Program Rodzina 500 plus

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

Napisane przez Krolowa Julianna

Takie rodziny są myślę w najgorszej sytuacji obecnie. Np. mając tylko jedno dziecko nie dostaną nic; przy dwójce niewykluczone że dostaną tylko na jedno (całkiem możliwe przy dwóch marketowych pensjach).

Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.

[motyla]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58478616]Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.[/QUOTE]

to wychodzi 360 zł na łebka, więc łapią się na kasę na pierwsze dziecko

[dacn]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58478616]Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.[/QUOTE]



Tak najlepiej to dać wszystkim sto milionów, a nie to już było.

---------- Dopisano o 20:57 ---------- Poprzedni post napisano o 20:56 ----------

Lepiej dla rodziny, aby przemyśli swoje możliwości jako rodziców i niekoniecznie planowali trójkę przy dochodzie 1800.

[motyla]

czemu ludzie zakładają, że wszystkich MUSI być na wszystko stać?

[dacn]

Napisane przez motyla

czemu ludzie zakładają, że wszystkich MUSI być na wszystko stać?

Bo w tivi pokazują i w serialach.

[20160901857]

Lepiej by było, gdyby te 1000 zł mogli uczciwie zarobić.

[motyla]

Napisane przez dacn

Bo w tivi pokazują i w serialach.

te produkcje hamerykańskie krecią robotę nam robią, naprawdę

[BYou]

Też dziś usłyszałam, że zazdroszczę
I tysiąc planów jak wydać "pieniążki" o dziwo, wydatków okolodziecięcych jakoś brak. Za to auto, komputer dla taty bo stary gry nie pociągnie. Zastanawiam się gdzie żyję.

[Frezja_1]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58478616]Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.[/QUOTE]

Jesli dobrze liczę, to siostra byłaby już pełnoletnia, więc pieniądze przysługiwałyby tylko na 1 dziecko w Waszej rodzinie.

[201606270916]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58478616]Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.[/QUOTE]

Nie wierzę że obecnie 5-osobowa rodzina z zarobkami 1800 PLN (kosmos, bo nawet nie 400 PLN na osobę bez odliczenia opłat! -> na pierwsze też by dostali) nie dostaje żadnej pomocy, nic. Żadnych stypendiów socjalnych, dofinansowań do mieszkania lub obiadów, zero. SzP ma rodziny z dochodem powyżej 500 PLN po odliczeniu opłat która otrzymuje różne dodatki

---------- Dopisano o 21:10 ---------- Poprzedni post napisano o 21:08 ----------

Napisane przez Frezja_1

Jesli dobrze liczę, to siostra byłaby już pełnoletnia, więc pieniądze przysługiwałyby tylko na 1 dziecko w Waszej rodzinie.

A to już inna sprawa i nie wiadomo nawet w jakim wieku był wtedy brat ani jakie były rzeczywiste zarobki bo Yuri podała przykładowe.

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

Napisane przez Krolowa Julianna

Nie wierzę że obecnie 5-osobowa rodzina z zarobkami 1800 PLN (kosmos, bo nawet nie 400 PLN na osobę bez odliczenia opłat! -> na pierwsze też by dostali) nie dostaje żadnej pomocy, nic. Żadnych stypendiów socjalnych, dofinansowań do mieszkania lub obiadów, zero. SzP ma rodziny z dochodem powyżej 500 PLN po odliczeniu opłat która otrzymuje różne dodatki [COLOR="Silver"]

Nie dostawaliśmy żadnej pomocy. Plusem było to, że mieszkaliśmy z dziadkami, więc nie trzeba było płacić za wynajem mieszkania.
Dopiero gdy poszłam na studia, to zaczęłam dostawać stypendium socjalne (zawrotną sumę 300 zł miesięcznie). I to dlatego, że studiowałam dziennie i nigdy nie powtarzałam roku, nie miałam poprawek, warunków, moja siostra poszła na zaoczne (na dzienne się nie dostała, uczyła się dobrze, ale kończyła liceum w czasach bez internetu i nie mogła sama dodatkowo się przygotować, na korepetycje nie było pieniędzy, wtedy też można było składać papiery tylko na jedną, wybraną uczelnię). W którymś momencie wprowadzili ulgi podatkowe na dzieci, ale przy niskich zarobkach taty on nawet nie był w stanie całej ulgi sobie odpisać, więc korzystał z niej tylko częściowo. Moja mama żadnych dodatków dla bezrobotnych nie dostawała, ponieważ UP stwierdził, że ma męża, który zarabia, więc nie potrzebuje.
Nie wiem, czy teraz coś się zmieniło, podejrzewam, że niewiele.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

Napisane przez Frezja_1

Jesli dobrze liczę, to siostra byłaby już pełnoletnia, więc pieniądze przysługiwałyby tylko na 1 dziecko w Waszej rodzinie.

Masz rację, ale gdybyśmy dostawali te dodatki przez poprzednie kilka lat, to na pewno mama potrafiłaby zaoszczędzić odpowiednią sumę wiedząc, że np. w przyszłym roku szykuje się np. studniówka.

Jeśli chodzi o podane zarobki, pamiętam, że było to na pewno poniżej 2000 zł, coś około 1600-1800zł.

I dodam, że w moim mieście było naprawdę dużo rodzin w podobnej sytuacji i nie byli to alkoholicy.

[dacn]

Ile lat temu można było składać tylko na jedną uczelnie?

[wika82]

Napisane przez dacn

Ile lat temu można było składać tylko na jedną uczelnie?

Czy mi się wydaje, czy nigdy tak nie było?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez dacn

Lepiej dla rodziny, aby przemyśli swoje możliwości jako rodziców i niekoniecznie planowali trójkę przy dochodzie 1800.

Zgadzam się.

Napisane przez dacn

Ile lat temu można było składać tylko na jedną uczelnie?

Ja składałam ponad 10 lat temu, na 3 kierunki na dwóch uczelniach. Nigdy nie słyszałam, że nie można/można było na więcej niż jedną uczelnię

[Frezja_1]

Masz rację, ale gdybyśmy dostawali te dodatki przez poprzednie kilka lat, to na pewno mama potrafiłaby zaoszczędzić odpowiednią sumę wiedząc, że np. w przyszłym roku szykuje się np. studniówka.

Wątpię, zauważ że obecnie sklepy podniosły ceny na wiele towarów i te 500zł poszłoby na pokrycie wyższych cen tak jak dzieje się to teraz. Do tego np. mój bank obniżył oprocentowanie lokat, więc osobiście tracę na takiej polityce. Słyszałam też o planach wzrostu VAT-u na naukę jęyków obcych itp.

---------- Dopisano o 21:33 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------

Napisane przez wika82

Czy mi się wydaje, czy nigdy tak nie było?

Mylisz się, było tak dość dawno temu gdy np. ja zdawałam na studia.

[dacn]

No właśnie nie pamiętam czegoś takiego a na studia zdawałam dość dawno temu. Chyba że faktycznie były takie ograniczenia w latach 80' czy 90'.

[201606270916]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58480201]Nie dostawaliśmy żadnej pomocy. Plusem było to, że mieszkaliśmy z dziadkami, więc nie trzeba było płacić za wynajem mieszkania.
Dopiero gdy poszłam na studia, to zaczęłam dostawać stypendium socjalne (zawrotną sumę 300 zł miesięcznie). I to dlatego, że studiowałam dziennie i nigdy nie powtarzałam roku, nie miałam poprawek, warunków, moja siostra poszła na zaoczne (na dzienne się nie dostała, uczyła się dobrze, ale kończyła liceum w czasach bez internetu i nie mogła sama dodatkowo się przygotować, na korepetycje nie było pieniędzy, wtedy też można było składać papiery tylko na jedną, wybraną uczelnię). W którymś momencie wprowadzili ulgi podatkowe na dzieci, ale przy niskich zarobkach taty on nawet nie był w stanie całej ulgi sobie odpisać, więc korzystał z niej tylko częściowo. Moja mama żadnych dodatków dla bezrobotnych nie dostawała, ponieważ UP stwierdził, że ma męża, który zarabia, więc nie potrzebuje.
Nie wiem, czy teraz coś się zmieniło, podejrzewam, że niewiele.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------



Masz rację, ale gdybyśmy dostawali te dodatki przez poprzednie kilka lat, to na pewno mama potrafiłaby zaoszczędzić odpowiednią sumę wiedząc, że np. w przyszłym roku szykuje się np. studniówka.[/QUOTE]

Nie wiem ile lat temu studiowałaś, więc ciężko mi się odnieść jak ma się tamto 300 PLN do obecnych 300 PLN. Ceny na przestrzeni lat jednak ulegają zmianie, podobnie jak zarobki - np. minimalna teraz to ok. 1350 PLN netto, ale pamiętam jak kiedyś moja mama na UoP zarabiała poniżej 1000 PLN. Tyle że np. mniej-więcej wtedy rodzice kupili mieszkanie kilka razy taniej niż mogliby je teraz sprzedać.

Problemy z utrzymaniem na studiach wynikają też z niskiej puli na stypendia. Tyle że to takie coś za coś. Gdy zaczynałam studia stypendium naukowe i sportowe mogło dostać po 30% studentów; gdy kończyłam połączono je w jedno stypendium rektora i przysługiwało tylko 10%. Niby zwiększyła się pula na stypendia socjalne ale to też nie do końca sprzyja temu żeby trafiały do odpowiednich osób (np. znam osobę która dostawała stypendium socjalne i mieszkała w mieszkaniu kupionym przez rodziców za gotówkę - na stypendium socjalne łapała się dzięki sprytnemu zarządzaniu finansami firmy). Dzieci osób pracujących z rodzin na styk albo się nie łapały, albo dostawały symboliczne kwoty dużo niższe niż to 300 PLN. I w konsekwencji szły do pracy, co sprawiało, że nie dostawały żadnej pomocy. Takie sytuacje wskazują na to że pomoc przyznawana jest na głupich zasadach.

Zakładam że u Twojej mamy brak pracy nie był kwestią wyboru (choroba, opieka nad kimś, bezrobocie mimo aktywnego poszukiwania pracy i chęci jej podjęcia) - to też jest błąd systemu że nie wspiera się takich osób. Urzędy pracy przyznają nierzadko otwarcie że część pobierających zasiłek nie jest zainteresowana podjęciem pracy. Tak naprawdę bezrobocie po uwzględnieniu osób które nie chcą pracować lub pracują na czarno bo tak wolą mogłoby ładnie spaść w statystykach. Tymczasem osobom zajmującym się kimś 24/7 (i to nie zdrowym dzieckiem które trzeba odprowadzić do przedszkola żeby mieć czas na grę w farmę, odkurzenie domu i pograbienie liści) przysługują jakieś grosze - i może np. taka osoba zajmująca się chorym dzieckiem nie dostanie 500 PLN, bo to jej pierwsze dziecko.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Ale wtedy 1500 zł to była chyba z grubsza wartość chleba, a nie wypłata.

[201606270916]

Napisane przez Frezja_1

Wątpię, zauważ że obecnie sklepy podniosły ceny na wiele towarów i te 500zł poszłoby na pokrycie wyższych cen tak jak dzieje się to teraz. Do tego np. mój bank obniżył oprocentowanie lokat, więc osobiście tracę na takiej polityce. Słyszałam też o planach wzrostu VAT-u na naukę jęyków obcych itp.

Nawet PKO BP wprowadza dodatkowe "ulepszenia" - np. opłaty za korzystanie z obcych bankomatów, opłaty za korzystanie z kodów jednorazowych z tej plastikowej karty.

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

Siostra zdawała na studia w 1997, pamiętam, że mogła złożyć na jedną uczelnię, nie wiem, czy był taki wymóg, czy może egzaminy były w tym samym czasie, ale raczej można było składać tylko na jeden kierunek. Gdy po wynikach egzaminu okazało się, że się nie dostała, rekrutację prowadziły już tylko uczelnie w jakichś mniejszych miastach, tam nie dostała się z powodu braku miejsc, skończyła na zaocznych.
Teraz ma dobrą pracę i jest ok, ale wtedy był to duży problem dla moich rodziców, mieszkała z rodzicami, ale trzeba było opłacić studia, wyjazdy co 2 tygodnie na zjazdy weekendowe itd. Na 3-4 roku siostra zaczęła już pracować i wyprowadziła się.

Jeśli chodzi o stypendium - płaciłam wtedy około 500zł/miesięcznie za wynajmowany pokój, więc i tak stypendium tego nie pokrywało. Początkowo pomagali mi rodzice, potem postarałam się o kredyt studencki. W pewnym momencie obcięli fundusze na stypendia na uczelni i przez rok nie dostawałam nic, wtedy mieliśmy niecałe 600zł/osobę w rodzinie, ponieważ brat już skończył studia i nie wliczał się do rachunku. Uczelnia ustaliła wtedy próg poniżej 350zł/osobę dla ubiegających się o stypendium socjalne.

Brak pracy mojej mamy nie był wyborem - mama kiedyś pracowała potem pojawił się wymóg studiów wyższych dla jej stanowiska i mama musiałaby zrobić studia zaocznie, na co nie było za bardzo pieniędzy no i czasu przy trójce dzieci (ja-najmłodsza- miałam wtedy 2 lata). Gdy byłam starsza, mama chciała wrócić do pracy, chodziła na przeróżne szkolenia z UP, ale po takiej przerwie było ciężko, poza tym w moim mieście za wiele pracy po prostu nie ma, są małe, rodzinne firmy i budżetówka, gdzie zatrudnia się znajomych znajomego. Mama ma też zwyrodnienia kręgosłupa i nie może pracować fizycznie, długo stać, czy dźwigać.

[201606270916]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58483201]Siostra zdawała na studia w 1997, pamiętam, że mogła złożyć na jedną uczelnię, nie wiem, czy był taki wymóg, czy może egzaminy były w tym samym czasie, ale raczej można było składać tylko na jeden kierunek. Gdy po wynikach egzaminu okazało się, że się nie dostała, rekrutację prowadziły już tylko uczelnie w jakichś mniejszych miastach, tam nie dostała się z powodu braku miejsc, skończyła na zaocznych.
Teraz ma dobrą pracę i jest ok, ale wtedy był to duży problem dla moich rodziców, mieszkała z rodzicami, ale trzeba było opłacić studia, wyjazdy co 2 tygodnie na zjazdy weekendowe itd. Na 3-4 roku siostra zaczęła już pracować i wyprowadziła się.

Jeśli chodzi o stypendium - płaciłam wtedy około 500zł/miesięcznie za wynajmowany pokój, więc i tak stypendium tego nie pokrywało. Początkowo pomagali mi rodzice, potem postarałam się o kredyt studencki. W pewnym momencie obcięli fundusze na stypendia na uczelni i przez rok nie dostawałam nic, wtedy mieliśmy niecałe 600zł/osobę w rodzinie, ponieważ brat już skończył studia i nie wliczał się do rachunku. Uczelnia ustaliła wtedy próg poniżej 350zł/osobę dla ubiegających się o stypendium socjalne.

Brak pracy mojej mamy nie był wyborem - mama kiedyś pracowała potem pojawił się wymóg studiów wyższych dla jej stanowiska i mama musiałaby zrobić studia zaocznie, na co nie było za bardzo pieniędzy no i czasu przy trójce dzieci (ja-najmłodsza- miałam wtedy 2 lata). Gdy byłam starsza, mama chciała wrócić do pracy, chodziła na przeróżne szkolenia z UP, ale po takiej przerwie było ciężko, poza tym w moim mieście za wiele pracy po prostu nie ma, są małe, rodzinne firmy i budżetówka, gdzie zatrudnia się znajomych znajomego. Mama ma też zwyrodnienia kręgosłupa i nie może pracować fizycznie, długo stać, czy dźwigać.[/QUOTE]

Najfajniejsze w zmianie wymogów na stanowisko jest to, że czasem oprócz wymogów nie zmienia się nic - łącznie z obowiązkami i wypłatą. W takiej sytuacji rozsądną pomocą byłoby dofinansowanie do studiów.

Większość studentów zaocznych których znam pracuje od I roku.

[wika82]

Napisane przez Frezja_1

Masz rację, ale gdybyśmy dostawali te dodatki przez poprzednie kilka lat, to na pewno mama potrafiłaby zaoszczędzić odpowiednią sumę wiedząc, że np. w przyszłym roku szykuje się np. studniówka.

Wątpię, zauważ że obecnie sklepy podniosły ceny na wiele towarów i te 500zł poszłoby na pokrycie wyższych cen tak jak dzieje się to teraz. Do tego np. mój bank obniżył oprocentowanie lokat, więc osobiście tracę na takiej polityce. Słyszałam też o planach wzrostu VAT-u na naukę jęyków obcych itp.

---------- Dopisano o 21:33 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------



Mylisz się, było tak dość dawno temu gdy np. ja zdawałam na studia.

Ja składałam w 2001 na 3 uczelnie.

[201704210903]

ja też w 97 - na dwie uczelnie, chociaż mogłam na 3
dodam że na utrzymanie starczało mi 550 miesięcznie
na koniec studiów 600 i nie mieszkałam w akademiku bo rodzice byli za bogaci

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[Onnaa88]

Yuri
Ja dzieci nie mam fakt,ale kasy mi brakuje zarabiam prawie 2 tys. złotych to bardzo malutko.Mam z TŻ kredyt na mieszkanie nasze zarobki przekraczają 4 tys. złotych a nie stać na wiele.Mamy auto, dojeżdżamy do pracy to trochę nam już na to kasy idzie.Kredyt też pochłania dużo pieniędzy,plus opłaty,jedzenie, trzeba się też ubrać,mam małe problemy ze zdrowiem gdybym miała leczyć się na NFZ to na terminy bym czekała miesiącami.Jakoś kasy mi brakuje a to tylko podstawowe potrzeby!!!Na dziecko mnie nie stać i nawet 500 plus by nie pomogło bo musiałabym sobie dwójkę dzieci zrobić.Więc w ogóle dzięki temu programowi nie zdecyduje się na dzieci

---------- Dopisano o 09:33 ---------- Poprzedni post napisano o 09:29 ----------

Yuri
Moja mama ma grupę inwalidzka dojeżdża daleko do pracy,też ma zwyrodnienie kręgosłupa ale pracuje i dźwiga.Zdarzało się tak już wiele razy że nie była w stanie się podnieść i trzeba było wzywać karetkę żeby coś zrobili.Niestety ma już w genach ciężka praca mimo że by pracować nie musiała,to jednak chce sobie tą emeryturę wyrobić i tak się poświęca.
Prócz tego ma jeszcze dużo innych problemów zdrowotnych.

[Carousel]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58478616]Wracając do przykładu moich rodziców, którzy mieli trójkę dzieci - zakładając nawet, że nie dostaliby na pierwsze, to dostaliby w sumie 1000 zł na dwójkę młodszych. Czy lepiej dla rodziny, żeby miała w sumie np. 1800 zł na 5 osób, czy 2800 zł? Nie twierdzę, że wyprowadzilibyśmy się do luksusowego apartamentu w centrum Warszawy za te pieniądze, ale na pewno żyłoby się nam o wiele bardziej komfortowo choćby dlatego, że mama w roku, gdy jednocześnie ja miałam komunię, siostra studniówkę a brat zachorował i potrzebował drogich leków, nie musiałaby nie spać po nocach ze zmartwienia czy pożyczać pieniędzy od dziadków.[/QUOTE]

Boże, widzisz, a nie grzmisz. Wytłumaczysz mi, CO mieliby dostać? Żałosne jest takie płytkie myślenie, że coś można od państwa dostać - NIE można, bo rząd NIE ma własnych pieniędzy. Żaden z rządzących nie odejmie sobie od ust i nie da obywatelom. Jedyne, co robi państwo, to dysponowanie pieniędzmi obywateli, więc czymś, co najpierw odebrali, żeby potem 'dać', po drodze część tych pieniędzy po prostu marnotrawiąc.

Zamiast liczyć na wspaniałomyślny prezencik od cudownej władzy, pomyśl że KAŻDY wykłada ogromną kasę na te ich pomysły. Twoi rodzice, którzy zarabiali łącznie te 1800 zł, też. Sporą część z tego, na co ciężko zapracowali, muszą przymusowo oddawać państwu, również po to, żeby sfinansować ten durny program. Co więc jest bardziej sprawiedliwe: zostawić ludziom to, co sobie zarobili czy okradać ich z ich własnych pieniędzy po to, żeby jakiś urzędas zdecydował (oczywiście, nie za darmo), które dziecko ma być z tego utrzymywane? Burzysz się, że ktoś śmie krytykować ten program, bo Twoim rodzicom (czy tam rodzinom w podobnej sytuacji) przydałby się dodatkowy tysiąc na koncie, a zupełnie nie przeszkadza Ci to, że nawet ci, którzy zarabiają niewiele, muszą łożyć kasę na cudze dzieci, zamiast zapewnić byt własnym. Logiczne, bardzo.

---------- Dopisano o 09:41 ---------- Poprzedni post napisano o 09:38 ----------

Napisane przez nouvelle90

Lepiej by było, gdyby te 1000 zł mogli uczciwie zarobić.

Otóż to.
Ale zarobić i móc tym z tym tysiącem zrobić to, co chce i uważa za słuszne, a nie zarobić po to, by ktoś ich z tego ograbił.

I dodatkowo byłaby to lekcja odpowiedzialności - co zarobisz, co wypracujesz, to masz. Nie więcej, nie mniej. Nie ma manny z nieba, nie ma życia na czyjś koszt.

[agba]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58471991]Mam wrażenie, że głównie krytykują ci, którzy dzieci nie mają, lub mają jedno i nie dostaną kasy. Pewnie gdyby dali kasę na każde dziecko, to nikt by nie narzekał
A najwięcej mają do powiedzenia ci, którym nigdy pieniędzy nie brakowało i po prostu nie wyobrażają sobie, że te 500 zł może zrobić ogromną różnicę i wpłynąć na przyszłość dziecka, wyrównać różnice społeczne.
Fajnie, że zaczyna się jakoś wspierać rodziny, nie tylko patologię, bo do tej pory tylko tacy cokolwiek dostawali, ale też normalne rodziny, które po prostu potrzebują odrobiny więcej gotówki, żeby zapewnić dziecku dobre warunki i jako taki start w dorosłość. Jeśli na programie skorzysta powiedzmy 70% "obdarowanych", to już jest to wielki sukces i nie obchodzi mnie to, że pozostałe 20% to bogaci ludzie nie potrzebujący pomocy a 10% to patologia, która te pieniądze przepije. I tak się opłaca.[/QUOTE]

zgadzam się z Tobą w 100%.

[GrumpyCat]

[Jamajka007]

Napisane przez GrumpyCat

Brakuje mi tu jeszcze nauczycielki terroryzowanej przez 8-latków i ich rodziców

[Onnaa88]

Yuri
Kasy dużo akurat ja nie mam
Dzieci oczywiście też nie bo nie chce być matką z 2 dzieci i biedować.W porównaniu z innymi osobami z mojego otoczenia wiem,że dzieci kosztują i nie mam zamiaru jęczeć jaka to ja biedna i że moje dzieci nie mają co jeść

---------- Dopisano o 16:09 ---------- Poprzedni post napisano o 16:09 ----------

Moja mama ma grupę inwalidzka,też nie może dźwigac w pracy a jednak to robi

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

Napisane przez Carousel

Boże, widzisz, a nie grzmisz. Wytłumaczysz mi, CO mieliby dostać? Żałosne jest takie płytkie myślenie, że coś można od państwa dostać - NIE można, bo rząd NIE ma własnych pieniędzy. Żaden z rządzących nie odejmie sobie od ust i nie da obywatelom. Jedyne, co robi państwo, to dysponowanie pieniędzmi obywateli, więc czymś, co najpierw odebrali, żeby potem 'dać', po drodze część tych pieniędzy po prostu marnotrawiąc.

Zamiast liczyć na wspaniałomyślny prezencik od cudownej władzy, pomyśl że KAŻDY wykłada ogromną kasę na te ich pomysły. Twoi rodzice, którzy zarabiali łącznie te 1800 zł, też. Sporą część z tego, na co ciężko zapracowali, muszą przymusowo oddawać państwu, również po to, żeby sfinansować ten durny program. Co więc jest bardziej sprawiedliwe: zostawić ludziom to, co sobie zarobili czy okradać ich z ich własnych pieniędzy po to, żeby jakiś urzędas zdecydował (oczywiście, nie za darmo), które dziecko ma być z tego utrzymywane? Burzysz się, że ktoś śmie krytykować ten program, bo Twoim rodzicom (czy tam rodzinom w podobnej sytuacji) przydałby się dodatkowy tysiąc na koncie, a zupełnie nie przeszkadza Ci to, że nawet ci, którzy zarabiają niewiele, muszą łożyć kasę na cudze dzieci, zamiast zapewnić byt własnym. Logiczne, bardzo.

---------- Dopisano o 09:41 ---------- Poprzedni post napisano o 09:38 ----------



Otóż to.
Ale zarobić i móc tym z tym tysiącem zrobić to, co chce i uważa za słuszne, a nie zarobić po to, by ktoś ich z tego ograbił.

I dodatkowo byłaby to lekcja odpowiedzialności - co zarobisz, co wypracujesz, to masz. Nie więcej, nie mniej. Nie ma manny z nieba, nie ma życia na czyjś koszt.

Jasne, ze to pieniądze m.in. obywateli, z podatków i składek. Ale jeśli nie 500+, to pewnie te pieniądze poszłyby na kolejny luksusowy biurowiec dla ZUS-u albo podwyżki dla urzędasów czy przetarg publiczny, który wygra znajomy jakiegoś polityka, chociaż jego oferta jest najdroższa ze wszystkich. . Cieszę się, gdy te pieniądze są wydawane na coś, z czego bezpośrednio korzystają obywatele.