Inna nazwa dla "muszelki"

[blemish]

Ja mówię po protu cipa. Używam też słów pochwa, łechtaczka.

[patiasym]

A właśnie, jakieś alternatywne nazwy na łechtaczkę macie?

[thirky]

Serio podczas seksu mówicie "proszę postymuluj mi guziczek", "zwróć uwagę na motylka" albo "wprowadzaj do groty"?
ja używam tylko tych "technicznych" nazw bo nie wiem kiedy inne mogłyby być potrzebne w rozmowie z przyjaciółką albo u lekarza nie będę mówić o muszelce, a podczas seksu też nigdy mi się nie zdarzyło mówić żeby partner coś zrobił bo lepiej pokazać ale ja ogólnie nic nie mówię przy seksie, może naprawdę większość osób mowi i tak się robi? Bo serio nie wiem po co tyle alternatywnych wersji :d

[annabelka]

Ja też jestem prostym człowiekiem. Myślę "cipka", mówię "cipka". To samo z łechtaczką, pochwą czy penisem.

[katmaz]

Mówię wulwa, wargi sromowe, łechtaczka, pochwa itd. Najbardziej lubię określenie cipka - mnie nie razi, prosto i obrazowo, wszyscy znają. Ładnie brzmi jeszcze joni (zapożyczone z portalu Seksualność Kobiet), ale jak ktoś się nie spotkał z tym określeniem to nie załapie o co chodzi, więc na co dzień cipka jest najbardziej uniwersalna. Albo wagina, nie mylić z "wadżajna" - to już za bardzo Dżoanowo Krupowe i hamerykańskie.

Co do używania imion - to jest jakiś poroniony pomysł. Wiecie, jak się czuje Katarzyna, która słyszy, że jakaś Ania czy inna Zosia nazywa swoje narządy Kasią? Dziwnie, nie polecam W sumie miałoby to sens, gdyby chodziło o cipkę Kasi i seks Kasi. Tylko wtedy można by mówić na przykład "włożyć w Kasię"
Poza tym to chyba świadczy o jakimś rozdwojeniu jaźni, jakby dana kobieta nie identyfikowała się z własną waginą.
"Bożena" w wizażowym slangu jajcarsko brzmi, ale nie użyłabym takiego określenia z tego samego powodu.

Odrzucają mnie natomiast wszelkie myszki i muszelki, muszelka przy tym brzmi znacznie gorzej. Kojarzy mi się ze ślimakiem. Trzeba mieć pomysły, żeby wpaść na coś, co brzmi jednocześnie obrzydliwie i infantylnie.

---------- Dopisano o 03:07 ---------- Poprzedni post napisano o 02:57 ----------

Napisane przez kiss of night

mój kolega mówił "papaja"
a na penisa "papaj"

"Papaj" to też określenie używane przez niektórych na JPII. No i teraz będę miała chore wizje

[patiasym]

Co do dziecięcych określeń - fragment rozmowy z seksuolożką w "Wysokich Obcasach", którą czytałam dawno temu, a teraz zdołałam odkopać (całość tutaj):

(...) jeśli podręcznik dla młodzieży jest wycofywany, bo decydenci uważają, że nastoletnia dziewczynka nie powinna wiedzieć, że ma łechtaczkę... to jest to rodzaj kontroli. A ja będę uparcie twierdzić, że powinna wiedzieć! I powinna to wiedzieć dużo wcześniej, bo jest na to gotowa. Opowiem historię z zaprzyjaźnionego podwórka... Dziewczynka miała pięć lat i kąpała się z koleżanką w brodziku, mamy rozmawiały na boku i w pewnym momencie dziewczynki wyszły, same się wytarły i jedna z nich stwierdziła z dumą: 'Mamo! A Asia mi pokazała taką gilgotkę i jak się ją dotyka, to jest bardzo przyjemnie'. Gilgotka. Piękne słowo. A my się cały czas boimy, że jak dziecku coś powiemy, to ono już nic innego nie będzie robić, tylko się będzie masturbować.

Nie użyłabym nazwy "gilgotka", ale uważam że jest urocza, znacznie lepsza niż guziczek. Co ciekawe w Etymologicznym Słowniku Języka Polskiego Bańkowskiego można przeczytać, że łechtaczka jest określeniem plugawym(!), zaczerpniętym zresztą z niemieckiego der Kitzler. W innym artykule o antycznym nazewnictwie łechtaczki czytamy że rodzima „łechtaczka” zdaje się wywodzić od łechtania, dotyku, pieszczoty i jest jedną z milszych nazw kobiecych narządów płciowych w języku polskim

A jakie jest Wasze zdanie?

[aKatia]

Napisane przez thirky

Serio podczas seksu mówicie "proszę postymuluj mi guziczek", "zwróć uwagę na motylka" albo "wprowadzaj do groty"?
ja używam tylko tych "technicznych" nazw bo nie wiem kiedy inne mogłyby być potrzebne w rozmowie z przyjaciółką albo u lekarza nie będę mówić o muszelce, a podczas seksu też nigdy mi się nie zdarzyło mówić żeby partner coś zrobił bo lepiej pokazać ale ja ogólnie nic nie mówię przy seksie, może naprawdę większość osób mowi i tak się robi? Bo serio nie wiem po co tyle alternatywnych wersji :d

Też nie wiem kiedy miałabym używać jakichś myszek i muszelek. Strasznie infantylne mi się to wydaje i na pewno nie odpowiednie w trakcie seksu. Gdyby facet w takim momencie wspomniał o muszelce to odchciałoby mi się wszystkiego i chyba kazalabym mu spadać po małże do sklepu skoro mu się muszelek chce.

Napisane przez patiasym

Co do dziecięcych określeń - fragment rozmowy z seksuolożką w "Wysokich Obcasach", którą czytałam dawno temu, a teraz zdołałam odkopać (całość tutaj):

(...) jeśli podręcznik dla młodzieży jest wycofywany, bo decydenci uważają, że nastoletnia dziewczynka nie powinna wiedzieć, że ma łechtaczkę... to jest to rodzaj kontroli. A ja będę uparcie twierdzić, że powinna wiedzieć! I powinna to wiedzieć dużo wcześniej, bo jest na to gotowa. Opowiem historię z zaprzyjaźnionego podwórka... Dziewczynka miała pięć lat i kąpała się z koleżanką w brodziku, mamy rozmawiały na boku i w pewnym momencie dziewczynki wyszły, same się wytarły i jedna z nich stwierdziła z dumą: 'Mamo! A Asia mi pokazała taką gilgotkę i jak się ją dotyka, to jest bardzo przyjemnie'. Gilgotka. Piękne słowo. A my się cały czas boimy, że jak dziecku coś powiemy, to ono już nic innego nie będzie robić, tylko się będzie masturbować.

Nie użyłabym nazwy "gilgotka", ale uważam że jest urocza, znacznie lepsza niż guziczek. Co ciekawe w Etymologicznym Słowniku Języka Polskiego Bańkowskiego można przeczytać, że łechtaczka jest określeniem plugawym(!), zaczerpniętym zresztą z niemieckiego der Kitzler. W innym artykule o antycznym nazewnictwie łechtaczki czytamy że rodzima „łechtaczka” zdaje się wywodzić od łechtania, dotyku, pieszczoty i jest jedną z milszych nazw kobiecych narządów płciowych w języku polskim

A jakie jest Wasze zdanie?

Ja nie uważam żeby łechtaczka była jakimś brzydkim słowem, ja zawsze ją tak nazywam. Jakoś guziczki do mnie nie przemawiają. A co do dzieci, to jakkolwiek będziemy nazywać narządy płciowe to nie zmieni faktu że one tam są i prędzej czy później dziecko je odkryje. Uważam że lepiej mówić szczerze i nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie było to jakiejś atmosfery tajemnicy i wstydu bo to tylko rodzi problemy.

[thirky]

Ja nie wiem po co dzieciom takie nazwy prezentować. Czemu uczymy że nos to nos, ręka to ręka a penis to już ptaszek, łechtaczka - gilgotka? Później dziecko się i tak nauczy w szkole poprawnych nazw i pewnie tę gilgotko-łechtaczkę zrozumie tak, że do pewnego momentu jego ciało jest normalne i mówi się o nim normalnie, ale do tego co pod majtkami to lepiej używać innych nazw. Stąd prosta droga do braku akceptacji i nielubienia swojego ciała i robienia z seksualności wstydliwej rzeczy, którą trzeba chować i o której się milczy

[eemilka]

Ja używam w stosunku do córki siusiak i siusiaka. Nazwę dla pochwy córka sama przekręciła, bo miała być siuśka.
W rozmowie używam cipa, cipka pochwa, łechtaczka, penis, fiut, jądra, jaja. W łóżku tak samo jak w rozmowie + wulgarnie.

Wysłane z mojego D6503

[zakonna]

Trochę chyba z anatomia na bakier jeśli córce mówisz, że pochwa to siuska.

[eemilka]

Napisane przez zakonna

Trochę chyba z anatomia na bakier jeśli córce mówisz, że pochwa to siuska.

Jestem zdania że nazywanie miejsc intymnych zgodnie z przeznaczeniem w stosunku do małych dzieci pasuje i ma sens.
A słowa srom nie cierpię więc jeśli mogę to nie używam.


Wysłane z mojego D6503

[zakonna]

Ale przecież pochwa się nie siusia, na bóstwa wszelakie....

[thirky]

Napisane przez zakonna

Ale przecież pochwa się nie siusia, na bóstwa wszelakie....

Mi się nawet nie skojarzyło z siusianiem to słowo

[zakonna]

A mnie się kojarzy siusiak od siusiania, bo niby od czego wg ciebie takie słowo?

[thirky]

Po prostu słyszałam już siuśka i nigdy mi się to nie skojarzyło z siusianiem, tylko z czymś małym określanym nieco pogardliwie

[201607040946]

Nawet rdzeń ten sam, więc siusianie

[zakonna]

mnie się ewidentnie kojarzy.

[eemilka]

Napisane przez zakonna

Ale przecież pochwa się nie siusia, na bóstwa wszelakie....

Wiem co do czego służy, nie zrozumialas mnie. Powiedzmy taki 2 latek, który uczy się mówić tylko w jeden sposób wykorzystuje swoje miejsca intymne - do załatwiania potrzeb fizjologicznych. Nie widzę potrzeby tłumaczenia małej dziewczynce (na etapie uczenia się mówić) że ma łechtaczkę, cewke moczową, wzgórek łonowy itp. bo jej to nie potrzebne. Nie znam żadnej osoby która mówi choć kochanie wytre ci srom, cewke moczową, albo pamiętaj by umyć odbyt odbyt. Tak jak pisałam nie lubię słowa srom a nie powiem że wytre ci cewke moczową i wargi sromowe bo brzmi to bardzo dziwnie.


Oczywiście jak moja córka zainteresuje się tematem lub usłyszy słowo i zapyta o znaczenie to je dostanie.
Wysłane z mojego D6503

[patiasym]

Dwulatka ma niewielki zasób słów, ale zgadzam się z zakonną, dzieci nie ma co ogłupiać. Jak piszesz, że dziecko "tylko w jeden sposób wykorzystuje swoje miejsca intymne - do załatwiania potrzeb fizjologicznych" to ja się zastanawiam, jak powiesz córce czym u chłopca są jądra? Bo widzi że wiszą, ale się nimi moczu nie oddaje. Co to, część siusiaka? Może potem pomyśli, że to zbiornik na mocz....

[zakonna]

nie wiem po co tak mieszać. owszem, myślę, że można dwulatce spokojnie wytłumaczyć, że jedną dziurką siusia, a drugą nie. I nie jest to siuśka.

[Pastela92]

E, tam. Mnie w domu też mama uczyła, że mam siuśkę, a chłopaki - siusiaki :P I wcale od tego nie umarłam z czasem dowiedziałam się czym ta moja siuśka jest, do czego służy i jak się nazywają poszczególne części i do czego służą 'siusiaki' także takie nazewnictwo niekoniecznie jest czymś złym w stosunku do dziecka.
Z siuśki 'wyrosłam' już daaaaawno temu, jeszcze w czasach wczesnoszkolnych.

Obecnie, razem z TŻ, używamy określeń: cipka, cipa, pochwa, wargi, łechtaczka, penis, jądra, jaja lub bardziej wulgarnie w sytuacjach ostrzejszych.

[patiasym]

Zależy w jakim wieku, okres wczesnoszkolny to już chyba jednak za późno. Jak Wam napisałam w przytoczonym wcześniej przykładzie pięciolatka odkryła swoją łechtaczkę, dobrze by było by się dowiedziała od rodziców co to za część ciała i jak się nazywa. Kiedy miałam 7-8 lat przypadkowo uświadomiłam cokolwiek pewnego chłopca, bo sam niewiele wiedział o kobiecej anatomii - dobrze, że wtedy a nie w okresie dojrzewania

[Pastela92]

Napisane przez patiasym

Zależy w jakim wieku, okres wczesnoszkolny to już chyba jednak za późno. Jak Wam napisałam w przytoczonym wcześniej przykładzie pięciolatka odkryła swoją łechtaczkę, dobrze by było by się dowiedziała od rodziców co to za część ciała i jak się nazywa. Kiedy miałam 7-8 lat przypadkowo uświadomiłam cokolwiek pewnego chłopca, bo sam niewiele wiedział o kobiecej anatomii - dobrze, że wtedy a nie w okresie dojrzewania

Nie wnikałam w to, jak co się dokładnie nazywa, więc pewnie dlatego tak późno Myślę, że jeśli dziecko pyta, to jak najbardziej należy mu uświadamiać co i jak, a jeśli nie to po prostu dawkować wiedzę w stosunku do wieku i przede wszystkim nie robić z tego jakiegoś wielkiego tabu i tajemnicy, bo można skrzywdzić tym psychikę dziecka, które będzie się wstydzić swoich narządów...

Ja swoją łechtaczkę odkryłam również w wieku ok.5 lat, ale nie było dla mnie ważne jak to się nazywa, ważne, że było mi przyjemnie

[eemilka]

Napisane przez patiasym

Dwulatka ma niewielki zasób słów, ale zgadzam się z zakonną, dzieci nie ma co ogłupiać. Jak piszesz, że dziecko "tylko w jeden sposób wykorzystuje swoje miejsca intymne - do załatwiania potrzeb fizjologicznych" to ja się zastanawiam, jak powiesz córce czym u chłopca są jądra? Bo widzi że wiszą, ale się nimi moczu nie oddaje. Co to, część siusiaka? Może potem pomyśli, że to zbiornik na mocz....

Powiem jak się nazywają, jeśli to nie wystarczy to opowiem o tym że produkują hormony i czym są. To zamknie sprawę a jeśli nie to ją uświadomie.
Za to przy nauce podcierania wytłumaczyłam i nazwałam poprawnie odbyt.
Mamy za sobą rozmowę o rozwodach. Jak córka kiedyś powiedziała że chłopcy mogą kochać tylko dziewczynki to wytłumaczyłam jej, że się myli.
Nie tak dawno byłam w ciąży i w razie pytań o dziecko miałam zamiar powiedzieć co i jak bez szczegółów(miała skończone 4 lata) Córka nie zadała spodziewanego pytania. Uświadomie ją jak zapyta, lub najpóźniej w pierwszej klasie. Zamierzam z tej okazji kupić Wielką księge cipek.

[patiasym]

Wielką księgę cipek znam i polecam, zresztą już nazwa brzmi pięknie i nadal uważam, że uświadamiać trzeba jak najwcześniej i najlepiej jak zrobią to rodzice, a nie koleżanka jak to było w przypadku o którym pisałam

A poza tym wielkie brawa, że mówisz dziecku o normalności miłości nieheteronormatywnej