wątpliwości- ślub przed seksem?

[Mijanou]

Napisane przez Glodomorek

Ważniejszą kwestią jest przeanalizowanie waszego stosunku do religii i wiary oraz wszelkich konsekwencji jakie z tego wynikają (jaki ślub, co z dzieckiem, jak wychowanie, antykoncepcja, podejście do aktu, co w sytuacji ciężkiej choroby dziecka uprawniającej do terminacji/aborcji i wiele innych).

Dokładnie tak.
Nie mówię, że jego zasady są złe. Pytanie tylko, czy nie stoją w sprzeczności z Twoimi zasadami/oczekiwaniami. Lepiej takie sprawy ustalić przed ślubem niż potem całe życie się męczyć targając feretrony z mężem i nie bardzo widząc w tym sens. Osobiście nie związałabym się z żadnym religijnym fundamentalistą.

[green way]

Napisane przez Hurin

@Glodomorek na szczęście jedna nie uciekła, teraz inne nie mają już tej niepowtarzalnej szansy. Plus za poczucie humoru.

No teraz nie pozostaje Ci nic innego jak gorąco modlić się, żeby przyszła małżonka dopasowała się do Ciebie temperamentem w łóżku i w ogóle żebyście się zgrali w tej kwestii. Bo tak ogólnie jeżeli Ty jeszcze nie uprawiałeś seksu, to nawet sam do końca nie wiesz jakie są Twoje prawdziwe potrzeby, a nie te wyimaginowane. Poza tym dla mnie uprawianie seksu z tzw. "woli bożej" i po to, żeby spłodzić potomka jest bardzo słabe i bardzo zubaża te sferę. Ale jak kto woli.

[Mojwa]

Nie rozumiem skąd stwierdzenie że bycie wierzącym jest "oczywiście godne pochwały". Ja w katolicyzmie niespecjalnie widzę cokolwiek godnego pochwały.

Dla mnie większym problemem od braku seksu do ślubu byłaby reszta zasad reprodukcyjnych takich jak:
Wymóg seksu pochwowego za każdym razem i wytrysku w pochwie za każdym razem.
Brak antykoncepcji.
Pomijam już nawet aborcję.

Przemyśl te kwestie.

[LadyChatterbox]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;64651861]Wow, pierwszy raz w życiu słyszę o takiej sensacji... Jaki ksiądz tak powiedział i jaki to odpust? Chodzi o katolickiego księdza czy prawosławnego czy jeszcze innego? Przecież nigdy nie ma pewności, że ślub będzie zawarty, bo jest już w przygotowaniu. Po ślubie cywilnym para to jeszcze nie małżonkowie i nie można uprawiać seksu bo to grzech. Odpust to może ewentualnie jakieś odpuszczenie grzechów po fakcie miał na myśli (???) ale dalsze pożycie przed ślubem kościelnym to dalej grzech. Nie rozumiem, w kontekście kościoła katolickiego jest to dla mnie wręcz absurdalne ? Bo nijak ma się do zasad KK.

A co do tematu. Jeśli chłop to katolik i trzyma się zasad, że udaje mu się seksu przed ślubem unikać, to myślę że tym bardziej ma katolickie podejście do antykoncepcji. Jednak dobrze jest ustalić przed ślubem takie kwestie, bo potem może być duży problem i frustracja.[/QUOTE]
Nie będę tu podawać nazwisk, ksiądz katolicki, który zna nas od dziecka, mnie udzielał większości sakramentów, wie ze obydwoje jesteśmy praktykujący i ze po prostu bez tego ślubu kościelnego żyć nie będziemy. Plus w kościele katolickim wystarczy za grzechy żałować i przysięga poprawę - organizujemy katolicki i żałujemy ze okoliczności były wowczas takie a nie inne i musieliśmy go przełożyć i finalnie jeszcze go nie wzięliśmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ewa_Lina]

Napisane przez Mojwa

Nie rozumiem skąd stwierdzenie że bycie wierzącym jest "oczywiście godne pochwały". Ja w katolicyzmie niespecjalnie widzę cokolwiek godnego pochwały.
.

Nie tyle sama wiara jest godna pochwały co raczej( z tego co widze na chwilę obecną) konsekwencja w działaniu i poglądach. Określanie się osobą wierzącą i jednoczesne wybieranie które zasady stosuję bo mi pasują a które są niewygodne - to jest to co mnie razi

[nyana89]

Napisane przez Ewa_Lina

Nie tyle sama wiara jest godna pochwały co raczej( z tego co widze na chwilę obecną) konsekwencja w działaniu i poglądach. Określanie się osobą wierzącą i jednoczesne wybieranie które zasady stosuję bo mi pasują a które są niewygodne - to jest to co mnie razi

Ja jestem osobą wierzącą, tak, wierzę w Boga, modlę się do niego. Ale kościół na ogół omijam szerokim łukiem (w sensie msze, bo wejść i pomodlić się, bo czuję taką potrzebę zdarza się dosyć często), bo bardzo mi się nie podoba wplatanie polityki w wiarę, a to się w moim kościele parafialnym dzieje. No i w czym tak naprawdę jest problem? Bo nie chodzę co niedziela na mszę i uprawiałam seks przed ślubem to znaczy, że jestem hipokrytką i nie mogę się nazwać osobą wierzącą?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Ewa_Lina

Nie tyle sama wiara jest godna pochwały co raczej( z tego co widze na chwilę obecną) konsekwencja w działaniu i poglądach. Określanie się osobą wierzącą i jednoczesne wybieranie które zasady stosuję bo mi pasują a które są niewygodne - to jest to co mnie razi

To, że ktoś jest wierzący, nie oznacza, że musi się stosować do zasad jakiejś religii, by nie zostać hipokrytą. Ty piszesz, nie tyle o wierzącym, co o katoliku.

[Ewa_Lina]

Napisane przez nyana89

No i w czym tak naprawdę jest problem? Bo nie chodzę co niedziela na mszę i uprawiałam seks przed ślubem to znaczy, że jestem hipokrytką i nie mogę się nazwać osobą wierzącą?

Nie odnosiłam się personalnie do Ciebie Nie mam powodów by oceniać Twoją wiarę i zasady jakim się kierujesz. Nie mówię, że jesteś nie wierząca ale czy jest to życie zgodne z zasadami katolickimi?

Trzeba też rozróżnić osoby wierzące a katolików.
Znam wiele osób mówiących, że są katolikami, które prowadzą życie nie zgodne z nauką Kościoła- no mi tu coś nie gra.
Ja sama zostałam wychowana zgodnie z zasadmi wiary, później jednak moje poglądy uległy rozmyciu, więc na chwilę obecną sama nie jestem osobą ' żyjącą ściśle po katolicku'.
Mam pewne poglądy które kłócą się z oficjalnym nauczaniem, jestem wątpiąca w pewnych kwestiach- a kościół jest dość radykalny w kwestiach wspomnianych tu przez inne dziewczyny typu- dzieci, antykoncepcja, świadomość roli człowieka w życiu itd.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Ewa_Lina

Trzeba też rozróżnić osoby wierzące a katolików.
Znam wiele osób mówiących, że są katolikami, które prowadzą życie nie zgodne z nauką Kościoła- no mi tu coś nie gra.

Niestety ze zdefiniowaniem katolika też jest problem, bo sam Kościół Katolicki nie kieruje się tutaj logiką i nazywa katolikiem każdego ochrzczonego (nawet apostatę) niezależnie od tego, czy rzeczywiście tę religię wyznaje.

[niebieskie_oczko]

Nie umiałabym być chyba w takim związku. Dla mnie seks jest ważny w związku, jest to dopełnienie, czuję wtedy tę bliskość itp. No i nie ukrywam też - jest to dla mnie mega przyjemne. Nie wzięłabym ślubu z kimś, kogo nie poznałam w tej dziedzinie. Można omówić pewne kwestie na sucho, swoje upodobania, ale to jednak nie to samo. Dopasowanie też jest ważne w tej kwestii.

[MsLizard]

Napisane przez Glodomorek

Dla mnie testowanie związku seksem jest słabe. Jak nie będzie się układać w łóżku to rozstaniemy się? Nie. nie nie.

Kiedyś też tak myślałam, ale na prawdę można być niedopasowanym. Może się okazać, że partner będzie robił coś czego nie lubisz, albo nie robił czegoś co potrzebujesz. Wiem co możesz powiedzieć, że można się porozumieć, ale nie, nie da się zmienić swoich upodobań.

Poza tym wszystkie religijne osoby, które znam i miały zamiar czekać z seksem do ślubu, jednak nie wytrzymały, albo zmieniły zdanie po spotkaniu odpowiedniej osoby. Z wami może być podobnie. Jeśli jednak tak się nie stanie to może okazać się, że facet ma jednak nie za wysokie libido (nie mówię, że tak jest na 100%). Jeśli ty natomiast masz duże potrzeby to może być zgrzyt.

[meliandra]

Przede wszystkim tak jak radzą inni na Twoim miejscu też bym się dopytała jakie ma podejście do innych rzeczy typu antykoncepcja itp. Jeśli w takich kwestiach też jest tak bardzo praktykującym katolikiem to dla mnie byłoby to nie do przyjęcia. Jeśli nie, to już w ogóle, bo okazałby się totalnym hipokrytą, wybierającym sobie tylko te zasady, które mu pasują.

Jestem zdania, że seks po ślubie to typowe kupowanie kota w worku i może przynieść więcej kłopotu niż pożytku. W łóżku można się nie dopasować, można mieć inny temperament, inne oczekiwania. Wiadomo, że każdy musi się dotrzeć, poznać się, rozmawiać o tym co lubi, a czego nie, ale są pewne rzeczy, których przeskoczyć się nie da. I proszę nie mówcie, że po 10 latach może coś się zmienić. Po takim czasie, to można się już nie starać, może się już nie chcieć, lub można tego nie robić z innych powodów, ale to nie jest kwestia nie dopasowania się i można nad tym pracować. Jak się ludzie kochają, pielęgnują uczucie, zależy im, to pożycie będzie dobre. No ale jak ktoś to traktuje jak przykry małżeński obowiązek to po 10 latach faktycznie może być kiepsko. Dla mnie seks w związku jest ważny i to nie chodzi o zaspakajanie swoich potrzeb. Dlatego też na Twoim miejscu poważanie bym się nad tym zastanowiła i przede wszystkim pogadała z partnerem.

[las_palabras]

Ny dj

[Lumimi]

Napisane przez LadyChatterbox

Nie koniecznie, ksiądz dał bez problemu "odpust" ze względu na to ze w tamtej chwili mieliśmy już rozpoczęta organizacje ślubu kościelnego i pewność że będzie on zawarty.

Natomiast zgadzam się z dziewczynami iż z partnerem absolutnie musisz omówić kwestie takie jak: antykoncepcja aborcja etc. Trzeba wiedzieć na ile stosuje się do zasad KK i na ile tobie one pasują.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jaki "odpust" Przeciez w katolicyzmie slub cywilny to nie slub, bo jest dalej zycie w grzechu. Liczy sie tylko slub kościelny.

[Frezja__]

Napisane przez niebieskie_oczko

Nie umiałabym być chyba w takim związku. Dla mnie seks jest ważny w związku, jest to dopełnienie, czuję wtedy tę bliskość itp. No i nie ukrywam też - jest to dla mnie mega przyjemne. Nie wzięłabym ślubu z kimś, kogo nie poznałam w tej dziedzinie. Można omówić pewne kwestie na sucho, swoje upodobania, ale to jednak nie to samo. Dopasowanie też jest ważne w tej kwestii.

Dokładnie.
Nie wiem ile bym mogła być w związku bez seksu i czekać na ślub. Nie uśmiechałoby mi się to i w ogóle bym w taką relację nie wchodziła

[kahoko hino]

Napisane przez Ewa_Lina

cześć potrzebuję opinii

Nakreślę sytuację- mam 24 lata, dwa dłuższe związki za sobą, od około 10 miesięcy jestem sama. Dodam, że zakończenie poprzedniego związku niemal zbiegło się w czasie ze zmianą pracy
( najpierw rozstanie, póżniej nowa praca)
W nowym miejscu poznałam nowe osoby w tym- chłopaka o którego wszystko się rozbija
Otóż - po około 4 miesiącach wspólnej pracy, zaczęliśmy spotykać się również poza pracą- jakieś zakupy, spacery, rozmowy- tak mija nam prawie pół roku.
Wszystko wydaje się być w porządku - on jest kilka lat starszy, miły,zaradny, poukładany, dobrze nam się rozmawia, śmiejemy się z tych samych rzeczy. Byłam zadowolona, że wszystko rozwijało się na spokojnie, swoim tempem bez pośpiechu.
Generalnie rozmawialiśmy, że oboje chcemy spróbować stworzyć jakiś fajny związek. Jednak pojawia się kwestia wiary i bliskości.
On jest mocno wierzący, regularnie chodzi do kościoła i trzyma się zasad. To jest oczywiście godne pochwały...
Tyle tylko, że konsekwencją takich zasad jest brak seksu przed ślubem.
Nie ukrywam dla mnie to ważna część życia, nie traktuję seksu jako czegoś " tylko dla tego jedynego" a raczej jako naturalną konsekwencję bycia razem, jako coś dopełniającego związek, jedną z części składowych ale jednak czczęść ważną.
No i teraz mam mętlik- nie wiem czy rozwijać tę znajomość i świadomie zrezygnować z seksu, z ewentualną opcją że dopiero po ślubie będę mogła się przekonać czy odpowiadamy sobie w tej kwestii. Czy jednak nie angażować się w to- na razie jest ok ale nie wiem czy wytrzymam kilka lat abstynencji? Czy jest sens decydować się na tworzenie związku z kimś kogo nie 'poznam' od strony intymnej? Nie chodzi mi o to, że życie kręci się tylko wokół seksu ale dla mnie jest to ważny element życia, tym bardziej życia z kimś...
co do rozmowy z nim- kilka razy rozmawialiśmy i no wiem, że dla niego te zasady są ważne a ja nie chciałabym żeby robił coś wbrew sobie, z drugiej strony nie wiem czy świadomie angażować się w to wiedząc że dla mnie jednak seks jest naturalnym elementem związku.
Jakieś sugestie? opinie? ktoś był w podobnym związku?

osobiście nigdy bym nie weszła w taki związek z dwóch powodów:

1. chcę wiedzieć, jaki partner jest w łóżku, czy się dogadujemy, czy do siebie pasujemy, czy on lubi wanilię po ciemku pod kołdrą, gdy ja szaleję za bdsm
2. nie weszłabym w związek z osobą wierzącą.

czy Ty jesteś wierząca? na ile? jesteś katoliczką? jeśli ten facet jest gotów nie uprawiać seksu w dzisiejszym świecie w imię wiary, to masz świadomość, jak radykalny i nieznoszący sprzeciwu może być jego styl życia? sprawdziłaś to?

teraz czy jesteś w stanie przez np. 3 lata nie zbliżyć się seksualnie do ukochanej Tobie osoby? ja bym nie dała rady, ale są tacy, którym to pasuje.

[201703061049]

Napisane przez LadyChatterbox

Nie będę tu podawać nazwisk, ksiądz katolicki, który zna nas od dziecka, mnie udzielał większości sakramentów, wie ze obydwoje jesteśmy praktykujący i ze po prostu bez tego ślubu kościelnego żyć nie będziemy. Plus w kościele katolickim wystarczy za grzechy żałować i przysięga poprawę - organizujemy katolicki i żałujemy ze okoliczności były wowczas takie a nie inne i musieliśmy go przełożyć i finalnie jeszcze go nie wzięliśmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A jednak żyliście.
To żałujecie za grzechy czy za okoliczności?

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez LadyChatterbox

Nie będę tu podawać nazwisk, ksiądz katolicki, który zna nas od dziecka, mnie udzielał większości sakramentów, wie ze obydwoje jesteśmy praktykujący i ze po prostu bez tego ślubu kościelnego żyć nie będziemy. Plus w kościele katolickim wystarczy za grzechy żałować i przysięga poprawę - organizujemy katolicki i żałujemy ze okoliczności były wowczas takie a nie inne i musieliśmy go przełożyć i finalnie jeszcze go nie wzięliśmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dobrze, ale co rozumiesz przez ten odpust tak dokładnie? Przyzwolenie, że możecie uprawiać seks przed ślubem kościelnym? Nie ma czegoś takiego. Więc pytam, na czym owy odpust miał polegać. Chyba na jednorazowym odpuszczeniu grzechów już dokonanych a nie na przyzwolenie na dalsze uprawianie grzechu. To dla mnie wciąż brzmi absurdalnie jak na kanony KK.

[201703061049]

Napisane przez kahoko hino

osobiście nigdy bym nie weszła w taki związek z dwóch powodów:

1. chcę wiedzieć, jaki partner jest w łóżku, czy się dogadujemy, czy do siebie pasujemy, czy on lubi wanilię po ciemku pod kołdrą, gdy ja szaleję za bdsm
2. nie weszłabym w związek z osobą wierzącą.

czy Ty jesteś wierząca? na ile? jesteś katoliczką? jeśli ten facet jest gotów nie uprawiać seksu w dzisiejszym świecie w imię wiary, to masz świadomość, jak radykalny i nieznoszący sprzeciwu może być jego styl życia? sprawdziłaś to?

teraz czy jesteś w stanie przez np. 3 lata nie zbliżyć się seksualnie do ukochanej Tobie osoby? ja bym nie dała rady, ale są tacy, którym to pasuje.

Ja też absolutnie nie, z tych samych powodów.

[adult90]

Nie.
Żadnego ślubu przed seksem.

[LadyChatterbox]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;64667846]No dobrze, ale co rozumiesz przez ten odpust tak dokładnie? Przyzwolenie, że możecie uprawiać seks przed ślubem kościelnym? Nie ma czegoś takiego. Więc pytam, na czym owy odpust miał polegać. Chyba na jednorazowym odpuszczeniu grzechów już dokonanych a nie na przyzwolenie na dalsze uprawianie grzechu. To dla mnie wciąż brzmi absurdalnie jak na kanony KK.[/QUOTE]
Na tym, że po zawarciu slubu kościelnego, uzyskamy pełne rozgrzeszenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kahoko hino]

Napisane przez LadyChatterbox

Na tym, że po zawarciu slubu kościelnego, uzyskamy pełne rozgrzeszenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

obłuda level KK

[Random84]

obłuda level KK

Nie większa niż ateista uczestniczący w chrztach, komuniach itp. bo fajnie sobie zjeść schabowego z wujkiem Januszem... LOL.

[nyana89]

Napisane przez Random84

Nie większa niż ateista uczestniczący w chrztach, komuniach itp. bo fajnie sobie zjeść schabowego z wujkiem Januszem... LOL.

Ty tak serio? Do kościoła wchodzić nie musi taki ateista, a schabowy akurat jest zwykłym spotkaniem rodzinnym w tym przypadku, więc porównanie bardzo nieadekwatne. W ogóle nie rozumiem, jak ktoś twierdzi, że w kościelne święta, z okazji przyjętych sakramentów, ateista uczestniczący w imprezie to hipokryta. Jeśli nie dzieli się opłatkiem i nie obchodzi obrzędów to serio, nie ma prawa już usiąść z rodziną przy wspólnym stole i zjeść?

[kennedy]

Napisane przez Random84

Nie większa niż ateista uczestniczący w chrztach, komuniach itp. bo fajnie sobie zjeść schabowego z wujkiem Januszem... LOL.

Waskie myslenie. Bylam na slubie u kolegi ktory jest prawoslawny... czy to znaczy ze jestem zaklamana?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Random84]

Ty tak serio?

Oczywiście. Ateista wyrzekający się Boga a uczestniczący w katolickich obrządkach jest tak samo śmieszny co katolik który się stosuję tylko do tych zasad swojego wyznania do których mu wygodnie. Szanuje tych ludzi (czy to katolik czy ateista) którzy są potrafią się trzymać swoich zasad nawet jak w danej chwili nie przyniesie im to doraźnych korzyści a nie oportunistów.

[Glodomorek]

Napisane przez MsLizard

Kiedyś też tak myślałam, ale na prawdę można być niedopasowanym. Może się okazać, że partner będzie robił coś czego nie lubisz, albo nie robił czegoś co potrzebujesz. Wiem co możesz powiedzieć, że można się porozumieć, ale nie, nie da się zmienić swoich upodobań.

Dla mnie to nie byłby powód do zerwania jeśli w innych sferach byłoby ok i kochalibyśmy się. Nie powiedziałabym nigdy: "Kocham cię, jesteś miłością mojego życia, chciałabym się z tobą zestarzeć, ale nie możemy bo za rzadko/często jest seks, więc żegnaj". Dla mnie to nie byłaby miłość tylko jakieś... nie wiem-wyrachowanie? Może innym taki dobór partnera odpowiada, nie mówię że każdy ma robić jak ja. Ja patrzę teraz z punktu 8letniego związku i widzę, że sfera seksualności bardzo zmieniła się przez te lata. Mój mąż jest moim jedynym i nie mam porównania do temperamentu innych facetów

Napisane przez LadyChatterbox

Na tym, że po zawarciu slubu kościelnego, uzyskamy pełne rozgrzeszenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Rozgrzeszenie jest PRZED ślubem. Chyba, że wy w grzechu ciężkim, świętokradzko ten ślub bierzecie.
I nie, nie ma częściowego rozgrzeszenia. Albo żałujesz(i postanawiasz poprawę) i masz rozgrzeszenie albo nie żałujesz(zamierzasz dalej grzeszyć aż do ślubu kościelnego) i rozgrzeszenie aż do dnia przed ślubem nie ma. Cała filozofia. Nie da się żyć razem, uprawiać seksu bez ślubu i korzystać z sakramentów.

[Mojwa]

Napisane przez Random84

Oczywiście. Ateista wyrzekający się Boga a uczestniczący w katolickich obrządkach jest tak samo śmieszny co katolik który się stosuję tylko do tych zasad swojego wyznania do których mu wygodnie. Szanuje tych ludzi (czy to katolik czy ateista) którzy są potrafią się trzymać swoich zasad nawet jak w danej chwili nie przyniesie im to doraźnych korzyści a nie oportunistów.

Ale to ze idziesz do kogoś na JEGO uroczystość to żadna hipokryzja. Tak samo jak pójdziesz jako katolik na ślub muzulmanina.

[Devon_rose]

Napisane przez Glodomorek

Dla mnie to nie byłby powód do zerwania jeśli w innych sferach byłoby ok i kochalibyśmy się. Nie powiedziałabym nigdy: "Kocham cię, jesteś miłością mojego życia, chciałabym się z tobą zestarzeć, ale nie możemy bo za rzadko/często jest seks, więc żegnaj". Dla mnie to nie byłaby miłość tylko jakieś... nie wiem-wyrachowanie? Może innym taki dobór partnera odpowiada, nie mówię że każdy ma robić jak ja. Ja patrzę teraz z punktu 8letniego związku i widzę, że sfera seksualności bardzo zmieniła się przez te lata. Mój mąż jest moim jedynym i nie mam porównania do temperamentu innych facetów


Rozgrzeszenie jest PRZED ślubem. Chyba, że wy w grzechu ciężkim, świętokradzko ten ślub bierzecie.
I nie, nie ma częściowego rozgrzeszenia. Albo żałujesz(i postanawiasz poprawę) i masz rozgrzeszenie albo nie żałujesz(zamierzasz dalej grzeszyć aż do ślubu kościelnego) i rozgrzeszenie aż do dnia przed ślubem nie ma. Cała filozofia. Nie da się żyć razem, uprawiać seksu bez ślubu i korzystać z sakramentów.

Wg mojej znajomej da się;-)
Mieszkanie przed ślubem i chodzenie do komunii, bo po cywilnym to grzech (kasy na kościelny nie było). Poprostu się z seksu nie spowiadali.

[nyana89]

Napisane przez Mojwa

Ale to ze idziesz do kogoś na JEGO uroczystość to żadna hipokryzja. Tak samo jak pójdziesz jako katolik na ślub muzulmanina.

Dokładnie o to mi chodziło