak utrzymujecie ze soba kontakt? smsy? telefony? gadu gadu?

[ilo16na]

Napisane przez nadia07

lady :P lepsze to niz nic no nie :P?



Ilono a od jakiego czasu jestescie razem? ze sie widzieliscie 4 razy to wiem.. ale od ilu tygodni/miesiecy sie spotykacie?
I jak utrzymujecie ze soba kontakt? smsy? telefony? gadu gadu?

Od miesiaca.
Smsy i telefony codzien.

[nadia07]

Napisane przez ilo16na

Od miesiaca.
Smsy i telefony codzien.

aha a nie uwzasz ze skoro w ciagu 1 miesiaca..macie juz takie spiecia (niby nic wielkiego bo jakies nieporozumienia -niby..)to to nie ma sensu?
przeciez niby te pierwsze spotkania powinny byc najpiekniejsze..

po miesiacu chyba zadne z was nie zaangazowalo sie az tak bardzo..by tego nie przerwac..a skoro juz teraz sa nieporozumienia to nie wrozy dobrze na przyszlosc.

Owszem mozecie sie dobrze czuc w swoim towarzystwie, mozecie czuc do siebie pociag..moze byc wam we dwoje dobrze..
ale skoro juz teraz sa jakies klotnie - to nie wyglada to przyszlosciowo..

Ja bylam z facetem 4,5 roku..w sumie to juz nie jestesmy..poznalam go jak bylam dzieckiem..on w sumie tez za dojrzaly nie byl..ale bylo nam dobrze, nie mielismy problemow, klotni..ola boga - mam wrazenie ze wtedy oboje bylismy dojrzalsi niz teraz..ja ufalam, bylam ugodowa, on biegal za mna.. bylismy wyrozumiali.. a teraz..brakuje mi tamtych chwil..ale najprawdopodbniej one juz nie wroca..

A Ilono juz schodzac z tematu dola i faceta.. to nie czujesz sie zle bedac troche pod kloszem? Kazdy rodzic inaczej wychowuje dziecko i kazda rodzina ma inne relacje..ale nie mozesz powaznie porozmawiac z mama?
jaka roznica jest pomiedzy 2 miesiacami? Ja pierwszy raz pojechalam na wakacje sama majac niespelna17 lat.. ja moglamjechac juz rok wczesniej ale wlasnie moj Tzt (mimo ze starszy o rok) byl trzymany pod kloszem..
czasem mam wrazenie ze przez to trudno mu stworzyc dojrzaly zwiazek - bo sie jeszcze nie wyszalal...
ja majac 14 lat (wiem ze to akurat duzo za wczesnie..ale te kilka lat temu bylo jeszcze inaczej) chodzilamna calonocne dyskoteki dla doroslych (wtedy wygladalam na starsza- nie to co teraz ) a moj Tzt na 1 imprezie takiej prawdziwej bylo duzo duzo pozniej niz ja..i to jeszcze wychodzil ale pod jakimis warunkami ktore stawiala mu mama...a mial wtedy juz 17,5 roku..

ja jestem calkiem inaczej wychowana i moze to dlamnie dziwne,.. ale uwazam ze osoby ktore sa trzymane tak pod kloszem maja pozniej problemy z przystosowaniem sie do prawdziwego zycia...
np. przez to wszystko ja jestem juz gotowa na slubn itd..wyszalalam sie, a moj Tzt (byly) wcale nie

rozpisalam sie troche nie na temat..ale pogadaj moze powaznie z mama? pojedz gdzies na weekend z tztem to by wampomoglo skoro to cos powazniejszego.

zreszta czy Twoi rodzice maja pojecie o jego istnieniu?

[kitosa]

Ilona znacie się miesiąc?? Przecieź to najcudowniejszy okres znajomości z osobą na której nam zależy, bo związkiem to bym nie nazwała. Dopiero się co poznajecie, a już mówisz o kłótniach między Wami? Wydajesz się osobą zaborczą i w tym tkwi problem. Musisz popracować nad sobą.
Melodia mgieł nocnych szoku doznałam! Zabiłabym bydlaka!! Hmmm... hmmm...hmmm...po namyśle stwierdzam, że szkoda nawet najbardziej tępego i zardzewiałego noża..Ale myśl, że tacy chodzą po ziemi..Żałość.

[Ines1985]

Przypadkiem trafiłam na ten wątek... I też padłam kilka razy .

Ilona, wybacz ale... Odnosze wrażenie, że za bardzo wzorujesz się na zyciu innych. Nie wiem skąd to sie bierze. Nie pozwalasz swojemu życiu toczyć się zwykłym, naturalnym biegiem...
TŻ po czterech randkach? Związek oparty na smsach i telefonach co 3 dni?
Stawianie ultimatum - praca albo ty?
To wszystko jest tak potwornie naciągane!
Tak bardzo starasz się dorównać innym, że błędnie interpretujesz to, co sie dzieje w twoim życiu. Nie wiem, może wszystkie twoje koleżanki mają stałych chłopaków... I ty nie chcesz być gorsza. Dlatego kazdego chłopaka po kilku spotkaniach nazywasz swoim TŻ...
A TŻ to nie jest osoba, z którą raz na dwa tygodnie wyskoczysz do kina czy na spacer.
Towarzysz Życia po prostu jest u twojego boku, niekoniecznie fizycznie przez 24h na dobe. Towarzysza Życia trzeba dobrze poznać i on musi dobrze poznać Ciebie.
Musicie się akceptować, musicie akceptować swoje życie.
Musicie poznać sztukę kompromisu....

Myślę, że (zdaje się nie pierwszy raz) mylisz pojęcia. Tak bardzo chcesz mieć TŻ, że podciągasz pod to każdego swojego "kandydata na chłopaka". A naprawdę nie każdy zasługuje na ten tytuł. I nie każdy chce tym TŻ być, tak też może być .

Przestań na siłę gonić za innymi. przyjdzie moment, że i ty na wizażu będziesz mogła napisać że jedziesz z TŻ na tygodniowe wakacje, czy że przygotował dla Ciebie pyszną kolację.

Ale litości, nie zachowuj się tutaj jak jakaś zaniedbywana żona, ktora caly dzien siedzi w domu z dziećmi i gotuje obiadki, a męzczyznę widuje jedynie rano szykując mu sniadanie.

Masz -naście lat, zdecydowanie za wcześnie na takie smęty.

Co do tego ultimatum z rzuceniem jednej pracy... Nie chce mi się nawet komentować, bo dziewczyny napisały już chyba wszystko.

[Cathas]

Ines--> Zgadzam się z Tobą w 100 proc.! Ja po miesiącu znajomości z moim TŻ, traktowałam go jak kolegę i mówiłam o sobie, że jestem wolna, "niezazwiązkowana". A widywaliśmy się często i całe dnie przegadywaliśmy na gg...
Na siłę nic się nie osiągnie...

[Tycha114]

Dziewczyny ja tez was prosze o rade. Mam dzisiaj dola na maksa. Od jakiegos czasu krece z takim kolesiem no i oczywiscie jak to ja juz zakochana po uszy. On mieszka ponad 100 km ode mnie niedaleko mojej babci. Wczoraj przyjechalam dla niego na weekend. No i wczoraj bylismy na urodzinach jego kumpla. Nie znalam tam ludzi wiec tak sie czulam troche nieswojo. Ale po jakims czasie juz sie przelamalam szczegolnie ze troche wypilam. On na poczatku normalnie gadal ze mna. Potem zaczely sie tance no i jego kumpel mnie poprosil do tanca a on zaczal tanczyc z taka dziewczyna. Wszystko wydawalo sie normalnie potem poszedl ze mna do samochodu i zaczal sie do mnie dobierac ale ja mu powiedzialam ze tego nie chce. On sie troche wkurzyl i wyszedl. Posiedzialam jakis czas w tym samochodzie. Potem jak weszlam na sale to on tanczyl z ta dziewczyna ale to byl taniec bardziej podchodzacy pod erotyczny. Wkurzylam sie strasznie wiec zaczelam pic z jego kumplami. A on tylko i wylacznie z ta dziewczyna tanczyl i pil. Czasami podszedl do mnie ale ja go olewalam. Potem gdzies wyszli razem. Za jakis czas wyszlam na fajka a oni siedzieli na schodach i sie calowali. On sie nie przejal tym ze ja to widze. Totalnie to olal. Potem znowu weszli na sale i on do mnie podchodzi i mowi ze chce pogadac. Wiec wyszlam z nim i sie pytam o co mu chodzi. Dlaczego tak sie zachowuje. On mowi ze jest pijany i lepiej by bylo dla nas jak ja bym na to nie patrzyla bo jemu na mnie zalezy ale on jest za bardzo pijany zeby siebie kontrolowac. To ja zadzwonilam po siostre zeby przyjechala po mnie a on powiedzial ze zadzwoni dzisiaj do mnie i nie wiem co ja mam robic. Nie wiem jak sie zachowac. Czy mam go olac czy co??? Prosze dziewczyny pomozcie