|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 29
|
Jak sobie radzić..?
Witajcie.
Nie wiem czy ktoś będzie zainteresowany czytaniem tego, ale samo to, że to tu z siebie wyleję chyba trochę mi pomoże. Od paru lat mam jakieś wahania nastrojów. Nie zdarza się to systematycznie, czasem raz w miesiącu, czasem więcej. Po prostu nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie umiem się odnaleźć we własnym życiu. Mam chłopaka, jesteśmy razem od 2 lat, między nami jest wszystko ok, ale ja zawsze wszystko wyolbrzymiam, dobieram sobie niepotrzebnie różne rzeczy do głowy, choć tak naprawdę niepotrzebnie, bo wiem, że ON mnie kocha. Podobno jestem ładną dziewczyną, podobam się facetom, ale mimo to, ja nie potrafię dojrzeć w sobie tej "ładnej" strony, nie wiem jak ktoś może się mną interesować i we mnie coś widzieć. Po prostu czuję się jak zero, nic w życiu nie osiągnęłam, niczego nie mam, na około wszyscy piękni, wykształceni, mam wrażenie, że nie pasuję tu i najchętniej bym się schowała gdzieś w kącie i tak po cichu przeżyła resztę życia. Mam zaburzoną samoocenę, kompleksy.. Pewnie m.in dlatego, że jak byłam młodsza to byłam najgrubszym dzieckiem w rodzinie (choć jak patrzę teraz na zdjęcia to moja waga była normalna), często byłam pośmiewiskiem wśród innych dzieciaków, jakoś nie mogłam wpasować się w tłum, a jak już mnie sobie upatrzyli, to ciągnęło się to długi czas, że mi dokuczali itd... Wpadam w dół jak widzę piękne kobiety na ulicach, jak pomyślę sobie, że mój facet na nie patrzy, że mu się pewnie jakieś podobają, to ryczeć mi się chce. Takie napady mam też nawet wtedy, jak oglądamy jakiś film/serial, a tam pojawi się jakaś naga bądź półnaga kobieta..Chociaż wcale nie musi być naga, wystarczy że jest piękna, cudowne oczy, piękne usta, ideał. Od razu się z nią porównuję, myślę sobie czy mó facet by takiej odmówił, gdyby chciała z nim iść do łóżka, wyobrażam sobie niewiadomo co.. mam gulę w gardle i staram się nie poryczeć, żeby mój facet nie myślał, że jestem jakąś wariatką ![]() Ogólnie mam poczucie, że jestem beznadziejna i nudna. Póki co nie mam pracy, a więc właściwie i pieniędzy, zresztą i tak nie zapisałabym się pewnie na żadne zajęcia dla zabicia czasu, bo nie umiem nawiązywać kontaktu z nowymi ludźmi, zawierać nowych znajomości. Często staram się myśleć pozytywnie, tłumaczyć samej sobie, że skoro mój facet jest ze mną, to właśnie dlatego, że mnie wybrał, że coś we mnie faktycznie jest fajnego. Czasem to działa na chwilę, czasem nie. Różnie bywa. Ale czuje jakby te wszystkie negatywne emocje zżerały mnie od środka.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Masakra, wiem że to jest masakra- zdaję sobie z tego sprawę. Nie wiem tylko jak mam to zmienić. Sama już czasem nie mogę z sobą wytrzymać- po prostu mam dosyć. Chcę żyć normalnie, z niewymuszonym uśmiechem na ustach, spokojnie, bez nerwów, chorej zazdrości, nie przejmować się tak wszystkim, nie martwić.. Nikomu o tym nie mówię, zresztą nie mam wielu znajomych, a Ci którzy są, mieszkają w innym mieście i od czasu do czasu tylko się kontaktujemy i widujemy ze sobą. Przed rodziną i bliskimi, z którymi mieszkam udaję, że wszystko jest ok, nawet jak ma zły nastrój. Zmuszam się i udaję, nie chcę żeby ktoś wiedział że mam taki misz-masz w głowie. Nie chcę też chodzić do lekarza, jakoś nie umiem o tym rozmawiać, boję się być w centrum uwagi. Co mogę zrobić, żeby podnieść swoją samoocenę, pogodzić się ze sobą, z własnym JA? Może znacie jakieś książki, które mi z tym pomogą? Jakieś psychologiczne artykuły, lektury, dzięki którym może poczuję się lepiej, normalniej..? Przepraszam za ten chaos w mojej wypowiedzi, może się będzie ciężko czytać, ale wyszło to ze mnie prawie jak jednym "tchem". Edytowane przez olakucola Czas edycji: 2016-04-27 o 23:25 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 169
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Mam bardzo podobnie. Kompleksy, porownywanie sie... i to tez odbija sie na pewnych sytuacjach. Nauczylam sie przeksztalcac te okropne uczucie w cos "slodkiego", przynajmniej moj partner tak mnie widzi, gdy zapytam sie z oczami kota ze Shreka "czy uwazasz ze ona jest ladniejsza ode mnieee?" a on "zacisnie" mi twarz rekoma z dwoch stron ze wygladam jak maly prosiak, usmiecha sie i oczywiscie odpowie ze nie, usmiechajac sie bo zadaje glupie pytania a dodatkowo wygladam smiesznie jak mi ta twarz tak scisnie. Rozluznia to troche powage moich mysli i tego jak sie porownuje.
W kazdym razie strasznie ciezko bez odpowiedniej terapii poprawic swoje samopoczucie i wiare w siebie. Najlepiej by bylo jakbys sie otworzyla, bo psycholog nie ogryzie a moze na prawde pomoc. Ja sama planuje ewentualnie skupic sie na tym, jak uporam sie z innymi problemami. Sama bylabym ciekawa tytulow ksiazek i artykulow ktore sa dosc pomocne. Jedyne co ci moge doradzic to ze muzyka zdaje sie czesto pomagac i wprawiac w nastroj "moge wszystko". Zalezy oczywiscie czego sluchasz, ale wydaje mi sie ze w kazdym gatunku znajda sie motywujace, dobre i "powerful" (nie umiem dobrac polskiego slowa) kawalki, ktore zmanipuluja twoj mozg, przynajmniej tymczasowo, ze bedziesz myslala o sobie lepiej, jak i o swoich mozliwosciach. Poza tym, staraj sie chodzic wyprostowana z glowa do gory, niezaleznie jak sie czujesz. Jest to inny trik, ktory manipuluje mozgiem, taka odwrotnosc tego ze jak czlowiek czuje sie dobrze ze soba to wyglada na pewnego siebie. Jak bedziesz wygladac na pewna siebie, poczujesz sie pewniej. Nie wiem jak efektywnie to moze dzialac, ale jak czasem przypomne sobie o tym by wygladac pewniej, to faktycznie po kilku minutach troche lepiej sie czuje. I powtarzaj sobie to co juz wiesz - twoj partner wybral cie bo mu sie podobasz taka jaka jestes. Jest duzo typow urody, i duzo "typowo pieknych" ludzi, ale czesto nie widzimy w nich nic szczegolnego, tym bardziej gdy jestesmy w szczesliwym zwiazku. Wyglada na to ze twoj partner bardzo cie kocha i martwi sie twoja samoocena a nie nabiera dystansu czy sie zniecheca. To bardzo dobry znak. Jesli mialby ciagaty do innych ladnych kobiet, to zauwazylabys to chociazby w sposobie jaki by cie traktowal. Bylby bardziej zirytowany nizeli kochajacy. Obroc tez sytuacje w druga strone. Czy twoj chlopak jest z wygladu idealem? (starajac sie patrzyc z boku) Czy sa aktorzy dajmy na to w filmie ktorzy uchodza za przystojnych i sama to zauwazasz? Czy poszlabys do lozka z takim Johnnym Deppem czy Bradem Pittem? Czy twoj partner przejawia jakis objaw zazdrosci i niepewnosci siebie gdy ogladacie film z przystojnymi aktorami? Jesli nie, to sama widzisz ze mozliwe jest bycie z kims i nie ogladanie sie na innych ludzi, nawet jesli sa atrakcyjni. Sa zwiazki luzniejsze gdzie kobieta jak i facet pozwalaja sobie na podziwianie innych ludzi i ich komplementowanie, a sa zwiazki gdzie partnerzy w ogole nie mysla o innych w kategoriach atrakcyjnosci. Jesli twoj partner przejawialby osobowosc z pierwszego typu zwiazku, to byloby to dla ciebie bardzo nieprzyjemne i ciezko by ci bylo sie podbudowac, bedac niepewna siebie. Jesli jest jednak osoba typu drugiego, nie musisz sie o nic martwic. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Cytat:
po drugie - psychoterapia (ale nie wizyta u psychologa). po trzecie - znajdź sobie rozrywkę, jakiś cel. skoro nie pracujesz to może zdecydujesz się na jakiś wolontariat? może zacznij ćwiczyć, żeby wyrzeźbić sobie sylwetkę?
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 6
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Witam
Nie chcę zabierać głosu odnośnie wszystkich problemów, ale jeśli Poświęcisz chwilę to być może uda mi się zmienić Twoje postrzeganie tego co myślą i czują faceci gdy patrzą na inne kobiety. Sam miałem ten kłopot i pewnego dnia, po kolejnej scysji, zdecydowałem się na szczerą rozmowę. Moja Pani jest obdarzona dużym temperamentem, zawsze ciągnęło mnie do takich kobiet, więc każda awantura to taki mały armagedon. Usiedliśmy sobie ja spokojny ona- wulkan i porozmawialiśmy jak "biali ludzie". Czy faceci patrzą na inne kobiety? Tak, patrzymy. ( Już widzę, że jak się gotuje...). Tak samo jak na sportowe samochody czy jakieś gadżety elektroniczne. To nie jest to samo! Nie..? A co jeżeli ładunek emocjonalny jaki poświęcamy tym różnym obiektom jest taki sam? Czy facet, który patrzy na obcą kobietę ma zamiar zaangażować się w coś konkretnego? No pewnie... Na tej samej zasadzie zaraz poleci do dealera Porsche, żeby wynegocjować sobie korzystną cenę sprzedaży... Patrzymy na coś bo to jest po prostu ładne i mieści się w naszym kanonie piękna ale to wcale nie oznacza, że chcemy to mieć czy budować z tą osobą jakieś głębsze relacje. Bardzo mi się podobają sportowe samochody i chociaż stać mnie na taki to nigdy czegoś takiego sobie nie kupię- jest niepraktyczny. Kolejny przykład: jak zareagujesz widząc jak Twój mężczyzna patrzy na coś i okazuje przy tym wszystkie uczucia w jakie wyposażyła go natura, od chorobliwej złości po euforię graniczącą z ekstazą? Dodaj Sobie do tego jeszcze i to, że w Waszym związku nigdy nic takiego mu się nie przydarzyło a jeśli tak to sporadycznie i dotyczy to tylko radości albo rozdrażnienia ale nigdy te dwie skrajności nie wystąpiły w formie łącznej. Masz to? No to jedziemy... O co chodzi? Facet siedzi przed szklanym ekranem i patrzy jak 22 kretynów, plus sędzia, biega po kawałku trawnika za czymś co pierwotnie było nadmuchanym owczym pęcherzem. Czy on jest zaangażowany emocjonalnie? O tak! Uwierz mi nawet bardzo i niejedna kobieta przekonała się, że zawracanie mu głowy w takiej chwili jest raczej niewskazane... Ale czy to może zniszczyć Wasz związek? Jakiej ekwilibrystyki umysłowej bym nie wykonał to ciągle mi wychodzi, że jednak nie. Idźmy dalej, czy Wy kobiety nie patrzycie na innych facetów? Ależ oczywiście, że tak. A czy Wam się wydaje, że my tego nie widzimy? Oczywiście, że widzimy... Różnica polega na tym, że my patrzymy a wy "rzucacie spojrzeniem", dodatkowo, kiedy mijacie takiego osobnika starcie się za wszelką cenę nie oglądać za siebie co sprawia, że robicie się takie sztywne i spięte. Czy my tego nie widzimy? Ależ oczywiście, że widzimy... A co my o tym myślimy? Czy to oznacza, że rzucicie nas i polecicie molestować tego gościa a między nami będzie koniec? Czy czujemy jakiekolwiek zagrożenie dla naszego związku? Nie, nic z tych rzeczy. Czy Wasz facet zrobił Wam z tego powodu awanturę? Tu mogę napisać tylko za siebie, nigdy żadnej scysji z tego powodu w moim związku nie było. Co więcej u mnie to wywołuje uśmiech na twarzy na czym zostałem parę razy złapany. "I z czego się śmiejesz? Ja..? Tak ty! No bo tak popatrzyłaś na tego faceta... Ja??! Ja na NIKOGO nie patrzyłam i przestań mnie denerwować!", po czym Moja Pani się obraziła. Wyszło na to, że to ja stwarzam jakieś problemy i to wszystko jest moja wina. OK niech i tak będzie. Czy ja wtedy poczułem, że mój związek może lec w gruzach? Absolutnie nie i to jest sedno sprawy. My się nie awanturujemy bo z góry zakładamy, że Wy macie do takich historii takie samo podejście jak my mężczyźni. Patrzycie bo ktoś jest po prostu ładny, tak samo jak torebka, kostium czy buty i absolutnie nie oznacza to, że macie zamiar nas porzucić. Druga sprawa to czy my porównujemy nasze Panie z innymi kobietami- i to tak na serio. Rozmawiałem o tym z kolegami (mężczyźni są nieco bardziej otwarci w niektórych sprawach) i każdy z nich myśli tak samo więc skala porównawcza wykracza tu poza moją osobę. Czy widząc inną kobietę na ulicy, oglądając film, będąc na plaży czy basenie zastanawiamy się czy natura wyposażyła ją w coś lepszego niż moją Kobietę? NIGDY i w żadnym wypadku. Moja Pani to świętość, tabu którego nie wolno naruszyć- nawet myślą. a jeśli komuś przyszłoby do głowy zrobić coś takiego i ja bym się o tym dowiedział, to powyrywam mu ręce razem z płucami, bo nie ma za to takiej kary, która by była zbyt surowa. Pan Bóg dał trochę siły więc lojalnie uprzedzam... I ostatnia kwestia to kompleksy. Podejrzewam, że to co teraz napiszę odzwierciedla pogląd większości mężczyzn (mogę się wszakże mylić, nie jestem jakimś specjalistą czy guru), w każdym razie tak samo myślą wszyscy faceci, z którymi na ten temat rozmawiałem. Każda kobieta, bez wyjątku, ma jakieś blokady. Tak zostałyście stworzone i my to akceptujemy bez żadnego "ale". Jest to część Waszej natury, czegoś co my określamy mianem kobiecości. Jeden prosty przykład: Nie ma na świecie takiej kobiety, która gdy ma pierwszy raz obnażyć się przed mężczyzną stwierdzi, ze przychodzi jej to bez problemów. W ten rodzaj blokady Zostałyście wyposażone "fabrycznie" czyli rodzicie się z nią. Czy my nie czujemy tego problemu? A jakże.... Nic tak nie buduje nastroju u faceta jak zobaczyć w oczach swojej ukochanej tę mieszaninę strachu, wstydu i niepewności... Czy to nas odstręcza? Nie, to wyzwanie, honor i obowiązek dla każdego mężczyzny. Wziąć swoją Panią za rękę i czując jak bardzo mi ufa, poprowadzić ją przez piekło obaw i niepewności. Nic, absolutnie nic, z wyjątkiem dziecka, nie dało mi takiej satysfakcji jak to, że pomogłem się przełamać mojej Kobiecie. Nie bój się z nim porozmawiać, on czeka na to z tą sama niecierpliwością jak na Wasz pierwszy pocałunek. Bądź pewna, że potraktuje Cię poważnie tak jak byście rozmawiali o życiu lub śmierci, nie będzie się z tego śmiał i zaangażuje się całym sobą, ale musisz zrobić dwie rzeczy. Powiedzieć mu o tym i zaufać. Najtrudniejszy jest pierwszy raz a jeśli uda Wam się przez to razem przejść to potem będzie już tylko łatwiej. Nie wiem czy udało mi się rozproszyć Twoje wątpliwości, mogę mieć tylko nadzieję, że poczujesz się trochę lepiej czytając te wypociny. Forum jest anonimowe a ja nie żadnego powodu żeby Cię okłamywać. Na koniec ma jedna prośbę, która dotyczy Wszystkich Pań, które zdecydowały się przejrzeć te enuncjacje. Proszę, błagam, zaklinam w imieniu brzydszej części ludzkości: Zacznijcie patrzeć na siebie naszymi oczami. Faceci nie są zbyt skomplikowani i wystarczy odrobina empatii aby nas zrozumieć. Pozdrawiam. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 169
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Cytat:
Chcialabym zeby na wizazu bylo wiecej meskiego punktu widzenia, szczegolnie takiego. Zdroworozsadkowo i bez oceniania. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 29
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Cytat:
![]() Muzyki słucham różnej, najczęściej rockowe nuty, często są dołujące, ale fakt czasem zdarzy się kawałek który podnosi na duchu i jest lepiej, ostatnio trochę zapomniałam o muzyce, muszę do tego wrócić. Dawniej nie wyobrażałam sobie dnia bez muzyki. Trik z chodzeniem z wyprostowaną, z głową do góry też wydaję się dobrym pomysłem, chociaż znając siebie, nawet jak będę tak szła a zobaczę jakąś wystrzałową dziewczynę to skurczę się jak najbardziej się da jakbym chciała się schować.. ehh. Patrząc z boku, mój facet najpiękniejszy nie jest, nawet jak się poznaliśmy to nie sądziłam że coś z tego będzie, bo totalnie nie był w moim typie. Ale teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu i na co dzień, i w łóżku również. Jak oglądamy coś, gdzie jest przystojny aktor, to on w ogóle nie zwraca na to uwagi, nie przejawia objawów jak napisałaś. Ale on w ogóle chyba nie ma jakichś mega kompleksów, w każdym razie nie mówi o tym, a ja nie zauważyłam nic takiego- dobrze mu ze swoją osobą. Tylko ja nie potrafię sobie wybić z głowy tego porównywania się z innymi ![]() A mój mężczyzna to taki "sportowy" typ-od zawsze, lubi ćwiczyć, rower, siłownia, basen, nie ma praktycznie dnia bez sportu. Ja nie przepadam sa sportem- ewentualnie rower, więc tym bardziej, jak sobie myślę, że się naogląda na siłowni jakichś wysportowanych, wygimnastykowanych dziewczyn to mnie już w końcu nie będzie chciał. Ale też wtedy mówię sobie- "jak sie poznaliście to też chodził na siłownie, mógł tam kogoś poznać i równie dobrze być z kimś, wtedy nie było by nas". Mogę sobie tak mówić i mówić, ale na samą myśl, że sobie tam ogląda ćwiczące dziewczyny to mi słabo.. Cytat:
![]() Nie potrafię sobie tego wyobrazić, jak rozmowa z obcą osobą mogłaby mi pomóc. Jakoś nie dociera to do mnie, nie wiem czy potrafiłabym się otworzyć na taką terapię, chyba póki co nie jestem na to gotowa ![]() Miałam taką chwilę, że postanowiłam się wziąć za siebie, próbowałam coś tam ćwiczyć, ale wytrzymałam może z pół miesiąca. Jakoś totalnie brak mi motywacji, zawsze myślę, że to i tak mi nic nie da, że prędzej czy później rzucę to wszystko i mi się odniechce.. Nie mówię o tym nikomu znajomemu, bo na co dzień staram się być "twardą babką", nie chcę żeby ktoś widział, że jestem słaba, że sobie z czymś nie radzę. Jak czasem się zdarzy mi jakaś chwila słabości (np.płacz) to później mi za to wstyd. Jedynie czasem jak napiję się alkoholu, wyluzuję się, to potrafię być bardziej otwarta i nie myślę o tym, choć czasem mam też gorszy dzień i nawet wtedy płaczę i mam najgorsze myśli jakie mogą być. Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi, może ktoś tu wpadnie jeszcze i poleci jakąś książkę, od tego wolałabym zacząć, myślę, że taka lektura pomogłaby zdecydować mi się na wizytę u jakiegoś lekarza, bo póki co, nie wyobrażam sobie tego. Pozdrawiam Was ![]() ![]() ![]() Oh, teraz widzę nowy post, Ronin, już zabieram się za czytanie! edit: Zatkało mnie po przeczytaniu, powiem nawet szczerzę, że poryczałam się, nie wiem czemu. Chyba ze swojej bezsilności, bezradności.. Ale trochę lżej też zrobiło mi się na sercu. Zastanawiałam się, czy porozmawiać o tym z moim facetem, ale nie wiem czy dam radę, tak się otworzyć całkowicie. Na codzień jest świetnie, nie kłócimy się prawie, potrafimy się dogadać, spędzać miło czas, seks jest niesamowity, więc na inne rzeczy nie mogę narzekać- tylko ten temat mnie tak gnębi. Ciężko by było, na samą myśl czuję tę gulę w gardle i zbiera mnie na płacz. Zresztą obawiam się, że jeśli zapytam go czy porównuje mnie z innymi, to nawet jeśli tego nie robi do tej pory, to zacznie- przez to że samym pytaniem mu podsunę taki pomysł. Nie wiedziałabym jak zacząć taką rozmowę, co mówić, pewnie zapomniałabym o wszystkim co chciałabym powiedzieć a i potem bym się z tego wszystkiego poryczała. Zawsze tak wszystko przeżywam- wkurza mnie to.. Ogólnie, to jestem bardzo emocjonalna, wrażliwa, ale też ze wszystkich sił staram się to ukrywać, przed wszystkimi, bez wyjątku- nawet przy swoim mężczyźnie staram się nie okazywać słabych stron, czasem to nie wychodzi, bo się po prostu nie da. Mam wrażenie, że to wszystko się we mnie kumuluje, w środku, a jak w końcu nie wytrzymam i wybuchnę to nie wiem co będzie. Dziękuję Ronin za tę odpowiedź, dobrze spojrzeć na to od Waszej strony. Ulżyło mi. Mam nadzieję, że mój mężczyzna ma podobnie. Może kiedyś jakoś przekonam się do rozmowy o tym, chyba zacznę małymi kroczkami- codziennie po trochę będę o tym myśleć i oswajać się z tym- może to mnie kopnie do przodu, żeby zacząć temat.. Jak dobrze, że jest to forum.. Można się wyżalić, wygadać, bezinteresownie otrzymać dobrą radę, dobre słowo.. Dziękuję! Mam nadzieję, że będą w tej sprawie jakieś postępy- będę pisać! Edytowane przez olakucola Czas edycji: 2016-04-28 o 11:59 |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 169
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Cytat:
Co do tej postawy, nawet jak zobaczysz ladna dziewczyne - zabraniam ci sie kulic! Poza tym pomysl o tym, ze kazdy ma "cos". Kazdy ma jakis problem. Widzisz ladna dziewczyne, zaczynasz zle sie czuc, bo uwazasz ze jest lepsza... pomysl jednak o tym ze moze np jest bardzo glupia, plytka, ona np nie ma wspanialego partnera. Nie chce mowic ze takie myslenie jest ok, chodzi o to by zdac sobie sprawe ze uroda to nie wszystko. U ciebie wyglada ze jedyny problem to samoocena. Nie narzekasz na nic innego, zwiazek masz fajny i na pewno osobowosc tez, jesli jestes w takim dobrym zwiazku z dobrym facetem. Twoj facet na pewno jest tez ogarniety na tyle, by wiedziec, ze piekno to nie wszystko. Ale jak wspomnial Ronin, pewnie nawet nie przechodzi mu przez mysl by nikogo podziwiac. Spojrzy na to co ladne, spojrzy na to co brzydkie, pewnie ledwo sie zreflektuje i tyle. Co do silowni, to co sobie powtarzasz jest tez racja, tylko ciezko ci w to uwierzyc, co calkowicie rozumiem bo mam to samo. Moj facet akurat sportowcem nie jest, ale tez sobie wyobrazalam ze podoba mu sie kolezanka z pracy, z samego wzgledu ze ma ladna figure i nie jest brzydka. Jednak wychodzi na to ze ma paskudny charakter i generalnie wiekszosc historii z nia nie sa zbyt pozytywne. Druga kobieta z jego pracy jest przy kosci i wlasnie zostala mama i przejawia bardzo matczyne odruchy do wszystkich. Jest sympatyczna ale akurat o nia sie nie obawiam. Jednak wiem co czujesz, bo wizja ze normalna ladna kobieta mialaby kontakt z moim facetem tez powoduje u mnie gule i niepotrzebne nerwy. Staram sie jednak obserwowac jak moj partner sie zachowuje. Jako ze jest tak jak ja introwertykiem i nie bardzo garnie sie do ludzi i nie przejawia odruchow "przytulania" czy "calkowania" do nikogo poza najblizszymi, jesli zachowuje sie tak samo do obcej kobiety jak do wszystkich innych, czyli normalnie ale zdystansowanie, bez wgapiania sie i dziwnych tekstow - jest ok. Takie cos mnie uspokaja. Moze sama bedziesz miala okazje cos podobnego zaobserwowac. Na pewno znasz swojego chlopaka na tyle by zauwazyc u niego przejaw niecodziennego zachowania. Co do rozmowy z nim - jest to dobry pomysl, szczegolnie jesli latwo wam sie rozmawia na inne ciezsze tematy. Moj facet wiedzial od poczatku ze mam problemy z samoocena, bo moja reakcja na komplementy byla zazwyczaj negujaca, w zadne nie wierzylam. A w naszych rozmowach (zanim bylismy razem) mowilismy o swojej przeszlosci i powiedzialam mu o tym jak bylam wysmiewana przez swoja urode i ze mam zero pewnosci siebie. Pozniej bedac razem porownywalam sie z innymi i nie od razu bylo dobrze i slodko. Byly momenty ze nie do konca rozumial. Jednak bylismy w zwiazku na odleglosc, wiec dochodzily rozne inne wizje, a nasze okolicznosci poznania rowniez nie dawaly mi spokoju co do jego postawy do dziewczyn i atrakcyjnosci. Teraz jest z tym lepiej, mieszkamy razem, znam jego znajomych i wiem z kim pracuje. Wiedza daje mi troche spokoju, bo nie lubie niejasnosci. Wyglada na to ze ty nie masz zadnych powodow by sie martwic, a jest to tylko w twojej glowie. I niestety rozumiem i tez z tym walcze i jak cokolwiek innego przyjdzie mi do glowy ci doradzic to to zrobie. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
A ja mam takie pytanie: co TY w ogóle robisz w życiu? Bo z tego, co piszesz to ani się nie uczysz, ani nie pracujesz. Nie dziwię się, że masz się za nudną.
Ja akurat nie będę polecać książek, bo książki nie pomogą, jeśli nie będą szły za nimi czyny. A wdajesz się być takim typem, co lubi posiedzieć, porozmyślać, poużalać się trochę, ale nic z tego konstruktywnego nie wychodzi. Zacznij pracować nad sobą, bo mam wrażenie, że czekasz aż Ci coś z nieba spadnie. Wszyscy dookoła piękni i wykształceni, tylko u Ciebie nuda. Siedzisz w takiej swojej ciasnej strefie komfortu i możesz jeszcze długo tak posiedzieć. To, że ukrywasz się pod maską i udajesz, że wszystko jest "w porządku" tylko Ci szkodzi (pewnie otoczenie i tak widzi, że nie jest). Jak masz coś zmienić, jeśli sama to w sobie wypierasz? O chłopa jesteś zazdrosna, bo masz niską samoocenę. A samoocenę masz niską, bo jesteś zasiedziała, nie masz zajęcia. Przeraża Cię nawet wyjście na zajęcia, bo boisz się ludzi. Sama siebie trzymasz pod kloszem i się nad sobą rozczulasz. Takim sposobem na pewno nie będziesz silniejsza, właściwie to będzie tylko gorzej.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 269
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
@olakucola
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Tak więc podobają mu się i z pewnością sobie fantazjuje, przynajmniej od czasu do czasu. Takie biolo. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Eghm. Jeśli tak czujesz, zacznij się kulturalnie i intelektualnie rozwijać. Cytat:
Cytat:
Możesz też zgłosić się do mnie, nie musisz podawać żadnych danych osobistych, rozmowa pisemna. Cytat:
Cytat:
Cytat:
@un_chocolat Cytat:
Cytat:
@skazana_na_bluesa Cytat:
@ronin Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
(inna rzecz: gdybym się tu w temacie nie pojawił, te Twoje czcze "pogróżki" na forum kobiecym brzmiałyby cokolwiek... nieelegancko) Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
@un_chocolat Cytat:
Cytat:
Cytat:
@olakucola Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Polecałbym też zbadać się pod kątem zdrowia fizycznego, układu nerwowego, hormonalnego. Tam gdzieś może tkwić pośrednia przyczyna, katalizator depresyjnych humorków. Cytat:
Cytat:
Prawdopodobnie jednak nie porównuje z Tobą robiąc zestawienie typu: hmm, moja ma brzydsze cycki, tamta ma lepsze włosy. I jeśli tego nie robił, to nie zacznie, bo mu "pomysł podsuniesz". Cytat:
@un_chocolat Cytat:
@rockandrollqueen Wreszcie trafił się ktoś, kto przerwał te wspólne lizanie ran i głaskanie się po wrzodach. Podejście masz dobre, tyle że osoby słabe, przesadnie emocjonalne i wrażliwe takiej rady nie docenią, wolą łagodne wsparcie, mizianie, pocieszanie. Za mało w nich Ciemnej Strony, za mało gniewu, woli zmiany, woli stawania się i posiadania władzy nad sobą. Ostatecznie każdy sam decyduje czy woli żyć, czy wegetować. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 169
|
Dot.: Jak sobie radzić..?
Cytat:
Poza tym uwazam ze nie ma nic zlego w tym by wiedziec gdzie partner sie wybiera i z kim. Zgadzam sie co do swobody i zaufania, ale trzeba tez sie dobrze dobrac. Jesli mialabym partnera ktory chcialby swobody w rozumieniu "wroce pozniej" i nie mowi mi dlaczego, to mi sie to ma prawo nie podobac jesli sie martwie i ja z wlasnej woli bym poinformowala. Nie chcialabym czuc ze jedna strona daje wiecej niz druga, bo informowanie drugiej polowki o tym gdzie sie jest jest przejawem troski o tym by sie nie martwila i o tym, ze jest na tyle wazna by to wiedziec i nie ma sie nic do ukrycia. Poza tym, zajecia to dosc istotna rzecz autorko. Majac zbalansowane zycie, przyjaciol, zajecie, jakies hobby jest o wiele latwiej zrelaksowac sie i nie postrzegac zwiazku jako ciagle zagrozenie. Mam ten sam problem, bo poszukuje pracy a tu gdzie mieszkam nie mam zadnych znajomych. Kogokolwiek poznaje to nie idzie ciagnac tej znajomosci dalej, gdzie mozna by sie spotkac na kawe. To bardzo utrudnia zycie, wiec dobra rada jest by znalezc cos na czym moglabys sie skupic. Poczujesz sie lepiej ze soba, bedziesz szczesliwsza i czesc zmartwien zniknie. Mozliwe nawet ze nie bedziesz miala sily sie martwic. Aczkolwiek nad samoocena rowniez musisz popracowac, a jest to bardzo trudne. Niestety niektorzy znow sprowadzaja taki problem do "ogarnij sie". Takie podejscie nie zadziala w przypadku osob z problemami, Sheev. I nie ma w tym nic zlego ze oczekuja zrozumienia i rad, ktore za tym ida, bez patrzenia na nich z gory. Do osob w depresji nie mowicie takim tonem, ale jak ktos jest zagubiony, ma inne problemy, czesto nastepuje pasywny atak, bo przeciez wystarczy zrobic "to" czy "to". Dziewczyna nie jest glupia, bierze sobie do serca rady i wskazowki. Ale jesli przytaczacie je w slowach i tonie ktory sugeruje ze jest dziecinna/niedojrzala i inne tego typu, to tylko pogorszy sprawe i jest calkowicie niepotrzebne. Autorko, ksiazki to dobry pomysl, ja chyba sama czegos poszukam w tej kwestii. Muzyka, postawa mimo ze tymczasowe, nie zaszkodzi ci wdrozyc. Zajecie jest jednak czyms najwazniejszym. Wdrazajac te wszystkie rzeczy juz powinno byc latwiej, a jak wciaz bedzie ci ciezko, wtedy staraj sie porozmawiac z chlopakiem. Na pewno zrozumie i powinien pomoc. Poza tym, wal na priv jesli chcesz pogadac, o tym czy czymkolwiek innym ![]() Edytowane przez un_chocolat Czas edycji: 2016-04-29 o 03:07 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:12.