Powtarzanie klasy.

[ilo16na]

Napisane przez zizou

Ilona cwicz do upadlego. ja tez mialam problemy z matma, spedzalam nad zadaniami cale noce. ale sie oplacilo, zadania rozwiazywalam wrecz mechanicznie. na studiach [humanistycznych!] problemow z wszedobylska matematyka nie mialam.

Zaraz do niej ide..ale ja strasznie wolno cos lapie.
strasznie..
Inni to lapia w godzine a ja w 20 godzin

[Anethka]

Ja tam nigdy nie powtarzałam klasy i mam nadzieję, że nie będę .

[zizou]

Napisane przez Anethka

Ja tam nigdy nie powtarzałam klasy i mam nadzieję, że nie będę .

no dobra, cieszymy sie, ale jak to sie ma do tematu watku? dziewczyny, takie wypowiedzi nie maja zbytniego sensu dodajcie cos od siebie, co o tym myslicie etc.

[mell002]

Nigdy nie powtarzałam. Nie uważam, żeby takie osoby były gorsze.

[anusiaa89]

nie, nie powtarzalam klasy, w zeszly piatek ukonczylam LO, ale znam kilka osob ktore kiblowaly. Jeden koles wg mnie zasluzenie-totalnie olewajacy sposob do szkoly, chodzil kiedy mu sie zachcialo itp..totalny luzak. ale znam osoby ktore sie staraly, mialy problemy itp..
Nie uwazam ich absolutnie za osoby gorsze.

[awia]

Napisane przez zizou

no dobra, cieszymy sie, ale jak to sie ma do tematu watku? dziewczyny, takie wypowiedzi nie maja zbytniego sensu dodajcie cos od siebie, co o tym myslicie etc.

Napisane przez mell002

Nigdy nie powtarzałam.

widzisz zizou, szkoda fatygi, palcow, klawiatury, nerwów.....

[zizou]

Napisane przez awia

widzisz zizou, szkoda fatygi, palcow, klawiatury, nerwów.....

normalnie czuje sie jak don kichot i jego wiatraki...

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Nigdy mi się nie zdarzyło.
Zawsze uważałam takie osoby za gorsze, głupie, do czasu, aż 2 moje najlepsze przyjaciółki nie zaliczyły takiej "wpadki". Teraz mam inny pogląd na tę sprawę - życie.
Ale inna sprawa jest kiblować w podstawówce czy gimnazjum, a inna w liceum

[margitta]

Ja tez nie powtarzałam. I tak prawdę mówiąc to trochę podziwiam takie osoby (szczególnie te chore). To, że uparcie brną dalej i mimo wszystko kontynuują naukę. Ja znając siebie mogę podejrzewać, że bym się normalnie załamała i rzuciła wszelką edukację. A po dojściu do siebie zmieniła szkołę czy coś.

Ale to tylko hipotetycznie


W rzeczywistości nigdy nie spotkałam osoby powtarzającej rok. Czy to w podstawówce, czy w gimnazjum, w liceum czy nawet na studiach(!) przepychali każdego kto miał minimum chęci. A nie były to złe szkoły, wręcz bardzo dobre. Dlatego sytuacje, które opisujecie są dla mnie zupełną nowością.

[irie18*]

tak powtarzalam 1 liceum. przez lenistwo i zbytnia wiare w to ze jakos to bedzie. W podstawowce i gimnazjum nie musialam robic kompletnie nic i mialam dosc dobre oceny. Jak poszlam to liceum to sie okazalo ze niestety inteligencja nie wystarczy i trzeba troche popracowac. Tylko ze orarnelam sie z tym jak juz bylo za pozno. niezaliczylam chemi i matemaatyki a moja wychowczyni(uczyla polskeigo z ktorego mialam 4 zreszta) nie zgodzila sie na 2 poprawki. wiem ze przyczyna byla jej wielka niechec do mnie z powodow osobistych. i musze powiedziec ze bardzo to przezylam. trafilam z kalsy ktora bardzo lubilam(byl zreszta w niej moj TZ) do beznadziejnej klasy gdzie nie ma za bardzo z kim pogadac. Teraz TZ i wszyscy znajomi maja matura i koncza liceum a ja jestem sfrustrowana ze jestem dopiero w 2 klasie. Mam plany na przyszlosc, marze o konkretnym kierunku studiow chcialabym zajac sie wreszcie tym co mnie interesuje. ale niestety musze sie jeszcze meczyc.

[agabil1]

tak byłam nieklasyfikowana na początku liceum (druga klasa) gdyż prawie cały rok szkolny przechorowałam . Nie uważam się za gorszą z tego powodu

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Ines-ka

Tak, uważam takie osoby za gorsze pod względem nauki.
Leniwe do tego stopnia żeby nie zdać i olewające wszystko osoby stawiacie na równi ze sobą?

Żeby było jasno, zawsze byłam uważana za bardzo dobrą uczennicę chociaż oceny miałam różne (dla niektórych o zgrozo, córka nauczycielki i tróje z matmy i polskiego na świadectwie w 1 gim.). Na moje i tak wyszło na teście gim.

Owszem zdarza się, że to nauczyciel udupi ucznia, ale w mojej klasie gimnazjalnej bywały sytuacje gdzie z fizyki np. osobom totalnie nie kumającym nauczycielka kazała nauczyć się kilku regułek i wzorów na pamięć to im postawi tę dopuszczającą. Nie chciało im się nawet tego. No eeeee...

Zeby nie zdać w gimnazjum chodząc regularnie do szkoly, to trzeba być skończonym kretynem. W klasie miałam kolegę, który czytać prawie nie potrafił, tworzył zdania jakby z 10 lat mial, ale my mu pomogliśmy, cos tam ściągnął, pozaliczał i zdał.

W liceum to jest już zupełnie inna bajka i nie zdać można. Na polskim Pani nam jeszcze inaczej jakoś liczy średnio w exelu i jak wyjdzie ci poniżej 1,8 to po prostu nie zdajesz, nie ma popraw, nie ma dodatkowych prac. komis w sierpniu albo nic, a czasami zabraknie tylko jednej setnej.

Ja na szczęście nie powtarzałam klasy i mam nadzieję, ze nigdy do tego nie dojdzie. Jedyny kłopot to mam z matmą, teraz mi ledwo 2 wychodzi, wiec zagrożenie może wyjśc, ale poprawie i będzie dobrze. Z resztą przedmiotów nie mam żądnych problemów i będą oceny od 3-6

[Klariska]

Nie powtarzalam klasy, choc grozilo mi nie zaliczenie fizyki. To jest przedmiot ktorego nigdy nie zrozumiem. Na kazda klasowke sie uczylam, robilam wszystkie zadania, ze zbioru, z innego zbioru i co? I Pała Nawet juz korki mialam z fizyki. W koncu sie wscieklam na korkach i powiedzialam ze "to wszystko jest do D... ". Coz troche "milych slow" od nauczyciela uslyszalam, ale do tej pory sadze ze nie umial uczyc, bo dawal mi zadania z kosmosu Za to matematyke umiem bardzo dobrze

[irie18*]

co do czucia sie gorsza to nistey ale ja sie czuje. jakos po niezdaniu strasznie onizylo sie moje poczucie wlasnej wartosci

[Sunny20]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;7395343]Zeby nie zdać w gimnazjum chodząc regularnie do szkoly, to trzeba być skończonym kretynem. W klasie miałam kolegę, który czytać prawie nie potrafił, tworzył zdania jakby z 10 lat mial, ale my mu pomogliśmy, cos tam ściągnął, pozaliczał i zdał.

W liceum to jest już zupełnie inna bajka i nie zdać można. Na polskim Pani nam jeszcze inaczej jakoś liczy średnio w exelu i jak wyjdzie ci poniżej 1,8 to po prostu nie zdajesz, nie ma popraw, nie ma dodatkowych prac. komis w sierpniu albo nic, a czasami zabraknie tylko jednej setnej.

Ja na szczęście nie powtarzałam klasy i mam nadzieję, ze nigdy do tego nie dojdzie. Jedyny kłopot to mam z matmą, teraz mi ledwo 2 wychodzi, wiec zagrożenie może wyjśc, ale poprawie i będzie dobrze. Z resztą przedmiotów nie mam żądnych problemów i będą oceny od 3-6 [/quote]
Nie zgadzam się z tym, poza tym czasami w liceum łatwiej niż w gimnazjum czy podstawówce. Różnie się układa.

Napisane przez irie18*

co do czucia sie gorsza to nistey ale ja sie czuje. jakos po niezdaniu strasznie onizylo sie moje poczucie wlasnej wartosci

Niepotrzebnie, serio. Może i nie ma się czym chwalić, ale to też nie jest powód do tego, żeby w siebie zwątpić. Za parę lat to już pewnie w ogóle nie będzie miało znaczenia.

[00aga00]

Nie powtarzałam i nigdy nie byłam zagrożona, chociaż raz było blisko Chodziłam do klasy o profilu humanistycznym i miałam straszne problemy z chemią. Na początku zarobiłam 1 z własnej głupoty, potem drugą za wyjście z klasy w środku lekcji (nauczycielka zagroziła nam kartkówką za złe zachowanie - miałabym następną jedynkę) i 1 za nieobecność na kartkówce. Sytuacja nieciekawa, na szczęście do końca roku było jeszcze sporo czasu, ale przestraszyłam się nie na żarty. Usiadłam do książek i zanim nadszedł czas wystawiania zagrożeń wyszłam z ocen na 3
Znam osoby, które nie zdały (całkiem sporo w mojej klasie) i wg mnie w ich przypadku to jest zwykłe lenistwo i "olanie systemu" . Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy uczeń jest świadomy swojej sytuacji, a gdy można łatwo "zarobić" dobrą ocenę, on po prostu nie korzysta z tej sytuacji? Znam przypadek, kiedy zagrożony uczeń przyszedł na ostatnią lekcję fizyki w roku szkolnym totalnie nieprzygotowany, z uśmiechem na ustach i podejściem "i tak jakoś mi się uda" (wcześniej z tego samego materiału była kartkówka i sprawdzian, więc każdemu coś zostaje w głowie)...
Jeszcze raz powtarzam, że nie mówię tu o szczególnych przypadkach, gdy ktoś choruje lub ewidentnie nauczycielowi zależy, aby ucznia nie przepuścić do następnej klasy, bo i takie przypadki się zdarzają (chociaż z moich obserwacji wynika, że gdy nauczyciel widzi, że uczniowi naprawdę zależy to umożliwia mu poprawienie oceny na różne sposoby).

[Arethaf]

Nigdy nie powtarzałam klasy, zawsze miałam dobre oceny. Za to mój kuzyn przebimbał sobie 1 liceum. Po prostu to jest leń śmierdzący i nie rozumiem, jak można obudzić się z ręką w nocniku i dopiero wtedy zacząć poprawiać oceny, podczas gdy przez cały rok zarabia się równo pały. Nie trawię takich ludzi. Tydzień temu mieli już go wyrzucić ze szkoły. I przydałoby się mu. Nie uważam takich osób za gorsze, tylko za mega leniwe. Co innego, że ktoś nie zda, bo dużo chorował, zaległości ciężko nadrobić. Albo gdy są problemy rodzinne. No różnie w życiu bywa. Ja też przez miesiąc nie chodziłam do szkoły, bo byłam chora i wiem jak to ciężko potem nadgonić klasę w materiale.

[Cześka]

Ja olałam klasę maturalną, celowo. Nie chciało mi się uczyć, nie chciało mi się wstawać rano, patrzeć na ludzi. Musiałam odebrać papiery, bo i tak mnie nikt tam już nie chciał
Drugi raz podeszłam do trzeciej klasy, ale niestety... pewien nauczyciel się zbuntował i nie przepuścił mnie, chociaż wiedział że mam problemy z jego przedmiotem. Trzecie podejście do trzeciej klasy wygląda na to, że zakończy się szczęśliwie

Na niezdanie skłądają się różne problemy, ja olewałam szkołę, ale miało to to swój powód. Ludzie którzy nie zdali po pewnym czasie doceniają szkołę i zaczynają się uczyć. Także nie rozumiem czemu nazywa się skończonymi kretynami?

Aaaa dlaczego olewałam? Bo się bałam. Bałam się cholernie matematyki, nauczyciela który uczył i wszystkiego co się z matmą wiązało.

[gosiaczek6]

widze ze najwiekszy postrach budzą lub budziły grozę przedmioty ścisłe a ja miałam w liceum takiego w klasie który z polaka ledwo zdał na humanistycznum profilu, ale on był juz przykładem lenistwa totalnym

[wenedka]

Nigdy nie powtarzałam, a LO skończyłam w piątek

Nie uważam za gorsze osoby, które rzeczywiście miały problem z nauką, chorowały i im nie wyszło. Ale leni patentowanych, którym się nie chciało chodzić i żebrzą o dopa, bym nie oszczędzała Takie przypadki też znam.
U mnie nie było kolorowo z kochanej fizyki, ale sor widział, że chodzę, interesowałam się jak tam moja sytuacja i problemów nie robił, chociaż go nie lubiłam i potrafił być złośliwy oraz nieobliczalny.

[kittyyy1]

Nie powtarzałam. Dziwi mnie jednak powtarzanie klasy w podstawówce. Dla mnie to jest jednoznaczne z niedopilnowaniem dziecka przez rodziców. Są szkoły w których da się smyknąć bez jakiejkolwiek nauki przez wszytskie lata. W gimnazjum, to na siłę często wypuszczają. Licea to inna bajka. W liceum, w mieście w którym mieszkam, wystarczy kasa i załatwione wszystko. Bywały przypadki, zagrożenia z 8,9 przedmiotów. No ale nowe schody w szkole i dziewczyna skończyła na 3 bez zaliczania. Ja skończylam inne liceum i tu już inaczej.

Nie można wszystkich oceniać tak samo. Są osoby, którym zwisa szkoła, olewają wszystko. Są też takie które z polskiego i reszty a z matmy usiądą. Nauczycielom może też coś nie podpasować i usadzą. Różnie bywa.

[Angie_88]

a mi owszem zdażyło się powtarzać klase ,drugą liceum
dużo było powodów,popierwsze zupełnie nietrafiony jak dla mnie profil biologiczno-fizyczno-chemiczny...brrrr...do dziś mam ciarki jak to sobie przypomne,w pierwszej klasie zakończyło się poprawka z fizyki,w drugiej niestety już mi sie nie udało
pozatym bardzo trudno było mi się przyzwyczaić do liceum,bo nigdy przedtem się nie uczyłam,jakoś w podstawowce i gimnazjum nie musiałam bo i tak miałam bardzo dobre oceny,a w liceum jednak trzeba się uczyć,a ja sie poprostu nie potrafiłam zmusic
no a pozatym mnóstwo wagarowałam,bo zawsze znalazło się coś ciekawsezgo do roboty niz siedeznie w szkole i myslałam że"jakoś to będzie",ale nie było bo na koniec roku okazało sie że jestem nieklasyfikowana z większości przedmiotów,jeszcze dołożyła bym do tego złośliwość jedenej z nauczycielek,wiem że to dość oklepana wymówka,ale nie wiem jak inaczej można by było nazwać jej zachowanie jeśli nie złośliwością
więc musiałam powtarzać klase
ale napewno nie nazwałabym tego straconym rokiem,raczej zyskanym
troche otrzeźwiałam,wzięłam się za siebie,zmieniłam troche podejście do szkoły,ni i co najważniejsze zmieniłam profil na społeczno prawny,wiem co chce robić w życiu,no i w końcu dobrnęłam do matury
nie sądze żeby osoby którym zdażyło sie powtarzać rok były w jakiś sposób gorsze,oprócz siebie znam jescze kilka innych którym się to przytrafiło,i w wiekszości są to tak zwane "niepokorne duchy"którym trudno jest się przyzwyczaić do szkonej dyscypliny

[Hultaj]

Ilona, jeśli siedzisz dużo nad matmą, to na pewno masz jakieś notatki, kartki z rozwiązywanymi zadaniami.
Idź do nauczycielki, tak bardziej po lekcjach czy między zajęciami, wiesz, żeby tak nie przy całej klasie, i powiedz jej, że pracujesz, i nie wiesz, dlaczego tak źle Ci wychodzi zaliczanie materiału, pokaż jej dowody , że się uczyłaś.

Pogadaj z nią na spokojnie, że może faktycznie jakaś felerna jesteś do matematyki właśnie, powiedz też, że np. kiedy np. zadania trzeba zrobić w 10 czy 15 minut, nie nadążasz.

Warto spróbować, niech widzi, że się angażujesz, bo: ''uczyłem się, psze pani, naprawdę'' to stara uczniowska śpiewka i nauczyciel nie chce wierzyć w takie słowa, tak tylko na piękne oczy.

[kittyyy1]

Napisane przez Hultaj

Ilona, jeśli siedzisz dużo nad matmą, to na pewno masz jakieś notatki, kartki z rozwiązywanymi zadaniami.
Idź do nauczycielki, tak bardziej po lekcjach czy między zajęciami, wiesz, żeby tak nie przy całej klasie, i powiedz jej, że pracujesz, i nie wiesz, dlaczego tak źle Ci wychodzi zaliczanie materiału, pokaż jej dowody , że się uczyłaś.

Pogadaj z nią na spokojnie, że może faktycznie jakaś felerna jesteś do matematyki właśnie, powiedz też, że np. kiedy np. zadania trzeba zrobić w 10 czy 15 minut, nie nadążasz.

Warto spróbować, niech widzi, że się angażujesz, bo: ''uczyłem się, psze pani, naprawdę'' to stara uczniowska śpiewka i nauczyciel nie chce wierzyć w takie słowa, tak tylko na piękne oczy.

yhm. Myślę, że to dobry pomysł. Nie każdy jest dobry z matmy, ale jak zobaczy, że się przykładasz i coś tam robisz, powinno pomóc

[Asi_ek]

Nie, nie powtarzałam nigdy klasy
W piątek skończyłam liceum i teraz tylko matura i studia
Mam nadzieje ze na studiach tez zadnego roku nie zawale.

Co do tego czy osoby które 'kibluja' sa gorsze.
Zalezy w jakiego powodu.
Czesto dzieje sie tez tak ze osoby ktore niezdaja potem nabieraja duzej motywacji i ida do przodu.

Moj kuzyn w 1 czy 2 klasie liceum nie zdal z matematyki.
Rok temu skonczyl informatyke na politechnice a teraz zostaly mu jeszcze 2 lata 2 kierunku -> MATEMATYKI STOSOWANEJ

[ilo16na]

Napisane przez Hultaj

Ilona, jeśli siedzisz dużo nad matmą, to na pewno masz jakieś notatki, kartki z rozwiązywanymi zadaniami.
Idź do nauczycielki, tak bardziej po lekcjach czy między zajęciami, wiesz, żeby tak nie przy całej klasie, i powiedz jej, że pracujesz, i nie wiesz, dlaczego tak źle Ci wychodzi zaliczanie materiału, pokaż jej dowody , że się uczyłaś.

Pogadaj z nią na spokojnie, że może faktycznie jakaś felerna jesteś do matematyki właśnie, powiedz też, że np. kiedy np. zadania trzeba zrobić w 10 czy 15 minut, nie nadążasz.

Warto spróbować, niech widzi, że się angażujesz, bo: ''uczyłem się, psze pani, naprawdę'' to stara uczniowska śpiewka i nauczyciel nie chce wierzyć w takie słowa, tak tylko na piękne oczy.

To ni ma sensu.
Z ta kobieta nie ma gadki -bedzie pewnie poprawka w sierpniu albo kibel.

Jak jej mowilam ze sie uczylam na kartkowke to mowila ze szkoda ze tego nie widac



Ja mam jakaś pochrzaniona szkole bo nie byłam 3 tygodnie na informatyce pod koniec polrocza i dostalam pale na polrocze.
Bylam chora na zapalenie oskrzeli i mialam zwolnienie lekarskie i jako jedyna dostalam pale bo mnie nie bylo i nie pisalam testu ktory oni poprawiali(mieli poprawione za przyjscie) i sie zdenerwowalam i jestem zla o to do dzis.

[pink69]

Napisane przez Cześka

Ja olałam klasę maturalną, celowo. Nie chciało mi się uczyć, nie chciało mi się wstawać rano, patrzeć na ludzi. Musiałam odebrać papiery, bo i tak mnie nikt tam już nie chciał
Drugi raz podeszłam do trzeciej klasy, ale niestety... pewien nauczyciel się zbuntował i nie przepuścił mnie, chociaż wiedział że mam problemy z jego przedmiotem. Trzecie podejście do trzeciej klasy wygląda na to, że zakończy się szczęśliwie

Na niezdanie skłądają się różne problemy, ja olewałam szkołę, ale miało to to swój powód. Ludzie którzy nie zdali po pewnym czasie doceniają szkołę i zaczynają się uczyć. Także nie rozumiem czemu nazywa się skończonymi kretynami?

Aaaa dlaczego olewałam? Bo się bałam. Bałam się cholernie matematyki, nauczyciela który uczył i wszystkiego co się z matmą wiązało.

Piszesz w tym roku maturę?

[Westalka]

Napisane przez ilo16na

To ni ma sensu.
Z ta kobieta nie ma gadki -bedzie pewnie poprawka w sierpniu albo kibel.

Jak jej mowilam ze sie uczylam na kartkowke to mowila ze szkoda ze tego nie widac

Raaaany.. do Ciebie, to jak grochem o ścianę, naprawdę.

Dziewczyny dobrze Ci radzą. Weź kartki, notatki i idź pokazać. Porozmawiaj spokojnie, poproś o wytłumaczenie jakiegoś przykładu, zapytaj o dodatkowy zbiór zadań, na którym mogłabyś ćwiczyć. Pokaż jej, że Ci zależy; że chcesz to zrozumieć, ale Ci nie wychodzi.
Weź się w garść.
Nie zachowuj się jak zajączek z tego kawału o borsuku i borsukowej.



Wyznacz sobie jasny cel i uparcie do niego dąż! Nastaw się pozytywnie, to też pomaga. Nie zakładaj z góry porażki, bo sama sobie zrobisz krzywdę działając na zasadzie samospełniającego się proroctwa.

[ilo16na]

Napisane przez Westalka

Raaaany.. do Ciebie, to jak grochem o ścianę, naprawdę.

Dziewczyny dobrze Ci radzą. Weź kartki, notatki i idź pokazać. Porozmawiaj spokojnie, poproś o wytłumaczenie jakiegoś przykładu, zapytaj o dodatkowy zbiór zadań, na którym mogłabyś ćwiczyć. Pokaż jej, że Ci zależy; że chcesz to zrozumieć, ale Ci nie wychodzi.
Weź się w garść.
Nie zachowuj się jak zajączek z tego kawału o borsuku i borsukowej.



Wyznacz sobie jasny cel i uparcie do niego dąż! Nastaw się pozytywnie, to też pomaga. Nie zakładaj z góry porażki, bo sama sobie zrobisz krzywdę działając na zasadzie samospełniającego się proroctwa.

Jak pisalam wyzej ta szkola chyba jest daremna i informatyka tak samo.
3 tygodnie nie bylam na polrocze i dostalam za nie przyjscie z powodu choroby pale za wazny test i pale na polrocze- a mialam w miare dobre oceny chodzilam i zaliczalam.

A z matematyka podobnie

Ja pi( z pieprzem) az chce sie z rezygnowac z tej szkoly bo siedze czas marnuje i nic nie wynosze-ta informatyka to byla zyciowa porazka

[Westalka]

No.
Ja o rybkach, Ty o akwarium.


A z tą informatyką.. miałaś dobre oceny i dostałaś 1 na półrocze? Za to, że nie byłaś na teście? A uprzedzali, że od niego zależy ocena? Bo jeśli tak, to Twoja wina.
Na studiach jest tak samo - jeśli było powiedziane, że od tego zależy zaliczenie/ocena z ćwiczeń, a ktoś nie przyjdzie, to wywalają, albo nie dają zaliczenia.

A jeśli nie uprzedzali, to czemu nie dochodziłaś swoich praw? Regulamin? Wychowawca? Dyrektorka? Ktokolwiek...?
Wiem, że to łatwo się mówi, ale trzeba było walczyć o swoje.