Co jedzą nasze starsze dzieci- sprawdzone produkty, przepisy i inne informacje

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez monarika

Perse napisz jeszcze dokładniej co Artek je i o których godzinach. Jak wygląda Wasz rozkład dnia?
Po co ganiasz za nim po placu zabaw z bananem skoro nie chce go jeść?

On chce go jeść, tylko nie ma czasu usiąść i go w spokoju zjeść. Jak mu go daję, to z chęcią je.

Artur najczęściej rano, po przebudzeniu pije kakao. Po jakimś czasie je bułkę, najczęściej z dżemem. Potem (po 2-3h) jest albo owoc albo jogurt. Potem jest obiad. I potem to różnie - jak je obiad ok. 13-14 to jest jeszcze jakiś podwieczorek (typu właśnie owoc, jogurt - to, czego nie jadł rano), albo je drugie danie, tj. to, co my - jakiś placek, trochę makaronu, ryżu itd. Jak je obiad później, ok. 16, to już jest potem tylko kolacja. Np. bułka, ogórek i parówka. Albo mleko z płatkami (kupuję np. takie w Rossmannie różne zboża do mleka). A czasami nie chce kolacji. Przed snem pije jeszcze trochę mleka (zwykłego, z mm zrezygnowałam), ale niewiele, to już raczej tylko z przyzwyczajenia.

Czyli tak:
7 kakao
8-9 bułka
11-12 jogurt
15 obiad
17 owoc
19 kolacja
20 mleko

Albo
8 kakao
10 bułka
13 obiad
16 owoc, jogurt, serek, ew. coś z naszego obiadu
19 kolacja
20 mleko

Plus na spacerze coś tam przegryza zwykle, choć jest to np. 1/4 bułki (zwykłej albo jakiejś słodkiej). Jak ma ochotę w ciągu dnia na owoce, to też dostaje.

Przyznaję, że ilość już (bo kiedyś jadł dużo, dużo mniej) nie jest dla mnie problemem. Czasami któryś posiłek odpuszcza, je w mikro ilości, ale tym się już nie martwię.
Obecnie dla mnie jedynym problemem jest jakość tych posiłków i to, że nie chce niektórych "normalnych" rzeczy jeść.

[wika82]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;59804781]On chce go jeść, tylko nie ma czasu usiąść i go w spokoju zjeść. Jak mu go daję, to z chęcią je.

Artur najczęściej rano, po przebudzeniu pije kakao. Po jakimś czasie je bułkę, najczęściej z dżemem. Potem (po 2-3h) jest albo owoc albo jogurt. Potem jest obiad. I potem to różnie - jak je obiad ok. 13-14 to jest jeszcze jakiś podwieczorek (typu właśnie owoc, jogurt - to, czego nie jadł rano), albo je drugie danie, tj. to, co my - jakiś placek, trochę makaronu, ryżu itd. Jak je obiad później, ok. 16, to już jest potem tylko kolacja. Np. bułka, ogórek i parówka. Albo mleko z płatkami (kupuję np. takie w Rossmannie różne zboża do mleka). A czasami nie chce kolacji. Przed snem pije jeszcze trochę mleka (zwykłego, z mm zrezygnowałam), ale niewiele, to już raczej tylko z przyzwyczajenia.

Czyli tak:
7 kakao
8-9 bułka
11-12 jogurt
15 obiad
17 owoc
19 kolacja
20 mleko

Albo
8 kakao
10 bułka
13 obiad
16 owoc, jogurt, serek, ew. coś z naszego obiadu
19 kolacja
20 mleko

Plus na spacerze coś tam przegryza zwykle, choć jest to np. 1/4 bułki (zwykłej albo jakiejś słodkiej). Jak ma ochotę w ciągu dnia na owoce, to też dostaje.

Przyznaję, że ilość już (bo kiedyś jadł dużo, dużo mniej) nie jest dla mnie problemem. Czasami któryś posiłek odpuszcza, je w mikro ilości, ale tym się już nie martwię.
Obecnie dla mnie jedynym problemem jest jakość tych posiłków i to, że nie chce niektórych "normalnych" rzeczy jeść.[/QUOTE]

U nas całkiem podobnie za wyjątkiem porannego kakao i mleka wieczorem.
Odrobinę inne godziny.
Ja akurat Cię rozumiem z tym bananem.

[Ingrid80]

U nas było podobnie z tym że nie pozwalalam ( nadal nie pozwalam ;-)) pić kakao przed śniadaniem bo tracila apetyt na jedzenie. Wieczorne mleko piła do kolacji.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez Miramej

Absolutnie nie mam na myśli przegłodzenia dziecka Ale chyba bym spróbowała przez jakiś czas tak, że podałabym następny posiłek po prostu, eliminując przede wszystkim cukier, do zera.
Mój syn też nie lubi ziemniaków, frytki oczywiście tak, takie z piekarnika nie wychodzą mi chrupiące, więc znalazłam przepis na pieczone ziemniaki i te lubi bardzo. Przez jakiś czas nie lubił papryki, nie zmuszałam, ale często podawałam na kolację dla nas, w końcu też znów sięgnął (bo wcześniej lubił).

Ja tu widzę sedno problemu - gdybym była Artkiem, robiłabym tak samo, jak on. Po co w ogóle próbować, skoro suma sumarum dostanę to, co chcę.
Przecież nie umrze z głodu, bo wszystko robi się przecież małymi krokami, a nie w złości i na przetrzymanie z głodu cały dzień.

Tak czy siak, życzę, żeby zaskoczył prędzej niż w wieku dorosłym

Miramej, w przypadku mojej starszej córki guzik to dawało.

Ona wdała się z tym we mnie, ja do dzisiaj mam ogromne opory przed próbowaniem nowych rzeczy.
Młodsza - jak ojciec, zjadłaby wszystko, próbuje każdą podsuniętą jej rzecz.

Napisane przez wika82

Jestem bardzo ziemniaczana i aż mi popłynęła ślinka..
Na pewno w tym tygodniu zrobię!

Pulpety Szaji później, bo jutro wpadają rodzice z gołąbkami.

Ja dzisiaj robiłam

[pani-jesień]

Napisane przez Ingrid80

U nas było podobnie z tym że nie pozwalalam ( nadal nie pozwalam ;-)) pić kakao przed śniadaniem bo tracila apetyt na jedzenie. Wieczorne mleko piła do kolacji.

Ja w ogóle nie daję mleka do picia, ale jakbym dawała, to też nie przed śniadaniem.

---------- Dopisano o 20:30 ---------- Poprzedni post napisano o 20:30 ----------

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;59807126]Miramej, w przypadku mojej starszej córki guzik to dawało.

Ona wdała się z tym we mnie, ja do dzisiaj mam ogromne opory przed próbowaniem nowych rzeczy.
Młodsza - jak ojciec, zjadłaby wszystko, próbuje każdą podsuniętą jej rzecz.




Ja dzisiaj robiłam [/QUOTE]

Szaja, ja też nie lubię próbować nowych rzeczy.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja daję kakao teraz, bo chcę, żeby miał ciepły ten pierwszy "posiłek", a jak wstaje o 6 rano, to nie ma szans, nie zmuszę się do smażenia placuszkow..

[Ingrid80]

Nie widzę konieczności jedzenia codziennie ciepłych śniadań:-/ bez przesady.

[wika82]

Napisane przez Ingrid80

Nie widzę konieczności jedzenia codziennie ciepłych śniadań:-/ bez przesady.

My jemy w weekend na ciepło, Igi na śniadanie wcina owsiankę z dżemem.
Też bym nie robiła jakiejś konieczności jadalnia śniadania na ciepło.

[pani-jesień]

Napisane przez wika82

My jemy w weekend na ciepło, Igi na śniadanie wcina owsiankę z dżemem.
Też bym nie robiła jakiejś konieczności jadalnia śniadania na ciepło.

Mój śniadania rzaaadkooo je na ciepło, też głównie w weekendy. Zdecydowanie częściej je ciepłe kolacje niż śniadania. Ulubionym śniadaniem ostatnio jest jogurt grecki z owocami, suszonymi owocami, amarantusem ekspandowanym itd. Na kaszę, grzanki, kanapki się obraził.

[Ingrid80]

My też jemy na ciepło w weekendy

---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 21:54 ----------

Jak jestem w domu;-)

[OYE]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;59717206]Ja grzałki góra dół zawsze.

Jedno z ukochanych dań moich dzieci to po prostu pulpety. Mięso w biedrze kupuję, to z szynki mielone, nie cierpię innego. Wrzucam jajo, suszoną pietruszkę i koperek (kroję jak mi resztki zostają, suszę i w pudełeczku trzymam). Marchewkę drobno startą na oko, czasem 2 mniejsze, czasem jedną dużą. Od lat zamiast bułki mokrej daję... kaszę mannę wsypuję na oko - tyle, by dobrze mi się kulki formowało. Odrobina soli, pieprzu. Pół cebuli, lub całą małą - drobniutko skrojoną. Ręką mieszam, zostawiam na kwadrans, by składniki przeszły sobą. W tym czasie do gara wodę, tez nie wiem ile niewiele raczej, byleby potem pulpety przykryte były. Dodaję drobno pokrojoną marchewkę, czasem wyciśnięty czosnek, solę wodę. Na gotującą wrzucam kulki i ok. 45minut gotuję. Czasem wcześniej kulki obtaczam w mące, wtedy sosik robi się gęstszy. Na koniec gotowania dodaję koncentrat pomidorowy, bazylię też.[/QUOTE]

Moje dzieci tez lubia pulpety. Ja zamiast bulki daje komose ryzowa albo kasze jeczmnienna i przewaznie z indyka

[Brydzia_]

Napisane przez pani-jesień

Właśnie robię schab w mleku i placuszki bananowo-owsiane (przepis Brydzi)

i jak ?

[Miramej]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;59804781]Artur najczęściej rano, po przebudzeniu pije kakao. Po jakimś czasie je bułkę, najczęściej z dżemem. Potem (po 2-3h) jest albo owoc albo jogurt. Potem jest obiad. I potem to różnie - jak je obiad ok. 13-14 to jest jeszcze jakiś podwieczorek (typu właśnie owoc, jogurt - to, czego nie jadł rano), albo je drugie danie, tj. to, co my - jakiś placek, trochę makaronu, ryżu itd. Jak je obiad później, ok. 16, to już jest potem tylko kolacja. Np. bułka, ogórek i parówka. Albo mleko z płatkami (kupuję np. takie w Rossmannie różne zboża do mleka). A czasami nie chce kolacji. Przed snem pije jeszcze trochę mleka (zwykłego, z mm zrezygnowałam), ale niewiele, to już raczej tylko z przyzwyczajenia.

Czyli tak:
7 kakao
8-9 bułka
11-12 jogurt
15 obiad
17 owoc
19 kolacja
20 mleko

Albo
8 kakao
10 bułka
13 obiad
16 owoc, jogurt, serek, ew. coś z naszego obiadu
19 kolacja
20 mleko

Plus na spacerze coś tam przegryza zwykle, choć jest to np. 1/4 bułki (zwykłej albo jakiejś słodkiej). Jak ma ochotę w ciągu dnia na owoce, to też dostaje.

Przyznaję, że ilość już (bo kiedyś jadł dużo, dużo mniej) nie jest dla mnie problemem. Czasami któryś posiłek odpuszcza, je w mikro ilości, ale tym się już nie martwię.
Obecnie dla mnie jedynym problemem jest jakość tych posiłków i to, że nie chce niektórych "normalnych" rzeczy jeść.[/QUOTE]

Wcale się nie dziwię, bo rzeczywiście słabo to wygląda. Ale zauważyłam jedną rzecz, z tego, co piszesz, większość posiłków, jakie Artek je, ma słodki smak. I już nie chodzi o cukier, ale właśnie smak: kakao (no chyba, że dajesz gorzkie), dżem, owoce, płatki. To nie pomaga w jedzeniu "normalnych" rzeczy. Wiem to z doświadczenia, jak mój syn wrócił od dziadków z wakacji i ferii, 2 tygodnie zajęło mi prostowanie smaku. A bułki białe czy grahamki itp.?


[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;59807126]Miramej, w przypadku mojej starszej córki guzik to dawało.

Ona wdała się z tym we mnie, ja do dzisiaj mam ogromne opory przed próbowaniem nowych rzeczy.
Młodsza - jak ojciec, zjadłaby wszystko, próbuje każdą podsuniętą jej rzecz.[/QUOTE]

Ale próbowałaś? Bo Perse chyba jeszcze nie.

Napisane przez wika82

Też bym nie robiła jakiejś konieczności jadalnia śniadania na ciepło.

Ja z kolei pilnuję, żeby w chłodnym okresie śniadanie było na ciepło i żeby było najbardziej energetycznym posiłkiem. Nie wyobrażam sobie jeść zimą zimnego śniadania

[pani-jesień]

Napisane przez Brydzia_

i jak ?

Ja za bananowymi plackami nie przepadam, ale synek zjadł ich 5 i kawałek, więc uznaję, że smaczne

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ale próbowałam setki innych sposobów (jak wszystkie mamy niejadkow na tym świecie). Zresztą nie wiem, czy ktokolwiek to przeczytał, ale napisałam przecież, że u mnie nie ma zupy codziennie i wówczas Artur je inne rzeczy. Je albo nie je, różnie to bywa. Nie świruję, jest duży, wie, z czym to się wiąże.

Druga rzecz, pewnie z boku tak to wygląda, że dam dziecku słodkie i mam spokoj, bo zje. Bynajmniej tak nie jest, wciąż staram się próbować z innymi rzeczami. Do tej pory jednak A. nie jadł nawet w połowie tak dobrze, jak teraz, więc mimo wszystko uważam, że jest jakiś postęp w tym temacie. Artek w ogóle nigdy nie był zainteresowany jedzeniem, dla niego to była strata czasu, przerwa w zabawie. Teraz jest o niebo lepiej, bo na pytanie czy coś zje, czasami odpowiada, że tak, często sam wskazuje, na co ma ochotę.

Kolejna sprawa, przypominam też nieśmiało, że Artur nie ma jeszcze tych 3 lat, rozmowę na zasadzie jedzenie służy do jedzenia, a nie do zawodów, kto rzuci dalej, a jak nie zjesz, to po prostu będziesz głodny na takim poziomie świadomości mogę przeprowadzić z nim dopiero od pewnego czasu, nie od lat.

Czasami są to ciemne bułki, czasami chlebek pełnoziarnisty ode mnie, a czasami mleczne. To nie ma znaczenia, bo Artek czasami bułkę zje, a czasami zje sam dżem i masło, a bułkę zostawi, choćby była najslodsza na świecie i z posypka.
Zresztą staram się na tyle, na ile mogę dawać mu zdrowsze jedzenie. Mąkę dosypuje pełnoziarnistą, makaron jak jemy, to razowy, nie jest mi tak totalnie wszystko jedno.

Miałam chyba jednak poprzestać na tym przywitaniu Ale ja jestem mimo wszystko pełna nadziei, bo wprawiona w bój o jego jedzenie od początku. Juz miałam mówione, że po sloiczkach nie będzie chciał mojej zupy. Teraz z tej mojej zupy nie umiemy zrezygnować. Z ilościami jego jedzenia byłam już u pediatry, czytałam książki, zapisywalam w notesie każdy gryz. Zaskoczył i z tym. Może nie jutro, może nie za miesiąc, ale pewnie i on kiedyś w końcu zje z nami obiad. Chyba nie chcę się znowu tym wszystkim stresować.

Co do ciepłego śniadania, ja lubię wypić ciepłą kawę rano, jeśli Artur reflektuje na ciepłe kakao, to takie mu robię. Jak mu dawałam zaraz z rana śniadanie, najczęściej nic nie jadł, obecnie je dość chętnie po jakimś czasie. Nie umiem przewidzieć, co będzie latem, może sobie będzie życzyć na śniadanie porzeczki, które uwielbia.

[95b84f0cb57718c1b68287b1ccb1b977c909159a_5f790273693ad]

Persephone
dobrze, że nie poprzestałaś na przywitaniu
Wspominałaś chyba, że A. lubi sok pomarańczowy- czy nie spróbował nawet schabu w mleku z pomarańczami? czy mięso smakuje cokolwiek pomarańczami (tak jak to się dzieje z kurczakiem pieczonym w cytrynach)?

U nas po jelitówce powrót do przeszłości- córce odechciało się kaszy, ryżu a nawet ulubionego makaronu w formie sypkiej, toleruje tylko w zupach. A już się cieszyłam, że właśnie po 1.5 roku (poprzednia infekcja pokarmowa przywleczona z przedszkola) przestała narzekać na ryż w zupie i nawet tknęła w drugim daniu.
Za to bardzo chce naleśniczki z warzywami czyli biedronkowe placki z oliwą nadziane grilowanym białym mięsem i sałatą, pomidorem, ogórkiem, czerwoną papryką i czerwoną cebulą oraz sosem jogurtowo-czosnkowym- jutro robię z indykiem.

Dziś przed pracą (dopiero zaczęłam długi weekend) upiekłyśmy muffiny jogurtowe z mrożonymi malinami i truskawkami- oceniła, że to jej ulubiony smak.

[wika82]

Napisane przez Miramej

Ja z kolei pilnuję, żeby w chłodnym okresie śniadanie było na ciepło i żeby było najbardziej energetycznym posiłkiem. Nie wyobrażam sobie jeść zimą zimnego śniadania

To chyba wyłącznie kwestia przyzwyczajenia.

Dla mnie ważne jest samo zjedzenie śniadania, obojętne czy jest na ciepło, czy stanowi porządne wieloskladnikowe kanapki na razowcu z herbatą.

[Ingrid80]

I jednak przygotowywanie codziennie cieplego śniadania jest raczej czasochłonne a tego czasu jest rano zawsze za mało;-)

[Ania_Frania1]

Napisane przez Ingrid80

I jednak przygotowywanie codziennie cieplego śniadania jest raczej czasochłonne a tego czasu jest rano zawsze za mało;-)

Kwestia organizacji. Kaszę jaglana gotuje wieczorem, rano dokladam dodatki i podgrzewam. Zajmie nie więcej jak 5-8 min

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Berry nie, schab nie smakuje pomarańczami
A Artka reakcja na mięso jak zawsze - nabił na widelec, spróbował i teatralne obrzydzenie.
Ja jak byłam mała, aczkolwiek starsza niż Artek, bo to pamiętam, więc musiałam mieć z 4 lata umiałam godzinami żuć w buzi mięso, bo go nienawidziłam, doszliśmy do cukierni na drugim końcu miasta na lody, a ja wciąż miałam je w buzi po obiedzie. Potem miałam w liceum epizod z dietą wegetariańską. Mięso polubiłam tak naprawdę dopiero kilka lat temu, jak się nauczyłam je robić inaczej niż jako kotlety.
Ale z A. nie będę eksperymentować i dopóki się nie nauczy, dopóty będzie jadł je jakoś inaczej.
Jak byliśmy w szpitalu z jelitówką, to lekarka chciała wcisnąć mu (dosłownie) polędwicę na siłę do buzi. Oczywiście z efektem odwrotnym do zamierzonego, nie pozwoliłam na to. To ja już jednak chyba wolę miksować. Dzisiaj spróbuję z tym kurczakiem, ale nie wiem jeszcze, jak i czy go przekonam, zobaczymy.

[Miramej]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;59818891]Ale próbowałam setki innych sposobów (jak wszystkie mamy niejadkow na tym świecie). Zresztą nie wiem, czy ktokolwiek to przeczytał, ale napisałam przecież, że u mnie nie ma zupy codziennie i wówczas Artur je inne rzeczy. Je albo nie je, różnie to bywa. Nie świruję, jest duży, wie, z czym to się wiąże.

Druga rzecz, pewnie z boku tak to wygląda, że dam dziecku słodkie i mam spokoj, bo zje. Bynajmniej tak nie jest, wciąż staram się próbować z innymi rzeczami. Do tej pory jednak A. nie jadł nawet w połowie tak dobrze, jak teraz, więc mimo wszystko uważam, że jest jakiś postęp w tym temacie. Artek w ogóle nigdy nie był zainteresowany jedzeniem, dla niego to była strata czasu, przerwa w zabawie. Teraz jest o niebo lepiej, bo na pytanie czy coś zje, czasami odpowiada, że tak, często sam wskazuje, na co ma ochotę.

Kolejna sprawa, przypominam też nieśmiało, że Artur nie ma jeszcze tych 3 lat, rozmowę na zasadzie jedzenie służy do jedzenia, a nie do zawodów, kto rzuci dalej, a jak nie zjesz, to po prostu będziesz głodny na takim poziomie świadomości mogę przeprowadzić z nim dopiero od pewnego czasu, nie od lat.

Czasami są to ciemne bułki, czasami chlebek pełnoziarnisty ode mnie, a czasami mleczne. To nie ma znaczenia, bo Artek czasami bułkę zje, a czasami zje sam dżem i masło, a bułkę zostawi, choćby była najslodsza na świecie i z posypka.
Zresztą staram się na tyle, na ile mogę dawać mu zdrowsze jedzenie. Mąkę dosypuje pełnoziarnistą, makaron jak jemy, to razowy, nie jest mi tak totalnie wszystko jedno.

Miałam chyba jednak poprzestać na tym przywitaniu Ale ja jestem mimo wszystko pełna nadziei, bo wprawiona w bój o jego jedzenie od początku. Juz miałam mówione, że po sloiczkach nie będzie chciał mojej zupy. Teraz z tej mojej zupy nie umiemy zrezygnować. Z ilościami jego jedzenia byłam już u pediatry, czytałam książki, zapisywalam w notesie każdy gryz. Zaskoczył i z tym. Może nie jutro, może nie za miesiąc, ale pewnie i on kiedyś w końcu zje z nami obiad. Chyba nie chcę się znowu tym wszystkim stresować.

Co do ciepłego śniadania, ja lubię wypić ciepłą kawę rano, jeśli Artur reflektuje na ciepłe kakao, to takie mu robię. Jak mu dawałam zaraz z rana śniadanie, najczęściej nic nie jadł, obecnie je dość chętnie po jakimś czasie. Nie umiem przewidzieć, co będzie latem, może sobie będzie życzyć na śniadanie porzeczki, które uwielbia.[/QUOTE]

Perse, naprawdę nie chciałam Cię urazić Czytałam wszystko, co wcześniej pisałaś, mam też jakiś obraz niejedzenia Artka z innych Twoich wypowiedzi.
Podkreśliłam to wcześniej specjalnie, że nie chodzi mi o cukier, tylko słodki smak, w ogóle nie pomyślałam, że dasz słodkie i masz spokój

Piszesz o pełnoziarnistej mące czy makaronie, ja też używam, ale powiem Ci, że nam smakuje wtedy obiad o wiele mniej. Więc częściej używam zwykłych, zwłaszcza, że nie używam mąki w kuchni zbyt wiele.

Ale być może to ja jestem dziwna, bo odkąd mój syn chodzi do szkoły i poznałam nowych rodziców, to jestem w mniejszości Mama 8-latki z równoległej klasy mówiła, że w domu każdy posiłek jej córka je przy tablecie, inaczej nie zje, bo tylko tak lubi. Kilkoro dzieci z klasy syna również je jedynie przed telewizorem. W śniadaniówkach dzieci zamiast kanapek i owoców/warzyw mają mambę, ciastka, paluszki. Moja koleżanka, mama dziewczynki, z którą K. chodził do przedszkola, siedzi przy śniadaniu przy córce i mówi "gryź", "połknij", "jeszcze jeden kęs", bo dziecko przez prawie 7 lat jadło przy bajkach a teraz jakoś nie umie bez.


Nie będę już pisała o Waszym jedzeniu/niejedzeniu, obiecuję

---------- Dopisano o 09:25 ---------- Poprzedni post napisano o 09:19 ----------

Napisane przez wika82

To chyba wyłącznie kwestia przyzwyczajenia.

Dla mnie ważne jest samo zjedzenie śniadania, obojętne czy jest na ciepło, czy stanowi porządne wieloskladnikowe kanapki na razowcu z herbatą.

W zimne miesiące ma to też znaczenie, że organizm nie musi marnować energii na rozgrzanie układu pokarmowego, tylko bezpośrednio trawi jedzenie. Ale prawdą jest, że my po prostu lubimy zaczynać wtedy dzień rozgrzani od środka

[pani-jesień]

Napisane przez wika82

To chyba wyłącznie kwestia przyzwyczajenia.

Dla mnie ważne jest samo zjedzenie śniadania, obojętne czy jest na ciepło, czy stanowi porządne wieloskladnikowe kanapki na razowcu z herbatą.

U mnie jest identycznie. Nie potrzebuję ciepłego śniadania nawet zimą, wystarczy mi gorąca herbata.

[Miramej]

Perse, co Ty robisz na forum o 3 w nocy? Masz kłopoty ze snem?

[pani-jesień]

Napisane przez Miramej

Perse, naprawdę nie chciałam Cię urazić Czytałam wszystko, co wcześniej pisałaś, mam też jakiś obraz niejedzenia Artka z innych Twoich wypowiedzi.
Podkreśliłam to wcześniej specjalnie, że nie chodzi mi o cukier, tylko słodki smak, w ogóle nie pomyślałam, że dasz słodkie i masz spokój

Piszesz o pełnoziarnistej mące czy makaronie, ja też używam, ale powiem Ci, że nam smakuje wtedy obiad o wiele mniej. Więc częściej używam zwykłych, zwłaszcza, że nie używam mąki w kuchni zbyt wiele.

Ale być może to ja jestem dziwna, bo odkąd mój syn chodzi do szkoły i poznałam nowych rodziców, to jestem w mniejszości Mama 8-latki z równoległej klasy mówiła, że w domu każdy posiłek jej córka je przy tablecie, inaczej nie zje, bo tylko tak lubi. Kilkoro dzieci z klasy syna również je jedynie przed telewizorem. W śniadaniówkach dzieci zamiast kanapek i owoców/warzyw mają mambę, ciastka, paluszki. Moja koleżanka, mama dziewczynki, z którą K. chodził do przedszkola, siedzi przy śniadaniu przy córce i mówi "gryź", "połknij", "jeszcze jeden kęs", bo dziecko przez prawie 7 lat jadło przy bajkach a teraz jakoś nie umie bez.


Nie będę już pisała o Waszym jedzeniu/niejedzeniu, obiecuję

---------- Dopisano o 09:25 ---------- Poprzedni post napisano o 09:19 ----------



W zimne miesiące ma to też znaczenie, że organizm nie musi marnować energii na rozgrzanie układu pokarmowego, tylko bezpośrednio trawi jedzenie. Ale prawdą jest, że my po prostu lubimy zaczynać wtedy dzień rozgrzani od środka

Szczerze mówiąc, trochę mnie to szokuje. Więc też jestem dziwna

[Ingrid80]

Nie nie jesteś dziwna Nadal łudzę się że takie wychowywanie jest marginalnie rzadkie;-)

[pani22ka]

Napisane przez Ingrid80

Nie nie jesteś dziwna Nadal łudzę się że takie wychowywanie jest marginalnie rzadkie;-)

, więcej nas "dziwnych". ale jesteśmy w mniejszości.

wczoraj spotkałam się z innymi matkami. poziom szoku, że mój Trzylatek nie zna kinderków, nie je czekolady, Monte, dwa razy w życiu jadł Danio (t. ) itp. - wielki.
a wcale nie uważam, że "wydziwiam" i "ograniczam"

[pani-jesień]

Napisane przez pani22ka

, więcej nas "dziwnych". ale jesteśmy w mniejszości.

wczoraj spotkałam się z innymi matkami. poziom szoku, że mój Trzylatek nie zna kinderków, nie je czekolady, Monte, dwa razy w życiu jadł Danio (t. ) itp. - wielki.
a wcale nie uważam, że "wydziwiam" i "ograniczam"

Ja nie jestem ortodoksem i jak jedziemy gdzieś, gdzie są słodycze, to nie zabraniam młodemu ich jeść, ale na co dzień nie ma mowy. Najbardziej szokują mnie dzieci w wieku mojego z lizakami w buziach.

[figa84]

Napisane przez pani-jesień

Ja nie jestem ortodoksem i jak jedziemy gdzieś, gdzie są słodycze, to nie zabraniam młodemu ich jeść, ale na co dzień nie ma mowy. Najbardziej szokują mnie dzieci w wieku mojego z lizakami w buziach.

Mam podobnie, ale w szoku jestem ile ludzie potrafią słodzyczy w dzieci wepchać w kilka h na imprezie... chociaż dla mnie monte czy mleczna kanapka to słodycz, a oni to biorą za zdrową przekąskę między słodyczami I niestety mam taką walkę z rodziną

Perse z tego co napisałaś, to nawet jeśli ilościowo na każdy posiłek są 2 łyżki pokarmu, to ten Twój synek żaden niejadek. Moja 3 latka nie piła mleka, a i tak nie zjadłaby tyle co Twój synek

[Miramej]

Napisane przez pani22ka

, więcej nas "dziwnych". ale jesteśmy w mniejszości.

wczoraj spotkałam się z innymi matkami. poziom szoku, że mój Trzylatek nie zna kinderków, nie je czekolady, Monte, dwa razy w życiu jadł Danio (t. ) itp. - wielki.
a wcale nie uważam, że "wydziwiam" i "ograniczam"

Napisane przez pani-jesień

Ja nie jestem ortodoksem i jak jedziemy gdzieś, gdzie są słodycze, to nie zabraniam młodemu ich jeść, ale na co dzień nie ma mowy. Najbardziej szokują mnie dzieci w wieku mojego z lizakami w buziach.

Ja też nie jestem ortodoksem, już nie , byłam przez 3 lata życia syna, bo wtedy tylko ja miałam wpływ na to, co dostaje do jedzenia . Wszystko jest dla ludzi, słodycze też. Ale staram się być rozsądna i np. nie podam dziecku słodkich rzeczy np. podczas antybiotykoterapii albo ogólnie przy spadku odporności. Więc szukam zdrowych zamienników, a są takie, są.
Co do lizaków - u nas w szkole niektóre dzieci dzień w dzień przychodzą do szkoły z lizakiem w buzi, już pomijam aspekt jakości, ale gdy widzę, jak dzieci biegają po szatni, potrącają się, to mam wizję tego lizaka wepchniętego do gardła

[wika82]

Napisane przez pani-jesień

Ja nie jestem ortodoksem i jak jedziemy gdzieś, gdzie są słodycze, to nie zabraniam młodemu ich jeść, ale na co dzień nie ma mowy. Najbardziej szokują mnie dzieci w wieku mojego z lizakami w buziach.

Ja tak samo.
Raz na tydzień, dwa, spokojnie może spróbować od nas loda z dobrej lodziarni, wychodzi maksymalnie gałka. Cieszy mnie, że mówi kiedy ma dość i nie napycha się słodyczami do oporu, bo akurat są.

Do roku nie jadł wcale.