chrzciny ile się daje?

[oriane]

Ja nie kupowałam dziecku prezentu sama bo się na tym nie znam. Rodzice chcieli chodzik bujaczek czy coś takiego i dałam tyle kasy, żeby na to starczyło. Kilka dni po chrzcinach dostałam zdjęcie jak mały zasuwa w swoim prezencie

[Mijanou]

Każdy powinien dawac tyle, na ile go stać. Jeśli ktoś prosi na matkę chrzestną dziecka studentkę to chyba nie pwinien się spodziewać zadnych większych finansowych profitów z tego tytułu, prawda? Ktoś mądrze napisał, że jeśli ktoś chce by zwróciły mu się koszty imprezy weselnej/chrzcielnej to niech sprzedaje po prostu bilety. Na świadków/rodziców chrzestnych wybiera się osoby bliskie a nie obojętne ale zamożne by jak najwięcej dostać.

Z zasady nie chadzam na rodzinne chrzciny/komunie/wesela (wyjątek robię dla styp). W ubiegłym roku zrobiłam wyjątek, czego żałuję. Zostałam zaproszona na chrzest (nie, nie na matkę chrzestną, zresztą jako apostata nie mogłabym nią być a nawet nie chciałabym). Kupiłam pamiatkę chrztu, ubranka dla dziecka i edukacyjne zabawki dla maluchów ( takie, co dzwonią/świecą jak się coś naciśnie plus karuzela z magiczną latarnią do powieszenia nad łóżeczkiem). I co? I pstro. Bo jak ja mogłam nie dać kasy, przecież pracuję przez ponad połowę roku w UK no to jak ja mogłam nie sypnąć w funtach?! Nie ma jednak tego złego, co na dobre nie wyjdzie bo od tamtej pory nie jestem na żadne tego typu imprezy zapraszana i mam spokój.

EDIT
TŻtowi już zapowiedziałam, że żadnych wesel nie będzie. Będzie obiad dla rodziców, świadków i ludzi bliskich.

[ridja devojka]

Okropne jakimi ludzie potrafią być burakami. Powiedzieli ci wprost ze powinnaś dac kasę?

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Mijanou]

Napisane przez ridja devojka

Okropne jakimi ludzie potrafią być burakami. Powiedzieli ci wprost ze powinnaś dac kasę?

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

Nie ale dali mi odczuć swoje niezadowolenie. Reszty dowiedziałam się od Mamy (usłyszała niechcący jak zainteresowani o tym rozmawiali), że powinnam dać kasę, najlepiej w funtach. Obrobili mi pupę nieźle. Nieważne, że na prezenty wydałam ponad to, co zwyczajowo daje się w kopercie wychodząc z założenia, że prezenty mają być dla malucha. Oni chcieli kasę i już.
W pierwszym odruchu (jestem impulsywna czasami) chciałam podjechać do nich, rzucić na stół trzy stówy ze słowami: "To za to, co zjadłam i wypiłam. Z górką" ale Mama mnie powstrzymała mówiąc, że jeśli nawet ktoś jest burakiem to nie znaczy, że mam być takim samym i że "mądry głupiemu ustąpi". Kurcze, nie cierpię tego przysłowia bo sprawia ono, że guano zawsze płynie wierzchem.

Tak, czy inaczej mocno ograniczyłam kontakt z tymi ludźmi (w sumie i tak był mocno ograniczony nawet przed zajściem). Nie wiem, jak to będzie dalej bo do lipca siedzę teraz w Polsce a to, niestety, dość bliska rodzina.

[czarownica jaga]

Napisane przez Mijanou

Nie ale dali mi odczuć swoje niezadowolenie. Reszty dowiedziałam się od Mamy (usłyszała niechcący jak zainteresowani o tym rozmawiali), że powinnam dać kasę, najlepiej w funtach. Obrobili mi pupę nieźle. Nieważne, że na prezenty wydałam ponad to, co zwyczajowo daje się w kopercie wychodząc z założenia, że prezenty mają być dla malucha. Oni chcieli kasę i już.
W pierwszym odruchu (jestem impulsywna czasami) chciałam podjechać do nich, rzucić na stół trzy stówy ze słowami: "To za to, co zjadłam i wypiłam. Z górką" ale Mama mnie powstrzymała mówiąc, że jeśli nawet ktoś jest burakiem to nie znaczy, że mam być takim samym i że "mądry głupiemu ustąpi". Kurcze, nie cierpię tego przysłowia bo sprawia ono, że guano zawsze płynie wierzchem.

Tak, czy inaczej mocno ograniczyłam kontakt z tymi ludźmi (w sumie i tak był mocno ograniczony nawet przed zajściem). Nie wiem, jak to będzie dalej bo do lipca siedzę teraz w Polsce a to, niestety, dość bliska rodzina.

Kilkanaście lat temu mój mąż został poproszony na chrzestnego do córki swego brata, okrężną drogą (od teściowej) dowiedzieliśmy się, że rodzice dziecka zażyczyli sobie od nas w prezencie fotelik samochodowy. Ucieszyłam się na początku, bo wydawało mi się, że nie będę miała problemu z zakupem, potem jednak zostało dopowiedziane, że to konkretny model za sumę około połowy mojej ówczesnej pensji miesięcznej. Ponieważ byłam młoda i głupia, kierowałam się zasadą, że w rodzinie dla spokoju należy innym ustąpić, więc odżałowaliśmy wtedy tę kasę, ale do dziś sobie pluję w brodę, że nie powiedziałam szczerze co o tym myślę. Zresztą późniejsze lata doświadczeń pokazały kim jest mamusia tamtego dziecka, dziś na pewno by ode mnie nie otrzymała tego prezentu. Potem była komunia, na którą nie daliśmy kasy tylko prezent i przy stole było nam to wytknięte, że jako jedyni nie daliśmy koperty. Uważam takie zachowanie za chamskie i burackie.

[martynka89]

Napisane przez ridja devojka

Okropne jakimi ludzie potrafią być burakami. Powiedzieli ci wprost ze powinnaś dac kasę?

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

A ja bede burak i napisze w zaproszeniach, ze nie chce prezentow, tylko kase. Kto bedzie chcial, to przyjdzie, zmuszac ludzi nie bede. W Polsce nie mieszkam i nie wiem co bym miala zrobic z ewentualnymi prezentami. W domu mam wszystko, co mi potrzeba. Jak bym dostala 5 poscieli, miksery czy co tam jeszcze, to nawet bym nie miala gdzie tego trzymac, do tego sporo kasy musialabym wywalic na kuriera, zeby w ogole to wyslac w paczkach. Malo mnie interesuje, czy ktos z potencjalnych gosci sobie o mnie zle pomysli. Nikogo nie zmuszam zeby przyszedl. Z reszta sama dawalam zawsze kase, bo nie chcialam komus robic problemu w postaci dziesiatego zelazka albo trzeciej mkrofalowki.

[Devon_rose]

Ja napisałabym, że nie chcę wina ;-) Bo niby co miałabym później z nim zrobić.

[ridja devojka]

Myślę że to są uzasadnione przypadki. Poza tym i tak większość daje raczej kasę.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Mijanou]

Napisane przez martynka89

A ja bede burak i napisze w zaproszeniach, ze nie chce prezentow, tylko kase. Kto bedzie chcial, to przyjdzie, zmuszac ludzi nie bede. W Polsce nie mieszkam i nie wiem co bym miala zrobic z ewentualnymi prezentami. W domu mam wszystko, co mi potrzeba. Jak bym dostala 5 poscieli, miksery czy co tam jeszcze, to nawet bym nie miala gdzie tego trzymac, do tego sporo kasy musialabym wywalic na kuriera, zeby w ogole to wyslac w paczkach. Malo mnie interesuje, czy ktos z potencjalnych gosci sobie o mnie zle pomysli. Nikogo nie zmuszam zeby przyszedl. Z reszta sama dawalam zawsze kase, bo nie chcialam komus robic problemu w postaci dziesiatego zelazka albo trzeciej mkrofalowki.

Z jednej strony- rozumiem.
Z drugiej: nie bardzo mi się podobają wyboldowane zdania. Skoro Ci zwisa, czy ludzie przyjdą czy nie to po co robić cyrk i ich zapraszać udając, że Ci na tych gościach zależy?
Żebym nie była gołosłowna: mi nie zależy i dlatego nie planuję wesela a skromny obiad dla naprawdę najbliższej rodziny i kilkorga przyjaciół. Ale i nawet tutaj wstydziłabym się pisać na zaproszeniach, że chcę kasę na prezent bo sama poczułabym się bardzo źle gdybym takie zaproszenie otrzymała i raczej bym nie poszła na taką imprezę z opłatą za wstęp.

[ridja devojka]

Tez byłoby mi głupio coś takiego pisać ale rozumiem ze są sytuacje kiedy to ma jakieś uzasadnienie. Np para młoda mieszka za granicą i po weselu wraca samolotem do siebie i nie będą zabierać kompletu talerzy. Często też goście sami pytają co młodzi chcieliby dostać i wtedy można powiedzieć.
Tez mnie Twoja postawa dziwi. Generalnie wszytko ci lata i nic cię nie interesuje. Po co to wesele?

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Czarna2000]

Ja rozumiem te teksty na zaproszeniach. Kupowanie tyłu kwiatów to dla mnie bezsens. No bo co z tym potem robić? I tak zaraz zwiędną. Jak ktoś lubi wino, to może sobie napisać, że chce wino. Inni proszą o pieniądze, spotkałam się też z kuponami na totolotka. Kupony podobają mi się chyba najbardziej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[czarownica jaga]

Napisane przez Mijanou

Z jednej strony- rozumiem.
Z drugiej: nie bardzo mi się podobają wyboldowane zdania. Skoro Ci zwisa, czy ludzie przyjdą czy nie to po co robić cyrk i ich zapraszać udając, że Ci na tych gościach zależy?
Żebym nie była gołosłowna: mi nie zależy i dlatego nie planuję wesela a skromny obiad dla naprawdę najbliższej rodziny i kilkorga przyjaciół. Ale i nawet tutaj wstydziłabym się pisać na zaproszeniach, że chcę kasę na prezent bo sama poczułabym się bardzo źle gdybym takie zaproszenie otrzymała i raczej bym nie poszła na taką imprezę z opłatą za wstęp.

Nic dodać nic ująć W szczególności zgadzam się z pogrubionym.

[ridja devojka]

Napisane przez Czarna2000

Ja rozumiem te teksty na zaproszeniach. Kupowanie tyłu kwiatów to dla mnie bezsens. No bo co z tym potem robić? I tak zaraz zwiędną. Jak ktoś lubi wino, to może sobie napisać, że chce wino. Inni proszą o pieniądze, spotkałam się też z kuponami na totolotka. Kupony podobają mi się chyba najbardziej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale pisanie o kwiatach i winie lub książkach to co innego niż proszenie o kasę. Przynajmniej moim zdaniem jest duża różnica.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Czarna2000]

Napisane przez ridja devojka

Ale pisanie o kwiatach i winie lub książkach to co innego niż proszenie o kasę. Przynajmniej moim zdaniem jest duża różnica.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

No ale wiadomo, że daje się pieniądze na weselu. Raczej nikt nie przychodzi z pustymi rękami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Czarna2000

No ale wiadomo, że daje się pieniądze na weselu. Raczej nikt nie przychodzi z pustymi rękami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

niektórzy dają prezenty

[ridja devojka]

Napisane przez Czarna2000

No ale wiadomo, że daje się pieniądze na weselu. Raczej nikt nie przychodzi z pustymi rękami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wiadomo ze się daje prezent.
A czy prezentem neta gotówka czy rzecz to inna sprawa.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[martynka89]

Napisane przez Mijanou

Z jednej strony- rozumiem.
Z drugiej: nie bardzo mi się podobają wyboldowane zdania. Skoro Ci zwisa, czy ludzie przyjdą czy nie to po co robić cyrk i ich zapraszać udając, że Ci na tych gościach zależy?
Żebym nie była gołosłowna: mi nie zależy i dlatego nie planuję wesela a skromny obiad dla naprawdę najbliższej rodziny i kilkorga przyjaciół. Ale i nawet tutaj wstydziłabym się pisać na zaproszeniach, że chcę kasę na prezent bo sama poczułabym się bardzo źle gdybym takie zaproszenie otrzymała i raczej bym nie poszła na taką imprezę z opłatą za wstęp.

Zle to odebralas, oczywiscie, ze zalezy mi na gosciach, ktorych zapraszam, ale jesli ktos sie obrazi, ze w zaproszeniu poprosze o pieniadze zamiast prezentu, to co poradze? Nie zmusze nikogo, zeby przyszedl. Mi nie zalezy, zeby ktos wkladal do koperty Bog wie ile, ale zamiast np zelazka za 100 zl wole gotowke. Zelazko w domu mam a nie dostane miesiaca urlopu, zeby siedziec w PL i wystawiac na allegro rzeczy, ktorych nie potrzebuje, albo wysylac kilka paczek do mojego miejsca zamieszkana, gdzie nie mam nawet miejsca zeby to trzymac. Dlatego jesli ktos strzeli focha, to oleje, przeciez nie usiade i nie bede plakac w dzien swojego slubu bo jakas ciotka pomyslala, ze chce sie na niej dorobic i nie przyszla.
Ja naprawde mam gdzies ile kto da, bo nie licze na to, ze mi sie wesele zwroci i nie mam zamiaru pozniej komentowac kto dal za "talerzyk" a kto nie. A jak ktos nie da wcale, to tez nie problem.

Napisane przez Czarna2000

Ja rozumiem te teksty na zaproszeniach. Kupowanie tyłu kwiatów to dla mnie bezsens. No bo co z tym potem robić? I tak zaraz zwiędną. Jak ktoś lubi wino, to może sobie napisać, że chce wino. Inni proszą o pieniądze, spotkałam się też z kuponami na totolotka. Kupony podobają mi się chyba najbardziej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jesli chodzi o kwiaty, to u mnie jest taka tradycja, ze dzien po slubie zanosi sie je na cmentarz dla bliskich. Nie ma wiec problemu z trzymaniem ich w domu. Gdybym miala wybierac, to szczerze, tez bym wolala kupony.

[Luxanna]

Totalnie nie rozumiem "zwyczaju" zwracania za talerzyk. W rodzinie TŻ jedna osoba przed weselami suszyła nam raz, że dajemy za mało, jak to tak, nie zwróci się. Nastomiast sam zainteresowany, czyli Pan Młody, chciał, żebyśmy byli. Znał naszą sytuację finansową.

Prawdopodobnie zostanę zjedzona przez niektóre, ale byliśmy w tym roku na weselu siostry TŻ. Nie daliśmy w kopercie nic, bo nie mieliśmy (długi, problem z poprzednim pracodawcą, sprawa się ciągnie itd). Pogadaliśmy z parą młodą, że nam głupio i zostaliśmy opierdzieleni, że w ogóle się tym przejmujemy. Mieliśmy jakieś 30zł "wolne", więc daliśmy po prostu wino + dawno kupioną śliczną kartkę z tej okazji. Pomogliśmy przy uroczystości tyle, ile mogliśmy (plus TŻ świadek). Bardzo możliwe, że jedna osoba miała nam to za złe, ale nie mówię tu o parze młodej. Oni zrobili to wesele, bo chcieli i mogli, zaprosili znajomych żeby się pobawić w ich gronie, a nie zebrać od nich kasę. Jeśli my będziemy brać wesele i ktoś też mi powie prosto z mostu - słuchaj, nie mam pieniędzy, czy mogę po prostu przyjśc i się bawić, to z otwartymi ramionami taką osobę przyjmę. Jak to jedna użytkowniczka napisała: gdyby chodziło o zbieranie pieniędzy to sprzedawałabym bilety wstępu.
Natomiast nie ogarniam sytuacji kiedy się nie powie ni be, ni me, a wręczy PUSTĄ kopertę. To po co ją w ogóle wręczać? (sytuacja była u mnie w rodzinie, każdy inny dorzucił kartki z życzeniami, więc było wiadome, od kogo całkowicie pusta). Wręczać po to, żeby było na pokaz? Lepiej nie dać w ogóle i tyle!

[Mijanou]

Napisane przez Luxanna

Totalnie nie rozumiem "zwyczaju" zwracania za talerzyk. W rodzinie TŻ jedna osoba przed weselami suszyła nam raz, że dajemy za mało, jak to tak, nie zwróci się. Nastomiast sam zainteresowany, czyli Pan Młody, chciał, żebyśmy byli. Znał naszą sytuację finansową.

Prawdopodobnie zostanę zjedzona przez niektóre, ale byliśmy w tym roku na weselu siostry TŻ. Nie daliśmy w kopercie nic, bo nie mieliśmy (długi, problem z poprzednim pracodawcą, sprawa się ciągnie itd). Pogadaliśmy z parą młodą, że nam głupio i zostaliśmy opierdzieleni, że w ogóle się tym przejmujemy. Mieliśmy jakieś 30zł "wolne", więc daliśmy po prostu wino + dawno kupioną śliczną kartkę z tej okazji. Pomogliśmy przy uroczystości tyle, ile mogliśmy (plus TŻ świadek). Bardzo możliwe, że jedna osoba miała nam to za złe, ale nie mówię tu o parze młodej. Oni zrobili to wesele, bo chcieli i mogli, zaprosili znajomych żeby się pobawić w ich gronie, a nie zebrać od nich kasę. Jeśli my będziemy brać wesele i ktoś też mi powie prosto z mostu - słuchaj, nie mam pieniędzy, czy mogę po prostu przyjśc i się bawić, to z otwartymi ramionami taką osobę przyjmę. Jak to jedna użytkowniczka napisała: gdyby chodziło o zbieranie pieniędzy to sprzedawałabym bilety wstępu.
Natomiast nie ogarniam sytuacji kiedy się nie powie ni be, ni me, a wręczy PUSTĄ kopertę. To po co ją w ogóle wręczać? (sytuacja była u mnie w rodzinie, każdy inny dorzucił kartki z życzeniami, więc było wiadome, od kogo całkowicie pusta). Wręczać po to, żeby było na pokaz? Lepiej nie dać w ogóle i tyle!

Też nie kumam tego talerzyka. To nie cyrk by płacić za bilety.

Myślę, że jeśli ja kogoś zapraszam by mi towarzyszył w ważnej, życiowej chwili to przede wszystkim zależy mi na obecności tej osoby. Nawet głupio by mi było słuchać wyjaśnień, że taka osoba nie jest w stanie dać mi prezentu/kasy. Różnie bywa w życiu i trudno wymagać, by ktoś brał kredyt bo idzie na wesele i nie ma na prezent. Ważne, że bliska mi osoba jest przy mnie i już.

[ridja devojka]

Luxanna uważam ze dobrze zrobiliście i para młoda zachowała się super. Wesele to jest ich święto a nie jakaś gala dla wybranych którzy jak mają za cienki portfel to powinni zostać w domu. Na miejscu młodej pary zrobiłabym tak samo.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Pani_Mada]

Napisane przez ridja devojka

Tez byłoby mi głupio coś takiego pisać ale rozumiem ze są sytuacje kiedy to ma jakieś uzasadnienie. Np para młoda mieszka za granicą i po weselu wraca samolotem do siebie i nie będą zabierać kompletu talerzy. Często też goście sami pytają co młodzi chcieliby dostać i wtedy można powiedzieć.
Tez mnie Twoja postawa dziwi. Generalnie wszytko ci lata i nic cię nie interesuje. Po co to wesele?

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

jak to po co... sama napisała co jest dla niej ważne. nie goście. kasa.

[Mijanou]

Napisane przez martynka89

Zle to odebralas, oczywiscie, ze zalezy mi na gosciach, ktorych zapraszam, ale jesli ktos sie obrazi, ze w zaproszeniu poprosze o pieniadze zamiast prezentu, to co poradze? Nie zmusze nikogo, zeby przyszedl. Mi nie zalezy, zeby ktos wkladal do koperty Bog wie ile, ale zamiast np zelazka za 100 zl wole gotowke. Zelazko w domu mam a nie dostane miesiaca urlopu, zeby siedziec w PL i wystawiac na allegro rzeczy, ktorych nie potrzebuje, albo wysylac kilka paczek do mojego miejsca zamieszkana, gdzie nie mam nawet miejsca zeby to trzymac. Dlatego jesli ktos strzeli focha, to oleje, przeciez nie usiade i nie bede plakac w dzien swojego slubu bo jakas ciotka pomyslala, ze chce sie na niej dorobic i nie przyszla.
Ja naprawde mam gdzies ile kto da, bo nie licze na to, ze mi sie wesele zwroci i nie mam zamiaru pozniej komentowac kto dal za "talerzyk" a kto nie. A jak ktos nie da wcale, to tez nie problem.

Prezentów chyba nie wypada wystawiać na allegro.
Serio, staram się Ciebie zrozumieć a ponadto nie mam zamiaru robić w wątku guanoburzy, jednak....tak, poczułabym się urażona, gdyby na zaproszeniu był dopisek, że para młoda życzy sobie kasy. Strasznie nie lubię, gdy ktoś mi wskazuje co mam komu dać i miałabym wątpliwości, czy zależy młodym na tym, żebym przyszła czy tylko na tym, żebym sypnęła kasą. Tym bardziej, że nie mam za wiele.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

A to nie jest tak, że najczęściej i tak się pyta mlodych czego sobie życzą? Zwłaszcza gdy wręczają zaproszenia osobiście, lub później przy potwierdzeniu.

Zresztą jeśli ludzie wiedzą, że para mieszka za granicą, w dodatku są już "urządzeni", to (chyba) sami ogarną, że niektóre fanty to niekoniecznie najbardziej praktyczna opcja w takiej sytuacji.

[201701261449]

Ja już gdzieś pisałam o tych kwiatach jako dodatek, ale nie w tym wątku.
Mnie się w ogóle ta moda na dawanie wina nie podoba, lubię doniczkowe i cięte i nawet miałam pomysł, żeby napisać w zaproszeniu, żeby zamiast "żywych", dać nam malutką doniczkę z sukulentem, bratkiem, fiołkiem, itp., ale w końcu odpuściłam, bo nijak mi to nie pasowało. Wciąż mam nadzieję, że chociaż cięte kwiaty dostanę, bo z winem totalnie nie będę miała co zrobić i tak.

Co do dawania kasy na prezent to jestem akurat w temacie, zapraszałam najbliższą rodzinę i jedna z kuzynek (zapraszałam tylko je dwie) odmówiła mi, bo nie ma pieniędzy na prezent. Nawet nie zadzwoniła pogadać, tylko przekazała mi to przez siostrę, próbowałam jeszcze to jakoś odkręcać, żeby przyjechała tylko z kartką z życzeniami i tyle, ale na marne. Coś czuję, że nam się zażyłość rozluźniła przez to, bo teraz nawet telefonów ode mnie nie odbiera ;/

[kaledonia]

Napisane przez królewna z drewna

różnie to bywa - my mieliśmy nasze wesele we wrześniu tego roku i najmniej dostaliśmy 200zł (jedna osoba) i 300zł (para). Najczęściej właśnie było 500zł od pary.

Macie po prostu bogatych gości. To nie jest reguła. To są już duże kwoty.

Napisane przez Devon_rose

Znajomy ostatnio opowiadał, że w kopercie było po 20-50 zł.
I był wielce rozczarowany.
A połowa gości odmówiła przyjścia.

Jeśli goście wiedzieli jaki Młodzi mają stosunek do prezentów to się wcale nie dziwię. Ludzie nie chcą być sponsorami imprezy, która takim ludziom jak znajomy miała się pewnie "zwrócić".

[oriane]

Jakoś strasznie negatywnie do tego podchodzicie. Ja na każde wesele na jakie byłam zaproszona dostawałam wierszyk z żartobliwą sugestią o kopercie i nigdy mi nawet do głowy nie przyszło, że ktoś chce mnie wyzyskiwać. To już nie te czasy, że się daje żelazka itp. Ja na swoim zaproszeniu też tak miałam, plus prośba, że jak ktoś ma ochotę kupić kwiatka to prosimy w zamian o karmę dla zwierząt.

Nie przeliczałam gości na pieniądze, bo na ślub odłożyliśmy sobie wcześniej ciężką pracą. Miałam ochotę na imprezę to sobie ją zrobiłam. I nie wyobrażam sobie, że miałoby kogoś zabraknąć, bo nie ma kasy, przecież to żaden wymóg.

[vretka]

Już któryś raz czytam o tych tłumach przynoszących żelazka i się zastanawiam, czy przypadkiem nie żyję w równoległej rzeczywistości Wierszyka o pieniądzach nie mieliśmy, a prezent dostaliśmy jeden. Z kim bym nie rozmawiała, dostawał głównie gotówkę. Pisanie wierszyka o "pieniążkach" zalatuje mi nieco traktowaniem swoich gości jak idiotów, którzy kupią byle co, bez zastanowienia czy się przyda i czy przypadkiem nie mamy już tego.

[invisible_01]

Napisane przez oriane

To już nie te czasy, że się daje żelazka itp.

Skoro nie te czasy, to chyba zbędnym jest proszenie, aby nikt tego żelazka nie przynosił?

Napisane przez oriane

Ja na swoim zaproszeniu też tak miałam, plus prośba, że jak ktoś ma ochotę kupić kwiatka to prosimy w zamian o karmę dla zwierząt.

Nie przeliczałam gości na pieniądze, bo na ślub odłożyliśmy sobie wcześniej ciężką pracą.

Dla mnie niestety te dwie kwestie się wykluczają. Skoro nie przeliczałaś gości na pieniądze, to po co ten wierszyk?

[motyla]

Szczerze, gdybym robiła wesele to wolałabym gościom mówić, że mają wpłacić pieniądze z koperty na schronisko albo kupić karmę dla zwierząt, zamiast dawać mi kasę w kopercie. Jestem na takim etapie w życiu, że wstyd mi przyjmować od innych pieniądze. Jak coś potrzebuję - odkładam i kupuję. W mojej rodzinie ludzie nie s*ają pieniędzmi za przeproszeniem, a jestem pewna, że moja babcia np. wzięłaby wręcz jakąś pożyczkę, żeby włożyć mi do koperty odpowiednio dużo, "bo co ludzie powiedzo".
Co innego, jak ktoś jest na etapie dorabiania się i potrzebuje nie wiem... na samochód np. Ale jak ktoś ma pracę i nie musi w życiu biedować, to po co ma brać od gości pieniądze? Oczywiście to moje zdanie i nikomu go nie narzucam.
A co do kasy na chrzty/komunie/śluby - zawsze najwięcej kasy przeznaczam na prezent (przemyślany, a nie jakiś z *upy) i dodaję do tego jakieś 200zł. Jako chrzestna dałam małej złoty łańcuszek z medalikiem, później zegarek i bransoletkę na komunię. W życiu by mi do głowy nie przyszło, żeby pieniądze dawać w kopercie. Nie o to chodzi w chrzcie czy komunii. Jest mi wstyd, prawdę mówiąc, że jako ateistka zawsze muszę mojej niby wierzącej rodzinie o tym przypominać.

[meliandra]

Napisane przez Mijanou

Nie ale dali mi odczuć swoje niezadowolenie. Reszty dowiedziałam się od Mamy (usłyszała niechcący jak zainteresowani o tym rozmawiali), że powinnam dać kasę, najlepiej w funtach. Obrobili mi pupę nieźle. Nieważne, że na prezenty wydałam ponad to, co zwyczajowo daje się w kopercie wychodząc z założenia, że prezenty mają być dla malucha. Oni chcieli kasę i już.
W pierwszym odruchu (jestem impulsywna czasami) chciałam podjechać do nich, rzucić na stół trzy stówy ze słowami: "To za to, co zjadłam i wypiłam. Z górką" ale Mama mnie powstrzymała mówiąc, że jeśli nawet ktoś jest burakiem to nie znaczy, że mam być takim samym i że "mądry głupiemu ustąpi". Kurcze, nie cierpię tego przysłowia bo sprawia ono, że guano zawsze płynie wierzchem.

Tak, czy inaczej mocno ograniczyłam kontakt z tymi ludźmi (w sumie i tak był mocno ograniczony nawet przed zajściem). Nie wiem, jak to będzie dalej bo do lipca siedzę teraz w Polsce a to, niestety, dość bliska rodzina.

Napisane przez czarownica jaga

Kilkanaście lat temu mój mąż został poproszony na chrzestnego do córki swego brata, okrężną drogą (od teściowej) dowiedzieliśmy się, że rodzice dziecka zażyczyli sobie od nas w prezencie fotelik samochodowy. Ucieszyłam się na początku, bo wydawało mi się, że nie będę miała problemu z zakupem, potem jednak zostało dopowiedziane, że to konkretny model za sumę około połowy mojej ówczesnej pensji miesięcznej. Ponieważ byłam młoda i głupia, kierowałam się zasadą, że w rodzinie dla spokoju należy innym ustąpić, więc odżałowaliśmy wtedy tę kasę, ale do dziś sobie pluję w brodę, że nie powiedziałam szczerze co o tym myślę. Zresztą późniejsze lata doświadczeń pokazały kim jest mamusia tamtego dziecka, dziś na pewno by ode mnie nie otrzymała tego prezentu. Potem była komunia, na którą nie daliśmy kasy tylko prezent i przy stole było nam to wytknięte, że jako jedyni nie daliśmy koperty. Uważam takie zachowanie za chamskie i burackie.

Współczuję Wam, poziom buractwa level hard. Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie. Ale dzięki tak zachowaniom przynajmniej wiadomo jaki kto jest i kogo unikać

Napisane przez martynka89

A ja bede burak i napisze w zaproszeniach, ze nie chce prezentow, tylko kase. Kto bedzie chcial, to przyjdzie, zmuszac ludzi nie bede. W Polsce nie mieszkam i nie wiem co bym miala zrobic z ewentualnymi prezentami. W domu mam wszystko, co mi potrzeba. Jak bym dostala 5 poscieli, miksery czy co tam jeszcze, to nawet bym nie miala gdzie tego trzymac, do tego sporo kasy musialabym wywalic na kuriera, zeby w ogole to wyslac w paczkach. Malo mnie interesuje, czy ktos z potencjalnych gosci sobie o mnie zle pomysli. Nikogo nie zmuszam zeby przyszedl. Z reszta sama dawalam zawsze kase, bo nie chcialam komus robic problemu w postaci dziesiatego zelazka albo trzeciej mkrofalowki.

Zawsze możesz powiedzieć, ze nie chcesz prezentów, bo nie masz ich jak przewieść, a nie od razu, że kasę chcesz

A tak serio to ktoś logicznie myślący wie, że jak ktoś mieszka poza Polską to może mieć problem z przewiezieniem prezentów. Z resztą ludzie i tak w większości dają kas, więc po ci pisać takie śmieci. U mnie prawie wszyscy znajomi takie bzdury wpisują. Dla mnie to słabe, ale co kto lubi. Nie wyobrażam sobie żebym komuś miała narzucać jaki ma mi prezent przynieść. Prezent to prezent.