Nie czuję się dobrze w tym związku. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-02-24, 23:02   #1
LittleBurn09
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 2

Nie czuję się dobrze w tym związku.


Cześć, mam 21 lat, studiuję i od pół roku jestem w związku, który zupełnie nie spełnia moich oczekiwań.

Swojego chłopaka poznałam na studiach właśnie. Wylądowaliśmy w jednej grupie po tym, jak zmieniłam kierunek. Na samym początku nie zwracałam na niego uwagi, to on wyszedł z inicjatywą. No i cóż, im bardziej się poznawaliśmy, tym bardziej zaczął mi się podobać. Fizycznie jest moim ideałem, kręci mnie, emocjonalnie, psychicznie również do siebie pasujemy, poglądy mamy podobne, wizję świata także. Niby wszystko jest ok.

... Ale ja nawet nie wiem, jakim cudem my wytrzymaliśmy ze sobą nawet te pół roku. Jest nijak. Jałowo. Na początku byłam bardzo szczęśliwa, teraz zaczynam coraz to częściej czuć się samotna. Sama. Zupełnie.

On jest bardzo dobrym i kochającym chłopakiem. Ma wady, których jestem świadoma, zaakceptowałam je. Na początku bardzo mnie irytowały, teraz najzwyczajniej w świecie chyba udaję, że tego nie widzę i to olewam.

Chodzi mi przede wszystkim o jego podejście do studiów. To inteligentny, ale potwornie leniwy facet. Odkąd tylko je zaczął miał je gdzieś, ale zdawał, ledwo, ale zdawał. Uważam, że w związku ludzie powinni ciągnąć siebie do góry, toteż od momentu, gdy jesteśmy razem obiecał mi, że weźmie się za siebie i podejdzie do tematu poważnie. Skończyło się na masie egzaminów w sesji poprawkowej, w pewnej chwili okazało się, że może nie przejść na kolejny semestr. Gdyby nie wyrozumiałość i litość ze strony jednego wykładowcy tak by się stało. W ostatecznym rozrachunku "na farcie" przeszedł, studiujemy razem dalej.

Kolejnym aspektem jest alkohol. Mój luby bardzo z nim przesadzał. Nie jest agresywny po wypiciu, nic z tych rzeczy, po prostu był okres, kiedy potrafił chlać dzień w dzień. Poprosiłam, by to zmienił. Nie pije już tak, jak kiedyś, niemniej jednak w dalszym ciągu wychodząc na imprezy (4-5 razy w miesiącu) wraca do domu w takim stanie, że szkoda gadać, ale już i na ten temat przestałam się wypowiadać. Chyba po prostu się z tym pogodziłam.

No i teraz najważniejsze, właśnie to, co chyba potęguje moje uczucie samotności - jest bardzo średnio, jeżeli chodzi o pomoc w kwestii jakichkolwiek problemów. Jestem osobą, która buduje relację głównie na głębokich rozmowach, jak złapię z kimś wspólny język, to mogę nic nie robić, a przegadać cały dzień - i czuję się szczęśliwa.

Tutaj natomiast parę razy żaliłam się z różnych problemów (od razu mówię, że nie jestem typem osoby, która non stop narzeka, nie marudzę wiecznie, po prostu od czasu do czasu mam gorszy dzień, a komu mam się wypłakać, jak nie najbliższej memu sercu osobie?). Nie spotykałam zrozumienia. Mój chłopak z reguły odpowiadał, że nie wie, jak mi pomóc, choć bardzo by chciał i mówił, żebym nie zapomniała, że jest przy mnie i mnie wspiera. Widzę to, że się stara. Nie chce źle. Ale może z drugiej strony to ze mną jest coś nie tak, skoro chciałabym usłyszeć od niego inne słowa, niż "nie wiem jak Ci pomóc, ale kocham Cię bardzo".

Oprócz tego wszystko jest chyba dobrze. Mamy dobry seks, fizycznie bardzo mi się podoba, mamy o czym rozmawiać. Po prostu mam wrażenie, że ten powyższy aspekt dominuje nad całą resztą.

Jestem do niego bardzo przywiązana. Nie wyobrażam sobie dnia bez rozmowy z nim. Wiem, że on też nie. Mówi mi, że mnie kocha, jak się długo nie widzimy mówi, że tęskni, że bardzo mu mnie brakowało. Problem polega na tym, że ja nie wiem, czy go kocham. Nie wiem, czy to jest miłość, brakuje mi czegoś. Czasami mam wrażenie (które też od siebie oddalam tak bardzo, jak tylko mogę), że weszłam w ten związek w obawie przed samotnością właśnie, bo bałam się, że nikt mnie już więcej nie pokocha - wiem, brzmi idiotycznie zważywszy na mój wiek, ale tak czuję.

Nie zrozumcie mnie źle - ja nie chcę go zostawiać, mam z nim silną więź. Po prostu chciałabym, żeby nadszedł w końcu dzień, kiedy wstanę rano i będę mogła w stu procentach powiedzieć sobie, bez żadnych wątpliwości, że go kocham. Ale taki dzień jeszcze nie nadszedł.

Co ja mogę zrobić, by było lepiej?
LittleBurn09 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 13:57   #2
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Cytat:
Napisane przez LittleBurn09 Pokaż wiadomość
Cześć, mam 21 lat, studiuję i od pół roku jestem w związku, który zupełnie nie spełnia moich oczekiwań.

Swojego chłopaka poznałam na studiach właśnie. Wylądowaliśmy w jednej grupie po tym, jak zmieniłam kierunek. Na samym początku nie zwracałam na niego uwagi, to on wyszedł z inicjatywą. No i cóż, im bardziej się poznawaliśmy, tym bardziej zaczął mi się podobać. Fizycznie jest moim ideałem, kręci mnie, emocjonalnie, psychicznie również do siebie pasujemy, poglądy mamy podobne, wizję świata także. Niby wszystko jest ok.

... Ale ja nawet nie wiem, jakim cudem my wytrzymaliśmy ze sobą nawet te pół roku. Jest nijak. Jałowo. Na początku byłam bardzo szczęśliwa, teraz zaczynam coraz to częściej czuć się samotna. Sama. Zupełnie.

On jest bardzo dobrym i kochającym chłopakiem. Ma wady, których jestem świadoma, zaakceptowałam je. Na początku bardzo mnie irytowały, teraz najzwyczajniej w świecie chyba udaję, że tego nie widzę i to olewam.

Chodzi mi przede wszystkim o jego podejście do studiów. To inteligentny, ale potwornie leniwy facet. Odkąd tylko je zaczął miał je gdzieś, ale zdawał, ledwo, ale zdawał. Uważam, że w związku ludzie powinni ciągnąć siebie do góry, toteż od momentu, gdy jesteśmy razem obiecał mi, że weźmie się za siebie i podejdzie do tematu poważnie. Skończyło się na masie egzaminów w sesji poprawkowej, w pewnej chwili okazało się, że może nie przejść na kolejny semestr. Gdyby nie wyrozumiałość i litość ze strony jednego wykładowcy tak by się stało. W ostatecznym rozrachunku "na farcie" przeszedł, studiujemy razem dalej.

Kolejnym aspektem jest alkohol. Mój luby bardzo z nim przesadzał. Nie jest agresywny po wypiciu, nic z tych rzeczy, po prostu był okres, kiedy potrafił chlać dzień w dzień. Poprosiłam, by to zmienił. Nie pije już tak, jak kiedyś, niemniej jednak w dalszym ciągu wychodząc na imprezy (4-5 razy w miesiącu) wraca do domu w takim stanie, że szkoda gadać, ale już i na ten temat przestałam się wypowiadać. Chyba po prostu się z tym pogodziłam.

No i teraz najważniejsze, właśnie to, co chyba potęguje moje uczucie samotności - jest bardzo średnio, jeżeli chodzi o pomoc w kwestii jakichkolwiek problemów. Jestem osobą, która buduje relację głównie na głębokich rozmowach, jak złapię z kimś wspólny język, to mogę nic nie robić, a przegadać cały dzień - i czuję się szczęśliwa.

Tutaj natomiast parę razy żaliłam się z różnych problemów (od razu mówię, że nie jestem typem osoby, która non stop narzeka, nie marudzę wiecznie, po prostu od czasu do czasu mam gorszy dzień, a komu mam się wypłakać, jak nie najbliższej memu sercu osobie?). Nie spotykałam zrozumienia. Mój chłopak z reguły odpowiadał, że nie wie, jak mi pomóc, choć bardzo by chciał i mówił, żebym nie zapomniała, że jest przy mnie i mnie wspiera. Widzę to, że się stara. Nie chce źle. Ale może z drugiej strony to ze mną jest coś nie tak, skoro chciałabym usłyszeć od niego inne słowa, niż "nie wiem jak Ci pomóc, ale kocham Cię bardzo".

Oprócz tego wszystko jest chyba dobrze. Mamy dobry seks, fizycznie bardzo mi się podoba, mamy o czym rozmawiać. Po prostu mam wrażenie, że ten powyższy aspekt dominuje nad całą resztą.

Jestem do niego bardzo przywiązana. Nie wyobrażam sobie dnia bez rozmowy z nim. Wiem, że on też nie. Mówi mi, że mnie kocha, jak się długo nie widzimy mówi, że tęskni, że bardzo mu mnie brakowało. Problem polega na tym, że ja nie wiem, czy go kocham. Nie wiem, czy to jest miłość, brakuje mi czegoś. Czasami mam wrażenie (które też od siebie oddalam tak bardzo, jak tylko mogę), że weszłam w ten związek w obawie przed samotnością właśnie, bo bałam się, że nikt mnie już więcej nie pokocha - wiem, brzmi idiotycznie zważywszy na mój wiek, ale tak czuję.

Nie zrozumcie mnie źle - ja nie chcę go zostawiać, mam z nim silną więź. Po prostu chciałabym, żeby nadszedł w końcu dzień, kiedy wstanę rano i będę mogła w stu procentach powiedzieć sobie, bez żadnych wątpliwości, że go kocham. Ale taki dzień jeszcze nie nadszedł.

Co ja mogę zrobić, by było lepiej?
To pierwsze zdanie, które nasunęło Ci się, opisując twój związek. To dość znaczące.

Jak dla mnie sprawa wygląda prosto, jesteś z nim, bo się nawinął, w miarę się dogadujecie, przywiązałaś się do niego. Nie ma wielkich kłótni, to też nie ma wyraźnego powodu, żeby zdecydowanie zerwać.

Już ci się nie chce mu nawet zwracać uwagi na te niefajne zachowania, bo po prostu nie widzisz sensu, bo i tak w głębi duszy wiesz, że to nie ten.
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 14:03   #3
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Cytat:
Napisane przez phideaux Pokaż wiadomość
To pierwsze zdanie, które nasunęło Ci się, opisując twój związek. To dość znaczące.

Jak dla mnie sprawa wygląda prosto, jesteś z nim, bo się nawinął, w miarę się dogadujecie, przywiązałaś się do niego. Nie ma wielkich kłótni, to też nie ma wyraźnego powodu, żeby zdecydowanie zerwać.

Już ci się nie chce mu nawet zwracać uwagi na te niefajne zachowania, bo po prostu nie widzisz sensu, bo i tak w głębi duszy wiesz, że to nie ten.
Widzę to dokładnie tak samo. Jesteście ze sobą z braku laku, zapewne w cichym oczekiwaniu na pojawienie się kogoś, kto będzie do Was idealnie pasował i kto da impuls do skończenia tego związku.
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 14:23   #4
Esia_90
Wtajemniczenie
 
Avatar Esia_90
 
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 568
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Niestety ale obawiam się, że nie ma tutaj uczucia. Lubicie się, jesteście dla siebie atrakcyjni ale to nie to. Zawsze możecie zostać przyjaciółmi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kocham książki
Esia_90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 15:01   #5
SummerGlow2
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 21
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Zgadzam się z opiniami powyżej... Poza tym jak zbudować coś będąc w związku, który Ci nie odpowiada, nie pasuje i nie spełnia oczekiwać? Nie da się... Raczej nie oszukiwałabym ani jego, ani przede wszystkim samej siebie, na Twoim miejscu i rozstała się...
SummerGlow2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 17:01   #6
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

no tak tylko mowimy o ludziach ledwo 21letnich

- może on zwyczajnie nie lubi tych studiow, nie interesują go, męczy się na nich
czy on jest zupelnie leniwy czy tylko ze studiami ma ten problem ?

bo jak tak spojrzeć to jakaś wybitna cecha też nie jest
Cytat:
jak złapię z kimś wspólny język, to mogę nic nie robić, a przegadać cały dzień - i czuję się szczęśliwa.


- cięzko powiedzieć czy to już przyszły alkoholik czy po prostu młody chłopak ktry szaleje na imprezach

Cytat:
Tutaj natomiast parę razy żaliłam się z różnych problemów (od razu mówię, że nie jestem typem osoby, która non stop narzeka, nie marudzę wiecznie, po prostu od czasu do czasu mam gorszy dzień, a komu mam się wypłakać, jak nie najbliższej memu sercu osobie?). Nie spotykałam zrozumienia. Mój chłopak z reguły odpowiadał, że nie wie, jak mi pomóc, choć bardzo by chciał i mówił, żebym nie zapomniała, że jest przy mnie i mnie wspiera. Widzę to, że się stara. Nie chce źle. Ale może z drugiej strony to ze mną jest coś nie tak, skoro chciałabym usłyszeć od niego inne słowa, niż "nie wiem jak Ci pomóc, ale kocham Cię bardzo".
ale jakiego rodzaju wsparcia właściwie oczekujesz? żeby Ci mówił co powinnaś zrobić?
to faktycznie może być spory problem i może faktycznie powinnaś znaleźć faceta gadułę.
Cytat:
Mamy dobry seks, fizycznie bardzo mi się podoba, mamy o czym rozmawiać.
jak dla mnie podstawa gdy sie ma 20 i nie tylko lat.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2017-02-25 o 17:02
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 18:37   #7
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Po co tkwisz w związku, który nie spełnia twoich oczekiwań?
Zacznij jeszcze raz z kimś innym, bo szkoda życia.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 19:12   #8
LittleBurn09
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 2
Nie wiem, co robię w tym związku.

Hej dziewczyny, krótko się przedstawiając - mam 21 lat, studiuję i niespełna sześciu miesięcy jestem w związku, w którym czuję się piekielnie samotna.

Swojego chłopaka poznałam również na studiach, zmieniłam jakiś czas temu kierunek, wylądowaliśmy w jednej grupie. On wyszedł z inicjatywą, na początku nie zwracałam na niego uwagi. Cóż, im więcej było rozmów, tym bardziej mi się podobał. Fizycznie jest moim ideałem, emocjonalnie, psychicznie również się uzupełniamy, nie jest źle. Stwierdziliśmy, że spróbujemy. Jestem jego pierwszą kobietą, z którą wszedł związek.

Ale ten związek jest nijaki. Szary. Jałowy.

Oczywiście, jak to na początku wszystkich związków bywa, było fajnie. Natomiast teraz chyba po prostu udaję, że wszystko jest dobrze, mimo, że nie jest. Staram się oddalić te myśli od siebie, choć to okłamywanie samego siebie.

Problem polega na tym, że mój luby jest niesłowny. Tutaj zapaliła mi się czerwona lampka na samym początku związku, ale olałam to. Teraz już chyba na to się uodporniłam i ignoruję to. Jako przykład mogę podać rzeczy typu, iż obiecał, że weźmie się za siebie i ogarnie uczelnię. Uczę się bardzo dobrze, nie chwaląc się, mój facet ma te studia gdzieś, ledwo przechodzi z semestru na semestr. Nie, to nie jest tak, że jest jakkolwiek ograniczony, po prostu nie uczy się. Zdaje "na farcie" i dzięki dobremu sercu paru wykładowców, ale ileż tak można. No dobra, obiecał zmianę. Skończyło się na tym, że znowu miał x poprawek i o mały włos, a wyleciałby z tego kierunku. Udało mu się cudem.

Kolejny aspekt, który rozbraja na łopatki - kwestia spotkań. Od jakiegoś czasu często mówi, że "jutro zabiorę Cię tu i tu", "pokażę Ci jutro to i to", nadchodzi to nasze "jutro" i ... nic się nie dzieje. Jakby udawał, że nie było tematu. Zaznaczam, że nie mieszkamy w jednym mieście, na studia dojeżdżamy, niemniej jednak dzieli nas jakieś 30 km, zatem umówmy się, że to śmieszna odległość. Parę razy było tak, że jechałam do jego miejscowości spotkać się ze znajomą, mówiłam jednocześnie, że będę cały dzień, a ze znajomą, rzecz jasna, całego dnia nie siedzę przecież. Usłyszałam, że mam się dobrze bawić, po prostu. Żadnej sugestii, żadnej propozycji, nic.

Obecnie spędzamy ze sobą może maks 3 dni w tygodniu, po 2-3 godziny. Co dla mnie też jest trochę zabawne, bo byłam w niejednym związku i nigdy nie miałam jeszcze z kimś tak ograniczonego kontaktu, mimo małego dystansu. Mój facet zaś non stop powtarza, że jemu to wystarczy, że niczego mu w tym związku nie brakuje, że mnie bardzo kocha i generalnie, na pierwszy rzut oka, wszystko ok. Ale czyny, według mnie, średnio o tym świadczą. Chcę dodać, że w tym czasie, jak się nie widzimy, on potrafi ze mną pisać i rozmawiać przez cały dzień z drobnymi przerwami, co jeszcze bardziej mnie zaskakuje, no bo skoro pisać może, to chyba spotkać się jest wygodniej, ale jak widać nie.

Wiem, że czytając to wszystko ktoś w komentarzach pewnie mi zasugeruje, że może w grę wchodzić inna dziewczyna, ale serio, jestem pewna, że nie ma nikogo boku. Jestem przekonana, że nie ma żadnej innej dziewczyny, kobiety, nawet bliskiej koleżanki.

A jak to wygląda z mojej strony? Jestem do niego bardzo przywiązana, wiemy o sobie wiele, ale ... no właśnie, chyba to tyle. A smutna prawda, którą staram się od siebie oddalić brzmi, że mimo młodego wieku piekielnie boję się tego, że już nikogo nie poznam i zostanę sama jak palec. Wiem, brzmi depresyjnie, ale niestety obawiam się, że nie ma w tym za grosz kłamstwa i gdzieś to w głębi mnie siedzi, a po prostu okłamuję samą siebie.

Nie będę ukrywała, że duże znaczenie ma dla mnie fakt, że jesteśmy na jednym kierunku, a towarzystwo tutaj jest bardzo małe. Potrafię się rozstać kulturalnie, w końcu nie mam piętnastu lat, niemniej nie wiem, czego mogę spodziewać się po nim.

Nie wiem, co powinnam zrobić. Domyślam się, że odpowiedź nasuwa się sama, ale jestem bardzo miękka i boję się, że ulegnę, jak tylko zaczną się jakiekolwiek negocjacje w związku tym, abym została. Zresztą, prawdę mówiąc, nawet nie jestem do końca pewna tego zerwania. Nie jest mi dobrze, czuję, że się wykańczam, bo i bez tego mam problemy, ale najzwyczajniej w świecie brakuje mi odwagi.

Jest mi cholernie przykro. Z jednej strony jestem bardzo przywiązana, a z drugiej z każdym kolejnym dniem rozczarowuje się coraz to bardziej.
LittleBurn09 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 21:10   #9
SummerGlow2
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 21
Dot.: Nie wiem, co robię w tym związku.

Ale nie musisz zakładać nowego tematu o tym samym...
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1117631
SummerGlow2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 21:30   #10
201704240947
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 851
Dot.: Nie wiem, co robię w tym związku.

Cytat:
Napisane przez LittleBurn09 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, krótko się przedstawiając - mam 21 lat, studiuję i niespełna sześciu miesięcy jestem w związku, w którym czuję się piekielnie samotna.

Swojego chłopaka poznałam również na studiach, zmieniłam jakiś czas temu kierunek, wylądowaliśmy w jednej grupie. On wyszedł z inicjatywą, na początku nie zwracałam na niego uwagi. Cóż, im więcej było rozmów, tym bardziej mi się podobał. Fizycznie jest moim ideałem, emocjonalnie, psychicznie również się uzupełniamy, nie jest źle. Stwierdziliśmy, że spróbujemy. Jestem jego pierwszą kobietą, z którą wszedł związek.

Ale ten związek jest nijaki. Szary. Jałowy.

Oczywiście, jak to na początku wszystkich związków bywa, było fajnie. Natomiast teraz chyba po prostu udaję, że wszystko jest dobrze, mimo, że nie jest. Staram się oddalić te myśli od siebie, choć to okłamywanie samego siebie.

Problem polega na tym, że mój luby jest niesłowny. Tutaj zapaliła mi się czerwona lampka na samym początku związku, ale olałam to. Teraz już chyba na to się uodporniłam i ignoruję to. Jako przykład mogę podać rzeczy typu, iż obiecał, że weźmie się za siebie i ogarnie uczelnię. Uczę się bardzo dobrze, nie chwaląc się, mój facet ma te studia gdzieś, ledwo przechodzi z semestru na semestr. Nie, to nie jest tak, że jest jakkolwiek ograniczony, po prostu nie uczy się. Zdaje "na farcie" i dzięki dobremu sercu paru wykładowców, ale ileż tak można. No dobra, obiecał zmianę. Skończyło się na tym, że znowu miał x poprawek i o mały włos, a wyleciałby z tego kierunku. Udało mu się cudem.

Kolejny aspekt, który rozbraja na łopatki - kwestia spotkań. Od jakiegoś czasu często mówi, że "jutro zabiorę Cię tu i tu", "pokażę Ci jutro to i to", nadchodzi to nasze "jutro" i ... nic się nie dzieje. Jakby udawał, że nie było tematu. Zaznaczam, że nie mieszkamy w jednym mieście, na studia dojeżdżamy, niemniej jednak dzieli nas jakieś 30 km, zatem umówmy się, że to śmieszna odległość. Parę razy było tak, że jechałam do jego miejscowości spotkać się ze znajomą, mówiłam jednocześnie, że będę cały dzień, a ze znajomą, rzecz jasna, całego dnia nie siedzę przecież. Usłyszałam, że mam się dobrze bawić, po prostu. Żadnej sugestii, żadnej propozycji, nic.

Obecnie spędzamy ze sobą może maks 3 dni w tygodniu, po 2-3 godziny. Co dla mnie też jest trochę zabawne, bo byłam w niejednym związku i nigdy nie miałam jeszcze z kimś tak ograniczonego kontaktu, mimo małego dystansu. Mój facet zaś non stop powtarza, że jemu to wystarczy, że niczego mu w tym związku nie brakuje, że mnie bardzo kocha i generalnie, na pierwszy rzut oka, wszystko ok. Ale czyny, według mnie, średnio o tym świadczą. Chcę dodać, że w tym czasie, jak się nie widzimy, on potrafi ze mną pisać i rozmawiać przez cały dzień z drobnymi przerwami, co jeszcze bardziej mnie zaskakuje, no bo skoro pisać może, to chyba spotkać się jest wygodniej, ale jak widać nie.

Wiem, że czytając to wszystko ktoś w komentarzach pewnie mi zasugeruje, że może w grę wchodzić inna dziewczyna, ale serio, jestem pewna, że nie ma nikogo boku. Jestem przekonana, że nie ma żadnej innej dziewczyny, kobiety, nawet bliskiej koleżanki.

A jak to wygląda z mojej strony? Jestem do niego bardzo przywiązana, wiemy o sobie wiele, ale ... no właśnie, chyba to tyle. A smutna prawda, którą staram się od siebie oddalić brzmi, że mimo młodego wieku piekielnie boję się tego, że już nikogo nie poznam i zostanę sama jak palec. Wiem, brzmi depresyjnie, ale niestety obawiam się, że nie ma w tym za grosz kłamstwa i gdzieś to w głębi mnie siedzi, a po prostu okłamuję samą siebie.

Nie będę ukrywała, że duże znaczenie ma dla mnie fakt, że jesteśmy na jednym kierunku, a towarzystwo tutaj jest bardzo małe. Potrafię się rozstać kulturalnie, w końcu nie mam piętnastu lat, niemniej nie wiem, czego mogę spodziewać się po nim.

Nie wiem, co powinnam zrobić. Domyślam się, że odpowiedź nasuwa się sama, ale jestem bardzo miękka i boję się, że ulegnę, jak tylko zaczną się jakiekolwiek negocjacje w związku tym, abym została. Zresztą, prawdę mówiąc, nawet nie jestem do końca pewna tego zerwania. Nie jest mi dobrze, czuję, że się wykańczam, bo i bez tego mam problemy, ale najzwyczajniej w świecie brakuje mi odwagi.

Jest mi cholernie przykro. Z jednej strony jestem bardzo przywiązana, a z drugiej z każdym kolejnym dniem rozczarowuje się coraz to bardziej.
Czy Ty jesteś z nim za karę? bo to tak wygląda.
Koleś Cię olewa, jest niesłowny, nie poświęca Ci wystarczająco czasu. W sumie to nie satysfakcjonuje Cię ten związek, więc po co to ciągniesz?
Podawanie powodu, że nikogo już nie znajdziesz...znajdziesz, daj sobie czas.
Co do rozstania, nie przejmuj się ludźmi z grupy, jak on będzie coś wygadywać o Tobie to świadczy o nim źle i powinno Cię uświadomić, że zerwanie było słuszne.
201704240947 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-25, 21:48   #11
nieprzyzwoitka
Raczkowanie
 
Avatar nieprzyzwoitka
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 33
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Moja droga, z Twojej wypowiedzi wynika, że masz bardzo silną potrzebę emocjonalnej bliskości, która objawia się właśnie potrzebą rozmowy. Wynika również, że ta potrzeba nie jest spełniona. A "potrzeba" to baza, na której budujemy całe nasze życie, nasz świat i również, albo przede wszystkim nasz związek. I to jest ok. To jest dobre. Sama taką potrzebę mam. I kiedy ta potrzeba nie jest spełniona czuję sie źle. Jestem rozdrażniona, poirytowana, widzę wszytsko w ciemnych barwach, problemy stają się nagle ogromne i nie do ogarnięcia. Musisz postawić na siebie, inaczej bedziesz nieszczęśliwa. Wiem, że to trudne, bo jak sama powiedziałaś, jesteś przywiązana do niego. No właśnie, widzisz to? Przywiązanie. Absolutnie nie chcę Cię do niczego namawiać, nie zrozum mnie źle, ale przyjrzyj się sobie. Przyjrzyj się swoim potrzebom - tym prawdziwym, pierwotnym. Poobseruj siebie, poobseruj swoje zachowanie w różnych sytuacjach. Znajdź swoje potrzeby. I dopiero wtedy określ, jakiego związku chcesz. Trzymaj się!
__________________
Nieprzyzwoicie przyjemne przyjemności.
nieprzyzwoitka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-26, 08:14   #12
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

Cytat:
Napisane przez LittleBurn09 Pokaż wiadomość

Co ja mogę zrobić, by było lepiej?
Spojrzeć prawdzie w oczy. Nie kochasz go, on nie spelnia twoich oczekiwan, nie potrafi ci pomoc w zwyklych ludzkich problemach plus naduzywa alkoholu.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury

Edytowane przez PaulinciaKWC
Czas edycji: 2017-02-26 o 08:16
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-26, 08:17   #13
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Nie wiem, co robię w tym związku.

Ej no... czekaj bo ja nie rozumiem... widzicie się cały Boży dzień na uczelni, do tego po uczelni 3 razy w tygodniu na randkach. Jak na półroczny związek to według mnie jest wszystko okej.
To Ty masz jakiś problem bluszczowatości i desperacji level milion. Znajdź sobie jakieś zajęcie.
O niesłowności owszem, trzeba pogadać z TŻ-em. Ale to tyle.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-26, 11:37   #14
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Nie wiem, co robię w tym związku.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;71311291]Ej no... czekaj bo ja nie rozumiem... widzicie się cały Boży dzień na uczelni, do tego po uczelni 3 razy w tygodniu na randkach. Jak na półroczny związek to według mnie jest wszystko okej.
To Ty masz jakiś problem bluszczowatości i desperacji level milion. .[/QUOTE]
Tez uwazam że uczelnia + 3 razy po 2h w tygodniu to sporo.
Problemem moze był to ze jest niesłowny, sporo pije, jego czyny jak mówisz srednio poazuja że kocha, moze troche mało inicjatywy wykazuje.


Cytat:
A smutna prawda, którą staram się od siebie oddalić brzmi, że mimo młodego wieku piekielnie boję się tego, że już nikogo nie poznam i zostanę sama jak palec. Wiem, brzmi depresyjnie, ale niestety obawiam się, że nie ma w tym za grosz kłamstwa i gdzieś to w głębi mnie siedzi, a po prostu okłamuję samą siebie.
Gdy miałam 21 lat poznałam na studiach faceta, ale po kilku miesiacach sie rozstalismy. Myslałam że nikogo nie poznam itd, ogólna beznadzieja.. Co jakiegos poznawałam nie był zainteresowany ale w końcu poznałam takiego co był zainteresowany. Ty tez poznasz!
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-26, 12:09   #15
nieprzyzwoitka
Raczkowanie
 
Avatar nieprzyzwoitka
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 33
Dot.: Nie wiem, co robię w tym związku.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;71311291]Ej no... czekaj bo ja nie rozumiem... widzicie się cały Boży dzień na uczelni, do tego po uczelni 3 razy w tygodniu na randkach. Jak na półroczny związek to według mnie jest wszystko okej.
To Ty masz jakiś problem bluszczowatości i desperacji level milion. Znajdź sobie jakieś zajęcie.
O niesłowności owszem, trzeba pogadać z TŻ-em. Ale to tyle.[/QUOTE]
Ale może nie chodzi o ilość ale o jakość ? Ilość level master, jakość level 0
__________________
Nieprzyzwoicie przyjemne przyjemności.
nieprzyzwoitka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-05, 11:57   #16
su_shi
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 19
Dot.: Nie czuję się dobrze w tym związku.

To jeszcze gówniarz albo wyrośnie albo zostanie takim imprezowiczem nie umiejącym nawet porozmawiać męczysz się w tym "związku", bo seks to nie wszystko ważne są jeszcze inne askpekty. Prawda ze nikt nie jest idealny, ale z twojej wypowiedzi wnioskuje że nie warto tego dalej ciągnąć Jeszcze nie jeden raz się zakochasz, szukaj dalej
su_shi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-03-05 11:57:14


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:45.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.