Januszowania ciąg dalszy, czyli część druga

[Nightmare666]

U nas dziewczyny grzecznie pytają się czy może być bez grosza, ale również darują go klientom. Są ludzie, którzy wręcz dopominają się o niego i dziewczyny dają z własnego portfela. Była klientka, która na pytanie czy może być bez grosza, odpowiedziała władczo, że to ona go oddaje czy jakoś tak. Chciała pokazać jak dominuje.

[d9dafda22031a08fb930d3c506630231eeee4640]

Napisane przez phideaux

Ja mówię ''Czy może być bez grosza?'' i dopiero gdy usłyszę odpowiedź twierdzącą, wydaję bez. Jakbym usłyszała nie (nie zdarzyło się), wydałabym 10 gr.

Nienawidzę mówić tej cholernej formułki, ale co mam zrobić, jak serio nie mam 1,2 groszówek i nikt mi na takie drobne nie rozmieni?

I to jest dobry przyklad, ze Ty nie jestes grosikowa kasjerka o jakiej ja pisze
W takim wypadku nie pozostaje nic innego jak sie usmiechnac i powiedziec ok I odejsc ubozsza o grosz czy dwa

Mnie po prostu drazni postawienie mnie przed faktem dokonanym, wreczajac mniej reszty niz powinno byc.

Nie chce tu zabrzmiec jak: zagranico je lepsze ale te grosiki to takie typowo polskie sa. U nas zagranico tego nie ma co sie dzieje z tymi drobnymi pieniedzmi? W kasie nie ma, ludzie w portfelach tez nie maja, gdzie one sa

[jaksy]

Napisane przez GrumpyCat

Jak mnie pytają czy może być bez grosza to mówię, że nie ma problemu. Jak stwierdzają, że będzie bez, to mówię trudno. Raz miałam taką sytuację w żabce, że ekspedientka mnie skasowała, nie wydała grosza, rzuciła na ladę paragon i cisza. Spytałam: rozumiem, że bez grosika? Na co pani krótkie: nie mam. zbieram. To już wolę jak mnie ciągle pytają. Ale januszowaniem bym tego nie nazwała.

[Karinio]

Moona za granico,są maszyny w które rzuca sie drobne,podlicza.Drukujesz świstek i idziesz do obsługi tadam.

[d9dafda22031a08fb930d3c506630231eeee4640]

Napisane przez Karinio

Moona za granico,są maszyny w które rzuca sie drobne,podlicza.Drukujesz świstek i idziesz do obsługi tadam.

I? Przeciez te maszyny nie naleza do sklepu, one tylko tam stoja. Co jakis czas przyjezdza ktos z serwisu, oproznia maszyne, zabiera kasiore i wychodzi ze sklepu. Panie kasjerki tych drobniakow nie widza, jesli o to Ci chodzi

[Karinio]

Ajć sorki,ze zmęczenia chyba nie myśle bo przecież Ty pisałaś o kasach w kasie.A ja ludziach klientach.To fakt zagranico tak jest jak piszesz. Problemu z resztami nie ma.

[201607111040]

Fajnie jak sie pytaja czy moga byc dluzne U mnie w jednym sklepie po prostu sa dłużne i jak gdyby nigdy nic. Nawet slowka nie pisna. Jest to notoryczne. Jak wydadzą tego grosika co cud jakis, a jak do tego podadza cene to juz w ogole swieto wsi.

[coffee]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Jak kasjerce brakuje grosza czy dwóch to spoko, może być.
Ale jakby klientowi brakowało to nigdy w życiu nie sprzedadzą, sprawdzone. Kiedyś 2 grosze musiałam donosić w sklepie w którym nagminnie słyszę 'będę winna grosika' - żabka konkretnie.

Widzę, że nie tylko w mojej Żabce mają dziwne zwyczaje. Kiedyś koleś nie miał mi wydać chyba 20 groszy, więc niemal kazał mi iść rozmienić pieniądze i wrócić ("Idź rozmień tu obok i wróć"). Jak powiedziałam, że w takim razie trudno, dziękuję, ale rezygnuję z zakupów, to ten mi zaczął wyrzucać, że już nabił na kasę i co on ma zrobić, "nie można tak zmieniać zdania"...

Za to mam jeden sklepik obok siebie, gdzie jest tak przyjazny starszy pan sprzedawca, że zawsze mówię mu, by mi nie szukał grosza, czterech czy dziesięciu. I on tak samo - mówił mi nie raz, bym wysypała wszystkie drobne i nawet jeśli brakuje około 50 groszy, to mi mówi, że jemu się bardziej opłaca, gdy weźmie ode mnie 5 złotych w drobnych niż gdy będzie mi musiał wydać 4,50 zł z dychy. I mówi do mnie "panienko". Szkoda, że to monopol, bo kupowałabym u pana codziennie.

[Ararauna]

Mnie już tak te grosiki wkurzały po pewnym czasie, że teraz notorycznie i przy każdej okazji 10 i 20-złotowe banknoty rozmieniam na piątki, dwójki, złotówki i przeróżne formy grosikowe
I jak idę do sklepu, to mam portfel ciężki jak jasna cholera, ale przy kasie nie rzucam samymi banknotami, tylko wyliczam kasjerce w miarę możliwości dokładnie tyle, ile potrzebuje. Ona się z tego zwykle bardzo cieszy, bo ma z czego wydawać, tylko ludzie w kolejce jacyś niepocieszeni (a to wcale nie wygląda tak, że stoję przez pół godziny i liczę jej grosik po grosiku, tempo wyliczania drobnych pieniędzy mam już mistrzowskie! myślę, że ludzkość lubi pałać nienawiścią przy każdej możliwej okazji).
Czy moje działanie również jest formą januszowania?
Swoją drogą - ten wątek jest super

[panna_felicjanna]

Moja mama kiedyś załatwiła taką niemiłą "grosikową" ekspedientkę. Mama chciała akurat coś kupić w sklepie, gdzie dzień wcześniej pani nie wydała jej tego grosza.

Akurat tym razem mojej mamie brakowało grosza i zapytała czy może być winna.
Na co pani ekspedientka powiedziała, że nie, bo będzie miała manko w kasie. Na co mama jej odparła: "Wczoraj była mi pani winna grosika, to dołoży go pani do dzisiejszego utargu i kasa będzie się zgadzać."

[Silloe]

Napisane przez panna_felicjanna

Moja mama kiedyś załatwiła taką niemiłą "grosikową" ekspedientkę. Mama chciała akurat coś kupić w sklepie, gdzie dzień wcześniej pani nie wydała jej tego grosza.

Akurat tym razem mojej mamie brakowało grosza i zapytała czy może być winna.
Na co pani ekspedientka powiedziała, że nie, bo będzie miała manko w kasie. Na co mama jej odparła: "Wczoraj była mi pani winna grosika, to dołoży go pani do dzisiejszego utargu i kasa będzie się zgadzać."

Moja mama tak samo robi i to zawsze ma miejsce w Polo Markecie

[201607211025]

Moja kuzynka (dzieciak ze wczesnej podstawówki) poszła do osiedlowego sklepu kupić cukierki i miała same 10,20,50 gr, bo takie jej brat dał. Wróciła bez cukierków i bliska płaczu, bo panna za kasą się wydarła, ze ona takiego g***a liczyć nie będzie. Poszedł jej brat, kupił te cukierki za jakieś 3-4 zł, dał 50, a ta do niego, czy może drobnych nie ma

[GrumpyCat]

Napisane przez beautyq

Moja kuzynka (dzieciak ze wczesnej podstawówki) poszła do osiedlowego sklepu kupić cukierki i miała same 10,20,50 gr, bo takie jej brat dał. Wróciła bez cukierków i bliska płaczu, bo panna za kasą się wydarła, ze ona takiego g***a liczyć nie będzie. Poszedł jej brat, kupił te cukierki za jakieś 3-4 zł, dał 50, a ta do niego, czy może drobnych nie ma

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez beautyq

Moja kuzynka (dzieciak ze wczesnej podstawówki) poszła do osiedlowego sklepu kupić cukierki i miała same 10,20,50 gr, bo takie jej brat dał. Wróciła bez cukierków i bliska płaczu, bo panna za kasą się wydarła, ze ona takiego g***a liczyć nie będzie. Poszedł jej brat, kupił te cukierki za jakieś 3-4 zł, dał 50, a ta do niego, czy może drobnych nie ma

Kasjer nie ma prawa odmówić sprzedaży bo 'pieniądze za drobne'. Choćby to była kwota 100 zl w jednogroszówkach. Zrobilabym awanturę

[Silloe]

Napisane przez beautyq

Moja kuzynka (dzieciak ze wczesnej podstawówki) poszła do osiedlowego sklepu kupić cukierki i miała same 10,20,50 gr, bo takie jej brat dał. Wróciła bez cukierków i bliska płaczu, bo panna za kasą się wydarła, ze ona takiego g***a liczyć nie będzie. Poszedł jej brat, kupił te cukierki za jakieś 3-4 zł, dał 50, a ta do niego, czy może drobnych nie ma

Widocznie wiatr inaczej zawiał i zmieniła zdanie

[201607211025]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Kasjer nie ma prawa odmówić sprzedaży bo 'pieniądze za drobne'. Choćby to była kwota 100 zl w jednogroszówkach. Zrobilabym awanturę

Panna pracowała tam może z miesiąc, bo miała awersję do dzieci i osób, które zapłaciły, a jeszcze im się coś tam przypomniało i musiała podać.

[_Matilde_]

Napisane przez panna_felicjanna

Moja mama kiedyś załatwiła taką niemiłą "grosikową" ekspedientkę. Mama chciała akurat coś kupić w sklepie, gdzie dzień wcześniej pani nie wydała jej tego grosza.

Akurat tym razem mojej mamie brakowało grosza i zapytała czy może być winna.
Na co pani ekspedientka powiedziała, że nie, bo będzie miała manko w kasie. Na co mama jej odparła: "Wczoraj była mi pani winna grosika, to dołoży go pani do dzisiejszego utargu i kasa będzie się zgadzać."

Jakie manko, przecież za tyle nie wydanych groszy mają superatę raczej

---------- Dopisano o 15:18 ---------- Poprzedni post napisano o 15:08 ----------

Napisane przez Silloe

Widocznie wiatr inaczej zawiał i zmieniła zdanie

Albo ktoś przyszedł z dwusetką i rozwalił jej system

[Michalina83]

Napisane przez Manami

Ale nie musza na zatloczonej plazy z tej okazji zajmowac 20m2 :p

A Grazynowanie podczas podrozy nieziemsko mnie wkurza gdy jade pociagiem rano na uczelnie, pociag tak zatloczony ze ledwo jest miejsce zeby stac, przede mna 40 min podrozy, a na kazdym siedzeniu zmeczona torba siedzi obok wlasciciela/ki, a sam wlasciciel siedzi w sluchawkach wpatrzony w okno i zazwyczaj poproszony o zwolnienie jednego miejsca robi obrazona mine... Chociaz to nie jest januszowanie chyba, to jest zwykla nieuprzejmosc


Wysłane przez Tapatalk

Ja się często spotykam z sytuacją że zatłoczony autobus, nie ma gdzie stać, jest miejsce wolne i to przy korytarzu a w koło niego stoi 2 januszy i grażyna i wszyscy sa tacy kulturalni (albo uważają, że są za młodzi na to żeby zajmować miejsca innym), że żadne nie siądzie a jak ktoś by chciał sobie usiąść to nawet nie ma jak się przecisnąć.

---------- Dopisano o 15:38 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ----------

Napisane przez silesianna

Jestem tu nowa, wiec się witam

Czytam sobie poprzednią cześć i mi się skojarzyło. Januszowanie w warzywniaku w dwie strony.

Grażyna z córką w warzywniaku wybierają sobie pomidory i teatralnym szeptem Grażyna mówi do corki: "tylko pourywaj ogonki, żeby mniej ważyły!"

To samo z drugiej strony lady. Moja mama, która ma w sobie trochę januszostwa, ale akurat nie w tej materii nakłada sobie w warzywniaku pomidory do siatki i pyta, czy może oberwac ogonki . Nie dokończyła zdania, bo Sprzedawca - Janusz z piekła rodem, trzęsie się i wrzeszczy: "pani tych ogonkow nie obrywa bo pomidory na wadze tracą!!!". Mama na to ze spokojem: "nie zamierzalam na Panu zarobić, tylko nie chciałam żeby mi się pomidory ogonkami podziurawily, bo wtedy się szybciej psują. Ogonki mógł mi pan zważyć osobno".

BTW kiedyś pokusilam się o zwazenie ogórków z 2kg pomidorow, żeby zobaczyć ile Janusze na tym zarabiają

Ja kiedyś też poszłam z mężem na zakupy i mówię mu tak w żarcie "pourywaj ogonki to będzie mniej ważyć" mina babki która stała obok i słyszała "bezcenna"

---------- Dopisano o 15:41 ---------- Poprzedni post napisano o 15:38 ----------

Napisane przez kawa_zmlekiem

Jak kasjerce brakuje grosza czy dwóch to spoko, może być.
Ale jakby klientowi brakowało to nigdy w życiu nie sprzedadzą, sprawdzone. Kiedyś 2 grosze musiałam donosić w sklepie w którym nagminnie słyszę 'będę winna grosika' - żabka konkretnie.

kiedyś mi facet nie miał wydać 10 gr to mu mówię żeby mi nie wydawał, za chwilę znalazł 20 gr i mi dał. Mówię mu że "teraz to ja nie mam wydać" ale machnął ręką.

[201705230905]

Ja nigdy nie czekam na grosza, a nawet jak mi się powiedziało 5 zł, a nie 4,99 to i tak oddawalam grosika, a takie warczenie na kasjera to przesada

[Michalina83]

Mój kolega był kierowcą w miejskim autobusie i na jednej trasie mieli codziennie taką klientkę co często kupowała jeden bilet u kierowcy, zazwyczaj w pośpiechu i zazwyczaj sypała banknotami powyżej 20 zł. Kiedyś wydał jej ze 100 zł piątkami i dwójkami , pochwalił się tym kolegom, którzy jeździli czasami na tej trasie i tamci mieli pani zrobić tak samo, ale juz nie wiem jak się ta historia skończyła i czy pani nauczyła się przynosić drobne albo kupować w kiosku na zapas. Potem wprowadzili jakieś zarzadzenie że u kierowcy to można było kupić albo kilka biletów (chyba 5) albo za odliczoną kasą.

[amelj]

[1=d9dafda22031a08fb930d3c 506630231eeee4640;5185368 1]W tym przypadku to akurat Ty sie nie popisalas. To dodawanie grosikow i teksty: " Nie mam wydac, bede winna" to takie typowe polskie Grazynowanie.
Szczerze tego nie znosze i gdy tylko bywam w Polsce to nie daje sie robic w bambuko przez sklepowe Grazynki, ktore zapewne dostalyby dusznosci gdybym to ja im powiedziala, ze nie mam grosika czy dwoch i bede winna na wieczne nieoddanie [/QUOTE]

Ojjjjj nie zgodzę się. Sama pracuję w handlu i często już w połowie dnia nie mam czym wydawać tych grosików (niestety to nie ja ustalam ceny- najchętniej polikwidowałabym te końcówki), ale nie liczę już nawet tego ile to MI są ludzie "winni" i sama zawszze mówię _Nie szuka Pan/i tego grosza/ 5 groszy, bo nie wzbogacę się od tego. Serio.

---------- Dopisano o 16:14 ---------- Poprzedni post napisano o 16:06 ----------

[1=d9dafda22031a08fb930d3c 506630231eeee4640;5185453 5]Oczywiscie, ze nie chodzi o ten nieszczesny grosik ale o forme w jakiej kasjerka to mowi. Rzadko zdarza sie: Ooo, nie mam drobnych, nie bede miala wydac, czy ma Pani drobniejsze. Zwykle jest to wyciagnieta reka z reszta, paragonem i wydukanym od niechcenia frazesem: bede winna grosik [/QUOTE]

Aaa no to ok. Choć ja tam nigdy nie czekam na ten grosz już, albo mówię, żeby nie szukała, jak sama kupuję. A jak sprzedaję to pytam błagalnie, bo naprawdę nie mam czym wydać.

---------- Dopisano o 16:32 ---------- Poprzedni post napisano o 16:14 ----------

kawa_zmlekiem Czy to Matthew w awatarze?

[liselotta]

Napisane przez amelj

kawa_zmlekiem Czy to Matthew w awatarze?

to Kyle MacLachlan, w roli agenta Coopera z Twin Peaks

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez amelj

kawa_zmlekiem Czy to Matthew w awatarze?

Toż to agent Cooper

[201604190934]

jezu jak widziałam tę grażynoincepcję to myślałam, że chodzi o bluzki i włosy-takie typowe, i pewna byłam że one siedzą pod oknem"prawym"


zniszczyłyscie mi postrzeganie!!

[amelj]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Toż to agent Cooper

Aaaa .... jakiś tu podobny taki do Goode'go

[Elfir]

Napisane przez Manami

Ale nie musza na zatloczonej plazy z tej okazji zajmowac 20m2 :p

, a sam wlasciciel siedzi w sluchawkach wpatrzony w okno i zazwyczaj poproszony o zwolnienie jednego miejsca robi obrazona mine...

A to ja wówczas bardzo niezgrabnie przeciskam się pod okno

[Michalina83]

Apropo tej Grażynocepcji to napiszę o grażynkach i januszkach w kościele w parafii gdzie teraz chodzę. Grażynki i Janusze zasiadają miejsca wylotowe w ławkach zostawiając wolne środki (muszę kiedyś cyknąć fotkę). Właściwie to w całym kościele tak są pozajmowane miejsca. Nigdzie indziej się z tym nie spotkałam tak nagminnie jak tam. Jak poprosisz takiego żeby się przesunął to cała pielgrzymka wychodzi z ławki żeby cie wpuścić w środek.

Czasami widzę paradoksalne sytuacje. Np wpuszczają w środek matkę z dzieckiem i w ciągu mszy ta matka z dzieckiem wychodzi te 2, 3 razy bo dziecko nie może usiedzieć, albo woła siku i za każdym razem jest przepuszczana, bo pani Grażyna musi koniecznie siedzieć na wylocie. Albo dziecko kilka razy się przeciska koło takiej grażyny z januszem, a matka nawet jakby chciała to nie może szybko zareagować jakby się coś stało.

Wiem że takie rzeczy są do dogadania ale są ludzie (w tym ja) którzy zwyczajnie wolą stać obok tych pustych w środku ławek niż się tam wpychać. Nawet były sytuacje że wołają do tych ławek a ludzie odmawiają i stoją z boku.

[amelj]

Autobusy/tramwaje/PKSy to temat rzeka i miejsce wielu inspiracji na temat januszowania Siadanie nie obok okna aż tak mnie nie razi, jak np komentowanie jazdy kierowcy. Dziś np facet trochę (naprawdę trochę!) gwałtowniej przyhamował, bo zapaliło mu się pomarańczowe, a Grażyny (które i tak siedziały) zaczęły fukać :" PopaCZ POPACZ go!! Świateł nie widział?!"

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Michalina83

Apropo tej Grażynocepcji to napiszę o grażynkach i januszkach w kościele w parafii gdzie teraz chodzę. Grażynki i Janusze zasiadają miejsca wylotowe w ławkach zostawiając wolne środki (muszę kiedyś cyknąć fotkę). Właściwie to w całym kościele tak są pozajmowane miejsca. Nigdzie indziej się z tym nie spotkałam tak nagminnie jak tam. Jak poprosisz takiego żeby się przesunął to cała pielgrzymka wychodzi z ławki żeby cie wpuścić w środek.

Czasami widzę paradoksalne sytuacje. Np wpuszczają w środek matkę z dzieckiem i w ciągu mszy ta matka z dzieckiem wychodzi te 2, 3 razy bo dziecko nie może usiedzieć, albo woła siku i za każdym razem jest przepuszczana, bo pani Grażyna musi koniecznie siedzieć na wylocie. Albo dziecko kilka razy się przeciska koło takiej grażyny z januszem, a matka nawet jakby chciała to nie może szybko zareagować jakby się coś stało.

Wiem że takie rzeczy są do dogadania ale są ludzie (w tym ja) którzy zwyczajnie wolą stać obok tych pustych w środku ławek niż się tam wpychać. Nawet były sytuacje że wołają do tych ławek a ludzie odmawiają i stoją z boku.

Sama nie lubisz siedzieć w środku to nie mów Grażynkom żeby polubiły. Ja też bym wolała postać obok ale nie dlatego, że musiałabym się przeciskać tylko dlatego, że nie lubię siedzieć pomiędzy dwoma obcymi mi osobami ramię w ramię. To narusza moją sferę intymną. Muszę mieć chociaż z jednej strony pustą przestrzeń lub ewentualnie ścianę/okno.

[201607211025]

Napisane przez amelj

Autobusy/tramwaje/PKSy to temat rzeka i miejsce wielu inspiracji na temat januszowania Siadanie nie obok okna aż tak mnie nie razi, jak np komentowanie jazdy kierowcy. Dziś np facet trochę (naprawdę trochę!) gwałtowniej przyhamował, bo zapaliło mu się pomarańczowe, a Grażyny (które i tak siedziały) zaczęły fukać :" PopaCZ POPACZ go!! Świateł nie widział?!"

Albo jak gwałtownie zahamuje, bo np.ktoś wymusi pierwszeństwo, to ,,jeździć nie umie i chce nas powybijać".