|
|||||||
| Notka |
|
| Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#3541 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
|
|
|
|
#3542 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ---------- Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
||
|
|
|
#3543 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
FORTUNA pisałam wcześniej już. Był duży i miał szersze ramionka niż głowę a ja całe 150 wzrostu
|
|
|
|
#3544 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Ja koło 12 dopiero
![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! chrupek 32/40 |
|
|
|
#3545 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
WILANKA powodzenia w szykowaniu imprezy. Podziwiam. Ja też zawsze robiłam w domu i wiem że to niezły wyczyn. Udanej impezy.
|
|
|
|
#3546 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
dobrze, że wszystko dobrze się skończyło Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 22:55 ---------- Poprzedni post napisano o 22:55 ---------- Cytat:
za skurcze! Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
||
|
|
|
#3547 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 4 064
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
Podziwiam Cię za organizację imprezy w domu dla tyłu gości. Szybko się zebraliscie do chrztu, u nas jeszcze dylemat co do daty. Mąż chce robić koło swoich urodzin w listopadzie, ale mnie się ten miesiąc w ogóle nie podoba i chciałabym koniec października (pewnie nie wypali) albo początek grudnia. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez majlenka_ Czas edycji: 2016-09-20 o 23:15 |
|
|
|
|
#3548 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Ja zaczynałam odciagac do kieliszka jak na laktator bylo mało co.
__________________
|
|
|
|
#3549 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Witam się po ktg. Po moich wczorajszych przygodach z olejem rycynowym rozwarcie na palec, główka wyczuwalna, na ktg ani jednego skurczu, wszystko w porządku. Położna zaleciła zjeść dziś pół surowego ananasa, a jutro drugie pół. I przyjść w piątek na ktg znowu, po terminie powinno się podobno chodzić co dwa dni. Czyli nic nowego się w sumie nie dowiedziałam prócz ananasa
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
|
|
|
#3550 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
No to dziś ananas przed ktg
ale mam tylko z puszkiWysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! chrupek 32/40 |
|
|
|
#3551 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Nie wiem chrupa czy on przypadkiem nie działa prseczyszczajaco
![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
|
|
|
#3552 | ||
|
Rozeznanie
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
![]() O olejku słyszałam, a ananas jakie ma właściwości? Cytat:
![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
||
|
|
|
#3553 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 6 948
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
U nas położna mówiła że niby ananas nie działa, że lepiej pikantne potrawy. Ale jeśli ananas to czytałam że chodzi o surowy.
|
|
|
|
#3554 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
#3555 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Naaaaaaaaaaadrobiłam
![]() Nikt się tu o mnie nie upomniał a tydzień mnie nie było, brzydale W poniedziałek wróciliśmy ze szpitala a teraz udało mi się ogarnąć 120 pomniejszych spraw i mogę usiąść i coś napisać.A że dużo tego a chciałabym sobie zostawić tu posta na pamiątkę, to podzielę go sobie na poszczególne akapity. Poród Wszystko zaczęło się strasznie nietypowo. 14 września ok 4:30 obudził mnie tak straszliwy skurcz w lewej łydce, że nigdy nic mnie tak nie bolało. Byłam nauczona, że skurcze zwalcza się stając na palcach więc tak zrobiłam i to był błąd. Natychmiast mięśnie skurczyły się jeszcze bardziej a ja runęłam na ziemię i zaczęłam wyć. Mąż rzucił się masować tę łydkę, ale co on wymasował, to skurcz przeskakiwał na włókno obok a potem ku mojemu przerażeniu zaczął iść w górę pod kolano i na całą nogę, ale dzięki Bogu się zatrzymał po pół godzinie masowania. W międzyczasie mąż zadzwonił na 112 na moją prośbę zapytać jak może mi pomóc. Opowiedział, że leżałam w lipcu w szpitalu z powodu silnego niedoboru magnezu, a teraz lekarz kazał mi go odstawić przed porodem. Doradzili mu żeby mnie zawiózł na IP na kroplówkę, ale ostatecznie przeniósł mnie na łóżko i zasnęłam, bądź co bądź przerażona. Rano noga bolała dalej, więc stanęłam na drugą...i gruchnęłam na ziemię z takim samym skurczem. Męża to trochę wyprowadziło z równowagi bo uznał, że trochę chyba przesadzam, a jak rozmasował to mu powiedziałam,że mam przykurcze w obu nogach, nie jestem w stanie stać i będę tak leżeć póki nie minie, co doprowadziło nas do kłótni. W końcu zmusiłam go do zadzwonienia na 112 po karetkę, bo nie byłam w stanie o własnych siłach wstać do samochodu, od razu szedł skurcz. I co usłyszeliśmy? Że oni do skurczu mi karetki nie wyślą, silne niedobory ich nie interesują a tępa kobiera która odbierała nie dawała nam dojść do głosu, że to nie jest lekki skurcz, że mam sparaliżowane nogi...ciągle tylko żebym o własnych siłach dojechała sobie do szpitala. No to leżałam i płakałam z rozgoryczenia chyba 20 minut na ziemi. W końcu dałam się namówić, żeby mąż zaniósł mnie na rękach choć bałam się, że jak mi na ulicy skurcz wyskoczy to będę leżeć i wyć, ale na chodniku. Pomógł mi ubrać pierwszą tunikę jaka była pod ręką i, na szczęście bez problemów, doniósł do auta i przywiózł do szpitala na Polnej w Poznaniu, gdzie miałam rodzić. Wziął wózek, przywiózł mnie nim a na IP a tam to samo. Kobieta ciągle mi przerywała i tylko powtarzała: "rodzi pani czy nie rodzi? bo mnie pani łydki nie obchodzą". No to walnęłam że tak, że rodzę a ona jeszcze mi dogadywała, że "no widzi pani, to od krzyża pani idzie". Nic mi od krzyża nie szło. W ogóle mnie krzyż nie bolał, ale postanowiłam się nie odzywać i czekać na lekarza a potem prosić o tę kroplówkę. Machnęliśmy formalności i kazali mi wstać i iść za lekarką. No to siedzę i patrzę na nich, że nie wstanę, bo mam sparaliżowane przykurczami nogi. Nie wierzą, próbują postawić i dopiero do nich dotarło, że ja nie żartuję. Potem przy każdym badaniu ta sama historia: każą wstawać, "no jak to pani wstać nie może?!" a potem we dwoje mnie podnoszą i dopiero wtedy widzą, że naprawdę nie mogę. Badają mnie, badają... a tu 4cm rozwarcia i rozpoczęta akcja porodowa o_0 Jeszcze nie wyszłam z szoku jak wpuścili do pokoju rodzenia męża w czepku itd. A co on tu robi to ja nie wiem, ja pisałam w planie porodowym, że chcę stażystkę. No to się okazało potem, że olali cały mój plan porodowy m.in. dlatego, że tego dnia mieli taki nawał pacjentów, że ja byłam 7 w kolejce do nie planowanego c.c Leżałam 2h czekając, czasami coś mnie tam zabolało, ale głównie wkurzałam się że mi męża zwalili na głowę, bo on nienawidzi czekać i mi więcej marudził jak pomagał, więc dla zabicia czasu przeglądaliśmy Facebooka. Jakieś skurcze pojawiały się regularnie, ale nie bolało mnie bardziej, niż jak leżałam na plecach w ciąży i budziłam się z bólem krzyża. Zajrzał lekarz czy może wpuścić stażystów i tak zyskałam 10 osobową, skośnooką, ciemnoskórą i amerykańską widownię. Jak lekarz wyszedł to sobie z nimi zaczęłam żartować po angielsku a oni zdziwieni, czy mnie nic nie boli, bo mam 6, prawie 7cm rozwarcia. No nic mnie nie bolało, coś tam tylko sobie mruczałam średnio co 2 minuty. Za to jak lekarz badał mi to rozwarcie o to tak, to na pół oddziału ryknęłam oburzona: "Aaaaałaaaaaaa! ". I tyle.Wwieźli mnie na salę a tam zmęczeni lekarze i jeden do drugiego: "O rany...może jeszcze to machniemy i wyskoczymy na obiad...myślicie że zdążymy?". Przenieśli mnie na fotel, przyszedł anestezjolog i zawołał sobie pielęgniarki żeby podziwiały, jak mam pięknie zoperowaną dyskopatię i sliczną bliznę. -No. To zakładamy cewnik i znieczulamy. A ja cała rozdygotana, bo do takiej samej wady moją kuzynkę i wszystkie znane mi osoby usypiali, żeby nie ryzykować wkłucia się gdzie nie trzeba przez zbliznowacenia. Anestezjolog z miną wielokrotnie wypaloną zawodowo kazał się nie denerwować, bo wie co robi. I to też mnie nie bolało. Nasłuchałam się opowieści o "wrzątku lecącym do nóg". A tu przyjemne ciepełko i moje na całą salę: "O Boże, jak dobrze, już tych przykurczy nie czuję". Potem jeszcze panikowałam bo mi mówili, że nic nie będę czuć, siedli już do cięcia, a ja czuję kłucie na brzuchu. Ja im to mówię, oni wzdychają i każą się nie martwić. Może mnie miejscowo jeszcze nakłuwali, nie wiem, wolę nie wiedzieć. A potem usiadł obok lekarza stażysta i słuchałam przez cały zabieg rozmów typu: -O zobacz, tu pani ma tatuaż. I on ma taką fajną linię która Ci wyznacza, odkąd tniesz, no i tniemy pierwszą warstwę.... I czuję przesunięcie po brzuchu. -...a tu zobacz, niektórzy to ciachają jak rzeźnicy, potem takie brzydkie zostaję, a my to zrobimy tak... ...i znowu przesunięcie. Ale najgorsze było jak mi złapali i rozciągnęli dziurę w brzuchu a na raz wylały się ze mnie całe wody. To nie bolało, ale było takie...nie wiem, przerażające, nietypowe po prostu. Wyjmowanie Żabki było mniej nie przyjemne, dwa-trzy lekkie szarpnięcia i zaraz słyszę, jak płacze, ale w tym płaczu słyszę takie gulgotanie. Zawinęli ją w kocyk i tylko mi śmignęła główka jak kiwi na rękach położnej, no to sobie pobuczałam, bo ze mnie napięcie zeszło, bo Żaba, bo to, bo tamto, a anestezjolog sobie stanął nade mną: -No i nie ma się czym martwić. Piękny, zdrowy syn. Syn. Syn?! o_0 -Żartowałem :3 Heheszek się znalazł, ale fakt - zamurowało mnie tak, że już nie buczałam. A spomiędzy moich nóg słyszę: -O, i tu pani zrobimy taki zgrabny szew, bo widzisz, to trzeba zrobić tak i tak... Potem przynieśli mi ją dosłownie na chwilkę przystawić do twarzy i pokazali że ma na plecach kawałek zdartej skóry, niewielki i mówią, że taki już miała, jak ją wyciągnęli. Nie wiemy skąd to. Oraz że zabierają ją na neonatologię, bo ma problemy z oddychaniem. Wywieźli mnie na pooperacyjną i tam złapałam męża. Mówi mi, że już ją widział i pokazuje mi zdjęcia. Do mnie nic nie dociera. Pisałam, żeby dali mu ją kangurowac, ale w tej sytuacji nie mogli. Poszedł więc z nią posiedzieć i chyba mu się wtedy odpalał instynkt tacierzyński Narobił zdjęć i mówił, ze potem siedział nad nimi długo w domu Mnie złapały drgawki, ale kazali się tym nie martwić. Ciągle pytali mnie o próg bólu. Jak zaczęło schodzić znieczulenie, to przy 7/10 dali mi raz morfinę. Potem już dziękowałam za znieczulacze, nie były mi potrzebne. Przynieśli mi na moment Żabcię, tak z 2h po operacji, żeby przystawić ją do piersi, ale nie mogła skoordynować oddychania z ssaniem więc musieli ją zabrać z powrotem. Po 6h spytałam kiedy pionizują. Nie mieli wyznaczonej jednej konkretnej godziny, pytali, czy chcę, ale jeszcze nie czułam nóg. Przewieźli mnie na oddział ginekologiczny. Po 8h mieliśmy już północ i poprosiłam o zawiezienie na neonatologię do dziecka. Przewieźli mnie na wózku i mogłam na nią chwilę popatrzec, jak spała, ale nie miałam siły jej potrzymać. Po powrocie poleżałam jeszcze 2h i wstałam raz a potem drugi do łazienki. W sumie nie potrzebowałam leków przeciwbólowych, wstałam sama 8h po operacji, nie miałam żadnych migren, oczywiście trochę bolało i szczypało, generalnie jakby mnie ktoś obił, ale nie do tego stopnia, żebym nie mogła usiąść czy iść na krótki dystans. Nie miałam tylko i nadal nie mam czucia w podbrzuszu. Nerwy są poprzecinane, ma się to samo zagoić. Jestem ciekawa, czy inne osoby po cc też tak mają. Żabcię dostałam na własność po całej nocy o 8 rano <3 Nie mogę tu napisać, że jak tylko usłyszałam jej płacz, to wszystko przestało się liczyć, usłyszałam chóry anielskie itd. I też nie oznacza to, że w ogóle nic nie czułam. Byłam głównie skołowana i tak sobie siedziałam nad akwarium z Żabą patrząc sobie na nią i próbując powiązać, że ona to ta sama istota, która mnie kopała, pukała i kręciła mi się w brzuchu. Chciałam o tym osobno napisac, bo też jestem ciekawa, jak psychicznie czują się osoby po cc. Zdjęcie Żabki na klubie
__________________
Żaba! Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
|
|
|
|
#3556 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 627
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Weselna gratuluje
Może i nikt nie pisał, ale na pewno wiele z nas tu o Tobie myślało co tam słychać (przynajmniej ja tak miałam).Nie rozumiem jak dziecko mogło mieć zdartą skórę zaraz po porodzie i to jeszcze na plecach .. ![]() Podziwiam za to, że pozwoliłaś mieć przy sobie stażystów i to taką gromadę. Ja to bym chciała personel przy porodzie ograniczyć chyba do absolutnego minimum.
__________________
|
|
|
|
#3557 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Wwa
Wiadomości: 190
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Tak, mieliśmy dość późno umówiony termin rejestracji w urzędzie, więc temat wyboru imienia był przeciągany, ale w końcu decyzja zapaść musiała
![]() Weselna i ja myślałam! Nie wychyliłam się tylko z tą dociekliwością. Super, że wszystko u Was ok. Ja akurat z tych, które opisy cc mrożą najbardziej, więc powiem tylko żeś dzielna. Żabcia śliczna! Chrupa, a jak u Ciebie po ktg? Ja dziś lecę na absolutnych oparach energii, a na rychły koniec dnia się nie zapowiada. Dziecie od 7 rano spało mi maksymalnie 4 godziny, teraz totalnie padnięta wybudza się już chyba samym zmęczeniem. Masakr...
|
|
|
|
#3558 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Ktg w normie ale już jestem za długo po TP i jutro się zgłaszam na pato
![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! chrupek 32/40 |
|
|
|
#3559 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Dzięki Trute i Deraa
Też stażowałam w szpitalu, śmiałam się właśnie, że widzę to teraz od drugiej strony. Dlatego nie miałam z tym problemu. Bardziej się wkurzyłam olaniem planu porodowego. Pisałam np. wyraźnie, że nie życzę sobie stażystów podczas cc o ile nie będę całkiem uśpiona. Potem mi to zwisało, ale na sali był stażysta... No generalnie w ogóle chyba w niego nie zajrzeli poza punktem, żeby nie myć zaraz po porodzie. Otarcie mogło być np. z zaczepienia o kość podczas wyjmowania. Mam chwilkę by dopisać o samym pobycie i nawiązać do wątku, jaki się tu pojawił, mianowicie... 2.Terror laktacyjny Malutką zabrali mi zaraz po cc i przystawili 2h później a następnie musieli zabrać na neonato, gdzie karmili ją całą noc mm. Skutkiem tego już nad ranem ciumkała, ale własną wargę a przystawienie do piersi guzik dawało. Nie pamiętam pierwszego dnia, mam jakieś zaćmienie pociążowe, natomiast jest więcej jak pewne, że na zmianę bez rezultatu przystawiałam ją do piersi i karmiłam mm, no bo co mi pozostało? Tego samego dnia pod jego koniec, albo następnego dnia rano wezwali laktacyjną. Bardzo fajna kobieta, godzinę stała nade mną i uczyła Żabę łapać, aż się nauczyła. Niestety wypluwała zaraz i w płacz. Doradziła mi kapturek i okazało się, że ma jeden wolny sąsiadka z łóżka obok. Z kapturkiem nadal było trochę ciumkania a dużo płaczu przeplatane karmieniem mm oraz dużą ilością snu małej (od 3 do nawet 5h na raz, raz spała 6). Co chwila miałam akcje, gdzie stała nade mną położna i uznawała, że robię coś źle. MM mieli z Enfamilu w gotowych flaszkach po 60ml. Ja nie umiałam jeszcze poznać, kiedy Żabka płacze z głodu a kiedy chce spać więc czasem kończyło się to tak, że wypiła z 10ml tego mleka i koniec, zasypiała a pierś odrzucała. Budziła się po 2 godzinach i ryk, bo głodna a tak otwarte mleko jest po godzinie do wywalenia. Położne nie chciały mi dac kolejnego, bo się marnuje i nie minęły 3h a ja ją nosiłam głodną i złą na rękach i coraz bardziej miałam kryzys. Sąsiadka z łóżka obok pomagała mi jak mogła, przystawiała, pokazywała, budziła o 3 nad ranem, kiedy zasnęłam tak, że przez 15 minut nie mogła mnie dobudzić a dziecko płakało.Anioł, nie kobieta. Znowu wizyta laktacyjnej, tym razem prawidłowe użycie kapturka i ponownie poprawianie trzymania Żaby do karmienia. Po niej przemarsz różnych położnych z różnymi teoriami przy czym połowa naprawde była kochana i pomagała a część po prostu stawała nade mną, że robię coś źle i to moja wina, że dziecko nie je ![]() Zapomniały mi także powiedzieć, żebym codziennie zwiększała dawkę mm do 12 doby życia o 10ml więc na trzeci dzień Żaba buczała z głodu, bo dalej jej dawałam 30ml i gdybym przypadkiem tego nie powiedziała, to by żadna położna nie wpadła na to, że o tym nie wiem. Już ryczałam, że mam w nosie kp i żeby mnie pocałowali - na mm dziecko jest szczęśliwe, zachwycone i śpi mi po 4 godziny, a na kp ja płacze, ona płacze itd. Bliscy i znajomi radzili poczekać przynajmniej do wyjścia do domu. I faktycznie - w domu jest lepiej, chwyta bez problemu i ssie, choć czasami da znać, że wolałaby butlę. Mam póki co opracowany taki schemat: 1.Śniadanie: mleko z piersi 2.II śniadanie: odciągnięte mleko z piersi podane butelką 3.Obiad: mleko z piersi i jeśli będzie krócej spać, to przekąska w postaci odciągniętego mleka z piersi 4.Kolacja: mleko modyfikowane 5.II kolacja: mleko modyfikowane Więcej mi się nie udaje jej nakarmić, bo śpi bardzo a mam sprzeczne informacje, czy budzić na siłę. W każdym razie je zdecydowanie za mało, za to obie jesteśmy wyspane i zadowolone. Mam też bajzel z odciąganiem, robię to w systemie 7-5-3 ale na pewno nie trzymam się ściśle jakiegoś harmonogramu kiedy to ściągać poza powyższym. Mleka w 30 minut ściąga mi 30ml. Nie wiem czy to dużo czy mało na tydzień po porodzie. W związku z powyższym jutro przychodzi do mnie położna rano zważyć małą, czy przybiera a popołudniu laktacyjna, żeby pozbierać wszystkie informacje o karmieniu jakie mam i uporządkować to wszystko. ---------- Dopisano o 19:33 ---------- Poprzedni post napisano o 19:32 ---------- Cytat:
__________________
Żaba! Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
|
|
|
|
|
#3560 |
|
Rozeznanie
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Podjechalam na ktg. SkurcZe na 100 nawet, tylko że krótkie. Szyjka na palec. Mam w sobotę się zjawić na kolejne ktg.
A ja już ledwo żywa jestem... Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
#3561 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Weselna u mnie tydzień po porodzie też coś koło 30 ml sciagalo przez pół h. Teraz mam młodego na cycku praktycznie co 2 3 godz więc nawet dobrej porcji nie mogę ściągnąć nawet w kieliszek.
Teraz myślę że będę go przystawiać na krócej niż 20 min bo moje sutki nawet w kapturkach mają dość. Chociaż przez dzień. A resztę pociągnę laktatorem. Niby jak patrzę to dobrze się przystawia ale czasem jak złapie to go aż odrywam żeby puścił. Niedługo położna przyjdzie to może oceni czy dobrze przystawiam.
__________________
|
|
|
|
#3562 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 202
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Dziewczyny ktore karmią mm ile jedzą wasze maluszki i ile mają dni?
Ja po cc psychicznie jestem styrana ale dlatego że część mojego brzucha się nie znieczuliła i czułam ten koszmarny ból, darlam się w nieboglosy. Chcialabym o tym zapomnieć... |
|
|
|
#3563 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 07:17 ---------- Poprzedni post napisano o 07:09 ---------- Cytat:
gratulacje, a Malutka jest śliczna Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 07:23 ---------- Poprzedni post napisano o 07:17 ---------- Cytat:
((((((((Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
|||
|
|
|
#3564 | |
|
Rozeznanie
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
Co 40minut na siusiu wstawalam. Od dziś zaczynam walkę z olejkiem rycynowym I ananasem. Zobaczymy czy będzie efekt. Tak jak pisałam wczoraj na ktg wyszły SkurcZe, Ale za krótkie. Tylko jeden był taki jak powinien. Cały czas liczę, że jednak w tym tygodniu uda się mi urodZić.... W ogóle Młody musi już wyjść. Dostaliśmy TYLE pieluszek newborn ze boję się że nie zdążymy ich wykorzystać ![]() Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#3565 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 419
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Opis porodu:
Zaczęło się od tego, że jak Wam pisałam stresuję się, że jestem po porodzie i nie mam ktg. W niedziele byliśmy na IP tam posłuchali serduszka i lekarz zbadał, że nie ma rozwarcia i wróciłam do domu. W poniedziałek miałam niby dzwonić do mojego gina, co dalej robić. Nie mogłam się do niego dodzwonić, a jak w końcu to się udało to się okazało, że jest w Chorwacji i powiedział, żebym dzwoniła następnego dnia wieczorem, Wkurzyłam się na maxa, że na koniec tak mnie olał. Nie mogłam już wysiedzieć w domu, mąż zadzwonił na IP powiedział, że się stresuję i czy jakbym przyjechała to czy zrobią mi ktg. Położna powiedziała, że na IP ktg nie robią ale że jak po terminie to mogą mnie na oddział przyjąć. Po zastanowieniu w końcu ok. 15 stwierdziłam, że jedziemy. Pojechaliśmy i przy przyjęciu lekarz mnie badał, bolało a on z tekstem „No przecież przyjmujemy panią do porodu”. Zrobili USG wszystko ok mały niby waży 3600g. Przyjeli mnie na oddział, rozłożyłam się w Sali i podłączyli mnie pod ktg. Na ktg wyszły skurcze ok 80 tylko nieregularne i babka się zdziwiła, że mnie one nie bolą tylko twardnieje mi brzuch. Jak wstawałam po ktg to poczułam, że boli mnie brzuch na dole i poczułam mokro. Poszłam do toalety i okazało się, że wypadł mi czop. Zgłosiłam to położnej i wróciłam do Sali po czystą bieliznę, gdy dotarłam do toalety zaczęły mi lecieć wody i były brązowe. Było to po 18.00 zgłosiłam to położnej. Ona jeszcze sprawdziła, czy to na pewno wody i zrobiło się zamieszanie. Wzieli mnie na fotel, badali tak, że bolało jak diabli aż mnie druga osoba trzymać musiała. Brak rozwarcia, ale że wody brązowo zielone kazali się spakować na porodówkę. Tam kolejny raz bolesne badanie, brak rozwarcia, szyjka bardzo daleko mały nie schodzi do kanału. Zdecydowali, że muszą mnie monitorować więc zostaję na porodówce, ale na razie nie podają oxy bo może akcja się rozwinie. Byli w szoku bo ktg wskazywało skurcze 127 a ja mówiłam, że mnie nic nie boli tylko czuję jak mi brzuch twardnieje. Stwierdzili, że poczekają do rana z tą oxy no chyba, że się akcja sama rozwinie. Mogłam skakać na piłce, siedziałam na worku sako. Położna proponowała spacer po korytarzu, ale mi przez cały czas chlustały te brudne wody, więc stwierdziłyśmy że to jednak nie najlepszy pomysł. Dalej brak rozwarcia. Położna stwierdziła, że chyba nic z tego i żeby mój mąż pojechał do domu się przespać i żebym ja też spróbowała, bo jednak mało prawdopodobne żeby coś poszło dalej. Mój mąż pojechał a jak wcześniej na porodówce był względny spokój to wtedy zrobiło się zamieszanie no i o odpoczynku nie było mowy. Obok mnie rodziła dziewczyna u której parte chyba ze 2 godziny trwały. Próbowali różnych pozycji, ona wrzeszczała i nic z tego nie wyszło, wysłali na cesarkę. Jak z nią skończyli to było zamieszanie bo jakaś cesarka w 27tc była i wcześniak, więc personel pobiegł tam. W końcu ok 3 w nocy zrobiło się spokojniej, ale to wtedy ja już odczuwałam skurcze bolesne, więc nie za bardzo było jak spać, ale przysypiałam. Sama na porodówce zostałam, więc nawet mi światło zgasili. O 5 wrócił mąż. Po badaniu okazało się że 1cm rozwarcia. Zdecydowali, że jak będzie brak postępu to o 7 podadzą oxy. O 7 było 3cm, więc zrezygnowali z oxy. Czekaliśmy na 4cm żeby mogli mi podać znieczulenie. O 8 było 4 cm. Podano znieczulenie i o 10 było już 7cm. Stwierdzili, że jak dobrze pójdzie to w 2 godziny powinnam urodzić. O 12 dalej 7cm. Dostałam kolejną dawkę znieczulenia, ale ono już na mnie mniej działało. O 13 miałam 8cm, kolejna dawka zzo która już wcale nie działała. W międzyczasie zaczęłam jeszcze krwawić. No i tak kolejne 2 godziny 8cm, mały dalej wysoko i wcale się nie zsuwał w kanał, a że był już tyle godzin w zielonych wodach to już praktycznie od 5 rano nie mogłam wstawać bo musiało być ktg cały czas. Stwierdzili, że mam pwłny pęcherz, więc ściągneli mocz cewnikiem, bo myśleli, że może to blokuje, ale dalej nic się nie działo.Wtedy zaczęłam już błagać o cesarkę. Nigdy bym nie pomyślała, że człowiek jest w stanie zasnąć na 2 minuty między skurczami i myśleć że spał dłużej. Ogólnie była już masakra, skurcze bolesne, ja wykończona a co badanie brak postępu. O 14 30 miałam niby 9cm (chociaż wydaje mi się że dalej było 8 tylko położna ściemniła, żeby mnie nie dobijać, bo później widziałam jak mówiła do lekarza, że bez zmian. Próbowali żebym parła, ale mały dalej był daleko. Zdecydowali się podać mi oxy, ale wtedy to ja już się zaczęłam drzeć że na żadną oksytocynę się nie zgadzam, bo ja już nie mam siły przeć i że nie dam rady i że nie chcę żeby coś się mojemu dziecku stało, więc mnie chwilowo zostawili. O 15 poprosiłam męża, żeby jeszcze raz poszedł do lekarzy i ich błagał o cesarkę. Lekarz powiedział, że mają procedury i muszą czekać do 15 35 wtedy zbadają, jak nie będzie postępu to już mi nie karzą przeć tylko zrobią cesarkę. To było najdłuższe pół godziny. Modliłam się żeby jednak nie było tego rozwarcia, bo wiedziałam, że już po prostu nie dam rady przeć. No i wreszcie dali mi papiery do podpisania. Pojechałam na blok. Tam dostałam znieczulenie śródoponowe. Rozłożyli na mnie te materiały, sprawdzają czy znieczulenie działa i co się okazało, że na nogi działa a brzuch nie znieczulony. Anastazjolog stwierdził, że poszło gdzie indziej i musimy dać jeszcze raz. Lekarze zaczęli marudzić że już wszystko ładnie przyszykowali i żeby mnie uśpił ja też już miałam wizję, że znowu muszę wstawać i na skurczu się nie ruszać jak mi będzie znowu w kręgosłup się wbijał. W końcu dał się namówić, więc mnie uśpili. Obudziłam się jak mnie wywozili z bloku i mówili żebym się nie ruszała bo mam wsadzone dziecko między nogi. Hubert urodził się o 16.00 z wagą 3850 (czyli o 250g więcej niż wskazywało usg). Przewieźli nas na pooperacyjną, gdzie jeszcze leżały 2 dziewczyny. Dali mi go pod pachę, próbowali przystawić do piersi, ale nam to nie wyszło. W końcu położna wzięła go do wózeczka, bo ja przysypiałam i bałam się że go upuszczę. Później wszystkie 3 nie mogłyśmy zasnąć, więc położne zdecydowały, że wywiozły dzieci do innej Sali, żebyśmy my mogły odpocząć. Następnego dnia po 9 byłam pionizowana i przewieziona na położnictwo. Niestety dostałam zespołu popunkcyjnego i przez 2 dni bolała mnie głowa. Lekarze kazali leżeć na płasko, ale jak tu leżeć jak dziecko obok co chwilę płacze, a mi z pozycji zupełnie płaskiej ciężko było wstać. Na szczęście położne miały polecenie od lekarza żeby do mnie często przychodzić i pomagały, no ale niestety spowodowało to dokarmianie mm, a w zasadzie karmienie mm i dokarmianie piersią. |
|
|
|
#3566 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Nieźle się nacierpialas rybka
Fortuna, u mnie od 2 tygodni szacują ciągle taka samą wagę - 3700 więc ciekawe co z tego wyniknieA co u mnie: Przyjęli mnie na położniczy. Ktg ok, warunki szyjkowe osobno dobre, zakwalifikowali mnie na oxy. Klopocik w tym że na ten moment nie mają miejsca ani na porodówce ani na przedporodowych więc mam własny kącik na korytarzu 😜 nie wiadomo kiedy wywołają, możliwe że jutro, zależy jak się te miejsca zwolnią. Bo najpierw muszą zrobić wypisy, potem z porodowych przenieść na poporodowe, dopiero z przedporodowych na porodowe i może wtedy ja się załapię na salę jakoś na spokojnie do tego podchodzęWysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! chrupek 32/40 |
|
|
|
#3567 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 627
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Rybka, ale miałaś przeboje, bardzo współczuję, mam nadzieję że już wszystko ok. Ja od dziś też na oddziale, ale o oxy jeszcze mowy nie ma, także czekam na zbawienie, bo skurcze do mnie chyba same z siebie nie przyjdą
---------- Dopisano o 13:37 ---------- Poprzedni post napisano o 13:35 ---------- A i mam pytanie: zgadzałyście się na podanie wit K domiesniowo i szczepienia w 1 dobie?
__________________
|
|
|
|
#3568 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 529
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#3569 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Jestem po wizycie laktacyjnej i jak było do przewidzenia - wszystko do pozmieniania. Mogą Wam się przydać te info (albo jeszcze bardziej namieszają w głowie).
Najważniejsze - dziecko nic nie przybrało od momentu opuszczenia szpitala. W poniedziałek ważyło 3030 a dziś 3020, przy czym położna bierze pod uwagę błąd w wagach do 10g (a laktacyjna nie i uważa, ze dziecko spadło na wadze). Więc niby należy karmić na żądanie ile dziecko chce i kiedy chce, ale nie mogę tego zastosować w jej przypadku, bo to co ona robi powoduje, że waga jej spada. Także mam ją budzić co 3h i tu wchodzi coś, co mnie dobija. Dzisiaj mi pokazywała, jak ją wybudza. Rozbierała do samej pieluchy, żeby zrobiło jej się zimno, przemywać buzię chłodną wodą, łaskotać...no masakra I przystawiać na siłę do piersi i karmić minimum 10 a najlepiej 15 minut. Jeśli się nie uda, to dokarmić odciągniętym pokarmem albo ostatecznie mm.Ale jest za tym by w ogóle odstawić butelki do zera i stosować je sporadycznie. Pytałam, czy na posiłek o 3 rano mogę jej raz na dobę podać butelkę mm to powiedziała, że zna wiele przypadków gdzie podawanie butelki nawet raz na dobę powodowało, że za miesiąc dziecko odrzucało zupełnie pierś, żeby ciągnąć z butelki. Uznałam, że nie jestem aż tak za kp żeby sobie odpuścić przespaną noc i zaryzykuję. I tak mam już z głowy noce z jej spaniem po 5-6h. Przy okazji moja mama, siostra i siostry mamy gorąco mi polecają kopnięcie kp w diabły i przejście na butle, bo wszystkie po miesiącu kp były zombie bez pokarmu a dzieci najszczęśliwsze i rosnące na butlach. Moja mama dodała, że ja spałam po 6h w nocy i o ile w ciągu dnia miałam butlę, to rosłam bez problemów. A to co mi tamta proponuje to jest terror i sztuka dla sztuki. Inna opcja to karmienie z butelki swoim pokarmem i ew. dopojenie mm, ale wtedy muszę świątek piątek i niedziela żyć z laktatorem i dopajać się herbatkami laktacyjnymi. To że tyle śpi tłumaczy tym, że je za mało i jej organizm się wyłącza by oszczędać energię. Brzmi logicznie. Z innej strony i ja i mąż i dziecko jego siostry ciotecznej też tyle spali. I nic im się nie stało. Czemu odpływa mi przy piersi wytłumaczyła tym, że jest zestresowana a w takiej sytuacji ucieka w sen. A propo mm - nie ma różnicy między Bebilonem a Enfamilem poza tym że Enfamil ma więcej kasy na promocję oraz nieco gęstszy skład, który in plus syci bardziej, in minus - może powodować zaparcia. Mała robi za mało w pieluchy. Zdecydowanie. Wg niej. W kwestii tego że między 23 a 5 rano chce spać z nami poleca brać do łóżka, skoro w ciągu dnia lubi spać sama i spędzać też czas czuwania przez jakiś czas sama ze sobą. Uznała, że na ten moment jest to ewenement a nie reguła i większość dzieci zdecydowanie bardziej potrzebuje bliskości. Także ponoć jej się nie zakoduje spanie z rodzicami, jeśli raz na dobę będzie zasypiać przy nas. Za 3 miesiące może jej się odmienić a przyzwyczajać tylko do swojego łóżeczka można, ale nie trzeba, od 6 miesiąca. To sobie jeszcze musimy z mężem dookreślić. I teraz dziewczyny sama nie wiem...Daje sobie czas do poniedziałku, kiedy przychodzi znowu położna z wagą. Jeśli przez ten weekend dziecko będzie nieszczęśliwe, zapłakane, będę musiała ją budzić na siłę i obie będziemy siedzieć zaryczane, to ja nie mam żadnego parcia na kp. Szkoda mi nerwów jej i moich. Nie uważam że to naturalne i budujące, jeśli ja mam rozbierać dziecko do rosołu żeby marzło i tym samym nie spało, tylko ssało pierś wbrew swojej woli i było przy tym nieszczęśliwe. Najwyżej będę próbowała odciągać mleko i podawać przez butelkę tak długo, jak potrwa laktacja. Co do nakładek na piersi poleca jak największe, żeby wchodziły jak najgłębiej, ale tylko jako sytuację przejściową. I tak jak najpierw przechodziliśmy z butelki i mm na pierś z nakładką polewając ją mm, tak teraz mam wsadzać pierś bez nakładki a jak pociumka efektywnie, to w nagrodę dać pociumkać w nakładce i tak do skutku, aż kp bez nakładki będzie dla niej naturalne. Rozpisałam sobie godziny karmienia i cóż - lecimy za zegarkiem, skoro bez zegarka Żabka nie rośnie. Ciężko to widzę...
__________________
Żaba! Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
|
|
|
|
#3570 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
|
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk
Cytat:
powinni od razu zrobić cc i się nie patyczkowac... Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:05.




to dobrze że nie wina szpitala bo już się wystraszyłam,a powiedz jak położne? Ucaluj Adasia i dużo zdrówka dla niego!
nie napisalas w końcu jakie wybraliście imię, ślicznie 



ale mam tylko z puszki



". I tyle.
Może i nikt nie pisał, ale na pewno wiele z nas tu o Tobie myślało co tam słychać (przynajmniej ja tak miałam).


