Mężatki, co tam u Was słychać? cz.II

[kulbit]

Napisane przez hihi

A gdzie ja napisałam, że wieczna udręka? Po prostu staram się zrozumieć dziewczynę (pellagrinia), która nie może/nie umie/nie ma rozwiązania tego problemu, a Wy mi zaraz, że robię z dziecka problem
.

O jeny.. ja nie napisałam, że ty tak napisałaś ja przedstawiłam swój punkt widzenia.. tylko..

[Melliana]

ależ ja się nie unoszę, jestem spokojniusieńka jak zawsze z tekstów lakonicznych pellagrini wywnioskowałam jakiś ukryty taki żal i pretensje - nie wiem, do mnie może, że zażartowałam sobie troszku... też jestem w stanie to zrozumieć, chociaz na pewno nie do końca - nie mam dzieci i nigdy nie miałam z nimi żadnego kontaktu, więc nie wiem o nich NICZEGO. Być może faktycznie potrzebują matki 24h/dobę 7 dni w tygodniu i ani minuty mniej. Tyle, że te matki, które zapominają o sobie, są przemęczone i obrazone na cały świat... Czyż nie tak, że szczęśliwa mama = szczęsliwy maluszek?

Co z samotnymi matkami? Mam w pracy 4 takie. Pracują na pełnych etatach, mają czas na zakupy i ubóstwiają swoje dzieci. Jakoś sobie poradziły. Jedna z nich była przez 2 lata w domu po urodzeniu dziecka - z wyboru. Ja, chociaż ani nie matka, ani nie samotna, musiałabym wrócić po macierzyńskim, więc co do tego nie ma reguły.

[Melliana]

Napisane przez kulbit

Ja mam to samo, nie lubię cudzych kapci U róznych cioć zawsze dostaje takie z tekstem - masz weż bedzie ci w nózki ciepło hihihih Odmawiam



Ale Hihi mozna iśc na zakupy z mężem i maleństwem, malec do nosidełka a mąz czeka z malcem, a ty kupujesz spodnie Mnie tam taka prespektywa nie odstrasza
Ostatnio widziałam dziewczynę z nosidełkie w sklepie z ciuchami poszła do przymierzalni, zmierzyć ciuchy a nosidełko postawiła obok, zaraz panie z obsługi zainteresowały sie maluchem który słodko gaworzył w nosidełku A dziewczyna zmierzyła, kupiła i wyszła Czemu zakładac od razu najgorsze
Z kinem gorzej trzeba mieć jednak opiekunke na 3 godzinki, albo ogladać filmy w domu Myślę, że wszytsko da się jakoś zorganizować, ważne tylko by oboje rodziców w tym uczestniczyło i pomagalo sobie nawzajem. Przecież bycie rodzicem to cos pięknego prawda? A nie wieczna udręka

Masz kochana moje pełne poparcie. Nie planujesz startować czasem w prezydenckich, hę?

[hihi]

Napisane przez kulbit

O jeny.. ja nie napisałam, że ty tak napisałaś ja przedstawiłam swój punkt widzenia.. tylko..

No to przepraszam, ale mam wrażenie, że ubieranie tego co napisałam w "udrękę, kule u nogi, czy klatkę" to zdecydowanie za daleko posunięte intepretacje....

Po prostu nie wmawiajmy sobie, że dziecko to sam miód i radość, bo to także problemu i troski, które o ile mamy szczęście - będziemy rozwiązywać z Małżonkiem, czy tez rodziną, ale zdarza się tak, że kobieto urodziłaś, to kobieto wychowaj, bo ja zarabiam...

Jeśli moje podejście nie trafia w tutejszy klimat, to z mojej strony eot.

[Melliana]

hihi, mam wrażenie, że to Ty źle zinterpretowałaś "kule u nogi i klatki". Owszem, dziecko to problemy (i miód też), każdy chyba o tym wie? Jasne i oczywiste.

dla mnie "urodziłaś, wychowaj, bo ja zarabiam" jest kompletnie niedorzeczne. Albo o tym WIEMY i godzimy się na taki podział, albo WIEMY i ten ktoś nie staje się naszym towarzyszem zyciowym. Proste.

[kulbit]

Napisane przez Melliana

Masz kochana moje pełne poparcie. Nie planujesz startować czasem w prezydenckich, hę?

wariatka

Napisane przez hihi

No to przepraszam, ale mam wrażenie, że ubieranie tego co napisałam w "udrękę, kule u nogi, czy klatkę" to zdecydowanie za daleko posunięte intepretacje....

Po prostu nie wmawiajmy sobie, że dziecko to sam miód i radość, bo to także problemu i troski, które o ile mamy szczęście - będziemy rozwiązywać z Małżonkiem, czy tez rodziną, ale zdarza się tak, że kobieto urodziłaś, to kobieto wychowaj, bo ja zarabiam...

Jeśli moje podejście nie trafia w tutejszy klimat, to z mojej strony eot.

Nie ubieram w nic twoich słow, nie odbieraj tego personalnie, przedstawiłam swój punkt widzenia

Dziecko to nie sam miód i radość, bo jak sądze wychowac dzieciaczka łatwo nie jest z róznych powodów..
Ale czemu zakłaac najgorsze?

I nie denerwuj mi się tutaj i bez eot-ów. Dyskutujemy sobie prawda? nie zawsze we wszystkim wszystkie musimy się zgadzac..

Napisane przez Melliana

dla mnie "urodziłaś, wychowaj, bo ja zarabiam" jest kompletnie niedorzeczne. Albo o tym WIEMY i godzimy się na taki podział, albo WIEMY i ten ktoś nie staje się naszym towarzyszem zyciowym. Proste.

Dokładnie

[hihi]

Napisane przez Melliana

hihi, mam wrażenie, że to Ty źle zinterpretowałaś "kule u nogi i klatki". Owszem, dziecko to problemy (i miód też), każdy chyba o tym wie? Jasne i oczywiste.

"Każdy o tym wie" wydaje się tylko frazesem, gdy sie wysłuchuje narzekań matek, które nie mogą spać, bo dzieci, które marudzą, złorzeczą itd. Niby każdy wie, a najzabawniejsze jest to, że znajoma ma 2 dziecko i nadal wielce nieszczęśliwa, a przecież juz raz to miała

Napisane przez Melliana

dla mnie "urodziłaś, wychowaj, bo ja zarabiam" jest kompletnie niedorzeczne. Albo o tym WIEMY i godzimy się na taki podział, albo WIEMY i ten ktoś nie staje się naszym towarzyszem zyciowym. Proste.

Hm. Zazdroszczę takiego podejścia.

[Melliana]

Napisane przez kulbit

wariatka

oj tam wariatka, mądrych bab nam brakuje w polityce, ot,co

Napisane przez kulbit

Dziecko to nie sam miód i radość, bo jak sądze wychowac dzieciaczka łatwo nie jest z róznych powodów..
Ale czemu zakłaac najgorsze?

I nie denerwuj mi się tutaj i bez eot-ów. Dyskutujemy sobie prawda? nie zawsze we wszystkim wszystkie musimy się zgadzac..

zakładajmy najlepsze. W razie czego będziemy się martwić - po co na zapas?
Bez eot-ów - w końcu trochę żwawsza dyskusja, niż o naszych szafkach, szufladach, kafelkach i kapciach

[zuzaneczka]

Napisane przez hihi

A jak Twoje fasolkowanie, hm?

Bo wtedy to już niedaleko do szukania innych mam

no staramy się staramy, i w święta będziemy się starać bardzo (także ten tego proszę trzymać, żeby starania były owocne).

Napisane przez hihi

Po prostu nie wmawiajmy sobie, że dziecko to sam miód i radość, bo to także problemu i troski, które o ile mamy szczęście - będziemy rozwiązywać z Małżonkiem, czy tez rodziną, ale zdarza się tak, że kobieto urodziłaś, to kobieto wychowaj, bo ja zarabiam...

Jeśli moje podejście nie trafia w tutejszy klimat, to z mojej strony eot.

ja też nie uważam że dziecko to sam "mjut" i przyjemności,
ale nie uważam też żeby było udręką - owszem trzeba będzie z czegoś czasem zrezygnować, ale i w zamian coś się pojawi,
osobiście uważam że zakupy można robić z dzieckiem (nie raz widziałam mamy z maluchami na zakupach), do kina nie muszę chodzić jeżeli pojawi się problem zostawienia z kimś dziecka - mogę w domu oglądnąć co nieco,
imprezy? nie chadzam, można zorganizować spotkanie w domu na która przyjdą inne pary z dzieciakami, którym się zorganizuje plac zabaw w pokoju obok, albo wyjechać razem za miasto na wielki piknik "młodych rodziców",
sytuacja awaryjna? na pewno znajdzie się ktoś z rodziny a jak nie może koleżanka czy niania i przypilnuje dzieciaka.
Nigdy nie rozważałam posiadania dziecka jako problemu. Zwłaszcza jeżeli dzieli się obowiązki z partnerem.

Zdarza się że obowiązki zrzuca się na kobietę, ale może wtedy trzeba odpowiednio ustawić faceta? w końcu też ma w tym swój udział, zarabia ok, ale to nie znaczy że babeczka nie ma mieć możliwości robienia czegoś poza zajmowaniem się dzieckiem.

[kulbit]

Napisane przez Melliana

oj tam wariatka, mądrych bab nam brakuje w polityce, ot,co

eeeee.. nie wiem co powiedziec

Napisane przez Melliana

Bez eot-ów - w końcu trochę żwawsza dyskusja, niż o naszych szafkach, szufladach, kafelkach i kapciach

Dokładnie! Wreście mamy zywą dyskusję i nie ma się co denerwowac tylko rozmawiac

[hihi]

Napisane przez Melliana

zakładajmy najlepsze. W razie czego będziemy się martwić - po co na zapas?
Bez eot-ów - w końcu trochę żwawsza dyskusja, niż o naszych szafkach, szufladach, kafelkach i kapciach

Przepraszam, dzisiaj jestem w naprawdę ciężkim nastroju, bo wczoraj miałam ciężki, ciężki dzień z nieprzyjemnościami, które będą się ciągnąć do 2 kwietnia i staje okoniem we wszystkim, bo nawet dnia urlopu się doprosić dziś nie mogłam. Jednego dnia, kiedy nikogo nie będzie w pracy.

sorry.

[Melliana]

Napisane przez hihi

"Każdy o tym wie" wydaje się tylko frazesem, gdy sie wysłuchuje narzekań matek, które nie mogą spać, bo dzieci, które marudzą, złorzeczą itd. Niby każdy wie, a najzabawniejsze jest to, że znajoma ma 2 dziecko i nadal wielce nieszczęśliwa, a przecież juz raz to miała .

co innego sobie pomarudzić, pozwierzać się, a co innego złorzeczyć i wiecznie narzekać. Nikt jej nie nakazał posiadania kolejnego dziecka.

Napisane przez hihi

Zazdroszczę takiego podejścia.

A co tu jest do zazdroszczenia? To chyba normalne, że związujemy się z ludźmi, którzy mają podobne priorytety życiowe?

Napisane przez zuzaneczka

no staramy się staramy, i w święta będziemy się starać bardzo (także ten tego proszę trzymać, żeby starania były owocne).

Nigdy nie rozważałam posiadania dziecka jako problemu. Zwłaszcza jeżeli dzieli się obowiązki z partnerem..

Kciuki będziemy trzymać, a jakże
Skoro ktoś rozważa dziecko jako problem, to może powinien się jeszcze raz zastanowić. Kto lubi problemy? Masochiści?

Napisane przez zuzaneczka

Zdarza się że obowiązki zrzuca się na kobietę, ale może wtedy trzeba odpowiednio ustawić faceta? w końcu też ma w tym swój udział, zarabia ok, ale to nie znaczy że babeczka nie ma mieć możliwości robienia czegoś poza zajmowaniem się dzieckiem.

oczywiście. Moja przyjaciółka np. zarabia więcej, niż jej partner i co, argument upada...? Mój TŻ stwierdził, że on by najchętniej został z maluchem w domu, tym bardziej, że ja z kolei nie wyobrażam sobie nie wrócić do pracy

[Melliana]

Napisane przez hihi

Przepraszam, dzisiaj jestem w naprawdę ciężkim nastroju, bo wczoraj miałam ciężki, ciężki dzień z nieprzyjemnościami, które będą się ciągnąć do 2 kwietnia i staje okoniem we wszystkim, bo nawet dnia urlopu się doprosić dziś nie mogłam. Jednego dnia, kiedy nikogo nie będzie w pracy.

sorry.

nie ma za co.
Nie unoś się, złość piękności i takie tam - każdy tak ma, że czasami jest cięty na cały świat i już, zwłaszcza, jak mu świat w kość daje....
Nie martw się hihi. Może problemy da się rozwiązać szybciej, niż myślisz. Bya, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Trzymam kciuki i za Twój dobry humor.

[kulbit]

Napisane przez hihi

Przepraszam, dzisiaj jestem w naprawdę ciężkim nastroju, bo wczoraj miałam ciężki, ciężki dzień z nieprzyjemnościami, które będą się ciągnąć do 2 kwietnia i staje okoniem we wszystkim, bo nawet dnia urlopu się doprosić dziś nie mogłam. Jednego dnia, kiedy nikogo nie będzie w pracy.

sorry.

[hihi]

Napisane przez Melliana

co innego sobie pomarudzić, pozwierzać się, a co innego złorzeczyć i wiecznie narzekać. Nikt jej nie nakazał posiadania kolejnego dziecka.

Noo... nie kazał, ja tylko mówie, jak różne sa punkty widzenia i podejścia

Napisane przez Melliana

A co tu jest do zazdroszczenia? To chyba normalne, że związujemy się z ludźmi, którzy mają podobne priorytety życiowe?

Ja to wiem, Ty i kulbit też, ale niestety, jak wiele razy choćby tutaj na forum widziałam, gdy kochający się ludzie, którzy myśleli, że wszystko jest ok rozjeżdzali się na, jak dla mnie fundamentalnych sprawach...

Osobiście uważam, że sa kwestie, które trzyba wyłozyć na ławę od razu, aby później nie było rozczarowania i cierpienia...

[hihi]

Napisane przez Melliana

nie ma za co.
Nie unoś się, złość piękności i takie tam - każdy tak ma, że czasami jest cięty na cały świat i już, zwłaszcza, jak mu świat w kość daje....
Nie martw się hihi. Może problemy da się rozwiązać szybciej, niż myślisz. Bya, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Trzymam kciuki i za Twój dobry humor.

Dziękuję, choc to problem z tych, które sa nierozwiązywalne, bo jak sie ma dziecko, to ma sie je z kimś.

Napisane przez kulbit

Dzięki.

[kulbit]

Napisane przez hihi

Dzięki.

Nwet buziaczka nie dostałam! NO! Obrazam siem i jusssss

[hihi]

Napisane przez kulbit

Nwet buziaczka nie dostałam! NO! Obrazam siem i jusssss

Weź, cooo? Jestem naprawdę dzisiaj niemrawa

I buziaka tez dam!

[kulbit]

Napisane przez hihi

Weź, cooo? Jestem naprawdę dzisiaj niemrawa

I buziaka tez dam!

No jestes jestes Popraw mi się no

[hihi]

Napisane przez kulbit

No jestes jestes Popraw mi się no

Spróbuję, mam nadzieję, że chociaż te kilka dni wolnych nam pomogą, bo to nie może trwać tak przez 3 tygodnie przeciez

Jak to się mówi, byleby do wiosny

[kulbit]

Napisane przez hihi

Spróbuję, mam nadzieję, że chociaż te kilka dni wolnych nam pomogą, bo to nie może trwać tak przez 3 tygodnie przeciez

Jak to się mówi, byleby do wiosny

Wolne we dwoje zawsze pomaga! I głowa do góry!!!!

[Melliana]

hihi, jakoś się ułoży <tak>. na pewno.

ale dałaś mi do myślenia... gdybym wyszła za poprzedniego faceta, z którym byłam 8 lat, mozliwe, ba, nawet wysoce prawdopodobne że też "rozjechalibyśmy się " na podstawowych rzeczach. Miłość miłością, ale... czułam, że to nie to. Nie da się wszystkich dziur zapchać miłością, bo ona zaczyna w końcu ranić i boleć. Nie da się znosić upokorzeń i ciągle wykłócać. Nie na co dzień, nie całe życie!

Wiele osób podejmuje życiowe decyzje zakładając "jakoś to będzie" - ale to podejśćie można stosować wtedy, gdy nie ma priorytetowych różnic. Jeśli są, to nie będzie "jakoś", będzie kiepsko...

[hihi]

Napisane przez Melliana

hihi, jakoś się ułoży <tak>. na pewno.

Ja wyszłam za dzieciatego, tez mamy swoje problemy

Napisane przez Melliana

ale dałaś mi do myślenia... gdybym wyszła za poprzedniego faceta, z którym byłam 8 lat, mozliwe, ba, nawet wysoce prawdopodobne że też "rozjechalibyśmy się " na podstawowych rzeczach. Miłość miłością, ale... czułam, że to nie to. Nie da się wszystkich dziur zapchać miłością, bo ona zaczyna w końcu ranić i boleć. Nie da się znosić upokorzeń i ciągle wykłócać. Nie na co dzień, nie całe życie!

Widzisz, właśnie w tym sensie mówię - są tu całe masy dziewczyn na forum, które są z kimś "od lat" i w wieku 25+, mało szczęśliwe uznają, że no skoro są razem juz 4, 8 itd lat, to nic lepszego ich nie spotka, nie maja siły i czasu na budowanie nowego związku, więc niech juz będzie to co jest...

Sama byłam w takim związku, który na początku był piękny i kolorowy, ale się rozjechał strasznie i... całe szczęście, bo trafiłam na mężczyznę o podobnych przekonaniach, wartościach, poglądach, którego bardzo kocham.

Napisane przez Melliana

Wiele osób podejmuje życiowe decyzje zakładając "jakoś to będzie" - ale to podejśćie można stosować wtedy, gdy nie ma priorytetowych różnic. Jeśli są, to nie będzie "jakoś", będzie kiepsko...

Niektórzy tak z rozpędu sa ze sobą...

[Melliana]

tak, jest mi łatwo mówić, bo w porę zwinęłam żagle... nie było niby źle, ale to nie było TO.
Cieszę się, że znalazłam w sobie dość siły, by to przerwać i nie być "z rozpędu"... Cóż, wolałam być po prostu sama, niż nieszczęśliwa

hihi, moja przyjaciółka też jest z "dzieciatym"... domyślam się, o czym piszesz.

[hihi]

Napisane przez Melliana

tak, jest mi łatwo mówić, bo w porę zwinęłam żagle... nie było niby źle, ale to nie było TO.
Cieszę się, że znalazłam w sobie dość siły, by to przerwać i nie być "z rozpędu"... Cóż, wolałam być po prostu sama, niż nieszczęśliwa

No właśnie, mi wielokrotnie zarzucano, że łatwo mi mówić, ale jak już się przez to przeszło, to nie ma się wątpliwości, że było warto, prawda?

Napisane przez Melliana

hihi, moja przyjaciółka też jest z "dzieciatym"... domyślam się, o czym piszesz.

Ogólnie złego słowa powiedzieć nie mogę, bo jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, ale są pewne sprawy, których nigdy nie zrozumiem... i wtedy jest mi źle.

[malin30]

Ale dzisiaj poważny temat rozwinął się tutaj...

[Melliana]

Napisane przez hihi

No właśnie, mi wielokrotnie zarzucano, że łatwo mi mówić, ale jak już się przez to przeszło, to nie ma się wątpliwości, że było warto, prawda? .

oj tak, prawda. Nigdy nie będę tego żałować. Tkwienie w takich związkach to pójście na łatwiznę i po prostu brak odwagi. Jak można nie chcieć walczyć o własne szczęście...?

Napisane przez hihi

Ogólnie złego słowa powiedzieć nie mogę, bo jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, ale są pewne sprawy, których nigdy nie zrozumiem... i wtedy jest mi źle.

niech Ci nie będzie. Jeśli nie masz na coś wpływu, po prostu trzeba to zaakceptować... heh, jak to trudno nieraz zrobić... No ale jak się nie da, to co? Co da zamartwianie się?
Widzisz, u nas problemem jest z kolei relacja rodzice-my. Ja mam siostrę, moi rodzice są "luzakami" i podchodzą inaczej do wielu rzeczy, niż rodzice męża. On jest jedynakiem... jego zachowania i jego rodziców są dla mnie nienormalne czasami, niezrozumiałe, wręcz kretyńskie... Jedyną metodą jest po prostu głęboki wdech i spokojne policzenie do 10 i nie wtrącanie się (choć bywa to trudne - muszę np. zmienać swoje plany).

[hihi]

Napisane przez Melliana

oj tak, prawda. Nigdy nie będę tego żałować. Tkwienie w takich związkach to pójście na łatwiznę i po prostu brak odwagi. Jak można nie chcieć walczyć o własne szczęście...?

Czasami, po latach takiego życia ludzie po prostu nie wiedzą, że można zyc inaczej, że można byc szczęśliwym, że można byc zakochanym itd. Wiem, co sama nie myślałam, że może byc inaczej niż było wtedy. Na szczęście zrozumiałam

Napisane przez Melliana

niech Ci nie będzie. Jeśli nie masz na coś wpływu, po prostu trzeba to zaakceptować... heh, jak to trudno nieraz zrobić...

Oj, wiem, wiem, że nic mi nie będzie, po prostu musze zacisnąć zęby i ugryźć sie w jęzor czasami, aby nie powiedzieć za dużo i iść dalej.
Tak, zaakceptować powinnam, choć w praktyce to piekielnie ciężkie i chwilami, jak już myslę, że ok, przełknełam to, to okazuje się, że wypływa następny hit i znowu trzeba go przetrawić

[Melliana]

Napisane przez hihi

Czasami, po latach takiego życia ludzie po prostu nie wiedzą, że można zyc inaczej, że można byc szczęśliwym, że można byc zakochanym itd. Wiem, co sama nie myślałam, że może byc inaczej niż było wtedy. Na szczęście zrozumiałam

ja też. Ale jak można nie pamiętać o tym, jak ma się lat 20 parę... jest przecież tyle czasu... jest go także wiele w wieku lat 30, 40, 50

Napisane przez hihi

Oj, wiem, wiem, że nic mi nie będzie, po prostu musze zacisnąć zęby i ugryźć sie w jęzor czasami, aby nie powiedzieć za dużo i iść dalej.
Tak, zaakceptować powinnam, choć w praktyce to piekielnie ciężkie i chwilami, jak już myslę, że ok, przełknełam to, to okazuje się, że wypływa następny hit i znowu trzeba go przetrawić

no - znam to doskonale Ale cóż, nie wolno nam zapominać, że ta druga osoba ma jednak SWOJE WŁASNE życie, mimo wszystko, mimo to, że dzieli je z nami...

[hihi]

Napisane przez Melliana

no - znam to doskonale Ale cóż, nie wolno nam zapominać, że ta druga osoba ma jednak SWOJE WŁASNE życie, mimo wszystko, mimo to, że dzieli je z nami...

Gorzej, jak okazuje się, że ta druga osoba nie może przełknąć tego co wychodzi, mimo, że teoretycznie powinna...

Bo ja to tak rykosztem i w sumie dlatego mnie to rusza, że jestem z tą druga stroną i nic więcej nie mogę, jak wspierać w tym całym cyrku...