Powtarzanie klasy.

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez zizou

no to skoro wzory znasz to w czym problem? wzory to juz polowa sukcesy. po to one sa - by ulatwiac uczniom prace.

W ktorejs tam angorze czytalam piekny artykul, cos o nauczycielach, poziomie szkolnictwa.
Ponoc wiekszosc uczniow gdy ma wzor na pole prostokąta, P = a x b, to gdy boki są opisane inaczej niz a i b nie potrafi zastosowac wzoru.

Po co wykucie sie wzoru, np. wlasnie na ten nieszczesny prostokąt, gdy uczen nie wie co to jest a, a co to jest b.

Powiem brutalnie. Ilonko, dla mnie to ty leniuch jestes. Korki niet jednak? No coz, korki w maju to najmniejszego sensu nie mają... za korki to sie we wrzesniu bierze. Gdybyś chciała dałabyś rade! Np. idąc do nauczycielki mówiąc "Proszę Pani, ja naprawde nie umiem, nie rozumiem, czy moglaby mi pani poswiecic chwile i wyjasnic to to i tamto? A pozniej zadac mi kilka zadan ktore mi utrwalą moją nowo nabytą wiedzę?"
Jak w tym roku zakiblujesz, to matematyke bedziesz miala obowiązkową na maturze... Powiedz mi co wtedy bedzie z maturą? Ze niby bez wyksztalcenia da sie zyc i pracowac. A i owszem. Moj brat ma zone, za niedlugo 30stka mu stuknie, zarabia tyle co moj TZ i rodzice razem wzieci i ma wyksztalcenie podstawowe. Ale on jest zaj(pozytywny wulgaryzm) informatykiem... Do liceum dla doroslych (oj obawiam sie ze od wrzesnia znowu wyladujemy w jednej klasie) nie z przymusu a z checi.

[lapus]

Szpiegu, już wszystko zostało powiedziane, gadaj do ściany...

z tematem wątku kojarzy mi się jedno bardzo mądre zdanie wypowiedziane przez mojego matematyka z LO, który notabene był moim koszmarem przez 1 rok, z nerwów przed matmą bolał mnie żołądek. wystawił dziewczynie 1 na semestr (zasłużone, totalna olewka z jej str), kiedy ona zaczęła mówić żeby jej postawił 2, i od następnego semestru się weźmie do roboty [jasne] to odpowiedział jej "stawiam ci 1, bo dopiero w taki sposób jest szansa że weźmiesz się do roboty".

[kendy]

nigdy nie powtarzałam klasy ale bardzo chętnie wróciłabym do szkoły średniej

[00aga00]

Napisane przez lapus

Szpiegu, już wszystko zostało powiedziane, gadaj do ściany...

z tematem wątku kojarzy mi się jedno bardzo mądre zdanie wypowiedziane przez mojego matematyka z LO, który notabene był moim koszmarem przez 1 rok, z nerwów przed matmą bolał mnie żołądek. wystawił dziewczynie 1 na semestr (zasłużone, totalna olewka z jej str), kiedy ona zaczęła mówić żeby jej postawił 2, i od następnego semestru się weźmie do roboty [jasne] to odpowiedział jej "stawiam ci 1, bo dopiero w taki sposób jest szansa że weźmiesz się do roboty".

Ja ze słów mojego matematyka korepetytora pamiętam tylko, że po paru godzinach korków powiedział mi, że muszę coś z tym zrobić, bo uczniowie w moim wieku robią mechanicznie zadania, w których ja popełniam błędy Dzwoniłam do niego zapłakana po kiepskiej ocenie ze spr, "wszystko było przeciwko mnie", ale jakoś trzeba sobie poradzić a nie od razu się poddawać!

[Westalka]

Napisane przez ilo16na

Problem jest w tym ze w domu cos umiem.
Robie zadania bez ksiazki i roznych pomocy i sa dobrze

Czyli dysfunkcji raczej żadnej nie masz.



Sorry, że tak się czepiam, ale może w końcu się obudzisz.

[zizou]

Napisane przez SzpiegZKrainyDeszczowców

W ktorejs tam angorze czytalam piekny artykul, cos o nauczycielach, poziomie szkolnictwa.
Ponoc wiekszosc uczniow gdy ma wzor na pole prostokąta, P = a x b, to gdy boki są opisane inaczej niz a i b nie potrafi zastosowac wzoru.

Po co wykucie sie wzoru, np. wlasnie na ten nieszczesny prostokąt, gdy uczen nie wie co to jest a, a co to jest b.

no niby tak.
zastanawia mnie tylko, dlaczego dawniej tak nie bylo. ja naprawde nie mam nic przeciwko dzieciakom dysfunkcyjnym. kiedy zobaczylam tekst w przeksztalceniu w jakim widzi go dyslektyk to sie przerazilam.
ale... dawniej nie bylo slychac o wszelkich dysfunkcjach, dzieciaki sie uczyly, mialy dobre stopnie, otrografia byla w malym paluszku [mowie tu o pokoleniu moich rodzicow]. a teraz? zaswiadczenia o dysfunkcjach, dzieciaka tknac nie mozna bo on ma z poradni papiery... tylko czy te papiery w duzej mierze nie sa usprawieldiwieniem dla lenistwa? no bo skoro juz mam papiery to jestem neitykalny. takie moje luzne przemyslenia. kiedy chodizlam do podstawowki w mojej kalsie nie bylo ani jednego dzieciaka z dysleksja, dysgrafia, dyskalkulia. teraz na palcach jednej reki mozna policzyc dzieciaki, ktore dysfunkcji nie maja.

[Fresa]

Bo kiedyś to trzeba było się uczyć, a teraz to wszystko można pięknie wytłumaczyć:
dys-cośtamcośtam, na każdy problem, a raczej lenistwo, się znajdzie.

[calkiem-spoko]

Tak, ale wiele osób sobie nie zdaje sprawę, że te wszystkie "dys..." to są rozwiązania na krótką metę, bo kto w pracy będzie przyjmował usprawiedliwiania, że "nie rozumiem, co czytam, bo mam dysleksję", "nie umiem pomnożyć do 100 i obsłużyć kasy fiskalnej, bo mam dyskalkulię". Rodzice dzieciom załatwiają papierki, dzieci czują się zwolnione z obowiązku wzmożonej pracy nad sobą i tak się to kręci.
A przecież stwierdzenie tych "dys..." powinno być tylko i wyłącznie sygnałem do ciężkiej pracy, a nie przyjmowane z ulgą: "No to teraz nic mnie nie obchodzi, bo mam papierek".

A jak ktoś już naprawdę nie może pojąc czytania ze zrozumieniem, liczenia, poprawnego pisania i nie chce mu się nad tym pracować, to widocznie nadaje się wyłącznie do łopaty i kopania rowów. Bo po co na siłę takie osoby z papierkami wszelakimi pchać przez całą ścieżkę edukacji.

Podobno sporo dzieci zwłaszcza w gorszych szkołach, w podstawówce (wyższych klasach), czy gimnazjum, czytać nawet nie umie.


[Zizou - wszystkiego najlepszego ]

[Fresa]

Napisane przez calkiem-spoko

Bo po co na siłę takie osoby z papierkami wszelakimi pchać przez całą ścieżkę edukacji.

Ale, jakimś cudem, przechodzą: i na Wizażu nie brak magistrów, którzy orty nagminnie robią (rozumiem, że od czasu do czasu się trafi, ale nie: non stop, bo to chyba wygląda już, przynajmniej dziwnie?, a może jak zwykle, to ja się mylę )

Napisane przez calkiem-spoko

[Zizou - wszystkiego najlepszego ]

Zizuś, ja też wszystkiego najlepszego, z okazji urodzin, Tobie życzę

[zizou]

Napisane przez calkiem-spoko

[Zizou - wszystkiego najlepszego ]

Napisane przez Fresa

Zizuś, ja też wszystkiego najlepszego, z okazji urodzin, Tobie życzę

dzieki Dziewczyny

a z reszta sie zgadzam: zaswiadczenie o dysfunkcji powinno byc mobilizacja. dla mnie by bylo na pewno. ale jak widac - dzieciaki mysla o tym jak o wybawieniu. koniec klopotow bo papier w kieszeni. przykre.

[Westalka]

Fresa, magister magistrowi nierówny.
teraz same magistry po studiach, a faktycznego wykształcenia i wiedzy ciągły brak.

Dawniej osoba z wyższym wykształceniem była osobą, naprawdę, wszechstronną (na poziomie, co najmniej, średnim) a w swoim fachu czuła się, jak ryba w wodzie.
Obecnie - studia kończą wszyscy.
Jeśli na państwowym nie mogą, to prywatnie stłuką za pieniądze.
Taka prawda.



Zizou, wszystkiego najpiękniejszego.

[zizou]

Napisane przez Westalka

Zizou, wszystkiego najpiękniejszego.

dziekuje

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez zizou

no niby tak.
zastanawia mnie tylko, dlaczego dawniej tak nie bylo.

Bo dawniej to dzieci uczylo sie czytać i pisac wczesniej niz w pierwszej klasie podstawowki. Rodzice i dziadkowie, siadali, uczyli. Czytali dzieciom ksiazki. A to pomaga. Niby juz moj rocznik zaczynal miec ta plage dysfunkcji... a ja zastanawialam sie w zerowce po co Pani uczy mnie pisać. Babcia mnie nauczyla pisać i czytać, do przedszkola mnie nie przyjeli, siedzialam ciagle z babcia, to co miala robic? No ilez starsza kobieta moze sie bawic z rozbrykanym maluchem? To uczyla...
Prawda jest taka, rodzice sami sie w duzej mierze przyczyniaja do dysfunkcji swoich dzieci, wlasnie przez zaniedbanie. Powinni nie zwalac calej odpowiedzialnosc za nauczanie na szkole. Myslisz ze taki Jaś Iksinski miał by ta dysortografie, gdyby mama z nim siedziała codziennie i pokazywała co robi źle, i tlumaczyla czemu "żaba" nie piszemy przez "rz"...

[zizou]

Szpiegu racja ja bardzo wczesniej zaczelam czytac, ba, wrecz w plynnym czytaniu bylam lepsza od mojego starszego kuzyna. ale faktycznie, ojciec siedzial a ja mu czytalam.

i powiem tez tak: nigdy nie mialam problemow z ortografia. i, wstyd mi sie przyznac, komputer mnie strasznie rozleniwil. word automatycznie poprawia bledy, czlowiek nie musi myslec. a kiedy przyjdzie napisac cos recznie to czasami mam zagwozdke czy aby napsialam poprawnie

a to, ze dzieciaki nie pisza poprawnie to tez brak oczytania. ja nie wyobrazam sobie zycia bez ksiazek, ale niestety - ksiazka niedlugo bedzie reliktem przeszlosci. w koncu sa e-book, audiobooki i inne takie. a nic nie zastapi czytania i oczytania.

[lapus]

dla mnie audio-booki są okropnym wynalazkiem, wiem że pomocnym jak się "nie przeczytało" lektury a jutro "pani pyta", ale niedługo to już w ogóle nikt po książkę nie sięgnie :|
ja też już od wczesnych dziecięcych lat płynnie czytałam, bo chciałam, bez chęci nic nie ma.

ziz - ja także życzę wszystkiego naj

[yes]

Jeszcze mi się to ni zdarzyło

[awia]

Napisane przez Fresa

Bo kiedyś to trzeba było się uczyć, a teraz to wszystko można pięknie wytłumaczyć:
dys-cośtamcośtam, na każdy problem, a raczej lenistwo, się znajdzie.

Tez tak kiedys myslalam. To bardzo laickie podejscie jest, jednak.
Kiedys dzieci nie byly uczulone na wszystko, na zycie.
Swiat sie zmienia, ludzie chorują na coraz nowsze choroby, przez zanieczyszczenia, zywnosc modyfikowana genetycznie etc.

Owszem, kiedys ,kiedy sama koncepcja sie pojawila prawie kazdy mogl dostac stosowny papierek i olać system. Obecnie nie jest tak łatwo, a i sam papierek niewiele zmienia.
Tak, jak przy ADHD. to nie są niegrzeczne, zle wychowane dzieci. To chore dzieci.
Dzieci z dysfunkcją również nie są leniwe, tylko mają mega problemy.
Warto sie nad tym zastanowic, dowiedziec, jak to wyglada w rzeczywistosci, bo taka opinia jest krzywdząca

[wenedka]

Awio, ja zdaję sobie sprawy, ze są ludzie z przypadłościami typu: dysgrafia, dyskalkulia, dysleksja, dysortografia, czy co tam jeszcze. Mój brat jest dysortografikiem. Ciężko pracował z psychologiem przez kilka lat i przyniosło to ogromne efekty, bo błędów praktycznie nie robi.
Teraz, gdy dziecko ma stwierdzoną dysleksję itp. zazwyczaj, choć nie zawsze, nic nie robi, bo ono ma dysleksję przecież, a najczęściej dzieci ze stwierdzoną dysortografią nie znają zasad ortografii, a wiele osób załatwia sobie zaświadczenia przed egzaminami Wg mnie takie osoby powinny być kierowane na zajęcia, a nie "Jasio robi błędy, bo jest dysortografikiem, to niech robi".

[awia]

wenedko, ale z tego co wiem to to sie zmienilo.
teraz zaswiadczenie mozna probowac zdobyc najpozniej w I liceum, po to, zeby uniknac zalatwianie papierka przed matura.
dyslektyk musi pracowac, prowadzi te zeszyty i udawac sie do poradni.
nauczciele maja obowiazek inaczej pracowac z akim uczniem, ale nie wolno im pozwalac mu na wszystko.
nie zawsze tak jest, ale to niekoniecznie wina samego ucznia.
to wina rodziców ktorzy nie mają czasu i niekompetentych nauczycieli.
wsrod dzieci ludzi, ktorzy sie swoimi dziecmi zajmują dysleksja owszem, wystepuje, ale bynajmniej takie dziecko sobie nie olewa.

[wenedka]

Awio, znam osoby z dysortografią, które otwarcie powiedziały, że mają to "gdzieś" i nic nie będą robić, bo mają papierek. W liceum nauczyciele nie mają czasu na sprawdzanie zeszytów, a uczniom najczęściej nie chce się nic robić w tym kierunku.
W gimnazjum moja nauczycielka próbowała pracować z dysortografikami w ten sposób, jedna z dziewczyn prowadziła zeszyt, a druga powiedziała, że nie, bo jej to nic nie da.
To całkiem niedawne czasy były, bo miejsce to miało 3 lata temu.

[moniuleczka]

ja nie powtrzałam klasy nigdy i już raczej nie będę bo wszelkie szkoły skończyłam, teraz studiuję sobie, a osobiście znam kilka osób, które powtarzały klase i jakoś się zbytnio tym nie przejmują.

[Rena]

Napisane przez Hultaj

no tak. Wizaż gdyby nie błysnął empatią, to by szczezł.

Pochwale sie osiagnieciami edukacyjnymi tutaj, potem wpade na dermatologie koniecznie poinformawac urzedujace tam panny, ze cere mam gladka, a na koniec zagoszcze na watku o popsutym zegarku z misja moj_zegarek_sie_nigdy_nie _psuje

Napisane przez zizou

ale... dawniej nie bylo slychac o wszelkich dysfunkcjach, dzieciaki sie uczyly, mialy dobre stopnie, otrografia byla w malym paluszku [mowie tu o pokoleniu moich rodzicow].

Nie wiem z jakiego pokolenia sa Twoi rodzice, ale moi twierdza, ze w szkolach za ich czasow za rozowo nie bylo (lata powojenne) Oboje sa leworeczni i nikt nie potrafil tego normalnie zaakceptowac tylko na sile zmuszali ich do brania piora w prawa reke.
A i twierdza, ze byki w wypracowaniach to byla za ich czasow norma. Tylko, ze teraz mamy worda z automatycznym sprawdzaniem pisowni, a wtedy? Ciezki slownik ortograficzny, z kiepskiego papieru. Teraz mamy komputery, wtedy tablice logarytmiczne i tzw. suwaki.

Swiat idzie mimo wszystko ku lepszemu i edukacja jest coraz bardziej dostepna i na coraz wyzszym poziomie. 100 lat temu dzieci z biednych domow nie mogly sie uczyc, byl wysoki poziom analfabetyzmu dzisiaj mamy z roku na rok coraz wiecej maturzystow.

Dys czy nie dys - ale naklejki w sklepie czy rozklad jazdy umieja przeczytac. Znacznie czesciej niz jeszcze 50 lat temu.

[architekt80]

Za moich czasów papierek z poradni zwalniał z dyktand i z oceny błędów ortograficznych w wypracowaniach (ale tylko tych pisanych na lekcji). A tak pozatym to dyslektyka traktowano jak każdego innego ucznia. Więc nie wiem czemu mówicie o lenistwie. Być może teraz jest inaczej tego nie wiem.

Wiadomo że taka osoba nie pujdzie na polonistyke ani żadną inną filologię raczej też nie , choć ja zdawałam maturę językową i nie było problemu. Ale przecież każdy ma inne zdolności , osoby z dyslekcją często odnajdują się np na studiach plastycznych.

I zgadzam się z postem Reni.

[zizou]

Napisane przez Rena

Nie wiem z jakiego pokolenia sa Twoi rodzice, ale moi twierdza, ze w szkolach za ich czasow za rozowo nie bylo (lata powojenne) Oboje sa leworeczni i nikt nie potrafil tego normalnie zaakceptowac tylko na sile zmuszali ich do brania piora w prawa reke.
A i twierdza, ze byki w wypracowaniach to byla za ich czasow norma. Tylko, ze teraz mamy worda z automatycznym sprawdzaniem pisowni, a wtedy? Ciezki slownik ortograficzny, z kiepskiego papieru. Teraz mamy komputery, wtedy tablice logarytmiczne i tzw. suwaki.

rodzice maja po 50 lat. ojciec jest leworeczny, ja zreszta tez. na sile zmuszany do pisania prawa reka nie byl, sam sie nauczyl widzac, ze jest odmiencem ale jednak lewa reka posluguje sie sprawniej.

Reno zgadzam sie, ze swiat idzie ku lepszemu, o wordzie tez pisalam. jednak nie zmienie zdania, ze papierek z poradni wielu rozleniwia i nie zmusza do pracy nad soba. i to jest najgorsze.

Napisane przez architekt80

Za moich czasów papierek z poradni zwalniał z dyktand i z oceny błędów ortograficznych w wypracowaniach (ale tylko tych pisanych na lekcji). A tak pozatym to dyslektyka traktowano jak każdego innego ucznia. Więc nie wiem czemu mówicie o lenistwie. Być może teraz jest inaczej tego nie wiem.

uwierz, ze jest inaczej. swoja droga, ze dzieciaki olewaja sobie szkole az milo, ale gdy maja papiery z poradni to wedlug nich samych sa nietykalni. a przeciez ciezka praca i walka ze slabosciami sa podstawa sukcesu.

[TmargoT]

mnie zadrzyło się oblać egzamin na prawo jazdy-DWA RAZY.

w liceum w pierwszej klasie-też groziło mi zostanie na drugi rok,ale udało mi się zaliczyć psychologię człowieka ze ściągi.nauczycielka była miłośniczką regułek(ja uczę się na chłopski rozum)więc musiałam sobie radzić.

matura- też poprawka z geografii-ustny

na studium już inaczej patrzyli(może dlatego,że byliśmy dorośli)

ale nagrzeszyłam-mama przeze mnie osiwiała


co do nauczania,to bardzo podoba mi się nauka czytania ze zrozumieniem.
za moich czasów(ale stara jestem)uczona wierszyków na pamięć,regółek i robótek na drutach.tworzył się wtórny analfabetyzm.
tak dla śmiechu powiem wam,że w 7i 8 klasie uczyliśmy się przedmiotu-przystosowanie do zycia na wsi(dodam,Że mieszkam w dużym mieście)uczyliśmy się o kurach nioskach,o krowach ,o świnkach i mięsie.
dziś dzieci muszą opanować zrozumienie tekstu.materiał jest okrojony do potrzebnych wiadomości.sporo jeszcze trzeba zmienić,ale to i tak już lepsze niż było

[zizou]

Napisane przez TmargoT

mnie zadrzyło się oblać egzamin na prawo jazdy-DWA RAZY.

nie porownywalabym oblania egzaminu na prawo jazdy do powtarzania klasy w szkole taki troche... nietrafiony przyklad.

[TmargoT]

Napisane przez zizou

nie porownywalabym oblania egzaminu na prawo jazdy do powtarzania klasy w szkole taki troche... nietrafiony przyklad.

a to czemu.nie zdany egzamin,może nie szkolny,ale jednak

[Westalka]

TmargoT, uczenie się na pamięć wierszy i regułek nie prowadzi do analfabetyzmu.

Jest baaaardzo potrzebne, a coraz częściej zapominane, czym wyrządza się dzieciom krzywdę.

[TmargoT]

Napisane przez Westalka

TmargoT, uczenie się na pamięć wierszy i regułek nie prowadzi do analfabetyzmu.

Jest baaaardzo potrzebne, a coraz częściej zapominane, czym wyrządza się dzieciom krzywdę.

słońce ja napisałam wtórny analfabetyzm.czyli taki ,w którym osoba czyta tekst i nie rozumie jego.
nie wiem ,czy tylko ucząc się napamięć,można nauczyć się go zrozumieć

dzieci i tak ćwiczą pamięć przez naukę słowek obcojezycznych.

[lapus]

tak czy tak, niestety większość ludzi po oblaniu klasy dalej sobie olewa i myśli że "jakoś to będzie", w sumie ta moja koleżanka z LO która została na drugi rok miała mamę koło 30stki, przesiadywały razem non stop w solarium, u kosmetyczki i fryzjera, także się trochę nie dziwię że nie miała czasu na naukę :|