Czekające na oświadczyny i te, które się już doczekały :) cz. VII

[aga2023]

Myśle że sytuacje i ludzie sa różni , wiec nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka, bo jednym na lepsze wyjdzie mieszkanie ze sobą przed ślubem a drugim nie, nie można stwierdzić że tylko u tych którzy nie zamieszkali ze sobą wszystko było okey.. bądź na odwrót.. bo to nie jest jedyny czynnik który wpływa na szczęscie związku

[Filusia88]

A ja wbrew temu jak potoczyło sie moje zycie to uwazam ze jesli dwoje ludzi buduje swoje wspólne zycie na porządnych fundamentach takich jak te same wartości, to nic nigdy nie zachwieje ich związkiem
Trzeba oczywiscie sie dobrze poznać, przegadać wiele godzin na tematy fundamentalne i wtedy wspólne mieszkanie nie moze niczego zmienić w ich relacji bo czym sa porozrzucane skarpetki wobec wieczności?
To powiedziałam ja - panna z dzieckiem

[aga2023]

Fillusia88- Jak najbardziej się z Tobą zgadzam :-D

[kalinolistek]

Napisane przez Filusia88

A ja wbrew temu jak potoczyło sie moje zycie to uwazam ze jesli dwoje ludzi buduje swoje wspólne zycie na porządnych fundamentach takich jak te same wartości, to nic nigdy nie zachwieje ich związkiem
Trzeba oczywiscie sie dobrze poznać, przegadać wiele godzin na tematy fundamentalne i wtedy wspólne mieszkanie nie moze niczego zmienić w ich relacji bo czym sa porozrzucane skarpetki wobec wieczności?
To powiedziałam ja - panna z dzieckiem

Trafilas w samo sedno!

[Mojwa]

Filusia - ale tylko w sytuacji, gdy obie osoby są sklonne do ustępstw. Gdybym ja nie byla ugodowa to bym tego mojego dawno zadzgala

[pajeczyna]

Napisane przez Mojwa

Filusia - ale tylko w sytuacji, gdy obie osoby są sklonne do ustępstw. Gdybym ja nie byla ugodowa to bym tego mojego dawno zadzgala

Mojwa, co Ty tak w środku nocy?! Nie śpisz już czy jeszcze?

[Terha]

Napisane przez Filusia88

A ja wbrew temu jak potoczyło sie moje zycie to uwazam ze jesli dwoje ludzi buduje swoje wspólne zycie na porządnych fundamentach takich jak te same wartości, to nic nigdy nie zachwieje ich związkiem
Trzeba oczywiscie sie dobrze poznać, przegadać wiele godzin na tematy fundamentalne i wtedy wspólne mieszkanie nie moze niczego zmienić w ich relacji bo czym sa porozrzucane skarpetki wobec wieczności?
To powiedziałam ja - panna z dzieckiem

Prawie się z Tobą zgadzam . Czasem może być tak, że możesz mieć świadomość wad swojego partnera i myślisz, że jak zamieszkacie razem to co prawda będzie Ci to przeszkadzać, ale tylko trochę. A w praktyce może się jednak okazać, że np. te porozrzucane skarpetki przeszkadzają Ci na tyle, że nie potrafisz tego zaakceptować. A przecież wydawało Ci się, że to nie jest wielki problem...

Także nigdy nic nie wiadomo .

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Terha

Prawie się z Tobą zgadzam . Czasem może być tak, że możesz mieć świadomość wad swojego partnera i myślisz, że jak zamieszkacie razem to co prawda będzie Ci to przeszkadzać, ale tylko trochę. A w praktyce może się jednak okazać, że np. te porozrzucane skarpetki przeszkadzają Ci na tyle, że nie potrafisz tego zaakceptować. A przecież wydawało Ci się, że to nie jest wielki problem...

Także nigdy nic nie wiadomo .

Jak dla mnie jeśli komuś na tyle przeszkadzają te nieszczęsne skarpetki ty w związku kuleje coś więcej a skarpetki to tylko wymowka albo lont zapalny. Same z siebie biedne skarpetki nie są w stanie tak mocno popsuć relacji.

[Jazgotek]

misislipy, rozumiem, że w Twoim otoczeniu dużo jest par, którym małżeństwo wyszło bez mieszkania razem przed ślubem i jest też dużo, którym ślub wszystko zepsuł (w tej drugiej sytuacji to zazwyczaj jest konający już związek, a parka uważa że ślub go odświeży i znowu będzie fajnie) U mnie jest właśnie odwrotna tendencja, pary które spędzają ze sobą tylko weekendy i wakacje oraz widzą się kilka razy w tygodniu bardzo szybko rozchodzą się jak tylko zaczynają spędzać ze sobą więcej czasu - w przypadku dwóch nie chodziło już nawet o mieszkanie, a tylko wspólną pracę

Moi rodzice również "chodzili ze sobą", potem się pobrali i dopiero zamieszkali razem, a ja przez pół życia nasłuchałam się od matki jak bardzo ojciec się zmienił po ślubie, blablabla, że gdyby mogła z nim mieszkać przed, to by w życiu za niego nie wyszła, blablabla. Może sobie wmawiam, ale dla mnie to jest właśnie bardzo ważna sprawa, bo jak wspomniała Terha, te porozrzucane skarpetki czy niezamknięta klapa sedesu może być przeszkodą nie do pokonania, mimo że na początku wydawało się, że to pikuś. A nie da się przecież obgadać wszystkich takich spraw podczas "chodzenia ze sobą" na randki

Mieszkanie mieszkaniem, a ja to się zastanawiam jakim cudem białe małżeństwa w ogóle funkcjonują

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Jazgotek według mnie to takie wmawianie sobie. Wiem, że wspólne mieszkanie nic nie oznacza. Znam pełno par z różnymi historiami i nie ma przecież jednej recepty na szczęśliwy związek. W każdym razie na pewno nie jest nim wspólne mieszkanie. Ja jeśli nie musiałabym nie zamieszkałabym z TŻem przed ślubem, ale tak będzie łatwiej.

[Kolor Bzu]

Mieszkałam przed ślubem przez kilka lat z eks i co?
Osobiście wolę zamieszkać przed ślubem, ale myślę że to niczego nie gwarantuje, bo wszystko zależy od osób, od ich ugodowości, charakterów, od tego czy mają wszystko przegadane ważne sprawy.

[Jazgotek]

Napisane przez Kolor Bzu

Mieszkałam przed ślubem przez kilka lat z eks i co?
Osobiście wolę zamieszkać przed ślubem, ale myślę że to niczego nie gwarantuje, bo wszystko zależy od osób, od ich ugodowości, charakterów, od tego czy mają wszystko przegadane ważne sprawy.

A co by było, gdybyś zamieszkała z nim po ślubie? Zdecydowanie większa kicha

No jasne, że niczego nie gwarantuje, nie ma tak ze od mieszkania razem przed ślubem będzie się ze sobą do końca życia Tylko jeśli niedogodności nie do pokonania pojawią się przed ślubem łatwiej będzie to ewentualnie zakończyć niż po ślubie.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Jazgotek

A co by było, gdybyś zamieszkała z nim po ślubie? Zdecydowanie większa kicha

No jasne, że niczego nie gwarantuje, nie ma tak ze od mieszkania razem przed ślubem będzie się ze sobą do końca życia Tylko jeśli niedogodności nie do pokonania pojawią się przed ślubem łatwiej będzie to ewentualnie zakończyć niż po ślubie.

Większa kicha? Chyba rozwód jest największa kicha jaka może być...

[Kolor Bzu]

Napisane przez Jazgotek

A co by było, gdybyś zamieszkała z nim po ślubie? Zdecydowanie większa kicha

No jasne, że niczego nie gwarantuje, nie ma tak ze od mieszkania razem przed ślubem będzie się ze sobą do końca życia Tylko jeśli niedogodności nie do pokonania pojawią się przed ślubem łatwiej będzie to ewentualnie zakończyć niż po ślubie.

W teorii owszem zamieszkanie ze sobą w jakimś stopniu niweluje przykre niespodzianki. W praktyce bywa różnie, bo niektóe rzeczy objawiają się niezależnie od ślubu po jakimś czasie, czy na jakimś etapie życia. Trudna sytuacja, problemy, zmiana mogą nastąpić po 5 latach mieszkania razem i kolejnych 5 latach po ślubie.

Już w ogóle nie wspominam o osobach głęboko wierzących dla któych mieszkanie przed ślubem jest grzechem ciężkim.

[panna_felicjanna]

Napisane przez Jazgotek

A co by było, gdybyś zamieszkała z nim po ślubie? Zdecydowanie większa kicha

No i przecież wzięła z nim ślub. Dopiero po ślubie wyszło szydło z worka.

[Kolor Bzu]

Napisane przez panna_felicjanna

No i przecież wzięła z nim ślub. Dopiero po ślubie wyszło szydło z worka.

Ja generalnie jestem za tym by zamieszkać razem przed ślubem, tylko nie uważam by cokolwiek miało być dzięki temu zagwarantowane.
I tak życie różnie się układa i wyrosłam już z przekonania, że istnieje jedynie słuszny sposób na życie, wyrosłam z oglądania się na innych i po prostu robię tak, by być szczęśliwą i tak, jak podpowiada mi intuicja.

[panna_felicjanna]

Napisane przez Kolor Bzu

Ja generalnie jestem za tym by zamieszkać razem przed ślubem, tylko nie uważam by cokolwiek miało być dzięki temu zagwarantowane.
I tak życie różnie się układa i wyrosłam już z przekonania, że istnieje jedynie słuszny sposób na życie, wyrosłam z oglądania się na innych i po prostu robię tak, by być szczęśliwą i tak, jak podpowiada mi intuicja.

No i to jest najrozsądniejsze.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Kolor Bzu

Ja generalnie jestem za tym by zamieszkać razem przed ślubem, tylko nie uważam by cokolwiek miało być dzięki temu zagwarantowane.
I tak życie różnie się układa i wyrosłam już z przekonania, że istnieje jedynie słuszny sposób na życie, wyrosłam z oglądania się na innych i po prostu robię tak, by być szczęśliwą i tak, jak podpowiada mi intuicja.

No dokładnie
Jeśli ktoś chce mieszkać razem przed ślubem - super. Jednak niech nikt nie mówi że to jedyne, słuszne postępowanie, bo to nic nie gwarantuje.

[Lilly Greace]

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;50959799]No dokładnie
Jeśli ktoś chce mieszkać razem przed ślubem - super. Jednak niech nikt nie mówi że to jedyne, słuszne postępowanie, bo to nic nie gwarantuje.[/QUOTE]



Jak dla mnie ani jedno ani drugie niczego nie gwarantuje, często człowiek i po latach małżeństwa zmienia się nie do poznania. Życie to nie bajka

[taedio]

Hej trochę mnie nie była ale czytałam na bieżąco!

My z Tż zamieszkamy razem po ślubie - i nie uważam, że przez to się rozstaniemy Bez jaj, każdy jest inny, niektórzy chcą mieszkać razem przed ślubem - droga wolna. Ale jak ktoś nie chce to chyba nie należy go osądzać i od razu wróżyć rozpad związku.

Przyszłam powiedzieć, że w tym tygodniu jedziemy chyba wpłacić zaliczkę na sale

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lilly Greace

Jak dla mnie ani jedno ani drugie niczego nie gwarantuje, często człowiek i po latach małżeństwa zmienia się nie do poznania. Życie to nie bajka

Zawsze w takich dyskusjach przypominają mi się rodzice mojej przyjaciółki z czasów podstawówki i gimnazjum. Kochali się bardzo i byli godnym małżeństwem, to było widać, chociażby po ciepłej, domowej atmosferze jaka zawsze u nich panowała.
I któregoś dnia jej ojciec przyszedł do domu, oznajmił że za 3 miesiące rodzi się mu dziewcko z inną i on się wyprowadza.
I konia z rzędem temu, kto by coś takiego przewidział. Wszyscy byli w szoku. A byli wtedy przecież małżeństwem prawie 20 lat. Albo moja kuzynka, która wprawdzie ślubu nie miała, ale rozstała się z facetem po porodzie bo ten nie sprostał ojcostwu,a przecież dużo osób decyduje się na dziecko dopiero po ślubie. Życie pisze różne historie.

Zawsze coś się może wydarzyć.

[Jazgotek]

Napisane przez panna_felicjanna

No i przecież wzięła z nim ślub. Dopiero po ślubie wyszło szydło z worka.

Haha nie wiedziałam

Dobra, widzę, że moja teoria została obalona, więc się więcej nie odzywam

[panna_felicjanna]

Nie ma jednej recepty na udany związek. Każdy żyje inaczej i wiele czynników decyduje o tym czy związek się uda czy nie. Miejmy nadzieję, że nasze obecne związki już będą tymi na zawsze.

[Kolor Bzu]

Napisane przez panna_felicjanna

Nie ma jednej recepty na udany związek. Każdy żyje inaczej i wiele czynników decyduje o tym czy związek się uda czy nie. Miejmy nadzieję, że nasze obecne związki już będą tymi na zawsze.

Mam głębokie wewnętrzne przekonanie, że mój obecny właśnie taki jest. W żadnym innym nie czułam się tak dobrze, nie rozkwitałam tak i w żadnym nie czułam się na tyle penie by ze spokojem i zapałem myśleć o rozmnożeniu się

[Mojwa]

Misi - latwo sie mowi, ze jak w związku jest wszystko cacy to te przykladowe skarpetki nic nie zmienia. Ale gdybym ja weszla w zwiazek z pedantem (czemu telefon podpowiada pedofil o.O) to mimo najszczerszych checi bysmy się zezarli. Bo trudno calkowicie zmienic swoją naturę zycie sklada sie wlasnie z malych rzeczy i te male rzeczy moga doprowadzić do szału, tak jak kropla drazy skałę.

A nie spalam bo mnie TZ obudzil, generalnie to zaspalam mialam sie uczyc a dopiero sie obudzila....

[Apolinka]

Napisane przez Kolor Bzu

Ja generalnie jestem za tym by zamieszkać razem przed ślubem, tylko nie uważam by cokolwiek miało być dzięki temu zagwarantowane.
I tak życie różnie się układa i wyrosłam już z przekonania, że istnieje jedynie słuszny sposób na życie, wyrosłam z oglądania się na innych i po prostu robię tak, by być szczęśliwą i tak, jak podpowiada mi intuicja.

Zdecydowanie się z tym zgadzam

Napisane przez Mojwa

Misi - latwo sie mowi, ze jak w związku jest wszystko cacy to te przykladowe skarpetki nic nie zmienia. Ale gdybym ja weszla w zwiazek z pedantem (czemu telefon podpowiada pedofil o.O) to mimo najszczerszych checi bysmy się zezarli. Bo trudno calkowicie zmienic swoją naturę zycie sklada sie wlasnie z malych rzeczy i te male rzeczy moga doprowadzić do szału, tak jak kropla drazy skałę.

A nie spalam bo mnie TZ obudzil, generalnie to zaspalam mialam sie uczyc a dopiero sie obudzila....

Tylko z drugiej strony, gdyby był pedantem, to pewnie byś to widziała jeszcze nie mieszkając razem i już na tym etapie mogła się zastanowić jak to wpłynie na Was. Ewentualnie po zamieszkaniu by wyszło jak bardzo jest to uciążliwe dla obu stron.

[PannaMagda]

Witam
zgadzam się z większością, że pary powinny dostawać na etapie narzeczeństwa klucze do mieszkania żeby się poznały przed ślubem to powinno być wpisane w kanon nauk przedmałżeńskich Ale niekoniecznie małżeństwa muszą się rozpaść, bo dwoje ludzi nie mieszkało ze sobą przed.. to zależy tylko od tych dwojga i ich chęci do kompromisu

Ja z jednym eks mieszkałam kilka lat.. zrozumiał po rozstaniu, że on chciał ze mną rodzinę zakładać.
Z drugim się nie doczekałam wspólnego zamieszkania(mimo, że pomieszkiwaliśmy ze sobą-ale w niewiedzy jego matki-do mnie miał się wprowadzić ).. bo stchórzył i chciał się "nachapać" wolnością i życiem z dala od matki. Też po rozstaniu zrozumiał, że ja to ta jedyna

z obecnym.. jak kupił mi szczoteczkę do zębów chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie jak coś napomknął o tym bym się wprowadziła do niego.. myślałam, ze gorączkę ma a teraz zakochana jestem po cebulki włosów.. rozmawiamy o wizji mieszkania i czekamy na odpowiedni moment

[klatka]

Napisane przez mansikkaa

Takie.mam przeczucie

Droga Mansikko, faceta nigdy nie mozna byc pewnym na 100% a co dopiero zawierzac przeczuciom. Dobrze, ze je masz ale nie pisz ze Cie nic nie zaskoczy bo moze zaskoczyc na plus ale tez na wielki minus wiele rzeczy albo jedna ktorej nie bedziesz w stanie zaakceptowac. I moze to byc ze stanowiska spotkan raz na jakis czas najporzadniejszy facet jakiego znasz. Nie ma tak latwo :p

Ale najgorzej jest ze starszymi facetami po przejsciach :p he he z tymi trzeba sie nameczyc najpierw zeby jakos ich ugladzic

Dzien dobry wszystkim.
Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[mansikkaa]

Napisalam że nic nie powinno a nie że nic. Jak u niego spedzam weekendy to nie jest najpirzadniejszy bo d poczatku nie ukrywał bajzelu w szafie, pod biurkiem itp

[201801191006]

jakbym przyjeżdżała do faceta raz na ileś dni, a on by miał wtedy bałagan, to mi by to przeszkadzało i domyślam się, że przy wspólnym mieszkaniu tylko by się nasiliło.
no ale każdemu co innego przeszkadza.