Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówki 2016 - Strona 119 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2016-09-20, 22:32   #3541
Beti2016
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez konwalia39 Pokaż wiadomość
Ja mam na październik ale już przeżywam. to dobrze że nie wina szpitala bo już się wystraszyłam,a powiedz jak położne? Ucaluj Adasia i dużo zdrówka dla niego!
Ja trafiłam na super babaczkę w nocy. Rano przyszły nowe też ok dużo mi pomogły bo ja już bez sił byłam.
Beti2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 22:44   #3542
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Wilanka Pokaż wiadomość
Witam się
Dziewczyny jeszcze nie rozpakowane trzymam kciuki za was cały czas, żeby coś ruszyło i żebyście się nie musiały już męczyć.

...

Co do tej diety przy kp, to dziękuję Wam za odzew dziewczyny :-* Ja mam ciągle rozkmine z tym nabialem, bo jak pisałam jakiś czas temu, pediatra powiedziała, że po nabiale dzieci prędzej lub później mają kolki i żeby go odstawić, więc tak zrobiłam i trochę mi to właśnie utrudnia kwestie jedzenia..

...

Przez najbliższe dni raczej nie będę miała czasu się odzywać, bo w sobotę chrzcimy Laure, a że imprezę robimy w domu, to mam co robić, bo będa 23 osoby plus 2 małych dzieci. Więc jakby co to prawdopodobnie odezwę się w nd albo dopiero po niej jak się ogarniemy.

...

Miłego wieczoru

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Powodzenia z przygotowaniami

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ----------

Cytat:
Napisane przez chrupa Pokaż wiadomość
Czyli Klara nie napisalas w końcu jakie wybraliście imię, ślicznie

Fortuna - ja jutro też na ktg, o której idziesz?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Około 8 rano

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 22:50   #3543
Beti2016
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

FORTUNA pisałam wcześniej już. Był duży i miał szersze ramionka niż głowę a ja całe 150 wzrostu
Beti2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 22:52   #3544
chrupa
Zadomowienie
 
Avatar chrupa
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Ja koło 12 dopiero

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! 41+5/40
chrupek 32/40
chrupa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 22:53   #3545
Beti2016
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 915
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

WILANKA powodzenia w szykowaniu imprezy. Podziwiam. Ja też zawsze robiłam w domu i wiem że to niezły wyczyn. Udanej impezy.
Beti2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 22:55   #3546
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Beti2016 Pokaż wiadomość
FORTUNA pisałam wcześniej już. Był duży i miał szersze ramionka niż głowę a ja całe 150 wzrostu
Tak sorki, dopiero później doczytałam dobrze, że wszystko dobrze się skończyło

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:55 ---------- Poprzedni post napisano o 22:55 ----------

Cytat:
Napisane przez chrupa Pokaż wiadomość
Ja koło 12 dopiero

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ty trzymaj kciuki za mnie a ja za ciebie za skurcze!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-20, 23:14   #3547
majlenka_
Zakorzenienie
 
Avatar majlenka_
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 4 064
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Wilanka Pokaż wiadomość
Witam się
Dziewczyny jeszcze nie rozpakowane trzymam kciuki za was cały czas, żeby coś ruszyło i żebyście się nie musiały już męczyć.

...

Co do tej diety przy kp, to dziękuję Wam za odzew dziewczyny :-* Ja mam ciągle rozkmine z tym nabialem, bo jak pisałam jakiś czas temu, pediatra powiedziała, że po nabiale dzieci prędzej lub później mają kolki i żeby go odstawić, więc tak zrobiłam i trochę mi to właśnie utrudnia kwestie jedzenia..

...

Przez najbliższe dni raczej nie będę miała czasu się odzywać, bo w sobotę chrzcimy Laure, a że imprezę robimy w domu, to mam co robić, bo będa 23 osoby plus 2 małych dzieci. Więc jakby co to prawdopodobnie odezwę się w nd albo dopiero po niej jak się ogarniemy.

...

Miłego wieczoru

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Wilanka ja jem sporo nabiału, mleko, serki, jogurty, twarozki, jajka, codziennie coś i odpukac nie ma kolek. Wprowadź powoli do swojej diety i zobacz jak reaguje dzieciątko

Podziwiam Cię za organizację imprezy w domu dla tyłu gości. Szybko się zebraliscie do chrztu, u nas jeszcze dylemat co do daty. Mąż chce robić koło swoich urodzin w listopadzie, ale mnie się ten miesiąc w ogóle nie podoba i chciałabym koniec października (pewnie nie wypali) albo początek grudnia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez majlenka_
Czas edycji: 2016-09-20 o 23:15
majlenka_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 01:40   #3548
Michalina83
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez rybka15035 Pokaż wiadomość
No mi właśnie o to odbijanie po butelce chodzi. Teraz mu się od razu odbiło więc chcę to wykorzystać i idę spać. Ta twoja metoda jakaś sensowna jest. Chociaż u mnie odciąganie to z tym laktatorem nie ma szans.
Ja zaczynałam odciagac do kieliszka jak na laktator bylo mało co.
__________________
153/150/2023

196/150/2022262/200/2021371/366/2020 288/100/2019; 250/100/2018; 368/100/2017; 210/100/2016; 143 /100/ 2015
Michalina83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 08:17   #3549
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Witam się po ktg. Po moich wczorajszych przygodach z olejem rycynowym rozwarcie na palec, główka wyczuwalna, na ktg ani jednego skurczu, wszystko w porządku. Położna zaleciła zjeść dziś pół surowego ananasa, a jutro drugie pół. I przyjść w piątek na ktg znowu, po terminie powinno się podobno chodzić co dwa dni. Czyli nic nowego się w sumie nie dowiedziałam prócz ananasa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 08:26   #3550
chrupa
Zadomowienie
 
Avatar chrupa
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

No to dziś ananas przed ktgale mam tylko z puszki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! 41+5/40
chrupek 32/40
chrupa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 08:32   #3551
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Nie wiem chrupa czy on przypadkiem nie działa prseczyszczajaco

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 09:39   #3552
katkasiek
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: NDM
Wiadomości: 682
GG do katkasiek
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Fortuna1 Pokaż wiadomość
Witam się po ktg. Po moich wczorajszych przygodach z olejem rycynowym rozwarcie na palec, główka wyczuwalna, na ktg ani jednego skurczu, wszystko w porządku. Położna zaleciła zjeść dziś pół surowego ananasa, a jutro drugie pół. I przyjść w piątek na ktg znowu, po terminie powinno się podobno chodzić co dwa dni. Czyli nic nowego się w sumie nie dowiedziałam prócz ananasa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Czyli kupuje dziś olejek I ananasa
O olejku słyszałam, a ananas jakie ma właściwości?
Cytat:
Napisane przez chrupa Pokaż wiadomość
No to dziś ananas przed ktgale mam tylko z puszki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja też

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________

The Hidden Wiki
katkasiek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 10:51   #3553
favianna
Zakorzenienie
 
Avatar favianna
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 6 948
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

U nas położna mówiła że niby ananas nie działa, że lepiej pikantne potrawy. Ale jeśli ananas to czytałam że chodzi o surowy.
favianna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 11:33   #3554
Michalina83
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Fortuna1 Pokaż wiadomość
Witam się po ktg. Po moich wczorajszych przygodach z olejem rycynowym rozwarcie na palec, główka wyczuwalna, na ktg ani jednego skurczu, wszystko w porządku. Położna zaleciła zjeść dziś pół surowego ananasa, a jutro drugie pół. I przyjść w piątek na ktg znowu, po terminie powinno się podobno chodzić co dwa dni. Czyli nic nowego się w sumie nie dowiedziałam prócz ananasa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja jak na porodowce powiedziałam że mam odczyty z ktg to powiedzieli mi że przed porodem nie ma sensu robić chyba że się coś dzieje. Dziwne. Przecież lekarz sam mi zlecił i położne też w SR. Ale w sumie u mnie wyszło że rano nic a w nocy zaczęły się skurcze.
__________________
153/150/2023

196/150/2022262/200/2021371/366/2020 288/100/2019; 250/100/2018; 368/100/2017; 210/100/2016; 143 /100/ 2015
Michalina83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 11:52   #3555
weselna01
Zadomowienie
 
Avatar weselna01
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Naaaaaaaaaaadrobiłam

Nikt się tu o mnie nie upomniał a tydzień mnie nie było, brzydale W poniedziałek wróciliśmy ze szpitala a teraz udało mi się ogarnąć 120 pomniejszych spraw i mogę usiąść i coś napisać.
A że dużo tego a chciałabym sobie zostawić tu posta na pamiątkę, to podzielę go sobie na poszczególne akapity.

Poród

Wszystko zaczęło się strasznie nietypowo. 14 września ok 4:30 obudził mnie tak straszliwy skurcz w lewej łydce, że nigdy nic mnie tak nie bolało. Byłam nauczona, że skurcze zwalcza się stając na palcach więc tak zrobiłam i to był błąd. Natychmiast mięśnie skurczyły się jeszcze bardziej a ja runęłam na ziemię i zaczęłam wyć. Mąż rzucił się masować tę łydkę, ale co on wymasował, to skurcz przeskakiwał na włókno obok a potem ku mojemu przerażeniu zaczął iść w górę pod kolano i na całą nogę, ale dzięki Bogu się zatrzymał po pół godzinie masowania.

W międzyczasie mąż zadzwonił na 112 na moją prośbę zapytać jak może mi pomóc. Opowiedział, że leżałam w lipcu w szpitalu z powodu silnego niedoboru magnezu, a teraz lekarz kazał mi go odstawić przed porodem. Doradzili mu żeby mnie zawiózł na IP na kroplówkę, ale ostatecznie przeniósł mnie na łóżko i zasnęłam, bądź co bądź przerażona.

Rano noga bolała dalej, więc stanęłam na drugą...i gruchnęłam na ziemię z takim samym skurczem. Męża to trochę wyprowadziło z równowagi bo uznał, że trochę chyba przesadzam, a jak rozmasował to mu powiedziałam,że mam przykurcze w obu nogach, nie jestem w stanie stać i będę tak leżeć póki nie minie, co doprowadziło nas do kłótni.
W końcu zmusiłam go do zadzwonienia na 112 po karetkę, bo nie byłam w stanie o własnych siłach wstać do samochodu, od razu szedł skurcz. I co usłyszeliśmy? Że oni do skurczu mi karetki nie wyślą, silne niedobory ich nie interesują a tępa kobiera która odbierała nie dawała nam dojść do głosu, że to nie jest lekki skurcz, że mam sparaliżowane nogi...ciągle tylko żebym o własnych siłach dojechała sobie do szpitala.

No to leżałam i płakałam z rozgoryczenia chyba 20 minut na ziemi. W końcu dałam się namówić, żeby mąż zaniósł mnie na rękach choć bałam się, że jak mi na ulicy skurcz wyskoczy to będę leżeć i wyć, ale na chodniku.
Pomógł mi ubrać pierwszą tunikę jaka była pod ręką i, na szczęście bez problemów, doniósł do auta i przywiózł do szpitala na Polnej w Poznaniu, gdzie miałam rodzić. Wziął wózek, przywiózł mnie nim a na IP a tam to samo. Kobieta ciągle mi przerywała i tylko powtarzała: "rodzi pani czy nie rodzi? bo mnie pani łydki nie obchodzą". No to walnęłam że tak, że rodzę a ona jeszcze mi dogadywała, że "no widzi pani, to od krzyża pani idzie".
Nic mi od krzyża nie szło. W ogóle mnie krzyż nie bolał, ale postanowiłam się nie odzywać i czekać na lekarza a potem prosić o tę kroplówkę.

Machnęliśmy formalności i kazali mi wstać i iść za lekarką.
No to siedzę i patrzę na nich, że nie wstanę, bo mam sparaliżowane przykurczami nogi.
Nie wierzą, próbują postawić i dopiero do nich dotarło, że ja nie żartuję.
Potem przy każdym badaniu ta sama historia: każą wstawać, "no jak to pani wstać nie może?!" a potem we dwoje mnie podnoszą i dopiero wtedy widzą, że naprawdę nie mogę.

Badają mnie, badają... a tu 4cm rozwarcia i rozpoczęta akcja porodowa o_0

Jeszcze nie wyszłam z szoku jak wpuścili do pokoju rodzenia męża w czepku itd. A co on tu robi to ja nie wiem, ja pisałam w planie porodowym, że chcę stażystkę.
No to się okazało potem, że olali cały mój plan porodowy m.in. dlatego, że tego dnia mieli taki nawał pacjentów, że ja byłam 7 w kolejce do nie planowanego c.c

Leżałam 2h czekając, czasami coś mnie tam zabolało, ale głównie wkurzałam się że mi męża zwalili na głowę, bo on nienawidzi czekać i mi więcej marudził jak pomagał, więc dla zabicia czasu przeglądaliśmy Facebooka.
Jakieś skurcze pojawiały się regularnie, ale nie bolało mnie bardziej, niż jak leżałam na plecach w ciąży i budziłam się z bólem krzyża.

Zajrzał lekarz czy może wpuścić stażystów i tak zyskałam 10 osobową, skośnooką, ciemnoskórą i amerykańską widownię. Jak lekarz wyszedł to sobie z nimi zaczęłam żartować po angielsku a oni zdziwieni, czy mnie nic nie boli, bo mam 6, prawie 7cm rozwarcia.

No nic mnie nie bolało, coś tam tylko sobie mruczałam średnio co 2 minuty.

Za to jak lekarz badał mi to rozwarcie o to tak, to na pół oddziału ryknęłam oburzona: "Aaaaałaaaaaaa! ". I tyle.

Wwieźli mnie na salę a tam zmęczeni lekarze i jeden do drugiego: "O rany...może jeszcze to machniemy i wyskoczymy na obiad...myślicie że zdążymy?".
Przenieśli mnie na fotel, przyszedł anestezjolog i zawołał sobie pielęgniarki żeby podziwiały, jak mam pięknie zoperowaną dyskopatię i sliczną bliznę.

-No. To zakładamy cewnik i znieczulamy.

A ja cała rozdygotana, bo do takiej samej wady moją kuzynkę i wszystkie znane mi osoby usypiali, żeby nie ryzykować wkłucia się gdzie nie trzeba przez zbliznowacenia. Anestezjolog z miną wielokrotnie wypaloną zawodowo kazał się nie denerwować, bo wie co robi.

I to też mnie nie bolało. Nasłuchałam się opowieści o "wrzątku lecącym do nóg". A tu przyjemne ciepełko i moje na całą salę: "O Boże, jak dobrze, już tych przykurczy nie czuję".

Potem jeszcze panikowałam bo mi mówili, że nic nie będę czuć, siedli już do cięcia, a ja czuję kłucie na brzuchu. Ja im to mówię, oni wzdychają i każą się nie martwić. Może mnie miejscowo jeszcze nakłuwali, nie wiem, wolę nie wiedzieć. A potem usiadł obok lekarza stażysta i słuchałam przez cały zabieg rozmów typu:

-O zobacz, tu pani ma tatuaż. I on ma taką fajną linię która Ci wyznacza, odkąd tniesz, no i tniemy pierwszą warstwę....

I czuję przesunięcie po brzuchu.

-...a tu zobacz, niektórzy to ciachają jak rzeźnicy, potem takie brzydkie zostaję, a my to zrobimy tak...

...i znowu przesunięcie. Ale najgorsze było jak mi złapali i rozciągnęli dziurę w brzuchu a na raz wylały się ze mnie całe wody. To nie bolało, ale było takie...nie wiem, przerażające, nietypowe po prostu.

Wyjmowanie Żabki było mniej nie przyjemne, dwa-trzy lekkie szarpnięcia i zaraz słyszę, jak płacze, ale w tym płaczu słyszę takie gulgotanie. Zawinęli ją w kocyk i tylko mi śmignęła główka jak kiwi na rękach położnej, no to sobie pobuczałam, bo ze mnie napięcie zeszło, bo Żaba, bo to, bo tamto, a anestezjolog sobie stanął nade mną:

-No i nie ma się czym martwić. Piękny, zdrowy syn.

Syn.
Syn?!
o_0

-Żartowałem :3

Heheszek się znalazł, ale fakt - zamurowało mnie tak, że już nie buczałam. A spomiędzy moich nóg słyszę:

-O, i tu pani zrobimy taki zgrabny szew, bo widzisz, to trzeba zrobić tak i tak...

Potem przynieśli mi ją dosłownie na chwilkę przystawić do twarzy i pokazali że ma na plecach kawałek zdartej skóry, niewielki i mówią, że taki już miała, jak ją wyciągnęli. Nie wiemy skąd to.
Oraz że zabierają ją na neonatologię, bo ma problemy z oddychaniem.

Wywieźli mnie na pooperacyjną i tam złapałam męża. Mówi mi, że już ją widział i pokazuje mi zdjęcia. Do mnie nic nie dociera. Pisałam, żeby dali mu ją kangurowac, ale w tej sytuacji nie mogli. Poszedł więc z nią posiedzieć i chyba mu się wtedy odpalał instynkt tacierzyński Narobił zdjęć i mówił, ze potem siedział nad nimi długo w domu

Mnie złapały drgawki, ale kazali się tym nie martwić. Ciągle pytali mnie o próg bólu. Jak zaczęło schodzić znieczulenie, to przy 7/10 dali mi raz morfinę. Potem już dziękowałam za znieczulacze, nie były mi potrzebne.
Przynieśli mi na moment Żabcię, tak z 2h po operacji, żeby przystawić ją do piersi, ale nie mogła skoordynować oddychania z ssaniem więc musieli ją zabrać z powrotem.

Po 6h spytałam kiedy pionizują. Nie mieli wyznaczonej jednej konkretnej godziny, pytali, czy chcę, ale jeszcze nie czułam nóg.
Przewieźli mnie na oddział ginekologiczny.

Po 8h mieliśmy już północ i poprosiłam o zawiezienie na neonatologię do dziecka. Przewieźli mnie na wózku i mogłam na nią chwilę popatrzec, jak spała, ale nie miałam siły jej potrzymać. Po powrocie poleżałam jeszcze 2h i wstałam raz a potem drugi do łazienki.

W sumie nie potrzebowałam leków przeciwbólowych, wstałam sama 8h po operacji, nie miałam żadnych migren, oczywiście trochę bolało i szczypało, generalnie jakby mnie ktoś obił, ale nie do tego stopnia, żebym nie mogła usiąść czy iść na krótki dystans. Nie miałam tylko i nadal nie mam czucia w podbrzuszu. Nerwy są poprzecinane, ma się to samo zagoić. Jestem ciekawa, czy inne osoby po cc też tak mają.

Żabcię dostałam na własność po całej nocy o 8 rano <3

Nie mogę tu napisać, że jak tylko usłyszałam jej płacz, to wszystko przestało się liczyć, usłyszałam chóry anielskie itd. I też nie oznacza to, że w ogóle nic nie czułam. Byłam głównie skołowana i tak sobie siedziałam nad akwarium z Żabą patrząc sobie na nią i próbując powiązać, że ona to ta sama istota, która mnie kopała, pukała i kręciła mi się w brzuchu.

Chciałam o tym osobno napisac, bo też jestem ciekawa, jak psychicznie czują się osoby po cc.

Zdjęcie Żabki na klubie
__________________
Żaba!
Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
weselna01 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 12:31   #3556
trute
Rozeznanie
 
Avatar trute
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 627
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Weselna gratuluje Może i nikt nie pisał, ale na pewno wiele z nas tu o Tobie myślało co tam słychać (przynajmniej ja tak miałam).

Nie rozumiem jak dziecko mogło mieć zdartą skórę zaraz po porodzie i to jeszcze na plecach ..

Podziwiam za to, że pozwoliłaś mieć przy sobie stażystów i to taką gromadę. Ja to bym chciała personel przy porodzie ograniczyć chyba do absolutnego minimum.
__________________

trute jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 19:22   #3557
deraa
Raczkowanie
 
Avatar deraa
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Wwa
Wiadomości: 190
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Tak, mieliśmy dość późno umówiony termin rejestracji w urzędzie, więc temat wyboru imienia był przeciągany, ale w końcu decyzja zapaść musiała

Weselna i ja myślałam! Nie wychyliłam się tylko z tą dociekliwością. Super, że wszystko u Was ok. Ja akurat z tych, które opisy cc mrożą najbardziej, więc powiem tylko żeś dzielna. Żabcia śliczna!

Chrupa, a jak u Ciebie po ktg?
Ja dziś lecę na absolutnych oparach energii, a na rychły koniec dnia się nie zapowiada. Dziecie od 7 rano spało mi maksymalnie 4 godziny, teraz totalnie padnięta wybudza się już chyba samym zmęczeniem. Masakr...
deraa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 19:26   #3558
chrupa
Zadomowienie
 
Avatar chrupa
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Ktg w normie ale już jestem za długo po TP i jutro się zgłaszam na pato

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! 41+5/40
chrupek 32/40
chrupa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 19:33   #3559
weselna01
Zadomowienie
 
Avatar weselna01
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Dzięki Trute i Deraa

Też stażowałam w szpitalu, śmiałam się właśnie, że widzę to teraz od drugiej strony. Dlatego nie miałam z tym problemu.
Bardziej się wkurzyłam olaniem planu porodowego. Pisałam np. wyraźnie, że nie życzę sobie stażystów podczas cc o ile nie będę całkiem uśpiona. Potem mi to zwisało, ale na sali był stażysta... No generalnie w ogóle chyba w niego nie zajrzeli poza punktem, żeby nie myć zaraz po porodzie.

Otarcie mogło być np. z zaczepienia o kość podczas wyjmowania.

Mam chwilkę by dopisać o samym pobycie i nawiązać do wątku, jaki się tu pojawił, mianowicie...

2.Terror laktacyjny

Malutką zabrali mi zaraz po cc i przystawili 2h później a następnie musieli zabrać na neonato, gdzie karmili ją całą noc mm. Skutkiem tego już nad ranem ciumkała, ale własną wargę a przystawienie do piersi guzik dawało. Nie pamiętam pierwszego dnia, mam jakieś zaćmienie pociążowe, natomiast jest więcej jak pewne, że na zmianę bez rezultatu przystawiałam ją do piersi i karmiłam mm, no bo co mi pozostało?
Tego samego dnia pod jego koniec, albo następnego dnia rano wezwali laktacyjną. Bardzo fajna kobieta, godzinę stała nade mną i uczyła Żabę łapać, aż się nauczyła. Niestety wypluwała zaraz i w płacz.
Doradziła mi kapturek i okazało się, że ma jeden wolny sąsiadka z łóżka obok. Z kapturkiem nadal było trochę ciumkania a dużo płaczu przeplatane karmieniem mm oraz dużą ilością snu małej (od 3 do nawet 5h na raz, raz spała 6).

Co chwila miałam akcje, gdzie stała nade mną położna i uznawała, że robię coś źle. MM mieli z Enfamilu w gotowych flaszkach po 60ml. Ja nie umiałam jeszcze poznać, kiedy Żabka płacze z głodu a kiedy chce spać więc czasem kończyło się to tak, że wypiła z 10ml tego mleka i koniec, zasypiała a pierś odrzucała. Budziła się po 2 godzinach i ryk, bo głodna a tak otwarte mleko jest po godzinie do wywalenia. Położne nie chciały mi dac kolejnego, bo się marnuje i nie minęły 3h a ja ją nosiłam głodną i złą na rękach i coraz bardziej miałam kryzys.

Sąsiadka z łóżka obok pomagała mi jak mogła, przystawiała, pokazywała, budziła o 3 nad ranem, kiedy zasnęłam tak, że przez 15 minut nie mogła mnie dobudzić a dziecko płakało.Anioł, nie kobieta.

Znowu wizyta laktacyjnej, tym razem prawidłowe użycie kapturka i ponownie poprawianie trzymania Żaby do karmienia. Po niej przemarsz różnych położnych z różnymi teoriami przy czym połowa naprawde była kochana i pomagała a część po prostu stawała nade mną, że robię coś źle i to moja wina, że dziecko nie je

Zapomniały mi także powiedzieć, żebym codziennie zwiększała dawkę mm do 12 doby życia o 10ml więc na trzeci dzień Żaba buczała z głodu, bo dalej jej dawałam 30ml i gdybym przypadkiem tego nie powiedziała, to by żadna położna nie wpadła na to, że o tym nie wiem.

Już ryczałam, że mam w nosie kp i żeby mnie pocałowali - na mm dziecko jest szczęśliwe, zachwycone i śpi mi po 4 godziny, a na kp ja płacze, ona płacze itd. Bliscy i znajomi radzili poczekać przynajmniej do wyjścia do domu.

I faktycznie - w domu jest lepiej, chwyta bez problemu i ssie, choć czasami da znać, że wolałaby butlę. Mam póki co opracowany taki schemat:

1.Śniadanie: mleko z piersi
2.II śniadanie: odciągnięte mleko z piersi podane butelką
3.Obiad: mleko z piersi i jeśli będzie krócej spać, to przekąska w postaci odciągniętego mleka z piersi
4.Kolacja: mleko modyfikowane
5.II kolacja: mleko modyfikowane

Więcej mi się nie udaje jej nakarmić, bo śpi bardzo a mam sprzeczne informacje, czy budzić na siłę. W każdym razie je zdecydowanie za mało, za to obie jesteśmy wyspane i zadowolone.

Mam też bajzel z odciąganiem, robię to w systemie 7-5-3 ale na pewno nie trzymam się ściśle jakiegoś harmonogramu kiedy to ściągać poza powyższym. Mleka w 30 minut ściąga mi 30ml. Nie wiem czy to dużo czy mało na tydzień po porodzie.

W związku z powyższym jutro przychodzi do mnie położna rano zważyć małą, czy przybiera a popołudniu laktacyjna, żeby pozbierać wszystkie informacje o karmieniu jakie mam i uporządkować to wszystko.

---------- Dopisano o 19:33 ---------- Poprzedni post napisano o 19:32 ----------

Cytat:
Napisane przez chrupa Pokaż wiadomość
Ktg w normie ale już jestem za długo po TP i jutro się zgłaszam na pato

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nie mogę się już doczekać zobaczenia Chrupci, więc mam nadzieję, że szybko Ci ją dadzą
__________________
Żaba!
Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
weselna01 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 19:55   #3560
katkasiek
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: NDM
Wiadomości: 682
GG do katkasiek
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Podjechalam na ktg. SkurcZe na 100 nawet, tylko że krótkie. Szyjka na palec. Mam w sobotę się zjawić na kolejne ktg.
A ja już ledwo żywa jestem...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________

The Hidden Wiki
katkasiek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 20:58   #3561
Michalina83
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 662
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Weselna u mnie tydzień po porodzie też coś koło 30 ml sciagalo przez pół h. Teraz mam młodego na cycku praktycznie co 2 3 godz więc nawet dobrej porcji nie mogę ściągnąć nawet w kieliszek.

Teraz myślę że będę go przystawiać na krócej niż 20 min bo moje sutki nawet w kapturkach mają dość. Chociaż przez dzień. A resztę pociągnę laktatorem. Niby jak patrzę to dobrze się przystawia ale czasem jak złapie to go aż odrywam żeby puścił. Niedługo położna przyjdzie to może oceni czy dobrze przystawiam.
__________________
153/150/2023

196/150/2022262/200/2021371/366/2020 288/100/2019; 250/100/2018; 368/100/2017; 210/100/2016; 143 /100/ 2015
Michalina83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-21, 21:21   #3562
Sondrapransky
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 202
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Dziewczyny ktore karmią mm ile jedzą wasze maluszki i ile mają dni?
Ja po cc psychicznie jestem styrana ale dlatego że część mojego brzucha się nie znieczuliła i czułam ten koszmarny ból, darlam się w nieboglosy. Chcialabym o tym zapomnieć...
Sondrapransky jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 07:23   #3563
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Michalina83 Pokaż wiadomość
Ja jak na porodowce powiedziałam że mam odczyty z ktg to powiedzieli mi że przed porodem nie ma sensu robić chyba że się coś dzieje. Dziwne. Przecież lekarz sam mi zlecił i położne też w SR. Ale w sumie u mnie wyszło że rano nic a w nocy zaczęły się skurcze.
Ja mam skurcze cały czas, niebolesne. Ale nie liczę ile trwają. Jutro znów na ktg. Bardziej mnie martwi, że Mała 15.09 ważyła już 3700. Jak ja urodze takiego kloka? W ogóle mam chyba paniczny strach przed porodem. W ogole nienawidzę szpitali. Jak mi założyli wenflon to krew mi się puściła z nosa. A co tu dopiero urodzić dziecko...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 07:17 ---------- Poprzedni post napisano o 07:09 ----------

Cytat:
Napisane przez weselna01 Pokaż wiadomość
Naaaaaaaaaaadrobiłam

Nikt się tu o mnie nie upomniał a tydzień mnie nie było, brzydale W poniedziałek wróciliśmy ze szpitala a teraz udało mi się ogarnąć 120 pomniejszych spraw i mogę usiąść i coś napisać.
A że dużo tego a chciałabym sobie zostawić tu posta na pamiątkę, to podzielę go sobie na poszczególne akapity.

Poród

Wszystko zaczęło się strasznie nietypowo. 14 września ok 4:30 obudził mnie tak straszliwy skurcz w lewej łydce, że nigdy nic mnie tak nie bolało. Byłam nauczona, że skurcze zwalcza się stając na palcach więc tak zrobiłam i to był błąd. Natychmiast mięśnie skurczyły się jeszcze bardziej a ja runęłam na ziemię i zaczęłam wyć. Mąż rzucił się masować tę łydkę, ale co on wymasował, to skurcz przeskakiwał na włókno obok a potem ku mojemu przerażeniu zaczął iść w górę pod kolano i na całą nogę, ale dzięki Bogu się zatrzymał po pół godzinie masowania.

W międzyczasie mąż zadzwonił na 112 na moją prośbę zapytać jak może mi pomóc. Opowiedział, że leżałam w lipcu w szpitalu z powodu silnego niedoboru magnezu, a teraz lekarz kazał mi go odstawić przed porodem. Doradzili mu żeby mnie zawiózł na IP na kroplówkę, ale ostatecznie przeniósł mnie na łóżko i zasnęłam, bądź co bądź przerażona.

Rano noga bolała dalej, więc stanęłam na drugą...i gruchnęłam na ziemię z takim samym skurczem. Męża to trochę wyprowadziło z równowagi bo uznał, że trochę chyba przesadzam, a jak rozmasował to mu powiedziałam,że mam przykurcze w obu nogach, nie jestem w stanie stać i będę tak leżeć póki nie minie, co doprowadziło nas do kłótni.
W końcu zmusiłam go do zadzwonienia na 112 po karetkę, bo nie byłam w stanie o własnych siłach wstać do samochodu, od razu szedł skurcz. I co usłyszeliśmy? Że oni do skurczu mi karetki nie wyślą, silne niedobory ich nie interesują a tępa kobiera która odbierała nie dawała nam dojść do głosu, że to nie jest lekki skurcz, że mam sparaliżowane nogi...ciągle tylko żebym o własnych siłach dojechała sobie do szpitala.

No to leżałam i płakałam z rozgoryczenia chyba 20 minut na ziemi. W końcu dałam się namówić, żeby mąż zaniósł mnie na rękach choć bałam się, że jak mi na ulicy skurcz wyskoczy to będę leżeć i wyć, ale na chodniku.
Pomógł mi ubrać pierwszą tunikę jaka była pod ręką i, na szczęście bez problemów, doniósł do auta i przywiózł do szpitala na Polnej w Poznaniu, gdzie miałam rodzić. Wziął wózek, przywiózł mnie nim a na IP a tam to samo. Kobieta ciągle mi przerywała i tylko powtarzała: "rodzi pani czy nie rodzi? bo mnie pani łydki nie obchodzą". No to walnęłam że tak, że rodzę a ona jeszcze mi dogadywała, że "no widzi pani, to od krzyża pani idzie".
Nic mi od krzyża nie szło. W ogóle mnie krzyż nie bolał, ale postanowiłam się nie odzywać i czekać na lekarza a potem prosić o tę kroplówkę.

Machnęliśmy formalności i kazali mi wstać i iść za lekarką.
No to siedzę i patrzę na nich, że nie wstanę, bo mam sparaliżowane przykurczami nogi.
Nie wierzą, próbują postawić i dopiero do nich dotarło, że ja nie żartuję.
Potem przy każdym badaniu ta sama historia: każą wstawać, "no jak to pani wstać nie może?!" a potem we dwoje mnie podnoszą i dopiero wtedy widzą, że naprawdę nie mogę.

Badają mnie, badają... a tu 4cm rozwarcia i rozpoczęta akcja porodowa o_0

Jeszcze nie wyszłam z szoku jak wpuścili do pokoju rodzenia męża w czepku itd. A co on tu robi to ja nie wiem, ja pisałam w planie porodowym, że chcę stażystkę.
No to się okazało potem, że olali cały mój plan porodowy m.in. dlatego, że tego dnia mieli taki nawał pacjentów, że ja byłam 7 w kolejce do nie planowanego c.c

Leżałam 2h czekając, czasami coś mnie tam zabolało, ale głównie wkurzałam się że mi męża zwalili na głowę, bo on nienawidzi czekać i mi więcej marudził jak pomagał, więc dla zabicia czasu przeglądaliśmy Facebooka.
Jakieś skurcze pojawiały się regularnie, ale nie bolało mnie bardziej, niż jak leżałam na plecach w ciąży i budziłam się z bólem krzyża.

Zajrzał lekarz czy może wpuścić stażystów i tak zyskałam 10 osobową, skośnooką, ciemnoskórą i amerykańską widownię. Jak lekarz wyszedł to sobie z nimi zaczęłam żartować po angielsku a oni zdziwieni, czy mnie nic nie boli, bo mam 6, prawie 7cm rozwarcia.

No nic mnie nie bolało, coś tam tylko sobie mruczałam średnio co 2 minuty.

Za to jak lekarz badał mi to rozwarcie o to tak, to na pół oddziału ryknęłam oburzona: "Aaaaałaaaaaaa! ". I tyle.

Wwieźli mnie na salę a tam zmęczeni lekarze i jeden do drugiego: "O rany...może jeszcze to machniemy i wyskoczymy na obiad...myślicie że zdążymy?".
Przenieśli mnie na fotel, przyszedł anestezjolog i zawołał sobie pielęgniarki żeby podziwiały, jak mam pięknie zoperowaną dyskopatię i sliczną bliznę.

-No. To zakładamy cewnik i znieczulamy.

A ja cała rozdygotana, bo do takiej samej wady moją kuzynkę i wszystkie znane mi osoby usypiali, żeby nie ryzykować wkłucia się gdzie nie trzeba przez zbliznowacenia. Anestezjolog z miną wielokrotnie wypaloną zawodowo kazał się nie denerwować, bo wie co robi.

I to też mnie nie bolało. Nasłuchałam się opowieści o "wrzątku lecącym do nóg". A tu przyjemne ciepełko i moje na całą salę: "O Boże, jak dobrze, już tych przykurczy nie czuję".

Potem jeszcze panikowałam bo mi mówili, że nic nie będę czuć, siedli już do cięcia, a ja czuję kłucie na brzuchu. Ja im to mówię, oni wzdychają i każą się nie martwić. Może mnie miejscowo jeszcze nakłuwali, nie wiem, wolę nie wiedzieć. A potem usiadł obok lekarza stażysta i słuchałam przez cały zabieg rozmów typu:

-O zobacz, tu pani ma tatuaż. I on ma taką fajną linię która Ci wyznacza, odkąd tniesz, no i tniemy pierwszą warstwę....

I czuję przesunięcie po brzuchu.

-...a tu zobacz, niektórzy to ciachają jak rzeźnicy, potem takie brzydkie zostaję, a my to zrobimy tak...

...i znowu przesunięcie. Ale najgorsze było jak mi złapali i rozciągnęli dziurę w brzuchu a na raz wylały się ze mnie całe wody. To nie bolało, ale było takie...nie wiem, przerażające, nietypowe po prostu.

Wyjmowanie Żabki było mniej nie przyjemne, dwa-trzy lekkie szarpnięcia i zaraz słyszę, jak płacze, ale w tym płaczu słyszę takie gulgotanie. Zawinęli ją w kocyk i tylko mi śmignęła główka jak kiwi na rękach położnej, no to sobie pobuczałam, bo ze mnie napięcie zeszło, bo Żaba, bo to, bo tamto, a anestezjolog sobie stanął nade mną:

-No i nie ma się czym martwić. Piękny, zdrowy syn.

Syn.
Syn?!
o_0

-Żartowałem :3

Heheszek się znalazł, ale fakt - zamurowało mnie tak, że już nie buczałam. A spomiędzy moich nóg słyszę:

-O, i tu pani zrobimy taki zgrabny szew, bo widzisz, to trzeba zrobić tak i tak...

Potem przynieśli mi ją dosłownie na chwilkę przystawić do twarzy i pokazali że ma na plecach kawałek zdartej skóry, niewielki i mówią, że taki już miała, jak ją wyciągnęli. Nie wiemy skąd to.
Oraz że zabierają ją na neonatologię, bo ma problemy z oddychaniem.

Wywieźli mnie na pooperacyjną i tam złapałam męża. Mówi mi, że już ją widział i pokazuje mi zdjęcia. Do mnie nic nie dociera. Pisałam, żeby dali mu ją kangurowac, ale w tej sytuacji nie mogli. Poszedł więc z nią posiedzieć i chyba mu się wtedy odpalał instynkt tacierzyński Narobił zdjęć i mówił, ze potem siedział nad nimi długo w domu

Mnie złapały drgawki, ale kazali się tym nie martwić. Ciągle pytali mnie o próg bólu. Jak zaczęło schodzić znieczulenie, to przy 7/10 dali mi raz morfinę. Potem już dziękowałam za znieczulacze, nie były mi potrzebne.
Przynieśli mi na moment Żabcię, tak z 2h po operacji, żeby przystawić ją do piersi, ale nie mogła skoordynować oddychania z ssaniem więc musieli ją zabrać z powrotem.

Po 6h spytałam kiedy pionizują. Nie mieli wyznaczonej jednej konkretnej godziny, pytali, czy chcę, ale jeszcze nie czułam nóg.
Przewieźli mnie na oddział ginekologiczny.

Po 8h mieliśmy już północ i poprosiłam o zawiezienie na neonatologię do dziecka. Przewieźli mnie na wózku i mogłam na nią chwilę popatrzec, jak spała, ale nie miałam siły jej potrzymać. Po powrocie poleżałam jeszcze 2h i wstałam raz a potem drugi do łazienki.

W sumie nie potrzebowałam leków przeciwbólowych, wstałam sama 8h po operacji, nie miałam żadnych migren, oczywiście trochę bolało i szczypało, generalnie jakby mnie ktoś obił, ale nie do tego stopnia, żebym nie mogła usiąść czy iść na krótki dystans. Nie miałam tylko i nadal nie mam czucia w podbrzuszu. Nerwy są poprzecinane, ma się to samo zagoić. Jestem ciekawa, czy inne osoby po cc też tak mają.

Żabcię dostałam na własność po całej nocy o 8 rano <3

Nie mogę tu napisać, że jak tylko usłyszałam jej płacz, to wszystko przestało się liczyć, usłyszałam chóry anielskie itd. I też nie oznacza to, że w ogóle nic nie czułam. Byłam głównie skołowana i tak sobie siedziałam nad akwarium z Żabą patrząc sobie na nią i próbując powiązać, że ona to ta sama istota, która mnie kopała, pukała i kręciła mi się w brzuchu.

Chciałam o tym osobno napisac, bo też jestem ciekawa, jak psychicznie czują się osoby po cc.

Zdjęcie Żabki na klubie
Najlepszy opis porodu weselna ever gratulacje, a Malutka jest śliczna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 07:23 ---------- Poprzedni post napisano o 07:17 ----------

Cytat:
Napisane przez Sondrapransky Pokaż wiadomość
Dziewczyny ktore karmią mm ile jedzą wasze maluszki i ile mają dni?
Ja po cc psychicznie jestem styrana ale dlatego że część mojego brzucha się nie znieczuliła i czułam ten koszmarny ból, darlam się w nieboglosy. Chcialabym o tym zapomnieć...
Współczuję ((((((((

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 09:34   #3564
katkasiek
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: NDM
Wiadomości: 682
GG do katkasiek
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez Fortuna1 Pokaż wiadomość
Ja mam skurcze cały czas, niebolesne. Ale nie liczę ile trwają. Jutro znów na ktg. Bardziej mnie martwi, że Mała 15.09 ważyła już 3700. Jak ja urodze takiego kloka? W ogóle mam chyba paniczny strach przed porodem. W ogole nienawidzę szpitali. Jak mi założyli wenflon to krew mi się puściła z nosa. A co tu dopiero urodzić dziecko...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 07:17 ---------- Poprzedni post napisano o 07:09 ----------


Najlepszy opis porodu weselna ever gratulacje, a Malutka jest śliczna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 07:23 ---------- Poprzedni post napisano o 07:17 ----------


Współczuję ((((((((

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja termin na dziś. Pół nocy nie spałam.
Co 40minut na siusiu wstawalam.
Od dziś zaczynam walkę z olejkiem rycynowym I ananasem. Zobaczymy czy będzie efekt.
Tak jak pisałam wczoraj na ktg wyszły SkurcZe, Ale za krótkie. Tylko jeden był taki jak powinien. Cały czas liczę, że jednak w tym tygodniu uda się mi urodZić....
W ogóle Młody musi już wyjść. Dostaliśmy TYLE pieluszek newborn ze boję się że nie zdążymy ich wykorzystać

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________

The Hidden Wiki
katkasiek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 11:36   #3565
rybka15035
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 419
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Opis porodu:

Zaczęło się od tego, że jak Wam pisałam stresuję się, że jestem po porodzie i nie mam ktg. W niedziele byliśmy na IP tam posłuchali serduszka i lekarz zbadał, że nie ma rozwarcia i wróciłam do domu. W poniedziałek miałam niby dzwonić do mojego gina, co dalej robić. Nie mogłam się do niego dodzwonić, a jak w końcu to się udało to się okazało, że jest w Chorwacji i powiedział, żebym dzwoniła następnego dnia wieczorem, Wkurzyłam się na maxa, że na koniec tak mnie olał. Nie mogłam już wysiedzieć w domu, mąż zadzwonił na IP powiedział, że się stresuję i czy jakbym przyjechała to czy zrobią mi ktg. Położna powiedziała, że na IP ktg nie robią ale że jak po terminie to mogą mnie na oddział przyjąć. Po zastanowieniu w końcu ok. 15 stwierdziłam, że jedziemy. Pojechaliśmy i przy przyjęciu lekarz mnie badał, bolało a on z tekstem „No przecież przyjmujemy panią do porodu”. Zrobili USG wszystko ok mały niby waży 3600g. Przyjeli mnie na oddział, rozłożyłam się w Sali i podłączyli mnie pod ktg. Na ktg wyszły skurcze ok 80 tylko nieregularne i babka się zdziwiła, że mnie one nie bolą tylko twardnieje mi brzuch. Jak wstawałam po ktg to poczułam, że boli mnie brzuch na dole i poczułam mokro. Poszłam do toalety i okazało się, że wypadł mi czop. Zgłosiłam to położnej i wróciłam do Sali po czystą bieliznę, gdy dotarłam do toalety zaczęły mi lecieć wody i były brązowe. Było to po 18.00 zgłosiłam to położnej. Ona jeszcze sprawdziła, czy to na pewno wody i zrobiło się zamieszanie. Wzieli mnie na fotel, badali tak, że bolało jak diabli aż mnie druga osoba trzymać musiała. Brak rozwarcia, ale że wody brązowo zielone kazali się spakować na porodówkę. Tam kolejny raz bolesne badanie, brak rozwarcia, szyjka bardzo daleko mały nie schodzi do kanału. Zdecydowali, że muszą mnie monitorować więc zostaję na porodówce, ale na razie nie podają oxy bo może akcja się rozwinie. Byli w szoku bo ktg wskazywało skurcze 127 a ja mówiłam, że mnie nic nie boli tylko czuję jak mi brzuch twardnieje. Stwierdzili, że poczekają do rana z tą oxy no chyba, że się akcja sama rozwinie. Mogłam skakać na piłce, siedziałam na worku sako. Położna proponowała spacer po korytarzu, ale mi przez cały czas chlustały te brudne wody, więc stwierdziłyśmy że to jednak nie najlepszy pomysł. Dalej brak rozwarcia. Położna stwierdziła, że chyba nic z tego i żeby mój mąż pojechał do domu się przespać i żebym ja też spróbowała, bo jednak mało prawdopodobne żeby coś poszło dalej. Mój mąż pojechał a jak wcześniej na porodówce był względny spokój to wtedy zrobiło się zamieszanie no i o odpoczynku nie było mowy. Obok mnie rodziła dziewczyna u której parte chyba ze 2 godziny trwały. Próbowali różnych pozycji, ona wrzeszczała i nic z tego nie wyszło, wysłali na cesarkę. Jak z nią skończyli to było zamieszanie bo jakaś cesarka w 27tc była i wcześniak, więc personel pobiegł tam. W końcu ok 3 w nocy zrobiło się spokojniej, ale to wtedy ja już odczuwałam skurcze bolesne, więc nie za bardzo było jak spać, ale przysypiałam. Sama na porodówce zostałam, więc nawet mi światło zgasili. O 5 wrócił mąż. Po badaniu okazało się że 1cm rozwarcia. Zdecydowali, że jak będzie brak postępu to o 7 podadzą oxy. O 7 było 3cm, więc zrezygnowali z oxy. Czekaliśmy na 4cm żeby mogli mi podać znieczulenie. O 8 było 4 cm. Podano znieczulenie i o 10 było już 7cm. Stwierdzili, że jak dobrze pójdzie to w 2 godziny powinnam urodzić. O 12 dalej 7cm. Dostałam kolejną dawkę znieczulenia, ale ono już na mnie mniej działało. O 13 miałam 8cm, kolejna dawka zzo która już wcale nie działała. W międzyczasie zaczęłam jeszcze krwawić. No i tak kolejne 2 godziny 8cm, mały dalej wysoko i wcale się nie zsuwał w kanał, a że był już tyle godzin w zielonych wodach to już praktycznie od 5 rano nie mogłam wstawać bo musiało być ktg cały czas. Stwierdzili, że mam pwłny pęcherz, więc ściągneli mocz cewnikiem, bo myśleli, że może to blokuje, ale dalej nic się nie działo.Wtedy zaczęłam już błagać o cesarkę. Nigdy bym nie pomyślała, że człowiek jest w stanie zasnąć na 2 minuty między skurczami i myśleć że spał dłużej. Ogólnie była już masakra, skurcze bolesne, ja wykończona a co badanie brak postępu. O 14 30 miałam niby 9cm (chociaż wydaje mi się że dalej było 8 tylko położna ściemniła, żeby mnie nie dobijać, bo później widziałam jak mówiła do lekarza, że bez zmian. Próbowali żebym parła, ale mały dalej był daleko. Zdecydowali się podać mi oxy, ale wtedy to ja już się zaczęłam drzeć że na żadną oksytocynę się nie zgadzam, bo ja już nie mam siły przeć i że nie dam rady i że nie chcę żeby coś się mojemu dziecku stało, więc mnie chwilowo zostawili. O 15 poprosiłam męża, żeby jeszcze raz poszedł do lekarzy i ich błagał o cesarkę. Lekarz powiedział, że mają procedury i muszą czekać do 15 35 wtedy zbadają, jak nie będzie postępu to już mi nie karzą przeć tylko zrobią cesarkę. To było najdłuższe pół godziny. Modliłam się żeby jednak nie było tego rozwarcia, bo wiedziałam, że już po prostu nie dam rady przeć. No i wreszcie dali mi papiery do podpisania. Pojechałam na blok. Tam dostałam znieczulenie śródoponowe. Rozłożyli na mnie te materiały, sprawdzają czy znieczulenie działa i co się okazało, że na nogi działa a brzuch nie znieczulony. Anastazjolog stwierdził, że poszło gdzie indziej i musimy dać jeszcze raz. Lekarze zaczęli marudzić że już wszystko ładnie przyszykowali i żeby mnie uśpił ja też już miałam wizję, że znowu muszę wstawać i na skurczu się nie ruszać jak mi będzie znowu w kręgosłup się wbijał. W końcu dał się namówić, więc mnie uśpili. Obudziłam się jak mnie wywozili z bloku i mówili żebym się nie ruszała bo mam wsadzone dziecko między nogi.
Hubert urodził się o 16.00 z wagą 3850 (czyli o 250g więcej niż wskazywało usg). Przewieźli nas na pooperacyjną, gdzie jeszcze leżały 2 dziewczyny. Dali mi go pod pachę, próbowali przystawić do piersi, ale nam to nie wyszło. W końcu położna wzięła go do wózeczka, bo ja przysypiałam i bałam się że go upuszczę. Później wszystkie 3 nie mogłyśmy zasnąć, więc położne zdecydowały, że wywiozły dzieci do innej Sali, żebyśmy my mogły odpocząć. Następnego dnia po 9 byłam pionizowana i przewieziona na położnictwo. Niestety dostałam zespołu popunkcyjnego i przez 2 dni bolała mnie głowa. Lekarze kazali leżeć na płasko, ale jak tu leżeć jak dziecko obok co chwilę płacze, a mi z pozycji zupełnie płaskiej ciężko było wstać. Na szczęście położne miały polecenie od lekarza żeby do mnie często przychodzić i pomagały, no ale niestety spowodowało to dokarmianie mm, a w zasadzie karmienie mm i dokarmianie piersią.
rybka15035 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 12:37   #3566
chrupa
Zadomowienie
 
Avatar chrupa
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: podwarszawie południowe ;)
Wiadomości: 1 267
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Nieźle się nacierpialas rybka

Fortuna, u mnie od 2 tygodni szacują ciągle taka samą wagę - 3700 więc ciekawe co z tego wyniknie

A co u mnie:
Przyjęli mnie na położniczy. Ktg ok, warunki szyjkowe osobno dobre, zakwalifikowali mnie na oxy. Klopocik w tym że na ten moment nie mają miejsca ani na porodówce ani na przedporodowych więc mam własny kącik na korytarzu 😜 nie wiadomo kiedy wywołają, możliwe że jutro, zależy jak się te miejsca zwolnią. Bo najpierw muszą zrobić wypisy, potem z porodowych przenieść na poporodowe, dopiero z przedporodowych na porodowe i może wtedy ja się załapię na salę jakoś na spokojnie do tego podchodzę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
chrupcia nareszcie na świecie! 41+5/40
chrupek 32/40
chrupa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 13:37   #3567
trute
Rozeznanie
 
Avatar trute
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 627
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Rybka, ale miałaś przeboje, bardzo współczuję, mam nadzieję że już wszystko ok. Ja od dziś też na oddziale, ale o oxy jeszcze mowy nie ma, także czekam na zbawienie, bo skurcze do mnie chyba same z siebie nie przyjdą

---------- Dopisano o 13:37 ---------- Poprzedni post napisano o 13:35 ----------

A i mam pytanie: zgadzałyście się na podanie wit K domiesniowo i szczepienia w 1 dobie?
__________________

trute jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 13:43   #3568
Polta
Zadomowienie
 
Avatar Polta
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 529
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez trute Pokaż wiadomość
Rybka, ale miałaś przeboje, bardzo współczuję, mam nadzieję że już wszystko ok. Ja od dziś też na oddziale, ale o oxy jeszcze mowy nie ma, także czekam na zbawienie, bo skurcze do mnie chyba same z siebie nie przyjdą

---------- Dopisano o 13:37 ---------- Poprzedni post napisano o 13:35 ----------

A i mam pytanie: zgadzałyście się na podanie wit K domiesniowo i szczepienia w 1 dobie?
Wit K tak, a szczepienia w 2 dobie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Polta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 15:48   #3569
weselna01
Zadomowienie
 
Avatar weselna01
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Jestem po wizycie laktacyjnej i jak było do przewidzenia - wszystko do pozmieniania. Mogą Wam się przydać te info (albo jeszcze bardziej namieszają w głowie).

Najważniejsze - dziecko nic nie przybrało od momentu opuszczenia szpitala. W poniedziałek ważyło 3030 a dziś 3020, przy czym położna bierze pod uwagę błąd w wagach do 10g (a laktacyjna nie i uważa, ze dziecko spadło na wadze).

Więc niby należy karmić na żądanie ile dziecko chce i kiedy chce, ale nie mogę tego zastosować w jej przypadku, bo to co ona robi powoduje, że waga jej spada.

Także mam ją budzić co 3h i tu wchodzi coś, co mnie dobija. Dzisiaj mi pokazywała, jak ją wybudza. Rozbierała do samej pieluchy, żeby zrobiło jej się zimno, przemywać buzię chłodną wodą, łaskotać...no masakra I przystawiać na siłę do piersi i karmić minimum 10 a najlepiej 15 minut. Jeśli się nie uda, to dokarmić odciągniętym pokarmem albo ostatecznie mm.

Ale jest za tym by w ogóle odstawić butelki do zera i stosować je sporadycznie. Pytałam, czy na posiłek o 3 rano mogę jej raz na dobę podać butelkę mm to powiedziała, że zna wiele przypadków gdzie podawanie butelki nawet raz na dobę powodowało, że za miesiąc dziecko odrzucało zupełnie pierś, żeby ciągnąć z butelki.

Uznałam, że nie jestem aż tak za kp żeby sobie odpuścić przespaną noc i zaryzykuję. I tak mam już z głowy noce z jej spaniem po 5-6h.

Przy okazji moja mama, siostra i siostry mamy gorąco mi polecają kopnięcie kp w diabły i przejście na butle, bo wszystkie po miesiącu kp były zombie bez pokarmu a dzieci najszczęśliwsze i rosnące na butlach. Moja mama dodała, że ja spałam po 6h w nocy i o ile w ciągu dnia miałam butlę, to rosłam bez problemów. A to co mi tamta proponuje to jest terror i sztuka dla sztuki.

Inna opcja to karmienie z butelki swoim pokarmem i ew. dopojenie mm, ale wtedy muszę świątek piątek i niedziela żyć z laktatorem i dopajać się herbatkami laktacyjnymi.

To że tyle śpi tłumaczy tym, że je za mało i jej organizm się wyłącza by oszczędać energię. Brzmi logicznie. Z innej strony i ja i mąż i dziecko jego siostry ciotecznej też tyle spali. I nic im się nie stało.

Czemu odpływa mi przy piersi wytłumaczyła tym, że jest zestresowana a w takiej sytuacji ucieka w sen.

A propo mm - nie ma różnicy między Bebilonem a Enfamilem poza tym że Enfamil ma więcej kasy na promocję oraz nieco gęstszy skład, który in plus syci bardziej, in minus - może powodować zaparcia.

Mała robi za mało w pieluchy. Zdecydowanie. Wg niej.

W kwestii tego że między 23 a 5 rano chce spać z nami poleca brać do łóżka, skoro w ciągu dnia lubi spać sama i spędzać też czas czuwania przez jakiś czas sama ze sobą. Uznała, że na ten moment jest to ewenement a nie reguła i większość dzieci zdecydowanie bardziej potrzebuje bliskości. Także ponoć jej się nie zakoduje spanie z rodzicami, jeśli raz na dobę będzie zasypiać przy nas. Za 3 miesiące może jej się odmienić a przyzwyczajać tylko do swojego łóżeczka można, ale nie trzeba, od 6 miesiąca.
To sobie jeszcze musimy z mężem dookreślić.

I teraz dziewczyny sama nie wiem...Daje sobie czas do poniedziałku, kiedy przychodzi znowu położna z wagą. Jeśli przez ten weekend dziecko będzie nieszczęśliwe, zapłakane, będę musiała ją budzić na siłę i obie będziemy siedzieć zaryczane, to ja nie mam żadnego parcia na kp. Szkoda mi nerwów jej i moich. Nie uważam że to naturalne i budujące, jeśli ja mam rozbierać dziecko do rosołu żeby marzło i tym samym nie spało, tylko ssało pierś wbrew swojej woli i było przy tym nieszczęśliwe. Najwyżej będę próbowała odciągać mleko i podawać przez butelkę tak długo, jak potrwa laktacja.

Co do nakładek na piersi poleca jak największe, żeby wchodziły jak najgłębiej, ale tylko jako sytuację przejściową. I tak jak najpierw przechodziliśmy z butelki i mm na pierś z nakładką polewając ją mm, tak teraz mam wsadzać pierś bez nakładki a jak pociumka efektywnie, to w nagrodę dać pociumkać w nakładce i tak do skutku, aż kp bez nakładki będzie dla niej naturalne.

Rozpisałam sobie godziny karmienia i cóż - lecimy za zegarkiem, skoro bez zegarka Żabka nie rośnie. Ciężko to widzę...
__________________
Żaba!
Od 14.09.2016 z nami po 39 t.c.
weselna01 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-09-22, 16:04   #3570
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 690
Dot.: Idzie WRZESIEŃ, wielkie mamy brzuszki-wnet przytulimy nasze maluszki!Wrześniówk

Cytat:
Napisane przez rybka15035 Pokaż wiadomość
Opis porodu:

Zaczęło się od tego, że jak Wam pisałam stresuję się, że jestem po porodzie i nie mam ktg. W niedziele byliśmy na IP tam posłuchali serduszka i lekarz zbadał, że nie ma rozwarcia i wróciłam do domu. W poniedziałek miałam niby dzwonić do mojego gina, co dalej robić. Nie mogłam się do niego dodzwonić, a jak w końcu to się udało to się okazało, że jest w Chorwacji i powiedział, żebym dzwoniła następnego dnia wieczorem, Wkurzyłam się na maxa, że na koniec tak mnie olał. Nie mogłam już wysiedzieć w domu, mąż zadzwonił na IP powiedział, że się stresuję i czy jakbym przyjechała to czy zrobią mi ktg. Położna powiedziała, że na IP ktg nie robią ale że jak po terminie to mogą mnie na oddział przyjąć. Po zastanowieniu w końcu ok. 15 stwierdziłam, że jedziemy. Pojechaliśmy i przy przyjęciu lekarz mnie badał, bolało a on z tekstem „No przecież przyjmujemy panią do porodu”. Zrobili USG wszystko ok mały niby waży 3600g. Przyjeli mnie na oddział, rozłożyłam się w Sali i podłączyli mnie pod ktg. Na ktg wyszły skurcze ok 80 tylko nieregularne i babka się zdziwiła, że mnie one nie bolą tylko twardnieje mi brzuch. Jak wstawałam po ktg to poczułam, że boli mnie brzuch na dole i poczułam mokro. Poszłam do toalety i okazało się, że wypadł mi czop. Zgłosiłam to położnej i wróciłam do Sali po czystą bieliznę, gdy dotarłam do toalety zaczęły mi lecieć wody i były brązowe. Było to po 18.00 zgłosiłam to położnej. Ona jeszcze sprawdziła, czy to na pewno wody i zrobiło się zamieszanie. Wzieli mnie na fotel, badali tak, że bolało jak diabli aż mnie druga osoba trzymać musiała. Brak rozwarcia, ale że wody brązowo zielone kazali się spakować na porodówkę. Tam kolejny raz bolesne badanie, brak rozwarcia, szyjka bardzo daleko mały nie schodzi do kanału. Zdecydowali, że muszą mnie monitorować więc zostaję na porodówce, ale na razie nie podają oxy bo może akcja się rozwinie. Byli w szoku bo ktg wskazywało skurcze 127 a ja mówiłam, że mnie nic nie boli tylko czuję jak mi brzuch twardnieje. Stwierdzili, że poczekają do rana z tą oxy no chyba, że się akcja sama rozwinie. Mogłam skakać na piłce, siedziałam na worku sako. Położna proponowała spacer po korytarzu, ale mi przez cały czas chlustały te brudne wody, więc stwierdziłyśmy że to jednak nie najlepszy pomysł. Dalej brak rozwarcia. Położna stwierdziła, że chyba nic z tego i żeby mój mąż pojechał do domu się przespać i żebym ja też spróbowała, bo jednak mało prawdopodobne żeby coś poszło dalej. Mój mąż pojechał a jak wcześniej na porodówce był względny spokój to wtedy zrobiło się zamieszanie no i o odpoczynku nie było mowy. Obok mnie rodziła dziewczyna u której parte chyba ze 2 godziny trwały. Próbowali różnych pozycji, ona wrzeszczała i nic z tego nie wyszło, wysłali na cesarkę. Jak z nią skończyli to było zamieszanie bo jakaś cesarka w 27tc była i wcześniak, więc personel pobiegł tam. W końcu ok 3 w nocy zrobiło się spokojniej, ale to wtedy ja już odczuwałam skurcze bolesne, więc nie za bardzo było jak spać, ale przysypiałam. Sama na porodówce zostałam, więc nawet mi światło zgasili. O 5 wrócił mąż. Po badaniu okazało się że 1cm rozwarcia. Zdecydowali, że jak będzie brak postępu to o 7 podadzą oxy. O 7 było 3cm, więc zrezygnowali z oxy. Czekaliśmy na 4cm żeby mogli mi podać znieczulenie. O 8 było 4 cm. Podano znieczulenie i o 10 było już 7cm. Stwierdzili, że jak dobrze pójdzie to w 2 godziny powinnam urodzić. O 12 dalej 7cm. Dostałam kolejną dawkę znieczulenia, ale ono już na mnie mniej działało. O 13 miałam 8cm, kolejna dawka zzo która już wcale nie działała. W międzyczasie zaczęłam jeszcze krwawić. No i tak kolejne 2 godziny 8cm, mały dalej wysoko i wcale się nie zsuwał w kanał, a że był już tyle godzin w zielonych wodach to już praktycznie od 5 rano nie mogłam wstawać bo musiało być ktg cały czas. Stwierdzili, że mam pwłny pęcherz, więc ściągneli mocz cewnikiem, bo myśleli, że może to blokuje, ale dalej nic się nie działo.Wtedy zaczęłam już błagać o cesarkę. Nigdy bym nie pomyślała, że człowiek jest w stanie zasnąć na 2 minuty między skurczami i myśleć że spał dłużej. Ogólnie była już masakra, skurcze bolesne, ja wykończona a co badanie brak postępu. O 14 30 miałam niby 9cm (chociaż wydaje mi się że dalej było 8 tylko położna ściemniła, żeby mnie nie dobijać, bo później widziałam jak mówiła do lekarza, że bez zmian. Próbowali żebym parła, ale mały dalej był daleko. Zdecydowali się podać mi oxy, ale wtedy to ja już się zaczęłam drzeć że na żadną oksytocynę się nie zgadzam, bo ja już nie mam siły przeć i że nie dam rady i że nie chcę żeby coś się mojemu dziecku stało, więc mnie chwilowo zostawili. O 15 poprosiłam męża, żeby jeszcze raz poszedł do lekarzy i ich błagał o cesarkę. Lekarz powiedział, że mają procedury i muszą czekać do 15 35 wtedy zbadają, jak nie będzie postępu to już mi nie karzą przeć tylko zrobią cesarkę. To było najdłuższe pół godziny. Modliłam się żeby jednak nie było tego rozwarcia, bo wiedziałam, że już po prostu nie dam rady przeć. No i wreszcie dali mi papiery do podpisania. Pojechałam na blok. Tam dostałam znieczulenie śródoponowe. Rozłożyli na mnie te materiały, sprawdzają czy znieczulenie działa i co się okazało, że na nogi działa a brzuch nie znieczulony. Anastazjolog stwierdził, że poszło gdzie indziej i musimy dać jeszcze raz. Lekarze zaczęli marudzić że już wszystko ładnie przyszykowali i żeby mnie uśpił ja też już miałam wizję, że znowu muszę wstawać i na skurczu się nie ruszać jak mi będzie znowu w kręgosłup się wbijał. W końcu dał się namówić, więc mnie uśpili. Obudziłam się jak mnie wywozili z bloku i mówili żebym się nie ruszała bo mam wsadzone dziecko między nogi.
Hubert urodził się o 16.00 z wagą 3850 (czyli o 250g więcej niż wskazywało usg). Przewieźli nas na pooperacyjną, gdzie jeszcze leżały 2 dziewczyny. Dali mi go pod pachę, próbowali przystawić do piersi, ale nam to nie wyszło. W końcu położna wzięła go do wózeczka, bo ja przysypiałam i bałam się że go upuszczę. Później wszystkie 3 nie mogłyśmy zasnąć, więc położne zdecydowały, że wywiozły dzieci do innej Sali, żebyśmy my mogły odpocząć. Następnego dnia po 9 byłam pionizowana i przewieziona na położnictwo. Niestety dostałam zespołu popunkcyjnego i przez 2 dni bolała mnie głowa. Lekarze kazali leżeć na płasko, ale jak tu leżeć jak dziecko obok co chwilę płacze, a mi z pozycji zupełnie płaskiej ciężko było wstać. Na szczęście położne miały polecenie od lekarza żeby do mnie często przychodzić i pomagały, no ale niestety spowodowało to dokarmianie mm, a w zasadzie karmienie mm i dokarmianie piersią.
Współczuję powinni od razu zrobić cc i się nie patyczkowac...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-05-09 19:48:09


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:05.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.