Mężczyźni, którzy sie mądrzą w sprawie cesarek-specjalna kategoria szumowiny

[dacn]

Napisane przez patacky

Najwyraźniej nie jest to taka prosta sprawa więc czemu nie znieczulają do tego skóry? Jak nie trafią w skurcz tą jedną na 10 to pal ją licho?

Nie będę tłumaczyć fizjologii tutaj
ani tego że znieczulenie to zniekształcająca tkankę objętość, ani też tego dlaczego znieczulenie samo w sobie boli. Dlatego nacina położne ewentualnie lekarz a nie pani z mięsnego czy biurwa.

---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 16:59 ----------

Napisane przez stupid-girl

nowotwór to zło.

a wróc - nie mogę tak powiedzieć. nie mam raka.
smuteczek

Ohhh nie znam nikogo z gangu ale się wypowiem.

[201712071518]

Napisane przez dacn

---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 16:59 ----------



Ohhh nie znam nikogo z gangu ale się wypowiem.

i nie odbiegnie to poziomem od większości Twoich wypowiedzi

[Chatul]

Napisane przez dacn

Rodziłam, rodziły moje znajome. Pewnie trafiamy na różową bańkę w której żyją jednorożce, ale nie spotkałam się z tym co opisujesz. Nacięcie krocza owszem stosowane często, ale dobra położna pyta czy pacjentce, bardzo bardzo zależy na ochronie krocza bo wtedy prowadzi poród nieco inaczej. Po za tym IMHO lepsze jest nacięcie niż pęknięcie.
Sale są jednoosobowe, serio nie spotkałam się z wieloosobowymi. Po porodzie przychodzi pediatra i każe nakarmić dziecko i je przytulać, skóra do skóry.

Bo też, na szczęście, jest w tej kwestii coraz lepiej. Nie znaczy to jednak, że wszędzie jest dobrze. O trzyosobowych salach bez łazienki mówił nawet rok temu ordynator wrocławskiego szpitala Janusz Malinowski, za co został zresztą zawieszony przez ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembalę.

Brak znieczulenie jest mega problemem i tu się zgodzę że zzo powinno być opcją, jednak z dwojga złego to poród, mimo że bolesny to jednak nie jest w połowie tak straszny jak kanałowe leczenie zębów miałm raz i nigdy więcej.

To Twoje odczucia. Są osoby, które uznają leczenie kanałowe zęba za mniej bolesne.

[Margot45]

Napisane przez dacn

Dlatego nacina położne ewentualnie lekarz a nie pani z mięsnego czy biurwa.

Twoja kultura przebija z każdego postu - z tego ostatniego zwłaszcza

No, ale cóż się dziwić - pani dochtór. Elyta.
Co wy tam hołoto wiecie.

[dacn]

Napisane przez Chatul

Bo też, na szczęście, jest w tej kwestii coraz lepiej. Nie znaczy to jednak, że wszędzie jest dobrze. O trzyosobowych salach bez łazienki mówił nawet rok temu ordynator wrocławskiego szpitala Janusz Malinowski, za co został zresztą zawieszony przez ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembalę.



To Twoje odczucia. Są osoby, które uznają leczenie kanałowe zęba za mniej bolesne.

Sale chorych, po porodowe tak, sama w takiej leżałam, ale to nie to samo co sala porodowa.

[patacky]

Napisane przez dacn

Nie będę tłumaczyć fizjologii tutaj
ani tego że znieczulenie to zniekształcająca tkankę

Są spraye znieczulające, takie jakich używa sie do uszu

[szprotka_]

Napisane przez Chatul

Nie wiem, czy ktokolwiek twierdzi, że cesarskie cięcie to drobny zabieg, który nie niesie ze sobą żadnego ryzyka i po którym nie występują nigdy żadne trudności i komplikacje.

Oczywiście, że rozcięta macica, ryzyko zakażenia, blizna i ból pooperacyjny to nic przyjemnego. Tylko… Co jest alternatywą? W wielu szpitalach w Polsce jedyną dostępną alternatywą jest rodzenie przez pochwę, na plecach, w bólu, bez znieczulenia w wieloosobowej sali. Lewatywa, golenie krocza i – co najgorsze – nacięcie krocza (bez pytania) w gratisie. Jak się te dwie możliwości porówna to cesarskie cięcie wcale nie wygląda tak przerażająco.

Ja się nie dziwię, że te ciężarne, które mają taką możliwość rodzą za granicą, właśnie przez takie atrakcje jak te opisane wyżej. Wolą ryzykować użeranie się z NFZ'em i jego cudowną argumentacją "ciężarna była to nie powinna była jechać", żeby nie płacić zagranicznym szpitalom. Ciężko mi je za to winić.

To właśnie o te alternatywy chodzi. Na zachodzie ma się więcej sposobów rodzenia, które można zaadaptować do naszych warunków tanim kosztem. Ja tu nie mówię o rodzeniu w domu czy z delfinami, ale dostęp do tej wielgaśnej piłki czy sali porodowej jednoosobowej powinien być dostępny dla każdej kobiety.

Ba, osoby prywatne wolontaryjnie szyją beciki, kocyki czy ubranka dziecięce dla porodówek. Bo szpitale kasy na to nie mają. Chcemy mieć wyż demograficzny, trzeba zadbać o warunki. Chociaż o te minimalne.

Ja się boję rodzić w Polsce. I myślę, że nie tylko ja mam takie obawy. Wiem i rozumiem, że z biologicznego punktu widzenia poród sn jest najlepszy, ale wolałabym wiedzieć na jaki standard mogę liczyć. A na razie rozpiętość jakości usług jest ogromna i to jest też zależna od tego na jaką się zmianę trafi w szpitalu. Slogan "rodzić po ludzku" nie oznacza niczego, bo nie idzie w parze z jakością usług. To jest pusty frazes rozbuchany przez medialną nagonkę, bo się dobrze sprzeda.

Rodzeniu po ludzku, wymaga też dostępu do informacji i możliwości wyboru. Na razie to wygląda tak, że wszyscy mają większe prawo do rozporządzania kobiecym ciałem, niż sama zainteresowana. Jeżeli będziemy sprowadzać dyskusję do poziomu ta rodziła to ma prawo głosu, a tamta nie, bo bezdzietna, to nie dojdziemy do niczego. A w naszym interesie jest zapewnienie sobie godnych warunków. Jeżeli nie dla nas, to dla przyszłych pokoleń kobiet.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Margot45

Twoja kultura przebija z każdego postu - z tego ostatniego zwłaszcza

No, ale cóż się dziwić - pani dochtór. Elyta.
Co wy tam hołoto wiecie.

Ambasadorka swojego fachu jak się patrzy.
Mnie się tam wszystko zgadza, właśnie z takim poziomem miewam do czynienia w przemyśle szpitalniano-przychodnianym (podobno nie mówi się już 'opieka zdrowotna' i w sumie - słusznie).

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:22 ----------

Napisane przez szprotka_

Slogan "rodzić po ludzku" nie oznacza niczego, bo nie idzie w parze z jakością usług. To jest pusty frazes rozbuchany przez medialną nagonkę, bo się dobrze sprzeda.

Aż strach sobie wyobrazić, co działo się przed pojawieniem się tej akcji. Bo jednak spore zmiany ona zapoczątkowała chyba w większości placówek.
Masz rację, że standard jest różny. Czasem to faktycznie tylko slogan.
Dobrze, że można sobie wybierać szpital, kiedyś nie było takiej możliwości, bo była 'rejonizacja'.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _Bumblebee_

Nie mam nic do cesarskich cięć, ale bez przesady. Dziecko to nie ziemniak. I Bóg nie ma tu nic do rzeczy.
Wiadomo, że poród to bardzo ciężkie przejście dla kobiety i powinno to być ułatwione w każdy możliwy sposób, ale na prawdę nie uważam, żeby postawienie sobie na parapecie inkubatora na 9 miesięcy i potem tylko otworzenie go, było czymś dobrym.
Może najlepiej stwórzmy specjalne sklepy z noworodkami, gdzie będzie można wejść i powiedzieć: "Poproszę tego słodkiego blondynka z wystawy i do tego dwie dziewczynki".

Twoja reakcja przypomina mi XIXwieczne argumenty przeciwko znieczuleniom przy porodach. Niby dlaczego nie uważasz, że pozaustrojowy rozwój płodu nie jest "czymś dobrym"? Jakieś konkretne dane?

[patacky]

Napisane przez _Bumblebee_

nie uważam, żeby postawienie sobie na parapecie inkubatora na 9 miesięcy i potem tylko otworzenie go, było czymś dobrym.

Dlaczego nie? Bo kobieta ma cierpieć choć trochę? Żeby się nie rozbestwiła? Nie ma takiego argumentu przeciwko 'sztucznym łonom' którego nie mozna by odeprzeć przykładem ojca dziecka ( no chyba że uważasz że ojcowie to tacy nieprawdziwi rodzice)

[_Bumblebee_]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;63461491]Twoja reakcja przypomina mi XIXwieczne argumenty przeciwko znieczuleniom przy porodach. Niby dlaczego nie uważasz, że pozaustrojowy rozwój płodu nie jest "czymś dobrym"? Jakieś konkretne dane?[/QUOTE]

Takie mam przekonania. Nie mam obowiązku się tłumaczyć, ani popierać tego konkretnymi danymi.
Niektórzy wierzą, że co tydzień pewien facet zamienia wino w krew, niektórzy wierzą, że jak umrą w odpowiedni sposób to będzie na nich czekało 100 dziewic, są też tacy którzy uważają, że po śmierci powrócą jako motylek, czy owieczka. Żadne badania nie przekonają tych ludzi, że jest inaczej.
Ja akurat wierzę w to, że "hodowanie" dziecka w inkubatorze od momentu poczęcia jednak godzi w człowieczeństwo. Nie zawsze do wszystkiego potrzeba danych.
Jak najbardziej człowieczeństwem jest zrobienie wszystkiego co można aby pomóc kobiecie w porodzie, jednak nie wykraczając poza pewne (niech będzie, że moje) normy.

P.S. Nie wszyscy myślą prostoliniowo. Znieczulenie uważam za bardzo potrzebny i pożyteczny wynalazek. Ew. odgórnie założone hodowanie dzieci w inkubatorach - nie. Tyle. Zgadzać się ze mną nie musisz. Odpowiadać też nie, a przynajmniej ja już nie zamierzam. Pozdrawiam.

[201803290936]

Napisane przez JuanitaSolis

Mój dziadek leczył się na prostatę, przy badaniu widziało go pół poczekalni. Wielokrotnie byłam świadkiem jak lekarz przy otwartych drzwiach lub na korytarzu pytał się o stan zdrowia (intymne szczegóły) lub kazał się rozebrać do badania.

Ta jasne. Ta wyobraźnia.

[_Bumblebee_]

Napisane przez patacky

Dlaczego nie? Bo kobieta ma cierpieć choć trochę? Żeby się nie rozbestwiła? Nie ma takiego argumentu przeciwko 'sztucznym łonom' którego nie mozna by odeprzeć przykładem ojca dziecka ( no chyba że uważasz że ojcowie to tacy nieprawdziwi rodzice)

Na prawdę nie ja ten świat stworzyłem i nie ja go będę zmieniał. Kobiety od zawsze cierpiały przy porodach, a faceci np. na wojnach. Nie mnie oceniać, co bardziej boli. Poród, czy miecz pod żebrami.
Jeszcze raz powtarzam, że jestem jak najbardziej za wszelką pomocą dla rodzących kobiet. Znieczulenia, fachowa pomoc, itd. to powinna być norma i żadna kobieta nie powinna cierpieć przy porodzie, bo żyjemy w czasach, w których wszystkie te rzeczy są możliwe.

[kaja1981]

Napisane przez JuanitaSolis

Nikt nikomu nie broni rodzić w prywatnych klinikach. Cała służba zdrowia niestety tak wygląda - nikt na siłę nie chce ciężarnych upokarzać.
Gadanie, że nie chce się mieć kolejnych dzieci, bo poród był bolesny to też trochę takie tłumaczenie się. Ból czy nawet upokorzenie są niczym w porównaniu do małej kruszynki, która przyjdzie na świat.

ja pierdzielę, Ty tak na serio? co prawda potem wyczytałam, że rodziłaś w prywatnej klinice, to tam to pewno inaczej się to odczuwa

moja kruszynka ma 10 lat, a ja do dziś pamiętam, jak bolało, jak mi było źle, że stado ludzi się gapi, że nie pozwolili się ruszyć z tego wyra. i na wiele lat mi się nowych dzieci odechciało, mimo, że się bardzo cieszę, że je mam i bardzo kocham moje dziecko. i ostatnio właśnie rozmyślam, jak by tu zrobić, żeby mieć pewność, że mi ułatwią poród. to wtedy o drugim pomyślę, bo to żadne tłumaczenie się, po prostu - bolało i mi się nie chce drugi raz tego przechodzić.

każda z nas powinna mieć wybór, jak ktoś chce się męczyć siłami natury, proszę bardzo. ale ja nie chcę akurat.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _Bumblebee_

Takie mam przekonania. Nie mam obowiązku się tłumaczyć, ani popierać tego konkretnymi danymi.
Niektórzy wierzą, że co tydzień pewien facet zamienia wino w krew, niektórzy wierzą, że jak umrą w odpowiedni sposób to będzie na nich czekało 100 dziewic, są też tacy którzy uważają, że po śmierci powrócą jako motylek, czy owieczka. Żadne badania nie przekonają tych ludzi, że jest inaczej.
Ja akurat wierzę w to, że "hodowanie" dziecka w inkubatorze od momentu poczęcia jednak godzi w człowieczeństwo. Nie zawsze do wszystkiego potrzeba danych.
Jak najbardziej człowieczeństwem jest zrobienie wszystkiego co można aby pomóc kobiecie w porodzie, jednak nie wykraczając poza pewne (niech będzie, że moje) normy.

P.S. Nie wszyscy myślą prostoliniowo. Znieczulenie uważam za bardzo potrzebny i pożyteczny wynalazek. Ew. odgórnie założone hodowanie dzieci w inkubatorach - nie. Tyle. Zgadzać się ze mną nie musisz. Odpowiadać też nie, a przynajmniej ja już nie zamierzam. Pozdrawiam.

No cóż, jak to kwestia wiary, to nie ma o czym dyskutować.
Zastanawia mnie tylko jak twój światopogląd ma się do ratowania wcześniaków.

---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:18 ----------

Napisane przez _Bumblebee_

Na prawdę nie ja ten świat stworzyłem i nie ja go będę zmieniał. Kobiety od zawsze cierpiały przy porodach, a faceci np. na wojnach. Nie mnie oceniać, co bardziej boli. Poród, czy miecz pod żebrami.
Jeszcze raz powtarzam, że jestem jak najbardziej za wszelką pomocą dla rodzących kobiet. Znieczulenia, fachowa pomoc, itd. to powinna być norma i żadna kobieta nie powinna cierpieć przy porodzie, bo żyjemy w czasach, w których wszystkie te rzeczy są możliwe.

A któż taki ma zmieniać świat jak nie ludzie? Jakieś zmiany tam jednak popierasz skoro uważasz, że wszelka pomoc dla rodzących jest ok.

[_Bumblebee_]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;63462721]No cóż, jak to kwestia wiary, to nie ma o czym dyskutować.
Zastanawia mnie tylko jak twój światopogląd ma się do ratowania wcześniaków.

---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:18 ----------

A któż taki ma zmieniać świat jak nie ludzie? Jakieś zmiany tam jednak popierasz skoro uważasz, że wszelka pomoc dla rodzących jest ok.[/QUOTE]
Dla mnie jest ogromna różnica pomiędzy zrzadzęniem losu jakim jest przedwczesny poród, a intencjonalnym hodowaniem człowieka poza łonem matki. W pierwszym przypadku pomoc to absolutny obowiązek. W drugim to wykraczanie poza (ponownie niech będzie , że moje) normy etyczne.
Wiem, że nie ma żadnego sposobu żeby to sprawdzić, ale wydaje mi się, że jednak więź takiego dziecka z matką byłaby słabsza (co oczywiście nie oznacza, że każda więź matki z dzieckiem noszonym w łonie do porodu jest piękna i cudowna). Obawiam się , że przełamując taką barierę skończyło by się na hodowaniu ludzi dla organów albo innych tym podobnych celów. Proces tworzenia życia ludzkiego zostałby niejako uprzemysłowiony.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Rabone]

Napisane przez _Bumblebee_

Niektórzy wierzą, że co tydzień pewien facet zamienia wino w krew, niektórzy wierzą, że jak umrą w odpowiedni sposób to będzie na nich czekało 100 dziewic, są też tacy którzy uważają, że po śmierci powrócą jako motylek, czy owieczka. Żadne badania nie przekonają tych ludzi, że jest inaczej.

Ale nie ma co porównywać wiary do rodzenia dzieci. Wiara jest sposobem życia, odpowiedzią na pytania, źródłem siły i nie bardzo rozumiem w jaki sposób miałoby się to odnosić do "dziecka z inkubatora"... To, że nie jesteśmy w stanie udowodnić obecności siły wyższej jest równoznaczne z tym, że nie możemy znaleźć odpowiednich argumentów za pozaustrojowym rozwijaniem zarodka? Czy in vitro także jest nieodpowiednie z tego samego względu?
Dla mnie wygląda to na optowanie przy sytuacji "nie rozumiem czegoś, więc uznaję to za zagrożenie - nie kce!". Gdyby nie ludzka dociekliwość pewnie nigdy nie dane by nam było dyskutować na Wizażu.

Napisane przez _Bumblebee_

Na prawdę nie ja ten świat stworzyłem i nie ja go będę zmieniał. Kobiety od zawsze cierpiały przy porodach, a faceci np. na wojnach. Nie mnie oceniać, co bardziej boli. Poród, czy miecz pod żebrami.

Czyli tak już musi być? Kobiety muszą cierpieć przy porodach, a mężczyźni na wojnach, bo tak jest od zawsze?

[patacky]

Napisane przez _Bumblebee_

Na prawdę nie ja ten świat stworzyłem i nie ja go będę zmieniał. Kobiety od zawsze cierpiały przy porodach, a faceci np. na wojnach. Nie mnie oceniać, co bardziej boli. Poród, czy miecz pod żebrami.

To tak jakby kobieta potępiała użycie bezosobowych dronów na wojnie bo jednak dobrze żeby ten zołnierz trochę pocierpiał jak za starych dobrych czasów(w domyśle facet). Ten błąd logiczny sie oficjalnie nazywa argumentum ad antiquitatem

[Chatul]

Napisane przez dacn

Sale chorych, po porodowe tak, sama w takiej leżałam, ale to nie to samo co sala porodowa.

Masz rację, Malinowski mówił o salach poporodowych, ale sal porodowych dla więcej niż jednej osoby w innych szpitalach nadal nie brakuje. Dla przykładu, tutaj są dwie sale dwuosobowe, tu sala porodowa trzystanowiskowa…

Napisane przez _Bumblebee_

Wiem, że nie ma żadnego sposobu żeby to sprawdzić, ale wydaje mi się, że jednak więź takiego dziecka z matką byłaby słabsza (co oczywiście nie oznacza, że każda więź matki z dzieckiem noszonym w łonie do porodu jest piękna i cudowna).

Da się sprawdzić coś podobnego – więź matki z dzieckiem, które urodziła surogatka. Poza tym, da się sprawdzić więź ojców i ich dzieci

[patacky]

Napisane przez Chatul

Da się sprawdzić coś podobnego – więź matki z dzieckiem, które urodziła surogatka. Poza tym, da się sprawdzić więź ojców i ich dzieci

Po drugie to jest trochę taki mit że miłość do dziecka jest automatyczna. Ostatnio czytałam taką dyskusje rodziców na reddit na temat tego "czego nikt ci nie powie o rodzicielstwie" i 1451 użytkowników się z tym zgodziło

[_Bumblebee_]

Napisane przez Rabone

Ale nie ma co porównywać wiary do rodzenia dzieci. Wiara jest sposobem życia, odpowiedzią na pytania, źródłem siły i nie bardzo rozumiem w jaki sposób miałoby się to odnosić do "dziecka z inkubatora"... To, że nie jesteśmy w stanie udowodnić obecności siły wyższej jest równoznaczne z tym, że nie możemy znaleźć odpowiednich argumentów za pozaustrojowym rozwijaniem zarodka? Czy in vitro także jest nieodpowiednie z tego samego względu?

Szczerze? In vitro też ma coś w sobie z zabawy w Boga. O ile taka pomoc bezpłodnym ludziom chcącym mieć potomstwo jest jak najbardziej potrzebna, o tyle jakieś zakusy na handlowanie ludzkimi zarodkami czy trzymanie ich latami w zamrażarkach już takie fajne dla mnie nie są.

Napisane przez Rabone

Dla mnie wygląda to na optowanie przy sytuacji "nie rozumiem czegoś, więc uznaję to za zagrożenie - nie kce!". Gdyby nie ludzka dociekliwość pewnie nigdy nie dane by nam było dyskutować na Wizażu.

Ok, a gdzie jest granica? W imię ludzkiej dociekliwości wolno wszystko? Przecież, żeby wynaleźć taki inkubator potrzebne by było tysiące prób i eksperymentów. Taka jest cena przy tego typu postępach. Ile zwierzęcych zarodków musiałoby zginąć, żeby sprawdzić podstawowe funkcje takiego inkubatora? Łajki trochę było szkoda, nie? A potem przyszłaby pora na ludzkie zarodki. Poświęciłabyś swój zarodek do tych celów? Robisz test ciążowy, wychodzą 2 kreski, a na pierwszej wizycie u ginekologa ten mówi "Mam dla pani pewną propozycję...".

Napisane przez Rabone

Czyli tak już musi być? Kobiety muszą cierpieć przy porodach, a mężczyźni na wojnach, bo tak jest od zawsze?

Kobiety NIE MUSZĄ cierpieć i NIE POWINNY. Tylko jest różnica między dobrym znieczuleniem/cesarką, a hodowlą.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _Bumblebee_

Ok, a gdzie jest granica? W imię ludzkiej dociekliwości wolno wszystko? Przecież, żeby wynaleźć taki inkubator potrzebne by było tysiące prób i eksperymentów. Taka jest cena przy tego typu postępach. Ile zwierzęcych zarodków musiałoby zginąć, żeby sprawdzić podstawowe funkcje takiego inkubatora? Łajki trochę było szkoda, nie? A potem przyszłaby pora na ludzkie zarodki. Poświęciłabyś swój zarodek do tych celów? Robisz test ciążowy, wychodzą 2 kreski, a na pierwszej wizycie u ginekologa ten mówi "Mam dla pani pewną propozycję...".

Ja bym swój zarodek poświęciła i to nie jeden. Chętnie poznam ginekologia składającego takie propozycje.

[_Bumblebee_]

Napisane przez patacky

To tak jakby kobieta potępiała użycie bezosobowych dronów na wojnie bo jednak dobrze żeby ten zołnierz trochę pocierpiał jak za starych dobrych czasów(w domyśle facet). Ten błąd logiczny sie oficjalnie nazywa argumentum ad antiquitatem

Pod warunkiem, że traktujemy tworzenie i odebranie komuś życia tak samo. Myślę, że jednak jest delikatna różnica pomiędzy tymi rzeczami.

---------- Dopisano o 18:23 ---------- Poprzedni post napisano o 18:22 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;63464711]Ja bym swój zarodek poświęciła i to nie jeden. Chętnie poznam ginekologia składającego takie propozycje.[/QUOTE]

No cóż. Szukaj.

---------- Dopisano o 18:26 ---------- Poprzedni post napisano o 18:23 ----------

Ok. Chyba pora kończyć, bo z wątku o syfiastej służbie zdrowia zrobił nam się rok 2146.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez dacn

Zabawne jak o porodach najgłośniej krzyczą te co nie rodziły. No ale czytały, w internecie i krwawo było

A cesarka fajna sprawa, rozharatany brzuch, przecięta w pół macica, ryzyko zakażenia wysokie, ból poooperacyjny, schodzenie z łóżka jest podzielone na etapy bo inaczej boli, a i ćwiczyć poporodzie nie można, bo jest pooperacyjna rana, o ile nie będzie tutaj dalszych komplikacji. No ale cesarka fajna zabawa, bo blizna mała i nie trzeba było rodzić

Ja nie rodziłam :p bo uważam ze nie mogę powiedzieć że rodziłam, skoro miałam dwie planowe cesarki (na nfz).
I tak, Nie wyobrażam sobie innego porodu, biorąc pod uwagę ilość zaniedbań przy porodach SN i w konsekwencji dzieci uszkodzonych do końca życia, ktorych nie da sie wyrehabilitowac. Rozmawiałam z wieloma matkami takich dzieci i gdyby miały wyboraz czy doświadczenie, to nie zdwcydowalyby się na poród SN.

Jak rozumiem dacn rodziłas siłami natury, wiec pozwól ze ja jako doświadczenia cesarkami wypowiem się.
Ból poooperacyjny u mnie nie wystąpił, bo szpital prowadzil jakis program porodu bez bólu.
Cięcie bylo rano, wieczorem poszłam sama pod prysznic. Po prostu wstałam z łóżka i poszłam. Fakt, dostalam instrukcje jak wstawac, zeby sie nie uszkodzic. Inna sprawa ze do grupowego prysznica jak na basenie o wątpliwej czystości, ale kobiety rodzące siłami natury tez z niego korzystały. Pani z personelu mi asystowala.
w szpitalutym spędziłam 7 albo 10 dni (ze względu na stan zdrowia dziecka), a ostatniego dnia biegałam po korytarzu.
A ćwiczenia można, a nawet trzeba wykonywać, tylko takie które nie angażują mięśni brzucha.

Nie powiedziałabym ze blizna jest mała. Po pierwszej cesar e była duża i brzydka. Przy okazji drugiej poprawili mi ją (na nfz, niemprosilam nawet o to) i wygląda dobrze, ale mała to nie jest.

Nie planuje więcej dzieci, ale gdybym miala jeszcze kiedykolwiek rodzic, to nie jestem taka hazardzistka, żeby zaryzykować poród siłami natury.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _Bumblebee_

Ok. Chyba pora kończyć, bo z wątku o syfiastej służbie zdrowia zrobił nam się rok 2146.

To jakaś literacka aluzja czy przewidziany przez ciebie rok wynalezienia sztucznej macicy?

[_Bumblebee_]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;63464926]To jakaś literacka aluzja czy przewidziany przez ciebie rok wynalezienia sztucznej macicy?[/QUOTE]

Próba skończenia off topic'u. Czasami rzeczy są prostsze niż się wydają.

[Mijanou]

Napisane przez patacky

Najwyraźniej nie jest to taka prosta sprawa więc czemu nie znieczulają do tego skóry? Jak nie trafią w skurcz tą jedną na 10 to pal ją licho?

Kurczę, o czym teraz gadamy? O cesarce, czy o znieczuleniu przed porodem lub w trakcie nacinania?

Ja wierzę dacn, skoro lekarz mówi, że cc jest mniej komfortowe niż poród sn to wie, co mówi i z lekarzem nie ma co się spierać. Natomiast znieczulenie to chyba jest standard obecnie? Czy...nie? W sumie z ciekawości pytam bo nie planuję posiadania potomstwa.

[Chatul]

Napisane przez Mijanou

Ja wierzę dacn, skoro lekarz mówi, że cc jest mniej komfortowe niż poród sn to wie, co mówi i z lekarzem nie ma co się spierać.

Ja jestem innego zdania. Raz, że nie każdy lekarz w ogóle jest specjalistą w zakresie ginekologii, dwa, że lekarz nie jest osobą wszechwiedzącą i nieomylną, a trzy, że komfort odczuwany podczas różnych zabiegów to sprawa w dużej mierze indywidualna. Poczytaj w necie wątki, w których kobiety opisują swoje porody i samopoczucie po nich. Znajdziesz pełen przekrój odczuć Szczególnie cenne w tym temacie są wypowiedzi kobiet, które porównują ze sobą dwa porody, które przeszły. Jedne kobiety lepiej wspominają ten siłami natury, inne lepiej się czuły po cesarskim cięciu… A te, które dwa razy rodziły w ten sam sposób też nie raz opisują, że po którymś porodzie czuły się znacząco lepiej.

Natomiast znieczulenie to chyba jest standard obecnie? Czy...nie? W sumie z ciekawości pytam bo nie planuję posiadania potomstwa.

Niestety, w wielu szpitalach nadal to nie jest standard.

[szprotka_]

Napisane przez Mijanou

Kurczę, o czym teraz gadamy? O cesarce, czy o znieczuleniu przed porodem lub w trakcie nacinania?

Ja wierzę dacn, skoro lekarz mówi, że cc jest mniej komfortowe niż poród sn to wie, co mówi i z lekarzem nie ma co się spierać. Natomiast znieczulenie to chyba jest standard obecnie? Czy...nie? W sumie z ciekawości pytam bo nie planuję posiadania potomstwa.

Zależy w jakim szpitalu. W położniczym tak (przynajmniej nie słyszałam, żeby był z tym problem), w zwykłych bywa różnie.

[eyo]

postawa dacn w połączeniu z jej profesją to kwintesencja długiej listy powodów dla których przeboleję lata płaconych na NFZ składek i zapłacę za prywatny poród

ja nie mam osobiście nic do tego, że ktoś ma takie poglądy - ba! zazdroszczę takich a nie innych doświadczeń w temacie porodów - ale nie chciałabym nigdy aby moje zdrowie i życie kiedykolwiek zależało od kogoś z tak skrajnie różnymi od moich poglądami wolę zapłacić i mieć możliwość decyzji o tym jak będzie ten poród wyglądał niż trafić w bólu na porodówkę i zdać się na decyzję kogoś kto nie uszanuje mnie jako człowieka

przeraża mnie też to, że w takich dyskusjach zawsze wychodzi fakt, że kobiety decydujące się na cc traktuje się jak idiotki nieświadome konsekwencji ich decyzji - zaraz pojawiają się wyjaśnienia, że to poważna operacja, że jest ryzyko powikłań itd... ale nikomu nie przyjdzie do głowy, że może te kobiety to jednak nie idiotki, że może te kobiety (nawet i bez lat studiów medycznych) poświęciły czas na zapoznanie się z tematem i nikt nawet się przez chwilę się nie zastanowi jak się musi czuć kobieta, która świadomie decyduje się na operację znając wszystkie za i przeciw - wszyscy z góry zakładają, że to lekka decyzja, która przychodzi ot tak a nikt się nie zastanowi co dla takiej kobiety było alternatywą przez którą skłoniła się ku takiej ingerencji we własne ciało

inna sprawa, że mimo wszystkich za i przeciw ja uważam, że wybór drogi porodu to kwestia własnej opinii a nie żadnych kwestii medycznych - prawda jest taka, że nikt nie jest w stanie kobiecie z góry zagwarantować, że taka czy inna opcja będzie dla niej lepsza - jasne, są różne obiektywne badania, różne wyniki ale koniec końców prawda jest taka, że nie można przewidzieć finału sprawy tym bardziej, że każda ze stron ma jakieś racjonalne argumenty i naprawdę nie mogę zrozumieć jak można za kogoś próbować ocenić co jest racjonalniejsze w zdarzeniu mocno losowym (może będą komplikacje, może nie będzie, może natną, może nie natną, może szczypce pójdą w ruch, może nie pójdą, może się wykrwawi w czasie cc a może nie, może po cc wda się zakażenie a może nie...) - ja nie widzę powodu by oceniać kogokolwiek z powodu listy "może" jaka jest dla niego bardziej akceptowalna

inna sprawa - kobiet które są bardzo nastawione na poród sn też nie brakuje, są takie które są nastawione do tematu pozytywnie, nie boją się nacięcia i nie boją się bólu i są też takie które przeraża wizja cesarskiego cięcia i chciałaby uniknąć - tyle, że ja nie wiem jak można drugiemu człowiekowi mówić kiedy to czego się boi ma sens (strach przed cc) a kiedy nie (strach przez sn)