Zdrowy rozsądek a miłość. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-05-30, 19:07   #1
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Question

Zdrowy rozsądek a miłość.


Cześć,
prawdę mówiąc nie oczekuję od Was żadnej porady ani opinii. Chce po prostu się wyżalić...może wtedy poczuję się lepiej. 16 miesięcy temu spotkałam go na czacie.. Byłam wtedy - a może nadal jestem, niewyżytą nastolatką. Wchodziłam na czat by zabijać nudę prowokując innych użytkowników czatu...ilość otrzymanych banów i blokad konta mogę już liczyć w setkach Ale on zmienił wszystko. Zawsze ukrywam się pod nickiem, nie podając szczegółowych danych ani numeru telefonu lub facebooka. W tamtej chwili gdy zaczął ze mną rozmawiać zupełnie zgłupiałam...podałam numer telefonu. Totalne zaćmienie umysłowe. A może to tylko przez to że z nikim nigdy nie byłam w związku mimo mojego wieku...gimnazjum mam już dawno za sobą.On od początku oczekiwał związku. Zero przyjaźni czy kumplostwa...miał złe doświadczenie i styczność z wrogiem wszystkich facetów - friendzone. Rozumiałam go. Świetnie nam się rozmawiało. Chociaż głównie o seksie gadaliśmy mimo iż obydwoje mamy swój "pierwszy raz" dopiero przed sobą. Nie jest to typ faceta na którego widok mdleją kobiety...wręcz przeciwnie. Ale go takiego pokochałam. On mnie też.
Przez okres 16 miesięcy nigdy się nie spotkaliśmy. Ja studiuję, on pracuje. Wiem że można to pogodzić...ale ja nie chciałam go spotkać. Odwlekałam to w czasie jak tylko mogłam. Ale było jeszcze gorzej. Teraz z perspektywy czasu widzę że trzeba było od razu się spotkać po tygodniu znajomości. Byłoby łatwiej. Wiedziałabym na czym stoję. Jestem typem osoby która pragnie by chłopak był nie tylko chłopakiem...mamy być dla siebie też przyjaciółmi. Ale on już miał przyjaciela. Tak cholernie go nienawidziłam... za to że K. (pierwsza litera imienia "mojego" chłopaka) nie potrafi rozmawiać ze mną tak jak ze swoim przyjacielem. Ale postanowiłam to jakoś przeżyć.
Pisaliśmy ze sobą codziennie...non stop prawie. W ciągu dnia wysyłaliśmy sobie po setki wiadomości. Dzwoniliśmy do siebie rzadko. Tworzyliśmy wspólne plany na przyszłość. Mimo iż nigdy mnie nie spotkał zawsze powtarzał że kocha mnie bardziej niż wszystkie swoje byłe dziewczyny razem wzięte. Też go kochałam (nadal kocham...) bo przecież to moja pierwsza prawdziwa miłość - a taką kocha się i pamięta najmocniej.
Ale nie było idealnie. Prawie codziennie były między nami kłótnie i sprzeczki. Według horoskopów nigdy baran ze skorpionem nie powinni być razem....chociaż ja nie wierzę w horoskopy i inne wróżenia z kupy On jest bardzo niepewny siebie, zazdrosny aż do przesady. A ja mam taki charakter że często NIEŚWIADOMIE wpędzałam go w zazdrość. Oboje jesteśmy też bardzo impulsywni i wybuchowi. Ale zamiast te kłótnie oddalać nas od siebie, one jeszcze bardziej zbliżały nas. Marzyliśmy o domu z ogrodem, gdzie miały bawić się nasze dzieci. Planowaliśmy umrzeć jako staruszkowie...razem. Ale nie wyszło.
Mieliśmy nieco inne zdanie na temat różnych bardzo istotnych spraw. Ja zamierzam skończyć studia, wyjechać gdzieś daleko gdzie nikt mnie nigdy nie znajdzie, zacząć normalne życie - zarabiać tyle by nie martwić się czy starczy mi na jedzenie do końca miesiąca. Nie wymagam dużo od życia. Chce znaleźć swoje miejsce na ziemi gdzie będę szczęśliwa mając niewiele. On skończył bardzo mało ambitne studia -nie pracuje w zawodzie. Obiecywał że poprawi maturę, pójdzie na dobre studia (plany miał nierealne prawdę mówiąc), zamieszkamy razem, będziemy rodziną. Nawet sam zaproponował ślub - chociaż na początku ustalone było że ani ja ani on ślubu nie chcemy...dzieci też. Ale im dłużej ze sobą byliśmy tym bardziej zaczęły zmieniać nam się "priorytety" w życiu. Obiecał pracować ciężko by było cytuję: "chce żeby było mnie stać na naszą rodzinę".Pragnął być ze mną do końca życia.
Brzmi jak bajka. Ale nie moja.
Okłamywałam go, poniżałam go tak jak on mnie (ale tylko takie sytuacje były podczas kłótni), zrobiłam tysiące rzeczy za które już dawno normalny facet kopnął by mnie w d*pę. Ale on wszystko wybaczał. Ja też mu wiele wybaczałam...nie potrafiłam inaczej. Zawsze byliśmy sobie wierni nieważne jak było między nami. Był moim ideałem, księciem na białym koniu, szóstką w totka.
Jeśli miałabym wybrać mężczyznę z którym miałabym spędzić resztę życia to byłby to facet taki jak on.
Zaplanowałam sobie całe życie. Podążam swoją własną ścieżką. Tylko że on idzie nie w moim tempie. Jest daleko w tyle.
Nie potrafię uwierzyć w to że "nasze" marzenia mogłyby się spełnić. Dlatego uciekłam nigdy go nawet nie przytulając.
K. jest całym moim życiem ale jestem zbyt tchórzliwa by zaryzykować. Dlatego odcięłam się od niego...by znalazł kogoś innego. By był w końcu szczęśliwy.
Wiem że jestem s*ką. Zraniłam faceta który na to nie zasłużył. Jest zbyt dobry...za dobry dla mnie. Gdybym go poznała na żywo wszystko mogłoby się zmienić. Ale już za późno.
I jest mi cholernie źle. Obydwoje jesteśmy zbyt dumni by napisać do siebie - tysiące kłótni spowodowało że nigdy nie bierze mnie na poważnie gdy piszę że odchodzę. Bo zawsze wracałam...nie mogłam bez niego żyć. Ale teraz staram się jak mogę by wyrzucić go z pamięci. By już nigdy nie wrócić.
Tak prawdę mówiąc nie potrafię streścić naszej miłości ...po prostu się nie da. Pominęłam wiele ważnych wątków. A to dlatego by nie rozpoznał że to ja...gdyby czasem los go tu sprowadził.
Nadal kocham tego idiotę...on mnie też. Ale to ja jestem k*rwą która chce to zniszczyć.
I znam swoją przyszłość...będę sama i nieszczęśliwa do końca. Bo karma do mnie wróci. Zawsze wraca.
A to wyżalenie się i tak nic nie dało...ale przynajmniej spróbowałam.
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 19:24   #2
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
Cześć,
prawdę mówiąc nie oczekuję od Was żadnej porady ani opinii. Chce po prostu się wyżalić...może wtedy poczuję się lepiej. 16 miesięcy temu spotkałam go na czacie.. Byłam wtedy - a może nadal jestem, niewyżytą nastolatką. Wchodziłam na czat by zabijać nudę prowokując innych użytkowników czatu...ilość otrzymanych banów i blokad konta mogę już liczyć w setkach Ale on zmienił wszystko. Zawsze ukrywam się pod nickiem, nie podając szczegółowych danych ani numeru telefonu lub facebooka. W tamtej chwili gdy zaczął ze mną rozmawiać zupełnie zgłupiałam...podałam numer telefonu. Totalne zaćmienie umysłowe. A może to tylko przez to że z nikim nigdy nie byłam w związku mimo mojego wieku...gimnazjum mam już dawno za sobą.On od początku oczekiwał związku. Zero przyjaźni czy kumplostwa...miał złe doświadczenie i styczność z wrogiem wszystkich facetów - friendzone. Rozumiałam go. Świetnie nam się rozmawiało. Chociaż głównie o seksie gadaliśmy mimo iż obydwoje mamy swój "pierwszy raz" dopiero przed sobą. Nie jest to typ faceta na którego widok mdleją kobiety...wręcz przeciwnie. Ale go takiego pokochałam. On mnie też.
Przez okres 16 miesięcy nigdy się nie spotkaliśmy. Ja studiuję, on pracuje. Wiem że można to pogodzić...ale ja nie chciałam go spotkać. Odwlekałam to w czasie jak tylko mogłam. Ale było jeszcze gorzej. Teraz z perspektywy czasu widzę że trzeba było od razu się spotkać po tygodniu znajomości. Byłoby łatwiej. Wiedziałabym na czym stoję. Jestem typem osoby która pragnie by chłopak był nie tylko chłopakiem...mamy być dla siebie też przyjaciółmi. Ale on już miał przyjaciela. Tak cholernie go nienawidziłam... za to że K. (pierwsza litera imienia "mojego" chłopaka) nie potrafi rozmawiać ze mną tak jak ze swoim przyjacielem. Ale postanowiłam to jakoś przeżyć.
Pisaliśmy ze sobą codziennie...non stop prawie. W ciągu dnia wysyłaliśmy sobie po setki wiadomości. Dzwoniliśmy do siebie rzadko. Tworzyliśmy wspólne plany na przyszłość. Mimo iż nigdy mnie nie spotkał zawsze powtarzał że kocha mnie bardziej niż wszystkie swoje byłe dziewczyny razem wzięte. Też go kochałam (nadal kocham...) bo przecież to moja pierwsza prawdziwa miłość - a taką kocha się i pamięta najmocniej.
Ale nie było idealnie. Prawie codziennie były między nami kłótnie i sprzeczki. Według horoskopów nigdy baran ze skorpionem nie powinni być razem....chociaż ja nie wierzę w horoskopy i inne wróżenia z kupy On jest bardzo niepewny siebie, zazdrosny aż do przesady. A ja mam taki charakter że często NIEŚWIADOMIE wpędzałam go w zazdrość. Oboje jesteśmy też bardzo impulsywni i wybuchowi. Ale zamiast te kłótnie oddalać nas od siebie, one jeszcze bardziej zbliżały nas. Marzyliśmy o domu z ogrodem, gdzie miały bawić się nasze dzieci. Planowaliśmy umrzeć jako staruszkowie...razem. Ale nie wyszło.
Mieliśmy nieco inne zdanie na temat różnych bardzo istotnych spraw. Ja zamierzam skończyć studia, wyjechać gdzieś daleko gdzie nikt mnie nigdy nie znajdzie, zacząć normalne życie - zarabiać tyle by nie martwić się czy starczy mi na jedzenie do końca miesiąca. Nie wymagam dużo od życia. Chce znaleźć swoje miejsce na ziemi gdzie będę szczęśliwa mając niewiele. On skończył bardzo mało ambitne studia -nie pracuje w zawodzie. Obiecywał że poprawi maturę, pójdzie na dobre studia (plany miał nierealne prawdę mówiąc), zamieszkamy razem, będziemy rodziną. Nawet sam zaproponował ślub - chociaż na początku ustalone było że ani ja ani on ślubu nie chcemy...dzieci też. Ale im dłużej ze sobą byliśmy tym bardziej zaczęły zmieniać nam się "priorytety" w życiu. Obiecał pracować ciężko by było cytuję: "chce żeby było mnie stać na naszą rodzinę".Pragnął być ze mną do końca życia.
Brzmi jak bajka. Ale nie moja.
Okłamywałam go, poniżałam go tak jak on mnie (ale tylko takie sytuacje były podczas kłótni), zrobiłam tysiące rzeczy za które już dawno normalny facet kopnął by mnie w d*pę. Ale on wszystko wybaczał. Ja też mu wiele wybaczałam...nie potrafiłam inaczej. Zawsze byliśmy sobie wierni nieważne jak było między nami. Był moim ideałem, księciem na białym koniu, szóstką w totka.
Jeśli miałabym wybrać mężczyznę z którym miałabym spędzić resztę życia to byłby to facet taki jak on.
Zaplanowałam sobie całe życie. Podążam swoją własną ścieżką. Tylko że on idzie nie w moim tempie. Jest daleko w tyle.
Nie potrafię uwierzyć w to że "nasze" marzenia mogłyby się spełnić. Dlatego uciekłam nigdy go nawet nie przytulając.
K. jest całym moim życiem ale jestem zbyt tchórzliwa by zaryzykować. Dlatego odcięłam się od niego...by znalazł kogoś innego. By był w końcu szczęśliwy.
Wiem że jestem s*ką. Zraniłam faceta który na to nie zasłużył. Jest zbyt dobry...za dobry dla mnie. Gdybym go poznała na żywo wszystko mogłoby się zmienić. Ale już za późno.
I jest mi cholernie źle. Obydwoje jesteśmy zbyt dumni by napisać do siebie - tysiące kłótni spowodowało że nigdy nie bierze mnie na poważnie gdy piszę że odchodzę. Bo zawsze wracałam...nie mogłam bez niego żyć. Ale teraz staram się jak mogę by wyrzucić go z pamięci. By już nigdy nie wrócić.
Tak prawdę mówiąc nie potrafię streścić naszej miłości ...po prostu się nie da. Pominęłam wiele ważnych wątków. A to dlatego by nie rozpoznał że to ja...gdyby czasem los go tu sprowadził.
Nadal kocham tego idiotę...on mnie też. Ale to ja jestem k*rwą która chce to zniszczyć.
I znam swoją przyszłość...będę sama i nieszczęśliwa do końca. Bo karma do mnie wróci. Zawsze wraca.
A to wyżalenie się i tak nic nie dało...ale przynajmniej spróbowałam.
Straszzzznie egzaltowana historia jak na studentkę (czyli osobę dorosłą podobno) i parę, która nigdy nie widziała się a rozmawiała o ślubie, dzieciach i odejściu jako staruszkowie razem
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 19:29   #3
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

To wy się nigdy nie spotkaliście? I nie zamierzacie? Jaki jest dystans między waszymi miejscowościami?

Jak dla mnie to żaden związek, żadne plany, a jakieś rycie sobie bani.
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 19:36   #4
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Strasznie złośliwa jesteś. Chyba nigdy w życiu nie kochałaś nikogo aż tak bardzo. Te wasze "TŻ-ety". Towarzysz życia to towarzysz życia a nie kolejny chłopak który was zaliczy i odejdzie. I nie oceniaj nikogo przez pryzmat wieku. Ale dziękuję za odpowiedz.

Adrianna_8: około 300km

On bardzo chciał się spotkać. Ale mi jest nie po drodze.
I nie szukam porady tak dla jasności.

I dobrze wiem że to śmieszny związek. Ale wiem że by wypalił gdybym była bardziej zaangażowana. Teraz mam strasznego moralniaka bo skrzywdziłam kogoś i mi jest z tym źle. A te plany były też trochę na żarty. Wy nigdy nie planujecie co będzie? Dopiero po ślubie pewnie obgadujecie sprawę dzieci itp. Ja wolę wiedzieć wszystko od razu. Jak facet ucieknie to jego strata. Ja chce mieć sprawę jasno postawioną.

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 19:44
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 19:44   #5
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

1) Jak można "być" z kimś, z kim się pisze tylko wirtualne wiadomości? I nigdy się go nawet nie widziało, a co dopiero nie poznało, nie zaznało egzystencji z człowiekiem?
2) Jak można zakochać się w wyobrażeniu o człowieku z którym tylko się pisze wiadomości przez internet?
3) Jak można planować rodzinę, domek wspólne życie z kimś, kogo się nie zna? Pisze się z nim tylko wiadomości... nie wie jak ten ktoś żyje, co z kim robi, jaki ma charakter, nigdy sie z nim nie poszło na randkę, nie zamieszkało... nie było w związku?

Ten wątek jest szalony
I tak... nie mogę uwierzyć, że jest prawdziwy i w dodatku napisany przez dziewczynę w wieku studenckim...no nie wierzę....
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 19:50   #6
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

adult90
No niestety. Ale tak wyszło.
I tak. Można zakochać się w kimś, planować wspólną przyszłość i być w związku nie spotykając się na żywo.
Jestem marzycielką, artystką...dla mnie taka "abstrakcja" to łatwizna. Widocznie nigdy nie doświadczyłyście tego. Można spotykać się z kimś codziennie...mieszkać...a potem obudzić się jako ta "druga". Więc nie wszystko jest idealne w tym Waszym "realnym" świecie.

I znałam go aż za dobrze. Więc nie mów że to tak jakbym w ogóle go nie znała. To przykre co piszecie. Dlatego uciekam. Przed takimi ludźmi uciekam. Uciekam przed szarą, smutną Polską i jeszcze bardziej szarymi ludźmi którzy w niej żyją.

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 19:54
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:00   #7
herbata_to_zycie
Raczkowanie
 
Avatar herbata_to_zycie
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 138
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
adult90
No niestety. Ale tak wyszło.
I tak. Można zakochać się w kimś, planować wspólną przyszłość i być w związku nie spotykając się na żywo.
Jestem marzycielką, artystką...dla mnie taka "abstrakcja" to łatwizna. Widocznie nigdy nie doświadczyłyście tego. Można spotykać się z kimś codziennie...mieszkać...a potem obudzić się jako ta "druga". Więc nie wszystko jest idealne w tym Waszym "realnym" świecie.

I znałam go aż za dobrze. Więc nie mów że to tak jakbym w ogóle go nie znała. To przykre co piszecie. Dlatego uciekam. Przed takimi ludźmi uciekam. Uciekam przed szarą, smutną Polską i jeszcze bardziej szarymi ludźmi którzy w niej żyją.
Miłość to bliskość - spojrzenie, uśmiech, dotyk, pocałunek, objęcie, poczucie bezpieczeństwa. Znajomość przez internet to nie miłość, to najwyżej przyjaźń.

Edytowane przez herbata_to_zycie
Czas edycji: 2016-05-30 o 20:01
herbata_to_zycie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-05-30, 20:03   #8
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

herbata_to_zycie
Zazdroszczę Ci takiego myślenia. Tylko z mojej perspektywy to inaczej wygląda. Ktoś kto nigdy nie angażował się w związek "wirtualny" tego nie zrozumie niestety.
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:04   #9
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez herbata_to_zycie Pokaż wiadomość
Miłość to bliskość - spojrzenie, uśmiech, dotyk, pocałunek, objęcie, poczucie bezpieczeństwa. Znajomość przez internet to nie miłość, to najwyżej przyjaźń.
Iluzja jakiejkolwiek relacji. Po prostu substytut którego brakuje w realnym życiu.
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:07   #10
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

adult90
Może masz rację. Ale ja tego tak nie czuję. Dla mnie taka miłość może istnieć. Każdy ma inną definicję miłości. Ja szanuję waszą. I życzę Wam szczęścia w miłości.
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:11   #11
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Wstyd sie przyznac, ale bylam w czyms takim, czulam to samo i wiem, ze to byla pomylka i aluzja. Masz jakis "inny" sposob postrzegania zwiazku i milosci i zakladasz, ze my mamy nie po kolei w glowie. A tak nie jest. Planuje sie zawczasu,a raczej ustala sie, kto ma jakie cele w zyciu, ale z osoba, ktora sie zna. A Ty nie masz zamiaru go poznac. Wejdziesz w prawdziwy zwiazek to zrozumiesz.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-30, 20:16   #12
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Adrianna_8
Wcale tak nie uważam. Na wizażu jestem od dawna choć dopiero ostatnio przełamałam się by założyć konto...wcześniej nie było mi potrzebne, i wiem jak wyglądają związki. Kilka razy trzeba się sparzyć zanim znajdzie się odpowiedniego partnera. Ja jakoś wolę zostać tu gdzie jestem. Bez faceta - w miarę szczęśliwa. Tylko szkoda mi K. bo on bardzo się zaangażował.
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:44   #13
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Wylecz się trochę z tej egzaltacji. Od razu ubędzie Ci problemów.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:47   #14
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Kolejny raz powtarzam że nie proszę o opinię..ani tym bardziej o poradę. Ktoś tu chyba czytać nie umie albo lubi wbijać ludziom szpile

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 20:53
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:55   #15
201607050913
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 2 561
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
Kolejny raz powtarzam że nie proszę o opinię..ani tym bardziej o poradę. Ktoś tu chyba czytać nie umie albo lubi wbijać ludziom szpile
Eeee, to jest forum? Trzeba było bloga założyć.

Enviado desde mi VF-895N
201607050913 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 20:58   #16
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Na drugi raz będę wiedziała

Dziękuję wszystkim za odpowiedz, której nie oczekiwałam. Ludzie to jednak ☠☠☠☠y. Weee...jestem jedną z Was.

Jak dla mnie temat został wyczerpany. Miłego wieczoru życzę

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 21:14
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:13   #17
201607111028
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 6 905
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Buntowniczka?
201607111028 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:26   #18
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
Kolejny raz powtarzam że nie proszę o opinię..ani tym bardziej o poradę. Ktoś tu chyba czytać nie umie albo lubi wbijać ludziom szpile
To trzeba było nie pisać na forum, tylko sięgnąć po pamiętniczek.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:27   #19
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

carolina662 Zawsze

Nie lubię gdy ktoś uważa że wie wszystko najlepiej nie znając danej osoby Każdy ma własne życie i nim powinien się zajmować Zawsze mnie śmieszyło jak Wiżanki??? napadały na inne dziewczyny. Teraz mi po prostu smutno że żyję pośród tak zawistnych ludzi jednak świat jest okrutny dla osób wrażliwych i z duszą

---------- Dopisano o 20:27 ---------- Poprzedni post napisano o 20:26 ----------

Lexie

Nie powtarzaj tego co powiedział ktoś inny. Zrozumiałam za pierwszym razem...taka bystra jestem
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-30, 21:27   #20
201607111028
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 6 905
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Haha nie o to chodzi, kojarzysz mi się po prostu z inną wizazanka
201607111028 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:29   #21
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Spoko
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:31   #22
201607111028
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 6 905
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

A tak serio (i WCALE NIE ZŁOŚLIWIE!), to polecam zejść na ziemię, bo żyjesz w świecie iluzji
201607111028 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:33   #23
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Już dawno zeszłam...ale zaraz wracam do tego świata iluzji tam mi lepiej
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:33   #24
201607111028
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 6 905
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Czemu lepiej?
201607111028 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:34   #25
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
Cześć,
prawdę mówiąc nie oczekuję od Was żadnej porady ani opinii. Chce po prostu się wyżalić...może wtedy poczuję się lepiej. 16 miesięcy temu spotkałam go na czacie.. Byłam wtedy - a może nadal jestem, niewyżytą nastolatką. Wchodziłam na czat by zabijać nudę prowokując innych użytkowników czatu...ilość otrzymanych banów i blokad konta mogę już liczyć w setkach Ale on zmienił wszystko. Zawsze ukrywam się pod nickiem, nie podając szczegółowych danych ani numeru telefonu lub facebooka. W tamtej chwili gdy zaczął ze mną rozmawiać zupełnie zgłupiałam...podałam numer telefonu. Totalne zaćmienie umysłowe. A może to tylko przez to że z nikim nigdy nie byłam w związku mimo mojego wieku...gimnazjum mam już dawno za sobą.On od początku oczekiwał związku. Zero przyjaźni czy kumplostwa...miał złe doświadczenie i styczność z wrogiem wszystkich facetów - friendzone. Rozumiałam go. Świetnie nam się rozmawiało. Chociaż głównie o seksie gadaliśmy mimo iż obydwoje mamy swój "pierwszy raz" dopiero przed sobą. Nie jest to typ faceta na którego widok mdleją kobiety...wręcz przeciwnie. Ale go takiego pokochałam. On mnie też.
Przez okres 16 miesięcy nigdy się nie spotkaliśmy. Ja studiuję, on pracuje. Wiem że można to pogodzić...ale ja nie chciałam go spotkać. Odwlekałam to w czasie jak tylko mogłam. Ale było jeszcze gorzej. Teraz z perspektywy czasu widzę że trzeba było od razu się spotkać po tygodniu znajomości. Byłoby łatwiej. Wiedziałabym na czym stoję. Jestem typem osoby która pragnie by chłopak był nie tylko chłopakiem...mamy być dla siebie też przyjaciółmi. Ale on już miał przyjaciela. Tak cholernie go nienawidziłam... za to że K. (pierwsza litera imienia "mojego" chłopaka) nie potrafi rozmawiać ze mną tak jak ze swoim przyjacielem. Ale postanowiłam to jakoś przeżyć.
Pisaliśmy ze sobą codziennie...non stop prawie. W ciągu dnia wysyłaliśmy sobie po setki wiadomości. Dzwoniliśmy do siebie rzadko. Tworzyliśmy wspólne plany na przyszłość. Mimo iż nigdy mnie nie spotkał zawsze powtarzał że kocha mnie bardziej niż wszystkie swoje byłe dziewczyny razem wzięte. Też go kochałam (nadal kocham...) bo przecież to moja pierwsza prawdziwa miłość - a taką kocha się i pamięta najmocniej.
Ale nie było idealnie. Prawie codziennie były między nami kłótnie i sprzeczki. Według horoskopów nigdy baran ze skorpionem nie powinni być razem....chociaż ja nie wierzę w horoskopy i inne wróżenia z kupy On jest bardzo niepewny siebie, zazdrosny aż do przesady. A ja mam taki charakter że często NIEŚWIADOMIE wpędzałam go w zazdrość. Oboje jesteśmy też bardzo impulsywni i wybuchowi. Ale zamiast te kłótnie oddalać nas od siebie, one jeszcze bardziej zbliżały nas. Marzyliśmy o domu z ogrodem, gdzie miały bawić się nasze dzieci. Planowaliśmy umrzeć jako staruszkowie...razem. Ale nie wyszło.
Mieliśmy nieco inne zdanie na temat różnych bardzo istotnych spraw. Ja zamierzam skończyć studia, wyjechać gdzieś daleko gdzie nikt mnie nigdy nie znajdzie, zacząć normalne życie - zarabiać tyle by nie martwić się czy starczy mi na jedzenie do końca miesiąca. Nie wymagam dużo od życia. Chce znaleźć swoje miejsce na ziemi gdzie będę szczęśliwa mając niewiele. On skończył bardzo mało ambitne studia -nie pracuje w zawodzie. Obiecywał że poprawi maturę, pójdzie na dobre studia (plany miał nierealne prawdę mówiąc), zamieszkamy razem, będziemy rodziną. Nawet sam zaproponował ślub - chociaż na początku ustalone było że ani ja ani on ślubu nie chcemy...dzieci też. Ale im dłużej ze sobą byliśmy tym bardziej zaczęły zmieniać nam się "priorytety" w życiu. Obiecał pracować ciężko by było cytuję: "chce żeby było mnie stać na naszą rodzinę".Pragnął być ze mną do końca życia.
Brzmi jak bajka. Ale nie moja.
Okłamywałam go, poniżałam go tak jak on mnie (ale tylko takie sytuacje były podczas kłótni), zrobiłam tysiące rzeczy za które już dawno normalny facet kopnął by mnie w d*pę. Ale on wszystko wybaczał. Ja też mu wiele wybaczałam...nie potrafiłam inaczej. Zawsze byliśmy sobie wierni nieważne jak było między nami. Był moim ideałem, księciem na białym koniu, szóstką w totka.
Jeśli miałabym wybrać mężczyznę z którym miałabym spędzić resztę życia to byłby to facet taki jak on.
Zaplanowałam sobie całe życie. Podążam swoją własną ścieżką. Tylko że on idzie nie w moim tempie. Jest daleko w tyle.
Nie potrafię uwierzyć w to że "nasze" marzenia mogłyby się spełnić. Dlatego uciekłam nigdy go nawet nie przytulając.
K. jest całym moim życiem ale jestem zbyt tchórzliwa by zaryzykować. Dlatego odcięłam się od niego...by znalazł kogoś innego. By był w końcu szczęśliwy.
Wiem że jestem s*ką. Zraniłam faceta który na to nie zasłużył. Jest zbyt dobry...za dobry dla mnie. Gdybym go poznała na żywo wszystko mogłoby się zmienić. Ale już za późno.
I jest mi cholernie źle. Obydwoje jesteśmy zbyt dumni by napisać do siebie - tysiące kłótni spowodowało że nigdy nie bierze mnie na poważnie gdy piszę że odchodzę. Bo zawsze wracałam...nie mogłam bez niego żyć. Ale teraz staram się jak mogę by wyrzucić go z pamięci. By już nigdy nie wrócić.
Tak prawdę mówiąc nie potrafię streścić naszej miłości ...po prostu się nie da. Pominęłam wiele ważnych wątków. A to dlatego by nie rozpoznał że to ja...gdyby czasem los go tu sprowadził.
Nadal kocham tego idiotę...on mnie też. Ale to ja jestem k*rwą która chce to zniszczyć.
I znam swoją przyszłość...będę sama i nieszczęśliwa do końca. Bo karma do mnie wróci. Zawsze wraca.
A to wyżalenie się i tak nic nie dało...ale przynajmniej spróbowałam.

Klasyka gatunku Jak pobawisz się w czat dłużej, to takich historii trochę nazbierasz
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:36   #26
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Mam bardzo długi staż jeśli chodzi o czaty i nie...nie jest to klasyka. Chyba że Ty od razu szalejesz za kimś tylko dlatego że trochę sobie pogadaliście
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 21:57   #27
paulinika
Zakorzenienie
 
Avatar paulinika
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

A widzieliście chociaż swoje zdjęcia? Tak z ciekawości pytam.
paulinika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 22:02   #28
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Rozmawiamy codziennie na skype. Zdjęcia to oczywistość

Mam dziwne wrażenie że myślicie że samymi smsami żyjemy 2h dziennie na skype to norma, smsy w ciągu dnia bo ja na uczelni a on w pracy, rano zawsze dzwoni mnie obudzić bo jestem strasznym śpiochem i często zdarza mi się zaspać, ja do niego też czasami dzwonie jak mi źle a nie może być w tym czasie na skype

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 22:08
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 22:03   #29
paulinika
Zakorzenienie
 
Avatar paulinika
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Cytat:
Napisane przez Deviluna Pokaż wiadomość
Rozmawiamy codziennie na skype. Zdjęcia to oczywistość
A wyżej piszesz ze już sie do siebie nie odzywacie...
paulinika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-30, 22:09   #30
Deviluna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 19
Dot.: Zdrowy rozsądek a miłość.

Od jakiegoś czasu. Nie chce by był ze mną nieszczęśliwy więc zerwałam z nim kontakt. Ale nadal mam przyzwyczajenie że piszę tak jakbyśmy byli "razem"

A stworzyłam ten wątek bo mam moralne poczucie winy że skrzywdziłam niewinnego faceta

Nadal go kocham tak dla jasności. Jego plany na życie oraz czas potrzebny na zrealizowanie tego jest problemem. Gdy on będzie kończył studia (jeśli się nie rozmyśli) to ja już dawno będę na drugim końcu świata. Ja nie mogę na niego niestety czekać. Mam ograniczenia. Jeśli po 2 latach od skończenia kierunku nie wyjadę to skończą się moje wielkie marzenia. Od połowy klasy podstawowej wiedziałam co chce osiągnąć i nie dam sobie tego co wypracowałam przez tyle lat tak łatwo odebrać. I chyba dlatego się nie chce z nim spotkać. Bo jeśli okaże się że jednak byśmy stworzyli "prawdziwy" związek (jak to wiżanki powiedziały?...randki, przytulanie, całowanie itp) to może to skreślić moje plany.

Edytowane przez Deviluna
Czas edycji: 2016-05-30 o 22:37
Deviluna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-06-01 08:41:49


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:27.