Mój mąż dziwnie się zachowuje.

[201607040950]

Napisane przez xenon88

Autorko, jak będzie w końcu okazja, to powiedz mężowi, że Ciebie trochę jednak boli to, że oni są tak blisko fizycznie. Jeżeli on to oleje, to bym się zaczęła martwić.

Niech lepiej na randkę z tym facetem (mężem!) pójdzie, zacznie z nim rozmawiać i spróbuje go poznać.
Bo jak na razie to on ma też całkiem sporo (więcej?) powodów do tego, żeby go coś bolało, uzasadnione poczucie krzywdy i dowód braku zaufania tudzież obcości żony. I tu zdecydowanie jest się czym martwić, bo wcale nie ma pewności, czy to się w ogóle da odbudować.

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez niepewna87

Dobrze, może nie zostałam wychowana we włoskiej rodzinie, jak oni. Ale co mam zrobić? No co mam zrobić, że mnie to denerwuje? Mogę się nie odzywać, mogę się nawet uśmiechać, ale co mi to pomoże, jak w środku się będę gotować? Porozmawiam z mężem, pewnie, chociaż i tak wiem, jak to będzie wyglądać. Ale postaram się.

Pójść na terapie? Przepracować to? Bo twierdzenie, że on ma się zmienić i uciąć relacje z kimś (jak widać z opowieści) niezywkle bliskim bo Ty jesteś irracjonalnie zazdrosna jest wg mnie szczytem egoizmu.

I naprawdę zastanawiam się na jakiej zasadzie zostaliście małżeństwem. Nie wiedziałaś, że wchodzisz do jego rodziny? Nie widziałaś jakie mają relacje? Serio myślałaś, że po ślubie tylko ty i on?

[xenon88]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Serio? A jak Ci partner powie, żebyś nie przytulała się do koleżanki lub siostry bo on uważa, że to niesmaczne to się zgodzisz?

Ale ja nie mówię o zwykłym przytulaniu tylko o tym nieszczęsnym spaniu na łyżeczkę na przykład. Tak trudno zrozumieć, że niektóre kobiety boli, że ich facet jest taki czuły w stosunku do kogoś innego? Ja sobie tego nie wyobrażam i tyle. I jeżeli wspólne spania tego typu byłyby ważniejsze od małżeństwa i uczuć żony to sorry, ale dla mnie to absurd.

[kahoko hino]

Napisane przez niepewna87

Dobrze, może nie zostałam wychowana we włoskiej rodzinie, jak oni. Ale co mam zrobić? No co mam zrobić, że mnie to denerwuje? Mogę się nie odzywać, mogę się nawet uśmiechać, ale co mi to pomoże, jak w środku się będę gotować? Porozmawiam z mężem, pewnie, chociaż i tak wiem, jak to będzie wyglądać. Ale postaram się.

idź na terapię - odkryj, dlaczego Cię to aż tak boli. przepracuj złość i inne emocje.

a z mężem to lepiej się poznaj, bo ja w takim razie nie rozumiem, co Was w ogóle łączy?

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez xenon88

Ale ja nie mówię o zwykłym przytulaniu tylko o tym nieszczęsnym spaniu na łyżeczkę na przykład. Tak trudno zrozumieć, że niektóre kobiety boli, że ich facet jest taki czuły w stosunku do kogoś innego? Ja sobie tego nie wyobrażam i tyle. I jeżeli wspólne spania tego typu byłyby ważniejsze od małżeństwa i uczuć żony to sorry, ale dla mnie to absurd.

Spanie zdarzyło się raz!!! Raz! Podobno zdarzało się w dzieciństwie.

Trudno, bo to są zupełnie różne odcienie czułości i miłości. To jakby była zazdrosna o dziecko, matkę, siostrę, czy psa.

Naprawdę uważacie, że po ślubie można już kochać tylko żonę? I tylko jej okazywać czułość?

[201607040950]

Napisane przez niepewna87

Dobrze, może nie zostałam wychowana we włoskiej rodzinie, jak oni. Ale co mam zrobić? No co mam zrobić, że mnie to denerwuje? Mogę się nie odzywać, mogę się nawet uśmiechać, ale co mi to pomoże, jak w środku się będę gotować? Porozmawiam z mężem, pewnie, chociaż i tak wiem, jak to będzie wyglądać. Ale postaram się.

Nie, nie możesz się uśmiechać i nie odzywać.
Zapomnij o tym cholernym kuzynie. Nie skupiaj się na eliminowaniu jego tylko na wyjaśnieniu swoich potrzeb (bez pretensji, że on uczucia czy uwagę przeznaczoną Tobie oddaje kuzynowi). I serio, terapia by nie zaszkodziła. Wspólna. Bo Ciebie raczej nie to boli, że oni coś tam gdzieś razem pogadają, wyjadą czy się wykąpią raz na jakiś czas tylko to, że Ty tego nie miałaś i nie masz, a chcesz mieć. Nie "kosztem" jego, bo to nie tak działa, że jak odrzuci kuzyna to całą uwagę przeleje na Ciebie.
Chcesz uwagi, bo jesteś jego żoną, kobietą jego życia i powinnaś ją dostać, ale żeby to przyjąć musisz wyrzucić z siebie to, co Cię boli. I nie - nie kuzyna, tylko całe swoje dzieciństwo, którego Twój mąż zapewne nie zna i nie rozumie, bo z enigmatycznych opowieści zrozumiał tyle, że:
- to bolesne,
- on miał inaczej,
- nie chcesz o tym mówić
a tak się nie da żyć. Po prostu się nie da. Nie zniesiesz tego. Gdyby nie było kuzyna byłaby matka, praca, hobby, cokolwiek innego odbierałoby Ci faceta, bo nadal nie umiałabyś się otworzyć i porozumieć.

[xenon88]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Spanie zdarzyło się raz!!! Raz! Podobno zdarzało się w dzieciństwie.

Trudno, bo to są zupełnie różne odcienie czułości i miłości. To jakby była zazdrosna o dziecko, matkę, siostrę, czy psa.

Naprawdę uważacie, że po ślubie można już kochać tylko żonę? I tylko jej okazywać czułość?

W taki sposób jak opisałam - tak. Zapewne to kwestia wychowania i obserwacji relacji we własnej rodzinie (autorka też napisała, że u niej w domu nie było takich czułości jak u jej męża). Ale niestety, jak widać, to może być spory problem. Dla mnie by był, serio. Mój facet też się z największym przyjacielem przytula na powitanie, ale jakbym się dowiedziała, że spali kiedyś ze sobą na łyżeczkę, to bym padła.

[robcia]

Współczuje ci autorko, bo chyba żyjąc z nim nadal ,będziesz musiała kilka rzeczy zaakceptować wbrew sobie.
W przypadku pojawienia się dziecka,kiedyś,kiedyś, również możesz czuć się niekomfortowo,taki rodzinny gość będzie zapewne wariował na jego punkcie i miał z nim świetny kontakt.

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez xenon88

W taki sposób jak opisałam - tak. Zapewne to kwestia wychowania i obserwacji relacji we własnej rodzinie (autorka też napisała, że u niej w domu nie było takich czułości jak u jej męża). Ale niestety, jak widać, to może być spory problem. Dla mnie by był, serio. Mój facet też się z największym przyjacielem przytula na powitanie, ale jakbym się dowiedziała, że spali kiedyś ze sobą na łyżeczkę, to bym padła.

Uczepiłaś sie tego spania. Zdarzyło się raz.

Ok. Czyli czułość tylko wobec żony. Rozumiem. Dzieci będą miały fajnie.

[Kasia Katarzynka]

A jak kuzyn miał dziewczynę to jak było?

[xenon88]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Uczepiłaś sie tego spania. Zdarzyło się raz.

Ok. Czyli czułość tylko wobec żony. Rozumiem. Dzieci będą miały fajnie.

Być może się uczepiłam, ale po prostu mną to trochę wstrząsnęło. Dla mnie własne dziecko a brat/siostra to 2 różne rzeczy, więc może nie mieszajmy tych dwóch relacji.

I jeżeli kiedyś będę miała własne młode to będę je przytulać jak stuknięta bo nigdy tego nie zaznałam gdy byłam mała, a bardzo tego potrzebowałam. Brata nie umiem przytulić. Do chłopa własnego kleję się jak lep na muchy. Ale do brata nie byłam i nie jestem w stanie.

[niepewna87]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Pójść na terapie? Przepracować to? Bo twierdzenie, że on ma się zmienić i uciąć relacje z kimś (jak widać z opowieści) niezywkle bliskim bo Ty jesteś irracjonalnie zazdrosna jest wg mnie szczytem egoizmu.

I naprawdę zastanawiam się na jakiej zasadzie zostaliście małżeństwem. Nie wiedziałaś, że wchodzisz do jego rodziny? Nie widziałaś jakie mają relacje? Serio myślałaś, że po ślubie tylko ty i on?

Zostaliśmy małżeństwem tak samo, jak każde inne, z miłości.
Często ludzie mnie atakują, że 7 lat siedziałam cicho aż nagle, z nia na dzień przejrzałam na oczy, że tu mi mąż się migdali z kuzynem.
Więc przedstawie to jakby... Na osi czasu, a jak napisałam na wstępie, już dwa lata temu zaczęło mnie to niepokoić, a rok temu już mocno drażnić.

2008-2010 Narzeczeństwo
Poznaliśmy się, zakochałam się jak wariatka, były imprezy, sms-y po nocach, wspólne wypady. Co mnie tam obchodziło, czy on ma kuzyna, czy 10 kuzynów czy żadnego? Liczył się ON i tylko ON. Potem poznałam jego rodzinę. Byłam zachwycona, bo była to taka rodzina, której ja nie miałam. Poznałam i szwagierkę i teściową i teścia i generalnie większość reszty tej bardzo dużej rodziny. Przyjęli mnie jak swoją, było cudownie.

2010-2012 Zamieszkiwanie z teściową
Dalej świetnie, moja matka przyjechała do nas przez ten cały czas tylko raz, moje rodzeństwo nigdy, niech to mówi o moich kontaktach rodzinnych. Nieważne. Teściowa, złota kobieta, gotuje ze mną, gotuje dla nas, generalnie gotuje dla wszystkich. Przy tym nie ingeruje w nasze sprawy. Razem z nami mieszka jeszcze szwagierka. W domu sporo ludzi, wpadł kuzyn, wpadła kuzynka, znajomi szwagierki, znajomi teściowej albo teścia, albo siostra teściowej. Dużo ludzi. Nie wszyscy do nas. Mój mąż wyskoczył do kuzyna, on przychodził do nas. Tyle. Nie widziałam nic szczególnego, tyle tam było ludzi.

2012-do dzisiaj. Zamieszkanie na swoim
Przez pierwszy rok urządzaliśmy nasz dom. Ja już nie widziałam, w co ręce włożyć. Dużo pomagał teść, szwagierka jeżdziła ze mną wybierać zasłony, itp. Kuzyn przyjeżdzał, nosił razem z mężem meble, albo malowali, albo tapetowali. A że potem zalegli wykończeni na kanapie z browarem to było OK.
I potem (jak wszystko już okrzepło), właśnie jakieś dwa lata temu, zaczęłam dostrzegać to, o czym pisałam.

[201607040950]

Napisane przez xenon88

Być może się uczepiłam, ale po prostu mną to trochę wstrząsnęło. Dla mnie własne dziecko a brat/siostra to 2 różne rzeczy, więc może nie mieszajmy tych dwóch relacji.

Tak, nie mieszajmy. Zapomnijmy o tym, że mąż autorki praktycznie tego dzieciaka wychowywał i tatusiował mu od niemowlęctwa.

[xenon88]

Napisane przez adeedra

Tak, nie mieszajmy. Zapomnijmy o tym, że mąż autorki praktycznie tego dzieciaka wychowywał i tatusiował mu od niemowlęctwa.

Ok, masz rację. Ja tylko mówię o swoich poglądach.

[KociaAmbiwalencja]

Czyli najpierw fajnie, bo rodzina o jakiej marzyłaś, a teraz nie fajnie bo taka rodzina ma też minusy i mąż nie poświęca Ci 100% uwagi.

Nie pisz proszę, że dostrzegłaś w nich homoseksualizm, bo zaczynasz się zapętlać (raz homoseksualiści, raz ich nie podejrzewasz).

Teraz byś chciała mieć męża dla siebie, a w takich rodzinach nie bierze się tylko miłości, pomocy i uwagi, ale się ją również daje. I podtrzymuje się więzi. Czasem aż do porzygu (ja np czasami mam dość siostry mojej mamy i jak jeszcze mieszkałam w domu to mnie denerwowało, że jest prawie codziennie choćby na szybką kawę i papieroska, ale wiem, że jak będę czegoś potrzebować to ona wszystko dla mnie zrobi). I czasem trzeba postawić granice i powiedzieć, że czegoś jest za dużo, ale nie argumentem o homoseksualnym kazirodczym związku!

Xenon - dla Ciebie rodzice i dzieci to inny poziom zażyłości. Dla mnie i jak widać dla jej męża już nie. Nie rozumiem, dlaczego to on ma dążyć do "zrównania do jej normalności", a np nie ona do jego?

[xenon88]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Xenon - dla Ciebie rodzice i dzieci to inny poziom zażyłości. Dla mnie i jak widać dla jej męża już nie. Nie rozumiem, dlaczego to on ma dążyć do "zrównania do jej normalności", a np nie ona do jego?

No i właśnie w tym jest duży problem, bo to jednak fundamentalne poglądy. Oni się bardzo pod tym względem różnią, więc każda ze stron idąc na kompromis będzie się czuła źle. Wychodzi więc na to, że Autorka guzik wiedziała na temat tej relacji zanim zostali małżeństwem. Czemu tak wyszło - nie wiem i dziwi mnie to w sumie.

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez xenon88

No i właśnie w tym jest duży problem, bo to jednak fundamentalne poglądy. Oni się bardzo pod tym względem różnią, więc każda ze stron idąc na kompromis będzie się czuła źle.

Zgadzam się. I dlatego tak mnie dziwi, że nie przeszkadzało jej to wcześnie, a wręcz ochoczo korzystała z plusów rodziny zżytej (gotująca teściowa, pomoc w urządzaniu mieszkania itd.) Takie rzeczy się widzi. Widzi się i reaguje zanim wejdzie się w związek małżeński.

[niepewna87]

Zaprawde powiadam Wam, że nie wiedziałam.

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

Zaprawde powiadam Wam, że nie wiedziałam.

Mąż nigdy Ci nie opowiadał o tym, jak ważny jest dla niego kuzyn? Nawet jak byliście nieformalnie parą, to nie wspomniał o tym nawet?

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez niepewna87

Zaprawde powiadam Wam, że nie wiedziałam.

A nie jest trochę tak, że póki uwaga i męża i rodziny była skupiona na Tobie to było fajnie? Tak ładnie Cię przyjęli, zajęli się Tobą, pomagali. W końcu miałaś to czego zawsze nie miałaś. Teraz zajęto się kuzynem, nie trzeba Cię wiecznei głaskać po główce i pupa.

Był kiedyś artykuł w Twoim Stylu (chyba) o babce, która w teściowej odnalazła taką matkę, o jakiej marzyła (czułą, ciepłą, cierpliwą) i tak bardzo spodobało jej się bycie traktowanym w taki sposób, że zaczęła robić się zazdrosna o swoją szwagierkę (rodzoną córkę teściowej).

Serio boli to, że on przytula kuzyna, czy że w ogóle okazuje mu czułość i uwagę? Nie jesteś zazdrosna o ich wspólny czas? Nie chciałabyś być dla niego wszystkim i inni nie powinni już być mu potrzebni? Tak szczerze się zastanów - serio uważasz, że ich łączy kazirodczy romans, czy szalejsz bo zajął się kimś innym?

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

Mąż nigdy Ci nie opowiadał o tym, jak ważny jest dla niego kuzyn? Nawet jak byliście nieformalnie parą, to nie wspomniał o tym nawet?

Nie, nie wspomniał. Nie tłumaczył się z poszczególnych związków z każdym członkiem rodziny. A poza tym nie mieszkaliśmy razem. Ja studiowałam. Skąd mam wiedzieć, co robił, jak byłam np. na uczelni?
No absurdem by było, żeby np. na moje pytanie "co robiłeś" odpowiedział w stylu "A wiesz, młody był u nas na śniadaniu, to go trochę poczochrałem po włosach, a potem pojechaliśmy nad jezioro pokąpać się na waleta a jak wróciliśmy to mu pożyczyłem swoje ulubione slipy".

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

Nie, nie wspomniał. Nie tłumaczył się z poszczególnych związków z każdym członkiem rodziny. A poza tym nie mieszkaliśmy razem. Ja studiowałam. Skąd mam wiedzieć, co robił, jak byłam np. na uczelni?
No absurdem by było, żeby np. na moje pytanie "co robiłeś" odpowiedział w stylu "A wiesz, młody był u nas na śniadaniu, to go trochę poczochrałem po włosach, a potem pojechaliśmy nad jezioro pokąpać się na waleta a jak wróciliśmy to mu pożyczyłem swoje ulubione slipy".

Rozumiem ale ta relacja jest jednak wyjątkowa zważywszy na fakt, że oni nie są braćmi lecz kuzynami, a Twój mąż był dla niego swego czasu kimś w rodzaju ojca a teraz brata. Skoro to taka istotna dla niego relacja rodzinna, to jednak mógł Ci opowiedzieć, jak ona wygląda, czym się przejawia. Bo teraz powyłaziły takie rzeczy i narobił się smród.

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

Rozumiem ale ta relacja jest jednak wyjątkowa zważywszy na fakt, że oni nie są braćmi lecz kuzynami, a Twój mąż był dla niego swego czasu kimś w rodzaju ojca a teraz brata. Skoro to taka istotna dla niego relacja rodzinna, to jednak mógł Ci opowiedzieć, jak ona wygląda, czym się przejawia. Bo teraz powyłaziły takie rzeczy i narobił się smród.

Tyle to ja sama wiem.

[_Supernova_]

Napisane przez adeedra

On do niego na pożegnanie "kocham Cię młody".
Ona do niego "CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?!"
On do niej "no, że go kocham".
Ona (eksplozja).

Facet rozmawiał "na spokojnie" i dostał co dostał. Przez te lata zdążył ją poznać i pewnie się spodziewa jak "spokojnie" by z nim gadała.
Zachowałabym się jak on i to jej zachowanie jest obrzydliwe i niedopuszczalne.

Fakt, że się boi, denerwuje, czuje się odrzucona, zazdrosna i szaleje - ale zamiast zakomunikować mężowi, że potrzebuje więcej uwagi i czasu wymyśla i robi coś takiego? Chyba najgorsze co mogła zrobić.

Dorosły facet do dorosłego faceta o tiu tiu kocham cie, obejmuje, kąpią sie razem nago, czy spią przytuleni, grają w konsole oparci o siebie, gołąbeczki... No ludzie Ja sie absolutnie nie dziwie, ze autorka podejrzewa cos wiecej. Juz nie wspomne, ze jego reakcja na zarzuty zony sama mówi za siebie. Uciekł od problemu i reaguje atakiem. Jakby nie miał nic na sumieniu, wg mnie reakcja była inna.

[201607111028]

Napisane przez _Supernova_

Jakby nie miał nic na sumieniu, wg mnie reakcja była inna.

Ja się z tym nie zgadzam. Tak poważne zarzuty mogą wyprowadzić z równowagi każdego.

[201607040950]

Napisane przez xenon88

Rozumiem ale ta relacja jest jednak wyjątkowa zważywszy na fakt, że oni nie są braćmi lecz kuzynami, a Twój mąż był dla niego swego czasu kimś w rodzaju ojca a teraz brata. Skoro to taka istotna dla niego relacja rodzinna, to jednak mógł Ci opowiedzieć, jak ona wygląda, czym się przejawia. Bo teraz powyłaziły takie rzeczy i narobił się smród.

Jasne. Ona mu dała do zrozumienia, że miała w domu jakiś syf, ból i traumy a on jej na to... długie opowieści o tym jak to u niego w domu wszyscy zawsze się kochali, szanowali i akceptowali. Ona kontaktu z rodzeństwem nie miała wcale z jakichś powodów... a on jej miał walić o tym, że się opiekował młodszym kuzynem i było super bo są sobie tak bliscy
Jak ona by się z tym czuła? Szczęśliwa, że jej się zwierza, czy raczej zraniona tym, że ona tego nie miała i zazdrosna?

Jasne, że milczenie z jego strony nie było ok. Ale jeśli dziewczyna, w której się zakochał tak bardzo unikała otwartych i głębszych rozmów na temat rodziny to on miał ją do tego zmuszać? Na siłę jej opowiadać? Z czasem uznał, że co miała się dowiedzieć to wie, bo poznała rodzinę, mieszkali razem itp. To facet jest a nie jasnowidz.

Nic w tym dziwnego, że - sorry za przykład - ale zgwałconej przyjaciółce nie opowiadam jakiż to miałam zaje**** brutalny seks przedwczoraj, bo to by ją raniło.
Toteż i on jej na początku nie opowiadał jakie to ma zaje**** relacje z kuzynem skoro ona z rodzeństwem takich nie miała, bo to by ją raniło. Sama nie zaczynała tematu więc się z tym nie pchał na siłę.
Takie trudne do pojęcia? Jakaś niemożliwa logika z kosmosu?

[_Supernova_]

Napisane przez carolina662

Ja się z tym nie zgadzam. Tak poważne zarzuty mogą wyprowadzić z równowagi każdego.

Ale jak tu nie miec zarzutów obserwując taką dziwną relację?

[niepewna87]

Moje Drogie, myślę, że teraz nie ma co już tego roztrząsać. Ogólnie zostałam tutaj, że tak powiem... Zgnojona za swoją nietolerancję, zaściankowość, zazdrość itp. I nie powiem, spodziewałam się innych odpowiedzi, ale też po to weszłam na forum, żeby poznać opinie innych ludzi, licząc oczywiście się z tym, że nie wszystkie będą zgodne z moim punktem widzenia. W każdym razie porozmawiam z mężem i wtedy zobaczymy, co on mi powie. Bo właśnie sobie zdałam sprawę, że on wróci raczej dzisiaj, bo musi wrócić. Jak nie do mnie, to do firmy, bo jutro ma podpisywanie nowych umów, a wszystkie dokumenty są w domu. Tak więc ta niezwykle trudna rozmowa odbędzie się pewnie dzisiaj wieczorem.

[201607111028]

Napisane przez _Supernova_

Ale jak tu nie miec zarzutów obserwując taką dziwną relację?

Ktoś zarzucił mu kazirodczy, homoseksualny związek (czy tam "homoerotyczną fascynację"). Tym kimś jest najbliższa mu osoba, żona, z którą żyje tyle lat. Naprawdę, będąc na jego miejscu, podeszłabyś do tego ze spokojem? Ja na przykład też bym się wściekła. Mam kuzynkę, z którą robię te wszystkie rzeczy, o których pisze autorka. Dostałabym szału, gdyby mój wieloletni partner coś takiego wymyślił. To byłaby trzecia wojna światowa.
W sumie to już nieważne, bo, jak widać, autorka dostrzegła już, że przegięła.

[_Supernova_]

Napisane przez niepewna87

Moje Drogie, myślę, że teraz nie ma co już tego roztrząsać. Ogólnie zostałam tutaj, że tak powiem... Zgnojona za swoją nietolerancję, zaściankowość, zazdrość itp. I nie powiem, spodziewałam się innych odpowiedzi, ale też po to weszłam na forum, żeby poznać opinie innych ludzi, licząc oczywiście się z tym, że nie wszystkie będą zgodne z moim punktem widzenia. W każdym razie porozmawiam z mężem i wtedy zobaczymy, co on mi powie. Bo właśnie sobie zdałam sprawę, że on wróci raczej dzisiaj, bo musi wrócić. Jak nie do mnie, to do firmy, bo jutro ma podpisywanie nowych umów, a wszystkie dokumenty są w domu. Tak więc ta niezwykle trudna rozmowa odbędzie się pewnie dzisiaj wieczorem.

Powodzenia, oby wszystko poszło po Twojej mysli.

Napisane przez carolina662

Ktoś zarzucił mu kazirodczy, homoseksualny związek (czy tam "homoerotyczną fascynację"). Tym kimś jest najbliższa mu osoba, żona, z którą żyje tyle lat. Naprawdę, będąc na jego miejscu, podeszłabyś do tego ze spokojem? Ja na przykład też bym się wściekła. Mam kuzynkę, z którą robię te wszystkie rzeczy, o których pisze autorka. Dostałabym szału, gdyby mój wieloletni partner coś takiego wymyślił. To byłaby trzecia wojna światowa.
W sumie to już nieważne, bo, jak widać, autorka dostrzegła już, że przegięła.

`Padałbym ze smiechu, sero, gdyby mnie to nie dotyczyło i pewnie chciałabym to wyjasnic po ataku smiechu, a nie zwiewac.