Brak oświadczyn i... brak seksu

[kennedy]

Skoro sredni owam idzie to po co ma sie oswoadczac?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ciasteczkoowypotwor]

Napisane przez kennedy

Skoro sredni owam idzie to po co ma sie oswoadczac?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W tych 3 przypadkach poszło nam średnio. I chyba sobie nie wyjaśniliśmy wszystkiego do końca, jak mi się wydawało. Poza tym jesteśmy całkiem zgodną parą.
Może ja mam w sobie za dużo żalu i dlatego to tak wszystko wygląda teraz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lolita96]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Możesz wierzyć w co chcesz. Nie żebram o zaręczyny, powiedziałam o tym tylko w tych trzech przypadkach. Co więcej, nie wiedzę w tym nic złego.
Co do pieniędzy na ślub - w moich stronach jest tak, że to rodzice PM finansują ślub i wesele. Więc choćbym miała i 100tys odlozone na ten cel, Tato mi nie pozwoli za nic zapłacić.
Sprawy z mieszkaniem... No cóż. Dla mnie nie jest żadną deklaracja kredyt na 30 lat. Więcej - byłabym bardzo głupia biorąc kredyt na mieszkanie w takiej sytuacji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W takim razie powód takiego stanu rzeczy jest dosyć oczywisty. On po prostu nie chce się jeszcze hajtac i ma do tego prawo, ew. nie z Tobą

[siabra]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

W tych 3 przypadkach poszło nam średnio. I chyba sobie nie wyjaśniliśmy wszystkiego do końca, jak mi się wydawało. Poza tym jesteśmy całkiem zgodną parą.
Może ja mam w sobie za dużo żalu i dlatego to tak wszystko wygląda teraz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

właśnie o ten Twój żal chodzi. Myślę, że on ma w sobie taki sam żal o to naciskanie itd. Rozmowa. Tylko rozmowa może coś tu naprawić.

[ciasteczkoowypotwor]

Napisane przez lolita96

W takim razie powód takiego stanu rzeczy jest dosyć oczywisty. On po prostu nie chce się jeszcze hajtac i ma do tego prawo, ew. nie z Tobą

Ma do tego prawo a ja mam prawo do odpowiedzi. Na razie nie usłyszałam, że nie chce, bo to za szybko. Albo że chce, ale nie ze mną

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kennedy]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

W tych 3 przypadkach poszło nam średnio. I chyba sobie nie wyjaśniliśmy wszystkiego do końca, jak mi się wydawało. Poza tym jesteśmy całkiem zgodną parą.
Może ja mam w sobie za dużo żalu i dlatego to tak wszystko wygląda teraz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I on to czuje. Na pewno.

Oswiadczac sie powinno jak jest dobrze swietnie i nie ma sie zalow

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Poza tym jesteśmy całkiem zgodną parą.

No i to "poza tym" jest tu mega problemem. Wy macie mnóstwo nieprzerobionych, nieprzegadanych tematów, frustracji, powodów dla których postępujecie w taki czy inny sposób, których to powodów nie zna druga strona.

[lolita96]

Napisane przez elvegirl

I też byś lubemu nic o swoich planach mieszkaniowych nie powiedziała?

Jasne, ze bym powiedziała. Gdybym kupowała mieszkanie pewnie trajkotalabym o tym wszystkim dookoła
No chyba , ze byłoby to na zasadzie niespodzianki
może on miał jakiś powód dla którego nie powiedział o tym Autorce ? Chociażby mogl powstrzymywac go fakt, że to nie było nic pewnego, w końcu ostatecznie nic z kupna nie wyszło

[ciasteczkoowypotwor]

Tak poza tematem. Śledziłam wątek, który przed chwilą zamknęła elvegirl i tak się zastanawiam... Skąd się biorą takie wredne babole jak tam. Autorce tamtego wątku było pewnie tak samo trudno wywlekać to wszystko na światło dzienne, a one sobie urządziły z niej pośmiewisko. Ze mnie z resztą pod koniec też. Żałosne...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez lolita96

może on miał jakiś powód dla którego nie powiedział o tym Autorce ?

No właśnie. Tam w szafie na bank jakiś trup siedzi i śmiedzi

[ciasteczkoowypotwor]

Napisane przez lolita96

Jasne, ze bym powiedziała. Gdybym kupowała mieszkanie pewnie trajkotalabym o tym wszystkim dookoła
No chyba , ze byłoby to na zasadzie niespodzianki
może on miał jakiś powód dla którego nie powiedział o tym Autorce ? Chociażby mogl powstrzymywac go fakt, że to nie było nic pewnego, w końcu ostatecznie nic z kupna nie wyszło

Może miał, ale wyszło jak wyszło i dowiedziałam się przy jego tacie. Wolałabym dowiedzieć się pierwsza...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[cava]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Ale ja nigdy nie miałam z tym problemu. Problem powstał po tych kłótniach...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może i tak, ale dla mnie jako drugiej strony, byłby to duży sygnał na nie.

sama przemyśl jak to u Was wygląda i jakie może mieć konsekwencje w przypadku jednak zostania ze sobą.
czegos oczekujesz, nie dostajesz tego, kłócicie się, dalej nie dostajesz, szlaban na seks.
Moze świadomie, moze nie, ale szlaban.
Druga strona ma info następujące: jak nie robię czego ona chce, nie ma seksu.

Szczerze- gdyby partner przestał ze mna sypiac przed nawet jeszcze zaręczynami, to serio bym rozkminiała, czy chce tak zyć i nie rwała się do deklaracji.

Nie usprawiedliwiam twojego chłopaka w żaden sposób, po prostu, jesteście na takim etapie jeszcze związku, ze jak sie widzi problemy, to wręcz _należy_ się zastanowić, jaki dalszy scenariusz życia razem one zwiastują.

Piszesz ze on nie rozmawia, ale Ty też nie ciagniesz rozmowy jak ona zagaja, tylko odpalasz złośliwościami i do niego i przy nim do postronnych ludzi. jesteś (cie?) nielojalni wzgledem siebie, dla związku to gwoździe do trumny.
Dlaczego na jego pytanie "co Ty na to" nie powiedziałaś szczerze co Ty na to? Przecież Ty na to, ze jest Ci przykro ze jesteście ze sobą tyle i nie przechodzicie na kolejny etap. Może by powiedział wtedy szczerze dlaczego? Moze on nie chce składa deklaracji póki jesteście be zmieszkania i szansy na nie? Bo tak mi wygląda po tej próbie nabycia mieszkania z MDM, ale owszem, mogę sie mylić.
Nie rozumiem, dlaczego skoro twoi rodzice sa skłonni wyskoczyć z kasy na weselisko , to nie mogli Ci pozyczyć np 15 tysi, jego 15 tysi (w sumie te 30 na wkład), macie na wkład, on bierze kredyt na siebie, ale kupujecie jako 2 współwłaścicieli (notariusz sobie poradzi ze spisaniem wiażącej umowy) i płacicie raty za mieszkanie ze wspólnych dochodów z których przecież i tak się utrzymujecie i płacicie wynajem

Ty tez się zastanów, czy na pewno chcesz z tym mężczyzną spędzić życie, czy tak ze sobą trwacie bo kiedyś zaczęliście i tak już samo leci siłą bezwładu a Tobie zależy już bardziej na samych zaręczynach a nie związku konkretnie z nim.

Bo miedzy wami to za dobrze nie jest. nawarstwiło się tyle obustronnych wyrządzonych sobie nawzajem przykrości, problemów, kłótni, wątpliwości i uraz, ze ciężko wam będzie sobie o wybaczyć. I trzeba się liczyć z tym, ze wybaczenie nie oznacza amnezji. Te chwile już z wami zostaną na zawsze, jesli wy ze sobą zostaniecie, czy będziesz umiała z nimi ewentualnie żyć?
Zaręczyny tego nie załatwią, zresztą, kto poważny leci sie zaręczać jak w związku jest beznadziejnie?


Naprawdę powinnaś w tym momencie przestać się zastanawiać kiedy zaręczyny i ślub, a zacząć zastanawiać, czy ten związek ma sens i jest do uratowania.

[elvegirl]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Skąd się biorą takie wredne babole jak tam.

Trochę z nudów, trochę z wrednych charakterów, a trochę z tego, z czego się biorą afery i wzajemne krzywdzenie w Twoim związku - z rosnącej frustracji. Jak się widzi kolejny wątek, w którym autorka skupia się na tak na dobrą sprawę dupereli, lekceważąc kwestie bardzo poważne i ważne, to jednej ręce opadają, druga wyłącza kompa i idzie na spacer, trzecia idzie nalać sobie kielicha, czwarta pisze posta, który często w założeniu ma być na otrzeźwienie. I wychodzi jak wychodzi.

---------- Dopisano o 20:42 ---------- Poprzedni post napisano o 20:42 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Dokładnie. A bez komunikacji żaden związek się nie uda :/

[siabra]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Może miał, ale wyszło jak wyszło i dowiedziałam się przy jego tacie. Wolałabym dowiedzieć się pierwsza...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Powinnaś się pierwsza dowiedzieć. Tu nie ma dyskusji

[adult90]

Moim zdaniem on nie chce Ciebie za żonę... głównie z powodu nieudanego życia seksualnego. A to oznacza, że nie jesteś akceptowana przez niego w pełni...

Na prawdę nie wiem co Ci poradzić... z jednej strony rozumiem, że on nie chce mieć kobiety z którą nie może mieć częstego seksu... ale z drugiej strony to jest krzywdzące i źle o nim świadczy - bo wodzi Cię za nos i nie wiadomo, czy to wszystko co mówi jest z przyzwyczajenia czy rzeczywiście bardzo kocha ale męczy się kulejącą sferą seksualną.

Dlaczego nie zrezygnowałaś z hormonów wcześniej, skoro wiesz że tak bardzo Ci nie służą? Wkładka dla nieródek w Twoim przypadku może wszystko zmienić.


Co do słów które Twój chłopak wypowiedział:
moja miłość do niego w tym momencie by osłabła.

Moja rada dla Ciebie: przemyśl, czy on w ogóle zasługuje na to by być Twoim mężem?

[ciasteczkoowypotwor]

Napisane przez cava

Może i tak, ale dla mnie jako drugiej strony, byłby to duży sygnał na nie.

sama przemyśl jak to u Was wygląda i jakie może mieć konsekwencje w przypadku jednak zostania ze sobą.
czegos oczekujesz, nie dostajesz tego, kłócicie się, dalej nie dostajesz, szlaban na seks.
Moze świadomie, moze nie, ale szlaban.
Druga strona ma info następujące: jak nie robię czego ona chce, nie ma seksu.

Szczerze- gdyby partner przestał ze mna sypiac przed nawet jeszcze zaręczynami, to serio bym rozkminiała, czy chce tak zyć i nie rwała się do deklaracji.

Nie usprawiedliwiam twojego chłopaka w żaden sposób, po prostu, jesteście na takim etapie jeszcze związku, ze jak sie widzi problemy, to wręcz _należy_ się zastanowić, jaki dalszy scenariusz życia razem one zwiastują.

Piszesz ze on nie rozmawia, ale Ty też nie ciagniesz rozmowy jak ona zagaja, tylko odpalasz złośliwościami i do niego i przy nim do postronnych ludzi. jesteś (cie?) nielojalni wzgledem siebie, dla związku to gwoździe do trumny.
Dlaczego na jego pytanie "co Ty na to" nie powiedziałaś szczerze co Ty na to? Przecież Ty na to, ze jest Ci przykro ze jesteście ze sobą tyle i nie przechodzicie na kolejny etap. Może by powiedział wtedy szczerze dlaczego? Moze on nie chce składa deklaracji póki jesteście be zmieszkania i szansy na nie? Bo tak mi wygląda po tej próbie nabycia mieszkania z MDM, ale owszem, mogę sie mylić.
Nie rozumiem, dlaczego skoro twoi rodzice sa skłonni wyskoczyć z kasy na weselisko , to nie mogli Ci pozyczyć np 15 tysi, jego 15 tysi (w sumie te 30 na wkład), macie na wkład, on bierze kredyt na siebie, ale kupujecie jako 2 współwłaścicieli (notariusz sobie poradzi ze spisaniem wiażącej umowy) i płacicie raty za mieszkanie ze wspólnych dochodów z których przecież i tak się utrzymujecie i płacicie wynajem

Ty tez się zastanów, czy na pewno chcesz z tym mężczyzną spędzić życie, czy tak ze sobą trwacie bo kiedyś zaczęliście i tak już samo leci siłą bezwładu a Tobie zależy już bardziej na samych zaręczynach a nie związku konkretnie z nim.

Bo miedzy wami to za dobrze nie jest. nawarstwiło się tyle obustronnych wyrządzonych sobie nawzajem przykrości, problemów, kłótni, wątpliwości i uraz, ze ciężko wam będzie sobie o wybaczyć. I trzeba się liczyć z tym, ze wybaczenie nie oznacza amnezji. Te chwile już z wami zostaną na zawsze, jesli wy ze sobą zostaniecie, czy będziesz umiała z nimi ewentualnie żyć?
Zaręczyny tego nie załatwią, zresztą, kto poważny leci sie zaręczać jak w związku jest beznadziejnie?


Naprawdę powinnaś w tym momencie przestać się zastanawiać kiedy zaręczyny i ślub, a zacząć zastanawiać, czy ten związek ma sens i jest do uratowania.

Bo ja nie chcę kupować mieszkania na pół z kimś, kto nie planuje (przynajmniej na razie) swojej przyszłości ze mną. Może to głupie i staroświeckie podejście, ale mieszkanie wolę kupić po ślubie. I raczej bez pomocy rodziców.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siabra]

BTW On ma 26 lat dopiero. Dziewczyny w tym wielu marza juz o obrączce i zawiniątku w kołysce a faceci niekoniecznie. To też musisz wziąc pod uwagę

[bbrownie]

Ja np. nie rozumiem, jak możesz mieć pretensje o to, że facet chce kupić mieszkanie i chce je mieć na własność, skoro robi to przed zawarciem małżeństwa z Tobą i to normalne, że to mieszkanie będzie jego.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Bo ja nie chcę kupować mieszkania na pół z kimś, kto nie planuje (przynajmniej na razie) swojej przyszłości ze mną. Może to głupie i staroświeckie podejście, ale mieszkanie wolę kupić po ślubie. I raczej bez pomocy rodziców.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie bardzo ogarniam. przecież jakbyście się dogadali jak ludzie, to kupno mieszkania wspólnego raczej by wynikało z planowania wspólnej przyszłości
Ale nie ważne w sumie.

Fakt faktem, ze teraz po tym wszystkim, raczej nie wygląda na to ze takie plany są.
Przemyśl sobie, czy TY! jeszcze planujesz przyszłość z nim? Czy go jeszcze na tyle kochasz i jesteś przede wszystkim w stanie mu to wszytko wybaczyć i najważniejsze: sama się z tym poukładać, żeby planować przyszłość z nim.

czy nie jesteś już na etapie toksyka, dociskając po prostu tylko w celu dopięcia swego po trupach.
Bo serio, może nie ma o co walczyć.
Bo moze nawet jak dostaniesz ten pierscionek, ślub, to jedyne co to da, to rozwód.

[Fortuna1]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Bo prezerwatywy zawiodły nas już 2 razy, a ja nie chcę znowu przeżywać tego stresu i jeździć po lekarzach w sprawie tabletki 72h po. O innej metodzie, tj. władce, myślimy i w przyszłym tygodniu mam zamiar wybrać się do ginekologa i to omówić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Teraz dostępna jest bez recepty tabletka ellaone.

Najpierw rozwiazcie problemy z seksem. A w międzyczasie dowiedz się, z jakiej strony tż czuje presję. A później myśl o pierścionku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siabra]

Napisane przez Fortuna1

Teraz dostępna jest bez recepty tabletka ellaone.

Najpierw rozwiazcie problemy z seksem. A w międzyczasie dowiedz się, z jakiej strony tż czuje presję. A później myśl o pierścionku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

brak seksu nie jest przyczyną ich problemów tylko skutkiem.

[Azbi]

Napisane przez elvegirl

Trochę z nudów, trochę z wrednych charakterów, a trochę z tego, z czego się biorą afery i wzajemne krzywdzenie w Twoim związku - z rosnącej frustracji. Jak się widzi kolejny wątek, w którym autorka skupia się na tak na dobrą sprawę dupereli, lekceważąc kwestie bardzo poważne i ważne, to jednej ręce opadają, druga wyłącza kompa i idzie na spacer, trzecia idzie nalać sobie kielicha, czwarta pisze posta, który często w założeniu ma być na otrzeźwienie. I wychodzi jak wychodzi.

---------- Dopisano o 20:42 ---------- Poprzedni post napisano o 20:42 ----------


Dokładnie. A bez komunikacji żaden związek się nie uda :/

Nie wiadomo czy się wypowiadać czy może autorkę odesłać do zamkniętego wątku bo sytuacja jest podobna . Brak rozmowy i porozumienia w związku oraz zwykłej szczerości i szacunku wobec siebie i na takich chwiejących fundamentach autorka chce legalizować związek . Brak deklaracji ze strony faceta śmiem twierdzić nie wynika z tego że on nie chce ślubu czy że nie chce z autorką i że jej nie kocha ale on porostu widzi te pękające fundamenty związku i jak ma na nich postawić związek małżeński.

Autorko jeśli się kochacie i chcecie dalej ze sobą być to musicie bardzo dużo rozmawiać , omówić każdy problem , otworzyć się wzajemnie na siebie, powiedzieć wprost co was boli ale nie krzykiem tylko zachować spokój, nie obrażać się za usłyszane słowa tylko próbować rozwiązywać problemy , trochę kompromisu też potrzebne jest w związku.
Ty musisz zastanowić się czy właśnie ten brak ochoty na sex to tabletki czy problemy w związku czy może ten facet już cię nie pociąga i uczucia wygasły a zostało przyzwyczajenie .
Musisz naprawdę dużo pytań sobie zadać co ty naprawdę oczekujesz od związku, od małżeństwa i czy ten facet spełnia twoje oczekiwania.

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

A ja powiem ci szczerze, ze w takie ''na tyle obnizone libido wywolane tabletkami antykoncepcyjnymi, ze zwiazek dwojki mlodych ludzi zaczyna sie sprowadzac do namiastki seksu raz na kilka miesiecy'' zwyczajnie nie wierze.

Co to u was znaczy? W ogole nie probujecie? On caluje cie w szyje, a ty mowisz ''nie mam ochoty'', czy w ogole nikt juz niczego nie inicjuje? Dobra, DLUGA gra wstepna, klimat, masaz, ewentualnie lubrykant jesli sa problemy z suchoscia pochwy (a to jest czesty problem przy tabletkach) - probowaliscie? A moze on probowal, a ty od razu zamykalas mu droge, bo ''przeciez wiesz, ze nie mam ochoty, bo tabletki'' ? Niskie libido to nie jest pas cnoty, ktory zamyka sie na klodke i do ktorego nie ma kluczyka. Juz nie mowiac o tym, ze na twoim miejscu nie ''myslalabym'' o wkladce domacicznej po kilku miesiacach problemow, tylko zastanowilabym sie nad tym juz wczesniej.

Ja wiem, ze zaraz posypia sie komentarze, ze on jest egoista, bo nie rozumie jej problemow zdrowotnych itd itd... Ale mimo wszystko seks jest najintymniejsza forma interakcji miedzy partnerami i jesli nagle zaczyna go brakowac w zwiazku to jak tu nie czuc sie sfrustrowanym? Nie kazdy potrafi zyc bez seksu. Nie kazdy potrafi spogladac na swoja kobiete, ktora strasznie mu sie podoba, i nie moc nic zrobic, bo go odpycha.

[rembertowa]

Ty nie chcesz z nim sypiać, bo on nie chce Ci się oświadczyć, a on nie chce Ci się oświadczyć, bo Ty nie chcesz z nim sypiać. Rzeczywiście, nic tylko ślubować miłość do grobowej deski.

Podzielę się taką uwagą ogólną: wizażowe wątki o braku pierścionków powstają w kontekście związków, które w zasadzie są trupami. Radzę przy tej okazji zastanowić się, dlaczego w ogóle kontemplujesz tę sprawę, to znaczy: co załatwia Ci zżymanie się na brak oświadczyn. Akcja z mieszkaniem to wielka, wyjąca syrena alarmowa - a Ty przeszłaś nad nią do porządku dziennego, bo chłopcu nie udało się kupić mieszkania. Problem nie zniknął, ale udajesz, że nauczyłaś się obchodzić słonia w salonie.

Do tego, żeby wspólnie kupić mieszkanie nie jest potrzebny ślub - są potrzebne odpowiednie zapisy w akcie notarialnym. Owszem, brak ślubu może przeszkadzać w kontekście określonych programów czy wymagań teściowych in spe, ale jak ludzie planują ze sobą przyszłość, ufają sobie i czują się bezpiecznie w związku, to się rezygnuje z publicznej lub rodzinnej pomocy - bo partner / partnerka są ważniejsi. Ślub to dziesięć minut w urzędzie, trochę formalnych uproszczeń i możliwość włóczenia się po sądach w razie zmiany planów na przyszłość. Oświadczyny nie są gwarancją poważnego traktowania przez przyszłego małżonka, a ślub nie jest gwarancją na przyszłość. Udanemu związkowi brak ślubu nie zaszkodzi, nieudanemu ślub nie pomoże. Koncentrujesz się na wisience na torcie - a tort jest z lekka nieświeży, żeby nie powiedzieć, parafrazując klasyków, że zalatuje trupem.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[KiszkaPasztetowa]

Napisane przez rembertowa

Ty nie chcesz z nim sypiać, bo on nie chce Ci się oświadczyć, a on nie chce Ci się oświadczyć, bo Ty nie chcesz z nim sypiać. Rzeczywiście, nic tylko ślubować miłość do grobowej deski.

Podzielę się taką uwagą ogólną: wizażowe wątki o braku pierścionków powstają w kontekście związków, które w zasadzie są trupami. Radzę przy tej okazji zastanowić się, dlaczego w ogóle kontemplujesz tę sprawę, to znaczy: co załatwia Ci zżymanie się na brak oświadczyn. Akcja z mieszkaniem to wielka, wyjąca syrena alarmowa - a Ty przeszłaś nad nią do porządku dziennego, bo chłopcu nie udało się kupić mieszkania. Problem nie zniknął, ale udajesz, że nauczyłaś się obchodzić słonia w salonie.

Do tego, żeby wspólnie kupić mieszkanie nie jest potrzebny ślub - są potrzebne odpowiednie zapisy w akcie notarialnym. Owszem, brak ślubu może przeszkadzać w kontekście określonych programów czy wymagań teściowych in spe, ale jak ludzie planują ze sobą przyszłość, ufają sobie i czują się bezpiecznie w związku, to się rezygnuje z publicznej lub rodzinnej pomocy - bo partner / partnerka są ważniejsi. Ślub to dziesięć minut w urzędzie, trochę formalnych uproszczeń i możliwość włóczenia się po sądach w razie zmiany planów na przyszłość. Oświadczyny nie są gwarancją poważnego traktowania przez przyszłego małżonka, a ślub nie jest gwarancją na przyszłość. Udanemu związkowi brak ślubu nie zaszkodzi, nieudanemu ślub nie pomoże. Koncentrujesz się na wisience na torcie - a tort jest z lekka nieświeży, żeby nie powiedzieć, parafrazując klasyków, że zalatuje trupem.

zgadzam sie w 100% tylko zastanawiam sie czy autorka serio tgo wszystkiego nie widzi czy moze jest az tak naiwna i chce tego wszystkiego nie widziec

[szminkinagodzinki]

Z tego, co opisujesz, to faktycznie w pewnym sensie masz większe problemy niż brak tego nieszczęsnego pierścionka na palcu. Moim zdaniem głównym problemem jest u was brak komunikacji. Swoje potrzeby i oczekiwania trzeba sygnalizować na bieżąco i wprost. Mój TŻ oświadczył mi się po 3 miesiącach znajomości (i to jeszcze takiej, która w dużej części miała miejsce na odległość). Było to niezwykle spontaniczne i urocze, ale również symboliczne. Bez pierścionka, pół-żartem, pół-serio. Pół roku później, dokładnie w tę samą gwiazdkę, co ty - zobaczyłam pod choinką dokładnie takie same pudełeczko sygnalizujące biżuterię. Pomyślałam sobie: ocho, teraz będzie oficjalnie. Ale nie, to też były kolczyki I tak, też czułam się zawiedziona. Ale jeszcze nic nie mówiłam, mieszkaliśmy razem, ale nasz staż był na tyle mały, że uznałam za nieracjonalne domagać się od niego wielkich deklaracji, choć oczywiście w codziennych rozmowach było dla nas naturalne, że planujemy spędzić ze sobą resztę życia. Potem takiego wielkiego momentu spodziewałam się w wakacje - TŻ specjalnie opłacił z własnej kieszeni super miejsce na weekendowy wyjazd. Myślę sobie: ocho, to teraz. Ale nie, znowu, nie. Co nie zmienia faktu, że było fantastycznie.
Jednak po tej sytuacji już troszkę się zniecierpliwiłam. I najzwyczajniej - zaczęłam mówić na głos o moich oczekiwaniach. Że tamte oświadczyny ponad rok temu były super fajne i romantyczne, ale jednak chciałabym kurczę tak oficjalnie i tradycyjnie, z pierścionkiem. Trochę pomędziłam, on trochę pomędził. Jakiś czas później, podczas wizyty w centrum handlowym, spontanicznie weszliśmy do jubilera, wybrałam sobie pierścionek, TŻ jakiś czas pochodził za rozmiarem i jeszcze przed nowym rokiem, niejako odtwarzając pierwsze oświadczyny - złożył mi propozycję nie do odrzucenia
Dla niektórych takie rozwiązanie sprawy może wydawać się mało romantyczne, ale moim zdaniem proste komunikowanie swoich oczekiwań sprawia, że związek z drugim człowiekiem staje się bajecznie prosty. Przecież komunikaty między słowami, mówione półgębkiem lub metaforycznie po prostu nie zdają rezultatu. Każdy inaczej odbiera rzeczywistość, dlatego komunikację trzeba uprościć do maksimum, aby te dwa światy po prostu się spotkały.
Dlatego naciskaj na rozmowy - jasne i klarowne o wzajemnych oczekiwaniach. Jeśli nauczycie się ze sobą rozmawiać - on nie będzie się czuł zaszczuty ciągłymi aluzjami do zaręczyn, a ty nie zostaniesz zaskoczona informacją, że twój TŻ planuje kupić mieszkanie (to zagranie z jego strony było faktycznie poniżej pasa). Acz nie zazdroszczę postawy teściowej (swoją drogą, może jej zachowanie jest uzasadnione np. tym, że kiedy w związku jest dobrze, to się tym nie chwalimy, a kiedy jest źle - trąbimy o tym naokoło. Jeśli synek ma tendencje do żalenia się mamie, kiedy w związku nie wychodzi, to kobieta może mieć po prostu fałszywy obraz waszych relacji. Pogadaj o tym z TŻ, popracuj nad relacjami z teściową, bo już niejedna matka pogrzebała związek synka "dla jego dobra").
Odnośnie seksu - jeżeli faktycznie uprawiacie seks raz w miesiącu, to masakra i w pewnym sensie nie dziwię się twojemu partnerowi, że coraz bardziej traci humor. Ja czuję seksualną frustrację, kiedy, z powodu różnych obowiązków, zmęczenia, niedogrania, itd, nie uprawiamy seksu od trzech dni, a po tygodniu wpadam w stan zniechęcenia i otępienia. Seks napędza do życia, warto go uprawiać jak najwięcej i w jak najlepszej jakości.
ALE byłam tam gdzie ty. Ginekologia w Polsce leży. Kiedy powiedziałam mojej ginekolożce po pół roku brania tabletek, że słabnie mi libido, skwitowała tylko "jeszcze się pani zachce". Po ponad trzech latach brania tabletek, seks mógłby dla mnie nie istnieć. Od czasu do czasu dawałam mojemu ówczesnemu TŻ, za przeproszeniem, d***, dla świętego spokoju. Ja byłam sfrustrowana i on. Nałożyło się na to wiele innych problemów w związku i w końcu się rozstaliśmy. W związku z czym przestałam brać tabletki - boom. Libido skoczyło mi do góry jak królicy. Niestety odstawienie hormonów ma też bardzo negatywne skutki - moja cera była zaorana. Przypominałam kolegę z gimnazjum, któremu zawsze współczułam pryszczy na całej twarzy. A nigdy wcześniej nie miałam problemów z cerą! Włosy wypadały mi garściami, stały się słabe i matowe. Przytyłam. Ale przynajmniej chciało mi się seksu, jak nigdy. Dopiero po roku powoli, powoli stan mojej cery zaczął wracać do normy. Wtedy poznałam mojego TŻ - i co tu poradzić? Znów trzeba było wrócić do tabletek. Zarzekałam się, że nigdy więcej, ale ostatecznie nie ma bardziej komfortowej alternatywy dla stałych partnerów. To strasznie dobijające, ale prawdziwe. Poszłam prywatnie do ginekologa, wyłożyłam jej moje wcześniejsze doświadczenia. Wypisała mi niby łagodniejszy specyfik - Medinette. Biorę go już od półtora roku i póki co moje libido jest kwitnące.
Dlatego z mojej strony - polecam ci zrobić przerwę w braniu leków antykoncepcyjnych. Przemęczysz się, ale samo libido powinno wzrosnąć. A potem spróbować jeszcze raz. Wyszukać ginekologa o dobrych opiniach. I próbować, w końcu powinnaś znaleźć lek dla siebie. A jeśli się nie uda - po prostu zmień metodę antykoncepcji. Spirale, plastry (niby wydzielają mniej hormonu), krążki domaciczne. Zawalcz o to libido, bo naprawdę warto. Dobrze wychędożony człowiek, to szczęśliwy człowiek, a seks raz na miesiąc, to jednak troszkę dramat. Nawet biorąc pod uwagę, że każdy ma trochę inne potrzeby seksualne.
Podsumowując - jasne klarowne ROZMOWY (nie możecie poprzestać na laurach, trzeba pracować nad tym calutki czas, trzeba zwalczać w sobie chęć do zabawy w kotka i myszkę) o bieżących oczekiwaniach i uczuciach względem partnera, zachęcanie do takiej samej otwartości drugą stronę i dłuższa przerwa w braniu tabletek. To są moje dwie proste, ale sprawdzone porady Szczerze życzę powodzenia.

[201711301501]

Napisane przez ciasteczkoowypotwor

Bo ja nie chcę kupować mieszkania na pół z kimś, kto nie planuje (przynajmniej na razie) swojej przyszłości ze mną. Może to głupie i staroświeckie podejście, ale mieszkanie wolę kupić po ślubie. I raczej bez pomocy rodziców.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A co daje Ci kupno mieszkania PO ślubie? Dokładnie to samo. Zero pewności czy za rok, 5 czy 25 lat będziecie razem. Znam pary, które kupowały wspólnie mieszkanie bez ślubu. Niektóre związki przetrwały, inne nie.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta