Wymarzony pierścionek - cz. IV

[Madlen__18]

Dorinka, dlaczego?

To Tz się taki przedsiębiorczy zrobił ciągle coś wypisuje na karteczkach, kal;kuluje sobie, a potem przynosi całą wypłatę i rozdziela tą kase na poszczególne przedmioty siedząc na podłodze. I mimo, że oboje wiemy, że można z tym jeszcze troszkę poczekać, to kupujemy wszystko na bieżąco kiedy tylko mamy środki, skreślamy z listy i następny cel.

To nie jest jakiś materializm, po prostu dobrze by było mieć parę rzeczy na "start" bo potem dojdzie utrzymywanie się etc i po prostu nie będzie nas na to wszystko stać.
Zresztą ja się bardzo ciesze, bo skoro tak planujemy, za inicjatywą Tż, bo jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do dysponowania tymi pieniędzmi (ale już lepiej:P) to chyba znaczy że Tż nie planuje się rozmyślić, nie?

Nema: a pewnie, że pokażę. Skromna suknia będzie, spódnica (jakby się "zbiera' w jednym miejscu materiał i z boku będzie róża) + gorset bez rękawków (na razie są, ale pisałam, że mama krawcowa),będzie tylko jakby materiał opadać na ramiona, to całe się lepiej będzie trzymać i też parę małych rożyczek. Jeszcze nie przymierzałam dokładnie więc nie wiem co pozmieniam, wiem, że będzie skromnie.

[hihi]

Napisane przez ANITKA79

Ooo to jestes 4 cm wyższa ode mnie

Najwazniejsze ze wlacza sie mezczyznie ktory jest najwazniejszy w twoim zyciuCo tam innifaceci..

Hehe, tak, bo dla Męża jestem "Malutka" coklwiek by się nie stało i... bez względu na fakt, że wyższy ode mnie jest o 5cm

[kulbit]

A ja mam tylkoooo 164 a zawsze chciałam 169

[Madlen__18]

Cicho, bo ja mam 160 i do tego moja waga
M c(on ma 175) zawsze do mnie mówi per "malutka" właśnie, ale u niego akurat to lubię. Gorzej jakby mówił "mała"

[hihi]

Napisane przez kulbit

A ja mam tylkoooo 164 a zawsze chciałam 169

Eee tam O jakieś 5 cm krzywe minki robić?

[ANITKA79]

Napisane przez hihi

Hehe, tak, bo dla Męża jestem "Malutka" coklwiek by się nie stało i... bez względu na fakt, że wyższy ode mnie jest o 5cm

I to jest piekne
Moj Tz ode mnie o 12 cm... a mowi do mnie "Moja malenka"A ja uwielbiam wtulac sie w jego silne ramionaNo i czasem czuje sie jak taka mala dziewczynka

Kulbitku: Buciki na obcasie i bedziesz miala te Swoje 169 cm

[dorinka30]

Napisane przez Madlen__18

Dorinka, dlaczego?

To Tz się taki przedsiębiorczy zrobił ciągle coś wypisuje na karteczkach, kal;kuluje sobie, a potem przynosi całą wypłatę i rozdziela tą kase na poszczególne przedmioty siedząc na podłodze. I mimo, że oboje wiemy, że można z tym jeszcze troszkę poczekać, to kupujemy wszystko na bieżąco kiedy tylko mamy środki, skreślamy z listy i następny cel.

To nie jest jakiś materializm, po prostu dobrze by było mieć parę rzeczy na "start" bo potem dojdzie utrzymywanie się etc i po prostu nie będzie nas na to wszystko stać.
Zresztą ja się bardzo ciesze, bo skoro tak planujemy, za inicjatywą Tż, bo jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do dysponowania tymi pieniędzmi (ale już lepiej:P) to chyba znaczy że Tż nie planuje się rozmyślić, nie?
.

Ale ja Was nie posądzam o zaden materializm , wręcz przeciwnie
Tylko zaskakuje mnie to, że młodzi ludzie siadają z kartka i długopisem i tworzą z taką precyzją listę koniecznych przedmiotów a póżniej z miesiąca na miesiąc ją realizują Dla mnie to SZOK , po prostu nie jestem tak ułożona ani Tż też My w większości działamy spontanicznie co nie jest dobre , a z takim planowaniem wszystkiego się nie spotkałam jeszcze. Naprawdę gratuluję

[Madlen__18]

Powiem tak: bywamy spontaniczni bardzio, co parę razy zaowocowało rozpuszczeniem jakiejś kasy więc to też nie jest mi obce (typu 100 zł w wesołym miasteczku, bo Tż się uparł, że musi mi ustrzelić misia i nie można go było odciągnąć, albo kurtka o której wam pisałam - sprzedaliśmy własnie nawiasem mowiąc), ale od czasu zaręczyn na prawdę bardzo się staramy, na początku byłam w szoku podejściem Tżta pamiętając jaki to lekkoduch jest.
ale to tylko znaczy, że jak trzeba to umie zacisnąc pasa i być odpowiedzialnym.


Mamy farta bo szefowa w pracy Tż wymienia sobie teraz pralkę na jakąś super nową. Ta ktora ma teraz to 3letni whirpool. Ponąc fajna. Słyszy o ślubie etc (dodatkowo lubi bardzo mojego Tż) to stwierdziła, że nam ją "odstąpi". Wydaje mi się, że nie ma co szaleć i tracić pieniądze na nową jak tamtej nic nie brakuje. Zaoszczędzilismy troszkę .

[gold-fish]

Napisane przez kulbit

A ja mam tylkoooo 164 a zawsze chciałam 169

Też mam 164. A TŻ 182. Mogę nosić nawet 10 cm obcasy

My tez na razie nie planujemy. Mamy na razie żelazko i deske do krojenia dużo nie?

Napisane przez Madlen__18

Powiem tak: bywamy spontaniczni bardzio, co parę razy zaowocowało rozpuszczeniem jakiejś kasy więc to też nie jest mi obce (typu 100 zł w wesołym miasteczku, bo Tż się uparł, że musi mi ustrzelić misia i nie można go było odciągnąć, albo kurtka o której wam pisałam - sprzedaliśmy własnie nawiasem mowiąc), ale od czasu zaręczyn na prawdę bardzo się staramy, na początku byłam w szoku podejściem Tżta pamiętając jaki to lekkoduch jest.
ale to tylko znaczy, że jak trzeba to umie zacisnąc pasa i być odpowiedzialnym.

Ojj doskonale znam takie sytuacje, gdy pieniądze znikałą w ciągu chwili. Też potrafimy zostawić kupę kasy w jednym miejscu... Jednak wychodzimy oboje z założenia, że skoro zapracowaliśmy, to czasem po prostu można zaszaleć. Czy jest to zostawienie 100zł w japońskiej knajpce, czy 1000zł w naszym ukochanym sklepie snowboardowym. Oczywiście zdarza się to bardzo rzadko i raczej nie ma takiej sytuacji, że zostajemy bez środków do życia. Jednak myślę, że gdy przyjdzie okres poważniejszego planowania przyszłości, to też zaczniemy oszczędzać, bo póki co to jesteśmy baaardzo kiepscy w tym

[hihi]

Napisane przez Madlen__18

Powiem tak: bywamy spontaniczni bardzio, co parę razy zaowocowało rozpuszczeniem jakiejś kasy więc to też nie jest mi obce (typu 100 zł w wesołym miasteczku, bo Tż się uparł, że musi mi ustrzelić misia i nie można go było odciągnąć, albo kurtka o której wam pisałam - sprzedaliśmy własnie nawiasem mowiąc), ale od czasu zaręczyn na prawdę bardzo się staramy, na początku byłam w szoku podejściem Tżta pamiętając jaki to lekkoduch jest.
ale to tylko znaczy, że jak trzeba to umie zacisnąc pasa i być odpowiedzialnym.

I takie podejście jest godne pochwały
Bo myslicie perspektywicznie (my w sumie troszkę w innym wimiarze, ale też) juz, teraz, a nie odkładacie wszystkiego na później z myślą, że "jak przyjdzie co do czego to coś się zaradzi"

Cieszę się, że wszystko po Waszej myśli się układa

[Madlen__18]

Nie wszystko, bo jeszcze nie mamy daty cywilnego ustalonej, ale stwierdziłam, że najwyżej w czwartek będzie i przyjdzie najbliższa rodzina, a w piątek się znajdą na imprezę wszyscy, bo ja się będe konwenansami przejmować i że to dziwnie wygląda..

Tym bardziej, że do ostatniego marca w naszym mieszkaniu są lokatorzy, z dniem 1 kwietnia mieszkanie ma być puste i wtedy mój ojciec (taka złota rączka, mam świetne kontakty z nim) , kuzyn i Tż (ale on mniej bo w pracy siedział będzie) zabierają się za remont. Tj malowanie, panele na podłogi, skręcanie mebli i składanie szafek (nie kupujemy, tata wycina wszystko, tylko fronty zakupimy). Więc chciałabym, żeby z dniem mojego ślubu wszystko stało gotowe i żebyśmy mogli się wprowadzić od razu. Czyli gdyby ślub był w czwartek to potem mała parapetówa i już zostaję na mieszkaniu z Tżtem.
I wtedy na prawdę będe miała wszystko gdzieś, chociaz teraz liczę, że uda się załatwić na piątek.
Sęk w tym, że nie możemy zamówić zaproszeń ani nic, dopiero w litym jak mi się sytuacja z datą wyjaśni, troszkę stresujące.


Nema: rozumiem doskonale. My potem na prawdę będziemy musieli troszkę zacisnac pasa (chyba, że z wesela trafią się dodatkowe $, ale się nie nastawiam), bo Tż zarabia teraz jakieś 1200 zł (pół etatu 12-16, tylko to mu mogla zaoferować szefowa na razie, z tym, ze ma dobrą stawkę godzinową) + moja renta czyli na rękę jakieś 450 zł.
To by były nasze pieniądze miesiąc w miesiąc.
Planuję jeszcze znaleźć pracę sobie jakąś, lub być może uda się załatwić coś co się nazywa "zasiłkiem opiekuńczym" z racji mojej niepełnosprawności.
Niby nie źle, ale dużo opłat, rachunki, same wiecie. Więc przynajmniej dobrze by było nie mieć żadnych rat na karku czy kredytów.

[kulbit]

Napisane przez hihi

Eee tam O jakieś 5 cm krzywe minki robić?

A co już sobie nie mozna pominkować Ty wiesz jaki ja mam dzisiaj humor i nic mi go nie zniszczy dziś;D

Napisane przez ANITKA79

Kulbitku: Buciki na obcasie i bedziesz miala te Swoje 169 cm

Kochana jak zakładam swoej ulubione butki, które maja 8 cm to nawet mam 172
Mój mąż ma 174

Madlen, nie wiem - pewnie przegapiłam, ale dlaczego nie kościelny? Oczywiście jeśli to jest zbyt wścibskie pytanie, to nie odpowiadaj

Ja mam 172, a mój kochany 186 także przy nim też się czuję malutka Ale uwielbiam to.

[Madlen__18]

Kościelny raczej nie wchodzi w grę, jeśli ma być tylko udawaną szopką, czy "tak wypada", albo ładny kościół. Dla mnie to by musiało być dużo, dużo więcej. Inaczej nie widzę sensu, bo to hipokryzja.

Rozumiem Zdrowe i dojrzałe podejście. Ech takie ślubne planowania... patrząc na to powierzchownie i z braku doświadczenia w temacie wydają mi się takie przyjemne U mnie póki co planowania najbliższe to raczej tylko poszukiwania nowego mieszkania

[Madlen__18]

Zawsze mogłabym powiedziec, że jestem katolikiem niepraktykującym obchodzę święta wszystkie etc, ale kurczę, jeśli mam iść tylko po to, żeby coś odbębnić, mimo, że się z klerem nie zgadzam zupełnie w większości kwestii (np nauki przedmałżeńskie, miałabym siedziec i przytakiwać..jakoś mi z tym źle) to myślę sobie, że bez sensu.
Np nie bardzo wiem jak podejśc do kwestii wychowania dziecka, ale nie planuję mieć go wcześniej niż za parę lat to może sobie coś wyklaruję.
I też (nie obrażając nikogo) cięzko mi zrozumiec ludzi ktorych życie ma niewiele z wartościami katolickimi wspólnego a potem nagle jest wielki kościelny ślub.

Edit: np czytam o parze ludzi którzy mieszkają z sobą x lat i planują ślub, no to są nauki przedmałżeńskie i przed samym ślubem dzień skupienia i jak panna młoda jęczy na wizażu, ze się wyprowadza na ten jeden dzień i śpi u matki, i jak jej Tż to zniesie, bo się nie będę kochać w ten jeden dzień.
To ja wtedy mam taką minę O_o i się zastanawiam o co chodzi.
Albo w jedną albo w drugą stronę chyba, nie?

(do nikogo nie piję, każdy wybiera sposób na życie, więc prosze się nie oburzać, to tylko moje luźne myśli)


Taka refleksja tam, nie bić


Gold: wy mieszkacie z Tżtem rozumiem?
To rzeczywiście gratuluję woli przetrwania z żelazkiem w pojedynkę

[hihi]

Napisane przez kulbit

A co już sobie nie mozna pominkować Ty wiesz jaki ja mam dzisiaj humor i nic mi go nie zniszczy dziś;D

To czemu Cię nie ma tam, gdzie ja jestem?

Napisane przez Madlen__18

Kościelny raczej nie wchodzi w grę, jeśli ma być tylko udawaną szopką, czy "tak wypada", albo ładny kościół. Dla mnie to by musiało być dużo, dużo więcej. Inaczej nie widzę sensu, bo to hipokryzja.

Strasznie miło mi się czyta takie wypowiedzi i bardzo cieszy mnie, że są osoby, które myślą tak jak Ty

[Madlen__18]

Edytowałam posta powyżej, musiałam coś dopisać.

[kulbit]

Napisane przez hihi

To czemu Cię nie ma tam, gdzie ja jestem?

Zawsze tam gdzie ty Jestem juz!

[Madlen__18]

Ej, co to za konszachty?

[hihi]

Napisane przez kulbit

Zawsze tam gdzie ty Jestem juz!

No właśnie tak myslałam, patrzę, a tu NIC

Napisane przez Madlen__18

Ej, co to za konszachty?

My czarownice jesteśmy, więc musimy się razem trzymać

[Madlen__18]

Rozumiem

(cisza się zrobiła, chyba kurdę mam kontrowersyjne wypowiedzi)

Ciocia dzwoniła właśnie, ze urlop sobie rozpisuje, i chciała się upewnić co do daty ślubu, co musi koniecznie przyjechać, jak miło

Madlen, żadne kontrowersyje - może prawda w oczy kole po prostu, bo to co napisałaś to ważna kwestia. Też się powaznie nad tym zastanawiam. Wprawdzie mnie to czeka za kilka lat dopiero, ale mimo wszystko... Tak samo jak Ty jestem 'niepraktykująca', tzn. zależy kto co przez to rozumie. Rozmawiam z Bogiem, ale właśnie 'rozmiawiam', a nie się modlę. Kościoła nie uznaję. Wierzę w Boga, a nie w kościół. Mam uraz do księży niestety. Wiem, że zdarzają się świetni, ale ja coś na nich trafić nie mogłam Marzy mi się prowadzenie mnie do ołtarza przez tatę, jednak na pewno nie bylaby to tradycyjna ceremonia, bo to co obserwowałam na ost ślubach na jakich byłam, to 'odbębniania' szablonowych ceremoni.

[dorinka30]

Madlen ja się z Tobą zgadzam w kwestii ślubu kościelnego

My tez myslimy perspektywicznie ale nie potrafimy zyć z długopisem w ręku....I tak jest nieźle z naszym planowaniem, też od stycznia zabieramy się za zakupy ślubne- na liście w pozycji nr. 1 są ślubne obrączki - muszą być oryginalne i nowoczesne więc liczymy się z nienajmniejszymi kosztami ale chcemy mieć wyjatkową biżuerię na całe życie-to nasza wspólna decyzja

[hihi]

Napisane przez Madlen__18

(cisza się zrobiła, chyba kurdę mam kontrowersyjne wypowiedzi)

E tam kontrowersyjne, Twoje!

My zrobiliśmy ślub tak, jak chcieliśmy i nikt nie miał nic do powiedzenia, bo to nasz slub

Nigdy nie brałam nawet pod uwagę kościelnego ślubu, nigdy biała sukienka mi się nie marzyła, ani cała ta szopka ślubna, zrobiliśmy to po swojemu i... jestesmy z tego bardzo szczęsliwi

[kulbit]

Napisane przez hihi

No właśnie tak myslałam, patrzę, a tu NIC


My czarownice jesteśmy, więc musimy się razem trzymać

Hahhahah dlatego przyleciałam jak na skrzydłach

Tak czarownice jak sie patrzy

[Madlen__18]

Tez miałam pecha do ludzi (łącznie z tym, że nie chciano mnie ochrzcić za bardzo, i mogłam umrzeć w każdym momencie - wcześniakiem jestem), znam może dwóch na prawde fajnych księży, czy jednego teologa, ale to że ich znam i lubię nie sprawia, ze się bardziej z nimi zgadzam.
Bo taka antykoncepcja naturalna, łącznie z zakazem używania gumek np a afryce gdzie szaleje Hiv (wszystko fajnie, tylko niech mi to ktoś uzasadni, a ja mam wrażenie, że wiele rzeczy jest "wymyślonych" przez ludzi, zamiast opierać się na jakichś prawdach ( czy jakto u nas jest fundamentem Biblia, ale jakoś nie znalazłam nic tak o tym), i po prostu się zraziłam do takiej samowolki, jakbyśmy uważali się za Boga.
Dobra, zamykam się już.


(też jako dziecko miałam wizję kościół tata prowadzący mnie etc etc, większość kobiet ją ma , bo jest przywiązana do tego schematu, sentyment chyba)
Ale dobra, zamykam się

Powiem Wam, że mi się podoba jak jest u zieonoświątkowców... Tam nie ma księży - są pastorzy. Mają rodziny, nie ma czegoś takiego jak celibat. Jak może człowiek nauczać o życiu w rodzinie, gdy sam jej nie ma? Tak, tak społeczność kocioła to rodzina i w ogóle, ale ja jakoś tego nie widzę. Msze zamiast być radosne i naprawdę dały odczuć wspólnotę ludzi, są monotonnym dukaniem, a coraz częściej i wykładem politycznym. Zamiast ludzi szczęśliwie głoszących miłość do Boga w pieśniach są wyjące babcie, które czują się jak gwiazdy opery z lat 40tych. Mnie taka atmosfera nie przekonuje.

[Madlen__18]

Z celibatem to jest tak, że on jest aby "nie odwracać uwagi od misji, że ksiądz się wtedy musi poświęcić rodzinie a nie Bogu i yo nie idzie ze sobą w parze>.' a druga wersja to..lepiej dzieci nie miec, żeby nie miał kto przejąć kościelnych majątków.

ale to już temat zakrawający trochę o historię, więc rozwijać nie ma co