|
|
#1 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Witam Was drogie Wizazanki
Sama nie wiem po co zakladam ten wątek, nie znalazłam zadnego o takiej tematyce tutaj. Mam nadzieje ze znajda sie tu jakies osoby który przeszly przez to... lub są w podobnej sytuacji. Chodzi mi o smierć bliskiej osoby... Wiem ze niedługo bede musiala pozegnacv sie z Tata nie potrafie sie z tym pogodzić, nie pisze tutaj z zamiarem otrzymania współczucia i wyzalenia sie.Chociaz przyznam ze czasem to pomaga. Chcialabym sie dowiedziwec czy któraś z Was przeszla przez podobną sytuacje i jak sobie z tym wszystkim poradzila. Przeraza mnie perspektywa tygodni(?!) po prostu nie potrafie sobie tego wyobrazic a wiem ze nie moge mniec juz nadziei i powinnam do tego sie jakoś przygotowac ![]() ![]() Kiedy pomyśle jak kiedys kłóciłam sie z Tata to strasznie źle mi z tym teraz zrobiłabym dla niego Wszystko. Jednak rak jest silniejszy a świadomosc tego ze On nawet nie przypuszcza iż tak malo czasu pozostalo po prostu rozbija. Czy któraś z Was byla/ jest w podobnej sytuacji? Ciekawa jestem jak wasi znajomi, przyjaciele zachowywali sie w tym czasie.Pozdrawiam |
|
|
|
|
#2 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 579
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Mojego dziadka - jest bardzo ciężko chory
|
|
|
|
|
#3 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 540
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Cytat:
Do takich sytuacji nie można sie przygotowac. Nie da sie, nawet jesli czlowiekowi sie wydaje, ze jest przygotowany to jak przychodzi ten najgorszy moment to i tak nas on zaskakuje i zastaje całkiem odsłonietych i nieprzygotowanych. Znajomi, przyjaciele nie zawsze wiedza co się dzieje, ja tak wolałam.
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko J.M. Barrie Afazja, darmowa strona z cwiczeniami! |
|
|
|
|
|
#4 |
|
Rozeznanie
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Po pierwsze, trzymaj się
Ja przeżyłam śmierć bardzo bliskiej mi osoby. Nie był to mój tata, ale był to mój chłopak. Byliśmy razem półtorej roku. Nie będę tutaj opisywała co się wtedy czuje, bo to bez sensu. Powiem tylko tyle, że będzie ciężko. Ale 'Tam U Góry' jest nowe, lepsze życie. I widocznie Bogu jest do czegoś potrzebny Twój tato. Ciesz się tym co jest teraz, tym, że jeszcze masz go obok. Bo ja niestety nie mogłam być przy moim Aniołku, gdy umarł. pozdrawiam
__________________
Zaręczeni od: 14.02.2010 Ślub: 18.08.2012 Jeśli będzie ci dane żyć sto lat, to ja chciałabym żyć sto lat minus jeden dzień, abym nie musiała żyć ani jednego dnia bez ciebie. |
|
|
|
|
#5 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 9 933
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Przeczytaj koniecznie książkę Elisabeth Kubler Ross "Rozmowy o śmierci i umieraniu" - jest cieniutka, a pozwoli Wam jak najlepiej wykorzystać ten czas, który Wam jeszcze pozostał....
|
|
|
|
|
#6 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Pomerania :)
Wiadomości: 2 336
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Byłam w podobnej sytuacji
I jestem nadal, pomimo tego, że od śmierci bliskiej mi osoby minęły ponad 2 lata.Nie da się o tym zapomnieć, ale człowiek potrafi się przyzwyczaić do tego bólu! Pamiętam jak przez kilkanaście tygodni w moim domu było strasznie cicho, ponuro...nikt się nie smiał, nie żartował...Ale powoli z czasem szok mija i powraca się do "normalności"! Ciężko to opisywać, bo każdemu się wydaje że nie da jest żyć bez bliskiej osoby...mamy, taty...Napewno sa chwile, kiedy ma się ochotę wybuchnąć płaczem...Pamiętam pierwszą Wigilie bez mamy...Coś strasznego... Równiez mam takie chwile, kiedy wspominam swoje zachowanie względem mamy...Żałuję, że kiedyś zachowałam się tak a nie inaczej, że pyskowałam itp. ![]() Eszz...trudne to jest ![]() Trzymaj się
__________________
maniaczko-fanka mundurowych
Moja książkowa wymiana. Zapraszam ![]() https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=630571http:// |
|
|
|
|
#7 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Dziki Zachód :)
Wiadomości: 2 795
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Natalio,
![]() Nie możesz wyrzucać sobie każej kłótni z tatą. Życie to życie, czasem sytuacja tego wymaga, związki międzyludzkie są skomplikowane. Postaraj się teraz przeżyć ten czas najlepiej jak możesz, bądź blisko taty, daj mu odczuć swoją miłość. Nie okraszaj łzami każdej minuty spędzonej z nim, tylko pozwól mu zobaczyć choć jeden Twój uśmiech. Wam wszystkim, Twojemu tacie jest na pewno bardzo ciężko, ale postaraj się łapać każdą chwilę, może Twój tata miał jakieś marzenie, którego nie spełnił?
__________________
Jeszcze: 4 3 2 1 kg Przewijam się przez palce czasu,
plączę się w zdradzieckie supły. Czasami pękam, bo mnie przerywa niecierpliwość życia. |
|
|
|
|
#8 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Przez pewien czas byłam w podobnej sytuacji - może trochę innej jednak sens ten sam. Nie da się pogodzić, po prostu nie da się. Mam wrażenie, że gdybym się z tym wtedy zupełnie pogodziła, czułabym żal do samej siebie.
Przenoszę wątek na Intymne
__________________
"I'm all alone, I smoke my friends down to the filter"
Tom Waits |
|
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Przez pewien czas byłam w podobnej sytuacji - może trochę innej jednak sens ten sam. Nie da się pogodzić, po prostu nie da się. Mam wrażenie, że gdybym się z tym wtedy zupełnie pogodziła, czułabym żal do samej siebie.
Przenoszę wątek na Intymne
__________________
"I'm all alone, I smoke my friends down to the filter"
Tom Waits |
|
|
|
|
#10 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Dziki Zachód :)
Wiadomości: 2 795
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Natalio,
![]() Nie możesz wyrzucać sobie każej kłótni z tatą. Życie to życie, czasem sytuacja tego wymaga, związki międzyludzkie są skomplikowane. Postaraj się teraz przeżyć ten czas najlepiej jak możesz, bądź blisko taty, daj mu odczuć swoją miłość. Nie okraszaj łzami każdej minuty spędzonej z nim, tylko pozwól mu zobaczyć choć jeden Twój uśmiech. Wam wszystkim, Twojemu tacie jest na pewno bardzo ciężko, ale postaraj się łapać każdą chwilę, może Twój tata miał jakieś marzenie, którego nie spełnił?
__________________
Jeszcze: 4 3 2 1 kg Przewijam się przez palce czasu,
plączę się w zdradzieckie supły. Czasami pękam, bo mnie przerywa niecierpliwość życia. |
|
|
|
|
#11 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Dziekuje za miłe słowa otuchy... wiem ze nie pogodze sie z tym bo chyba to do mnie nie dociera (jeszcze) chwilami. Dzisiaj powiedzial mi ze nie mam sie martwic bo wyjdzie jeszcze z tego i pomoze mi ;( staram sie nie okazywac mysle ze nie widzial mnie "uryczaqnej" jeszcze. Pomagam jak tylko moge i staram sie spedzac kazda wolna chwile z Nim... choc jest ich malo, bo studiuje w innym miescie i jestem w zasadzie tylko w weekendy.Dlatego tez boje sie, ze nie bede w tym czasie, nie zdarze, nastapi to w najmniej oczekiwanym momencie... Czasem wydaje mi sie, ze jest lepiej ze moze jednak... a jak juz sam to mówi ze mu sie uda to az niemozliwe zeby moglo byc inaczej.
Luba moi znajomi tez nie wiedza, tzn. wiekszosc nie wie niektóre "przypadkowe" osoby mniej mi bliskie ale tylko ze wzgledu ze trafily na moment i musialam po prostu to komus powiedziec.Trudno dusic to w sobie, no i moje przyjacióli, chociaz przyznam ze na kilku osobach sie przejechalam i to bardzooo to dobija strasznie ze mozna liczyc czasem tylko i wylcznie na siebie.
|
|
|
|
|
#12 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Zachodnia Strona
Wiadomości: 219
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Byłam w takiej sytuacji-moja mama miała nowotwór i też wiedzieliśmy,że koniec jest bliski(mamie oczywiście nic nie mówiliśmy,ale ja myślę,że ona to czuła).Umarła w moich rękach-musiałam być przy niej,nie chciałam się ruszyć z miejsca,chciałam by czuła,że nie jest sama.
Nie będę kłamać-pierwsze dni,tygodnie były fatalne-nic nie miało dla mnie znaczenia,wszystko straciło sens.Ale miałam kogoś,kto mnie trzymał,dla kogo nie mogłam się załamać,kto mnie bardzo potrzebował. I tak minęło już przeszło półtora roku od jej śmierci.Z czasem ból osłabł,choć nie zanikł,nadal się z tym nie pogodziłam i nie pogodzę nigdy.Jest już jednak lepiej,staram się normalnie żyć. Najważniejsze to się nie załamywać,czas leczy rany.Trzymaj się
__________________
Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, zrób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą, są policzone. |
|
|
|
|
#13 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Cytat:
Nie wiem Nella czy ja bym przetrzymała śmierć taty we włąsnych rekach czuje ze nie dojrzałam jeszcze do tego i zniszczy mnie to. Wiem ze musze sie trzymac i nie okazywać tacie tego szczególnie jak nie jest swiadomy i mówi ze bedzie wszysto dobrze.Boje sie strasznie o mame teraz jest niby silna, przynajmniej jak ja wracam do domu, ale jak naprawde jest w tyg moge sie tylko domyślać. Powiedz mi prosze jak z Twoją Mama było? tzn chodzi mi o to czy czułaś ze to nagle nastapi??? chcialabym byc wtedy na mniejscu ale wiem ze śmierc przychodzi niespodziewanie w najmniej oczekiwanym momencie
|
|
|
|
|
|
#14 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Subterra Incognita
Wiadomości: 1 121
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Dziewczyny !
Nie będę wielocytowała, każda z Was ma własną historię, ma za sobą ogromną tragedię. Droga Natalio, nie można przygotować się na TAKĄ sytuację, ale nie wyrzucaj sobie że się ze swoim Tatą kłóciłaś czy coś ... Tego nie zmienisz w żaden sposób! Było - minęło. Wykorzystaj jak najlepiej ten czas, który Ci jeszcze pozostał - bądź z Nim. On na pewno nie ma do Ciebie żalu - człowiek młody jest głupi i popełnia błędy i na pewno On to rozumie! Moja Mama odeszła 7 lat temu-również chorowała na nowotwór a ja do końca wierzyłam, że będzie dobrze ... Nie było ... Wtedy byłam tylko zwariowaną 17-sto latką i robiłam naprawdę przeróżne głupoty Żałuję tego, ale rozmawiałam z Nią i Ona mi to wszystko wybaczyła. Taka sytuacja nie jest sytuacją łatwą-rzutuje na całe nasze przyszłe życie. Uwierz mi, ten ból z czasem łagodnieje i zmienia się w szpetną bliznę. Osobiście zrobiłam tak (jakkolwiek to brzmi), że włożyłam mojej Mamie list do trumny w którym wyjaśniłam wszystko i za wszystko przeprosiłam. I było mi z tym lżej. A pod sam koniec bardzo dużo z Nią rozmawiałam i choć Ona mnie już nie poznawała to jestem pewna że wie, że ja żałuję. Moi znajomi byli wobec mnie bardzo troskliwi w tym czasie, jednak ja wolałam być z tym sama - tak mi było łatwiej. Natalko, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie choć wiem, że w takiej sytuacji ŻADNE słowa nie niosą ukojenia
__________________
|
|
|
|
|
#15 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Curious moze słowa nie daja ukojenia, ale pomagaja chwilami. Czasem łatwiej z obca osoba porozmawiac, bo ze znajomymi... myślałam ze bedzie lepiej ale czasem czuje ze odsuneli sie. Moze sie boja, nie chca sie wtracac, rozumiem bo gdy kiedys mojej kolezanki z liceum mama umarła po długim leczeniu tez strasznie bylo mi jej zal ale bałam sie o cokolwiek zapytac zeby nie zranic jej. Kazdy inaczej reaguje i Wy dobrze o tym wiecie. Troche niektóre osoby mnie zawiodły, szczególnie te najbliższe... nie dojrzały do tego lub są mało domyślne no ale cóz... Ja wciaz mam chyba jakas idiotyczna nadzieje, bo po prostu nie chce mi sie wierzyc w to. Jak to mozliwe skoro ON wciaz mysli ze nie jest wcale tak źle i ze juz wiosna idzie i niedługo wyjdzie z domu tylko musi sie troche wzmocnic bo od lezenia i chemii tak schudł
to przykre słuchajac tego od razu unikam wzroku. Prosze Was niech któraś z Was mi napisze czy czuła kiedy to nastapi? czy to mozna jakos przewidziec kiedy nalezy sie liczyc ze to juz niedługo. I czy Wasze kochane osoby niedługo przed czuły ze śmierc jest blisko?Pozdrawiam Was wszystkie
|
|
|
|
|
#16 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Natalio - Twój Tata z pewnością kocha Cię bardzo, tak jak Ty jego - i zapewne jak każdy rodzic już dawno zapomniał i wybaczył. Nie obwiniaj się tym - każdy kiedyś miał jakieś spory z rodzicami. A rodzice potrafią naprawdę wiele wybaczyć - mnie też swego czasu mój Tata wiele wybaczył...
Mój dziadek zmarł na raka. Nie potrafię Ci powiedzieć, jak masz się zachować - bo każdy to inaczej przeżywa. Pewne rzeczy przychodzą z czasem. Ale - jeśli możesz - to postaraj się dać Tacie uśmiech i swoją obecność - nawet bez słów, po prostu. Na śmierć bliskiej osoby nigdy nie jesteśmy przygotowani - godzić się z nią trzeba czasem bardzo długo. Ja też już nie mam Taty - zmarł nagle, niespodziewanie dla nikogo. I choć wielu rzeczy nie zdążyłam Mu powiedzieć to wierzę, że wybaczył mi wszystko, co kiedykolwiek zrobiłam źle. Teraz, kiedy potrzebuję się wygadać, kiedy jest mi źle - to też idę do Taty i z nim rozmawiam. Ból z czasem zmiejsza się - choć już na zawsze zostanie gdzieś głęboko. Mimo, że minęło już prawie 9 miesięcy, to ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Ale żyję - i pamiętam to, czego mnie uczył, co mówił, jak bardzo mnie kochał. I wierzę, że człowiek żyje dopóki, dopóty żyje pamięć o nim. Twój Tata też będzie żył w twoim sercu, wspomnieniach, wszystkich chwilach, jakie spędziliście razem. I choć może zabrzmi to dla Ciebie okrutnie albo bezlitośnie - Ty kiedyś też podniesiesz głowę, otrzesz łzy i zaczniesz żyć. Mój Tata był z dziadkiem aż do końca. Mama trzymała za rękę swoją babcię i Tatę, gdy odchodzili. Mój mąż był przy swoim dziadku w ostatnich chwilach. I choć to strasznie trudne, to na pewno pomaga drugiemu człowiekowi - bo przeciez każdy boi się śmierci. A obecność kochanej istoty na pewno dodaje choć trochę otuchy i pewności. Poza tym - jak mówi moja mama - w takich sytuacjach często odwaga przychodzi sama i nie ma czasu na strach. Człowiek tak naprawde nie wie, ile może udźwignąć - a może naprawde dużo. Na pewno sama poczujesz, czy jesteś gotowa na to - ale jeśli nie, to nie rób niczego, aby się zmusić. Wiem, że w tej chwili żadne słowa nie potrafią Cię pocieszyć ani dodać Ci otuchy, ale łączę się z Tobą w bólu.
__________________
Prawdziwy przyjaciel pozostawi ślady łap na Twoim sercu. |
|
|
|
|
#17 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Natalko - co do momentu śmierci.... W chorobie terminalnej z reguły dość łatwo go określić bądź zauważyć, czy się zbliża - choć nieraz może przyjść niespodziewanie. Lekarz opiekujący się Tatą z pewnością powie Wam, kiedy można się tego spodziewać.
Moja kuzynka pracuje od kilku lat w hospicjum - mówi, że większość osób czuje, że odchodzi. Rozumiem, co czujesz - mój dziadek też nie wiedział, że nie wyzdrowieje, a to jest dodatkowy ciężar dla rodziny. Trzymaj się.
__________________
Prawdziwy przyjaciel pozostawi ślady łap na Twoim sercu. |
|
|
|
|
#18 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Allmode dziekuje za Twe słowa. Staram sie nie obwinioac za błedy, w sumie to młoda i głupia jeszcze jestem i mysle ze wiem iz On o tym wie. Co do tegookreslenia kiedy to nadejdzie to mi sie wydaje ze to nie takie proste... Taty lekarz NIC nie mówi;/ wg mnie oni sa jacys niekompetentni od poczatku połozyli na wszystko reke a to juz ponad rok. Do hospicjum napewno go nie oddamy. Lekarz mówi tylko ze nie mozna sie z tego wyleczyc albo po prostu mama mi wiecej nie mówi. Ostatnio sciagali mu wode z płuc bo zaczeła narastac i z tego co zrozumialam to mama powiedziala cos w sensie ze to sie bedzie powtarzac i moze nawet w domu sie udusic po prostu... A on sam nie jest swiadomy do konca swej choroby, ostatnio stwierdzil ze chyba juz nie wróci do pracy z zalem w głosie. A rano mówił ze nie bedzie mial przerzutów bo dostał chemie i to zatrzymala heh Zal mi go strasznie, czasem wydaje mi sie ze mysli lezac i podejrzewa cos patrzac na mnie.
Zaczełam nawet myslec o jakis cudotwórcach bo przeciez wydaje mi sie ze trzeba walczyc do samego konca a nie czekac z założonymi rekoma. Kilka tyg temu przez przypadek dowiedzialam sie o metodzie SRT (mozecie poczytac o tym gdzies w necie) cos na zasadzie ocZyszczania duszy ale niby pomogło ludziom tez z nowotworami. dosyc wiarygodne nie takie typowe czary-mary. Wcisnełam mamie nr i kazałam zadzwonic bez przekonania ale zgodzila sie.W skrócie powiem ze kobieta która sie tym zajmuje powiedziala ze szkoda ze nie jakies 3 miesiace co najmniej wczesniej i ze widac iz jest bardzo źle ale jest nadzieja.Mnie to wtedy podtrzymalo bardzo.O dziwo tata faktycznie po tym przestal wymiotowac bo mial tak codziennie od długiego czasu.Nie przytyłco prawda a wrecz jest coraz chudszy.No ale do rzeczy... ostatnio powiedziala niby ze jesli przetrzyma 2 miesiace to powinno byc lepiej. Nie wiem czy wierzyc w to, no ale czasem medycyna niekonwencjonalna potrafi zdzialac o wiele wiecej. Jesli któraś z Was ma podobny problem nie tak zaawansowany to poczytajcie o tym , jak nie mi to moze akurat którejs z Was to pomoże. Co za wywody;P |
|
|
|
|
#19 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
A może zmieńcie lekarza, zażądajcie konsultacji - lekarz powinien być dla Was pomocą, a nie źródłem dodatkowych nerwów. Macie pełne prawo do informacji o stanie zdrowia Taty - i wiem z doświadczenia, że czasem się o te prawo trzeba głośno i dobitnie upomnieć. Poza tym musicie wiedzieć, jak Tacie pomóc, jak go pielęgnować.
Niestety, ja mam ze służbą zdrowia w tym względzie niemiłe doświadczenia.
__________________
Prawdziwy przyjaciel pozostawi ślady łap na Twoim sercu. |
|
|
|
|
#20 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Subterra Incognita
Wiadomości: 1 121
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Cytat:
Natalko, dziwi mnie, że lekarze powściągliwie wypowiadają się na temat stanu zdrowia Twojego taty. Może faktycznie Twoja mama nie mówi Ci wszystkiego, by Cię dodatkowo nie obarczać Co do alternatywnych metod leczenia - moi rodzice również szukali pomocy u przeróżnych zielarzy, znachorów, bioenergoterapeutów, moje kuzynki z zagranicy sprowadziły Vilcacorę - nic nie pomogło 14 miesięcy i ... koniec ... ![]() Można próbować, jednakże jeśli lekarze nie dają Twojemu tacie żadnych szans na wyzdrowienie, wtedy stosuje się wobec chorego tzw. opiekę paliatywną, mającą na celu łagodzenie bólu ( więc leczenie morfiną etc.) Niestety, to już ostatni etap ...
__________________
|
|
|
|
|
|
#21 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Allmode to jest juz drugi lekarz.Na poczatku specjalnie mama sie starala zeby trafil do wiekszego szpitala.Tam odeslali do wyroku Go do onkologa... Pani dr z tego co wiem powiedziala jak sprawa wyglada ale chyba nie az tak drastycznie zapisala chemie i powiedziala ze mamy w naszymmiescie szpital gdzie ja podaja skierowala do onkologa wlasnie w tym szpitalu i on mial wszystko przejac bo nie widziala innego sensu. Cudowalismy w domu ziolami witaminami, dieta która w sumie nie wiem czy mial dobra ale dla osoby z rakiem nerki to chyba bardzo wazne chociaz lekarz powiedzial ze moze wszystko jeść :O Potem wizyta mojej mam w prywatnej klinice z wynikami, gdzie powiedzieli to samo i skasowali tylko sobie za porade kilkunasto minutowa;] w ten klinice mlody lekarz powiedzial ze ewentualnie moze dac jeszcze namiary do prof. w Wa-wie ale za zgoda lekarza prowadzacego.Niestety nasz doktorek stwierdzil ze transport na wlasne ryzyko... Tak wiec mama odpuscila sobie, mysle ze stracila juz wtedy dawno nadzieje a nie chciala dodatkowych kosztów i ryzyka. Teraz zmiana lekarza juz nic nie dalaby nawet bo nie ma opcji zeby podac kolejna chemie... a o wycieciu nerki nie bylo nigdy mowy. No nic teraz czekam aż mama zadzwoni do tej kobiety od metody o ktorej pisalam... a w pt. jak wróce do domu to zobacze jak jest. Szczerze to ulzylo mi dzisiaj troche jak wróciłam na stancje... z jednej strony chce sie pomóc i byc przy osobie a z drugiej jak najdalej uciec i zapomniec. Z reszta po co to pisze Każda z Was wie o tym doskonale i szczerze współczuje tym osoba które przeszly przez to w wieku dorastania majac styczność z taka sytuacja praktycznie codziennie przez cały czas.
Trzymajcie sie Wszystkie i piszcie jak jest Wam nadal wiem ze z osobami które cos wiedza i sa doswiadczone w temacie chetniej sie rozmawia na ogół.
|
|
|
|
|
#22 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Curious właśnie nie wiem mozei nie mówi, tzn. nie mówiła ostatnio dowiedzialam sie tych "nowości" ze nie ma juz niby nadziei :| nie przyjmowalam wczesniej tego do swiadomosci chyba do mnie nie docieralo wystarczajaco.A co do lekarza to moze nie mówi dlatego ze moi rodzice zawsze razem szli na wizyte i byłoby durne to gdyby lekarz przy ojcu powiedzial ze nie wyzdrowieje. Na szczescie bez morfiny mysle ze sie obejdzie tzn jak narazie bo nie ma właściwie zadnych bólów tylko slabnie, chudnie i woda sie w nim zbiera.
|
|
|
|
|
#23 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Subterra Incognita
Wiadomości: 1 121
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Cytat:
Chciałam jeszcze Ci powiedzieć, że moja Mama również miała nowotwór nerki. Tylko, że u Niej najpierw zdiagnozowano przerzuty, dopiero po roku okazało się, że ognisko znajduje się w lewej nerce. I na wszystko było za późno ... Kurczę, kończę bo wyję jak bóbr jak o tym wszystkim myślę ale będę tutaj do Ciebie zaglądała - trzymaj się cieplutko. My - wizażanki jesteśmy z Tobą !
__________________
|
|
|
|
|
|
#24 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Natalko, a jak Twoja mama to wszystko znosi? Bo z tego, co piszesz, to jest z Tatą w domu. Ja wiem, ze Ci cholernie ciężko - ale trzymajcie się razem. Bo będziecie się obie potrzebować.
U mojego dziadka też nic nie pomagało - chemię sprowadzaliśmy specjalnie. Ale choroba postępowała wolno - lekarze dawali rok, moze nawet więcej. I cholerny studencik wypaplał się przy dziadku, jaki jest jego stan - dziadek się tak załamał, że w ciągu 3 dni było już po wszystkim. Zgasł w oczach. Dosłownie. Trzymaj się. Pisz, jak Ci jest, jak się czujesz, jak sobie radzisz. Jestem z Tobą.
__________________
Prawdziwy przyjaciel pozostawi ślady łap na Twoim sercu. |
|
|
|
|
#25 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 989
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Trzymaj sie dzielnie.
__________________
26.05.2008r. |
|
|
|
|
#26 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Jej dziekuje Wam za mile słowa
Curious widze ze mój post rozgrzebał niepotrzebnie przykre wspomnienia. Allmode co do mojej Mamy to spokojnie o tym wszystkim mówi.jest osoba raczej zamknieta w sobie i nie rozgłasza tego nikomu.Przy mnie tez stara sie zachowac zimna krew.Ale mnie od października ze wzgledu na studia nie ma w domu czesto i mysle ze Ona po prostu pogodziła/oswoiła sie z ta mysla, chociaz nie wiem.Nie rozmawiałysmy przed tem nigdy o śmierci.Dopiero od ok 2-3 tyg powoli zaczynamy cos mówić a raczej dawac do zrozumienia.Wiem ze jej bardzo ciezko bo pracuje a Tata w tym czasie w domu lezy.Bierze teraz opieke z pracy tzn. taki urlop jakby i stara sie przyjeżdzac do domu wczesniej. Przykro mi ze nie moge jej troche odciazyc i ze reszta rodziny jest taka obojetna.Szcególnie taty rodzina;/ jego siostry dzwoniac z zagranicy chca zebysmy je uspakajały, tak jakby to One przezywały to najbardziej. jedynie dziadkowie (taty rodzice) dzwonia codziennie,tez mieszkaja za granica i wiem ze strasznie im przykro ze nie moga czesciej przyjeżdżac.No ale co mozna od starych ludzi wymagac, samym im ciezko a co dopiero przezyc widok obecny syna... Boje sie co bedzie z mama jak zostanie sama w domu. Niew umiemz Nia o tym rozmawiac bo od razu ryczec mi sie chce a Ona wtedy milknie.Chyba juz nawet nie ma sił nic mówic. |
|
|
|
|
#27 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 989
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
88natalia; a nie myslałas o urlopie dziekańskim??? twoj tata potrzebuje miec teraz kogos koło siebie... Sama pisałas tez, ze chciałabys byc przy nim, gdy bedzie odchodzil... sa rzeczy wazne, sa wazniejsze.... Nic oczywiscie ci nie narzucam.. Ale moze to by ci pomogło??gdybys mogla spedzac przy nim wiecej czasu??? Na pewno odciązyłabys mame...
Jesli posunełam sie za daleko w swych radach, przepraszam... Ja jednak tak bym zrobiła.
__________________
26.05.2008r. |
|
|
|
|
#28 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 2 334
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Cytat:
też bym sie zastanowiła jest pełna podziwu
__________________
ty mów co wiesz, ja wiem co mówię Bóg jest zajęty, w czym mogę pomóc?
|
|
|
|
|
|
#29 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 989
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
ooliwka- nad czym bys sie zastanwoiła?
__________________
26.05.2008r. |
|
|
|
|
#30 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 469
|
Dot.: pogodzić się z KOŃCEM... (?!)
Bardzo Ci współczuję, naprawdę
![]() W grudniu 2006 miałam podobną sytuację- też chodziło o tatę, który był w szpitalu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale lekarze sami mówili że tata był już jedną nogą na tamtym świecie. To był dla mnie bardzo ciężki okres, nawet nie chcę o tym myśleć bo od razu smutno mi się robi![]() 3maj się dzielnie ![]() |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:24.



nie potrafie sie z tym pogodzić, nie pisze tutaj z zamiarem otrzymania współczucia i wyzalenia sie.Chociaz przyznam ze czasem to pomaga. Chcialabym sie dowiedziwec czy któraś z Was przeszla przez podobną sytuacje i jak sobie z tym wszystkim poradzila. Przeraza mnie perspektywa tygodni(?!) po prostu nie potrafie sobie tego wyobrazic a wiem ze nie moge mniec juz nadziei i powinnam do tego sie jakoś przygotowac 












