Pm-2018

[dikej94]

Ja mialam az do liceum problemy z podrozami autokarem wiec wszystkie wycieczki szkolne mialam "na prochach". W podstawówce nawet podróży autem nie tolerowalam, teraz nic nie odczuwam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mansikkaa]

Napisane przez MrsSeductive

mansikkaa przyklejałaś plaster na pępek? Pomaga jak masz chorobę lokomocyjną.

Byliśmy na sushi.

Nie pomaga. Chociaż dawno jechałam autobusem. A samochodem jeździmy max 1h w jedną stronę bo dalej to strach bo samochód tz powoli się psuje i nie jeździ daleko

[MrsSeductive]

Napisane przez mansikkaa

Nie pomaga. Chociaż dawno jechałam autobusem. A samochodem jeździmy max 1h w jedną stronę bo dalej to strach bo samochód tz powoli się psuje i nie jeździ daleko

To nie wiem. Kiedyś też miałam z tym problemy ale właśnie plaster działał cuda

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[nikkus]

Napisane przez mansikkaa

Póki co nie mam jak pojechać do decathlonu. W Białymstoku jestem przejazdem póki co.
Znalazlam opaski na nudności i zamówiłam w aptece. Może coś pomogą na moja chorobę lokomocyjna

Mansi na co się zakłada tą opaskę? Ja też od dziecka z chorobą lokomocyjną i próbowałam już chyba wszystkiego łącznie z plastrami uciskowymi na nadgarstki, ale to zwykła lipa. Ewentualnie trochę aviomarin mi pomaga, ale po nim jestem jak naćpana.

[kami932]

Biedne jesteście z tą chorobą, my z TŻ uwielbiamy jeździć i nie wyobrażam sobie nie móc jeździć..
Ja już po obiadku i TŻ ma lekkiego focha, bo 'ale czemu ty robisz to lepiej niż ja?!' haha

[malgosiaw123]

Napisane przez el amor

Teraz mają, poprzedni i jeszcze poprzedni widziałam, że taki zwykły tytuł właśnie.

Przyszłam sprostować,że co drugi wątek mamy rymowany

[mansikkaa]

Napisane przez nikkus

Mansi na co się zakłada tą opaskę? Ja też od dziecka z chorobą lokomocyjną i próbowałam już chyba wszystkiego łącznie z plastrami uciskowymi na nadgarstki, ale to zwykła lipa. Ewentualnie trochę aviomarin mi pomaga, ale po nim jestem jak naćpana.

http://opaskinanudnosci.pl/

Napisane przez kami932

Biedne jesteście z tą chorobą, my z TŻ uwielbiamy jeździć i nie wyobrażam sobie nie móc jeździć..
Ja już po obiadku i TŻ ma lekkiego focha, bo 'ale czemu ty robisz to lepiej niż ja?!' haha

Mój w ogóle nie gotuje. Jajecznice zrobi, kotleta usmaży.

[kami932]

Napisane przez mansikkaa

http://opaskinanudnosci.pl/



Mój w ogóle nie gotuje. Jajecznice zrobi, kotleta usmaży.

Ja nie narzekam, mój gotuje znacznie lepiej niż ja, ciasto zrobi. Dlatego ma taki bulwers, że nasze ulubione danie to jednak ja robię lepiej

Chyba znalazłam dziewczynę co mi paznokcie zrobi, a jak się będą trzymać to się za miesiąc okaże

[cichazabka]

Mój gotuje o wiele lepiej, ale w deserach to ja króluję

[agaciupaga]

Napisane przez mansikkaa

http://opaskinanudnosci.pl/



Mój w ogóle nie gotuje. Jajecznice zrobi, kotleta usmaży.

Moi tż tez tylko tyle potrafi

[Nessa87]

My uwielbiamy podrozowac w tym roku mamy jeszcze krakow, warszawe i londyn na przyszly rok mysle o pradze

[mansikkaa]

My chcemy zwiedzić Kraków i Oświęcim. I Kowno. Ale to za rok

[Nessa87]

Ja teraz co miesiąc gdzieś wyjeżdzam w ciągu tego roku wiec ciężko mi będzie wrócić do szarej rzeczywistości...musze już męczyć na jakieś wyjazdy Tż

[MrsSeductive]

A my nic nie będziemy na razie zwiedzać - brak kasy. Odbijemy sobie na miesiącu miodowym

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[agaciupaga]

Napisane przez mansikkaa

My chcemy zwiedzić Kraków i Oświęcim. I Kowno. Ale to za rok

Mój chce jechac do Oświęcimia wiec pewnie się wybierzemy
Miesiąc temu byłam pierwszy raz w warszawie, nie podobało mi się

[mansikkaa]

Napisane przez agaciupaga

Mój chce jechac do Oświęcimia wiec pewnie się wybierzemy
Miesiąc temu byłam pierwszy raz w warszawie, nie podobało mi się

My byliśmy w kwietniu w Warszawie. Mieszkać w dużym mieście bym nie umiała ale świetnie spędziliśmy czas

[Nessa87]

Napisane przez MrsSeductive

A my nic nie będziemy na razie zwiedzać - brak kasy. Odbijemy sobie na miesiącu miodowym

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Gdzie planujecie jechać??

Napisane przez agaciupaga

Mój chce jechac do Oświęcimia wiec pewnie się wybierzemy
Miesiąc temu byłam pierwszy raz w warszawie, nie podobało mi się

Mi też sie nie podoba - ale jeżdze tam na kursy i co zrobić. zawsze to jakiś wyjazd

[kami932]

Nam znowu wakacje nie wypaliły, w przyszłym roku też pewnie nie wyjdzie, więc planujemy, że po prostu gdzieś dalej na miodowy miesiąc polecimy.

[Nessa87]

Nam sie Kuba lub Dominikana

[mansikkaa]

siostra cioteczna tż była na Kubie. Było to jej wielkie marzenie i jej mąż spełnił je

[dikej94]

Nam tez wakacje nie udadza sie w tym roku. Moj TZ po awansie, a ja praktyki... rok temu bylismy w Chorwacji w malej rybackiej mieścinie. Bylo naprawdę super. Pogada, plaza, nurkowanie, cisza i spokój. Napewno jescze tam wrócimy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mansikkaa]

wujek naprawił mi zasilacz do lapka ale teraz musi mi od nowa system wgrać

[Niebieska88]

My byliśmy w Grecji na Rodos w czerwcu, a kolejne wakacje pod znakiem zapytania -trzeba oszczędzać na wesele i domek

[nikkus]

Napisane przez kami932

Nam znowu wakacje nie wypaliły, w przyszłym roku też pewnie nie wyjdzie, więc planujemy, że po prostu gdzieś dalej na miodowy miesiąc polecimy.

Ja będę miała wolne dopiero w ostatni tydzień września i nie ma opcji musimy gdzieś wyjechać, bo nie przeżyje kolejnego roku bez chociaż chwilowego oderwania. Przez mieszkanie pewnie będzie bardzo budżetowo ale trudno :p

[agaciupaga]

Mi się marzy jechać za granicę, gdziekolwiek Może w przyszłym roku się uda

[kalinolistek]

Hej ponownie!

Może zanim opiszę spotkanie z fotografem opowiem Wam o moich wątpliwościach... Salę wybrałam razem z TŻ, bardzo nam się podoba i urzekło nas otoczenie - piękna zieleń, a jedną ze ścian sali tworzą okna z których rozpościera się wspaniały widok na jezioro. Po prostu bajka. Cena jest dość przystępna, natomiast mniej przystępni są moi rodzice i właśnie o tym chciałam Wam opowiedzieć.
Problem 1: sala wiejska jest lepsza, sto razy lepsza, lepsza, lepsza!!! Sru z tym, że mniej elegancka, sru, że naprzeciwko mojego domu (co akurat nie uważam za atut), sru, że pod salą zawsze siedzi pełno gimbazy, no po prostu jak ślub to tylko na sali wiejskiej w mojej wiosce!
Problem 2: jedzenie. Tylko panie z koła gospodyń, tylko! No cóż, panie z koła gospodyń gotują cudownie, jedzenie jest naprawdę przepyszne, co przecież nie oznacza, że w wybranym przez nas lokalu jest gorsze, no nie?
Problem 3: placki. Ok, minusem wybranego przez nas lokalu jest to, że nie można wnieść placków bez paragonu. Czyli żadna ciotka, kuzynka i znajoma nie wejdą ze swoimi wypiekami na salę, bo takie są wymogi sanepidu. Placki z cukierni przeważnie smakują tak samo, wiadomo - co swojskie to lepsze. Jestem skłonna się z tym zgodzić.
Problem 4: jak to bez poprawin?! No tak to, wytłumaczenie jest takie: nie opłaca się. Musielibyśmy wyłożyć dodatkowe 100zł na każdą osobę, bo kucharz musi przygotować też coś świeżego. Zaczęła mi się podobać opcja z grillem u kogoś z nas, tak na luzaku. Nie zdziwiłam się, gdy ten pomysł spotkał się z niechęcią.
Problem 5: w sumie najmniej istotny ale bardzo wkurzający. Purtel. Dziewczyny z Wielkopolski wiedzą o co chodzi, a mi właśnie o to chodzi, że go nie chcę. Tata się upiera, a dla mnie jest to zbędny wydatek (trzeba będzie kupić wódkę, no i spodziewam się wścibskich i niekoniecznie życzliwych ludzi).

TŻ jest zdecydowany - bierzemy ten lokal i tyle, a ja się denerwuję, bo w domu ciągle ktoś ma coś do powiedzenia.
Chciałabym żeby wszystkim było dobrze, martwi mnie jednak to, że rodzice kręcą nosem na wszystko...

... Na fotografa też kręcili. "Bliżej nie było? Czym się różnią jego zdjęcia od innych?"
Fotografa mamy z Poznania, czyli ok. 80km ode mnie. Wybrałam go, bo w moich okolicach fotografowie nie wykazujący się niczym nadzwyczajnym życzyli sobie czasami po 3 tysiące złotych za pakiet, który albo był ubogi albo ich zdjęcia nie trafiały w mój gust. Nasz fotograf jest tańszy i jego oferta była bardziej zadowalająca. Dodatkowo jest fajnym człowiekiem przez co bardzo go polubiliśmy.

Wczorajsze spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, foto przeprowadził z nami "wywiad" o weselu i naszych planach, właściwie wypytywał się o wszystko, o rzeczy większe i mniejsze, ważne i mniej ważne Pokazał nam swoją fotoksiążkę (swoją drogą pięknie wydaną, zapakowaną w ładne pudełko). Bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało, nie mieliśmy już żadnych wątpliwości i dlatego od razu podpisaliśmy umowę i wpłaciliśmy zaliczkę. Właściwie to nie mam nic do powiedzenia, chcemy go i jego wprawne oko na naszym weselu i basta!

Uf, spory ciężar z siebie wyrzuciłam.

[dikej94]

kalinolistek - Rodzice chcą dla nas jak najlepiej Gdybyś posłuchała ich rad to miałabyś gwarancję taniego i świetnego wiejskiego wesela - ja np. na takich bawię się najlepiej Zero przepychu, swojskie, domowe jedzenie, zimna wódka i dobra kapela - no nic wiecej nie potrzeba do szczęścia
Rozumiem, że wesele należy robić 'po swojemu'. Weźcie tą salę, tego foto, róbcie bez poprawin! Dobrze, że macie pomysł na ten dzień! Mi też czasem ciężko, gdy rodzice mi coś narzucają, ale cóż, chyba taka ich rola - mają sprawdzony przepis więc chcieliby go realizować. Kiedyś też będziemy wiedziały więcej od naszych dzieci Jaką masz konkretnie sale?

[nikkus]

Napisane przez kalinolistek

Hej ponownie!

Może zanim opiszę spotkanie z fotografem opowiem Wam o moich wątpliwościach... Salę wybrałam razem z TŻ, bardzo nam się podoba i urzekło nas otoczenie - piękna zieleń, a jedną ze ścian sali tworzą okna z których rozpościera się wspaniały widok na jezioro. Po prostu bajka. Cena jest dość przystępna, natomiast mniej przystępni są moi rodzice i właśnie o tym chciałam Wam opowiedzieć.
Problem 1: sala wiejska jest lepsza, sto razy lepsza, lepsza, lepsza!!! Sru z tym, że mniej elegancka, sru, że naprzeciwko mojego domu (co akurat nie uważam za atut), sru, że pod salą zawsze siedzi pełno gimbazy, no po prostu jak ślub to tylko na sali wiejskiej w mojej wiosce!
Problem 2: jedzenie. Tylko panie z koła gospodyń, tylko! No cóż, panie z koła gospodyń gotują cudownie, jedzenie jest naprawdę przepyszne, co przecież nie oznacza, że w wybranym przez nas lokalu jest gorsze, no nie?
Problem 3: placki. Ok, minusem wybranego przez nas lokalu jest to, że nie można wnieść placków bez paragonu. Czyli żadna ciotka, kuzynka i znajoma nie wejdą ze swoimi wypiekami na salę, bo takie są wymogi sanepidu. Placki z cukierni przeważnie smakują tak samo, wiadomo - co swojskie to lepsze. Jestem skłonna się z tym zgodzić.
Problem 4: jak to bez poprawin?! No tak to, wytłumaczenie jest takie: nie opłaca się. Musielibyśmy wyłożyć dodatkowe 100zł na każdą osobę, bo kucharz musi przygotować też coś świeżego. Zaczęła mi się podobać opcja z grillem u kogoś z nas, tak na luzaku. Nie zdziwiłam się, gdy ten pomysł spotkał się z niechęcią.
Problem 5: w sumie najmniej istotny ale bardzo wkurzający. Purtel. Dziewczyny z Wielkopolski wiedzą o co chodzi, a mi właśnie o to chodzi, że go nie chcę. Tata się upiera, a dla mnie jest to zbędny wydatek (trzeba będzie kupić wódkę, no i spodziewam się wścibskich i niekoniecznie życzliwych ludzi).

TŻ jest zdecydowany - bierzemy ten lokal i tyle, a ja się denerwuję, bo w domu ciągle ktoś ma coś do powiedzenia.
Chciałabym żeby wszystkim było dobrze, martwi mnie jednak to, że rodzice kręcą nosem na wszystko...

... Na fotografa też kręcili. "Bliżej nie było? Czym się różnią jego zdjęcia od innych?"
Fotografa mamy z Poznania, czyli ok. 80km ode mnie. Wybrałam go, bo w moich okolicach fotografowie nie wykazujący się niczym nadzwyczajnym życzyli sobie czasami po 3 tysiące złotych za pakiet, który albo był ubogi albo ich zdjęcia nie trafiały w mój gust. Nasz fotograf jest tańszy i jego oferta była bardziej zadowalająca. Dodatkowo jest fajnym człowiekiem przez co bardzo go polubiliśmy.

Wczorajsze spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, foto przeprowadził z nami "wywiad" o weselu i naszych planach, właściwie wypytywał się o wszystko, o rzeczy większe i mniejsze, ważne i mniej ważne Pokazał nam swoją fotoksiążkę (swoją drogą pięknie wydaną, zapakowaną w ładne pudełko). Bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało, nie mieliśmy już żadnych wątpliwości i dlatego od razu podpisaliśmy umowę i wpłaciliśmy zaliczkę. Właściwie to nie mam nic do powiedzenia, chcemy go i jego wprawne oko na naszym weselu i basta!

Uf, spory ciężar z siebie wyrzuciłam.

Wiem co to znaczy jak rodzice tak się wtrącają. Może to głupie ale ja bym ich wprost zapytała czy jeśli zamówicie sale, która jest wprost idealna na WASZE wesele to czy nie przyjdą. Wiem, że nie fajnie grać na emocjach, ale czasem chyba się nie da inaczej. U nas podobnie jest z ciastami. Musi być z pewnego źródła, żeby później w razie jakiegoś zatrucia właścicielowi nie poszła opinia.
Szczerze mówiąc to też by mi się nie uśmiechała sala naprzeciwko domu. Także ja bym się jednak upierała przy sali, którą wspólnie wybraliscie
A co do fotografa to jeśli jest tańszy niż u was a na dodatek lepszy to już w ogóle nie widzę problemu. My się chyba też zdecydujemy na fotografa z Wrocławia, czyli będzie miał do nas 120 km. Chociaż jak to nam ostatecznie wyjdzie to nie mam pojęcia :p

[kalinolistek]

Napisane przez dikej94

kalinolistek - Rodzice chcą dla nas jak najlepiej Gdybyś posłuchała ich rad to miałabyś gwarancję taniego i świetnego wiejskiego wesela - ja np. na takich bawię się najlepiej Zero przepychu, swojskie, domowe jedzenie, zimna wódka i dobra kapela - no nic wiecej nie potrzeba do szczęścia
Rozumiem, że wesele należy robić 'po swojemu'. Weźcie tą salę, tego foto, róbcie bez poprawin! Dobrze, że macie pomysł na ten dzień! Mi też czasem ciężko, gdy rodzice mi coś narzucają, ale cóż, chyba taka ich rola - mają sprawdzony przepis więc chcieliby go realizować. Kiedyś też będziemy wiedziały więcej od naszych dzieci Jaką masz konkretnie sale?

Tak szczerze mówiąc, to nasze wesele nie będzie wyprawione z przepychem. Jedzenie też nie jest wymyślne, atutem jest tutaj sala i tyle.
Oto sala:



---------- Dopisano o 17:02 ---------- Poprzedni post napisano o 16:56 ----------

Napisane przez nikkus

Wiem co to znaczy jak rodzice tak się wtrącają. Może to głupie ale ja bym ich wprost zapytała czy jeśli zamówicie sale, która jest wprost idealna na WASZE wesele to czy nie przyjdą. Wiem, że nie fajnie grać na emocjach, ale czasem chyba się nie da inaczej. U nas podobnie jest z ciastami. Musi być z pewnego źródła, żeby później w razie jakiegoś zatrucia właścicielowi nie poszła opinia.
Szczerze mówiąc to też by mi się nie uśmiechała sala naprzeciwko domu. Także ja bym się jednak upierała przy sali, którą wspólnie wybraliscie
A co do fotografa to jeśli jest tańszy niż u was a na dodatek lepszy to już w ogóle nie widzę problemu. My się chyba też zdecydujemy na fotografa z Wrocławia, czyli będzie miał do nas 120 km. Chociaż jak to nam ostatecznie wyjdzie to nie mam pojęcia :p

Och, pytałam się już o to

Wiesz, to są rodzice, wiem, że chcą dobrze ale zachowując się w ten sposób sprawiają, że jest mi niedobrze...

[dikej94]

Bardzo ładna! No elegancjaFrancja! Bierzcie śmiało po swojemu! Ja ciasta mam w cenie talerzyka już, ale jak pytałam o możliwość przyniesienia swojego bimbru to spotkałam się z odmową. Struje się ktoś i ucierpi na tym opinia sali.