Mój mąż dziwnie się zachowuje.

[_Matilde_]

Napisane przez xenon88

Dobre pytanie Ogólnie bardzo się z zgadzam z Twoimi postami, Koci Pazur, więc cytować nie będę

No właśnie dla niektórych przytualnie i okazywanie sobie uczuć to są na tyle naturalne i niewymagające decyzji rzeczy że zabranianie wydaje się tak samo absurdalne jakby komuś zabronić oddychać. Nagle w relacji z siostrzenicą musiałabym się zastanawiać co robię i mówię, nie przytulić jej z rozpędu itp. no naprawdę trudno pojąć takie wymagania bo w tych czynnościach nie ma nic złego

[laisla]

Napisane przez _Matilde_

No właśnie dla niektórych przytualnie i okazywanie sobie uczuć to są na tyle naturalne i niewymagające decyzji rzeczy że zabranianie wydaje się tak samo absurdalne jakby komuś zabronić oddychać. Nagle w relacji z siostrzenicą musiałabym się zastanawiać co robię i mówię, nie przytulić jej z rozpędu itp. no naprawdę trudno pojąć takie wymagania bo w tych czynnościach nie ma nic złego

Najgorsze w tym wszystkim może być to, że autorka jest odsunięta w tym związku na dalszy plan, mało ważna. Przy trybie życia, który prowadzi tym bardziej może czuć się na marginesie wszystkiego.

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez laisla

Najgorsze w tym wszystkim może być to, że autorka jest odsunięta w tym związku na dalszy plan, mało ważna. Przy trybie życia, który prowadzi tym bardziej może czuć się na marginesie wszystkiego.

Ale przecież ona sama mówi, że ona nie czuje się zaniedbana przez męża i odsunięta. Ona nie chce widywać kuzyna. Jak go nie widzi to będzie dobrze.

[Siwy_Dym]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Ale przecież ona sama mówi, że ona nie czuje się zaniedbana przez męża i odsunięta. Ona nie chce widywać kuzyna. Jak go nie widzi to będzie dobrze.

Z tym 'dobrze' bym nie szalała. Jakoś nie widzi mi się, żeby po tej akcji szybko i szczerze spijali sobie z dziubków.

[201607040950]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Ale przecież ona sama mówi, że ona nie czuje się zaniedbana przez męża i odsunięta. Ona nie chce widywać kuzyna. Jak go nie widzi to będzie dobrze.

Nie jestem przekonana. Przy okazji wyjaśniania kuzynowego problemu wyszło kilka innych. Zniknięcie kuzyna z pola widzenia ich nie rozwiąże tylko odepchnie. Wrócą.

[xenon88]

Tylko że ta bliskość jest najsilniejsza między mężem Autorki a jego kuzynem. To nie są zachowania w stosunku do wszystkich bliskich członków rodziny. Z tego co pisze Autorka, ten kuzyn jest mu bliższy od jego rodzeństwa i rodziców. Czyli kuzyn ma specjalne miejsce dla niego w swym sercu, że tak to ujmę kiczowato

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez adeedra

Nie jestem przekonana. Przy okazji wyjaśniania kuzynowego problemu wyszło kilka innych. Zniknięcie kuzyna z pola widzenia ich nie rozwiąże tylko odepchnie. Wrócą.

Ja nie twierdze, że będzie dobrze. Sama jej napisałam, że uciekają od problemów oboje. ONA TWIERDZI, ŻE TO ROZWIĄZUJE JEJ PROBLEM.
Podsumowałam po prostu stwierdzenie, że jest biedna bo odsunięta na dalszy plan

[201607111028]

Napisane przez xenon88

Tylko że ta bliskość jest najsilniejsza między mężem Autorki a jego kuzynem. To nie są zachowania w stosunku do wszystkich bliskich członków rodziny. Z tego co pisze Autorka, ten kuzyn jest mu bliższy od jego rodzeństwa i rodziców. Czyli kuzyn ma specjalne miejsce dla niego w swym sercu, że tak to ujmę kiczowato

No ale czy coś w tym dziwnego? Czasami tak jest i już.

[xenon88]

Napisane przez carolina662

No ale czy coś w tym dziwnego? Czasami tak jest i już.

Dobrze, że ma kogoś takiego, ale jak dla mnie to ten mąż byłby w stanie się rozwieść z własną żoną, żeby tylko relacja z kuzynem nie zmieniła się nawet o milimetr. Ona ma pozostać nietknięta jak świętość, za to żona jest nienormalna i ma ze sobą problemy. Nie chciałabym mieć faceta, który miałby takie priorytety. Nie i już.

[Siwy_Dym]

Napisane przez xenon88

Dobrze, że ma kogoś takiego, ale jak dla mnie to ten mąż byłby w stanie się rozwieść z własną żoną, żeby tylko relacja z kuzynem nie zmieniła się nawet o milimetr. Ona ma pozostać nietknięta jak świętość, za to żona jest nienormalna i ma ze sobą problemy. Nie chciałabym mieć faceta, który miałby takie priorytety. Nie i już.

Zgadzam się

[201607040950]

Napisane przez KociaAmbiwalencja

Ja nie twierdze, że będzie dobrze. Sama jej napisałam, że uciekają od problemów oboje. ONA TWIERDZI, ŻE TO ROZWIĄZUJE JEJ PROBLEM.
Podsumowałam po prostu stwierdzenie, że jest biedna bo odsunięta na dalszy plan

Przemyślenie było sprowokowane Twoją wypowiedzią, ale skierowane raczej do autorki, ale to chyba bez sensu.

Tylko ciekawa jestem co zrobi, jak pojawi się kolejny problem. Bo że nie powie o co jej chodzi to pewne. Poczeka aż nerwy jej puszczą i w "spokojnej rozmowie" oskarży go o morderstwo, żeby po kilku dniach cyrków mniej więcej wyjaśnić czego chce?

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:39 ----------

Napisane przez xenon88

Dobrze, że ma kogoś takiego, ale jak dla mnie to ten mąż byłby w stanie się rozwieść z własną żoną, żeby tylko relacja z kuzynem nie zmieniła się nawet o milimetr. Ona ma pozostać nietknięta jak świętość, za to żona jest nienormalna i ma ze sobą problemy. Nie chciałabym mieć faceta, który miałby takie priorytety. Nie i już.

Ale przecież byś od niego nie odeszła nie mając dokąd ani za co, a w doświadczeniu zawodowym rok urządzania domu i dwa lata ścierania kurzu w chałupie.

[robcia]

Małżeństwo to sztuka kompromisu, żeby obojgu partnerom było wygodnie ,trzeba iść na ustępstwa. Wy sobie ,z tą wiedzą ,która właśnie na waszą dwójkę spadła musicie wszystko jeszcze raz poukładać tak,żeby nikt w tym układzie nie był nieszczęśliwy.Dlatego twoje wygórowane żądanie żeby Krzyś zniknął z waszego życia nie wypali ale też nie może on być ważniejszy od ciebie.

[izamaja]

Tylko jak będzie miała jakiś problem, a nie będzie po myśli małżonka, to znowu wyskoczy z Krzysiem, a jej przyśle równie finezyjny sms, jak ten ostatni. On(ten mąż), dosyć agresywny jest (słownie i smsowo oczywiście).

[xenon88]

Napisane przez adeedra

Przemyślenie było sprowokowane Twoją wypowiedzią, ale skierowane raczej do autorki, ale to chyba bez sensu.

Tylko ciekawa jestem co zrobi, jak pojawi się kolejny problem. Bo że nie powie o co jej chodzi to pewne. Poczeka aż nerwy jej puszczą i w "spokojnej rozmowie" oskarży go o morderstwo, żeby po kilku dniach cyrków mniej więcej wyjaśnić czego chce?

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:39 ----------


Ale przecież byś od niego nie odeszła nie mając dokąd ani za co, a w doświadczeniu zawodowym rok urządzania domu i dwa lata ścierania kurzu w chałupie.

Nie chcę oceniać wyboru Autorki co do życia zawodowego. Jeśli by chciała odejść to chyba jest parę możliwości, np. pomieszkiwanie przez kilka dni/tygodni u przyjaciółki i szukanie pracy. Ale z tego co widzę, Autorka chyba nie chce odchodzić od męża.

[201607111028]

Napisane przez xenon88

Dobrze, że ma kogoś takiego, ale jak dla mnie to ten mąż byłby w stanie się rozwieść z własną żoną, żeby tylko relacja z kuzynem nie zmieniła się nawet o milimetr. Ona ma pozostać nietknięta jak świętość, za to żona jest nienormalna i ma ze sobą problemy. Nie chciałabym mieć faceta, który miałby takie priorytety. Nie i już.

No ale jak to? Przecież ta relacja ma się zmienić. Krzysiek będzie do nich rzadziej wpadał, ja nawet zrozumiałam, że będzie się u nich pojawiał sporadycznie. To już przecież jakaś zmiana. Inną sprawą jest oczywiście to, że pan mąż w tym przypadku dba o Krzysia. Niemniej jednak korzyści dla autorki też mamy.

[xenon88]

Napisane przez carolina662

No ale jak to? Przecież ta relacja ma się zmienić. Krzysiek będzie do nich rzadziej wpadał, ja nawet zrozumiałam, że będzie się u nich pojawiał sporadycznie. To już przecież jakaś zmiana. Inną sprawą jest oczywiście to, że pan mąż w tym przypadku dba o Krzysia. Niemniej jednak korzyści dla autorki też mamy.

No i to są właśnie te priorytety, o których pisałam. I motywy, jakimi mąż kieruje się zmieniając jego relacje z kuzynem (a raczej relację kuzyna i jego żony) też mi się nie podobają. On tego nie robi dla dobra żony, tylko dla kuzyna. Żona nie rozumie, nie ma prawa czuć tego co czuje, bo jest stuknięta. Za to wspaniała relacja z kuzynem została uratowana. Dla męża problem solved. To wygląda tak jakby on łaskę zrobił tej swojej żonie. On jej nie rozumie i nie chce zrozumieć. Za to świetnie rozumie kuzyna - anioła. No szlag by mnie trafił i tyle

[Koci Pazur]

Napisane przez _Matilde_

Mnie by w ogóle zatkało, ja bym wyjechala może zanim bym nie powiedziała czegoś czego bym nie mogła cofnąć, np. że to całe małżeństwo to coś co mi się nie powinno zdarzyć, to nie jest taki kaliber żeby się w głowę popukać, tylko żeby się za głowę złapać i pomyśleć co ja robię w tym związku.
Dla mnie przytulanki są na porządku dziennym w rodzinie, mówienie o miłości już mniej bo bardziej uważamy że liczą się gesty i to że możemy na siebie liczyć niż powtarzanie do znudzenia "kocham cię mamo", po tym wątku widzę że niekoniecznie to jest oczywiste, ale też trudno powiedzieć żeby to było nienormalne czy niewłaściwe. Bardzo dla mnie jest dziwne że Autorka żyjąc w tej rodzinie w końcu parę lat nie wrosła w to i nie zaakceptowała. To też dużo mówi o tym, że trzymała się na boku, że naprawdę liczył się dla niej mąż a reszta mogłaby nie istnieć.
Ja nie widzę żeby mąż ją stawiał niżej niż kuzyna, po prostu go bronił, myślę że jakby kuzyn zaatakował jego żonę w rozmowie z nim to też by jej bronił bo byłoby to tak samo nie w porządku w jego oczach. Po prostu to są dwie z najważniejszych osób w jego życiu, kuzyn po pierwsze się z nim wychowywał, po drugie jest jego bliskim przyjacielem niezależnie od więzów rodzinnych. O tym już mówiłam, facet ma wiele ważnych osób wokół siebie, Autorka ma tylko jego, dlatego jest tak wyczulona na jakiekolwiek zagrożenie dla swojej wyłączności. Moim zdaniem przesadnie wyczulona, bo nie zdołała go przez te lata do końca zrozumieć no i trudno oczekiwać że tylko ona się będzie liczyć

A Twoi kuzyni też się między sobą przytulają i sypiają na łyżeczkę? Pytam serio, bez złośliwości. Bo ja jak żyję nie widziałam takich zachowań u dwóch heteroseksualnych facetów powyżej lat 10. I zastanawiam się, czy tylko w mojej rodzinie i otoczeniu takie braki w zażyłości panują.

Córka przytulająca mamę, ojciec syna przy składaniu życzeń, albo jak wyjeżdża daleko, brat siostrę na pocieszenie - to widziałam. Czochrania się ot tak po włosach, przytulania na dzieńdobry i spania razem w uścisku u dwóch braci/kuzynów/przyjaciół nie widziałam nigdy.

Może i przesadnie wyczulona, ale nie znaczy to, że małżonek ma mieć w zadku jej uczucia, nawet jeśli wyraziła je kilka lat za późno. Kompromis może polegać na tym, że ona postara się zaakceptować jego zażyłość z kuzynem, a on odpuści sobie niespecjalnie standardową czułość w stosunku do kuzyna, zwłaszcza, że w stosunku do innych członków rodziny jej nie przejawia. A nie na tym, że jej ma pasować wszystko, stulić dziób i trząść się, żeby mąż znów do kuzyna nie uciekł .

Brak pracy autorki i to że powinna więcej żyć swoim życiem to inny problem i nie sądzę, że dodatkowe zajęcia kwestię Krzyśka ot tak rozwiąże.

Napisane przez izamaja

Tylko jak będzie miała jakiś problem, a nie będzie po myśli małżonka, to znowu wyskoczy z Krzysiem, a jej przyśle równie finezyjny sms, jak ten ostatni. On(ten mąż), dosyć agresywny jest (słownie i smsowo oczywiście).

Dla mnie uciekanie do kuzynka jest tak samo żałosne jak uciekanie do mamusi. Małżeństwo to nie jest coś, od czego można sobie wziąć przerwę, jak jest gorzej - zwłaszcza bez porozumienia z partnerem - trzasnąć drzwiami, a na koniec słać chamskie smsy. Ciekawa jestem czy pierwszy raz mąż tak do Krzysia ucieka.

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

Dobrze, że ma kogoś takiego, ale jak dla mnie to ten mąż byłby w stanie się rozwieść z własną żoną, żeby tylko relacja z kuzynem nie zmieniła się nawet o milimetr. Ona ma pozostać nietknięta jak świętość, za to żona jest nienormalna i ma ze sobą problemy. Nie chciałabym mieć faceta, który miałby takie priorytety. Nie i już.

A to u nich rodzinne, wiem, że kiedyś moja szwagierka powiedziała, że gdyby miala wybierać pomiędzy rodziną a swoim mężem to by się nie zastanawiała ani sekundy.

[201607111028]

Napisane przez xenon88

No i to są właśnie te priorytety, o których pisałam. I motywy, jakimi mąż kieruje się zmieniając jego relacje z kuzynem (a raczej relację kuzyna i jego żony) też mi się nie podobają. On tego nie robi dla dobra żony, tylko dla kuzyna. Żona nie rozumie, nie ma prawa czuć tego co czuje, bo jest stuknięta. Za to wspaniała relacja z kuzynem została uratowana. Dla męża problem solved. To wygląda tak jakby on łaskę zrobił tej swojej żonie. On jej nie rozumie i nie chce zrozumieć. Za to świetnie rozumie kuzyna - anioła. No szlag by mnie trafił i tyle

Po przeczytaniu relacji z rozmowy też zaczęłam dostrzegać to ogromne przywiązanie do Krzysia, jednak wciąż podtrzymuję swoje stanowisko - autorka źle to rozegrała, zarzuciła mu zbyt dużo. Ponadto nie ma prawa wymagać od męża zerwania kontaktów z Krzysiem. On ma takie, a nie inne relacje z tym facetem. Ona nie wyobraża sobie czuć takiej więzi z kimkolwiek innym, poza partnerem życiowym.

Mam wrażenie, że ci ludzie po prostu do siebie nie pasują.

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

A to u nich rodzinne, wiem, że kiedyś moja szwagierka powiedziała, że gdyby miala wybierać pomiędzy rodziną a swoim mężem to by się nie zastanawiała ani sekundy.

To ja padam na cycki i nie wstaję Są to ludzie bardzo "plemienni", że tak powiem, ale... dla mnie jest to niewyobrażalne. Nie mogłabym wejść do takiej rodziny. Nie mogłabym być z mężczyzną, który ma takie podejście. Bo wiadomo przecież, że żona to obca, jak w skeczu kabaretu Hrabi

[niepewna87]

Napisane przez Koci Pazur

Dla mnie uciekanie do kuzynka jest tak samo żałosne jak uciekanie do mamusi. Małżeństwo to nie jest coś, od czego można sobie wziąć przerwę, jak jest gorzej - zwłaszcza bez porozumienia z partnerem - trzasnąć drzwiami, a na koniec słać chamskie smsy. Ciekawa jestem czy pierwszy raz mąż tak do Krzysia ucieka.

Tak, pierwszy raz. Bo nigdy nie kłóciliśmy się o niego.

[xenon88]

Napisane przez carolina662

Po przeczytaniu relacji z rozmowy też zaczęłam dostrzegać to ogromne przywiązanie do Krzysia, jednak wciąż podtrzymuję swoje stanowisko - autorka źle to rozegrała, zarzuciła mu zbyt dużo. Ponadto nie ma prawa wymagać od męża zerwania kontaktów z Krzysiem. On ma takie, a nie inne relacje z tym facetem. Ona nie wyobraża sobie czuć takiej więzi z kimkolwiek innym, poza partnerem życiowym.

Mam wrażenie, że ci ludzie po prostu do siebie nie pasują.

No to się zgadzamy we wszystkim tylko nacisk kładziemy na inne rzeczy

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

To ja padam na cycki i nie wstaję Są to ludzie bardzo "plemienni", że tak powiem, ale... dla mnie jest to niewyobrażalne. Nie mogłabym wejść do takiej rodziny. Nie mogłabym być z mężczyzną, który ma takie podejście. Bo wiadomo przecież, że żona to obca, jak w skeczu kabaretu Hrabi

Bo oni wychodzą z założenia, że żonę/męża dzisiaj możesz mieć, jutro nie mieć, a rodzina jest jedna.

[201607111028]

Napisane przez niepewna87

Bo oni wychodzą z założenia, że żonę/męża dzisiaj możesz mieć, jutro nie mieć, a rodzina jest jedna.

Serio? No to jednak trupy wyskakują z szafy.

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

Bo oni wychodzą z założenia, że żonę/męża dzisiaj możesz mieć, jutro nie mieć, a rodzina jest jedna.

Autorko... zaraz dostanę ataku histerycznego śmiechu. Po tym co dopisałaś to się zastanawiam czy ta cała historia jest prawdziwa...

I teraz powiem może za mocno, ale ta rodzina nie jest do końca normalna. Sorry Winnetou.

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

Autorko... zaraz dostanę ataku histerycznego śmiechu. Po tym co dopisałaś to się zastanawiam czy ta cała historia jest prawdziwa...

Nie no mówię serio. A mnie to jakoś strasznie nie dziwi jednak... Wszystko zależy od sytuacji.

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

Nie no mówię serio. A mnie to jakoś strasznie nie dziwi jednak... Wszystko zależy od sytuacji.

To znaczy jakich sytuacji? Nie rozumiem.

[niepewna87]

Napisane przez xenon88

To znaczy jakich sytuacji? Nie rozumiem.

Np. jak jedno by zachorowało i by potrzebowało pieniędzy a drugie te pieniądze miało, ale dajmy na to byłyby to wspólne oszczędności życia. I małżonek drugiego się nie zgadza, bo to są ich wszystkie pieniądze, które miały pójść na dom, albo zabezpieczenie przyszłości. I wtedy ten drugi i tak by oddał te pieniądze choremu krewnemu.

[xenon88]

Napisane przez niepewna87

Np. jak jedno by zachorowało i by potrzebowało pieniędzy a drugie te pieniądze miało, ale dajmy na to byłyby to wspólne oszczędności życia. I małżonek drugiego się nie zgadza, bo to są ich wszystkie pieniądze, które miały pójść na dom, albo zabezpieczenie przyszłości. I wtedy ten drugi i tak by oddał te pieniądze choremu krewnemu.

Idę sobie to przemyśleć w kąciku

[_Matilde_]

Napisane przez Koci Pazur

A Twoi kuzyni też się między sobą przytulają i sypiają na łyżeczkę? Pytam serio, bez złośliwości. Bo ja jak żyję nie widziałam takich zachowań u dwóch heteroseksualnych facetów powyżej lat 10. I zastanawiam się, czy tylko w mojej rodzinie i otoczeniu takie braki w zażyłości panują.

Córka przytulająca mamę, ojciec syna przy składaniu życzeń, albo jak wyjeżdża daleko, brat siostrę na pocieszenie - to widziałam. Czochrania się ot tak po włosach, przytulania na dzieńdobry i spania razem w uścisku u dwóch braci/kuzynów/przyjaciół nie widziałam nigdy.

Może i przesadnie wyczulona, ale nie znaczy to, że małżonek ma mieć w zadku jej uczucia, nawet jeśli wyraziła je kilka lat za późno. Kompromis może polegać na tym, że ona postara się zaakceptować jego zażyłość z kuzynem, a on odpuści sobie niespecjalnie standardową czułość w stosunku do kuzyna, zwłaszcza, że w stosunku do innych członków rodziny jej nie przejawia. A nie na tym, że jej ma pasować wszystko, stulić dziób i trząść się, żeby mąż znów do kuzyna nie uciekł .

Brak pracy autorki i to że powinna więcej żyć swoim życiem to inny problem i nie sądzę, że dodatkowe zajęcia kwestię Krzyśka ot tak rozwiąże.



Dla mnie uciekanie do kuzynka jest tak samo żałosne jak uciekanie do mamusi. Małżeństwo to nie jest coś, od czego można sobie wziąć przerwę, jak jest gorzej - zwłaszcza bez porozumienia z partnerem - trzasnąć drzwiami, a na koniec słać chamskie smsy. Ciekawa jestem czy pierwszy raz mąż tak do Krzysia ucieka.

Sluchaj, wszyscy się przytulamy ze wszystkimi, ja śpie z siostrzenicą zaledwie 10 lat młodzszą na łyżeczkę, szwagier(!) czasami się na mnie kładzie całym ciałem, nie robiłam inspekcji kuzynom leżącym w jednym łóżku, ale powtarzam, w przytulaniu się nie widzę nic zdrożnego. Jakoś nikomu nie przyszlo na myśl z całego towarzystwa, ani naszym rodzicom, że to może być dziwne. Faceci też mają prawo do swojego ciała, kto w ogóle wymyślił że akurat facet z facetem powinien być zawsze na odległość. W kontaktach fizycznych nie seksualnych nie ma nic złego, bez względu na to kto z kim. Problem ma ten, kto dostrzega w tym więcej niż jest
Krzysio akurat jest dla niego podwójnie ważny, raz że jest rodziną, a dwa, że po prostu świetnie się dogadują. Gdyby zarzuty Autorki były bardziej uzasadnione, facet mógłby pójść na większe ustępstwa. Mnie nie przekonuje teoria, że kuzyn jest dla niego ważniejszy od żony. Myślę że jest tak samo ważny, ma prawo być tak samo ważny, najbliżsi to najbliżsi, nie ma tam już czego stopniować. Ja bym nie potrafiła powiedzieć czy mój facet, brat czy przyjaciel jest dla mnie ważniejszy, wszyscy są ważni, każdy inaczej, ale wszyscy. Gdyby któremuś strzeliło do głowy wymagać ode mnie ograniczenia kontaktu czy charakteru kontaktów w stosunku do innego to przesrane miałby wymagający, oni się nawzajem uwielbiać nie muszą, ale naruszać moich relacji z pozostałymi prawa nie mają