Ile pracują Wasi partnerzy?

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez farmaceutka88

Mhm, tak. Że to się zmieni. Ale będę to egzekwować i obserwować. Mogę sobie nawet to wszystko wypisywać. Chcę mieć dowody, którymi mu pomacham przed oczami. Trochę to dziecinne, ale tak postanowiłam z tego wybrnąć, bo co innego mogę zrobić :/.

Kto wie czy to się nie skończy poszukaniem pracy gdzie indziej a w najgorszym wypadku postawieniem warunków. Tylko najgorsze jest to, że nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę dla niego ważniejsza od pracy i tej rodzinnej firmy.

Ale powiedział kiedy?
Co będziesz egzekwować? Ile dajesz mu czasu?

[Lexie]

Napisane przez farmaceutka88

On jest jedynakiem. Uważa, że i tak wszystko kiedyś będzie jego. Praktycznie on rządzi tym biznesem, on podejmuje wszystkie decyzje, ale większość udziałów mają jego rodzice, więc nie wiem, czy tak do końca dorabiam męża, czy teściów. Decydujące zdanie mają jego rodzice (przynajmniej na papierze, a w praktyce wychodzi na to, że on).

"Kiedyś" wszystko będzie jego, super. Kiedyś, czyli po śmierci rodziców pewnie. Czyli zapewne długie, długie lata sytuacja będzie taka jak teraz, mniej więcej. Powiem Ci szczerze, że to bardzo nieciekawa sytuacja, bo wychodzi na to, że on tak naprawdę pracuje w firmie rodziców. Okej, podejmuje decyzje, ale firma prawnie należy do nich. Jest niejako przez nich zatrudniony.

Ustal z nim jakieś nieprzekraczalne zasady, np. to pakowanie swojej pensji w firmę, kupowanie towaru, itd, to jest niedopuszczalne.

W ogóle, to jak Ty już masz takie myśli, że firma i rodzice są ważniejsi dla niego i pewnie zawsze będą, to jest wielki sygnał alarmowy dla związku jako takiego. Uświadom mu to.

Na Twoim miejscu rozglądałabym się za pracą w gdzieś indziej.

[Rena]

Mnie dziwi, ze nie ustalilas takich rzeczy wczesniej. Tesciowa Ci mowi, ze tak jakbys nie byla w ich rodzinie. Ona to powiedziala przed slubem? Nie wie o Waszym slubie? Czy jak to wyglada?

I co na to maz? Tez uwaza, ze nie jestes rodzina? Taka przybleda co chce okrasc ich rodzinny worek?

[skazana_na_bluesa]

powiem ci tak - obrót kasą jest normalny, ale jak się prowadzi tylko z mężem/żoną własny biznes. jedna kasa idzie na towar, później cyrkulacja i idzie na życie etc. ale jeśli twój facet nie ma co miesiąc kasy na koncie (albo nie robi waszych opłat, zakupów za te 2500zł) to jest zwyczajnie frajerem, który dyma za darmo. warunkiem podstawowym powinna być wypłata co miesiąc na jego koncie.

[cava]

Napisane przez skazana_na_bluesa

powiem ci tak - obrót kasą jest normalny, ale jak się prowadzi tylko z mężem/żoną własny biznes. jedna kasa idzie na towar, później cyrkulacja i idzie na życie etc. ale jeśli twój facet nie ma co miesiąc kasy na koncie (albo nie robi waszych opłat, zakupów za te 2500zł) to jest zwyczajnie frajerem, który dyma za darmo. warunkiem podstawowym powinna być wypłata co miesiąc na jego koncie.

To akurat jest zależne od formy prowadzonej działalności. Sa formy dopuszczajace taką "płynność" kasy, a sa formy mające pełna księgowośc i nie ma o czymś takim mowy, jest kasa firmowa a własciciel dla siebie ma konkretnie : pensję parcownika jesli jest zatrudniony na etacie/i lub okresowe/comiesięczne dywidendy z /na poczet zysków, których nie można wprowadzac do kasy firmowej.

Inna sprawa ze nawet w działalnościach nie wymagających pełnej księgowości, mieszanie kasy prywatnej z firmową, czesto kończy się problemami. No choćby takimi jak w tym wątku a to sa raczej te mniejsze problemy.

A, po co ja to w ogóle pisałam (coś się dziś nie mogę skupić) - autorko wątku, zorientuj się dokładnie w formie działalności jaką jest firma męza, potem dowiedz się czy ma pełną księgowość czy nie, co za tym idzie, będziesz mogła mieć podstawę do rozmowy, o rozdzielności kasy domowej z firmową.
Powiedz tez mezowi, ze owszem w firme trzeba inwestować, ale w dom i z wiązek też. i nie "kiedyś" a teraz, bo kotleta za przyszłe nieokreślone zyski ani nie kupisz, ani realnych planów zrobić nie mozesz.

Kasy powinny być absolutnie rodzielne, a jak się firmie kase prywatną pożycza, to powinno się od tego miec % z zysków, a nie że firma przeżera domowe fundusze.

czeka Cię pewnie ostra przeprawa, bo w tej bitwie, bedziesz ty zły wilk chcący ich krwawicy, kontra "oni, czyli rodzina /firma/pokrzywdzona owieczka której chcesz wydrzeć serce zywcem"

[farmaceutka88]

Napisane przez Rena

Mnie dziwi, ze nie ustalilas takich rzeczy wczesniej. Tesciowa Ci mowi, ze tak jakbys nie byla w ich rodzinie. Ona to powiedziala przed slubem? Nie wie o Waszym slubie? Czy jak to wyglada?

I co na to maz? Tez uwaza, ze nie jestes rodzina? Taka przybleda co chce okrasc ich rodzinny worek?

Wiedziała o ślubie, wszyscy wiedzieli.

Tak, jestem taka zła i czaję się na ich wieeelkie majątki . Jakbym naprawdę sama nie potrafiła do niczego dojść ani nic zarobić. A może dlatego nadal teściowie trzymają na tym łapę? Niefajnie się z tym czuję, jakby naprawdę widzieli we mnie jakąś cwaniarę :/.

Poniekąd robią tym wielką krzywdę mojemu mężowi, który dla nich zawsze będzie synusiem, który nie będzie samowystarczalną, samodzielną i odpowiedzialną osobą. :/

Ciekawe, gdybym faktycznie ustaliła pewne zasady przed ślubem, to czy do ślubu by doszło. Ale teraz to sobie mogę gdybać. A co przed ślubem miałam powiedzieć? "Albo przepisujecie na mojego męża większość udziałów w firmie i tak, wtedy niech siedzi dnie i noce w firmie i niech w nią inwestuje, albo ślubu nie będzie". To by było "weź spadaj obca gówniaro, co będziesz nam firmą rządzić".

Zresztą podpisałam dzisiaj z nim intercyzę i niech się wszyscy z teściami pławią w tym swoim wspólnym worze nawet i do śmierci.

[cava]

Napisane przez farmaceutka88

Wiedziała o ślubie, wszyscy wiedzieli.

Tak, jestem taka zła i czaję się na ich wieeelkie majątki . Jakbym naprawdę sama nie potrafiła do niczego dojść ani nic zarobić. A może dlatego nadal teściowie trzymają na tym łapę? Niefajnie się z tym czuję, jakby naprawdę widzieli we mnie jakąś cwaniarę :/.

Poniekąd robią tym wielką krzywdę mojemu mężowi, który dla nich zawsze będzie synusiem, który nie będzie samowystarczalną, samodzielną i odpowiedzialną osobą. :/

Ciekawe, gdybym faktycznie ustaliła pewne zasady przed ślubem, to czy do ślubu by doszło. Ale teraz to sobie mogę gdybać. A co przed ślubem miałam powiedzieć? "Albo przepisujecie na mojego męża większość udziałów w firmie i tak, wtedy niech siedzi dnie i noce w firmie i niech w nią inwestuje, albo ślubu nie będzie". To by było "weź spadaj obca gówniaro, co będziesz nam firmą rządzić".

Zresztą podpisałam dzisiaj z nim intercyzę i niech się wszyscy z teściami pławią w tym swoim wspólnym worze nawet i do śmierci.

No tak myślałam, weź się zainteresuj, ile zarabia ktoś na twoim stanowisku w innych aptekach w okolicy. Moze tyle, a moz elepiej iśc pracowac do kogoś i mieć spokój i własną kasę + karte przetargową jakąs w dyskusjach o kasie przynoszonej do domu przez męza.

[vouvray]

Napisane przez farmaceutka88

Zresztą podpisałam dzisiaj z nim intercyzę i niech się wszyscy z teściami pławią w tym swoim wspólnym worze nawet i do śmierci.

jaka była reakcja męża?

[skazana_na_bluesa]

ale z udziałem prawnika?

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez vouvray

jaka była reakcja męża?

raczej bym się zapytała co w tej intercyzie się znajduje

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez farmaceutka88

Zresztą podpisałam dzisiaj z nim intercyzę i niech się wszyscy z teściami pławią w tym swoim wspólnym worze nawet i do śmierci.

ale to co, poszłaś od tak do notariusza razem z mężem?

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez farmaceutka88

Wytłumaczył mi, że on tak jakby tymi pieniędzmi obraca. Że wykłada na towar w jednej aptece, po czym za parę dni odzyskuje z utargu w drugiej. Ale gdzie one są? Potem znowu idą "w obrót" i tak znowu i znowu ...

bo generalnie tak jest jak się ma swój sklep. tyle tylko, ze on Ci to wszystko wytłumaczył jak małemu dziecku, a nie przedstawił sprawę jak komuś równorzędnemu. czemu nie poda Ci konkretnych kwot? jeśli całość przeznacza na towar, to gdzie jego zysk?a może po prostu jest tak, że więcej pieniędzy dostają jego rodzice. on wie, ile oni wyciągają i czeka, aż przejdą na emeryturę, bo wie, że wtedy ta kasa będzie dla was?

ja bym z nim pogadała o konkretach, a nie o "zaufaj mi". jeśli faktyczne więcej u jego rodziców nie wyciągniesz (albo nie zostaniesz dopuszczona do tajemnic rodzinnych związanych z prowadzeniem firmy) to spróbuj poszukać czegoś innego. w końcu szarym pracownikiem możesz być w każdej innej firmie, a w dodatku tam masz szansę na wyższe zarobki.

[Lexie]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;6199662 1]bo generalnie tak jest jak się ma swój sklep. tyle tylko, ze on Ci to wszystko wytłumaczył jak małemu dziecku, a nie przedstawił sprawę jak komuś równorzędnemu. czemu nie poda Ci konkretnych kwot? jeśli całość przeznacza na towar, to gdzie jego zysk?a może po prostu jest tak, że więcej pieniędzy dostają jego rodzice. on wie, ile oni wyciągają i czeka, aż przejdą na emeryturę, bo wie, że wtedy ta kasa będzie dla was?
[/QUOTE]

Na emeryturę?
W sensie, że jak wejdą w wiek emerytalny, to nagle zaczną żyć z kasy z wypłacanej emerytury, a z własnej firmy nie będą nic brali? Jeśli nie ma jakiegoś przepisu, który by tego zabraniał, to podejrzewam, że raczej zamierzają czerpać ze swojej firmy kasę nadal, a nawet jak jest przepis, to dostaną "nieoficjalnie" od syna.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez Lexie

Na emeryturę?
W sensie, że jak wejdą w wiek emerytalny, to nagle zaczną żyć z kasy z wypłacanej emerytury, a z własnej firmy nie będą nic brali? Jeśli nie ma jakiegoś przepisu, który by tego zabraniał, to podejrzewam, że raczej zamierzają czerpać ze swojej firmy kasę nadal, a nawet jak jest przepis, to dostaną "nieoficjalnie" od syna.

no już nie chciałam pisać o śmierci

[farmaceutka88]

Tak, z udziałem prawnika. Przynajmniej będę pracować na swoje konto i mieć spokój.

Od dzisiaj. Wiem, że dam radę. Mąż zgodził się. Może rodzinka odetchnie.

[Rena]

Napisane przez farmaceutka88

Ciekawe, gdybym faktycznie ustaliła pewne zasady przed ślubem, to czy do ślubu by doszło. Ale teraz to sobie mogę gdybać. A co przed ślubem miałam powiedzieć? "Albo przepisujecie na mojego męża większość udziałów w firmie i tak, wtedy niech siedzi dnie i noce w firmie i niech w nią inwestuje, albo ślubu nie będzie". To by było "weź spadaj obca gówniaro, co będziesz nam firmą rządzić"

To by nie doszlo do takiego slubu. Przeciez nie musisz byc zona za wszelka cene skoro az tak Wam nie po drodze i jakikolwiek kompromis czy zwykly szacunek jest niemozliwy. Zycie to nie droga krzyzowa.

Dziewczyny Ci to tlumacza juz ktoras strone watku.

[Fleur_D]

Może podejście kopniętej nie było jakieś szczególnie głupie. Nie mówię, że mądre, po prostu nie aż takie głupie jak mi się wydawało na początku.

Tak szczerze, to co ci to daje w tym momencie? Patrząc na sytuacje bez zbędnych emocji, to wygląda to teraz tak, że najpierw pracowałaś tam za małą pensję, niejako utrzymywałaś męża, żeby on mógł swoją pensję inwestować w firmę, a teraz zrzekasz się praw do tego, co sama wypracowałaś. Ok, możesz chcieć mieć spokój, jednak to posunięcie spokoju nie przyniesie, bo nie sprawi, że mąż będzie mniej pracował.

[adult90]

W jakim celu została podpisana intercyza i czy to Ci się opłaca? (bosz, jak to brzmi...ale no cóż).

Co chciałaś osiągnąć tą intercyzą?...

[moooniaaaa]

2.5tys.to srednio jedna faktura za towar. A takich faktur dziennie moze byc kilka. Wiec jak majac firme wyklada swoja pensje na towar to moze i dobrze, ze podpisalas intercyze. Nie utoniesz z nimi w dlugach.

[new woman in town]

Mój pracuje tyle ile musi. Wczesniej, zanim sie poznaliśmy, pracowal tyle ile chcial czyli dużo i długo (tez działalność ktora dam budował od podstaw). Cóż...powiem jedno - tylko Tobie zależy na tym żeby razem spędzać czas. Jemu nie. Taka smutna prawda. To ze zmienisz prace niczego nie poprawi.

---------- Dopisano o 21:45 ---------- Poprzedni post napisano o 21:43 ----------

W sumie nie wiem co by pomogło...na pewno dla nowej kobiety zmieniony przyzwyczajenia i znalazł czas. Może spróbuj kombinować w ten sposób, żeby on tęsknił za toba i kojarzył wspólny czas jak cos na co nie może się doczekać... Cos bardzo przyjemnego 😃

[qozaczka]

Ja pracuje 7-15, moj TZ 9-17. Od czasu do czasu zdarza sie ze ktores z nas ma nadgodziny, ale nie jest to coś co przeszkadzałoby w naszym wspolnym zyciu.

Co do Twojej sytuacji to trudno prowadzic zwiazek gdzie jedna strona jest ciagle nieobecna