terapia sprawia, że czuje się jak wariatka - małżeństwo

[annancz]

Dobrze. Posukam mezczyzny i gestaltu. Czytalm kiedys o tej terapii w konekscie wspoluzalenieni kobiet od partnerow

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[wiekanka]

a ja szczerze mowiac nie wiem po co Ci ta terapia skoro meza nie kochasz.

[zakonna]

Nie musi być mężczyzna, wręcz uważam, że właśnie powinnaś szukać kobiety.
Ale najważniejsze to poszukać kogoś, kto pracuje metodą gestalt. I to już, teraz. Nie zwlekać, nie czekać.

Potrzebuje terapii bo jest uzależniona emocjonalnie od niego. Była w toksycznym związku, nie umie funkcjonować poza schematem przemocy. I dlatego tak kurczowo się trzyma tego gościa.
sama tego nie naprawi, co widać po jej postach.

[annancz]

Szukam terapii zeby sie nie pakowac w tego typu relacje za kazdym razem gdy sie z kims zwiaze. Chce się czuć wartościową, dlatego że jestem, ze istanieje, a nie dlatego ze jakiś facet mnie zechciał. A później się okazuje ze tak jestem spragniona miłości i związku, ze nawet jak się źle dzieje to ja się ho trzymam kurczowo byle tylko był. Żebym tylko nie była sama. Bo sama nic nie znacze.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[wiekanka]

Napisane przez annancz

Szukam terapii zeby sie nie pakowac w tego typu relacje za kazdym razem gdy sie z kims zwiaze. Chce się czuć wartościową, dlatego że jestem, ze istanieje, a nie dlatego ze jakiś facet mnie zechciał. A później się okazuje ze tak jestem spragniona miłości i związku, ze nawet jak się źle dzieje to ja się ho trzymam kurczowo byle tylko był. Żebym tylko nie była sama. Bo sama nic nie znacze.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

rozumiem.powodzenia.:roza :

[annancz]

Dziękuję. Bardzo mi zależy żeby mi sie udalo

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[Ahoy]

A może jakaś terapia grupowa? Może jak będziesz miała bezpośredni kontakt z osobami, które mają podobny problem to będzie Ci łatwiej nabrać dystansu i uwolnić się od tego? Na pewno byłoby Ci razniej i poczulabys się silniejsza (tak sadze).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[annancz]

Właśnie poszukuje różnych opcji gestalt w mojej okolicy ale na razie ciężko mi znaleźć. Tzn znalazłam ale w dość dużej odległości.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez annancz

Ona pracuje w ośrodku interwencji kryzysowej to chyba cos wie o takich sytuacjach. Powiedziała że nie widziała nas razem więc być może widać ta miłość i ona tego nie wiem. Poza tym nie chce żebym do końca życia zalowala ze mogłam coś zrobić a tego nie zrobilam

Albo Ty nie jesteś szczera wobec tej swojej terapeutki i ona nie zna całego, "gołego" obrazu sytuacji i stąd takie słowa, albo to... no nie wiem serio co to są za rady ze strony terapeuty. Brzmi raczej jak rozmowa z koleżanką, która doradza amatorsko przy kawie.

Autorko, przede wszystkim nie przesadzaj z wiarą w terapię. Ona Ci może pomóc i pewnie w końcu pomoże, ale to nie może być podstawa wszystkiego. A słowa terapeuty to nie przykazania wyryte na kamiennych tablicach.

[annancz]

Chyba za bardzo się trzymam tej terapii jak wyroczni. Muszę to wszystko jeszcze raz mocno przemyśleć.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201705042038]

Napisane przez annancz

Ona pracuje w ośrodku interwencji kryzysowej to chyba cos wie o takich sytuacjach. Powiedziała że nie widziała nas razem więc być może widać ta miłość i ona tego nie wiem. Poza tym nie chce żebym do końca życia zalowala ze mogłam coś zrobić a tego nie zrobilam

Dokładnie takich słów użyła? W jakim kontekście? To trochę stoi w sprzeczności z tym, co napisałaś wcześniej (nie zarzucam Ci kłamstwa, domyślam się, że brak tu kontekstu).

Napisane przez annancz

Chyba za bardzo się trzymam tej terapii jak wyroczni. Muszę to wszystko jeszcze raz mocno przemyśleć.

To normalne i dobrze, że masz zaufanie.

Dziewczyny tutaj też w większości nie są terapeutkami, co najwyżej mogą się podzielić swoimi doświadczeniami i tym, co im pomogło. A każdy przypadek jest inny. Nie podoba mi się, że zarzucają Ci kłamstwo, to prawda, że człowiek w kiepskim stanie psychicznym nie koniecznie będzie obiektywny w swoich relacjach, ale to nie to samo, co kłamstwo. Wierzę, ze Twoja terapeutka użyła takich słów, chociaż podejrzewam, że w innym kontekście i/lub nie chciała właśnie podważać Twojego zaufania do samej idei terapii.

Jak pisałam - ja bym na Twoim miejscu nie szła już na tę terapię dla par, natomiast w jednym się zgadzam, że to Ty sama musisz dojrzeć do tej decyzji. Nikt tego za Ciebie nie zrobi, nikt tego nie przyspieszy, nie o to chodzi, żeby Cię manipulacją i naciskiem zmusić złożenia papierów rozwodowych, bo wtedy, jak sama słusznie przeczuwasz, istnieje spore ryzyko, że znów powtórzysz ten schemat. Nie masz powodu czuć się winna, że u Ciebie przebiega to inaczej czy dłużej, albo że czujesz się zagubiona i robisz rzeczy, których nie chcesz. Powoli, konsekwentnie walcz o siebie.

Zresztą z tego, co zrozumiałam, terepautka napisała, że możesz tam iść, a nie, że musisz. Nikt Ci tego nie zabroni, ale też nikt Ci nie karze, sama powiedziałaś, że nie chcesz tam chodzić więc nie musisz i nie musisz nikomu się z tego tłumaczyć.

[1401beb625428007cd1f6f2cc4b9ba7078bff788_68855df1d41e9]

Napisane przez zakonna

Albo nam nie mówisz wszystkiego albo zmyślasz niektóre rzeczy albo trafiłaś na dwie zupełnie niekompetentne terapeutki.

Przecież fakt że nie mówi wszystkiego jest oczywisty od jej pierwszego postu. Błędy misia: bije, gwałci, skąpi i zdradza. A błędy autorki? Jest taka biedna, naiwna, wystraszona i kochająca. Plażo, proszę...
Może zmieniać terapeutów do woli, ale mam wrażenie że za każdym razem jak trafi na dobrego terapeutę to mocno się zdziwi, bo terapia to nie jest żalenie się przy kawie koleżance, która non stop przytakuje i się uśmiecha.

Tak poza tym mam wrażenie, że to jakieś badanie psychologiczne/socjologiczne

[annancz]

Nie mam doświadczeń z terapeutami to trudno mi to wszystko ocenić. Ona użyła dokładnie takich słów bo stwierdziła że jakbym była na 100 procent zdecydowana na rozwod to nie byłoby tematy, a skoro się waham to lepiej iść skoro już byłam na spotkaniu i zobaczyć jak to bedzie tylko z innym nastawieniem niż ratowanie związku. Raczej obserwacją.

Myślę ze jak ktoś mi nie wierzy to nie musi tego czytać ani tym bardziej się wypowiadać. Nie ma takiego obowiązku.
A myślę że wypisalam inne swoje wady niż "biedna bałwana wystraszona i kochajaca". Niektóre z Was się trochę nade mną pastwia.

Pytam tutaj o porady żeby zobaczyć różne perspektywy bo siedzę w tej sytuacji tylko z jedną wizją i tyle.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201705042038]

[1=1401beb625428007cd1f6f2 cc4b9ba7078bff788_68855df 1d41e9;63577886]Przecież fakt że nie mówi wszystkiego jest oczywisty od jej pierwszego postu. Błędy misia: bije, gwałci, skąpi i zdradza. A błędy autorki? Jest taka biedna, naiwna, wystraszona i kochająca. Plażo, proszę...
[/QUOTE]

Lepiej się teraz czujesz?
Oczywiście, że terapia to nie rozmowa przy kawce, ale daruj sobie takie komentarze.
Cokolwiek autorka by nie zrobiła, to nie usprawiedliwia bicia i gwałtów.

Napisane przez annancz

Nie mam doświadczeń z terapeutami to trudno mi to wszystko ocenić.

To nawet nie jest kwestia doświadczenia...

Napisane przez annancz

Ona użyła dokładnie takich słów bo stwierdziła że jakbym była na 100 procent zdecydowana na rozwod to nie byłoby tematy,

To prawda.

Napisane przez annancz

a skoro się waham to lepiej iść skoro już byłam na spotkaniu i zobaczyć jak to bedzie tylko z innym nastawieniem niż ratowanie związku. Raczej obserwacją.

Jeśli czujesz, że to Ci tylko miesza w głowie, to odradzam. Natomiast nawet to kiepskie doświadczenie jakim była tamta terapia możesz teraz wykorzystać by umacniać się w swojej decyzji.

Napisane przez annancz

Myślę ze jak ktoś mi nie wierzy to nie musi tego czytać ani tym bardziej się wypowiadać. Nie ma takiego obowiązku.
A myślę że wypisalam inne swoje wady niż "biedna bałwana wystraszona i kochajaca". Niektóre z Was się trochę nade mną pastwia.

Olewaj, widać ktoś ma problemy same ze sobą.

Napisane przez annancz

Pytam tutaj o porady żeby zobaczyć różne perspektywy bo siedzę w tej sytuacji tylko z jedną wizją i tyle.

Ale Twoja wizja jest najważniejsza, bo to o Twoje życie i szczęście chodzi.

[201803290936]

Napisane przez annancz

Nie mam doświadczeń z terapeutami to trudno mi to wszystko ocenić. Ona użyła dokładnie takich słów bo stwierdziła że jakbym była na 100 procent zdecydowana na rozwod to nie byłoby tematy, a skoro się waham to lepiej iść
(...)

Można być niezdecydowanym na 100% na rozwód nawet na 5 minut przed rozprawą rozwodową. Bo targają nami uczucia, jest strach, zdenerwowanie. Kompletnie więc nie rozumiem jak rzekomo doświadczona terapeutka może mówić takie rzeczy. Ty nie musisz być na tym etapie 100% zdecydowana na cokolwiek. Ty musisz za to iść jak najszybciej w stronę "nie chcę być krzywdzona i nie chcę być z kimś, kto mnie krzywdził tyle czasu". Ty się będziesz wahała nawet i po rozwodzie, bo bardzo dużo przeszłaś. Nie że wahała cały czas, ale miała "momenty zawahania". Ale to wcale nie oznacza, że masz w tym momencie badać, czy chcesz z nim być i o coś tam walczyć. Powinnaś iść w całkiem innym kierunku.

[eu phobia_]

Autorko, strasznie Ci współczuję, byłam w takim związku kilka lat, tak samo manipulowana i niepewna. Bałam się samotności i tego jak to będzie, gdy eks zniknie z horyzontu. Długo dochodziłam do siebie, jakiś czas zajęło mi budowanie swojego nowego poczucia wartości, bo on nadszarpnął je dość mocno. Teraz, po dłuższym czasie - odżyłam, jestem wolna i silniejsza. Dziewczyny mają rację, jesteś uzależniona od męża - przeczytaj sobie książkę "Kobiety, które kochają za bardzo", dużo rozjaśnia w głowie. Na pewno będzie ciężko pozbierać się po rozstaniu, bo to będzie jak odstawienie narkotyku, ale przecież to minie. Czy chcesz przeznaczyć swoje życie na ciągłe sinusoidy, na brak poczucia bezpieczeństwa, brak szacunku i godności? Co byłoby, gdy pojawi się dziecko? Chciałabyś, żeby miało taki dom, żeby wychowywało się w toksycznej rodzinie? Wiem, że jest Ci ciężko, bo sama to przeżywałam, ale jeśli już uwolnisz się spod manipulacji swojego męża, jeśli już ta trucizna nie będzie Cię wypełniać to nabierzesz obiektywizmu i po jakimś czasie - będziesz się dziwiła jak mogłaś to wszystko tak znosić. Bardzo się dziwię, że jest tyle aż tak toksycznych relacji, że tak trudno z nich wyjść, że dziewczyny tak cierpią... Nie ma wyjścia jak zrobić ten krok, krok ku swojej wolności, samodzielna terapia to dobry pomysł, odcięcie się od męża i detoks. Dasz radę, musisz po prostu odzyskać samą siebie, sama się sobą zaopiekować i pokochać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Barbarella05]

Napisane przez annancz

Ona pracuje w ośrodku interwencji kryzysowej to chyba cos wie o takich sytuacjach. Powiedziała że nie widziała nas razem więc być może widać ta miłość i ona tego nie wiem. Poza tym nie chce żebym do końca życia zalowala ze mogłam coś zrobić a tego nie zrobilam

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

Żaden profesjonalny terapeuta, po tym jak ktoś mu powie, że ma za męża psychopata nie powie,że " miłości nie widziała więc trudno jej określić".
Do kogo ty chodzisz na tą terapię?


Możesz zrobić coś dla siebie.
odejść.

Mówisz ze cię bił i znęcał się psychicznie i fizycznie.
Plus przemoc seksualna.
Właśnie, jakiego typu ? Co według ciebię jest przemocą seksualna?
Pytam się bo mówisz o bardzo, BARDZO poważnych rzeczach, które powinnaś zgłosić na policję kiedy to się działo.

On cię nie kocha, zrozum to.
Nieważne co mówi.
Jest przemocowcem. Od takich ludzi się ucieka a nie stara się ich naprawić.
On się NIE zmieni.

[annancz]

Jako przemoc seksualną rozumiem to, ze po ślubie dopiero ( przed ślubem uprawialismy standardowy seks) okazało się ze mąż odczuwa spełnienie seksualne tylko przy analu. I nie liczył się z tym że ja tego nie chce, przymusilam się kilka razy ale to była raczej porażka. Później jak ho o coś prosilam to ewentualnie się zgadzał np na odwiedziny mojej rodziny za seks analny, po klotniach jak z płaczem Przytulalam się do niego sciagal ze mnie bieliznę, obmacywal mnie a jak mówiłam żeby przestał to mnie odpycha i mówił że to ja mam przestać się do niego przesuwać i przytulać. Natomiast jak były mega awantury i kłótnie to on był tak zestresowany ze już po- mimo ze nadal nic nie stalilismy- musiał uprawiać ze mną seks anlny żeby sobie ulżyć. A kilka ostatnich takich zajęć to już była jak spałam obok i on wtedy musiał i ja na wpół spiąć a na wpół płacząc byłam rzecz, która on się analnie zaspokoil.

Generalnie miałam już obrzydzenie do seksu. A jak do czegoś standardowo dochodziło ( bardzo sporadycznie) to on uważał że nie okazuje że mi przyjemnie i jestem dretwa . A mnie to sprawiało głównie ból lub nic nie czułam.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez annancz

Jako przemoc seksualną rozumiem to, ze po ślubie dopiero ( przed ślubem uprawialismy standardowy seks) okazało się ze mąż odczuwa spełnienie seksualne tylko przy analu. I nie liczył się z tym że ja tego nie chce, przymusilam się kilka razy ale to była raczej porażka. Później jak ho o coś prosilam to ewentualnie się zgadzał np na odwiedziny mojej rodziny za seks analny, po klotniach jak z płaczem Przytulalam się do niego sciagal ze mnie bieliznę, obmacywal mnie a jak mówiłam żeby przestał to mnie odpycha i mówił że to ja mam przestać się do niego przesuwać i przytulać. Natomiast jak były mega awantury i kłótnie to on był tak zestresowany ze już po- mimo ze nadal nic nie stalilismy- musiał uprawiać ze mną seks anlny żeby sobie ulżyć. A kilka ostatnich takich zajęć to już była jak spałam obok i on wtedy musiał i ja na wpół spiąć a na wpół płacząc byłam rzecz, która on się analnie zaspokoil.

Generalnie miałam już obrzydzenie do seksu. A jak do czegoś standardowo dochodziło ( bardzo sporadycznie) to on uważał że nie okazuje że mi przyjemnie i jestem dretwa . A mnie to sprawiało głównie ból lub nic nie czułam.

No to sobie teraz ten swój post przeczytaj głośno, najlepiej do lustra tak z 3 razy, wróć proszę za jakiś czas i odpowiedz na pytanie: co Ty chcesz ratować, czy też sprawdzać w zakresie jego i tego związku?

[annancz]

Raz uderzylam go w twarz jak robił to na siłę - to stwierdził ze dobrze że to zrobiłam bo my cos odwalilo i on tego nie kontroluje.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 20:07 ---------- Poprzedni post napisano o 20:05 ----------

Tylko dziewczyny, właśnie chodzi o to że ja sobie nie wyobrażałem już dalej naszego związku i nie chce ho ratować. Ale czuję się jak w jakimś impasie, taka znieczulenia, bez możliwość wykonania ruchu. Nie wiem jak mam to ubrać w słowa.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201705042038]

Napisane przez annancz

Tylko dziewczyny, właśnie chodzi o to że ja sobie nie wyobrażałem już dalej naszego związku i nie chce ho ratować. Ale czuję się jak w jakimś impasie, taka znieczulenia, bez możliwość wykonania ruchu. Nie wiem jak mam to ubrać w słowa.

W sensie - nie wiesz, co dalej zrobić, czy chcesz coś zrobić, a nie czujesz się na siłach (np. złożyć te papiery rozwodowe)?

[annancz]

Nie czuje sie na silach. O to chodzi. Ja nie rozmyslam o tym jak tu uzdrowic zwiazek- to wypracowalam sobie do tej pory na indywidualnych spotkaniach, ze nawet jesli bylaby zmiana to na chwile. Wiec nie ma takiej opcji.

Ale czuję się trochę jak dziecko które nie ma sily- wiem ofiarą itp, ale brak mi siły i wiary w siebie

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[ajah]

Mąż cię zgwałcił.
Na poczucie zawieszenia, zmrozenie jest działanie. Jakiekolwiek w kierunku zdrowienia.

Sent from my HTC One using Tapatalk

[201803290936]

Napisane przez annancz

(...)
Tylko dziewczyny, właśnie chodzi o to że ja sobie nie wyobrażałem już dalej naszego związku i nie chce ho ratować. Ale czuję się jak w jakimś impasie, taka znieczulenia, bez możliwość wykonania ruchu. Nie wiem jak mam to ubrać w słowa.

Ale Ty masz mnóstwo możliwości, również możliwość nie robienia chwilowo niczego (dużego). Tylko pamiętaj: nie jesteś matką 5. dzieci siedzącą na zabitej wsi w domu bez wc przy mężu alkoholiku. Jesteś w lepszej sytuacji, niż wiele kobiet, chociaż w tym danym momencie tego nie czujesz. Nie mieszkasz z nim, nie łączą Was żadne trwałe sprawy, radzisz sobie finansowo. Jasne, Ty w tym danym momencie możesz nie mieć siły na podejmowanie jakichś większych, bardziej zdecydowanych działań, ale to nie oznacza bycia w impasie.

Nie rób nic "dużego", jeżeli chwilowo nie możesz, za to wyrycz się, rozwal coś, idź w odludne miejsce i wykur... się za wszystkie czasy. Tylko trzymaj się od niego, tej całej "cudnej" terapeutki z daleka. Spróbuj też docenić to co mimo wszystko masz obecnie. Żyjesz w XXI w. we w miarę cywilizowanym kraju, nie jesteś ubezwłasnowolniona, nie głodujesz, nie chorujesz na nic poważnie.

Dużo straciłaś, przede wszystkim złudzenia i godność. Ktoś Ci to odebrał. Tym kimś była osoba, która powinna Cię kochać, szanować Cię i zawsze mieć na względzie Twoje dobro. Nie cofniesz tego. To się już stało. To będzie zadra, którą będziesz czuła może nawet całe życie. Kiedyś będzie tylko wspomnieniem, tak jak swędzenie po zagojonym zadrapaniu. Ale będzie. Takie są fakty. Nie to, że może ktoś widzi miłość między Wami lub to że się wahasz. Boisz się, jesteś w rozsypce, ale masz naprawdę wiele, tylko chwilowo brak Ci sił, aby to wykorzystać. Jednak nie próbuj dobijać samej siebie bardziej. Stań po swojej stronie.

[201705042038]

Napisane przez annancz

Nie czuje sie na silach. O to chodzi. Ja nie rozmyslam o tym jak tu uzdrowic zwiazek- to wypracowalam sobie do tej pory na indywidualnych spotkaniach, ze nawet jesli bylaby zmiana to na chwile. Wiec nie ma takiej opcji.

Ale czuję się trochę jak dziecko które nie ma sily- wiem ofiarą itp, ale brak mi siły i wiary w siebie

Rozumiem. A jakie konkretne kroki chciałabyś podjąć?

[201803290936]

Napisane przez ajah

Mąż cię zgwałcił.
Na poczucie zawieszenia, zmrozenie jest działanie. Jakiekolwiek w kierunku zdrowienia.

I z DOBRĄ terapeutką powinna to powiedzieć na głos. W końcu to przed sobą samą przyznać.

[annancz]

Chciałabym zacząć od siebie i terapii 12 kroków jak wspominalyscie. A jak trochę stanę na nogi i nabiorą pewność zająć się rozwodem, bo on mnie caly czas nim straszy a nic w tym kierunku nie robi.

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------

Na początku tak o tym myślałam, a pozniej to już było normą i zobojernialam na takie jego dzialania

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez annancz

Chciałabym zacząć od siebie i terapii 12 kroków jak wspominalyscie. A jak trochę stanę na nogi i nabiorą pewność zająć się rozwodem, bo on mnie caly czas nim straszy a nic w tym kierunku nie robi.

To się nazywa plan. Planujesz - robisz coś. Teraz przejdź do szczegółów.

[annancz]

Ze szczegolow to znalazlam dwie kliniki ktore prowadza takie terapie i w poniedzialek bede sie umawiac w którejś - tam gdzie bedzie pierwsza wizyta.

To co piszecie dużo mi uświadamia, to ze moją sytuacja wcale nie jest tak zła, wiadomo nie życzyłbym sobie być w czyms takims ale chociażby dziecko byłoby mega ciężarem i musiałabym się kontaktować z mężem do końca zycia

Wysłane z mojego SM-G531F przy użyciu Tapatalka

[201705042038]

Napisane przez Doris1981

Dużo straciłaś, przede wszystkim złudzenia i godność.

Tak bym się nie zagalopowywała. Ktoś ją bardzo skrzywdził, ale to żadna ujma na jej honorze.

Napisane przez Doris1981

To się nazywa plan. Planujesz - robisz coś. Teraz przejdź do szczegółów.

Zgadzam się. Planowanie, szukanie rozwiązań, próbowanie różnych metod by pozbierać sie do kupy, to już jest działanie. Nawet, jeśli nie wszystkie kroki są udane.