Rozstanie przez wigilię - spór.

[201803290936]

Napisane przez monarika

Ja uważam, że chłopak ma rację, że nie chce zostawiać mamy samej w Wigilię. Przecież to wszystko samo się nie zrobi... Może chce jej w czymś pomóc, a nie zabrać tyłek na pół dnia i przyjechać o 17 na gotowe.
(...)

Autorka napisała, że w jego rodzinie się nie robi biesiadowania wigilijnego. Pół godziny i po sprawie. Poza tym jest wujek. Nie zostawiliby tej matki przecież w lesie, w szopie.

[lolita96]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

No ale bez przesady, ja tam jestem praktycznie co tydzień. Jego mama to dla mnie prawie jak moja mama. Ja podejrzewam, że to nie jej wymysł tylko jego. Bo to on nigdy nie spędzał wigilii z dziewczyną. Nawet się mamy o zdanie nie zapytał w związku z przesunięciem o godzinę wigilii.
Po świętach? Ja miałam zamiar to zakończyć z dniem 24 grudnia bo nie czuję się jakbym była kimś więcej niż poznaną tydzień temu dziewczyną na dyskotece. Ten problem wraca jak bumerang, za każdym razem kiedy proszę o czas w gronie mojej rodziny - czy to chrzest czy komunia czy wesele czy zwykła wigilia. Rodzina traktuje nasz związek poważniej niż on sam.

Myślicie, że powinnam ulec i tą wigilię spędzić osobno? I każdą następną aż do ślubu, który będzie Bóg wie kiedy?

---------- Dopisano o 21:32 ---------- Poprzedni post napisano o 21:30 ----------


Staram się, serio staram się zrozumieć, że on nie chce mamy zostawić samej - dlatego nie każę mu całego dnia poświęcać mojej rodzinie - przecież można to jakoś pogodzić no kurczę.

Kompletnie nie rozumiem tego argumentu z zostawianiem mamy samej ? Przecież Ty nie chcesz żeby olał wigilię z rodziną, i tak bedzie w niej uczestniczył, mógłby sam nawet tam pojechać.
twój chłopak to albo dzikus albo nie traktuje Cię na tyle poważnie żeby poświęcić te 2 godzinki i zrobić Tobie i Twoim rodzicom przyjemność

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez Nocna Nimfa

tez bym sie tak czula - a swoja droga skoro jego mame widujesz tak czesto to nie poruszalyscie tematu wgilii (np nei zapraszala Cie ?)

i co Twoj tz na to, jak mowisz jak sie czujesz ?tzn co Ci odpowiada ?

Jak go nie było to coś napomknęłam, że u mnie wigilia do 16 bo o 17 jest mus bycia w miejscowości L, więc pewnie się spotkamy tutaj na wigilii razem (pytała się czy przyjadę na święta). Po minie widać było zdziwienie, że ja jej syna zabieram ale powiedziała, że dobrze dobrze, pokiwała głową i ja w sumie nie jestem pewna czy do niej dotarły moje słowa. Zaraz później wszedł on i temat się uciął bo on o czymś innym zaczął mówić. Nie zaczynałam tematu od nowa bo i tak się krępowałam - według mnie to on powinien o tym rozmawiać z mamą.

Co mój na to? Że on mnie kocha i prosi abym uszanowała jego decyzję, że nie jesteśmy rodziną, [łzy mi się zbierają], że on się nie chce rozstawać i miał naprawdę poważne plany wobec mnie, że jakby chciał mieć zapchajdziurę to by miał i by mi nie ustępował w tylu sprawach ale na wigilię ze mną nie pojedzie i już bo nie jesteśmy rodziną.

[fragile542]

Idealnie by było zaprosić jego z mamą do was i zrobić wspólną, skoro jego mama jest sama, a wy razem już tyle czasu, no ale jak się facet nie chce integrować z Twoją rodziną, to jest kłopot.

[201803290936]

Napisane przez lolita96

Kompletnie nie rozumiem tego argumentu z zostawianiem mamy samej ? Przecież Ty nie chcesz żeby olał wigilię z rodziną, i tak bedzie w niej uczestniczył, mógłby sam nawet tam pojechać.
twój chłopak to albo dzikus albo nie traktuje Cię na tyle poważnie żeby poświęcić te 2 godzinki i zrobić Tobie i Twoim rodzicom przyjemność

Amen.

Nie rozumiem tej nowoczesnej filozofii związków pt. niczego nie wymagaj, niech facet przypadkiem nie musi rączką i nóżką przez Ciebie ruszyć, bo się przemęczy i zniechęci, niech przypadkiem nie musi się dla Ciebie nieco postarać. Wielkie poświęcenie pojechać z ukochaną (rzekomo) dziewczyną na kilka godzin na Wigilię do jej rodziny. Normalnie umrze biedaczek.

---------- Dopisano o 22:06 ---------- Poprzedni post napisano o 22:05 ----------

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

(...)
Co mój na to? Że on mnie kocha i prosi abym uszanowała jego decyzję, że nie jesteśmy rodziną, [łzy mi się zbierają], że on się nie chce rozstawać i miał naprawdę poważne plany wobec mnie, że jakby chciał mieć zapchajdziurę to by miał i by mi nie ustępował w tylu sprawach ale na wigilię ze mną nie pojedzie i już bo nie jesteśmy rodziną.

Rodzina to stan umysłu, a nie papierek.

[zakonna]

w drugą stronę to autorka też by się mogła poświęcić, nie? i spędzić wigilię osobno. Korona jej z głowy nie spadnie. A te wszystkie łzy i emocjonalne reakcje możemy uznać za jakieś fochy....

[lolita96]

Napisane przez monarika

Ja uważam, że chłopak ma rację, że nie chce zostawiać mamy samej w Wigilię. Przecież to wszystko samo się nie zrobi... Może chce jej w czymś pomóc, a nie zabrać tyłek na pół dnia i przyjechać o 17 na gotowe.
My z mężem jak nie byliśmy jeszcze małżeństwem też nie przyjeżdżaliśmy do siebie na Wigilię (a wyszłam za niego po 8 latach "chodzenia") zawsze przyjeżdżał do mnie w I dzień Świąt.ć
Co do tego, że nie ma u Was tradycji odwiedzania w następne dni Świąt, zawsze możesz ją stworzyć dogadać się z rodzicami w miejscowości L i na Wigilii w miejscowości P rzucić hasło, "to na jutro zapraszamy do nas". Zaprosić Tżta, nawet jego mamę...

Gdyby on mamie pomagał w przygotowywaniu wigilii na pewno użył by to w swojej argumentacji dlaczego nie może z autorką pojechać do niej na wigilię. (I to by miało sens)

jestem prawie pewna więc że i tak przyjeżdża na gotowe

[Rena]

Moim zdaniem konflikt jest wewnatrz Twojej rodziny, poniewaz ktos z krewnych naciska Cie na przyjscie z partnerem. A jak nie przyjdziesz to daja Ci odczuc, ze przyszlas solo, stad caly ten dyskomfort. A jakbys byla singielka to tez musialabys sie tlumaczyc, ze nie masz nikogo? Troche nieladnie z ich strony, nietaktowne zachowanie.

[ajah]

Napisane przez zakonna

w drugą stronę to autorka też by się mogła poświęcić, nie? i spędzić wigilię osobno. Korona jej z głowy nie spadnie. A te wszystkie łzy i emocjonalne reakcje możemy uznać za jakieś fochy....

dla mnie to dowód na to, że sprawa wigilii to tylko wierzchołek góry lodowej
jest więcej problemów niż to, ze facet nie jest towarzyski, nie chce się uiać co do wigilii.

[meliandra]

Wg mnie to Wy obydwoje macie jakieś dziwne zwyczaje. On nie zostawi mamy na 3h, nie ma w zwyczaju spędzać świąt z dziewczyną, a u Ciebie nie ma zwyczaju się odwiedzać w pierwszy i drugi dzień świąt. Możesz mi wyjaśnić co to za zwyczaj i skąd się wziął ? Tobie rodzice zabraniają kogoś zapraszać czy o co chodzi? On jakby chciał spędzić z Tobą tą wigilię to by spędził, ale ewidentnie nie ma na to ochoty. Ja rozumiem jakbyście mieszkali 200 km od siebie albo każda rodzina robiła kolację na 17.00 na 20 osób. Tu macie idealny układ żeby być na 2 wigiliach. U mnie w domu nikt by nie miał problemu żeby o godzinę przesunąć kolację. Dziwne dla mnie to jest bardzo.

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez Doris1981

Po 3,5 roku związku, będąc w takim wieku, w jakim Wy jesteście (czyli nie dzieci, nie nastolatkowie, nie studenciaki) i nadal nie traktować siebie jak rodziny? Dla mnie to dziwne. Nie jest naprawdę prośbą z księżyca proszenie faceta przy takim stażu związku, aby pojechał z nami na Wigilię na taką godzinę, że potem spokojnie można spędzić późne popołudnie i wieczór z jego matką. Moim zdaniem Twoje obawy, Autorko, są słuszne. Problemem nawet nie jest to, czy facet traktuje Cię poważnie (pewnie zależy od kwestii), ale to, że nie ma w nim woli dialogu, dostosowania się w tym momencie bardziej do Ciebie, zrobienia Ci przyjemności.

Właśnie mi o to chodzi, że my nie jesteśmy parą nastolatków i nie widujemy się od miesiąca przecież. Strasznie mnie zabolało jak powiedział, że nie jestem jego rodziną mimo, że spędzam z nim więcej czasu niż jego rodzina a nawet mama. Mimo, że zasypiam i budzę się przy nim w każdej możliwej sytuacji. Mimo, że rozmowy o dziecku i ślubie, a nawet nieraz zdarzały się czyny w związku z dzieckiem. A tu bach jak młotem o głowę "nie jesteśmy rodziną".

[lolita96]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

Jak go nie było to coś napomknęłam, że u mnie wigilia do 16 bo o 17 jest mus bycia w miejscowości L, więc pewnie się spotkamy tutaj na wigilii razem (pytała się czy przyjadę na święta). Po minie widać było zdziwienie, że ja jej syna zabieram ale powiedziała, że dobrze dobrze, pokiwała głową i ja w sumie nie jestem pewna czy do niej dotarły moje słowa. Zaraz później wszedł on i temat się uciął bo on o czymś innym zaczął mówić. Nie zaczynałam tematu od nowa bo i tak się krępowałam - według mnie to on powinien o tym rozmawiać z mamą.

Co mój na to? Że on mnie kocha i prosi abym uszanowała jego decyzję, że nie jesteśmy rodziną, [łzy mi się zbierają], że on się nie chce rozstawać i miał naprawdę poważne plany wobec mnie, że jakby chciał mieć zapchajdziurę to by miał i by mi nie ustępował w tylu sprawach ale na wigilię ze mną nie pojedzie i już bo nie jesteśmy rodziną.

A te plany to niby co takiego?
Autorko, mieszkacie razem?

[zakonna]

Napisane przez ajah

dla mnie to dowód na to, że sprawa wigilii to tylko wierzchołek góry lodowej
jest więcej problemów niż to, ze facet nie jest towarzyski, nie chce się uiać co do wigilii.

Ja też myślę, że tam jest coś więcej niż ta obecna sytuacja.
Ale mnie się nie podoba ta argumentacja, że on się może poświęcić bo ma muchy w nosie. No to ona też może się poświęcić chyba.
Tutaj nie ma żadne z nich ani racji ani winy nie ma niczyjej. Mają zupełnie różne potrzeby i oczekiwania. I to jest problem, a nie 24 grudnia.
Autorko, nie jesteście rodziną, wiesz o tym? Formalnie nie jesteście.

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez Doris1981

Jemu powinnaś zadać te pytania i żądać konkretnych odpowiedzi. Ale oczywiście nie chodzi tylko o jego zdanie i pragnienia, ale i o to, jak Ty to widzisz i czego chcesz. Albo jest Wam ze sobą pod drodze, albo nie. Piszesz "po ślubie", ale na razie się na żaden ślub nie zanosi. To też by wypadało sobie wyjaśnić. Po 3,5 roku związku serio wypada się określić. Łącznie z tym kiedy niby miałby być ten ślub (bo nie, kobieta nie musi grzecznie czekać na pierścionek, plany ślubne a zaręczyny to osobne kwestie).

O ślubie i zaręczynach już było milion razy gadane, ostatnio przestałam gadać. Nie chcę naciskać. On się chciał oświadczyć po roku związku - ja mu powiedziałam, że rok to za mało - poznajmy się lepiej. Wiem, że chciał bo wypytywał o pierścionek. Chyba się zraził tym, że ja teraz nie chcę. I tak przez kolejne 2 lata brzdąka o tym pierścionku, wypytuje o rozmiar palca i takie tam i tylko gra na gulu. Tak samo teraz "on miał poważne plany".

---------- Dopisano o 22:17 ---------- Poprzedni post napisano o 22:16 ----------

Napisane przez fragile542

Idealnie by było zaprosić jego z mamą do was i zrobić wspólną, skoro jego mama jest sama, a wy razem już tyle czasu, no ale jak się facet nie chce integrować z Twoją rodziną, to jest kłopot.

My nie mieszkamy razem.

[lolita96]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

Właśnie mi o to chodzi, że my nie jesteśmy parą nastolatków i nie widujemy się od miesiąca przecież. Strasznie mnie zabolało jak powiedział, że nie jestem jego rodziną mimo, że spędzam z nim więcej czasu niż jego rodzina a nawet mama. Mimo, że zasypiam i budzę się przy nim w każdej możliwej sytuacji. Mimo, że rozmowy o dziecku i ślubie, a nawet nieraz zdarzały się czyny w związku z dzieckiem. A tu bach jak młotem o głowę "nie jesteśmy rodziną".

Ja bym doprowadziła sprawę do końca.
Jeżeli nadal Ci na nim zależy to powiedz mu, że dla Ciebie ON JEST RODZINĄ i chcesz żeby usiadł z Tobą przy wigilijnym stole.
Jeżeli nadal będzie stanowisko 'nie bo nie' to możesz już zakończyć te farse .

[Adrianna_8]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

O ślubie i zaręczynach już było milion razy gadane, ostatnio przestałam gadać. Nie chcę naciskać. On się chciał oświadczyć po roku związku - ja mu powiedziałam, że rok to za mało - poznajmy się lepiej. Wiem, że chciał bo wypytywał o pierścionek. Chyba się zraził tym, że ja teraz nie chcę. I tak przez kolejne 2 lata brzdąka o tym pierścionku, wypytuje o rozmiar palca i takie tam i tylko gra na gulu. Tak samo teraz "on miał poważne plany".

---------- Dopisano o 22:17 ---------- Poprzedni post napisano o 22:16 ----------


My nie mieszkamy razem.

Ten tekst to byl po prostu, zeby wzbudzic w Tobie poczucie winy... No i ten czas przeszly: MIAŁ plany.


Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez zakonna

w drugą stronę to autorka też by się mogła poświęcić, nie? i spędzić wigilię osobno. Korona jej z głowy nie spadnie. A te wszystkie łzy i emocjonalne reakcje możemy uznać za jakieś fochy....

Ale Autorka chce z nim spędzić plus ze swoją rodziną. Są razem 3,5 roku, rzekomo są plany na przyszłość. To taka abstrakcja, że chciałaby, aby pan zawitał u jej rodziny na świętach, dał im się lepiej poznać również przy takiej okazji?

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez zakonna

w drugą stronę to autorka też by się mogła poświęcić, nie? i spędzić wigilię osobno. Korona jej z głowy nie spadnie. A te wszystkie łzy i emocjonalne reakcje możemy uznać za jakieś fochy....

Może tak jest i rzeczywiście mu robię awanturę o nic. Jak tak to mnie ustawcie do pionu.

---------- Dopisano o 22:21 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------

Napisane przez lolita96

Gdyby on mamie pomagał w przygotowywaniu wigilii na pewno użył by to w swojej argumentacji dlaczego nie może z autorką pojechać do niej na wigilię. (I to by miało sens)

jestem prawie pewna więc że i tak przyjeżdża na gotowe

On pomaga mamie. Sprząta od 3 dni.

[201803290936]

Napisane przez lolita96

Ja bym doprowadziła sprawę do końca.
Jeżeli nadal Ci na nim zależy to powiedz mu, że dla Ciebie ON JEST RODZINĄ i chcesz żeby usiadł z Tobą przy wigilijnym stole.
Jeżeli nadal będzie stanowisko 'nie bo nie' to możesz już zakończyć te farse .

Jak wyżej. Świetna okazja, aby pewne rzeczy wyjaśnić do końca. Również tego mitycznego ślubu w przyszłości. Bo tak się można bujać jeszcze x lat i nadal nie wiedzieć co, gdzie, kiedy.

[201701151356]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

O ślubie i zaręczynach już było milion razy gadane, ostatnio przestałam gadać. Nie chcę naciskać. On się chciał oświadczyć po roku związku - ja mu powiedziałam, że rok to za mało - poznajmy się lepiej. Wiem, że chciał bo wypytywał o pierścionek. Chyba się zraził tym, że ja teraz nie chcę. I tak przez kolejne 2 lata brzdąka o tym pierścionku, wypytuje o rozmiar palca i takie tam i tylko gra na gulu. Tak samo teraz "on miał poważne plany".

---------- Dopisano o 22:17 ---------- Poprzedni post napisano o 22:16 ----------


My nie mieszkamy razem.

3,5 roku, niby poważne plany (zaręczyny, dzieci, ślub), wiek postudencki i nie mieszkacie razem? Dlaczego?

[Adrianna_8]

Napisane przez zakonna

w drugą stronę to autorka też by się mogła poświęcić, nie? i spędzić wigilię osobno. Korona jej z głowy nie spadnie. A te wszystkie łzy i emocjonalne reakcje możemy uznać za jakieś fochy....

Ale autorka wspominala, ze bylo wiecej imprez, na ktore on nie poszedl, wiec pewnie juz sie poswiecala...

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[ajah]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

Może tak jest i rzeczywiście mu robię awanturę o nic. Jak tak to mnie ustawcie do pionu.

---------- Dopisano o 22:21 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------


On pomaga mamie. Sprząta od 3 dni.

Jak dla mnie to robisz mu awanturę o to, że nie czujesz się pewnie w tym związku. Tak jakbyś czuła, ze to, że jeździsz do jego rodziny świadczy o twoim większym zaaangazowaniu. Poza tym, lekko rozjeżdżacie się w swoich wizjach.

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez Rena

Moim zdaniem konflikt jest wewnatrz Twojej rodziny, poniewaz ktos z krewnych naciska Cie na przyjscie z partnerem. A jak nie przyjdziesz to daja Ci odczuc, ze przyszlas solo, stad caly ten dyskomfort. A jakbys byla singielka to tez musialabys sie tlumaczyc, ze nie masz nikogo? Troche nieladnie z ich strony, nietaktowne zachowanie.

To nie tylko tak. Ja zwyczajnie chcę z nim spędzić wigilię, chcę żeby poznawał moją rodzinę. Jak rodzinie mówię, że z kimś jestem to jestem a nie chłopak widmo jak eks.

[lolita96]

Napisane przez zakonna

Ja też myślę, że tam jest coś więcej niż ta obecna sytuacja.
Ale mnie się nie podoba ta argumentacja, że on się może poświęcić bo ma muchy w nosie. No to ona też może się poświęcić chyba.
Tutaj nie ma żadne z nich ani racji ani winy nie ma niczyjej. Mają zupełnie różne potrzeby i oczekiwania. I to jest problem, a nie 24 grudnia.
Autorko, nie jesteście rodziną, wiesz o tym? Formalnie nie jesteście.

Ale tu nie chodzi o żadne poświęcenie, bo on jadąc na wigilię do Autorki NIC NIE TRACI. Więc co to za poświęcenie?
Zrozumialabym, gdybyśmy mówili o jakimś studenciaku, ale to jest 30 letni facet, gdyby traktował autorkę poważnie , to raczej by się nie wypinal na autorkę i jej rodzinę?

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez meliandra

Wg mnie to Wy obydwoje macie jakieś dziwne zwyczaje. On nie zostawi mamy na 3h, nie ma w zwyczaju spędzać świąt z dziewczyną, a u Ciebie nie ma zwyczaju się odwiedzać w pierwszy i drugi dzień świąt. Możesz mi wyjaśnić co to za zwyczaj i skąd się wziął ? Tobie rodzice zabraniają kogoś zapraszać czy o co chodzi? On jakby chciał spędzić z Tobą tą wigilię to by spędził, ale ewidentnie nie ma na to ochoty. Ja rozumiem jakbyście mieszkali 200 km od siebie albo każda rodzina robiła kolację na 17.00 na 20 osób. Tu macie idealny układ żeby być na 2 wigiliach. U mnie w domu nikt by nie miał problemu żeby o godzinę przesunąć kolację. Dziwne dla mnie to jest bardzo.

U mnie się nie odwiedza w pierwszy i drugi dzień świąt bo my mamy jakieś 50km w jedną stronę do miejscowości P. Wszyscy zbierają się tego jednego dnia ( i tak jedną wigilię odmówiliśmy w tym roku i będzie wielki skandal) i nie jeździ się przez X dni bo inni też mają swoje rodziny (te mniejsze albo od drugiej strony) no i tak już u mnie jest.
Za to u niego są raptem 3 osoby łącznie z nim. Mieszkające drzwi w drzwi. Reszta na drugim końcu Polski albo za granicą siedzi.
Ja widzę pole do pogodzenia tego i bycia na dwóch wigiliach. On tego nie widzi.

---------- Dopisano o 22:28 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Napisane przez lolita96

A te plany to niby co takiego?
Autorko, mieszkacie razem?

No jakieś śluby i dzieci. My dużo o tym rozmawiamy.
Nie mieszkamy.

---------- Dopisano o 22:29 ---------- Poprzedni post napisano o 22:28 ----------

Napisane przez zakonna

Ja też myślę, że tam jest coś więcej niż ta obecna sytuacja.
Ale mnie się nie podoba ta argumentacja, że on się może poświęcić bo ma muchy w nosie. No to ona też może się poświęcić chyba.
Tutaj nie ma żadne z nich ani racji ani winy nie ma niczyjej. Mają zupełnie różne potrzeby i oczekiwania. I to jest problem, a nie 24 grudnia.
Autorko, nie jesteście rodziną, wiesz o tym? Formalnie nie jesteście.

Wiem, że formalnie nie jesteśmy. Ale to strasznie boli w tym wieku i po 3,5 roku związku jak się coś takiego usłyszy.

[zakonna]

Ale przecież on wyraźnie argumentuje, że nie chce mamy zostawić samej. To jest jego argument. Więc dlaczego jego racje mają być mnie ważne niż jej racje?

[lolita96]

Napisane przez rozstrzygnieciesporu

Może tak jest i rzeczywiście mu robię awanturę o nic. Jak tak to mnie ustawcie do pionu.

---------- Dopisano o 22:21 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------


On pomaga mamie. Sprząta od 3 dni.

No okej, to dobrze. Więc już wszystko raczej wysprzatal?
A jutro? Co normalnie robilby w wigilię u siebie w domu? Od rana siedziałby u mamy i przygotowywalby z nią posiłki?

[rozstrzygnieciesporu]

Napisane przez Adrianna_8

Ale autorka wspominala, ze bylo wiecej imprez, na ktore on nie poszedl, wiec pewnie juz sie poswiecala...

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

Poszedł. Na jedną nie poszedł. Ale na resztę chodził. Z muchami w nosie ale chodził. Ale wigilia to już za wiele. Jeszcze jakiś ślub, jakiś chrzest okej ale wigilia?

---------- Dopisano o 22:35 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------

Napisane przez lolita96

No okej, to dobrze. Więc już wszystko raczej wysprzatal?
A jutro? Co normalnie robilby w wigilię u siebie w domu? Od rana siedziałby u mamy i przygotowywalby z nią posiłki?

Stwierdził, że jeszcze nie skończył sprzątać i jutro ma sprzątać.

---------- Dopisano o 22:36 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ----------

Napisane przez zakonna

Ale przecież on wyraźnie argumentuje, że nie chce mamy zostawić samej. To jest jego argument. Więc dlaczego jego racje mają być mnie ważne niż jej racje?

Bo jego mama nie byłaby sama cały dzień a raptem 4-5h

[lolita96]

Napisane przez zakonna

Ale przecież on wyraźnie argumentuje, że nie chce mamy zostawić samej. To jest jego argument. Więc dlaczego jego racje mają być mnie ważne niż jej racje?

Ten argument ma sens tylko wtedy jezeli on cały dzień wigilijny spędza u mamy i razem przygotowywują kolację , bo taki mają zwyczaj.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

ja to widze inaczej niz wiekszosc
po pierwsze jesli u nich nie ma tradycji zapraszania dziewczyny na wigilie to ja napewno nie wbijalabym sie komus na chate w WIGILIE bez zaproszenia i nie bylabym zadowolona gdyby do mnie dziewczyna czy chlopak syna wpadl na wigilie bez zaproszenia zeby mi sprawic przyjemnosc
po drugie rozumiem ze on ma tylko matke i chce z nia spedzic wigilie nawet jesli to jest tylko te pol godziny z wujkiem
moim zdaniem jest to robienie problemu z gowna niech kazdy idzie sobie do swojej rodziny na wigilie skoro u niego sie nie zaprasza a u ciebie sie zaprasza ale koliduje z jego rodziny wigilia
mi by taka wymuszona obecnosc faceta ktory czuje sie w obowiazku byc z matka w ten dzien by nie odpowiadala
daj mu isc na ta wigilie u matki a spotkaj sie z nim u twojej rodziny w pierwszy dzien swiat nic chyba sie nie stanie
ps.ja tez wolalabym pojsc do mojej matki jesli mialaby spedzac swieta tylko z wujkiem dlatego go rozumiem