Wasze małe irytacje

[Yohanna_]

Jeśli o mnie chodzi to jestem rozchwiana emocjonalnie i mam może nie nerwicę, ale coś a'la nerwica, ale i depresję, więc nie dostałam leków na nerwicę, bo by mnie zdołowały jeszcze bardziej i byłoby źle, bo żrę już te antydepresanty, dlatego wiem, że denerwuje mnie bardzo wiele rzeczy, naprawdę o wiele za dużo, niż innych nerwowych ludzi, ale jest coś, co działa na mnie jak płachta na byka, mianowicie, gdy się wściekam, krzyczę, a ktoś powie do mnie "Uspokój się". Wtedy mam ochotę ukręcić tej osobie łeb i nabić na pal, ale najpierw wydrapać oczy, a ciało rozczłonkować! Wtedy dopada mnie takie uderzenie adrenaliny, że mam łapy i nogi jak z waty... Dosłownie.

[201605090940]

idealne miejsce na wylanie moich frustracji.

może to dziwne, ale wręcz DO SZAŁU mnie doprowadza zaczepianie mnie przez rodzinę [zwłaszcza przez ojca]. tylko wyjdę z pokoju i "co, xxx (moje imię)?". NIENAWIDZĘ TEGO. nie mogę normalnie przejść do domu, gdy są na podwórku, bo od razu mnie w tej sposób zaczepiają. nienawidzę tego.

również do szału doprowadza mnie moja rodzina, gdy przygotowuję coś co jedzenia, a oni się wypytują, co robię. a zwłaszcza do szału mnie doprowadza, gdy przykładowo wyjmuję mleko i płatki, a brat się pyta, co robię do jedzenia. ślepy czy jak?

ogólnie do szału mnie doprowadza moja rodzina. mają kompletnie w poważaniu moje zamiłowanie dla świętego spokoju.

szlag mnie trafia, gdy ojciec niespodziewanie wchodzi do pokoju i patrzy, co robię. już kilka razy było tak, że byłam bez bluzki czy spodni, bo np. przebierałam się.

do szału mnie doprowadza matka mojego chłopaka, która czasem zachowuje się wręcz jak ułomna. pyta się o coś, odpowiada się jej, a ona potem kilkanaście razy się o to wypytuje, kompletnie nie rozumiejąc odpowiedzi i wypytuje dalej. nie, nie jest w podeszłym wieku.

[amelj]

A mnie denerwuje jak pytam pacjenta: "Coś jeszcze?" "Tak."
I cisza. Więc ja " Słucham, co podac?" "To wszystko!"
Nosz ja pier

[baniusia17]

Mnie bardzo latwo zdenerwowac.Bardzo nie lubie:
- gdy ktos mowi do mnie gdy mam sluchawki na uszach,
-wstawac rano(szczegolnie jesienia i zima gdy jest ciemno),
-gdy ktos obcy sie we mnie wpatruje,
-i ogolnie czasem mam dosc calego swiata

[juli_jka]

jutro trzeba do pracy
a tak dobrze było na urlopie

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Gdy ktoś do mnie wchodzi i po wyjściu nie zamyka drzwi.
Gdy siedzę w pokoju z telewizorem, domownicy idą sobie spać i nie zostawią pilota w zasięgu mojej ręki, tylko muszę wstać i po niego iść, jeśli chcę przełączyć lub dać ciszej.
Gdy robię coś w internecie, chcę pokazać np. mamie jakieś zdjęcie, a ona się wpatruje i wpatruje, zamiast zobaczyć i wrócić do swojego zajęcia.
To że na mojej ulicy odgarniają śnieg zimą dopiero wtedy, gdy zdąży się już całkiem roztopić.
Gdy ktoś mi mówi "nie denerwuj się" w momencie, gdy jestem spokojna.
Gdy się z kimś na coś umawiam lub ktoś mi coś obiecuje, a potem do tego nie dochodzi, bo tamta osoba uznaje, że skoro to było tydzień/miesiąc/pół roku temu to się nie liczy, bo zbyt dawno.
To, że zawsze, ale to zawsze, gdy jestem umówiona z facetem w jakimś miejscu, powiedzmy pod empikiem, nie ważne, czy to z kolegą, z tż, z tatą, bratem czy kimkolwiek, to on NIGDY nie stoi pod tym powiedzmy empikiem, tylko zawsze w środku, bo by go Bozia pokarała, gdyby był w umówionym miejscu o umówionej godzinie. Wchodzi stamtąd po 15 minutach i jeszcze się dziwi, że się wściekam "bo przecież był na czas".
Gdy osoby mające się całkiem nieźle biadolą, jak to im w życiu źle.

Wkurza mnie jeszcze zamieszanie wokół włosów. Jak mówię jakiejś znajomej, że myję głowę zwykłym szamponem, który można dostać w każdej drogerii i kiosku to zawsze muszę usłyszeć, że nie dbam o włosy. To nieważne, że 95% szamponów wywołuje u mnie świąd głowy, łuszczenie się skóry czy strupy. Nie. I tak powinnam myć włosy czymś bardziej naturalnym, mniej mainstreamowym, droższym, tańszym, bardziej profesjonalnym. Tak dla idei, żeby się zwało, że dbam o włosy. To nic, że będę musieć potem cierpieć i że wcale mi te specyfiki nie służą.
I to chwalenie się, że ktoś ma włosy 2 cm dłuższe. Czemu to służy?

[d169664e00d109aa737daf198b1aecbf032d7859]

Nie umiem pewnych rzeczy i nienawidzę gdy ktoś mnie o coś poprosi a potem mówi a już nie, bo samemu będzie szybciej zamiast mi wytłumaczyć.
Kubków stojących po lewej stronie.
Gdy żart/sytuacja przestaje być dla mnie śmieszny, a ktoś kontynuuje i robi mi na złość.
Gdy w toalecie na uczelni w połowie kabin jest niespłukana woda - serio dziewczyny, tak ciężko?
Przestawiania/dotykania moich książek. Nauczyłam się żeby nie pożyczać bo wracają w opłakanym stanie albo nie wracają, a dla mnie są bardzo cenne.
Popiołu od fajek gdzie indziej niż popielniczka, włosy mi stają dęba jak popiół jest w wannie, na talerzu, w puszkach etc...
Nienawidzę plotkarzy, którzy donoszą wszystkim o czyimś życiu zamiast żyć swoim. Nawet bardziej mnie boli gadanie o kimś mi bliskim niż zraniłoby o mnie, to jest nie niemyślenie o tym, że kogoś może to skrzywdzić.

[201710120930]

okropnie ale naprawdę okropnie wnerwiają mnie syfiarze palacze.
rzucają pety wszędzie.idę palę sobie a jak skończę to pach pecik na ziemię.ot nawet jakby kosz był obok albo pół kroku dalej-nie przeciez nie podejdę tylko rzucę pod nogi.nawet jak siedzi taki jeden na ławce a kosz tuż obok to i tak rzuci pod nogi
tak samo wyrzucanie petów z jadącego auta
nie wiem.jest jakieś społeczne przyzwolenie na tych syfiarzy
jakoś rzucanie śmieci bardziej razi a na na rzucanie tych zakichanych petów nikt nie reaguje

[tikkirimali]

Nienawidze jak ktos dotyka moich wlosow, nienawidze jak ktos narzeka a ma sie calkiem niezle, nie cierpie zapachu (smrodu) papierosow oraz irytujacych ludzi, ktorzy interesuja sie wszystkim.
Acha, nie cierpie rowniez sluchania Polakow w autobusach w UK (tak, zazwyczaj to Polacy), ktorzy mowia: ' o jeju, caly autobus czarnuchow, tak jestem rasista. ' to co do cholery w UK robisz skoro rasizm tu jest karalny? -.-

[Cherie_Currie]

Napisane przez ŁAJKA

okropnie ale naprawdę okropnie wnerwiają mnie syfiarze palacze.
rzucają pety wszędzie.idę palę sobie a jak skończę to pach pecik na ziemię.ot nawet jakby kosz był obok albo pół kroku dalej-nie przeciez nie podejdę tylko rzucę pod nogi.nawet jak siedzi taki jeden na ławce a kosz tuż obok to i tak rzuci pod nogi
tak samo wyrzucanie petów z jadącego auta
nie wiem.jest jakieś społeczne przyzwolenie na tych syfiarzy
jakoś rzucanie śmieci bardziej razi a na na rzucanie tych zakichanych petów nikt nie reaguje

Nie tylko Ciebie to wkurza Mnie w ogóle denerwują palacze, bo szkodzą bardziej otoczeniu niż sobie. U mnie w łazience w całym pionie jest źle zrobiona wentylacja i jak jakiś delikwent pali w łazience to potem mam ten smród u siebie. Wieszałabym za to na najbliższym drzewie
Z innych irytacji to mówienie do mnie "uspokój się", kiedy nie jestem jeszcze zdenerwowana, dotykanie mojej głowy/włosów, ale najbardziej mnie wkurza, jak ktoś mi sugeruje, że nie myślę tego, co mówię lub nie mówię poważnie (np. gdy rozmowa schodzi na temat dzieci i stwierdzam, że nigdy nie chciałam mieć własnych i że nie lubię dzieci = nie reaguję na nie, nie uśmiecham się, nie zabawiam nawet tych z najbliższej rodziny itd.).

[livin]

Kiedy wracam do domu rodzinnego i słyszę co chwilę jakieś głupie pytania typu "co smsa dostałaś?", "ktoś dzwonił?", czasem jak z babcią rozmawiam przez telefon "a to tramwajem jedziesz?", "a to idziesz do znajomych?", nie wiem czemu, ale po prostu mnie to denerwuje.
Irytuje mnie kiedy ktoś mnie nie rozumie, chociaż staram tłumaczyć się po tysiąc razy to sam, irytuje mnie też to, że ludzie mnie nie sluchają, traktują jak małą dziewczynke, której zdanie się nie liczy (na szczęście to dalsi znajomi, z bliższymi ludźmi raczej jest ok).
Ponadto - ludzie, którzy mnie ocenianią i szydzą, bo robie coś inaczej, mam inne zainteresowania (do cholery przecież różnimy się i to jest normalne), generalizowanie typu "każdy ksiundz jest taki sam, żebra hajs tylko żeby na benteya było stać", kolejki - to jest moja zmora, tak samo jak ludzie, którzy idą calym chodnikiem, seksistowskie gadki na ulicy, mierzenie wzrokiem, ludzie którym wydaję się, że są nieskazitelni, nie skalani wadami, a przy tym potrafią się przyczepić o najmniejszą bzdure, chociaż sami potrafią mocno nawalić, ale oczywiście wymazują to z pamięci, ignorancja, niechęć do niesienia pomocy kiedy widać, że ktoś jej potrzebuje, nieumiejętność spojrzenia dalej niż własny czubek nosa, itd itp...

[201701300929]

Napisane przez Cherie_Currie

Nie tylko Ciebie to wkurza Mnie w ogóle denerwują palacze, bo szkodzą bardziej otoczeniu niż sobie. U mnie w łazience w całym pionie jest źle zrobiona wentylacja i jak jakiś delikwent pali w łazience to potem mam ten smród u siebie. Wieszałabym za to na najbliższym drzewie
Z innych irytacji to mówienie do mnie "uspokój się", kiedy nie jestem jeszcze zdenerwowana, dotykanie mojej głowy/włosów, ale najbardziej mnie wkurza, jak ktoś mi sugeruje, że nie myślę tego, co mówię lub nie mówię poważnie (np. gdy rozmowa schodzi na temat dzieci i stwierdzam, że nigdy nie chciałam mieć własnych i że nie lubię dzieci = nie reaguję na nie, nie uśmiecham się, nie zabawiam nawet tych z najbliższej rodziny itd.).

mnie wkurza jak ktos pyta "nie przeszkadza Ci jak zapale?" rownoczesnie odpalajac fajke, ale mowie od jakiegos czasu, ze owszem przeszkadza,prosze nie palic i wszyscy robia skonsternowana mine

swoja droga ciekawe, ja akurat lubie jak ktos mi wlosow dotyka (tzn rozumiem,ze nieprzypadkowo tylko podziwiajac czy cos), za to przypadkowe pociagniecia w autobusach mnie mocno wkurzaja

wkurza mnie tez jak ludzie nie domyslaja sie takich oczywistych ''codziennych'' rzeczy jak np. ze mozna postawic kosztyk tak ,zeby nie tarasowal calej alejki w supermarkecie

wkurza mnie tez moj ojciec zadzajacy te same (oczywiste) pytania po tysiac razy jak jestem w domu "a wyspala sie??" "zimno Ci?no nie zartuj" (no tak bo jak mam gruby sweter i siedze pod kocem to znaczy ,ze mi goraco) i tak codziennie

[Laura2112]

Moja mała irytacja to to, co się dziś dzieje z tym forum...

[Ararauna]

Nienawidzę:
- jak ktoś coś przy mnie je i odstawia talerz/miskę/kubek po zjedzeniu gdzieś obok, bo nie potrafi zanieść go do zlewu
- jak współlokatorzy nie myją naczyń tak długo, że na niektórych talerzach/miskach/kubkach powstaje zaschnięta skorupa
- kiedy okazuje się, że na drugie imię mam Prokrastynacja i jestem sobą rozczarowana
- kiedy ktoś je przy mnie kiełbasę z plastikowego talerza
- kiedy chcę w spokoju obejrzeć sobie film w wolny wieczór i wtedy ktoś przychodzi i zawraca mi głowę rzeczami, które nie są oglądaniem filmu
- kiedy pomaluję paznokcie i przypadkiem zahaczę o coś nimi, kiedy są jeszcze mokre i wygląda to obrzydliwie
- kiedy ktoś robi mi kanapkę z serkiem i szynką i oczekuje, że to zjem (nie rozumiem tego połączenia)
- robienie prezentacji w power poincie i przedstawianie ich (odwieczny lęk przed występowaniem publicznie)

OK, podsumowując to wszystko, odnoszę wrażenie, że coś jest ze mną grubo nie tak jak być powinno

[d169664e00d109aa737daf198b1aecbf032d7859]

Mnie wnerwiają ludzie wyrzucający papierki na ulice/trawniki a kosz tak blisko(ale te parę metrów to koniec świata). Jak widzę papierek po czymś to mnie strzela i mam odruch by podnieść mimo iż jestem bałaganiarą to wkurza mnie takie syfienie na zewnątrz. To że to nie jest w domu to nie znaczy że niczyje, tylko że wspólne i wspólnymi siłami powinniśmy dbać a nie. Co to za przyjemność oglądać butelki, papierki po lodach etc na trawniczkach wiosną mmm.

[chwast]

Nie lubię rozmówek grzecznościowych, nie rozumiem ich sensu i irytuje mnie to, podczas gdy większość moich znajomych jest zadowolona w takich sytuacjach.
Sytuacja z dzis: idę po wrapa, a facet juz pyta od kiedy tu mieszkam, czy jest fajnie, gdzie pracuję, czy jestem Hiszpanka (?) i sto innych tematów. A ja chciałam tylko zamówić jedzenie i wyjsc.

Wysłano przez tapatalk

[juli_jka]

nie wiem za co jestem odpowiedzialna ...
niby mam listę zadań i obowiązków, które mam
a jak przychodzi co do czego to się musze o wszystko prosić

[amelj]

- kiedy ludzie coś do mnie mówią
- kiedy się o coś pytają
- kiedy się na mnie gapią
- kiedy próbują być zabawni
- kiedy podchodzą do mnie jak jestem zajęta

[_Matilde_]

Napisane przez amelj

- kiedy ludzie coś do mnie mówią
- kiedy się o coś pytają
- kiedy się na mnie gapią
- kiedy próbują być zabawni
- kiedy podchodzą do mnie jak jestem zajęta

ale mówisz o pracy, czy jakoś ogólnie? Bo jeśli to drugie to

[Czarna2000]

Autorko, dziękuje i wielbię Cię
-Kiedy jakaś koleżanka specjalnie robi drugiej wstyd, wiochę, obraża tekstem np.: "Fajne majtki!" (prześwitujące legginsy czy biały dół) i wszyscy się na nią potem patrzą i śmieją. Albo darcie się na pół korytarza "masz brudny tyłek!", "spociłaś się na plecach!". Bywa, ale nie każdy chyba musi słyszeć

-Jeśli ktoś chce odpisać ode mnie (ta kujonica ) zadanie, bo nie chciało mu się go nawet wrzucić w internet. Czy też kiedy ktoś chce żeby mu podpowiadać na klasówkach, mimo że potem mnie obraża.

-Moja koleżanka, która jest tak strasznie zazdrosna o swojego chłopaka, że aż śmieszna.

-Kiedy się z kimś umawiam, a on albo nie przychodzi, albo odwołuje/zmienia termin/godzinę tuż przed, jak jestem gotowa.

-Spóźnianie się. To cholerne spóźnianie

-Dzwonienie po mnie, a potem pójście sobie gdzieś z tekstem "będę za 20 minut". I czekaj sobie na nich.

-Robienie zdjęć z zaskoczenia Po co?

-Babcia/Ciotka pytające o moje życie towarzyskie czy o zgrozo o posiadanie chłopaka

-Tata, pytający co robię, kiedy siedzę w książkach A wiesz... odkurzam.

-Koleżanki bazgrzące mi po zeszytach. Ile wy macie lat ?

-Pożyczanie ode mnie książek na lekcjach, bo nie chciało się nieść swojej ....

-Gryzienie mojej kanapki! Fuuuuj

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Jeszcze jedna rzecz mnie wkurza. Na różnych internetowych forach, gdzie ludzie piszą o np. jakimś rabacie w danym sklepie lub galerii handlowej, szukają informacji o restauracji, salonie kosmetycznym, itp. Szukają informacji, wymieniają nazwę ulicy lub centrum handlowego/restauracji/firmy, ale podać nazwę miasta lub miejscowości to już zbytek łaski I trzeba zawsze googlować. Jakoś "przypadkiem" zawsze się okazje, że osoby tak piszące są z Warszawy. Warszawa centrum świata, gdzieś indziej ludzie nie mieszkają, nie mają galerii, w ogóle granica Warszawy jest granicą między światem cywilizowanym a odludziem, gdzie żywność trzeba upolować w lesie.

[amelj]

Napisane przez _Matilde_

ale mówisz o pracy, czy jakoś ogólnie? Bo jeśli to drugie to

Właśnie ja jestem chyba nienormalna bo ogólnie nie cierpię jak jest dużo ludzi obok mnie, nie lubię z nimi gadać, nie lubię centrum handlowych, ryneczków, miejskiej plaży a nade wszystko mojej pracy (gdzie mam kontakt z mniej wiecej 150 osobami/7h), choć of kors szanuję ze ja mam i zarabiam

[_Matilde_]

Ale w takim razie nie masz chyba chwili spokoju, ludzie już to do siebie mają że zagadują, pytają, patrzą itd.

[amelj]

Napisane przez _Matilde_

Ale w takim razie nie masz chyba chwili spokoju, ludzie już to do siebie mają że zagadują, pytają, patrzą itd.

Nie mam Choć po części rozumiem, że coś tam chcą i staram się być miła czasem wewnątrz się gotuje. Nie nadaje się do pracy z ludźmi.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Moja mala irytacja sa ludzie, ktorzy wiecznie na wszystko narzekaja, a szczegolnie na to, ze tu boli, tam strzyka, tyle obowiazkow do wypelnienia, brzydka pogoda, pracy duzo.

[amelj]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;51723275]Moja mala irytacja sa ludzie, ktorzy wiecznie na wszystko narzekaja, a szczegolnie na to, ze tu boli, tam strzyka, tyle obowiazkow do wypelnienia, brzydka pogoda, pracy duzo.[/QUOTE]

Ja właśnie w pracy z takimi mam do czynienia może dlatego tak bardzo ich niecierpię

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez amelj

Ja właśnie w pracy z takimi mam do czynienia może dlatego tak bardzo ich niecierpię

Tez mam taka kolezanke w pracy, widze ja przez 7,5 godziny, naprawde po tym czasie czlowiek ma dosc Ja tez nie jestem typem osoby, ktora pierdzi kwiatkami, ale jak ktos tak marudzi, to mam ochote wziac gorilla tape i zakleic takiej osobie usta. Wszystko, co jest do zrobienia, stanowi dla takiej osoby problem. Jak by nie było- jest źle itp.

[lipiec]

Niewyciszone dźwięki w telefonie podczaz korzystania z niego w miejscu publicznym (rozumiem,że ktoś ma telefon w plecaku/torebce i chce słyszeć,że ktoś dzwoni i wtedy ma włączone dźwięki),ale kurczę trzyma lasia telefon przed oczkami i ciągle te dźwięki smsa, messengera -.-. Mówienie ze smutną minką,że się nie umie na koło/egzamin,a potem piękna 5 w indeksie. Robienie ludziom na złość i czerpanie z tego satyafakcji. Zwracanie komuś uwagi i powtarzanie tego samego dwadzieścia razy, tak jakby raz czy dwa nie wystarczyło (moja matka jest w tym mistrzynią, podziwiam ją,że bez wytchnienia może nawijać o tym samym przez kilkanaście minut).

[_Matilde_]

Napisane przez amelj

Nie mam Choć po części rozumiem, że coś tam chcą i staram się być miła czasem wewnątrz się gotuje. Nie nadaje się do pracy z ludźmi.

Czasami mam podobnie Czasami jestem zmęczona grzecznościami i powiadam że na starość będę siedzieć w piwnicy i nie odzywać się do nikogo Ale na ogół daję radę, klientów mam w większości w porządku. Poza pracą też doceniłam to że jak wychodzę na ulicę to sąsiedzi zagadują, niby nie lubię gawędzić o doopie maryni ale czasami niech im będzie, ja też mam poczucie że się trochę socjalizuję

[amelj]

Napisane przez _Matilde_

Czasami mam podobnie Czasami jestem zmęczona grzecznościami i powiadam że na starość będę siedzieć w piwnicy i nie odzywać się do nikogo Ale na ogół daję radę, klientów mam w większości w porządku. Poza pracą też doceniłam to że jak wychodzę na ulicę to sąsiedzi zagadują, niby nie lubię gawędzić o doopie maryni ale czasami niech im będzie, ja też mam poczucie że się trochę socjalizuję

Hmmm...może tez powinnam spojrzeć na to w ten sposób,,, Jakby nie patrzeć przede mną jeszcze wieleee lat pracy....

nope