Czy wg Was zarobki 2,5 tysiąca miesięcznie to dużo czy mało ?

[Mijanou]

Napisane przez Rena

Ja juz stracilam nadzieje, ze dowiem sie co to za poczytne tytuly z lepszego swiata zwlaszcza te 50 pln za tom, przy czym tomow jest 10. A i te filmy czy koncerty marzen. Na razie tylko wiadomo, ze drogie (sercu), za to wrogiem portfela one sa.

Nie badzcie takie, tez chce poczytac.

Rena, jak mi znajdziesz pozycje z zakresu psychologii klinicznej ( nie mam na myśli znanych tytułów z lat 80-90, które nijak już nie przystają do czasów współczesnych, bo komuna dawno minęła) poniżej 50 zł to przyznam pokornie, że się omyliłam. Ale mam na myśli literaturę naprawdę fachową, nie poradniki dla zjadaczy chleba. Jeśli mi podpowiesz, jak literaturę zagraniczną z tej dziedziny ściągnąć poniżej 50 zł to też będę wdzięczna. A zapewniam Cię, że jeden Tom rzadko kosztuje mniej niż 200 zł w przeliczeniu.

[Rena]

Jak to tom przez duze T, to ja wymiekam. I zagraniczna czyli jaki jezyk? Norweski, chinski moze byc?

[a34]

Napisane przez Rena

Jak to tom przez duze T, to ja wymiekam. I zagraniczna czyli jaki jezyk? Norweski, chinski moze byc?

Ale tak naprawdę o co ci chodzi? Twierdzisz, że nie ma tak drogich książek? Ile według ciebie kosztują, skoro 50zł wydaje ci się dziwne? No to ja odpadam.

[201607111632]

Większość książek z psychologii to spory wydatek dla studenta, a oczywiście każdy wykładowca mówi, że pfff jedna książka za 150 zl to żaden wydatek.

[Tutli]

Napisane przez Rena

Jak to tom przez duze T, to ja wymiekam. I zagraniczna czyli jaki jezyk? Norweski, chinski moze byc?

Czasem myślę, że fajnie by było, żebyśmy się wypowiadali na tematy o których mamy pojęcie. Otóż, publikacje naukowe wydane w tak popularnym języku, jak angielski mają horrendalne ceny, wystarczy wejść sobie na stronę dowolnego wydawnictwa naukowego, żeby się zaznajomić z cenami. Niestety kupowanie takich "rarytasów" czasami jest nieuchronne, jeśli chce się zgłębić jakąś dziedzinę a polskich odpowiedników brak (tak się składa, że niestety nie mamy jakichś wybitnych publikacji naukowych we wszystkich dziedzinach). Wcale nie musi być to niszowy temat, ja jakiś czas temu kupowałam całkiem cienką książeczkę z matematyki ubezpieczeń życiowych i kosztowało mnie to 300 zł. Do tego płatne dostępy do zagranicznych publikacji itp. itd., no niestety wbrew pozorom wiedza kosztuje.

[Maguda_]

Napisane przez Tutli

Czasem myślę, że fajnie by było, żebyśmy się wypowiadali na tematy o których mamy pojęcie. Otóż, publikacje naukowe wydane w tak popularnym języku, jak angielski mają horrendalne ceny, wystarczy wejść sobie na stronę dowolnego wydawnictwa naukowego, żeby się zaznajomić z cenami. Niestety kupowanie takich "rarytasów" czasami jest nieuchronne, jeśli chce się zgłębić jakąś dziedzinę a polskich odpowiedników brak (tak się składa, że niestety nie mamy jakichś wybitnych publikacji naukowych we wszystkich dziedzinach). Wcale nie musi być to niszowy temat, ja jakiś czas temu kupowałam całkiem cienką książeczkę z matematyki ubezpieczeń życiowych i kosztowało mnie to 300 zł. Do tego płatne dostępy do zagranicznych publikacji itp. itd., no niestety wbrew pozorom wiedza kosztuje.

Dokładnie, ogólnie książki w językach obcych, nie tylko te naukowe są drogie, a przy tym niestety nie zawsze u nas dostępne i trzeba je ściągać zza granicy. Niedawno sama kupiłam "House of Cards" za ok. 7 dych :/

[201609102148]

Książki z mojej dziedziny, o ile zostały wydane po 2000 roku, nie schodzą poniżej trzech stów z reguły.

Te starsze to koszt ok. 100zl.

Do tej pory pozwoliłam sobie na JEDEN podręcznik. Resztę wypożyczam. I ubolewam nad tym.

[201604130936]

Oj przestancie. To tomy przez duże T xd

[DziadkaKalesony]

Chyba niektórzy tutaj nie czytają, a tym bardziej nie kupują książek... (aaa no tak są biblioteki, po co mieć w domu biblioteczke)
To tak samo jak na posiedzeniu Senatu o jednolitej cenie książki, pewien jakże mądry pan był zdziwiony, że 50 zł za książkę dla Polaków to dużo.

I niestety kosmiczne ceny nie dotyczą tylko pozycji naukowych. Od dłuższego czasu poszukuję jedną z książek Dostojewskiego, której w księgarniach nie mam szans kupić, a na allegro nowa w normalnym wydaniu kosztuje 250 zł, a używane ponad 100 ..

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Ja na książki nie wydaję praktycznie w ogóle od dawna, bo po prostu ceny książek mnie zwalają z nóg, pewnie, chętnie bym sobie kupiła na przykład nowe wydania Harry'ego Pottera (żeby mieć swoje własne, a nie tylko domowe), albo Wiedźmina (bo moje są już w kiepskim stanie), ale nie uśmiecha mi się wydawać po 50, czy 60 złotych na jedną książkę (kupuję w twardych oprawach, bo się wolniej niszczą, jeden jedyny "Sezon Burz" kupiłam w miękkiej za 40 złotych, bo innej nie było, książka czytana była zaledwie kilka razy, a już jest okropnie wyciorana). Jest sporo pozycji, które chciałabym kupić, ale niestety mnie na to nie stać, a to nie są niestety książki, które można znaleźć w Taniej Książce za dychę. Podobnie z płytami CD, nie kupuję wcale, bo 50, czy więcej złotych za godzinę grania jest mocnym przegięciem.

O książkach do nauki języków to nawet nie wspominam, chcąc sobie kupić ze dwie porządne książki dodatkowo i dobry słownik to pewnie bym z 500 złotych w księgarni zostawiła.

[Koci Pazur]

Nie od dziś wiadomo przecież, że siła nabywcza polskich pensji jest niska. Dużo niższa niż na zachodzie. Co tu mówić o książkach, płytach i koncertach, jeśli wynajem mieszkania w mieście zżera w zależności od wielkości miasta 3/4, całą, albo 1,5 minimalnej pensji krajowej.

2,5 koła wydaje się pewnie sumą fajną, jeśli ktoś teraz zarabia 1300 zł. Też tak kiedyś zarabiałam i nie chciałabym do tego wracać. Teraz moje zarobki oscylują koło tych 2,5 i żyć się da, ale bez żadnych luksusów. Owszem dało by się z tego spłacać kredyt na mieszkanie (pod warunkiem, że rozłożony na 20 lat i z dużym wkładem własnym), ale nie odłożyłoby się wtedy nic. A co jak prace się straci, zachoruje, albo przyjdzie niespodziewany duży wydatek?

Nie bez powodu ludzie, którzy w Polsce pracowali na w miarę szanowanych stanowiskach, zarabiając 2,5 tysiąca, jadą za granicę pracować w pracach fizycznych. Po prostu siła nabywcza ich pensji jest wyższa i mają większy spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Też mogę dać milion rad na oszczędzanie. Wiem gdzie w moim mieście jest tanie piwo, wiem gdzie zjeść za 10 złotych, książki pożyczam z biblioteki, od znajomych, czasem wymieniam, lubię lumpeksy, mam wypróbowane tanie kosmetyki, które super działają, wiem kiedy są zniżki na karnet na mojej siłowni i zwykle korzystam z akcji pod tytułem "film za 6 złotych", "środy z orange" czy tanie/darmowe koncerty w ramach juwenaliów, czy święta miasta.

Ale tym systemem nie dorwę kolejnej książki z serii Gry o tron zaraz po premierze, a chcę. Chcę też iść na premierę kilku filmów dokładnie w dniu ich premiery, bo się napaliłam. Nie zobaczę ulubionego zespołu z Finlandii, który gra na drugim końcu Polski, jeśli za to nie zapłacę. Czasem mam ochotę zjeść blisko i coś innego, zamiast szukać taniej knajpki. I czasem chcę śmiesznego drinka zamiast piwa za 5 złotych.

Oszczędzać się da i umiem, ale nie na tym powinno polegać życie, żeby się cały czas ograniczać, bo albo drobne przyjemności dnia codziennego, albo wynajęcie mieszkania/kredyt na mieszkanie.

Myślę, że 2 500 zł to pensja, która powinna być standardem a nie wygórowana kwota do której wielu może tylko wzdychać.

[invisible_01]

Ceny książek to jakiś kosmos, a jeśli chce się kupić oryginalne wydanie po angielsku, to już w ogóle. W Niemczech książki po angielsku kupię niewiele drożej niż po niemiecku, często nawet taniej! Bo mają kieszonkowe wersje. W Polsce oryginalne wersje to niestety rarytasy, że nie wspomnę, że nie tak łatwo je dostać. Często zostaje tylko bardzo drogi Empik. Na studiach jeden z moich podręczników na ważny egzamin kosztował 330 zł, nie stać mnie było na jego kupienie, w bibliotece był jeden egzemplarz i nie dało się go wypożyczyć, więc robiło się zdjęcia i potem uczyło z komputera. Bieda boli niestety.

[Hultaj]

Koci Pazur najlepsze podsumowanie zagadnienia, nie tylko jedna KB ma patenty, cały DIY skądś się wziął, przerabianie mebli, ubrań, remonty mieszkan tanszym kosztem, akcje z wymianami ciuchów, popularność używanych rzeczy na all czy portali typu tablica, wycieczki po ciucholandach.
No ale KB jest pełna dobrej woli jaśnie oświecona cała reszta umie głównie narzekać.

A co do cen ksiązek, to mnie niedawno nieco zbiły z tropu ceny ksiązek w Biedronce, żeby nie skłamac, wygrzebałam z koszyka biografię Rodowiczki za bodajże 35 lub 39 zł.
Nie urażając nikogo, w Biedronce, dyskoncie, gdzie kosze z ręcznikami stoją obok zabawek, szafek, tenisówek, jogurtów, niekoniecznie w księgarni, która dostojnie przytłacza wielością swych tomów sugerując dyskretnie, że co tu robisz gluptasie, w tym wiedzy oceanie.

[invisible_01]

Napisane przez Hultaj

A co do cen ksiązek, to mnie niedawno nieco zbiły z tropu ceny ksiązek w Biedronce, żeby nie skłamac, wygrzebałam z koszyka biografię Rodowiczki za bodajże 35 lub 39 zł.

Ja w Biedrze już kilka książek kupiłam za 9,90 zł, które w Empiku chodzą po 20+ zł.

[nicRu]

Napisane przez Tutli

Czasem myślę, że fajnie by było, żebyśmy się wypowiadali na tematy o których mamy pojęcie. Otóż, publikacje naukowe wydane w tak popularnym języku, jak angielski mają horrendalne ceny, wystarczy wejść sobie na stronę dowolnego wydawnictwa naukowego, żeby się zaznajomić z cenami. Niestety kupowanie takich "rarytasów" czasami jest nieuchronne, jeśli chce się zgłębić jakąś dziedzinę a polskich odpowiedników brak (tak się składa, że niestety nie mamy jakichś wybitnych publikacji naukowych we wszystkich dziedzinach). Wcale nie musi być to niszowy temat, ja jakiś czas temu kupowałam całkiem cienką książeczkę z matematyki ubezpieczeń życiowych i kosztowało mnie to 300 zł. Do tego płatne dostępy do zagranicznych publikacji itp. itd., no niestety wbrew pozorom wiedza kosztuje.

Podpisuję się. Bardzo popularne pozycje polskich autorów, po polsku, popularnych wydawnictw spokojnie można kupić nowe za mniej niż 100zł (dla przykładu polecam sprawdzić np. Ubezpieczenia majątkowe W. Otto albo Wstęp do teorii prawdopodobieństwa Jakubowskiego i Sztencla, to drugie na szczęście jest bardzo popularne i dużo egzemplarzy jest w bibliotekach). Z kolei raczej cienka książka z metod numerycznych w finansach, po angielsku była już kosztem 55...$.

2 500 zł na rękę to według mnie dobra kwota, ale na start, nie szczyt na który się ktoś musi wdrapać.

[Hultaj]

Ja w Biedrze już kilka książek kupiłam za 9,90 zł, które w Empiku chodzą po 20+ zł.

no tak, bo tam są różne, dlatego zdziwiłam się, że potrafią być też ksiązki po 35 bo moim zdaniem, przepraszam za określenie może, za literaturę kuchenną czy tam przyjemną do śniadania , 35 zł to i tak sporo.

[tiramisu_]

2,5 k to dla mnie srednia pensja na przezycie. Ja staram sie za tyle zyc (zostawiam se 2,5 k a reszta odklada sie na dom) i jest roznie... Wynajmujemy, wiec na wynajem polowe daje, czyli 400 plus rachunki 200 do tego bilet na busa, benzyna, zarcie nasze kilka stowek (staram sie dosc dobrze jesc bez szajsu) plus kot moze 100, ciuchy, dobre kosmetyki, pub raz lub dwa razy w tyg, jedzenie na miescie, z dwa razy na mies. jakis koncert, czasem wycieczka i 2,5 k leci. Zaden luksus jak dla mnie.

[Mijanou]

Napisane przez Rena

Jak to tom przez duze T, to ja wymiekam. I zagraniczna czyli jaki jezyk? Norweski, chinski moze byc?

Rena, słowo, gdyby nie Twój status, pomyślałabym, że trollujesz.

Proszę: http://czytam.pl/k,ks_350299,Clinica...Disorders.html

a nie jest to jakieś super ambitne dzieło. Rzekłabym, że taki elementarz dla laików. Pozycje fachowo zgłębiające poszczególne zagadnienia (nowości wydawnicze a nawet nowsza literatura, której w przekładzie polskim nie ma) kosztują nawet więcej. A możesz mi wierzyć, że w przekładach polskich ukazują się szczątkowe pozycje. Po prostu wydawnictwom się to nie opłaca ze względu na mocno ograniczony krąg odbiorców tego typu literatury.

---------- Dopisano o 18:56 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Napisane przez Tutli

Czasem myślę, że fajnie by było, żebyśmy się wypowiadali na tematy o których mamy pojęcie. Otóż, publikacje naukowe wydane w tak popularnym języku, jak angielski mają horrendalne ceny, wystarczy wejść sobie na stronę dowolnego wydawnictwa naukowego, żeby się zaznajomić z cenami. Niestety kupowanie takich "rarytasów" czasami jest nieuchronne, jeśli chce się zgłębić jakąś dziedzinę a polskich odpowiedników brak (tak się składa, że niestety nie mamy jakichś wybitnych publikacji naukowych we wszystkich dziedzinach). Wcale nie musi być to niszowy temat, ja jakiś czas temu kupowałam całkiem cienką książeczkę z matematyki ubezpieczeń życiowych i kosztowało mnie to 300 zł. Do tego płatne dostępy do zagranicznych publikacji itp. itd., no niestety wbrew pozorom wiedza kosztuje.

O, dziękuję Ci bardzo za ten post bo już zaczynałam myślec, że ze mną coś nie tak lub jestem zbyt mało "operacyjna" i nie potrafię dostać takiej literatury w Biedronce. W bibliotece uniwersyteckiej też nie. Jeśli cudem jest jakaś nieliczna pozycja z nowości, jest to jeden egzemplarz i stale "w rezerwacji" (czytaj: któryś z wykładowców zawłaszczył bo też chce być na bieżąco z tematem).

---------- Dopisano o 19:03 ---------- Poprzedni post napisano o 18:56 ----------

Napisane przez harleyka

Kochasz teatr? Obejrzyj go w tv! KB zaczynasz stapac po kruchym lodzie absurdu. Chcesz iść do kina? Idz do wypożyczalni! Chcesz na koncert? Kup se dvd koncertowe! Da sie? Da sie! Ale dla mnie "godne" życie to nie jest.

No, normalne to nie jest, żeby zasuwać cały miesiąc i obliczać, czy człowieka stać na bilet do teatru raz w miesiącu.

Bzie, nie wiem, czy wiesz, ale jest diametralna róznica pomiędzy odbiorem sztuki "na żywo" (nazwij to magią teatru i specjalną więzią wytwarzaną wtedy między aktorem a widzem) a siedzeniem przed ekranem telewizora. To jest tak samo, jak byś stwierdziła, że zwiedzanie Luwru a obejrzenie przewodnika po Luwrze to jest to samo.

[201604250941]

Myślę na czym oszczedze, bo chcę jechać na slipknota, a muszę kupić leki i odlozyc na last minuta all in

[zaksy]

też lubię czytać, a w moim przypadku problemem są czasopisma o rękodziele. W PL jest tego bardzo mało, oczywiście można czasami coś znaleźć w necie za darmo, ale wszędzie jest to samo, w Empiku można kupić czasopisma zagraniczne i cena jest ohoho, na przykład na okładce cena 6 funtów, ale na kasie płacisz całe 50 zł. można kupić też amerykańskie czasopisma w wersji elektronicznej, ale kosztuje to prawie 15 dollarow...no ale wiadomo, można sobie znaleźć inne hobby

[201604250941]

a to jak ja, bardzo chetnie byl kupowala ImagineFX ale chyba idzie po 80zl ;/ ale na szczescie wiekszosc autorow wrzuca tutoriale na neta

[_chocolate]

Napisane przez Kalini

Czy chcemy czy nie to sporo jak na polskie standardy http://www.bankier.pl/wiadomosc/4-5-...o-7228674.html

Z tego artykułu wynika, że pensja 600 EUR to sporo, jeśli ponad połowa osób zarabia mniej. To tylko pokazuje, jaki biedny jest nasz kraj i nie ma co wpierać innym, że białe jest czarne

Co do cen książek, to zgadzam się, że jest dramat. Nie da się w takich warunkach rozwijać naukowo, bo biblioteki uczelniane są słabo zaopatrzone (u nas z mojej dziedziny była tylko jedna półka z podstawowymi książkami; tzw."introduction"), a angielskie książki naukowe (jednak większość dziedzin najlepiej rozwija się w USA) kosztują w internecie standardowo 200-300zł.

[Rena]

Do dyskusji - same przyznalyscie sie, ze sie nakrecacie ew. ktos Was nakreca i wciska to co akurat chce sprzedac. A Wy dajecie ostatni tzw. wdowi grosz, bo amerykanskie.

Tymczasem na calym swiecie mlodziez uczaca sie uczestsza do bibliotek, ktore powinny byc faktycznie nieco lepiej zaopatrzone, w kazdym razie korzystanie z czytelni to zadna ujma na honorze a zwykle dzielenie sie lektura.

Poza tym watek dotyczy osoby pracujacej 40 godzin w tygodniu, wiec raczej nauka jesli nadal to tylko w trybie zaocznym. Takze nie wiem czy jest sens szacowac jej kosztorys na podstawie czyis doswiadczen edukacyjnych.

Co do teatru i kontaktu z autorem zalezy. Bylam kilka lat temu w teatrze stu i faktycznie wyszedl autor na scene ten grajacy Ferdka Kiepskiego sztuka powazna wrecz tragiczna a cala sala w smiech na sam jego widok. Z kolei jak chodze czasem do comedie francaise to teatr ma kilka pieter rozliczne balkony i naprawde ledwo widzi sie twarz autora zeby w ogole wiedziec kto to jest, to nawet na youtubie lepiej widac. Takze czasem lepiej osobiscie czasem nie.

Aha Hultaj, w nie kazdym muzeum sa guziki, ale na pewno odradzam Ci muzeum mody bo tak tego wrogiego plastiku z dziurkami moze troche byc. Swoja droga jak przezywasz wizyte w zarze czy innej siecowce?

A co do oszczedzania ja nie udzielam zadnych porad po prostu byl case w watku, ze jakas pani ma na nianie, mercedesa ale bohaterka bo nie szasta kasa na spektakle. Uwazam, ze ona tam nie chce chodzic. To ja tez zaczne sie chwalic, zem oszczedna, bo nie kupilam karnetu na silownie. Oszczedzam tez na nie kupieniu sobie tygrysa bengalskiego, papugi oraz slonia.

[Kolor Bzu]

Mnie zastanawia pewna skrajność przykładów. Owszem można przyjąć, że każdy człowiek pracujący na pełen etat, oprócz tego etatu:
-uczy się i to kierunku wymagającego specjalistycznej zagranicznej literatury, której nie ma w uniwersyteckich bibliotekach
-ma drogie hobby
-regularnie chodzi do opery/kina/teatru
-kupuje i czytuje książkowe nowości
-potrzebuje kosmetyków z górnej półki i drogich ubrań

Ale jednak zazwyczaj wcale luzie tak bardzo intelektualnych rozrywek nie mają, a jeśli już to jedną/dwie a nie kilka.
Poza tym prawdziwy pasjonat, a nie osoba marudząca że nie stać ja na teatr, ale jakby zarobiła 100 zł więcej to i tak biletu do teatru by za to nie kupiła zawsze znajdzie sposób by pasję realizować. Koleżanka kochała konie, ale swego czsu to było drogie hobby więc pomagała w stadninie w zamian za jazdy i nie była to dla niej strata czasu bo jako pasjonatka zajmować się końmi też kochała. Inna znajoma wielbiła teatr, ale że licealistka, mało kasy miała to podpytała kilu aktorów i miała w zamian za pomoc wstęp na próby generalne itd.
Także jak komuś na prawdę zależy to sobie spokojnie znajdzie sposób i żadne wyrzeczenie to dla niego będzie

Kolejną kwestią jest to, że pensje nie są równe. Nie są i nie będą (kiedyś już był eksperyment z równością przeprowadzony) i w związku z tym nie każdego będzie stać na wszystko. My marudzimy że nasze pensje niskie i nie stać nas na kino, ale jakbyśmy się urodziły np Niemczech i zarabiały w tym cudownym ojro i stac by nas było na kino to byłby to dla nas taki standard że i tak uważałybyśmy że to mało- bo w końcu bogaci Niemcy to nie tylko kino ale i wakacje w Ameryce Południowej sobie fundują raz do roku i byłby płacz, że oni mogą a my nie.

[a34]

A kto tu uwaza, ze chodzenie do czytelni to ujma? Naprawde daj spokoj.
Poza tym czesc ludzi czyta ksiazki nawet kiedy juz nie studiuje i nie tylko naukowe


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604130936]

Napisane przez Kolor Bzu

Mnie zastanawia pewna skrajność przykładów. Owszem można przyjąć, że każdy człowiek pracujący na pełen etat, oprócz tego etatu:
-uczy się i to kierunku wymagającego specjalistycznej zagranicznej literatury, której nie ma w uniwersyteckich bibliotekach
-ma drogie hobby
-regularnie chodzi do opery/kina/teatru
-kupuje i czytuje książkowe nowości
-potrzebuje kosmetyków z górnej półki i drogich ubrań

Ale jednak zazwyczaj wcale luzie tak bardzo intelektualnych rozrywek nie mają, a jeśli już to jedną/dwie a nie kilka.
Poza tym prawdziwy pasjonat, a nie osoba marudząca że nie stać ja na teatr, ale jakby zarobiła 100 zł więcej to i tak biletu do teatru by za to nie kupiła zawsze znajdzie sposób by pasję realizować. Koleżanka kochała konie, ale swego czsu to było drogie hobby więc pomagała w stadninie w zamian za jazdy i nie była to dla niej strata czasu bo jako pasjonatka zajmować się końmi też kochała. Inna znajoma wielbiła teatr, ale że licealistka, mało kasy miała to podpytała kilu aktorów i miała w zamian za pomoc wstęp na próby generalne itd.
Także jak komuś na prawdę zależy to sobie spokojnie znajdzie sposób i żadne wyrzeczenie to dla niego będzie

Kolejną kwestią jest to, że pensje nie są równe. Nie są i nie będą (kiedyś już był eksperyment z równością przeprowadzony) i w związku z tym nie każdego będzie stać na wszystko. My marudzimy że nasze pensje niskie i nie stać nas na kino, ale jakbyśmy się urodziły np Niemczech i zarabiały w tym cudownym ojro i stac by nas było na kino to byłby to dla nas taki standard że i tak uważałybyśmy że to mało- bo w końcu bogaci Niemcy to nie tylko kino ale i wakacje w Ameryce Południowej sobie fundują raz do roku i byłby płacz, że oni mogą a my nie.

najpierw jesli chcesz isc do teatru, mozesz obejrzec go w tv
potem mozesz zaczac pomagac aktorom (wut?)
a nie mozna po prostu wystarczajco zarabiac, bo o tym jest watek, a nie KB i jej life hacki?
a nie, nie, nie mozna, bo wtedy sie bedzie chcialo latac do Gwatemali na wakacje i dalej bedzie placz.
Nie pograzaj sie.

[Kolor Bzu]

Napisane przez harleyka

najpierw jesli chcesz isc do teatru, mozesz obejrzec go w tv
potem mozesz zaczac pomagac aktorom (wut?)
a nie mozna po prostu wystarczajco zarabiac, bo o tym jest watek, a nie KB i jej life hacki?
a nie, nie, nie mozna, bo wtedy sie bedzie chcialo latac do Gwatemali na wakacje i dalej bedzie placz.
Nie pograzaj sie.

Można, ale zrozum że mamy taki ustrój i model ekonomiczny że nie będzie zawsze każdego stać na każdą rozrywkę. Nie ma na to szans.
I warto się z tym pogodzić. Bo socjalizm już był i jednak jakoś ludziom się gorzej wtedy wiodło. Zawsze będzie jakaś rozrywka, na którą nie będzie Cię stać.
I można marudzić, albo sobie radzić z taką sytuacją, jaka jest.

[201604130936]

Napisane przez Kolor Bzu

Można, ale zrozum że mamy taki ustrój i model ekonomiczny że nie będzie zawsze każdego stać na każdą rozrywkę. Nie ma na to szans.
I warto się z tym pogodzić. Bo socjalizm już był i jednak jakoś ludziom się gorzej wtedy wiodło. Zawsze będzie jakaś rozrywka, na którą nie będzie Cię stać.
I można marudzić, albo sobie radzić z taką sytuacją, jaka jest.

o czym ty mowisz, co ma socjalizm do tego, jaki zwiazek
dawaj life hacka, na teatr raz na jakis czas mnie stac, naucz mnie mistrzu jak mam teraz poleciec do Ameryki Poludniowej xd
i pamietajcie dziewczyny, to nie jest tak, ze ktos malo zarabia, zawsze mozna sobie poradzic z sytuacja, a nie narzekac! zostań coachem dla slabo zarabiajacych, serio, przy okazji dorobisz i zobaczysz, ze kino w weekend jest fajniejsze od tvp

[Kolor Bzu]

Napisane przez harleyka

o czym ty mowisz, co ma socjalizm do tego, jaki zwiazek
dawaj life hacka, na teatr raz na jakis czas mnie stac, naucz mnie mistrzu jak mam teraz poleciec do Ameryki Poludniowej xd
i pamietajcie dziewczyny, to nie jest tak, ze ktos malo zarabia, zawsze mozna sobie dawac rade!

Nie mam zamiaru niczego Cie uczyć- będziesz chciała coś zrobić, gdzieś się wybrać to sama znajdziesz na to sposób.

Ma do tego to, że żyjąc w systemie gdzie pensje są zróżnicowane nigdy nie będzie tak, by każdego było stać na wszystko, co sobie wymyśli. "Standard" jest pojeciem wzglednym bo standard dla nas nie będzie standardem na Białorusi a nasz standard będzie poniżej wyobrażeń dla Francuza.
Chcesz by każdy miał tyle by go było na wszystko stać to musisz wprowadzić system równościowy, a to już było i nazywało się socjalizm.

[201604130936]

Napisane przez Kolor Bzu

Nie mam zamiaru niczego Cie uczyć- będziesz chciała coś zrobić, gdzieś się wybrać to sama znajdziesz na to sposób.

Ma do tego to, że żyjąc w systemie gdzie pensje są zróżnicowane nigdy nie będzie tak, by każdego było stać na wszystko, co sobie wymyśli. "Standard" jest pojeciem wzglednym bo standard dla nas nie będzie standardem na Białorusi a nasz standard będzie poniżej wyobrażeń dla Francuza.
Chcesz by każdy miał tyle by go było na wszystko stać to musisz wprowadzić system równościowy, a to już było i nazywało się socjalizm.

Kolejna madrosc, nie narzekajmy na standard zycia w Polsce, bo na Bialorusi majo gorzej i standard jest wzgledny. Chcesz isc do kina? A pani Swietlana to nawet tv nie ma! Kupujesz w lumpach bo tylko tam mozesz? Dzieci w Sudanie robią sobie klapki z butelek! NIE NARZEKAJ TWOJ STATUS JEST WZGLEDNY XD