Mamusie Majowe 2015 ! - cz. 1

[201606011622]

! Czkawka mu na cycku przechodzi

[Baset]

też nic nie daje na czkawkę. czasem wodę.

Co do tych nastrojów, to macie racje...
jest jakaś zależność.

[sara3008]

Czy ktoras z Was uzywa lub uzywala pampersow rossmanowskich? Albo znacie opinie na ich temat?

[201606011622]

Mi dady najbardziej pasuja

[jagodowa07]

Napisane przez sara3008

Czy ktoras z Was uzywa lub uzywala pampersow rossmanowskich? Albo znacie opinie na ich temat?

Ja używam, bo wczoraj kupiłam 2, jest promocja. Jedne ze wskaźnikiem moczu i drugie fun&fit. I są spoko, Tymek zadowolony, ja też nie widzę żeby z nimi było coś nie tak,a cena bardzo przyjazna

[Izuniaa89]

Napisane przez ola_la_7676

! Czkawka mu na cycku przechodzi

U nas to nie dziala.

Napisane przez sara3008

Czy ktoras z Was uzywa lub uzywala pampersow rossmanowskich? Albo znacie opinie na ich temat?

Ja mialam. I zadowolona bylam. Sa trochę sztywniejsze niz dady. Ogolnie dady i babydream to te ktore lubie
Ale brat ma 5 paczek hugiesow po synku i chce mi dac. Wiec mam nadzieje ze mala nie uczula

[Baset]

ide spać, póki Mała śpi...
źle się czuje.

[sara3008]

No wlasnie pytam, bo widzialam, ze ptomocja jest i zastanawialam sie czy kupic

[truskawkaxx]

Napisane przez Baset

ide spać, póki Mała śpi...
źle się czuje.

Co z tym lekarzem ? Martwię się o Ciebie :-*

Moja gwiazda śpi na dworze a ja siedzę obok niej i pilnuje by wózek jeździł jak zaczyna się rozbudzać :-P

Jak dalej waga mi będzie leciała to może w lipcu zobaczę 5-ke z przodu. Nigdy taka chuda nie byłam ale widzę też że przydałoby się trochę ćwiczeń szczególnie uda pupa i brzuch. Bo trochę rozlazła jestem :-P to po połogu ogarnę tą kuwete :-P

[fistaszek24]

Napisane przez TienShan

Często tak mówią w przychodniach ale można. Znam osoby, które zmieniały. Wystarczy, że powie się w przychodni, że się nie ma kasy, więc szczepić wcale nie będzie i od razu zmieniają zdanie


no to fakt, nie dość, że kp to spał ze mną, dużo go nosiłam i nie chciałam podrzucać babci by iść na imprezę

Jednak nie wiem czy jest to dobre.
Podobno wcześniaki mają skojarzone refundowane i tak amo dzieci chore.

[truskawkaxx]

Napisane przez fistaszek24

Jednak nie wiem czy jest to dobre.
Podobno wcześniaki mają skojarzone refundowane i tak amo dzieci chore.

U nas w przychodni od razu mówią żeby się przygotować na wydatek 300 zł za trzy dawki (100zł 5w1 kosztuje ) bo nie powinno się zmieniać i nie zalecają tego.

[201606011622]

Czytam o skoku rozwojowym i sporo mi tu pasuje do Kubusia

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:10 ----------

Nasza pediatra mówiła że wszystkie łącznie nas wyjdą około1300 zł.

[fistaszek24]

Napisane przez sara3008

No wlasnie pytam, bo widzialam, ze ptomocja jest i zastanawialam sie czy kupic

Nie widze promocji na stronie.

[201606011622]

Wyliczala co trzeba w ilu dawkach i jak zapytał tz to powiedziała ze calosc w tej granicy

---------- Dopisano o 13:13 ---------- Poprzedni post napisano o 13:12 ----------

To chyba wyliczyła sporo do przodu

[SzaraaMyszka]

Napisane przez ola_la_7676

! Czkawka mu na cycku przechodzi

U nas tez

Napisane przez sara3008

Czy ktoras z Was uzywa lub uzywala pampersow rossmanowskich? Albo znacie opinie na ich temat?

Ja mam zakupione trójki i czekają na swoją kolej :

Napisane przez ola_la_7676

Czytam o skoku rozwojowym i sporo mi tu pasuje do Kubusia

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:10 ----------

Nasza pediatra mówiła że wszystkie łącznie nas wyjdą około1300 zł.

A u nad mówiła ze ok 1600 zl

[fistaszek24]

Napisane przez ola_la_7676

Czytam o skoku rozwojowym i sporo mi tu pasuje do Kubusia

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:10 ----------

Nasza pediatra mówiła że wszystkie łącznie nas wyjdą około1300 zł.

wszystkie tzn.???

[201606011622]

Zapisała już nam recepty na pentaxim i pnevenar

[Izuniaa89]

Jaki koszt

[201606011622]

Tu zapisała co jak i za ile

[201606011622]

Czyli 3x 100-120zł i 3x 300-320 zł.

[ruskaa]

Korzystając z okazji sklecę w końcu swój OPIS PORODU

No więc jak wiecie deczko się przeterminowałam, a dokładnie 10 dni po tp czyli 25.05.2015r miałam zgłosić się na izbę co dalej, decyzja patologia (nie chciałam bardzo, ale liczyłam się z tym i wiedziałam, że to dla dobra synka) łożysko stare, dziecko coraz większe trzeba monitorować.
No i tak leżałam na tej patologii dokładnie do piątku rano, swoją drogą poznałam dwie dziewczyny, które również spodziewały się chłopczyków, jedna z terminem tym samym co ja i również brak akcji porodowej..co najlepsze mamy kontakt do dziś
W środę na obchodzie stwierdzili, że jeszcze nie czas na wywołanie, bo piszą mi się na ktg skurcze(ale nie bolały mnie bardzo)...wkurzyłam się i powiedziałam, że już jestem grubo po terminie i coraz gorzej ze mną.. więc w czwartek rano założyli mi balonik (nie za przyjemne uczucie zakładanie i funkcjonowanie z nim..) no i zaczęły się pierwsze bolesne skurcze, mega bolesne a co najlepsze skurcz trwał 10 minut w mega bólu i było ich kilka a później krótsze. Położna nie chciała wierzyć, że takie długie skurcze były i, że na pewno nie bolały... zaczęłam plamić, ale balon dalej siedział... miał wypaść, ale nie wypadł..tak więc rano o 5 przyjechał mąż (ogólnie leżąc na patologii siedział ze mną cały czas jak wracał z pracy i pomagał we wszystkim )
no i pojechaliśmy na porodówkę.. tak pobrali mi krew, zrobili lewatywę i podpięli pod ktg.. przyszła nowa zmiana i trafiła mi się świetna położna, która wierzyła we mnie z całych sił. Podpięli oxy i jazda się zaczęła... skurcze bolesne,wodę piłam hektolitrami.. przyszedł lekarz zbadał..rozwarcie na 3 palce, główka wysoko... nie pamiętam godzin jakie były w danych chwilach, bo to działo się tak nagle... Lekarz zapytał czy przebijamy pęcherz płodowy, zgodziłam się...mega nieprzyjemne uczucie..wylały się wody i zaczęły się straszne skurcze... położna zapytała czy chcę znieczulenie w kręgosłup i zgodziłam się. Przy znieczuleniu wyleciała kolejna 'część' wód i krew.. 15 min było ulgi i wtedy zaczęłam czuć mocne skurcze i mówię do męża, że czuję, że prę i wtedy zaczęło się parcie...była to dla mnie katorga... parcie zaczęło się na leżance..gdzie było mi źle... na piłce źle.na kibelku było lepiej a parcie coraz mocniejsze i najgorsze, że cały czas miałam podpięte ktg w końcu badanie i rozwarcie 8 cm..przeszliśmy na fotel i tam była męka... mąż był cały czas przy mnie..bardzo dzielnie trzymał mnie za rękę, głaskał po głowie i cały czas wlewał mi wodę do buzi. Cały czas parłam...oczywiście nie chciałam krzyczeć, ale się nie dało bo umierałam..czułam straszny ucisk dziecka, że nie może się przedostać i się cofał... w końcu 10 cm rozwarcia... skurcze już nawet nie wiem czy były co pół minuty czy nie mniej..bo nie mogłam nawet odetchnąć pomiędzy nimi...
Ból okropny, byłam blada, wycieńczona, cała mokra i napuchnięta...mąż mówi, że nie mógł patrzeć jak cierpię...
Mdlałam pomiędzy skurczami z wycieńczenia i przyszedł lekarz i mówi, że z tego nic nie będzie, dziecko się cofa, jest duże ja drobna i, że widzi, że słaba jestem i już sił nie mam bo mdleję i zapytał czy mogą zrobić cc.. nawet nie myślałam chwili od razu powiedziałam tak..a skurcze dalej były..przewieźli mnie wózkiem na salę operacyjną..widziałam, że mąż był przejęty i wystraszony ale chciał ulgi dla mnie... (ryczę jak to piszę..)
Czekał już na NAS pod blokiem operacyjnym, zadzwonił po moją mamę z info jaka jest sytuacja...
Mnie zdjęli z wózka bo o własnych siłach nie mogłam posadzili...w między czasie mega skurcz...milion papierów...nawet nie wiem jak to podpisałam zaczęli wszystko podpinać i dali znieczulenie i poczułam mega ulgę..koniec skurczów...
Słyszę, że doktor prosi o skalpel a ja się drę, że wszystko czuję..
zaczęli ciąć i znowu wylały się wody..lekarz nacisnął na brzuch..wylała się reszta..lekarz zaczął naciskać strasznie na brzuch jakby wyciskać dziecko i wtedy poczułam szarpnięcie i mega głośny płacz.....O godzinie 14:41 pojawił się na świecie Leoś nasz skarb.. zaczęłam wyć jak cholera bo wiedziałam, że synek jest z nami i jest bezpieczny..cały czas płakał ja z nim (mąż mówi, że słyszał płacz przed salą i wiedział, że to Leoś) zważyli i zmierzyli go, otulili i dali mi do buzi i wtedy przestał płakać
Mnie zaczęli szyć...dłużyło mi się strasznie...dostałam mega trzęsiawki, drgawek..nie mogli mnie opanować...
Wyjechali z Leosiem z sali i zapytali męża czy to on i pokazali synka i w tym czasie oboje z moją mamą wybuchli płaczem... w końcu był on..wyczekany synuś
Mnie skończyli szyć i przewieźli na salę...oni dalej płakali, ja też...
Przywieźli nam synka i mąż mówił, że to najpiękniejsza chwila w jego życiu, że byłam dzielna, dałam z siebie wszystko i, że bardzo nas kocha że dałam mu największy skarb na świecie.
Cały dzień mąż i synek byli ze mną i tak płakaliśmy i cieszyliśmy się na zmianę.
Leoś ważył 3620g mierzył 55 cm i przyszedł na świat 29.05.2015r o godzinie 14:41
Niestety wynikło brak postępu akcji porodowej i musiało być cc... z jednej strony dobrze a z drugiej szkoda, że mąż nie mógł być jak synek się pojawił na świecie..alei tak jesteśmy najszczęśliwsi

Poród bardzo ciężki...do tej pory mam traumę...niestety u mnie cc nie było takie kolorowe..rana boli do dziś...i właśnie była położna i kazała jechać na pogotowie bo chyba coś pękło w środku i mam stan zapalny i spuchnięte dlatego tak boli i ledwo chodzę..

chyba wszystko opisałam i o niczym nie zapomniałam..

[201606011622]

Mam pytanie. Używa ktoś dad 3? Dużo większe od 2? Bo musimy kupić, zostało mi tak na 3 dni dwojek i tz ma kupić te w biedrze w pudle 152szt i tak się zastanawiam żeby nagle te 2 nie były ciasne na niego

[Izuniaa89]

Napisane przez ola_la_7676

Mam pytanie. Używa ktoś dad 3? Dużo większe od 2? Bo musimy kupić, zostało mi tak na 3 dni dwojek i tz ma kupić te w biedrze w pudle 152szt i tak się zastanawiam żeby nagle te 2 nie były ciasne na niego

Mialam ten sam dylemat. Kupilam 3ki i.dobrze zrobilam bo w 2kach juz kupa ucieka. Nie sa az tyle wieksze. Troche. Jesli chcesz to moge pozniej wyslac Ci foto na fb

[fistaszek24]

Napisane przez ola_la_7676

Tu zapisała co jak i za ile

plus rotawirusy i meningokoki 3 tys..

[Nadzieja87]

Napisane przez sara3008

Czy ktoras z Was uzywa lub uzywala pampersow rossmanowskich? Albo znacie opinie na ich temat?

Babydream? Ja wczoraj kupiłam z ciekawości i dupsko Kacperskiego sobie bardzo chwali

[Baset]

Napisane przez fistaszek24

plus rotawirusy i meningokoki 3 tys..

a Ty Fistaszku, jak szczepisz?


Ruska
dzielna byłaś

[Nadzieja87]

Napisane przez ruskaa

Korzystając z okazji sklecę w końcu swój OPIS PORODU

No więc jak wiecie deczko się przeterminowałam, a dokładnie 10 dni po tp czyli 25.05.2015r miałam zgłosić się na izbę co dalej, decyzja patologia (nie chciałam bardzo, ale liczyłam się z tym i wiedziałam, że to dla dobra synka) łożysko stare, dziecko coraz większe trzeba monitorować.
No i tak leżałam na tej patologii dokładnie do piątku rano, swoją drogą poznałam dwie dziewczyny, które również spodziewały się chłopczyków, jedna z terminem tym samym co ja i również brak akcji porodowej..co najlepsze mamy kontakt do dziś
W środę na obchodzie stwierdzili, że jeszcze nie czas na wywołanie, bo piszą mi się na ktg skurcze(ale nie bolały mnie bardzo)...wkurzyłam się i powiedziałam, że już jestem grubo po terminie i coraz gorzej ze mną.. więc w czwartek rano założyli mi balonik (nie za przyjemne uczucie zakładanie i funkcjonowanie z nim..) no i zaczęły się pierwsze bolesne skurcze, mega bolesne a co najlepsze skurcz trwał 10 minut w mega bólu i było ich kilka a później krótsze. Położna nie chciała wierzyć, że takie długie skurcze były i, że na pewno nie bolały... zaczęłam plamić, ale balon dalej siedział... miał wypaść, ale nie wypadł..tak więc rano o 5 przyjechał mąż (ogólnie leżąc na patologii siedział ze mną cały czas jak wracał z pracy i pomagał we wszystkim )
no i pojechaliśmy na porodówkę.. tak pobrali mi krew, zrobili lewatywę i podpięli pod ktg.. przyszła nowa zmiana i trafiła mi się świetna położna, która wierzyła we mnie z całych sił. Podpięli oxy i jazda się zaczęła... skurcze bolesne,wodę piłam hektolitrami.. przyszedł lekarz zbadał..rozwarcie na 3 palce, główka wysoko... nie pamiętam godzin jakie były w danych chwilach, bo to działo się tak nagle... Lekarz zapytał czy przebijamy pęcherz płodowy, zgodziłam się...mega nieprzyjemne uczucie..wylały się wody i zaczęły się straszne skurcze... położna zapytała czy chcę znieczulenie w kręgosłup i zgodziłam się. Przy znieczuleniu wyleciała kolejna 'część' wód i krew.. 15 min było ulgi i wtedy zaczęłam czuć mocne skurcze i mówię do męża, że czuję, że prę i wtedy zaczęło się parcie...była to dla mnie katorga... parcie zaczęło się na leżance..gdzie było mi źle... na piłce źle.na kibelku było lepiej a parcie coraz mocniejsze i najgorsze, że cały czas miałam podpięte ktg w końcu badanie i rozwarcie 8 cm..przeszliśmy na fotel i tam była męka... mąż był cały czas przy mnie..bardzo dzielnie trzymał mnie za rękę, głaskał po głowie i cały czas wlewał mi wodę do buzi. Cały czas parłam...oczywiście nie chciałam krzyczeć, ale się nie dało bo umierałam..czułam straszny ucisk dziecka, że nie może się przedostać i się cofał... w końcu 10 cm rozwarcia... skurcze już nawet nie wiem czy były co pół minuty czy nie mniej..bo nie mogłam nawet odetchnąć pomiędzy nimi...
Ból okropny, byłam blada, wycieńczona, cała mokra i napuchnięta...mąż mówi, że nie mógł patrzeć jak cierpię...
Mdlałam pomiędzy skurczami z wycieńczenia i przyszedł lekarz i mówi, że z tego nic nie będzie, dziecko się cofa, jest duże ja drobna i, że widzi, że słaba jestem i już sił nie mam bo mdleję i zapytał czy mogą zrobić cc.. nawet nie myślałam chwili od razu powiedziałam tak..a skurcze dalej były..przewieźli mnie wózkiem na salę operacyjną..widziałam, że mąż był przejęty i wystraszony ale chciał ulgi dla mnie... (ryczę jak to piszę..)
Czekał już na NAS pod blokiem operacyjnym, zadzwonił po moją mamę z info jaka jest sytuacja...
Mnie zdjęli z wózka bo o własnych siłach nie mogłam posadzili...w między czasie mega skurcz...milion papierów...nawet nie wiem jak to podpisałam zaczęli wszystko podpinać i dali znieczulenie i poczułam mega ulgę..koniec skurczów...
Słyszę, że doktor prosi o skalpel a ja się drę, że wszystko czuję..
zaczęli ciąć i znowu wylały się wody..lekarz nacisnął na brzuch..wylała się reszta..lekarz zaczął naciskać strasznie na brzuch jakby wyciskać dziecko i wtedy poczułam szarpnięcie i mega głośny płacz.....O godzinie 14:41 pojawił się na świecie Leoś nasz skarb.. zaczęłam wyć jak cholera bo wiedziałam, że synek jest z nami i jest bezpieczny..cały czas płakał ja z nim (mąż mówi, że słyszał płacz przed salą i wiedział, że to Leoś) zważyli i zmierzyli go, otulili i dali mi do buzi i wtedy przestał płakać
Mnie zaczęli szyć...dłużyło mi się strasznie...dostałam mega trzęsiawki, drgawek..nie mogli mnie opanować...
Wyjechali z Leosiem z sali i zapytali męża czy to on i pokazali synka i w tym czasie oboje z moją mamą wybuchli płaczem... w końcu był on..wyczekany synuś
Mnie skończyli szyć i przewieźli na salę...oni dalej płakali, ja też...
Przywieźli nam synka i mąż mówił, że to najpiękniejsza chwila w jego życiu, że byłam dzielna, dałam z siebie wszystko i, że bardzo nas kocha że dałam mu największy skarb na świecie.
Cały dzień mąż i synek byli ze mną i tak płakaliśmy i cieszyliśmy się na zmianę.
Leoś ważył 3620g mierzył 55 cm i przyszedł na świat 29.05.2015r o godzinie 14:41
Niestety wynikło brak postępu akcji porodowej i musiało być cc... z jednej strony dobrze a z drugiej szkoda, że mąż nie mógł być jak synek się pojawił na świecie..alei tak jesteśmy najszczęśliwsi

Poród bardzo ciężki...do tej pory mam traumę...niestety u mnie cc nie było takie kolorowe..rana boli do dziś...i właśnie była położna i kazała jechać na pogotowie bo chyba coś pękło w środku i mam stan zapalny i spuchnięte dlatego tak boli i ledwo chodzę..

chyba wszystko opisałam i o niczym nie zapomniałam..

Się spłakalam znów dzielna byłaś

A z tą rana biedna

---------- Dopisano o 14:01 ---------- Poprzedni post napisano o 13:59 ----------

A mi chyba ktoś dziecko podmienił... Od 11 ma dziś drugą drzemkę

[201606011622]

Izunia jak bd mogła to wyslij

[fistaszek24]

Napisane przez Baset

a Ty Fistaszku, jak szczepisz?


Ruska
dzielna byłaś

Wszystko tak jak córka tylko córka ulewała i nie dałam rotawirusa.

[olimpia2009]

rusia wspolczuje....ja akurat naleze do tych nielicznycb ktore sa zadowolne z cc....mialam dwie i po zadnej zadnych problemow
baset bylas u lekarza co z tym cieciem po cc sie dzieje