Program Rodzina 500 plus - Strona 98 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2016-04-08, 16:42   #2911
Ingrid80
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 8 729
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Ten przepis dot max 4 godzin przed komputerem jest bzdurny. Kobieta pracująca w biurze idzie z tego powodu na l4 i cały dzień siedzi na wizażu ;-)
Ingrid80 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 16:43   #2912
Onnaa88
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 200
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Krolowa Julianna
Pójdę tylko już wolałabym w poniedziałek do pracy iść niż do lekarza.Bo w pracy poprosiłam jeszcze o poniedziałek wolny w pracy

---------- Dopisano o 16:43 ---------- Poprzedni post napisano o 16:43 ----------

Nie strasz mnie heh :P
Bo już sobie nadzieję narobiłam, że jak przestało boleć to wszystko powinno być ok
Onnaa88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 16:52   #2913
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez metal_fish Pokaż wiadomość


Jako bezdzietna na emeryturę odłożę sobie ze swojej pensji, zamiast wydawać te pieniądze na dziecko. A na twoją emeryturę będą twoje dzieci pracować. Ok?[COLOR="Silver"]
Serio? Ale jako osoba zatrudniona, czy nawet samozatrudniona, masz obowiązek opłacać składki ZUS, więc emeryturę dostaniesz i nie sądzę, żebyś ją potem szlachetnie oddała. A niestety nasze emerytury nie leżą sobie w skrytce w ZUS-ie, tylko w tym momencie pochodzą od aktualnie płaconych składek. Więc kiedyś obecne dzieci będą zapewniały Ci Twoją. Chyba, że zamierzasz jechać do końca życia na umowach o dzieło i z nich oszczędzić na 20 lat życia po odejściu na emeryturę, w co wątpię.
Rodziny z dziećmi to ogromna wartość dla społeczeństwa, nie chodzi mi o jakieś katolickie frazesy, tylko właśnie o to, żeby ktoś opłacał składki, żeby ktoś pracował i żebyśmy nie musieli ściągać do siebie pół Turcji, jak to było w Niemczech. Żeby nasza kultura przetrwała, żeby ktoś opiekował się starszym ludźmi...
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 16:55   #2914
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Dupa, a nie emerytury. To będą jakieś głodowe, nędzne jałmużny. Gdybym odkładała na konto w banku tyle, ile mi zabiera ZUS, to miałabym spokojne życie na emeryturze.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 16:56   #2915
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]To akurat skomplikowana sprawa, zgadzam się, że za dużo mamy teraz "magistrów", ale moim zdaniem to powinno się raczej przyjrzeć jakości nauczania tych Wyższych Szkół Gier i Zabaw, gdzie za pieniądze każdy może mieć tytuł. Niektóre z tych uczelni nie powinny mieć prawa nadawania tytułu licencjata czy mgr.

A co do dostępu, egzaminów wstępnych itp. - to było bardzo nie fair dla ludzi z mniejszych miast. Teraz studenci są przyjmowani na podstawie matury, która jest taka sama w całym kraju, każdy może sobie sprawdzić w necie wymagania, przykładowe testy, przygotować się nawet, jeśli chodzi do kiepskiego liceum.
Z egzaminami wstępnymi było tak, że młodzież powiedzmy z Krakowa mogła sobie pójść na dni otwarte, mogła sobie pójść na kursy przygotowujące do egzaminu organizowane np. przez UJ, miała znajomych, którzy do egzaminów podchodzili i służyli radą, mogli pójść sobie na korepetycje do już studiujących itp. A już młodzież z małego miasta 500 km od Krakowa nie wiedziała, czego mogła się spodziewać, nie miała dostępu do tych form przygotowania i jechała na egzamin trochę "w ciemno". W tamtych czasach np. mój kuzyn zdający na architekturę musiał jeździć 7 godzin pociągiem do Krakowa co 2 tygodnie żeby pójść na kurs przygotowawczy prowadzony przez profesora jego wydziału i twierdził, że bez tego absolutnie by się nie dostał na te studia.

Do tego potem nawet jak już można było składać papiery na kilka kierunków, to egzaminy były często organizowane tego samego dnia lub dzień po dniu, co znacznie utrudniało zdawanie np. do Krakowa, Poznania i Warszawy jednocześnie.

Rocznik mojego kuzyna i siostry ('76 i '78) to roczniki, gdzie szacuję, że jakieś 10% dostawało się na dzienne studia w dużych miastach (mówię o młodzieży z mojej miejscowości - miasta z 20 tys. mieszkańców, ponad 200 km od najbliższego dużego miasta, ze słabymi połączeniami komunikacyjnymi).[/QUOTE]

Też jestem przeciw egzaminom wstępnym; byłabym za to za wyższymi progami zdania matury dla osób chcących studiować (czyli np. matura na min. 60% jeżeli kogoś interesują studia, na 30% dla osób które na studia nie idą; albo na studia mogłyby iść tylko osoby z maturą rozszerzoną przynajmniej z przedmiotów kierunkowych, już nie ze wszystkich, bo tam co komuś z rozszerzonej matmy na filologii szwedzkiej i z rozszerzonego polskiego na medycynie) i punktowaniem egzaminów zawodowych z technikum przy rekrutacji (bo czemu by np. technikowi logistykowi nie dać punktów przy rekrutacji na logistykę?).

Niektóre uczelnie prywatne nie prezentują szałowego poziomu, ale są też takie które mogą spokojnie konkurować z publicznymi a niektóre nawet przeganiają - bo czymś jednak muszą przyciągnąć klienta. Za to uczelnie publiczne nie mają kasy na utrzymanie pracowników bez studentów więc też nie do końca jest w ich interesie trzymanie nie wiadomo jakiego poziomu. W dodatku to w przypadku uczelni publicznych częściej widzę niechęć do aktualizowania programu bo 80-letni profesor Stefan już pół wieku wykłada ze swoich notatek ze studiów i nie będzie się uczył tych głupich nowych programów komputerowych jak może pokazać prehistoryczne sposoby obliczeń które nigdy nikomu się nie przydadzą
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:06   #2916
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez stesia Pokaż wiadomość
nie rozumiem jednego w toku myślenia twojej matki. twoja mama miała pracę z której podejrzewam była zadowolona, jakby poszła na studia to podejrzewam że miałaby możliwość dalej tam pracować, nie poszła więc z tego co zrozumiałam z twoich poprzednich postów już później nie pracowała (przynajmniej tak to zrozumiałam). więc powiedz mi gdzie tu logika, według mnie lepiej iść na te studia i dalej pracować niż nie pracować, nie wiem ile wtedy studia kosztowały ale teraz czesne jest niższe niż to co można przez miesiąc zarobić, więc nawet jakby poszła na te niedofinansowane studia to dalej by miała kasę. no sorry ale nie rozumiem tego podejścia, ja mając do wyboru rezygnuję z pracy i wiem że są małe szanse na znalezienie nowej i opcja druga opłacam sobie studia/szkolenia ale w dalszym ciągu pracuję wybrałabym opcję drugą bez zastanawiania się. w mojej podstawówce było tak że większość nauczycieli nie miała skończonych studiów, nagle coś się pozmieniało i okazało się że muszą te studia porobić, uwaga żaden nauczyciel nie zrezygnował bo o matko tragedia trzeba podnieść kwalifikacje i jeszcze za to zapłacić. piszesz było fajnie, była praca, pracodawca nie dość że opłacał szkolenia to jeszcze mieszkanie zapewniał, dzięki czemu rodzice mieli więcej kasy na swoje wydatki i oszczędzanie niż gdyby musieli za mieszkanie płacić, a potem stało się coś strasznego żeby zostać w pracy trzeba by z własnych pieniędzy opłacić studia

jak rodzice łapiący się na 500+ będą szli podobnym tokiem myślenia to te dzieci wcale nie będą miały wyrównanych szans na rozwijanie się, bo teraz nie idą na dodatkowe zajęcia bo ich na to nie stać, a jak będzie kasa to też będzie że zajęcia drogie a rodzic lepiej wie na co kasę ma przeznaczyć, takie dzieci z biedniejszych rodzin z tak myślącymi rodzicami bardziej by skorzystały jakby państwo nie dawało kasy tylko opłacało zajęcia na które dziecko chodzi
Moja matka miała w tamtej chwili trójkę dzieci, z czego jedno roczne. Potem rodzice przeprowadzili się do domu dziadków, do miasta (wcześniej mieszkali w PGR, gdzie oboje pracowali) i tam mamie doszedł obowiązek opieki nad dziadkami. Próbowała znaleźć jakąś pracę, ale wszędzie słyszała ten sam argument, że musi skończyć studia, co wcześniej konieczne w jej pracy nie było. Już wtedy było kiepsko z kasą, bo mama przestała pracować w wyniku przeprowadzki, nie byli w stanie pozwolić sobie na opłacenie studiów, już pomijając brak czasu. Uznała więc, że poczeka parę lat, aż dzieci podrosną, pójdą do szkoły itp., zajmowała się domem, ogrodem, dziadkami. Zapewniam Cię, że nie siedziała przez telewizorem pół dnia. Po tych kilku latach niestety pozmieniało się tyle, że już nawet nie było miejsc pracy, o które mogłaby się ubiegać (lata 90-te, masowe zwolnienia, zamykanie zakładów produkcyjnych w moim mieście i całej Polsce z resztą).

Cytat:
Napisane przez Onnaa88 Pokaż wiadomość
Yuri
O to witaj w klubie,powiem Ci że dla mnie to jednak trochę stresujące bo nigdy nie wiem kiedy ten okres dostanę.Wydaje mi się,że mogę mieć to dziedziczne to moja mama miała kiedyś tak samo.[COLOR="Silver"]
Ja też tego nie cierpię, nie jestem w stanie np. zaplanować sobie wakacji, zawsze jest ryzyko, że właśnie wtedy dostanę okres....



Cytat:
Napisane przez nouvelle90 Pokaż wiadomość
A mnie to zawsze bawi jak ktoś tak pisze, że odstawał od koleżanek, bo nie jechał na wycieczkę, bo nie miał spodni, bo coś tam. Kurde nie wiem, ale w klasach, do których ja chodziłam zwykle tak z połowa osób nie miała czegoś tam, zawsze znalazło sie przynajmniej z 10, które nie jeździły na wycieczki. O korkach to w ogóle mało kto słyszał, a jakoś wszyscy maturę zdali, zdolne osoby dostały sie na fajne studia bez korków, tłumokom nawet to nie pomogło. Jasne, rozumiem że ktoś był biedniejszy i może faktycznie nie miał czegoś tam, ale nie zauważyłam żeby ktokolwiek znacząco odstawał od reszty z tego powodu. Ja to nie wiem jak ja żyłam, ze na pierwszą wycieczkę kilkudniową pojechałam w liceum, a sukienkę na studniówkę kupiła mi pracująca juz wtedy siostra.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Wróć - matury z historii nie zdała dziewczyna, która na korki chodziła od chyba drugiej klasy
No u mnie ja odstawałam. Oczywiście były i inne dzieciaki, którym czegoś tam brakowało, ale ja zawsze byłam wśród tych 3-4 osób w klasie, które zostawały w domu w czasie, gdy klasa jechała na wycieczkę, która nie poszła na bal gimnazjalny i na studniówkę...A korki w klasie maturalnej to u mnie była norma, u mnie większość osób chodziła, szczególnie te, które wybierały się na kierunki typu medycyna, prawo, biotechnologia, chemia...Na socjologię to wiadomo, korki nie były potrzebne.
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:12   #2917
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Ja rozmawiałam wczoraj ze znajomą która chciałaby wrócić do pracy, ma pracę biurową bez spotykania się z nikim, którą spokojnie mogłaby wykonywać zdalnie - pracodawca nie wyraża zgody, bo nie; przepracowała większość obu ciąż. Przed pierwszą ciążą i między ciążami przepracowała tam w sumie kilka dobrych lat, nie rok czy dwa. Godziny pracy takie, że z powodu delegacji męża nie jest w stanie pogodzić wożenia dzieci do przedszkola/żłobka; jak przeliczyła koszt opiekunki i dojazdów, to prawie na jedno wyjdzie zostanie w domu. Szuka nowej pracy. Firma nie taka mała i chwaląca się jako przyjazna pracownikom, w której co fajniejsze są osoby (na innych stanowiskach, w tym wymagających kontaktów z klientami również w siedzibie ) pracujące częściowo zdalnie Sytuacja delikatnie mówiąc chora. Niepojęta jest dla mnie niechęć niektórych szefów do elastycznego/zadaniowego czasu pracy, pracy zdalnej itd. - szczególnie gdy ktoś dał się poznać wcześniej pracując stacjonarnie w siedzibie firmy w sztywnych godzinach jako godny zaufania pracownik wywiązujący się ze swoich zadań.
Piekielni bywają także pracodawcy Niestety...... Chore, ale co możemy zrobić?

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]To akurat skomplikowana sprawa, zgadzam się, że za dużo mamy teraz "magistrów", ale moim zdaniem to powinno się raczej przyjrzeć jakości nauczania tych Wyższych Szkół Gier i Zabaw, gdzie za pieniądze każdy może mieć tytuł. Niektóre z tych uczelni nie powinny mieć prawa nadawania tytułu licencjata czy mgr.

A co do dostępu, egzaminów wstępnych itp. - to było bardzo nie fair dla ludzi z mniejszych miast. Teraz studenci są przyjmowani na podstawie matury, która jest taka sama w całym kraju, każdy może sobie sprawdzić w necie wymagania, przykładowe testy, przygotować się nawet, jeśli chodzi do kiepskiego liceum.
Z egzaminami wstępnymi było tak, że młodzież powiedzmy z Krakowa mogła sobie pójść na dni otwarte, mogła sobie pójść na kursy przygotowujące do egzaminu organizowane np. przez UJ, miała znajomych, którzy do egzaminów podchodzili i służyli radą, mogli pójść sobie na korepetycje do już studiujących itp. A już młodzież z małego miasta 500 km od Krakowa nie wiedziała, czego mogła się spodziewać, nie miała dostępu do tych form przygotowania i jechała na egzamin trochę "w ciemno". W tamtych czasach np. mój kuzyn zdający na architekturę musiał jeździć 7 godzin pociągiem do Krakowa co 2 tygodnie żeby pójść na kurs przygotowawczy prowadzony przez profesora jego wydziału i twierdził, że bez tego absolutnie by się nie dostał na te studia.

Do tego potem nawet jak już można było składać papiery na kilka kierunków, to egzaminy były często organizowane tego samego dnia lub dzień po dniu, co znacznie utrudniało zdawanie np. do Krakowa, Poznania i Warszawy jednocześnie.

Rocznik mojego kuzyna i siostry ('76 i '78) to roczniki, gdzie szacuję, że jakieś 10% dostawało się na dzienne studia w dużych miastach (mówię o młodzieży z mojej miejscowości - miasta z 20 tys. mieszkańców, ponad 200 km od najbliższego dużego miasta, ze słabymi połączeniami komunikacyjnymi).[/QUOTE]

Ale np na architekturze też są egzaminy wstępne, przed którymi uczelnie organizują kursy, a jednak ludzie z małych miejscowości się dostają

Przyjmowanie tylko na podstawie matury jest bezsensowne. Weźmy np pod uwagę Politechnikę Gdańską - z dobrze napisaną maturą z matematyki jeszcze parę lat temu (nie wiem jak jest teraz, podejrzewam że tak samo) można było dostać się na wszystkie kierunki, czyli np zostajesz studentem chemii, chociaż w liceum wyciągałaś ledwo na 2...

Poza tym te matury, klucze itd to też jedna wielka paranoja. Moja koleżanka była pewna, że powinna dostać więcej niż swoje marne 25% z jakiegoś przedmiotu. Pojechała do OKE i dopiero, gdy jej matka zrobiła awanturę, pozwolili jej na wgląd do arkuszy. Zliczyli punkty tylko z pierwszych stron i wyszło 25% zamiast ponad 60.....
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:13   #2918
Carousel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 531
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58543386]Ja na wycieczki szkolne nie miałam. Odkąd zaczęłam pracować, najeździłam się do woli po świecie, ale żałuję, że w czasach szkolnych ominęły mnie te wyjazdy i okazje do integrowania się z innymi dzieciakami. Podstawowe potrzeby to dla mnie rachunki, jedzenie, lekarstwa, bilet miesięczny na autobus, jakieś podstawowe ubrania (niekoniecznie nowe).[/QUOTE]

A ja na wycieczki miałam, a też nie zawsze jechałam. Dlaczego? Bo nie chciałam i tyle. I nie tylko ja, zawsze były jakieś osoby, które nie jechały, bo nie chciały, ewentualnie miały w zanadrzu jakiś inny, lepszy wyjazd i wolały na niego odłożyć pieniądze, a wydawać je na wycieczkę klasową, żeby pojechać tylko dlatego, że wszyscy czy tam większość jedzie. Np. moja koleżanka z gimnazjum nie pojechała na trzydniową wycieczkę do Warszawy, gdzie już była wcześniej, bo wolała pojechać na lepsze kolonie przez wakacje i te kilka stówek dołożyć właśnie do nich.
I co? I nic. Bo życie to sztuka wyboru. Wycieczki nie są przymusowe, z różnych powodów nie trzeba na nie jeździć. Zresztą, zawsze będzie coś, na co nie można sobie pozwolić. Ja na przykład sobie nie fundnę miesięcznego wyjazdu na Kanary, bo mnie zwyczajnie na to nie stać, ale to jeszcze nie znaczy, że ktoś jest zobligowany do tego, żeby mi go zasponsorować.

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58543386]
Posiadanie dwójki czy trójki dzieci nazywasz rozmnażaniem się jak króliki? Moi rodzice "zrobili sobie" tę trójkę dzieci w czasach PRL, gdy wszystko było zapewnione, przynajmniej sprawy związane z edukacją i pracą. Oboje byli po maturze i jakichś dodatkowych kursach i oboje bez problemu dostali pracę (nie fizyczną), rozwijali się w niej, pracodawcy zapewniali im dodatkowe kursy, awansowali. Mieszkanie zapewniał im pracodawca, płacili tylko jakąś symboliczną kwotę za zużycie prądu itp. Gdy ja się urodziłam, akurat nadeszły zmiany systemowe. Nagle okazało się, że mama nie może zostać w pracy, bo musiałaby iść na studia (nie otrzymała propozycji dofinansowania tych studiów). Nagle ceny podskoczyły, nagle okazało się, że nie wszystkie dzieci mają równe szanse, tylko trzeba opłacać dodatkowe kursy i korepetycje żeby potem dostać się do lepszej szkoły, nagle wycieczki szkolne i kolonie letnie przestały być darmowe. [/QUOTE]

I właśnie tak się kończy takie rozdawanie i zapewnianie wszystkiego - roszczeniową postawą i kompletnym nieradzeniem sobie w życiu. Bo sorry, ale decyzja o rezygnacji z pracy tylko dlatego, że potrzebne były studia, a pracodawca nie chce ich dofinansować, jest po prostu głupotą nad głupotami. Wytłumaczysz mi, dlaczego miałby to robić? Co to, jakaś instytucja charytatywna czy jak? Pomijając to, że nagły nakaz pójścia na studia dla osób, które w danym zawodzie pracują już X lat, tylko po to, żeby był papierek, jest po prostu głupi, to jednak skoro są takie wymagania, to jeśli ktoś chcę pracować, to musi je spełnić. A nie na zasadzie: "sfinansujcie mi studia, to EWENTUALNIE będę pracować dalej", bo, lol, nikt nikomu łaski nie robi, a pracodawca nie będzie finansował studiów kobiecie, która jest przyzwyczajona, że jej się wszystko należy i ma ból d*upy, bo coś trzeba dać od siebie, podczas gdy na jej miejsce może przyjąć kogoś, kto już te studia ma i weźmie robotę z pocałowaniem ręki. Niestety, ale żeby odnieść sukces, trzeba na niego zapracować, coś dać od siebie, a nie czekać na mannę z nieba, bo ona zwyczajnie nie spadnie. Sorry, ale nikt, kto odpuszcza, bo pojawiła się pierwsza przeszkoda i na dodatek okazuje się, że trzeba ją usunąć samodzielnie, nie odniesie sukcesu. Tylko błagam, nie pisz, że Twoja mama nie mogła zostać w pracy, ale napisz prawdę, że nie chciała.
Wytłumacz mi też, z jakiej racji kolonie czy wycieczki miałyby być za darmo? Dzieci gdzieś jadą, muszą gdzieś spać, coś jeść i mieć opiekę? Dlaczego miałyby mieć to za darmo, skoro to wszystko kosztuje? KTO ma za to płacić? Co byś powiedziała, gdyby przyszedł sąsiad i żądał, żebyś opłaciła jego dziecku kolonie ze swoich? Też byłabyś taka happy?

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58543386]I jeżeli nie chcemy skończyć jak Niemcy, których podatki idą na zasiłki dla Turków z piątką dzieci, to trzeba zrobić coś, żeby jednak ludzie chcieli mieć więcej dzieci. Rząd nie zmusi pracodawców do podwojenia wszystkim pensji od jutra, więc na początek taka pomoc ma sens. Wiadomo, trzeba pracować nad sytuacją na rynku pracy, umowami o pracę, podatkami itp, ale takie zmiany będą trwały latami.[/QUOTE]

Aha, "coś róbmy", czyli wprowadźmy i u nas szansę na darmową kasę, żeby przypadkiem taki jeden z drugim muslimem nie pomyślał sobie, że i u nas opłaca się mieszkać i pobierać zasiłki na swoją szóstkę dzieci, tak? No, logiczne.

A sytuacja na rynku pracy NIGDY się nie zmieni, jeżeli ciężko pracujący obywatel będzie musiał oddawać 60% pensji państwu. Co więcej, będzie gorzej. Przy takich kosztach pracownika coraz mniej się będzie opłacać, coraz więcej umów będzie np. na niższą kwotę niż pracownik dostaje, a reszta pod stołem, coraz więcej będzie bezrobotnych, liczących na darmowe zasiłki (bo "IM SIĘ NALEŻY"), których zwyczajnie nie będzie z czego płacić, co spowoduje jeszcze większe podatki i zrujnuje gospodarkę. Słyszałaś o krzywej Laffera?

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
I do których jeszcze dopłaca pracodawca.

Aż sobie przeliczyłam:
1850 PLN brutto to minimalna
Na rękę to ok. 1355 PLN
Koszt pracodawcy to ok. 2230 PLN

Czyli w rzeczywistości znika nie 30% a 60%. To dopiero robi wrażenie.
I to jest kradzież, nazwijmy to po imieniu.


[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58545416]Spróbujmy uwierzyć, że nasze społeczeństwo nie składa się z samych idiotów. Są ludzie, którzy potrafią gospodarować pieniędzmi, oszczędzać, myśleć przyszłościowo. Taki 18-latek będzie miał za sobą porządną edukację i równe szanse na pójście na wymarzone studia jak jego rówieśnik kończący liceum w większym mieście lub pochodzący z zamożniejszej rodziny. Co z tym zrobi dalej - jego sprawa.[/QUOTE]

Ludzie, którzy potrafią gospodarować pieniędzmi, oszczędzać, myśleć przyszłościowo i w ogóle mają trochę oleju w głowie, będą krytykować takie programy, które okradają ich z własnych pieniędzy zarobionych właśnie dlatego, że są ludźmi przedsiębiorczymi, kreatywnymi i odpowiedzialnymi.
Mówisz, "jego sprawa" - jasne, ale dlaczego pozwalasz ludziom na samodzielność tylko wybiórczo? Dlaczego nie powiesz: "każdy ma tyle, ile zarobi, jego sprawa"?

Cytat:
Napisane przez nouvelle90 Pokaż wiadomość
Akurat dostęp do studiów to sie powinno ograniczać, a nie ułatwiać. Przywrócić normalne matury, egzaminy wstępne, a dla tych nielicznych, którzy sie dostaną przygotować porządne stypendia, tak aby nawet biedniejsi mogli sobie poradzić. Wywalanie 500 na studentkę socjologii Klaudię, która idzie na studia, bo wszyscy idą, a potem pracy dla ludzi z jej wykształceniem niet, to żadna inwestycja.
Masz całkowitą rację. Potem się biadoli, że nie ma pracy, ale o tym, że ktoś skończył jakiś byle jaki kierunek na byle jakiej uczelni tylko dlatego, że fajnie iść na studia i tak wypada, już się nie mówi. Jak się naprodukuje bandę bezrobotnych magistrów nie-wiadomo-czego, to się nie ma czemu dziwić. Dla zdolnych i ambitnych, którzy skończyli jakiś sensowniejszy kierunek na dobrej uczelni, praca jest. Ja, co prawda, mam to jeszcze przed sobą, ale mój brat, bratowa, kuzyni i znajomymi, którzy są już po studiach, bez problemu znaleźli dobre prace w swoich zawodach. No, ale te osoby nie skończyły socjologii czy kulturoznawstwa na Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie. Tak samo, jak jest praca dla fachowców, w sensie ludzi po technikach/zawodówkach, którzy faktycznie znają się na tym, co robią.
Jeszcze powiem Ci, że pół biedy, jak ta Klaudia studiuje tę socjologię na jakimś uniwerku, a w międzyczasie kształci się sama, uczy języków, chodzi na jakieś kursy czy staże. Wtedy, moim zdaniem, ma szanse. Tyle, że znowu: to jest kwestia ambicji i samozaparcia w dużej mierze. Siedząc na d*upie, nikt niczego nie osiągnie, co najwyżej będzie liczył na zasiłek, bo "się przecież należy jak psu buda".

Cytat:
Napisane przez Kasiaml91 Pokaż wiadomość
Zgadzam sie z tym.
Coraz więcej osób idzie na studia bo to modne, bo inni ida. Tak samo jest z LO, pójde do najgroszego w mieście ale to LO, a nie zawodówka, bo wstyd do zawodówki.
A potem maturę jakoś zdają, nazbierają te 30% i pójdą na jakąś prywatną uczelnię, bo na publiczną zabrakło punktów, i powiększą bandę bezrobotnych magistrów. Ale ważne, że się poszło do LO, jeeeej!

Cytat:
Napisane przez Kasiaml91 Pokaż wiadomość
Ta kasa byłaby lepsza gdyby obniżono koszty zatrudnienia pracowników = więcej umów o pracę (więcej kobiet by mogło spokojnie pójść do pracy bez obawy, że jak zajdzie w ciąże to do widzenia, po urlopie nie masz gdzie wracać), żłobki czy przedszkola bardziej potrzebne sa pracującym rodzicom. Jest wiele możliwości na dobre zagospodarowanie tych pieniędzy, tak by skorzystało jak najwięcej osób.
Oczywiście, że tak. Ten mechanizm jest prosty jak budowa cepa. Mniejsze podatki ---> mniejsze koszty pracownika -->większa ilość osób zatrudnionych, bo się opłaca ---> firmy się rozwijają ---> zarówno pracownicy, jak i właściciele/prezesi, więcej zarabiają i więcej realnie z tego mają, bo nie muszą płacić bezsensownych, przymusowych składek ---> ludzie mają więcej pieniędzy, więc więcej kupują, częściej chodzą np. do kina, teatru czy, nie wiem, na basen, częściej wyjeżdżają na wakacje, kupują drugi samochód, kupują sprzęty elektroniczne, remontują domy - bo ich zwyczajnie stać na więcej ---> producenci, sklepy, biura podróży, miejsca rozrywki i rekreacji, firmy budowlane, usługowe i cała masa innych ludzi, np. pracujących właśnie w przedszkolach, też mają więcej pracy ---> rozwijają się, potrzebują więcej ludzi ---> wzrasta poziom zatrudnienia, maleje bezrobocie ---> ludzie mają więcej pieniędzy, więc więcej kupują bądź inwestują w swoje przedsiębiorstwa i tak dalej. A co najważniejsze - więcej kupują, więc płacą VAT, więc więcej wpływa również i do budżetu. Wysokie podatki i państwo opiekuńcze WSZYSTKO hamują - rozwój gospodarki jako całości oraz indywidualny każdego człowieka, ludzką przedsiębiorczość, odpowiedzialność za samych siebie. No, wszystko.

Cytat:
Napisane przez dacn Pokaż wiadomość
Gdyby Polska była cywilizowanym krajem to mielibyśmy wybór ubezpieczyciela zdrowotnego a nie limity i przymus.
DOKŁADNIE.

Cytat:
Napisane przez nouvelle90 Pokaż wiadomość
A mnie to zawsze bawi jak ktoś tak pisze, że odstawał od koleżanek, bo nie jechał na wycieczkę, bo nie miał spodni, bo coś tam. Kurde nie wiem, ale w klasach, do których ja chodziłam zwykle tak z połowa osób nie miała czegoś tam, zawsze znalazło sie przynajmniej z 10, które nie jeździły na wycieczki. O korkach to w ogóle mało kto słyszał, a jakoś wszyscy maturę zdali, zdolne osoby dostały sie na fajne studia bez korków, tłumokom nawet to nie pomogło. Jasne, rozumiem że ktoś był biedniejszy i może faktycznie nie miał czegoś tam, ale nie zauważyłam żeby ktokolwiek znacząco odstawał od reszty z tego powodu. Ja to nie wiem jak ja żyłam, ze na pierwszą wycieczkę kilkudniową pojechałam w liceum, a sukienkę na studniówkę kupiła mi pracująca juz wtedy siostra.
W sumie to jakby się uprzeć, to każdy nie miał albo nie ma czegoś, co chciałby mieć, ale to jeszcze nie znaczy, że ma obwiniać za to resztę społeczeństwa i zdzierać z innych kasę. Ja na przykład chciałabym mieć jakiegoś merca prosto z salonu, a nie mam, ale przecież to nie upoważnia mnie do tego, żeby ogłosić wielką zbiórkę i zmuszać innych, żeby podzielili się ze mną swoimi pieniędzmi i mi kupili.

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
U mnie też było kilka takich osób, a była to podstawówka, więc dzieci mniej rozumieją.. nikt nikogo nie wytykał palcami, bo nawet osoby z rodzin, gdzie nie było większych problemów z pieniędzmi, nie zawsze brały udział we wszystkim... no cóż, ale w sumie to były inne czasy, jak ktoś miał oryginalną bluzę albo buty to wszyscy dziwnie na niego patrzyli
W podstawówce mało rozumieją, a w liceum już są z reguły 'mądrzejsi' i nie wytykają palcami kogoś, kto nie jedzie na wycieczkę albo, nie wiem, nie ma pięciu par airmaxów. Jedynie w gimnazjum może być pewne 'ryzyko', ale ogólnie, na jakimkolwiek etapie życia, ludzie mogą przyczepić się dosłownie do wszystkiego, jeśli tylko będą chcieli. Jeśli zechcą, to będą wytykać kogoś palcem za wygląd, wzrost, poglądy, religię (bądź jej brak), a nawet za to, że ktoś się wyróżnia w wynikach w nauce. Powód będzie zawsze, wystarczy poszukać, serio nie trzeba nie jechać na wycieczkę albo być biedniejszym, żeby się narazić grupie.

Inna sprawa, że nawet nie ma jak tej 'biedy' bądź jej braku zmierzyć. Jasne, skrajne ubóstwo jednak widać, ale to są raczej marginalne przypadki. Takich 'normalnych' różnic aż tak nie widać w dobie, kiedy 90% ludzi ubiera się w tych samych sieciówkach, a ciuchy w nich nie są wcale aż takie drogie. Jasne, pewnie co bogatsi mają ich więcej albo szpanują logiem marki, ale raz, że nikt nie liczy, ile razy dana dziewczyna była np. w innych spodniach, a dwa, że i markowe ciuchy czy buty też nie mają jakiejś nie wiadomo jak wygórowanej ceny, więc przy odrobinie samozaparcia większość nawet tych, którzy nie mogą wytapetować sobie ściany w pokoju banknotami, też może sobie zaoszczędzić i kupić te airmaxy czy conversy, czy inną markową rzecz, jeśli komuś bardzo zależy. Opcjonalnie może upolować jakąś podróbkę na ali za bezcen, czego za bardzo nie rozumiem, no ale, ok, uznajmy, że jest to jakaś opcja, żeby też sobie poszpanować logiem, jeśli dla kogoś ma to jakieś znaczenie. Smartfony, laptopy czy dostęp do internetu też nie są jakoś specjalnie drogie i też zdecydowana większość może sobie na to pozwolić. Jasne, można mieć telefon za 500 zł albo za 3000 zł, ale z reguły nie jest tak, że jedna osoba ma najnowszego iPhone'a, a druga - Nokię 3310 albo wcale. Wycieczki tak samo - niektórzy serio nie jeżdżą, bo nie chcą/nie lubią/nie odpowiada im program/cokolwiek innego. Nie jadą, bo nie i już. I jakoś nikt nikomu na konto nie zagląda i nie analizuje, czemu nie jedzie.
__________________
Piszę.
Carousel jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:13   #2919
Carousel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 531
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
Jeśli chodzi o korepetycje... moim zdaniem przy obecnych maturach, obowiązkowe przedmioty powinien zaliczyć każdy, samodzielnie, bez korepetycji. Nie ma obowiązku uczenia się w liceum czy technikum, jeśli ktoś nie umie zdać matury na 30%, to znaczy że niestety, ale powinien kształcić się zawodowo, nawet jeśli to nie jest szczyt jego marzeń.
Natomiast jeśli chodzi o przedmioty dodatkowe - u mnie w szkole były dodatkowe zajęcia dla osób, które chciały zdawać dany przedmiot i z tego co pamiętam u moich znajomych z różnych szkół wyglądało to podobnie. Jeśli ktoś jest tłukiem z chemii czy fizyki, to najprawdopodobniej korepetycje niewiele mu dadzą.
Z tymi korepetycjami jest trochę tak z szałem na LO. Jest boom na to, że wszyscy muszą iść do liceum i mieć studia, tak samo jak jest na to, że warto chodzić na korepetycję, bo Aśka, Kaśka, Krzyśka,Mariola, Wojtek, Julian i Jasiu chodzą, to my też musimy dzieciaka posłać. Opcjonalnie - poślijmy go na chemię/biologię/matmę/fizykę/whatever, bo my, czyli rodzice, chcemy, żeby był lekarzem/inżynierem/chemikiem czy tam jeszcze kimś innym, a dziecko kompletnie się nie nadaje, bo jest uzdolnione w innym kierunku albo dana dziedzina go kompletnie nie interesuje. Oba przypadki są złe.
Co nie znaczy, że korepetycje są złe same w sobie. Bo faktycznie może być tak, że komuś odpowiada taka forma, ja np. chodziłam przez maturą na matmę, bo miałam, delikatnie mówiąc, niezbyt ogarniętą nauczycielkę i po prostu chciałam sobie poćwiczyć. Jasne, równie dobrze mogłabym zrobić te zadania sama, ale po prostu wolałam z kimś, bo raz, że była to mobilizacja, a dwa, że mogłam w każdej chwili się czegoś zapytać, upewnić itp. Z języków obcych też bardzo dużo ludzi chodzi, już nawet nie po to, żeby uczyć się tego, co w szkole, ale po prostu rozszerzyć swoją wiedzę i to też jak najbardziej rozumiem, zresztą, sama też chodziłam na dodatkowy angielski i wiem, że w życiu nie byłabym na takim poziomie, na jakim jestem, gdybym uczyła się tylko w szkole. Korepetycje - w różnych formach - mogą się przydać, ale to też nie jest tak, że KAŻDY musi chodzić albo że to jest niezbędny warunek, by zdać maturę i dostać się na wymarzone studia. Bo nie jest.
I masz rację - jeśli ktoś nie potrafi napisać matury na 30%, to sorry, ale widocznie się nie nadaje. Nie mówię, że od razu jest przygłupem, ale np. za mało się starał. Albo najzwyczajniej ma predyspozycje do czego innego. I tyle. Z dodatkowymi przedmiotami, to już jak kto woli. Moim zdaniem, można, jeśli ktoś chce i czuje, że potrzebuje indywidualnej pracy z korepetytorem, bo np. tak łatwiej będzie mu się zmobilizować i skupić, ale nie jest to konieczny warunek, by dostać się na studia.

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
O właśnie. Internet.
Powiedziałabym, że w czasach, gdy powoli internet wchodził do domów, byliśmy taką przeciętną rodziną. Na wycieczki szkolne jeździłam, ale już np jako rodzina nie jeździliśmy na jakieś wypasione wakacje, jak niektórzy moi równieśnicy (ale z prespektywy czasu widzę, że rodzice bardzo się starali zorganizować coś fajnego ). Ubrania miałam nowe, ale kupowane w jakichś małych sklepikach, czy na rynku. Moi rodzice raczej unikali wydawania kasy na pierdoły, mało tego, swój telefon komórkowy dostałam dopiero pod koniec gminazjum (w ogóle telefon komórkowy w domu miał wtedy tylko tata). Ale już w 4 czy 5 klasie mój tata podłączył nas do internetu. Oczywiście, również po to, żeby stanowił on dla nas źródło rozrywki, ale przede wszystkim z myślą, że dzięki internetowi, będę mogła łatwiej się uczyć. Tak oto moi koledzy ze szkoły mieli super (jak na tamte czasy) telefony, które służyły im do puszczania sygnałów i pisaniu głupich smsów, a ja miałam internet, który był moim oknem na świat
Jeździliśmy maluchem, bo lepszy samochód był dla rodziców zbdnym wydatkiem, najdalej jeździliśmy 160 km do babci

Po co to piszę? Bo teraz, jako dorosła osoba, widzę, że moi rodzice nie mogąc pozwolić sobie na wszystko, starali się ustalić jakieś priorytety i myśleć przyszłościowo
Bo na tym polega odpowiedzialność. Ale założę się, że gdyby dostawali kasę za darmo, zupełnie o przyszłości by nie myśleli.

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;5856215 6]
swoją drogą pamiętam, ze zbiórka kasy na większe wyjazdy była zawsze z wyprzedzeniem, "na raty". a do tego w wakacje mieliśmy kolonie współorganizowane z Caritasem i część rodziców płaciła pełną kwotę, a część rodziców płaciła mniej, w zależności od zarobków. ale jechaliśmy wszyscy razem, mieszkaliśmy razem i byliśmy traktowani tak samo.[/QUOTE]

Kiedy ja jechałam w 3. klasie podstawówki na zieloną szkołę, wiedzieliśmy już o niej i o wstępnych kosztach praktycznie od końca 2. klasy, a oficjalne, dokładne koszty były podane na samym początku 3. klasy, podczas gdy wyjazd był ostatniego maja bodajże. Wiem też, że było jakieś dofinansowanie, chyba z parafii czy też z jakiejś organizacji, dokładnie już nie pamiętam, nie wiem też, czy dla wszystkich czy tylko dla tych najbiedniejszych, ale wiem, że było. Także nie dość, że wszyscy wiedzieli o wyjeździe i jego kosztach rok wcześniej, więc, po pierwsze, mogli się zdecydować, czy dadzą radę je pokryć, a po drugie - jakoś tę kasę zorganizować. I tak była płatna w ratach, ale nawet, gdyby nie była, to przecież każdy mógł sobie jakąś tam sumkę miesięcznie odkładać, skoro wiedział, ile będzie to kosztować, nie mówiąc już o tym, że było to dofinansowanie.
Na takie 'zwykłe' wycieczki też nigdy nie było zbiórki tydzień przed, tylko zawsze przynajmniej kilka miesięcy wcześniej było już wiadomo, ile będzie kosztować i można było powoli wpłacać pieniądze.

Cytat:
Napisane przez eibhlin87 Pokaż wiadomość
Przykład Yuri doskonale potwierdza, że rozdawnictwo jest ZŁE, w prl mieli mieszkanie za free, kolonie i inne, a gdy nadeszła zmiana systemu to okazało się, że nie stać ich nawet na czynsz, to samo będzie teraz z 500+, jeśli (miejmy nadzieję) program przestanie istnieć to okaże się, że większość ludzi jest nieporadnych i nie potrafią się sami utrzymać, bo narobili dzieci na które łożyło reszta społeczeństwa.
Dodam tylko, że też urodziłam się w prl, mam dwoje rodzeńśtwa i nam jakoś na życie nie brakowało, mimo że rodzice też nie mieli wyższego wykształcenia, a mieszkanie musieli sobie kupić na wolnym rynku. W ogóle większość moich kolegów i koleżanek z klasy/podwórka miało starsze rodzeństwo (więc wszyscy byliśmy z prlu) i jakoś wielkiej biedy sobie nie przypominam, raczej żyliśmy na podobnym poziomie, ze 2/3 osoby były serio biedne (nieporadne życiowo, rodzice niepracujący z wyboru itp.). Reszta- nawet jeśli rodzice byli zwykłymi sprzedawcami bez matury, radzili sobie całkiem nieźle. Ciekawi mnie jakie stanowisko zajmowała Twoja mama Yuri, że koniecznie od razu w latach 90 musiała zrobić wyższe wykształcenie, bo jak nie to czekało ją zwolnienie.
Jeśli chodzi o sam mechanizm - masz rację. Obawiam się jednak, że ten program tak szybko nie zniknie. Ale że tego typu zapomogi produkują tylko nieporadnych życiowo ludzi, którzy nie potrafią sami o siebie zadbać, tylko żyją na garnuszku innych, bardziej obrotnych obywateli, to jest, oczywiście, prawda.

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;58621371]Uważam, że nienawidzę tego zdania
Dla mnie czas ciąży (a właściwie obu ciąż) to był najtrudniejszy okres w życiu, tabletek łykałam tyle, że sobie taki specjalny pojemniczek kupiłam. Mierzyłam ciśnienie, mierzyłam cukier, kłułam się w brzuch. Myślę, że jako 70-latka nie będę miała tego tyle, co w tej "nie-chorobie"
Oczywiście nie każdy tak ma, ale we mnie się po prostu gotuje, jak to czytam.[/QUOTE]

Ale bezpośrednią przyczyną nie była ciąża sama w sobie, tylko inne dolegliwości, które się podczas niej uaktywniły.
__________________
Piszę.
Carousel jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:15   #2920
dacn
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 9 557
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]
A co do dostępu, egzaminów wstępnych itp. - to było bardzo nie fair dla ludzi z mniejszych miast. Teraz studenci są przyjmowani na podstawie matury, która jest taka sama w całym kraju, każdy może sobie sprawdzić w necie wymagania, przykładowe testy, przygotować się nawet, jeśli chodzi do kiepskiego liceum.
Z egzaminami wstępnymi było tak, że młodzież powiedzmy z Krakowa mogła sobie pójść na dni otwarte, mogła sobie pójść na kursy przygotowujące do egzaminu organizowane np. przez UJ, miała znajomych, którzy do egzaminów podchodzili i służyli radą, mogli pójść sobie na korepetycje do już studiujących itp. A już młodzież z małego miasta 500 km od Krakowa nie wiedziała, czego mogła się spodziewać, nie miała dostępu do tych form przygotowania i jechała na egzamin trochę "w ciemno". W tamtych czasach np. mój kuzyn zdający na architekturę musiał jeździć 7 godzin pociągiem do Krakowa co 2 tygodnie żeby pójść na kurs przygotowawczy prowadzony przez profesora jego wydziału i twierdził, że bez tego absolutnie by się nie dostał na te studia.

Do tego potem nawet jak już można było składać papiery na kilka kierunków, to egzaminy były często organizowane tego samego dnia lub dzień po dniu, co znacznie utrudniało zdawanie np. do Krakowa, Poznania i Warszawy jednocześnie.

Rocznik mojego kuzyna i siostry ('76 i '78) to roczniki, gdzie szacuję, że jakieś 10% dostawało się na dzienne studia w dużych miastach (mówię o młodzieży z mojej miejscowości - miasta z 20 tys. mieszkańców, ponad 200 km od najbliższego dużego miasta, ze słabymi połączeniami komunikacyjnymi).[/QUOTE]

Co do egzaminu wstępnego na medycynę to sorry ale był on fair, dla wszystkich. Nie trzeba było specjalnych mega hiper zdolności, korków czy kursów wstępnych, wystarczyła solidna nauka w liceum plus rozwiązywanie setkami testów. To był egzamin testowy( chemia, fizyka i biologia) i jawny.

BTW korki na chemię? Serio?

Cytat:
Napisane przez Ingrid80 Pokaż wiadomość
Ten przepis dot max 4 godzin przed komputerem jest bzdurny. Kobieta pracująca w biurze idzie z tego powodu na l4 i cały dzień siedzi na wizażu ;-)
dacn jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:17   #2921
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Też jestem przeciw egzaminom wstępnym; byłabym za to za wyższymi progami zdania matury dla osób chcących studiować (czyli np. matura na min. 60% jeżeli kogoś interesują studia, na 30% dla osób które na studia nie idą; albo na studia mogłyby iść tylko osoby z maturą rozszerzoną przynajmniej z przedmiotów kierunkowych, już nie ze wszystkich, bo tam co komuś z rozszerzonej matmy na filologii szwedzkiej i z rozszerzonego polskiego na medycynie) i punktowaniem egzaminów zawodowych z technikum przy rekrutacji (bo czemu by np. technikowi logistykowi nie dać punktów przy rekrutacji na logistykę?).
Najgorsze jest to, że uczelnie przyjmują wszystkich jak leci, byle wypełnić miejsca. Na kierunki oblegane dostają się osoby z najwyższymi wynikami, ale tam gdzie jest 0,5 osoby na miejsce wystarczy mieć zdane na 30%

U mnie na roku było sporo ludzi, którzy byli po technikum związanym z kierunkiem studiów. Tylko 2 osoby miały z tegotytułu bonus, bo wygrały indeks. Reszta była tak samo punktowana jak ja po LO i (mimo że dla mnie to było korzystne) nie uważam, że było to dobre rozwiązanie..
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:18   #2922
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Też jestem przeciw egzaminom wstępnym; byłabym za to za wyższymi progami zdania matury dla osób chcących studiować (czyli np. matura na min. 60% jeżeli kogoś interesują studia, na 30% dla osób które na studia nie idą; albo na studia mogłyby iść tylko osoby z maturą rozszerzoną przynajmniej z przedmiotów kierunkowych, już nie ze wszystkich, bo tam co komuś z rozszerzonej matmy na filologii szwedzkiej i z rozszerzonego polskiego na medycynie) i punktowaniem egzaminów zawodowych z technikum przy rekrutacji (bo czemu by np. technikowi logistykowi nie dać punktów przy rekrutacji na logistykę?).

Niektóre uczelnie prywatne nie prezentują szałowego poziomu, ale są też takie które mogą spokojnie konkurować z publicznymi a niektóre nawet przeganiają - bo czymś jednak muszą przyciągnąć klienta. Za to uczelnie publiczne nie mają kasy na utrzymanie pracowników bez studentów więc też nie do końca jest w ich interesie trzymanie nie wiadomo jakiego poziomu. W dodatku to w przypadku uczelni publicznych częściej widzę niechęć do aktualizowania programu bo 80-letni profesor Stefan już pół wieku wykłada ze swoich notatek ze studiów i nie będzie się uczył tych głupich nowych programów komputerowych jak może pokazać prehistoryczne sposoby obliczeń które nigdy nikomu się nie przydadzą
Progi może nie są wysokie, ale np. na moich studiach osoba na końcu listy miała około 80% z przedmiotów, które się liczyły w rekrutacji, więc w sumie progi ustala liczba i poziom ubiegających się o miejsce, ktoś z 60% nawet by się nie dostał.

I też jestem za reformą szkół zawodowych i techników, powinny być bardziej wyspecjalizowane i mieć większy prestiż, żeby np. facet bo technikum o profilu np. hydraulicznym (o ile coś takiego jest ) mógł mieć już wszelkie uprawnienia, powinien być skierowany przez szkołę na odpowiedni staż, żeby potem móc już uderzać do pracy czy np. zakładać własną działalność. Tacy ludzie są przecież bardzo potrzebni i po co taki chłopak, który mógłby dobrze zarabiać i świetnie się czuć pracując np. jako hydraulik, mechanik itp. być zmuszany przez babcię i ciocię do pójścia na studia, bo tylko studia to prestiż...po co mu to? Tak jest np. w Niemczech, że już w gimnazjum można powoli ukierunkować się na zawody bardziej techniczne, jeśli komuś nie idzie nauka typowo "akademicka", potem pójść do szkoły zawodowej, w międzyczasie zaliczyć praktyki, kursy, staże (zapewnione przez szkołę) i w wieku 20 lat być już "gotowym" pracownikiem, zdolnym do utrzymania się i poradzenia sobie na rynku pracy. U nas trochę tego brakuje, wiele osób po technikum niewiele potrafi, nie ma doświadczenia, albo ciężko jest im znaleźć miejsce na odbycie stażu...Dlatego powstaje tyle bzdurnych szkół prywatnych, bo ci ludzie chcą zdobyć dyplom, choć wcale ich to nie interesuje i średnio sobie radzą z nauką.
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:25   #2923
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58634511]
I też jestem za reformą szkół zawodowych i techników, powinny być bardziej wyspecjalizowane i mieć większy prestiż, żeby np. facet bo technikum o profilu np. hydraulicznym (o ile coś takiego jest ) mógł mieć już wszelkie uprawnienia, powinien być skierowany przez szkołę na odpowiedni staż, żeby potem móc już uderzać do pracy czy np. zakładać własną działalność. Tacy ludzie są przecież bardzo potrzebni i po co taki chłopak, który mógłby dobrze zarabiać i świetnie się czuć pracując np. jako hydraulik, mechanik itp. być zmuszany przez babcię i ciocię do pójścia na studia, bo tylko studia to prestiż...po co mu to? Tak jest np. w Niemczech, że już w gimnazjum można powoli ukierunkować się na zawody bardziej techniczne, jeśli komuś nie idzie nauka typowo "akademicka", potem pójść do szkoły zawodowej, w międzyczasie zaliczyć praktyki, kursy, staże (zapewnione przez szkołę) i w wieku 20 lat być już "gotowym" pracownikiem, zdolnym do utrzymania się i poradzenia sobie na rynku pracy. U nas trochę tego brakuje, wiele osób po technikum niewiele potrafi, nie ma doświadczenia, albo ciężko jest im znaleźć miejsce na odbycie stażu...Dlatego powstaje tyle bzdurnych szkół prywatnych, bo ci ludzie chcą zdobyć dyplom, choć wcale ich to nie interesuje i średnio sobie radzą z nauką.[/QUOTE]

Jak już tak o tym wspomniałaś.... Każdy na siłę idzie do LO, każdy chce iść na studia a potem narzekają, że są bezrobotnymi absolwentami Wyższej Szkoły Robienia Hałasu Tymczasem zaczyna u nas brakować rzemieślników... no ale nie pójdą do zawodówki, bo przecież każdy musi być magistrem! Pozwolę sobie wspomnieć słowa naszej ulubionej koleżanki (wybaczcie, nie chce mi się przewijać żeby dokładnie zacytować...):
A kto teraz nie idzie na studia?!

a kij tam, że mogli iść na 2 lata do zawodówki, potem się gdzieś podszkolić i zarabiać więcej niż niejeden magister
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:29   #2924
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
Piekielni bywają także pracodawcy Niestety...... Chore, ale co możemy zrobić?



Ale np na architekturze też są egzaminy wstępne, przed którymi uczelnie organizują kursy, a jednak ludzie z małych miejscowości się dostają

Przyjmowanie tylko na podstawie matury jest bezsensowne. Weźmy np pod uwagę Politechnikę Gdańską - z dobrze napisaną maturą z matematyki jeszcze parę lat temu (nie wiem jak jest teraz, podejrzewam że tak samo) można było dostać się na wszystkie kierunki, czyli np zostajesz studentem chemii, chociaż w liceum wyciągałaś ledwo na 2...

Poza tym te matury, klucze itd to też jedna wielka paranoja. Moja koleżanka była pewna, że powinna dostać więcej niż swoje marne 25% z jakiegoś przedmiotu. Pojechała do OKE i dopiero, gdy jej matka zrobiła awanturę, pozwolili jej na wgląd do arkuszy. Zliczyli punkty tylko z pierwszych stron i wyszło 25% zamiast ponad 60.....
Architektura to inny przypadek bo nie ma matury z rysunku odręcznego za to matura z chemii jest. Winę ponoszą źle ustalane kryteria. Np. UP w Poznaniu ma minimalną liczbę punktów które trzeba zdobyć by brać udział w rekrutacji na studia stacjonarne - nawet jeżeli na kierunku są wolne miejsca, nie przyjmują osób poniżej tego ustalonego przez siebie pułapu. Zwykle takie kryteria są uczelniom nie na rękę - głównie gdy mają zdecydowanie za mało kandydatów i biorą jak leci.

Świetny plan, dorosły człowiek jadący z wrzeszczącą matką Z tego co wiem trzeba złożyć podanie o możliwość wglądu do pracy później OKE wyznacza termin, w którym można pracę obejrzeć. Nie trzeba drzeć ryja na bogu ducha winnych pracowników którzy tych procedur nie wymyślają. Egzamin dojrzałości tak bardzo

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:26 ----------

Cytat:
Napisane przez Carousel Pokaż wiadomość
A ja na wycieczki miałam, a też nie zawsze jechałam. Dlaczego? Bo nie chciałam i tyle. I nie tylko ja, zawsze były jakieś osoby, które nie jechały, bo nie chciały, ewentualnie miały w zanadrzu jakiś inny, lepszy wyjazd i wolały na niego odłożyć pieniądze, a wydawać je na wycieczkę klasową, żeby pojechać tylko dlatego, że wszyscy czy tam większość jedzie. Np. moja koleżanka z gimnazjum nie pojechała na trzydniową wycieczkę do Warszawy, gdzie już była wcześniej, bo wolała pojechać na lepsze kolonie przez wakacje i te kilka stówek dołożyć właśnie do nich.
I co? I nic. Bo życie to sztuka wyboru. Wycieczki nie są przymusowe, z różnych powodów nie trzeba na nie jeździć. Zresztą, zawsze będzie coś, na co nie można sobie pozwolić. Ja na przykład sobie nie fundnę miesięcznego wyjazdu na Kanary, bo mnie zwyczajnie na to nie stać, ale to jeszcze nie znaczy, że ktoś jest zobligowany do tego, żeby mi go zasponsorować.



I właśnie tak się kończy takie rozdawanie i zapewnianie wszystkiego - roszczeniową postawą i kompletnym nieradzeniem sobie w życiu. Bo sorry, ale decyzja o rezygnacji z pracy tylko dlatego, że potrzebne były studia, a pracodawca nie chce ich dofinansować, jest po prostu głupotą nad głupotami. Wytłumaczysz mi, dlaczego miałby to robić? Co to, jakaś instytucja charytatywna czy jak? Pomijając to, że nagły nakaz pójścia na studia dla osób, które w danym zawodzie pracują już X lat, tylko po to, żeby był papierek, jest po prostu głupi, to jednak skoro są takie wymagania, to jeśli ktoś chcę pracować, to musi je spełnić. A nie na zasadzie: "sfinansujcie mi studia, to EWENTUALNIE będę pracować dalej", bo, lol, nikt nikomu łaski nie robi, a pracodawca nie będzie finansował studiów kobiecie, która jest przyzwyczajona, że jej się wszystko należy i ma ból d*upy, bo coś trzeba dać od siebie, podczas gdy na jej miejsce może przyjąć kogoś, kto już te studia ma i weźmie robotę z pocałowaniem ręki. Niestety, ale żeby odnieść sukces, trzeba na niego zapracować, coś dać od siebie, a nie czekać na mannę z nieba, bo ona zwyczajnie nie spadnie. Sorry, ale nikt, kto odpuszcza, bo pojawiła się pierwsza przeszkoda i na dodatek okazuje się, że trzeba ją usunąć samodzielnie, nie odniesie sukcesu. Tylko błagam, nie pisz, że Twoja mama nie mogła zostać w pracy, ale napisz prawdę, że nie chciała.
Wytłumacz mi też, z jakiej racji kolonie czy wycieczki miałyby być za darmo? Dzieci gdzieś jadą, muszą gdzieś spać, coś jeść i mieć opiekę? Dlaczego miałyby mieć to za darmo, skoro to wszystko kosztuje? KTO ma za to płacić? Co byś powiedziała, gdyby przyszedł sąsiad i żądał, żebyś opłaciła jego dziecku kolonie ze swoich? Też byłabyś taka happy?



Aha, "coś róbmy", czyli wprowadźmy i u nas szansę na darmową kasę, żeby przypadkiem taki jeden z drugim muslimem nie pomyślał sobie, że i u nas opłaca się mieszkać i pobierać zasiłki na swoją szóstkę dzieci, tak? No, logiczne.

A sytuacja na rynku pracy NIGDY się nie zmieni, jeżeli ciężko pracujący obywatel będzie musiał oddawać 60% pensji państwu. Co więcej, będzie gorzej. Przy takich kosztach pracownika coraz mniej się będzie opłacać, coraz więcej umów będzie np. na niższą kwotę niż pracownik dostaje, a reszta pod stołem, coraz więcej będzie bezrobotnych, liczących na darmowe zasiłki (bo "IM SIĘ NALEŻY"), których zwyczajnie nie będzie z czego płacić, co spowoduje jeszcze większe podatki i zrujnuje gospodarkę. Słyszałaś o krzywej Laffera?



I to jest kradzież, nazwijmy to po imieniu.




Ludzie, którzy potrafią gospodarować pieniędzmi, oszczędzać, myśleć przyszłościowo i w ogóle mają trochę oleju w głowie, będą krytykować takie programy, które okradają ich z własnych pieniędzy zarobionych właśnie dlatego, że są ludźmi przedsiębiorczymi, kreatywnymi i odpowiedzialnymi.
Mówisz, "jego sprawa" - jasne, ale dlaczego pozwalasz ludziom na samodzielność tylko wybiórczo? Dlaczego nie powiesz: "każdy ma tyle, ile zarobi, jego sprawa"?



Masz całkowitą rację. Potem się biadoli, że nie ma pracy, ale o tym, że ktoś skończył jakiś byle jaki kierunek na byle jakiej uczelni tylko dlatego, że fajnie iść na studia i tak wypada, już się nie mówi. Jak się naprodukuje bandę bezrobotnych magistrów nie-wiadomo-czego, to się nie ma czemu dziwić. Dla zdolnych i ambitnych, którzy skończyli jakiś sensowniejszy kierunek na dobrej uczelni, praca jest. Ja, co prawda, mam to jeszcze przed sobą, ale mój brat, bratowa, kuzyni i znajomymi, którzy są już po studiach, bez problemu znaleźli dobre prace w swoich zawodach. No, ale te osoby nie skończyły socjologii czy kulturoznawstwa na Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie. Tak samo, jak jest praca dla fachowców, w sensie ludzi po technikach/zawodówkach, którzy faktycznie znają się na tym, co robią.
Jeszcze powiem Ci, że pół biedy, jak ta Klaudia studiuje tę socjologię na jakimś uniwerku, a w międzyczasie kształci się sama, uczy języków, chodzi na jakieś kursy czy staże. Wtedy, moim zdaniem, ma szanse. Tyle, że znowu: to jest kwestia ambicji i samozaparcia w dużej mierze. Siedząc na d*upie, nikt niczego nie osiągnie, co najwyżej będzie liczył na zasiłek, bo "się przecież należy jak psu buda".



A potem maturę jakoś zdają, nazbierają te 30% i pójdą na jakąś prywatną uczelnię, bo na publiczną zabrakło punktów, i powiększą bandę bezrobotnych magistrów. Ale ważne, że się poszło do LO, jeeeej!



Oczywiście, że tak. Ten mechanizm jest prosty jak budowa cepa. Mniejsze podatki ---> mniejsze koszty pracownika -->większa ilość osób zatrudnionych, bo się opłaca ---> firmy się rozwijają ---> zarówno pracownicy, jak i właściciele/prezesi, więcej zarabiają i więcej realnie z tego mają, bo nie muszą płacić bezsensownych, przymusowych składek ---> ludzie mają więcej pieniędzy, więc więcej kupują, częściej chodzą np. do kina, teatru czy, nie wiem, na basen, częściej wyjeżdżają na wakacje, kupują drugi samochód, kupują sprzęty elektroniczne, remontują domy - bo ich zwyczajnie stać na więcej ---> producenci, sklepy, biura podróży, miejsca rozrywki i rekreacji, firmy budowlane, usługowe i cała masa innych ludzi, np. pracujących właśnie w przedszkolach, też mają więcej pracy ---> rozwijają się, potrzebują więcej ludzi ---> wzrasta poziom zatrudnienia, maleje bezrobocie ---> ludzie mają więcej pieniędzy, więc więcej kupują bądź inwestują w swoje przedsiębiorstwa i tak dalej. A co najważniejsze - więcej kupują, więc płacą VAT, więc więcej wpływa również i do budżetu. Wysokie podatki i państwo opiekuńcze WSZYSTKO hamują - rozwój gospodarki jako całości oraz indywidualny każdego człowieka, ludzką przedsiębiorczość, odpowiedzialność za samych siebie. No, wszystko.



DOKŁADNIE.



W sumie to jakby się uprzeć, to każdy nie miał albo nie ma czegoś, co chciałby mieć, ale to jeszcze nie znaczy, że ma obwiniać za to resztę społeczeństwa i zdzierać z innych kasę. Ja na przykład chciałabym mieć jakiegoś merca prosto z salonu, a nie mam, ale przecież to nie upoważnia mnie do tego, żeby ogłosić wielką zbiórkę i zmuszać innych, żeby podzielili się ze mną swoimi pieniędzmi i mi kupili.



W podstawówce mało rozumieją, a w liceum już są z reguły 'mądrzejsi' i nie wytykają palcami kogoś, kto nie jedzie na wycieczkę albo, nie wiem, nie ma pięciu par airmaxów. Jedynie w gimnazjum może być pewne 'ryzyko', ale ogólnie, na jakimkolwiek etapie życia, ludzie mogą przyczepić się dosłownie do wszystkiego, jeśli tylko będą chcieli. Jeśli zechcą, to będą wytykać kogoś palcem za wygląd, wzrost, poglądy, religię (bądź jej brak), a nawet za to, że ktoś się wyróżnia w wynikach w nauce. Powód będzie zawsze, wystarczy poszukać, serio nie trzeba nie jechać na wycieczkę albo być biedniejszym, żeby się narazić grupie.

Inna sprawa, że nawet nie ma jak tej 'biedy' bądź jej braku zmierzyć. Jasne, skrajne ubóstwo jednak widać, ale to są raczej marginalne przypadki. Takich 'normalnych' różnic aż tak nie widać w dobie, kiedy 90% ludzi ubiera się w tych samych sieciówkach, a ciuchy w nich nie są wcale aż takie drogie. Jasne, pewnie co bogatsi mają ich więcej albo szpanują logiem marki, ale raz, że nikt nie liczy, ile razy dana dziewczyna była np. w innych spodniach, a dwa, że i markowe ciuchy czy buty też nie mają jakiejś nie wiadomo jak wygórowanej ceny, więc przy odrobinie samozaparcia większość nawet tych, którzy nie mogą wytapetować sobie ściany w pokoju banknotami, też może sobie zaoszczędzić i kupić te airmaxy czy conversy, czy inną markową rzecz, jeśli komuś bardzo zależy. Opcjonalnie może upolować jakąś podróbkę na ali za bezcen, czego za bardzo nie rozumiem, no ale, ok, uznajmy, że jest to jakaś opcja, żeby też sobie poszpanować logiem, jeśli dla kogoś ma to jakieś znaczenie. Smartfony, laptopy czy dostęp do internetu też nie są jakoś specjalnie drogie i też zdecydowana większość może sobie na to pozwolić. Jasne, można mieć telefon za 500 zł albo za 3000 zł, ale z reguły nie jest tak, że jedna osoba ma najnowszego iPhone'a, a druga - Nokię 3310 albo wcale. Wycieczki tak samo - niektórzy serio nie jeżdżą, bo nie chcą/nie lubią/nie odpowiada im program/cokolwiek innego. Nie jadą, bo nie i już. I jakoś nikt nikomu na konto nie zagląda i nie analizuje, czemu nie jedzie.


Co do uczelni, to po pierwsze - pracownicy trzymający się stołków jak mogą; po drugie - państwo nie jest zbyt mądre w kwestii edukacji. Popatrzmy chociażby na program kierunków zamawianych które wcale nie były zamawiane z powodu rzeczywistego zapotrzebowana na absolwentów
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:32   #2925
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Architektura to inny przypadek bo nie ma matury z rysunku odręcznego za to matura z chemii jest. Winę ponoszą źle ustalane kryteria. Np. UP w Poznaniu ma minimalną liczbę punktów które trzeba zdobyć by brać udział w rekrutacji na studia stacjonarne - nawet jeżeli na kierunku są wolne miejsca, nie przyjmują osób poniżej tego ustalonego przez siebie pułapu. Zwykle takie kryteria są uczelniom nie na rękę - głównie gdy mają zdecydowanie za mało kandydatów i biorą jak leci.

Świetny plan, dorosły człowiek jadący z wrzeszczącą matką Z tego co wiem trzeba złożyć podanie o możliwość wglądu do pracy później OKE wyznacza termin, w którym można pracę obejrzeć. Nie trzeba drzeć ryja na bogu ducha winnych pracowników którzy tych procedur nie wymyślają. Egzamin dojrzałości tak bardzo
Ale matura z historii sztuki jest a oprócz rysunku jest jeszcze egzamin teoretyczny

Wiesz co, akurat ona to próbowała załatwiać na spokojnie, nie wiem jak wygląda procedura, wiem że jechała i miała normalnie dostać pracę do ręki, matka ją zawiozła, bo dziewczyna sama prawka nie miała awantura wynikła przy okazji, jak okazało się, że nie chcą jej tej pracy jednak pokazać (może się zorientowali, że popełnili błąd i chcieli go zataić ), nie mniej jednak takie błędy nie powinny mieć miejsca
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:32   #2926
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Carousel Pokaż wiadomość
Wytłumacz mi też, z jakiej racji kolonie czy wycieczki miałyby być za darmo? Dzieci gdzieś jadą, muszą gdzieś spać, coś jeść i mieć opiekę? Dlaczego miałyby mieć to za darmo, skoro to wszystko kosztuje? KTO ma za to płacić? Co byś powiedziała, gdyby przyszedł sąsiad i żądał, żebyś opłaciła jego dziecku kolonie ze swoich? Też byłabyś taka happy?
Ponieważ warto inwestować w młode pokolenie. Ponieważ wyjazdy sprzyjają integracji, rozwijaniu umiejętności społecznych, mogą poszerzyć horyzonty dzieciakom, które z rodzicami nigdzie nie wyjadą, bo ich nie stać. Dlatego. I nikt Ci tych pieniędzy z portfela nie wyjmie, może wystarczy lepsze gospodarowanie pieniędzmi z podatków, którymi dysponuje rząd. Inne założenia w budżecie.



Cytat:
Ludzie, którzy potrafią gospodarować pieniędzmi, oszczędzać, myśleć przyszłościowo i w ogóle mają trochę oleju w głowie, będą krytykować takie programy, które okradają ich z własnych pieniędzy zarobionych właśnie dlatego, że są ludźmi przedsiębiorczymi, kreatywnymi i odpowiedzialnymi.
Mówisz, "jego sprawa" - jasne, ale dlaczego pozwalasz ludziom na samodzielność tylko wybiórczo? Dlaczego nie powiesz: "każdy ma tyle, ile zarobi, jego sprawa"?
Nie powiem tak, ponieważ wiem, że nie każdy ma możliwość zarobienia tyle, ile chce i i ile potrzebuje. Niestety. A każdy powinien mieć przynajmniej możliwość dobrego startu w życie i ogólnie godnego życia, nawet z najniższą krajową.

Znam różnych ludzi, w tym rodziny, które założyły swój biznes i trzepią kasę do dziś. Myślisz, że ci ludzie po prostu uczciwie pracowali lub mieli szczęście? Nie. Dostali kasę na start od rodziców lub byli dobrze ustawieni w czasach PRL, więc potrafili skorzystać na zmianach systemowych, gdy przeciętny obywatel siedział z otwartą gębą przed telewizorem i nie wiedział, co się dzieje. Mogę przytoczyć historię milionera, który dorobił się otwierają pierwsze kantory na granicy polsko-niemieckiej. Ty pewnie powiedziałabyś, że to geniusz, szybko zareagował i super, bierzmy z niego przykład. A tymczasem ten człowiek wiedział o tym planie jeszcze zanim w życie weszła ustawa zezwalająca na wymianę złotówki na obce waluty w kantorach. W dzień, gdy ustawa została przedstawiona społeczeństwu i szary obywatel pierwszy raz o niej usłyszał, jego kantory już stały i działały.

I nie chodzi mi o to, żeby każdy był bogaty. Chodzi mi o to, żeby zapewnić dzieciom pewne podstawy, żeby potem mogły dowolnie obrać kierunek i decydować o swojej przyszłości nie bazując na tym, skąd pochodzą i ile zarabiają ich rodzice, tylko na własnych zdolnościach, marzeniach, ambicjach.



Cytat:
Masz całkowitą rację. Potem się biadoli, że nie ma pracy, ale o tym, że ktoś skończył jakiś byle jaki kierunek na byle jakiej uczelni tylko dlatego, że fajnie iść na studia i tak wypada, już się nie mówi.
A może gdyby otrzymał porządną edukację czy poszedł na korepetycje to dostałby się na praktyczniejszy kierunek, np. na polibudzie czy medycynie? Nie pomyślałaś o tym? Czasem trochę pomocy w nadrobieniu zaległości może zrobić ogromną różnicę.
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:34   #2927
201604301943
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 7 169
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58633051]Serio? Ale jako osoba zatrudniona, czy nawet samozatrudniona, masz obowiązek opłacać składki ZUS, więc emeryturę dostaniesz i nie sądzę, żebyś ją potem szlachetnie oddała. A niestety nasze emerytury nie leżą sobie w skrytce w ZUS-ie, tylko w tym momencie pochodzą od aktualnie płaconych składek. Więc kiedyś obecne dzieci będą zapewniały Ci Twoją. Chyba, że zamierzasz jechać do końca życia na umowach o dzieło i z nich oszczędzić na 20 lat życia po odejściu na emeryturę, w co wątpię.
Rodziny z dziećmi to ogromna wartość dla społeczeństwa, nie chodzi mi o jakieś katolickie frazesy, tylko właśnie o to, żeby ktoś opłacał składki, żeby ktoś pracował i żebyśmy nie musieli ściągać do siebie pół Turcji, jak to było w Niemczech. Żeby nasza kultura przetrwała, żeby ktoś opiekował się starszym ludźmi...[/QUOTE]
Nie pokładam nadziei w państwowej emeryturze. Nawet 500+ nie zagwarantuje wymaganego dla utrzymania ZUS przyrostu naturalnego. Moja praca to umowa o pracę i własna działalność gospodarcza, a w przyszłości pewnie wyłącznie DG. Pracować pewnie będę do śmierci
201604301943 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:34   #2928
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Co do uczelni, to po pierwsze - pracownicy trzymający się stołków jak mogą; po drugie - państwo nie jest zbyt mądre w kwestii edukacji. Popatrzmy chociażby na program kierunków zamawianych które wcale nie były zamawiane z powodu rzeczywistego zapotrzebowana na absolwentów
Z tymi zamawianymi to już w ogóle cyrk na kółkach i wywalanie kasy Moja ciotka z mężem skończyli kierunek, który jeszcze niedawno był zamawiany. Żadne z nich nie pracuje w zawodzie, ogólnie za głowę się łapali, jak dowiedzieli się, że teraz jest to kierunek zamawiany, bo nie znają ludzi ze swojej grupy którzy pracują w zawodzie
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:36   #2929
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
Jak już tak o tym wspomniałaś.... Każdy na siłę idzie do LO, każdy chce iść na studia a potem narzekają, że są bezrobotnymi absolwentami Wyższej Szkoły Robienia Hałasu Tymczasem zaczyna u nas brakować rzemieślników... no ale nie pójdą do zawodówki, bo przecież każdy musi być magistrem! Pozwolę sobie wspomnieć słowa naszej ulubionej koleżanki (wybaczcie, nie chce mi się przewijać żeby dokładnie zacytować...):
A kto teraz nie idzie na studia?!

a kij tam, że mogli iść na 2 lata do zawodówki, potem się gdzieś podszkolić i zarabiać więcej niż niejeden magister
Gdyby nasze zawodówki reprezentowały jakiś przyzwoity poziom, gdyby zapewniały staże i praktyki (tak jak robią to w Niemczech - uczeń nie musi rozpaczliwie szukać miejsca do odbycia stażu czy liczyć na znajomości rodziców), to może przestałyby być takim miejsce, gdzie wstyd iść. A tak ludzie myślą, że pójdą do zawodówki a potem i tak pracy nie będzie, stażu nie będzie, matury też nie, więc nie będzie już opcji pójścia na studia...Więc wolą iść do liceum. Żeby to zmienić potrzebna byłaby konkretna reforma szkół zawodowych i techników, może jakieś inicjatywy dla właścicieli zakładów, żeby chcieli przyjmować stażystów i praktykantów itp.?
d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:37   #2930
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
Ale matura z historii sztuki jest a oprócz rysunku jest jeszcze egzamin teoretyczny

Wiesz co, akurat ona to próbowała załatwiać na spokojnie, nie wiem jak wygląda procedura, wiem że jechała i miała normalnie dostać pracę do ręki, matka ją zawiozła, bo dziewczyna sama prawka nie miała awantura wynikła przy okazji, jak okazało się, że nie chcą jej tej pracy jednak pokazać (może się zorientowali, że popełnili błąd i chcieli go zataić ), nie mniej jednak takie błędy nie powinny mieć miejsca
To mogli punktować dodatkowo maturę z historii sztuki Znajomi którzy zdawali kilka lat temu na architekturę do Poznania na pewno nie mieli egzaminu teoretycznego, tylko praktyczny z rysunku w kilku sesjach (dwie albo trzy, nie pamiętam).
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:38   #2931
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58635391]Gdyby nasze zawodówki reprezentowały jakiś przyzwoity poziom, gdyby zapewniały staże i praktyki (tak jak robią to w Niemczech - uczeń nie musi rozpaczliwie szukać miejsca do odbycia stażu czy liczyć na znajomości rodziców), to może przestałyby być takim miejsce, gdzie wstyd iść. A tak ludzie myślą, że pójdą do zawodówki a potem i tak pracy nie będzie, stażu nie będzie, matury też nie, więc nie będzie już opcji pójścia na studia...Więc wolą iść do liceum. Żeby to zmienić potrzebna byłaby konkretna reforma szkół zawodowych i techników, może jakieś inicjatywy dla właścicieli zakładów, żeby chcieli przyjmować stażystów i praktykantów itp.?[/QUOTE]

Myślę że jedno wynika z drugiego... Zrobiła się moda na studiowanie, to każdy chciał isć na studia, więc wybierał LO, najsłabsi szli do zawodówki wtedy szkoły zawodowe zaczęły tracić w oczach kolejnych roczników i pracodawców, którzy nie chcieli byle kogo..
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:39   #2932
stesia
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 3 529
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Carousel Pokaż wiadomość
I właśnie tak się kończy takie rozdawanie i zapewnianie wszystkiego - roszczeniową postawą i kompletnym nieradzeniem sobie w życiu. Bo sorry, ale decyzja o rezygnacji z pracy tylko dlatego, że potrzebne były studia, a pracodawca nie chce ich dofinansować, jest po prostu głupotą nad głupotami. Wytłumaczysz mi, dlaczego miałby to robić? Co to, jakaś instytucja charytatywna czy jak? Pomijając to, że nagły nakaz pójścia na studia dla osób, które w danym zawodzie pracują już X lat, tylko po to, żeby był papierek, jest po prostu głupi, to jednak skoro są takie wymagania, to jeśli ktoś chcę pracować, to musi je spełnić. A nie na zasadzie: "sfinansujcie mi studia, to EWENTUALNIE będę pracować dalej", bo, lol, nikt nikomu łaski nie robi, a pracodawca nie będzie finansował studiów kobiecie, która jest przyzwyczajona, że jej się wszystko należy i ma ból d*upy, bo coś trzeba dać od siebie, podczas gdy na jej miejsce może przyjąć kogoś, kto już te studia ma i weźmie robotę z pocałowaniem ręki. Niestety, ale żeby odnieść sukces, trzeba na niego zapracować, coś dać od siebie, a nie czekać na mannę z nieba, bo ona zwyczajnie nie spadnie. Sorry, ale nikt, kto odpuszcza, bo pojawiła się pierwsza przeszkoda i na dodatek okazuje się, że trzeba ją usunąć samodzielnie, nie odniesie sukcesu. Tylko błagam, nie pisz, że Twoja mama nie mogła zostać w pracy, ale napisz prawdę, że nie chciała.
otóż to teraz jak ktoś chce pracować i wie że żeby dostać pracę trzeba mieć takie a nie inne wykształcenie/kursy to jeśli mu na pracy zależy to będzie robił te kursy za własną kasę i jakoś nikogo to nie dziwi, tylko osoby które tak naprawdę nie chcą pracować będą mówić że jak to tak one mają jeszcze jakieś kursy opłacać. co najwyżej jak ktoś ma taką pozycję w firmie że wie że pracodawcy zależy na tym żeby to właśnie on pracował może się domagać dofinansowania szkoleń. matka yuri to według mnie taki przykład osoby która miała wszystko opłacane a później się okazało że koniec tych dodatków i jeszcze na dodatek żeby dalej pracować trzeba podnieść kwalifikacje i za to zapłacić i już foch i szukanie wymówek dlaczego nie mogła na te studia iść
stesia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:42   #2933
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez stesia Pokaż wiadomość
otóż to teraz jak ktoś chce pracować i wie że żeby dostać pracę trzeba mieć takie a nie inne wykształcenie/kursy to jeśli mu na pracy zależy to będzie robił te kursy za własną kasę i jakoś nikogo to nie dziwi, tylko osoby które tak naprawdę nie chcą pracować będą mówić że jak to tak one mają jeszcze jakieś kursy opłacać. co najwyżej jak ktoś ma taką pozycję w firmie że wie że pracodawcy zależy na tym żeby to właśnie on pracował może się domagać dofinansowania szkoleń. matka yuri to według mnie taki przykład osoby która miała wszystko opłacane a później się okazało że koniec tych dodatków i jeszcze na dodatek żeby dalej pracować trzeba podnieść kwalifikacje i za to zapłacić i już foch i szukanie wymówek dlaczego nie mogła na te studia iść
No niestety, pracodawcy i tak ponoszą duże koszta. Któraś z was podawała przykład najniższej krajowej... a jednak nie wszyscy pracują za najniższą i te koszta dla pracodawcy jeszcze bardziej rosną
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:42   #2934
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Tak z ręką na sercu, ile z Was zrezygnowałoby ze studiów i liceum bo "za dużo ludzi studiuje i powinno mniej"? Bo ja nie.
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:44   #2935
Onnaa88
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 200
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Yuri
Ja to mam takie szczęście,że mi właśnie na samych wakacjach też okres się pojawia.Dwa lata temu wakacje tygodniowe w Mielnie do okresu według kalendarzyka zostało półtora tygodnia i co w połowie wakacji okres
Rok temu w górach to samo tylko akurat mi się spózniał tydzień i co akurat w drugi dzień dostałam jak na złość
Wakacje w Tunezji kilka lat temu akurat pod koniec pobytu na całe szczęście okres się pojawił.W tym roku planuje wyjazd na Słowację mam nadzieję że mnie znów nie zaskoczy bo to strasznie uciążliwe będzie.
Na wakacjach jestem chyba tak bardzo wyluzowana,mniej zestresowana,że on się wtedy pojawia albo po prostu planuje sobie urlop w nie odpowiednim czasie najlepiej tydzień po okresie wtedy miałabym pewność że się nie zjawi
Onnaa88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:45   #2936
Carousel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 531
Dot.: Program Rodzina 500 plus

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]To akurat skomplikowana sprawa, zgadzam się, że za dużo mamy teraz "magistrów", ale moim zdaniem to powinno się raczej przyjrzeć jakości nauczania tych Wyższych Szkół Gier i Zabaw, gdzie za pieniądze każdy może mieć tytuł. Niektóre z tych uczelni nie powinny mieć prawa nadawania tytułu licencjata czy mgr. [/QUOTE]

Ale dlaczego miałyby nie mieć? Dlaczego uczelnia X może, a Y już nie? Są pewne wymagania, które muszą spełnić, by otrzymać akredytację i widocznie je spełniają. Mają chętnych, mają 'pozwolenie', to funkcjonują, ot co. A że Wyższa Szkoła Gier i Zabaw nie może się równać z Uniwersytetem Jagiellońskim, Wrocławskim czy choćby z jakimś UE, czy większością pozostałych publicznych uczelni, to już inna sprawa.

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]A co do dostępu, egzaminów wstępnych itp. - to było bardzo nie fair dla ludzi z mniejszych miast. Teraz studenci są przyjmowani na podstawie matury, która jest taka sama w całym kraju, każdy może sobie sprawdzić w necie wymagania, przykładowe testy, przygotować się nawet, jeśli chodzi do kiepskiego liceum. [/QUOTE]

A teraz, przepraszam, jest fair, jak wszystkich absolwentów wrzuca się do jednego worka? Przecież nauka do matury to nie jest nauka, to jest w dużej mierze umiejętność wbicia się w klucz i zastosowania pewnych schematów. Ktoś, kto jest serio dobry, może źle napisać maturę i to nie dlatego, że nie umie. Czy jest fair, jak komuś, kto chce iść na medycynę, nie pójdzie wybitnie matura z biologii, bo większość pytań była z roślinek?

Egzaminy wstępne zależałyby od uczelni i kierunku, byłyby bardziej nakierowane i na poziom samej uczelni, i na kierunek, a więc ograniczyłyby ilość osób, które na studia idą z przypadku, bo akurat matura poszła w miarę.

Sorry, ale na studia nie powinny iść osoby kiepskie czy przeciętne. Skoro dobre studia na dobrych uczelniach pomagają w odniesieniu sukcesu (choć nie są jedynym wyznacznikiem ani warunkiem, wiadomo ), to dlaczego nie mogą być zarezerwowane dla tych faktycznie dobrych i zdolnych? Dlaczego nie mogą być pewnego rodzaju "nagrodą" za pracę i umiejętność wykorzystania swoich zdolności? Tym bardziej, że teraz, w dobie internetu i tak łatwego dostępu do informacji, wytłumaczeniem mogłoby być raczej: "nie przyłożyłem/am się do nauki", niż "mieszkam w małej miejscowości i skończyłem/am kiepskie liceum".

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]Z egzaminami wstępnymi było tak, że młodzież powiedzmy z Krakowa mogła sobie pójść na dni otwarte, mogła sobie pójść na kursy przygotowujące do egzaminu organizowane np. przez UJ, miała znajomych, którzy do egzaminów podchodzili i służyli radą, mogli pójść sobie na korepetycje do już studiujących itp. A już młodzież z małego miasta 500 km od Krakowa nie wiedziała, czego mogła się spodziewać, nie miała dostępu do tych form przygotowania i jechała na egzamin trochę "w ciemno". W tamtych czasach np. mój kuzyn zdający na architekturę musiał jeździć 7 godzin pociągiem do Krakowa co 2 tygodnie żeby pójść na kurs przygotowawczy prowadzony przez profesora jego wydziału i twierdził, że bez tego absolutnie by się nie dostał na te studia. [/QUOTE]

Ale chciał i się dostał, prawda? Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Co do rad od już studiujących - równie dobrze można skontaktować się z kimś na forach/facebook'u czy innych tym podobnych tworach.

I sorry, ale Kraków to nie jest jedyne miasto w Polsce. Młodzież mieszkająca 500 km od Krakowa ma po drodze inne miasta, w których może studiować. Podejrzewam, że ktoś, kto mieszka 500 km od Krakowa, bliżej ma do Warszawy na przykład. A UW chyba nie jest gorsze od UJ, prawda? A jeśli ktoś z Gdańska uprze się, że chce studiować w Krakowie, to już trudno, jego sprawa.

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]Do tego potem nawet jak już można było składać papiery na kilka kierunków, to egzaminy były często organizowane tego samego dnia lub dzień po dniu, co znacznie utrudniało zdawanie np. do Krakowa, Poznania i Warszawy jednocześnie.[/QUOTE]

A teraz czasem jest tak, że z jednej uczelni do któregoś tam dnia jest termin ostatecznego potwierdzania chęci nauki, a w innej tego samego jest dopiero ogłoszenie wyników, kto się dostał, więc jeśli ktoś chce iść bardziej na tę drugą, to też ma problem, bo nie wie, czy się dostanie, a w tej pierwszej już musi złożyć papiery.

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58632656]Rocznik mojego kuzyna i siostry ('76 i '78) to roczniki, gdzie szacuję, że jakieś 10% dostawało się na dzienne studia w dużych miastach (mówię o młodzieży z mojej miejscowości - miasta z 20 tys. mieszkańców, ponad 200 km od najbliższego dużego miasta, ze słabymi połączeniami komunikacyjnymi).[/QUOTE]

Na jakiej podstawie takie szacunki?


Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Też jestem przeciw egzaminom wstępnym; byłabym za to za wyższymi progami zdania matury dla osób chcących studiować (czyli np. matura na min. 60% jeżeli kogoś interesują studia, na 30% dla osób które na studia nie idą; albo na studia mogłyby iść tylko osoby z maturą rozszerzoną przynajmniej z przedmiotów kierunkowych, już nie ze wszystkich, bo tam co komuś z rozszerzonej matmy na filologii szwedzkiej i z rozszerzonego polskiego na medycynie) i punktowaniem egzaminów zawodowych z technikum przy rekrutacji (bo czemu by np. technikowi logistykowi nie dać punktów przy rekrutacji na logistykę?).
Z maturami już tak jest, przynajmniej częściowo. Z przedmiotów dodatkowych nie ma matur podstawowych. Podstawa i rozszerzenie jest tylko z języków (bo jeden trzeba zdać na poziomie podstawowym), z matmy i z polskiego (bo to też przedmioty obowiązkowe), reszta - to tylko rozszerzenia.
A co do punktów za egzaminy zawodowe - zgadzam się.

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58633821]Moja matka miała w tamtej chwili trójkę dzieci, z czego jedno roczne. Potem rodzice przeprowadzili się do domu dziadków, do miasta (wcześniej mieszkali w PGR, gdzie oboje pracowali) i tam mamie doszedł obowiązek opieki nad dziadkami. Próbowała znaleźć jakąś pracę, ale wszędzie słyszała ten sam argument, że musi skończyć studia, co wcześniej konieczne w jej pracy nie było. Już wtedy było kiepsko z kasą, bo mama przestała pracować w wyniku przeprowadzki, nie byli w stanie pozwolić sobie na opłacenie studiów, już pomijając brak czasu. Uznała więc, że poczeka parę lat, aż dzieci podrosną, pójdą do szkoły itp., zajmowała się domem, ogrodem, dziadkami. Zapewniam Cię, że nie siedziała przez telewizorem pół dnia. Po tych kilku latach niestety pozmieniało się tyle, że już nawet nie było miejsc pracy, o które mogłaby się ubiegać (lata 90-te, masowe zwolnienia, zamykanie zakładów produkcyjnych w moim mieście i całej Polsce z resztą). [/QUOTE]

Aha, czyli bardziej opłacało się nie dostawać pensji wcale niż przez jakiś czas część przeznaczać na studia, by potem mieć większe możliwości?

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58633821] No u mnie ja odstawałam. Oczywiście były i inne dzieciaki, którym czegoś tam brakowało, ale ja zawsze byłam wśród tych 3-4 osób w klasie, które zostawały w domu w czasie, gdy klasa jechała na wycieczkę, która nie poszła na bal gimnazjalny i na studniówkę...A korki w klasie maturalnej to u mnie była norma, u mnie większość osób chodziła, szczególnie te, które wybierały się na kierunki typu medycyna, prawo, biotechnologia, chemia...Na socjologię to wiadomo, korki nie były potrzebne.[/QUOTE]

U mnie na studniówkę też kilka osób nie szło. Nie odpowiadało im kilka rzeczy i po prostu zrezygnowali. Ale co z tego?

A co do nauki, to równie dobrze możesz uznać za niesprawiedliwe to, że niektóre osoby praktycznie nie muszą się uczyć, a i tak mają dobre wyniki, bo większość pamiętają z zajęć i łatwo przyswajają materiał, a inne przesiadują nad książkami do nocy, a i tak nie mają takich wyników jak te pierwsze. I co, te pierwsze miałyby specjalnie pisać maturę gorzej? Albo zapłacić tym drugim, by oddać kasę, którą ewentualnie wydały na korki i zrekompensować czas, który oni spędzili na nauce?
__________________
Piszę.
Carousel jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:45   #2937
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

I jeszcze jedno leży mi na sercu i wątrobie:
Wiele słyszy się, że ludzie harują dla zagranicznych korporacji, że te korporacje zaczynają królować na polskim rynku pracy... tylko ze taką korporację stać na to, żeby zatrudniać świeżaków i każdej młodej osobie dać na start ~3000 brutto, podczas gdy dla małej firmy osoba z najniższą krajową będzie zbyt dużym obciążeniem
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:47   #2938
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
I jeszcze jedno leży mi na sercu i wątrobie:
Wiele słyszy się, że ludzie harują dla zagranicznych korporacji, że te korporacje zaczynają królować na polskim rynku pracy... tylko ze taką korporację stać na to, żeby zatrudniać świeżaków i każdej młodej osobie dać na start ~3000 brutto, podczas gdy dla małej firmy osoba z najniższą krajową będzie zbyt dużym obciążeniem
Te korporacje potrafią na start też dawać dużo mniej; a jak będą Polacy za dużo wymagać to się przeniosą do Indii albo na Ukrainę
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:51   #2939
Jamajka007
Zakorzenienie
 
Avatar Jamajka007
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Pomiedzy niebem a piekłem
Wiadomości: 5 564
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Krolowa Julianna Pokaż wiadomość
Te korporacje potrafią na start też dawać dużo mniej; a jak będą Polacy za dużo wymagać to się przeniosą do Indii albo na Ukrainę
Królowo, oczywiście że potrafią. Mam tu na myśli to, że politycy narzekają, a nie robią nic, żeby ludzi opłacało się zatrudniać, bo pracodawca daje więcej niż pracownik zarabia -> nie może zaoferować wyższej stawki, bo zapłaci jeszcze więcej... Przecież wiadomo że w tej sytuacji lepsze jest wzięcie na fakturę kogoś z własną działalnością
__________________

"Każdy popełnia głupstwa, kiedy jest nieszczęśliwy.."



Jamajka007 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-04-08, 17:56   #2940
201606270916
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 5 832
Dot.: Program Rodzina 500 plus

Cytat:
Napisane przez Carousel Pokaż wiadomość
Ale dlaczego miałyby nie mieć? Dlaczego uczelnia X może, a Y już nie? Są pewne wymagania, które muszą spełnić, by otrzymać akredytację i widocznie je spełniają. Mają chętnych, mają 'pozwolenie', to funkcjonują, ot co. A że Wyższa Szkoła Gier i Zabaw nie może się równać z Uniwersytetem Jagiellońskim, Wrocławskim czy choćby z jakimś UE, czy większością pozostałych publicznych uczelni, to już inna sprawa.



A teraz, przepraszam, jest fair, jak wszystkich absolwentów wrzuca się do jednego worka? Przecież nauka do matury to nie jest nauka, to jest w dużej mierze umiejętność wbicia się w klucz i zastosowania pewnych schematów. Ktoś, kto jest serio dobry, może źle napisać maturę i to nie dlatego, że nie umie. Czy jest fair, jak komuś, kto chce iść na medycynę, nie pójdzie wybitnie matura z biologii, bo większość pytań była z roślinek?

Egzaminy wstępne zależałyby od uczelni i kierunku, byłyby bardziej nakierowane i na poziom samej uczelni, i na kierunek, a więc ograniczyłyby ilość osób, które na studia idą z przypadku, bo akurat matura poszła w miarę.

Sorry, ale na studia nie powinny iść osoby kiepskie czy przeciętne. Skoro dobre studia na dobrych uczelniach pomagają w odniesieniu sukcesu (choć nie są jedynym wyznacznikiem ani warunkiem, wiadomo ), to dlaczego nie mogą być zarezerwowane dla tych faktycznie dobrych i zdolnych? Dlaczego nie mogą być pewnego rodzaju "nagrodą" za pracę i umiejętność wykorzystania swoich zdolności? Tym bardziej, że teraz, w dobie internetu i tak łatwego dostępu do informacji, wytłumaczeniem mogłoby być raczej: "nie przyłożyłem/am się do nauki", niż "mieszkam w małej miejscowości i skończyłem/am kiepskie liceum".



Ale chciał i się dostał, prawda? Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Co do rad od już studiujących - równie dobrze można skontaktować się z kimś na forach/facebook'u czy innych tym podobnych tworach.

I sorry, ale Kraków to nie jest jedyne miasto w Polsce. Młodzież mieszkająca 500 km od Krakowa ma po drodze inne miasta, w których może studiować. Podejrzewam, że ktoś, kto mieszka 500 km od Krakowa, bliżej ma do Warszawy na przykład. A UW chyba nie jest gorsze od UJ, prawda? A jeśli ktoś z Gdańska uprze się, że chce studiować w Krakowie, to już trudno, jego sprawa.



A teraz czasem jest tak, że z jednej uczelni do któregoś tam dnia jest termin ostatecznego potwierdzania chęci nauki, a w innej tego samego jest dopiero ogłoszenie wyników, kto się dostał, więc jeśli ktoś chce iść bardziej na tę drugą, to też ma problem, bo nie wie, czy się dostanie, a w tej pierwszej już musi złożyć papiery.



Na jakiej podstawie takie szacunki?




Z maturami już tak jest, przynajmniej częściowo. Z przedmiotów dodatkowych nie ma matur podstawowych. Podstawa i rozszerzenie jest tylko z języków (bo jeden trzeba zdać na poziomie podstawowym), z matmy i z polskiego (bo to też przedmioty obowiązkowe), reszta - to tylko rozszerzenia.
A co do punktów za egzaminy zawodowe - zgadzam się.



Aha, czyli bardziej opłacało się nie dostawać pensji wcale niż przez jakiś czas część przeznaczać na studia, by potem mieć większe możliwości?



U mnie na studniówkę też kilka osób nie szło. Nie odpowiadało im kilka rzeczy i po prostu zrezygnowali. Ale co z tego?

A co do nauki, to równie dobrze możesz uznać za niesprawiedliwe to, że niektóre osoby praktycznie nie muszą się uczyć, a i tak mają dobre wyniki, bo większość pamiętają z zajęć i łatwo przyswajają materiał, a inne przesiadują nad książkami do nocy, a i tak nie mają takich wyników jak te pierwsze. I co, te pierwsze miałyby specjalnie pisać maturę gorzej? Albo zapłacić tym drugim, by oddać kasę, którą ewentualnie wydały na korki i zrekompensować czas, który oni spędzili na nauce?
Nie zgodzę się co do klucza. Klucz nie działa tak że albo identycznie albo zero punktów. W kluczach odpowiedzi nie na darmo są zapiski że to przykładowe odpowiedzi czy że akceptowane są różne warianty odpowiedzi. Jak ktoś pisze o sztywnych schematach to znaczy że nie rozumie o co chodzi w zasadach oceniania arkuszy maturalnych.

Z tymi poziomami to co chwilę zmieniają, gubię się już. Jak ja zdawałam przedmioty dodatkowe były tylko rozszerzone, obowiązkowe zdawało się podstawowe albo rozszerzone; jak mój brat - dodatkowe mogły być też podstawowe (zdawał na podstawie dodatkowo biologię i geografię). Żeby zdawać rozszerzenie trzeba też było kiedyś zdawać podstawę; później tylko jedno; później przy przedmiotach obowiązkowych zdając rozszerzenie zdawało się też obowiązkową podstawę. Z języków obcych egzamin ustny i pisemny mogły być na różnych poziomach; później wszedł jeden pomieszany poziom egzaminu ustnego bez możliwości wyboru. Z polskiego ustnego były prezentacje (i to też co szkoła to obyczaj, u mnie tematy nie mogły się powtarzać w obrębie klasy, gdzie indziej w obrębie szkoły, jeszcze gdzie indziej było wszystko jedno ), później miały wejść pytania, nie wiem jak tam ostatecznie jest

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:54 ----------

Cytat:
Napisane przez Jamajka007 Pokaż wiadomość
Królowo, oczywiście że potrafią. Mam tu na myśli to, że politycy narzekają, a nie robią nic, żeby ludzi opłacało się zatrudniać, bo pracodawca daje więcej niż pracownik zarabia -> nie może zaoferować wyższej stawki, bo zapłaci jeszcze więcej... Przecież wiadomo że w tej sytuacji lepsze jest wzięcie na fakturę kogoś z własną działalnością
No niestety, tu muszę się zgodzić Rząd mało tego pogarsza sprawę wprowadzając udogodnienia typu dłuższy okres wypowiedzenia, gwarancja uop na czas nieokreślony, oskładkowanie umów śmieciowych i ustalenie minimalnych stawek na zlecenie - znaczy może samo w sobie to nie jest takie złe, ale przy obecnych kosztach skończy się tylko na tym że będzie ciężko dostać śmieciówkę, ciężej uop i będzie więcej osób pracujących na czarno; w dodatku system będzie niesprawiedliwy dla osób wykorzystujących zlecenie i dzieło zgodnie z ich przeznaczeniem.
201606270916 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-05-23 12:42:19


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:51.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.