kultura a może jej brak?

[Margot45]

Jak to kiedyś pięknie ujął mój znajomy: równe traktowanie jest wtedy, kiedy kobieta sama sobie wnosi lodówkę na piąte piętro bez windy.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Margot45

Jak to kiedyś pięknie ujął mój znajomy: równe traktowanie jest wtedy, kiedy kobieta sama sobie wnosi lodówkę na piąte piętro bez windy.

Tak generalnie do wniesienia lodówki potrzeba więcej niż jednej osoby Nieważne jakiej płci.

[cava]

Napisane przez lilkaa009

Są oczywiście dwie strony tej sytuacji. Macie jednak rację, zwyczajnie źle się z tym czuję. Tutaj chodzi tez o to, że on wyśmiewa moje zdanie, ze to jest brak kultury, mowiac, ze nie zyjemy w bajce. Tylko, ze nie musimy zyc w bajce, zeby byc dla siebie uprzejmymi i pokazywac szacunek. Jezeli dla niego to jest takie nic, takie nieważne to dlaczego nie moze tego zmienic dla mnie jak u mnie ma to duze znaczenie. Pochodzimy z różnych kultur. Wiele rzeczy w jego kulturze są dla mnie dziwne, bez sensu, ale zawsze rozmawiam z nim o tym, dopytuję i jak widzę, że zależy mu, zebym robila tak a nie inaczej to ustepuje mu wlasnie z szacunku do niego. Moze podam przyklad. Ostatnio przyszedl do nas jego znajomy. Przygotowywałam jedzenie sama, bo jak on sadzi to kobieta ma przyrzadzic i podac jedzenie jak przychodza goscie. Powiedzialam ok, nie ma problemu, przeciez nie zostawi go samego. Gotowałam i on przyszedl do kuchni, krecil sie, cos zagadywal, wiec spytalam czy moze wziac talerze i sztućce na stol, bo jedzenie zaraz bedzie gotowe. To oburzyl sie, ze jak to on, ze jak to bedzie wygladac, ze on to przyniesie. Że on ma sie zajac gosciem a nie talerze przynosic, byl oburzony. A ja tylko zwyczajnie zapytalam czy moze je wziac jak juz jest w kuchni, przeciez to minuta roboty.. Mowi, ze nie ma problemu jak jestesmy sami, ale jak ktos jest to ja mam to robic, bo inaczej ludzie z jego kregu pomysla, ze nie jestem dobra zona (zona jeszcze nie jestem). Ogólnie jak przychodzi rodzina, koledzy to trzeba podawac, sprzatanac, a oni zajmuja sie soba. On jest przekonany, ze tak jest wszedzie, ze kobiety wszedzie tak robia i to jest normalne

---------- Dopisano o 13:15 ---------- Poprzedni post napisano o 13:12 ----------



Czesto jest tak, ze wychodzimy z domu i on odrazu pedzi z telefonem w reku, cos tam pisze i nie patrzy czy ja ide za nim tylko sobie idzie

O rany.
Weź się lepiej zastanów.
Bo o ile ja łykam różnice kulturowe i wypracowanie jakiegoś kompromisu w związku pomiędzy partnerami wywodzącymi się ze skrajnie różnych kultur, o tyle jego stwierdzenie że "tak jest wszędzie", znaczy się tak jak on robi w swoim grajdołku, świadczy mocno o tym, jak bardzo ograniczony i co tu dużo mówić , prostacki jest to osobnik.

[lilkaa009]

On nie jest muzułmaninem dla wyjaśnienia. Ale jakieś elementy z tamtejszej kultury chyba u niego zostały jak widać.. Nie wiem czy to też wynika z "kultury" czy po prostu z charakteru, ale często potrafi siedzieć przy komputerze dobrych pare godzin nie odzywajac sie wcale, bo on potrzebuje swoj spokoj miec, a nie ciagle skakac kolo mnie. Jak mu mowie, ze porzebuje bliskosci, nie musi kolo mnie skakac czy mnie ciagle zabawiac to mowi, ze chce miec czas dla siebie. Tylko, ze tydzien tak wyglada: praca, przychodzimy do domu, obiad, ktory robie ja, on je, wymienimy pare slow i do momentu pojscia spac siedzi ze sluchawkami. Nie wiem czemu to piszę, ale może rzeczywiscie to ja jestem meczaca, ze potrzebuje obecnosci faceta.

[Margot45]

A z tego co piszesz, facet potrzebuje służącej, która mu poda obiad pod nos a potem niech da święty spokój i się cieszy, że Pan i Władca łaskawie zjadł i nie rzucił talerzem o ścianę

Czy Pan i Władca czasami zmywa, czy też nie leży to w jego kulturze...?

[trzyrazypiec]

Napisane przez lilkaa009

On nie jest muzułmaninem dla wyjaśnienia. Ale jakieś elementy z tamtejszej kultury chyba u niego zostały jak widać.. Nie wiem czy to też wynika z "kultury" czy po prostu z charakteru, ale często potrafi siedzieć przy komputerze dobrych pare godzin nie odzywajac sie wcale, bo on potrzebuje swoj spokoj miec, a nie ciagle skakac kolo mnie. Jak mu mowie, ze porzebuje bliskosci, nie musi kolo mnie skakac czy mnie ciagle zabawiac to mowi, ze chce miec czas dla siebie. Tylko, ze tydzien tak wyglada: praca, przychodzimy do domu, obiad, ktory robie ja, on je, wymienimy pare slow i do momentu pojscia spac siedzi ze sluchawkami. Nie wiem czemu to piszę, ale może rzeczywiscie to ja jestem meczaca, ze potrzebuje obecnosci faceta.

Pewnie też w duużej mierze z charakteru.
OMG, jesteś z bucem, jedyna dobra rada to: zerwij, bo lepiej nigdy nie bęzie, całe życie będziesz służącą, popychadłem i istotą gorszej kategorii. Nie ma się nad czym zastanawiać. Ale Ty przyszłaś się TYLKO wyżalić, prawda? Nie myślisz nawet o zerwaniu z nim?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lilkaa009

On nie jest muzułmaninem dla wyjaśnienia. Ale jakieś elementy z tamtejszej kultury chyba u niego zostały jak widać.. Nie wiem czy to też wynika z "kultury" czy po prostu z charakteru, ale często potrafi siedzieć przy komputerze dobrych pare godzin nie odzywajac sie wcale, bo on potrzebuje swoj spokoj miec, a nie ciagle skakac kolo mnie. Jak mu mowie, ze porzebuje bliskosci, nie musi kolo mnie skakac czy mnie ciagle zabawiac to mowi, ze chce miec czas dla siebie. Tylko, ze tydzien tak wyglada: praca, przychodzimy do domu, obiad, ktory robie ja, on je, wymienimy pare slow i do momentu pojscia spac siedzi ze sluchawkami. Nie wiem czemu to piszę, ale może rzeczywiscie to ja jestem meczaca, ze potrzebuje obecnosci faceta.

I ty chcesz nosić za nim talerze i gotować te obiady? Przekonał, że "kobieta powinna"? Naprawdę nie rozumiem po co jesteś z facetem, który ci zwyczajnie nie odpowiada i jeszcze na własne życzenie zostałaś jego służącą.

[201803290936]

Napisane przez lilkaa009

On nie jest muzułmaninem dla wyjaśnienia. Ale jakieś elementy z tamtejszej kultury chyba u niego zostały jak widać.. Nie wiem czy to też wynika z "kultury" czy po prostu z charakteru, ale często potrafi siedzieć przy komputerze dobrych pare godzin nie odzywajac sie wcale, bo on potrzebuje swoj spokoj miec, a nie ciagle skakac kolo mnie. Jak mu mowie, ze porzebuje bliskosci, nie musi kolo mnie skakac czy mnie ciagle zabawiac to mowi, ze chce miec czas dla siebie. Tylko, ze tydzien tak wyglada: praca, przychodzimy do domu, obiad, ktory robie ja, on je, wymienimy pare slow i do momentu pojscia spac siedzi ze sluchawkami. Nie wiem czemu to piszę, ale może rzeczywiscie to ja jestem meczaca, ze potrzebuje obecnosci faceta.

Chcesz robić za czyjąś służącą, to rób. O co chodzi? Chyba już nawet zakładałaś o tym wątek.

[cava]

Napisane przez Margot45

A z tego co piszesz, facet potrzebuje służącej, która mu poda obiad pod nos a potem niech da święty spokój i się cieszy, że Pan i Władca łaskawie zjadł i nie rzucił talerzem o ścianę

Czy Pan i Władca czasami zmywa, czy też nie leży to w jego kulturze...?

Ogupiałaś?!
Cysorz nie zmywa. Cysorz jest cysorzem.



Lilka, skoro potrzebujesz bliskości mężczyzny z którym tworzysz związek, to co Tobą kieruje ze siedzisz z gostkiem, który nie daje ci tego czego potrzebujesz, a na dodatek musisz robić za pokazowego mopa.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[lilkaa009]

Macie racje, wiem. Chyba zwyczajnie przyszłam sie tutaj wyżalić i uslyszec prawde co robie ze swoimi zyciem.. Myślę cały czas o zerwaniu, tylko boje sie strasznie czy sobie poradze. Jestem na obczyznie, calkiem sama, jestesmy razem rok, mam tu wlasciwie tylko jego. Wcześniejszy moj zwiazek trwal 5 lat, ktory rowniez wykonczyl mnie psychicznie przez zdrady, wyzywanie. Nie mam niskiego poczucia wlasnej wartosci, wrecz przeciwnie, jestem atrakcyjną, kochaną dziewczyną, ktora jak kocha to uchyli nieba, dlatego chyba caly czas sie ludze i licze, ze on to doceni co ma. Jak mozna nie docenic kobiety, ktora zawsze stara sie pieknie wygladac, o siebie dba, pracuje, gotuje. A jak widac dalej jest zle, bo to on uwaza, ze ja mam ogromne szczescie, ze go mam, ze on jest taki w porzadku. Tylko nie moge zrozumiec jednego, on naprawde mysli o mnie mimo wszystko powaznie, ignoruje sugestie ze strony rodziny, ze powinien znalezc sobie jakas dziewczyne z ich kregu. Powiedzial wszystkim, ze chce, zebym to ja zostala jego zona. Dlatego tak na sile chce zeby to ja pokazala jego rodzinie, znajomym, ze jestem tego warta. Że on dobrze wybral.

Wracają do tych obowiazkow domowych to na poczatku byla mordęga, bo oczywiscie jego mam zawsze wszystko robila i on nic nie umie zrobic. Ale po moich tlumaczeniach, ze oboje pracujemy powoli mi pomaga.

[Margot45]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Nie wiem, czy każdy. To zależy od gabarytów - lodówki oraz faceta

[lilkaa009]

Czasami myślę sobie, ze chyba po prostu nigdy nie byłam z normalnym facetem, w normalnym, szczęśliwym związku dlatego zadowalam się byle kim, byle bliskością.. I to wszystko, to całe traktowanie wydaje mi się, że musi tak być..

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lilkaa009

Macie racje, wiem. Chyba zwyczajnie przyszłam sie tutaj wyżalić i uslyszec prawde co robie ze swoimi zyciem.. Myślę cały czas o zerwaniu, tylko boje sie strasznie czy sobie poradze. Jestem na obczyznie, calkiem sama, jestesmy razem rok, mam tu wlasciwie tylko jego. Wcześniejszy moj zwiazek trwal 5 lat, ktory rowniez wykonczyl mnie psychicznie przez zdrady, wyzywanie. Nie mam niskiego poczucia wlasnej wartosci, wrecz przeciwnie, jestem atrakcyjną, kochaną dziewczyną, ktora jak kocha to uchyli nieba, dlatego chyba caly czas sie ludze i licze, ze on to doceni co ma. Jak mozna nie docenic kobiety, ktora zawsze stara sie pieknie wygladac, o siebie dba, pracuje, gotuje. A jak widac dalej jest zle, bo to on uwaza, ze ja mam ogromne szczescie, ze go mam, ze on jest taki w porzadku. Tylko nie moge zrozumiec jednego, on naprawde mysli o mnie mimo wszystko powaznie, ignoruje sugestie ze strony rodziny, ze powinien znalezc sobie jakas dziewczyne z ich kregu. Powiedzial wszystkim, ze chce, zebym to ja zostala jego zona. Dlatego tak na sile chce zeby to ja pokazala jego rodzinie, znajomym, ze jestem tego warta. Że on dobrze wybral.

Wracają do tych obowiazkow domowych to na poczatku byla mordęga, bo oczywiscie jego mam zawsze wszystko robila i on nic nie umie zrobic. Ale po moich tlumaczeniach, ze oboje pracujemy powoli mi pomaga.

Masz bardzo osobliwą definicję wysokiego poczucia własnej wartości. Powiedziałabym nawet, że błędną.
Tak swoją drogą, on ci w obowiązkach domowych nie ma pomagać, tylko odwalać swoją część. Z jakiej to okazji założyłaś, że są one głównie twoim zadaniem?

---------- Dopisano o 14:05 ---------- Poprzedni post napisano o 14:04 ----------

Napisane przez lilkaa009

Czasami myślę sobie, ze chyba po prostu nigdy nie byłam z normalnym facetem, w normalnym, szczęśliwym związku dlatego zadowalam się byle kim, byle bliskością.. I to wszystko, to całe traktowanie wydaje mi się, że musi tak być..

No właśnie, wydaje ci się.

[lolita96]

Napisane przez lilkaa009

Macie racje, wiem. Chyba zwyczajnie przyszłam sie tutaj wyżalić i uslyszec prawde co robie ze swoimi zyciem.. Myślę cały czas o zerwaniu, tylko boje sie strasznie czy sobie poradze. Jestem na obczyznie, calkiem sama, jestesmy razem rok, mam tu wlasciwie tylko jego. Wcześniejszy moj zwiazek trwal 5 lat, ktory rowniez wykonczyl mnie psychicznie przez zdrady, wyzywanie. Nie mam niskiego poczucia wlasnej wartosci, wrecz przeciwnie, jestem atrakcyjną, kochaną dziewczyną, ktora jak kocha to uchyli nieba, dlatego chyba caly czas sie ludze i licze, ze on to doceni co ma. Jak mozna nie docenic kobiety, ktora zawsze stara sie pieknie wygladac, o siebie dba, pracuje, gotuje. A jak widac dalej jest zle, bo to on uwaza, ze ja mam ogromne szczescie, ze go mam, ze on jest taki w porzadku. Tylko nie moge zrozumiec jednego, on naprawde mysli o mnie mimo wszystko powaznie, ignoruje sugestie ze strony rodziny, ze powinien znalezc sobie jakas dziewczyne z ich kregu. Powiedzial wszystkim, ze chce, zebym to ja zostala jego zona. Dlatego tak na sile chce zeby to ja pokazala jego rodzinie, znajomym, ze jestem tego warta. Że on dobrze wybral.

Wracają do tych obowiazkow domowych to na poczatku byla mordęga, bo oczywiscie jego mam zawsze wszystko robila i on nic nie umie zrobic. Ale po moich tlumaczeniach, ze oboje pracujemy powoli mi pomaga.

Dlaczego masz sobie nie poradzić, skoro pracujesz i zarabiasz?
Poza tym jak byś znała swoją wartość to raczej nie siedziałabyś z takim facetem...

[trzyrazypiec]

Napisane przez lilkaa009

Myślę cały czas o zerwaniu, tylko boje sie strasznie czy sobie poradze. Jestem na obczyznie, calkiem sama, jestesmy razem rok, mam tu wlasciwie tylko jego.

Masz pracę, znalazłabyś i mieszkanie, tak myślę.

Napisane przez lilkaa009

Wcześniejszy moj zwiazek trwal 5 lat, ktory rowniez wykonczyl mnie psychicznie przez zdrady, wyzywanie. Nie mam niskiego poczucia wlasnej wartosci,

Nie oszukuj się...

Napisane przez lilkaa009

wrecz przeciwnie, jestem atrakcyjną, kochaną dziewczyną, ktora jak kocha to uchyli nieba, dlatego chyba caly czas sie ludze i licze, ze on to doceni co ma. Jak mozna nie docenic kobiety, ktora zawsze stara sie pieknie wygladac, o siebie dba, pracuje, gotuje. A jak widac dalej jest zle, bo to on uwaza, ze ja mam ogromne szczescie, ze go mam, ze on jest taki w porzadku.

To że uważasz się za atrakcyjną i kochaną kobietę nie oznacza, że nie masz niskiego poczucia własnej wartości. Osoba, która ma prawidłowo "ukształtowane" to poczucie, nie tkwi w tak złym związku, w którym jest nieszanowana i traktowana jak służąca i "klejnocik" do pokazania ziomom. Kobiety nie docenia się za to, że usługuje i pięknie wygląda dla swego mężczyzny... Ludzie drodzy. Skąd Ty wzięłaś w ogóle takie przekonanie? Albo się człowieka docenia i traktuje po partnersku, albo nie.

Napisane przez lilkaa009

Tylko nie moge zrozumiec jednego, on naprawde mysli o mnie mimo wszystko powaznie, ignoruje sugestie ze strony rodziny, ze powinien znalezc sobie jakas dziewczyne z ich kregu. Powiedzial wszystkim, ze chce, zebym to ja zostala jego zona. Dlatego tak na sile chce zeby to ja pokazala jego rodzinie, znajomym, ze jestem tego warta. Że on dobrze wybral.

A dlaczego ma nie traktować poważnie? Usługujesz, robisz, co każe, pokazujesz się przed ziomusiami, jakoś za bardzo się nie stawiasz. Idealny materiał na żonę.

Napisane przez lilkaa009

Wracają do tych obowiazkow domowych to na poczatku byla mordęga, bo oczywiscie jego mam zawsze wszystko robila i on nic nie umie zrobic. Ale po moich tlumaczeniach, ze oboje pracujemy powoli mi pomaga.

Kobieto, ale on nie ma Ci POMAGAĆ! Pomagać mógłby Ci w TWOICH obowiązkach, na przykład w czymś związanym z Twoją pracą. Dbanie o wspólną przestrzeń i wspólne gospodarstwo domowe to nie jest pomaganie.

[leenecka]

lilkaa.. rozumiem, że to ten sam amant, który miał iść na 2 lata do paki, za niewinność rzecz jasna, złoto nie człowiek, którego w marcu opisałaś słowami:

Już pomijając to wiezienie.. zaczynam sobie zdawać sprawę, że róznice kulturowe byłyby nie do przyjęcia. Może to są bzdury, ale kiedy wysiadamy z auta i idziemy cos zjesc do restauracji to on biegnie przodem, nie czekajac na mnie.. wchodzi zawsze pierwszy przez drzwi, swoją kurtkę powiesi, a o moją nie zapyta.. tyle razy mu zwracałam uwagę czy idzie sam czy ze mna, ze tak biegnie.. i dalej robil to samo, widocznie tak zostal nauczony w domu, ze to kobieta biegnie za facetem, on jest prowodyrem.. Albo doszukuję się już minusów

Przecież doskonale wiesz, że to nie jest facet dla Ciebie. Ma w nosie Twoje potrzeby, nie interesuje go Twoja kultura - tylko jego, ma gdzieś fakt, że prosisz go o coś wielokrotnie. Po prostu on nie chce się starać dla Ciebie, będziesz jedynie dostawką do jego cudownej osoby. Poza tym, wierzysz w jego niewinność bo jesteś strasznie zapatrzona w tego leszcza. Na Twoim miejscu wolałabym być sama, niż z kimś takim jak on. I tak, dla mnie osobiście fakt, że musiałabym biec za swoim facetem jest co najmniej dziwny.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Autorko, czy to ten sam osobnik
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=865256

[leenecka]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;66474421]Autorko, czy to ten sam osobnik
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=865256[/QUOTE]

Właśnie to odkopałam i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że tak.

[trzyrazypiec]

Lilka, ja uważam, że Ty potrzebujesz profesjonalnej pomocy

[lilkaa009]

Tak dziewczyny, to ja ja zakładałam tamten wątek i to chodzi o niego.. Zdaję sobie sprawę, ze chy zostałam zmanipulowana przez niego.. Tylko nie rozumiem czemu on broni mnie przed swoją rodziną, kiedy mógłby za ich sugestią wziąć dziewczynę z ich kręgu, ktora by mu tez uslugiwala

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[trzyrazypiec]

Napisane przez lilkaa009

Tak dziewczyny, to ja ja zakładałam tamten wątek i to chodzi o niego.. Zdaję sobie sprawę, ze chy zostałam zmanipulowana przez niego.. Tylko nie rozumiem czemu on broni mnie przed swoją rodziną, kiedy mógłby za ich sugestią wziąć dziewczynę z ich kręgu, ktora by mu tez uslugiwala

Bo Cię kochaaa <333 WNM, będzie dobrze
To chcesz przeczytać, tak?

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[elvegirl]

Napisane przez lilkaa009

Tylko nie rozumiem czemu on broni mnie przed swoją rodziną, kiedy mógłby za ich sugestią wziąć dziewczynę z ich kręgu, ktora by mu tez uslugiwala

Bo mu z Tobą fajnie, podobasz mu się fizycznie, nieźle gotujesz i uważa, że to kwestia czasu kiedy się dostosujesz do zasad panujących w jego rodzinie. I jak widać ma rację, pięknie dajesz się wrabiać, okazujesz samej sobie totalne zero szacunku, więc to tylko kwestia czasu i będziesz idealną żoną-służką. Mniam.

[leenecka]

Napisane przez lilkaa009

Tak dziewczyny, to ja ja zakładałam tamten wątek i to chodzi o niego.. Zdaję sobie sprawę, ze chy zostałam zmanipulowana przez niego.. Tylko nie rozumiem czemu on broni mnie przed swoją rodziną, kiedy mógłby za ich sugestią wziąć dziewczynę z ich kręgu, ktora by mu tez uslugiwala

Ale co to ma do rzeczy dlaczego Cię broni przed swoją rodziną? To nie jest facet dla Ciebie. Poza tym, Ty nie wiesz, czy Cię broni czy nie, nie powiesz mi, że byłaś świadkiem ich rozmów ze sobą. Facet Tobą manipuluje, wkręca Ci jakieś pierdoły, że on wie, że Ty zaczekasz, bo jesteś taka szlachetna i cudowna. Prawda jest taka, że nikt normalny po kilku miesiącach widywania się w weekendy nie będzie czekał, aż facet skończy 2-letnią odsiadkę.
Weź się w końcu w garść i ogarnij się dziewczyno. Facet do natychmiastowego odrzutu.

[_Matilde_]

Napisane przez lilkaa009

Mam problem z facetem. Mamy odmienne zdanie w pewnej kwestii, która wydaje mi się oczywista. Otóż on uważa, ze przepuszczanie kobiety pierwszej w drzwiach, czy to jak wchodzimy do restauracji, windy gdziekolwiek to jakaś paranoja. Mówi, ze to jest przecież obojętne kto pierwszy wejdzie. Na dodatek kiedy idziemy np. do samochodu to on idzie szybko i nie zwraca uwagi, ze pozostaję daleko w tyle. To normalne, ze mam się dostosować do jego tempa i nie jest to dla niego krępujące, ze biegnę z tyłu. Mówi, ze nie żyjemy w filmie, ze wymagam takich rzeczy, ze nikt nie zwraca na to uwagi tylko ja. Dla mnie to jest wyrazny brak kultury, ale on mowi, ze to ja zachowuje sie nienormalnie, Co o tym sądzicie? Dodam, że facet jest obcokrajowcem

Może w jego kraju nie ma takiej tradycji szarmanckości wobec kobiet, czy jak to nazwać. Jeśli tak jest nie możesz go za to winić, że nie przestrzega reguł którymi Ty się kierujesz. Ale pogrubione mi trochę bardziej sugeruje, że po prostu bardziej dba o swoją wygodę niż o Twoje samopoczucie i nie chce mu się postarać choćby w takich drobiazgach czy wysłuchać Twoich racji tylko wyskakuje z tekstami o nienormalnych wymaganiach.
Już nie mówię o tym żebyś go uczyła wszystkich zasad zachowania jak podawanie płaszcza, przysuwanie Ci krzesła, otwieranie drzwi, bo to może rzeczywiście byłoby czepianie, ale mów jasno że nie chcesz za nim lecieć, żeby Cię nie zostawiał z tyłu na ulicy. Jak nie załapie takich łopatologicznych oczekiwań to znaczy że albo jest niereformowalny albo po prostu mu nie zależy
On jest przynajmniej fajny i dobry ogólnie z charakteru, że warto z nim być mimo różnic kulturowych, bo jeśli bilans nie wychodzi dobrze to może łatwiej będzie zmienić faceta

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[_Matilde_]

Napisane przez lilkaa009

Są oczywiście dwie strony tej sytuacji. Macie jednak rację, zwyczajnie źle się z tym czuję. Tutaj chodzi tez o to, że on wyśmiewa moje zdanie, ze to jest brak kultury, mowiac, ze nie zyjemy w bajce. Tylko, ze nie musimy zyc w bajce, zeby byc dla siebie uprzejmymi i pokazywac szacunek. Jezeli dla niego to jest takie nic, takie nieważne to dlaczego nie moze tego zmienic dla mnie jak u mnie ma to duze znaczenie. Pochodzimy z różnych kultur. Wiele rzeczy w jego kulturze są dla mnie dziwne, bez sensu, ale zawsze rozmawiam z nim o tym, dopytuję i jak widzę, że zależy mu, zebym robila tak a nie inaczej to ustepuje mu wlasnie z szacunku do niego. Moze podam przyklad. Ostatnio przyszedl do nas jego znajomy. Przygotowywałam jedzenie sama, bo jak on sadzi to kobieta ma przyrzadzic i podac jedzenie jak przychodza goscie. Powiedzialam ok, nie ma problemu, przeciez nie zostawi go samego. Gotowałam i on przyszedl do kuchni, krecil sie, cos zagadywal, wiec spytalam czy moze wziac talerze i sztućce na stol, bo jedzenie zaraz bedzie gotowe. To oburzyl sie, ze jak to on, ze jak to bedzie wygladac, ze on to przyniesie. Że on ma sie zajac gosciem a nie talerze przynosic, byl oburzony. A ja tylko zwyczajnie zapytalam czy moze je wziac jak juz jest w kuchni, przeciez to minuta roboty.. Mowi, ze nie ma problemu jak jestesmy sami, ale jak ktos jest to ja mam to robic, bo inaczej ludzie z jego kregu pomysla, ze nie jestem dobra zona (zona jeszcze nie jestem). Ogólnie jak przychodzi rodzina, koledzy to trzeba podawac, sprzatanac, a oni zajmuja sie soba. On jest przekonany, ze tak jest wszedzie, ze kobiety wszedzie tak robia i to jest normalne

---------- Dopisano o 13:15 ---------- Poprzedni post napisano o 13:12 ----------



Czesto jest tak, ze wychodzimy z domu i on odrazu pedzi z telefonem w reku, cos tam pisze i nie patrzy czy ja ide za nim tylko sobie idzie

Ano właśnie, czyli to co myślałam, on po prostu nie liczy się z Tobą. To będzie wychodzić pewnie też w innych aspektach. To jest niefajne jego zachowanie i nie wróży dobrze

---------- Dopisano o 14:54 ---------- Poprzedni post napisano o 14:50 ----------

Napisane przez Margot45

Jak to kiedyś pięknie ujął mój znajomy: równe traktowanie jest wtedy, kiedy kobieta sama sobie wnosi lodówkę na piąte piętro bez windy.

Można sobie kupić lodówkę z dostawą i montażem

[Margot45]

Czy naprawdę wszystkie traktujecie ten tekst o lodówce aż tak dosłownie?

Sorry, ale wszystko mi opada.