Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu cz. V

[liselotta]

Napisane przez invisible_01

Nie wierzę w to, co niektóre z Was tu wypisują. Tak - kiedyś nikt się nie przejmował ciążą, 7-osobowa rodzina mieszkała w domku złożonym z pokoju i kuchni, a toaleta była na dworze, psy były od trzymania na łańcuchu a nie w mieszkaniu, rodziło się bez znieczulenia, nie było prezerwatyw, zęby się rwało na żywca zamiast leczyć itp. itd. Myslałam, że rozwój nikogo nie dziwi i że jest potrzebny, ale niektórzy to widzę mentalnie zatrzymali się na dawnych czasach i się dziwią, że "w tyłkach się poprzewracało tym ciężarnym, że chco miejsca siedzącego w autobusie".

Jestem dokładnie tego samego zdania i podobna dyskusja toczy się teraz na BzW, osłabia mnie to.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=95b84f0cb57718c1b68287b 1ccb1b977c909159a_5f79027 3693ad;74090986]A matka na wizażu NAJlepiej [/QUOTE]
To swoja drogą.
Ale jest jakieś takie dziwne przekonanie w narodzie że matka wie lepiej od ojca jak zająć się dzieckiem. No chyba w momencie zapłodnienia na nią cudownie z nieba spływa ta wiedza. Akurat ja miałam możliwość pogadania z bezdzietnymi mężczyznami na ten temat. I oni byli przekonani że MATKI dysponują cudowną, niedostępną ojcom wiedzą o dziecku
A znajome matki mówiły ze się tego nauczyły opiekując się dziećmi dzień za dniem.

[Katerina_00]

Napisane przez Mijanou

Może dlatego, że tam ludzie "wiedzo" do czego służy 'kasa pierwszeństwa' i nikt tam się z ciężarną nie awanturuje o pierwszeństwo.

Tutaj gdzie żyje w stolicy nie ma takich kas.Sa kasy do 10 produktów i kasy dla naprawdę potrzebujących czyli inwalidów, niesłyszących. Sa to kasy obniżone z odpowiednio przeszkolonym personelem i może stąd nie ma awanturujacych sie zapłodnionych.

A tak na serio,jak ja przeżyłam ten czas ciąży, jak przeżyły moje koleżanki tutaj,bez rozpychania się łokciami i terroryzowania społeczeństwa w marketach,u lekarza badz w komunikacji miejskiej

[ajah]

Napisane przez Katerina_00

Tutaj gdzie żyje w stolicy nie ma takich kas.Sa kasy do 10 produktów i kasy dla naprawdę potrzebujących czyli inwalidów, niesłyszących. Sa to kasy obniżone z odpowiednio przeszkolonym personelem i może stąd nie ma awanturujacych sie zapłodnionych.

A tak na serio,jak ja przeżyłam ten czas ciąży, jak przeżyły moje koleżanki tutaj,bez rozpychania się łokciami i terroryzowania społeczeństwa w marketach,u lekarza badz w komunikacji miejskiej

Tak serio to troché demonizujesz. Korzystanie z ustalonych przywilejów to terroryzowanie społeczeństwa?
Mieszkasz w kraju, gdzie obsługa klienta jest na wyższym poziomie niż w Polsce i o wile rzeczy nie trzeba się kłócić. Wystarczy spojrzeć na prawo pracy, które bardzo chroni kobiety w ciąży.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Robię zakupy codziennie, najczęściej w Biedronce (od kilku dobrych lat) lub Lidlu. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z awanturującą się ciężarną.
Może jednak nie mieszkam w Polsce?

[Pani_Mada]

pytałam już kilka razy, ale nie doczekałam się odpowiedzi... piszecie, że wszystkim (wam) się marzy, żeby kobiety w ciąży były wszędzie przepuszczane bez proszenia. więc pytanie brzmi... jak rozróżniacie kobietę w ciąży od kobiety z oponą na brzuchu? pytam serio, bo zdarzyło mi się mieć nieprzyjemności z tego powodu.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;74128106]Robię zakupy codziennie, najczęściej w Biedronce (od kilku dobrych lat) lub Lidlu. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z awanturującą się ciężarną.
Może jednak nie mieszkam w Polsce?[/QUOTE]

To pewnie dlatego, że wszystkie awanturujące się egzemplarze okupują te kilka miejscowości, w których mieszkają pewne Wizażanki

Swoją drogą nie wiem, który wątek bardziej wybuchł mi dzisiaj mózg - ten/bzw czy miliard dziwnych rzeczy na januszach (gdzie o dziwo -po nocnej czystce w wątku offtopowym - zero ostrzeżeń )

[201712071518]

Napisane przez Pani_Mada

pytałam już kilka razy, ale nie doczekałam się odpowiedzi... piszecie, że wszystkim (wam) się marzy, żeby kobiety w ciąży były wszędzie przepuszczane bez proszenia. więc pytanie brzmi... jak rozróżniacie kobietę w ciąży od kobiety z oponą na brzuchu? pytam serio, bo zdarzyło mi się mieć nieprzyjemności z tego powodu.

szczerze - przypomnialam sobie to dzis podczas zakupow w wiekszym CH.
I gapilam sie kobietom na brzuchy (w celach naukowo-wizazowych) i widzialam tylko 2 stuprocentowe ciąże. Co do kilku przypadkow mialam watpliwosci.
Ale ja jestem za tym, zeby kazdy kto potrzebuje uprzywilejowania bo ma prawo czy chwilowo musi ze wzgledu na samopoczucie po prostu to wyartykulowal.

I tez nie spotykam awanturujacych sie ciezarnych ani ludzi awanturujacych sie z ich powodu.
W kolejkach i tak najbardziej upierdliwi sa sapiący napieracze.

[Mijanou]

Napisane przez Katerina_00

A tak na serio,jak ja przeżyłam ten czas ciąży, jak przeżyły moje koleżanki tutaj,bez rozpychania się łokciami i terroryzowania społeczeństwa w marketach,u lekarza badz w komunikacji miejskiej

O jakim terroryzowaniu Ty teraz mówisz? Ja ustępuję ciężarnym bo tak wypada, tak chcę i tak mnie wychowano, czyli w poszanowaniu pewnych norm.
Przykładu ze zlikwidowaniem szpitali, bo ktoś nigdy w żadnym się nie leczył już nie chce mi się ponownie wklejać. Ty nie potrzebowałaś pomocy i zyczliwosci w czasie ciąży ale to nie oznacza, że żadna ciężarna tego nie potrzebuje.

[201712071518]

Napisane przez Katerina_00

A tak na serio,jak ja przeżyłam ten czas ciąży, jak przeżyły moje koleżanki tutaj,bez rozpychania się łokciami i terroryzowania społeczeństwa w marketach,u lekarza badz w komunikacji miejskiej

Nie masz sie czym chwalic.
Program tlc pokazuje calkiem spora ilosc Amerykanek, ktore przezyly cala ciaze nie wiedzac o niej.




Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

[Luba]

Napisane przez Katerina_00

Tutaj gdzie żyje w stolicy nie ma takich kas.Sa kasy do 10 produktów i kasy dla naprawdę potrzebujących czyli inwalidów, niesłyszących. Sa to kasy obniżone z odpowiednio przeszkolonym personelem i może stąd nie ma awanturujacych sie zapłodnionych.

A tak na serio,jak ja przeżyłam ten czas ciąży, jak przeżyły moje koleżanki tutaj,bez rozpychania się łokciami i terroryzowania społeczeństwa w marketach,u lekarza badz w komunikacji miejskiej

A ja sie zastanawiam skad u Ciebie taka pogarda dla kobiet w ciazy. Moze masz zal, ze inne kobiety w ciazy moga liczyc na cos, na co Ty liczyc nie moglas?
Te epitety, ktorych tu uzywasz "swiete krowy", "zaplodnione", "pada na mozg"... Masz w sobie wiele negatywnych emocji.

[invisible_01]

Pisanie o kobietach w ciąży "zapłodnione" jest naprawdę obrzydliwe.

[Katerina_00]

Napisane przez Luba

A ja sie zastanawiam skad u Ciebie taka pogarda dla kobiet w ciazy. Moze masz zal, ze inne kobiety w ciazy moga liczyc na cos, na co Ty liczyc nie moglas?
Te epitety, ktorych tu uzywasz "swiete krowy", "zaplodnione", "pada na mozg"... Masz w sobie wiele negatywnych emocji.

Szokujące ile o mnie wiesz.

[Mijanou]

Dziewczyny, dajmy już spokój bo z chwilą, gdy padł "argument" o terroryzowaniu reszty społeczeństwa przez ciężarne dyskusja straciła już swój merytoryczny sens, zaczęło zalatywać oparami absurdu a za chwilę rozpęta się kolejny wizażowy "flejm". Jeśli ktoś dorosły nie jest w stanie zrozumieć, że w ciąży może być ciężko stać, można się źle czuć i z tego powodu można liczyć na pewne względy i na zwyczajną ludzką życzliwość to już tego nie zrozumie i nie jest chyba naszą rolą by taką osobę uczyć wrażliwości, empatii i otwartości na czyjeś potrzeby.

[cojarobietu_uu]

Napisane przez stupid-girl

Ja Was serio nie rozumiem.
Napierdzielać naście stron o obowiązku przepuszczania połączonym ze zdolnością natychmiastowego rozpoznania czy osoba jest w ciąży czy może przesadziła z kebsami, ale odezwać się na żywo jednym zdaniem z prośbą o przepuszczenie w kolejce to już nie. No nie. Bo się należy i już.
Kozak w necie, pi..da w świecie. Idealnie pasuje.

Mi kiedyś było słabo po sesji tatuażu - stałam w kolejce po folię w Rossmanie. I mimo, że wyglądałam jak okaz zdrowia (poza bladością) - nie było problemu jak poprosiłam o przepuszczenie, bo bardzo mi słabo a nie chciałabym mdleć i robić scen.

Też jestem za tym, żeby ludzie po prostu poprosili, odezwali się. A ci, których się prosi, żeby zwyczajnie byli życzliwi. Chociaż z reguły okazuj się, że oni tacy są i po problemie dla wszystkich stron. Potrzebujący przepuszczony, przepuszczający nie zalicza wtopy w związku z potencjalną ciążą spożywczą.
Zdrowa jestem, w ciąży nie jestem to mogę przepuszczać. Ale czasem wychodzę z pracy w takim stanie, że sama bym poprosiła o przepuszczenie.

Napisane przez Katerina_00

Przez dwie ciąże ani razu,NIKT,nie przepuścil mnie NIGDY NIGDZIE.Pracowałam obie ciąże do 7 miesiąca,
Przeżyłam, ja i dziecka mamy sie dobrze pomimo komplikacji.
medali ani pomników nie oczekuje.

No i? Moja własna mama będąc w pierwszych tygodniach ciąży przeszła pieszo z Warszawy do Częstochowy (pielgrzymka), a dzień przed porodem była normalnie w pracy. Czy w związku z tym przestają istnieć kobiety które pół ciąży muszą leżeć z szwem na szyjce albo haftują tak, że staje się to zagrożeniem zdrowia i życia jej i dziecka? Nie można mierzyć wszystkich swoją miarą.

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;74127286]To swoja drogą.
Ale jest jakieś takie dziwne przekonanie w narodzie że matka wie lepiej od ojca jak zająć się dzieckiem. No chyba w momencie zapłodnienia na nią cudownie z nieba spływa ta wiedza. Akurat ja miałam możliwość pogadania z bezdzietnymi mężczyznami na ten temat. I oni byli przekonani że MATKI dysponują cudowną, niedostępną ojcom wiedzą o dziecku
A znajome matki mówiły ze się tego nauczyły opiekując się dziećmi dzień za dniem.[/QUOTE]
Gdy moim dziadkowie wrócili do domu ze szpitala ze swoim pierwszym dzieckiem i przyszło do pierwszej kąpieli to babcia siadła do książek/czasopism o pielęgnacji niemowląt, bo nie wiedziała co i jak, a dziadek w tym czasie dziecko umył i ogarnął

[_vixen_]

Ja jestem szczęśliwa dwukrotna posiadaczka szwu na szyjce macicy i mogę powiedzieć, ze w prawdziwie zagrożonej ciazy normalne kobiety po piwerko w kolejce nie stoją. A przeważnie w szpitalu leżą.

[cranberry juice]

Napisane przez ajah

Mieszkasz w kraju, gdzie obsługa klienta jest na wyższym poziomie niż w Polsce i o wile rzeczy nie trzeba się kłócić. Wystarczy spojrzeć na prawo pracy, które bardzo chroni kobiety w ciąży.

W jakim sensie obsługa klienta jest na wyższym poziomie i nie trzeba sie kłócić?
Też mieszkam za granicą i obsługa klienta mówiąc wprost nie urwa - ale może masz inne doświadczenia, więc pytam.
W porównaniu z Polską widzę natomiast w marketach dwie spore różnice. Po pierwsze, naprawdę mało kto robi sobie małe zakupy codziennie, widać prawie wyłącznie koszyki wypchane po brzegi. W samoobsługowych kasach do 10/20 produktów (zdarza się, że nawet w jednym sklepie do 10 i do 20 produktów do osobne kasy) kolejki są naprawdę minimalne, nawet nie bardzo byłoby jak te ciężarne przepuszczać. Chociaż w normalnych kasach z dużymi zakupami i owszem, trzeba swoje odstać.
Druga sprawa - jak już ktoś stanie z małymi zakupami do normalnej kasy, to praktycznie zawsze ludzie przepuszczą, i to niezależnie od tego, czy to ciężarna z bułkami, czy Sebix kupuje zgrzewkę piwa.

Wyguglałam za to fora intenetowe, żeby zobaczyć, co tutejsze ciężarne mówią o przepuszczaniu w kasach. Ogólnie - masy opowieści, jak to ich nie przepuszczono, opieprzono (w kasie pierwszeństwa), zrobiono wykład, że ciąża to nie choroba, jak inni klienci zrobili najazd na kasjerkę, że kasuje ciężarne bez kolejki itp. Na pierwszy rzut oka - dużo gorzej niż w Polsce.

A swoją drogą, w temacie "ciąża to nie choroba" - czy gdziekolwiek poza Polską zdarza się systematycznie, że dziunia widzi dwie kreski na teście i odpływa na L4? Pytam zupełnie poważnie, bo tutaj gdzie mieszkam, to jest nie do pomyślenia. Raz w ogóle miałam taką sytuację, że powiedziałam, że spotkałam się w Polsce z jakąś koleżanką, bo ona jest ciąży, więc miała czas w poniedziałek - posypały się pytania, co jej jest, omujborze mamy nadzieję, że wszytsko będzie dobrze, i JAK TO ona jest na zwolnieniu i nie leży na ptaologii ciąży?
Moim osobistym hitem jest mail, jaki kiedyś dostałam od koleżanki w pracy: "zrobiłam to i to, ale będziesz miała skończyć, bo odeszły mi wody i jadę na porodówkę"

Nie wiem, czy to prawo pracy chroni ciężarne w jakiś szczególny sposób, czy po prostu postrzeganie ciąży i macierzyństwa jest inne - bo dziewczyna znika na sześć miesięcy macierzyńskiego, a nie dziewięć miesięcy zwolnienia i dwanaście macierzyńskiego.

[Ingrid80]

Wśród wielu kobiet panuje przekonanie że l4 w ciąży należy się od samego początku bo ciążą trzeba się nacieszyć i przygotować się na przywitanie dziecka 😎

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cranberry juice]

Napisane przez Ingrid80

Wśród wielu kobiet panuje przekonanie że l4 w ciąży należy się od samego początku bo ciążą trzeba się nacieszyć i przygotować się na przywitanie dziecka 😎

Nacieszyć chyba głównie tą Ikeą, o której wyżej była mowa

Jak ktoś napisał - to jest chyba pierwsze stadium OZM.

[Ingrid80]

Dokładnie tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cojarobietu_uu]

Napisane przez Ingrid80

Wśród wielu kobiet panuje przekonanie że l4 w ciąży należy się od samego początku bo ciążą trzeba się nacieszyć i przygotować się na przywitanie dziecka 😎

Plus ginekolodzy temu łatwo ulegają. Powinno być twardo - wskazania medyczne i tyle, czyli ciąże zagrożone, choroby im towarzyszące czy warunki pracy. Ale boją się, że jak cokolwiek się zadzieje, to będzie oskarżenie, że nie dali L4.

[Ka-Mila]

Mam znajomą, która pracowała jako barmanka.
Zaszła w ciąże i twierdziła, że może normalnie pracować, zresztą pracodawca od niej tego wymagał - przecież to tylko stanie za barem i robienie kawy. Cięższe rzeczy je przynosiliśmy - chłopaki przynosili kegi z piwem czy wodą. Poroniła w pracy.
Jak zaszła w kolejną ciąże wzięła od razu wolne.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez cojarobietu_uu

Plus ginekolodzy temu łatwo ulegają. Powinno być twardo - wskazania medyczne i tyle, czyli ciąże zagrożone, choroby im towarzyszące czy warunki pracy. Ale boją się, że jak cokolwiek się zadzieje, to będzie oskarżenie, że nie dali L4.

A ja się nie dziwię że tak łatwo u ginekologów o L4, bo w ciąży naprawdę łatwo o komplikacje - wystarczy że dzieciak owinie się pępowiną a już istnieje zagrożenie życia. Mało takich przypadków że kobiety rodziły martwe dzieci?

[ciri15]

Napisane przez Ka-Mila

Mam znajomą, która pracowała jako barmanka.
Zaszła w ciąże i twierdziła, że może normalnie pracować, zresztą pracodawca od niej tego wymagał - przecież to tylko stanie za barem i robienie kawy. Cięższe rzeczy je przynosiliśmy - chłopaki przynosili kegi z piwem czy wodą. Poroniła w pracy.
Jak zaszła w kolejną ciąże wzięła od razu wolne.

No a skad wiadomo ze poronienie mialo zwiazek z praca? Bo nie wiem, czy tego ma dowodzic ta historia czy czegos innego?

[Ka-Mila]

Tak wynikało z przemęczenia - lekarz stwierdził, że po prostu za dużo pracowała i powinna była leżeć tym brzuchem do góry (nie, ciąża nie była zagrożona).
Czego dowodzi - że nawet stanie za barem dla kobiety w ciązy może być męczące (to w kontekście stania w kolejkach).
Że często pracodawcy nie dostosowują stanowiska pracy do ciężarnej i wymagają od niej pracy wykonywanej tak jak dotychczas (no bo przecież kobiety pracują aż do rozwiązania a nie jak zobaczą dwie kreski to od razu na mózg im pada).
I czasami to, że ktoś od razu bierze L4 może wynikać też z tego, że kobieta po prostu obawia się o zdrowie dziecka.

[Paprotka_]

Napisane przez Ka-Mila

Mam znajomą, która pracowała jako barmanka.
Zaszła w ciąże i twierdziła, że może normalnie pracować, zresztą pracodawca od niej tego wymagał - przecież to tylko stanie za barem i robienie kawy. Cięższe rzeczy je przynosiliśmy - chłopaki przynosili kegi z piwem czy wodą. Poroniła w pracy.
Jak zaszła w kolejną ciąże wzięła od razu wolne.

Myślę, że warunki pracy są bardzo istotne i nie chodzi tylko o dźwiganie ciężarów. Mnie wystarczyło 11-12 godzin w pracy - w biurze, przy kompie więc powszechnie uznawanej za lekką, ale z uwagi na silny stres wcale taką nie jest - i wylądowałam z krwawieniem w szpitalu. Stres+przemęczenie. Ciążę udało się uratować ale pracodawca już mnie nie chciał oglądać. A też miałam plan pracować jak długo się da...
Koleżanka z zespołu pierwszą ciążę poroniła w podobnych okolicznościach, przy drugiej już się nie zastanawiała co robić (przy aprobacie pracodawcy).

[tenebra]

Napisane przez Paprotka_

Myślę, że warunki pracy są bardzo istotne i nie chodzi tylko o dźwiganie ciężarów. Mnie wystarczyło 11-12 godzin w pracy - w biurze, przy kompie więc powszechnie uznawanej za lekką, ale z uwagi na silny stres wcale taką nie jest - i wylądowałam z krwawieniem w szpitalu. Stres+przemęczenie. Ciążę udało się uratować ale pracodawca już mnie nie chciał oglądać. A też miałam plan pracować jak długo się da...
Koleżanka z zespołu pierwszą ciążę poroniła w podobnych okolicznościach, przy drugiej już się nie zastanawiała co robić (przy aprobacie pracodawcy).

Ale przeciez będąc w ciąży zabronione jest pracowanie tak dlugo, nie można robić nadgodzin...

A to niestety częste myślenie jest że "tylko przy kompie siedzi, nie nameczy się", ale stres w takiej pracy często jest ogromny...

Wysłane z mojego LG-H635 przy użyciu Tapatalka

[Paprotka_]

Napisane przez tenebra

Ale przeciez będąc w ciąży zabronione jest pracowanie tak dlugo, nie można robić nadgodzin...

A to niestety częste myślenie jest że "tylko przy kompie siedzi, nie nameczy się", ale stres w takiej pracy często jest ogromny...

Wysłane z mojego LG-H635 przy użyciu Tapatalka

W mojej firmie nie ma nadgodzin To się nazywa "zadaniowy czas pracy". Oficjalnie pracujemy 8 godzin, jednak aby możliwe było wyrobienie się w tym czasie z robotą, zespół musiałby liczyć min. 3 osoby więcej. Dlatego pracodawca nie jest niechętny L4 ciężarnych bo wie, że może się to skończyć pozwami.

[cranberry juice]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;7414882 1]A ja się nie dziwię że tak łatwo u ginekologów o L4, bo w ciąży naprawdę łatwo o komplikacje - wystarczy że dzieciak owinie się pępowiną a już istnieje zagrożenie życia. Mało takich przypadków że kobiety rodziły martwe dzieci?[/QUOTE]

Ale czy praca w normalnych (nie w trudnych) warunkach zwiększa ryzyko tych komplikacji bardziej niż spacery po Ikei?

Stanie za barem to jest akurat ciężka fizyczna praca, jeszcze chyba do tego głownie w godzinach nocnych? Nie widzę nic dziwnego w L4 akurat w tym przypadku?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ajah]

Napisane przez cranberry juice

W jakim sensie obsługa klienta jest na wyższym poziomie i nie trzeba sie kłócić?
Też mieszkam za granicą i obsługa klienta mówiąc wprost nie urwa - ale może masz inne doświadczenia, więc pytam.
W porównaniu z Polską widzę natomiast w marketach dwie spore różnice. Po pierwsze, naprawdę mało kto robi sobie małe zakupy codziennie, widać prawie wyłącznie koszyki wypchane po brzegi. W samoobsługowych kasach do 10/20 produktów (zdarza się, że nawet w jednym sklepie do 10 i do 20 produktów do osobne kasy) kolejki są naprawdę minimalne, nawet nie bardzo byłoby jak te ciężarne przepuszczać. Chociaż w normalnych kasach z dużymi zakupami i owszem, trzeba swoje odstać.
Druga sprawa - jak już ktoś stanie z małymi zakupami do normalnej kasy, to praktycznie zawsze ludzie przepuszczą, i to niezależnie od tego, czy to ciężarna z bułkami, czy Sebix kupuje zgrzewkę piwa.



A swoją drogą, w temacie "ciąża to nie choroba" - czy gdziekolwiek poza Polską zdarza się systematycznie, że dziunia widzi dwie kreski na teście i odpływa na L4? Pytam zupełnie poważnie, bo tutaj gdzie mieszkam, to jest nie do pomyślenia. Raz w ogóle miałam taką sytuację, że powiedziałam, że spotkałam się w Polsce z jakąś koleżanką, bo ona jest ciąży, więc miała czas w poniedziałek - posypały się pytania, co jej jest, omujborze mamy nadzieję, że wszytsko będzie dobrze, i JAK TO ona jest na zwolnieniu i nie leży na ptaologii ciąży?
Moim osobistym hitem jest mail, jaki kiedyś dostałam od koleżanki w pracy: "zrobiłam to i to, ale będziesz miała skończyć, bo odeszły mi wody i jadę na porodówkę"

Nie wiem, czy to prawo pracy chroni ciężarne w jakiś szczególny sposób, czy po prostu postrzeganie ciąży i macierzyństwa jest inne - bo dziewczyna znika na sześć miesięcy macierzyńskiego, a nie dziewięć miesięcy zwolnienia i dwanaście macierzyńskiego.

Generalnie wiekszość kwestii jest latwiej zalatwic, a jak jest jakaś trudnosc to nikt fochem nie rzuca, tylko raczej jest uprzejmy i mily, łaski nie robi. Możliwe, że wiąże się to z tym, że wiele kwestii mozna załatwić drogą mailową i telefoniczną.

Zwroty, reklamacje bez żadnego szumu. Ostatnio zamówiłam zakupy, spóźniły sie pół godziny, sklep w ramach przeprosin wysłał mi zniżkę na przyszłe zakupy. Innym razem okazało się, że dostarczyli opakowanie jaj, jedno było stłuczone. Odliczyli jaja od rachunku i mi je zostawili (miałam opcję taka, by je zabrali, ale poszłyby prosto do kosza).; innym razem odbierałam zakupy sama, spóżnili się i musiałam czekać, znowu zwrot części kosztów i butelka wina. To z takich zakupowych przykładów.

U nas kobiety w ciązy zwolnić nie można, trzeba jej umożliwic pracę w odpowiednich warunkach (nie szkodliwych), odpowednia ilośc przerw,. ustala się z kobietą co może w danej pracy wykonywać, ile dźwigać itd.
Wszelkie około ciążowe wizyty mogą się odbywać w czasie pracy i pracodawca powinien to uszanować.

Napisane przez Ingrid80

Wśród wielu kobiet panuje przekonanie że l4 w ciąży należy się od samego początku bo ciążą trzeba się nacieszyć i przygotować się na przywitanie dziecka 😎

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie ogarniam. Dla mnie to straszna głupota.

Napisane przez Ka-Mila

Mam znajomą, która pracowała jako barmanka.
Zaszła w ciąże i twierdziła, że może normalnie pracować, zresztą pracodawca od niej tego wymagał - przecież to tylko stanie za barem i robienie kawy. Cięższe rzeczy je przynosiliśmy - chłopaki przynosili kegi z piwem czy wodą. Poroniła w pracy.
Jak zaszła w kolejną ciąże wzięła od razu wolne.

To się pomyliła.
Nie rozumiem takich kobiet tak samo jak nie rozumiem tych idących na L4 po zobaczeniu 2 kresek.