Skarpety w sandałach w kolejkę się pchają - Janusz z Grażyną do dyskusji zapraszają (

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez gryx82

Chodziło mi o "integracyjne" w sensie "bez względu na ograniczenia umysłowe"

Strasznie tendencyjne to pytanie

Z moich obserwacji wynika, że to krzywdzące dla uczniów bez stwierdzonych dysfunkcji - wytłumacz takiemu piątoklasiście, że kolega nie miał problemu z przejściem do następnej klasy, bo "ma papier" i stwierdzone upośledzenie w stopniu lekkim (czego te dzieciaki nie są w stanie ogarnąć, bo kolega jak kolega), a on będzie kiblował, bo się nie wyrobił z podstawą programową. Nie chodzi mi bynajmniej o tworzenie jakichś "gett", ale integracja w tym wydaniu też nie do końca się sprawdza moim zdaniem.

Mi się coś obiło o uszy, że placówki specjalne mają być zlikwidowane, ale to było jakiś czas temu i mam nadzieję, że ten plan poniósł sromotną porażkę i upadł.

[ridja devojka]

A mi się coś obiło o uszy ze dobra zmiana zamierza coś z tym zrobić - może powstanie program zawodowka+ albo technikum+ ?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[gryx82]

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;7486390 6]A ja jestem na etapie szukania i denerwują mnie ogłoszenia bez podania parametrów. Albo jedno zdjęcie z przodu i nie wiesz nawet ile drzwi ma samochód.
5 zdań można skrobnąć o aucie.[/QUOTE]
Podstawowe parametry (model, rok produkcji, typ paliwa, pojemność silnika) były. Takie taśmowe wysyłanie smsów z pytaniami kojarzy mi się z Sebixem, który nie zadzwoni, bo ma czy pińdzisiont na koncie i mu jeszcze "całą kasę zeżre" Koniec końców napisał "wezmę za xxx, bo tyle mam uzbierane". Aha
[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;74864101]Mi się coś obiło o uszy, że placówki specjalne mają być zlikwidowane, ale to było jakiś czas temu i mam nadzieję, że ten plan poniósł sromotną porażkę i upadł.[/QUOTE]
U mnie na zadupiu mają zlikwidować szkołę specjalną w przyszłym roku bodajże.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez gryx82

U mnie na zadupiu mają zlikwidować szkołę specjalną w przyszłym roku bodajże.

To znaczy w likwidacji pojedynczych placówek nie widzę nic dziwnego. Nie to, że to dobre czy coś ale niczym dziwnym nie jest. Mi się obiło o uszy, że WSZYSTKIE placówki specjalne mają zlikwidować a uczniów dawać do normalnych szkół w ramach wcześniej wspomnianej integracji czy coś. Tych z głębokim upośledzeniem czy całkiem niesłyszących/niewidzących również. Pozostawię to bez komentarza.

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

no to też super bo uczelnie przestaną przyjmować doktorantów. doktorant musi mieć zapewnione godziny dydaktyczne w określonym wymiarze. wiadomo że nikt siłą nie wyśle na emeryturę starych, zasłużonych wykładowców (ale z mocno nieaktualną wiedzą i sposobami nauczania).i koniec końców też nie będzie dobrze, bo jak już się jednemu z drugim znudzi uczyć to nie będzie komu ich zastąpić. z resztą to też temat rzeka...

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

no to też super bo uczelnie przestaną przyjmować doktorantów. doktorant musi mieć zapewnione godziny dydaktyczne w określonym wymiarze. wiadomo że nikt siłą nie wyśle na emeryturę starych, zasłużonych wykładowców (ale z mocno nieaktualną wiedzą i sposobami nauczania).i koniec końców też nie będzie dobrze, bo jak już się jednemu z drugim znudzi uczyć to nie będzie komu ich zastąpić. z resztą to też temat rzeka...

Akurat doktorantów też jest za dużo w stosunku do "popytu" - ilu z nich tak naprawdę ma szansę na karierę akademicką? Etatów na uczelniach jest jak na lekarstwo.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7486498 1]Akurat doktorantów też jest za dużo w stosunku do "popytu" - ilu z nich tak naprawdę ma szansę na karierę akademicką? Etatów na uczelniach jest jak na lekarstwo.[/QUOTE]

bo są poblokowane przez starych wykładowców. miałam takich na uczelni. już dawno powinni być na emeryturze ale za nic na nią nie przejdą. uczą dalej ale ich wiedza jest nieaktualna bo już dawno przestali się dokształcać, prezentują postawy rasistowskie, seksistowskie, studenci mają z nimi ciągłe problemy, te same problemy rocznik za rocznikiem. ale są nie do ruszenia i wszyscy czekają aż znudzi im się przychodzenie do pracy.
poza karierą akademicką jest jeszcze mnóstwo innych dróg dla doktorów z takich bardziej oczywistych to chociażby kariera naukowa. też sporo firm wysyła teraz swoich pracowników na zrobienie doktoratu w konkretnej specjalizacji.

[ridja devojka]

Napisane przez Pani_Mada

bo są poblokowane przez starych wykładowców. miałam takich na uczelni. już dawno powinni być na emeryturze ale za nic na nią nie przejdą. uczą dalej ale ich wiedza jest nieaktualna bo już dawno przestali się dokształcać, prezentują postawy rasistowskie, seksistowskie, studenci mają z nimi ciągłe problemy, te same problemy rocznik za rocznikiem. ale są nie do ruszenia i wszyscy czekają aż znudzi im się przychodzenie do pracy.
poza karierą akademicką jest jeszcze mnóstwo innych dróg dla doktorów z takich bardziej oczywistych to chociażby kariera naukowa. też sporo firm wysyła teraz swoich pracowników na zrobienie doktoratu w konkretnej specjalizacji.

Nie wiem ale u mnie na studiach to te stare profesorki (poza jednym wyjatkiem) to były największe mózgi. To byly takie osoby o których można powiedzieć NAUKOWIEC, które aż zawstydzaja wiedzą. Ogromnie cenne dla instytutu. Za to widać było ze doktoranci może owszem, częściej mają zapał (ale niektórym profesorom wcale go nie brakowalo), są lepsi w zajęciach praktycznych typu nauka praktyczna języka ale często wychodziły braki wiedzy i ogólnie brak potrzeby zgłębiania zagadnień byle ogarnąć swoją działkę i przeprowadzić zajęcia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Napisane przez ridja devojka

Nie wiem ale u mnie na studiach to te stare profesorki (poza jednym wyjatkiem) to były największe mózgi. To byly takie osoby o których można powiedzieć NAUKOWIEC, które aż zawstydzaja wiedzą. Ogromnie cenne dla instytutu. Za to widać było ze doktoranci może owszem, częściej mają zapał (ale niektórym profesorom wcale go nie brakowalo), są lepsi w zajęciach praktycznych typu nauka praktyczna języka ale często wychodziły braki wiedzy i ogólnie brak potrzeby zgłębiania zagadnień byle ogarnąć swoją działkę i przeprowadzić zajęcia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie bylo tak samo. Dodatkowo ta ''stara'' kadra ciagle sie doszkalala i byla na biezaco, czasem dziwnie bylo jak czlowiek o aparycji dziadka bezblednie opowiadal o jakims trendzie, ktory wydawalo sie znaja tylko mlodzi.

[Pani_Mada]

Napisane przez ridja devojka

Nie wiem ale u mnie na studiach to te stare profesorki (poza jednym wyjatkiem) to były największe mózgi. To byly takie osoby o których można powiedzieć NAUKOWIEC, które aż zawstydzaja wiedzą. Ogromnie cenne dla instytutu. Za to widać było ze doktoranci może owszem, częściej mają zapał (ale niektórym profesorom wcale go nie brakowalo), są lepsi w zajęciach praktycznych typu nauka praktyczna języka ale często wychodziły braki wiedzy i ogólnie brak potrzeby zgłębiania zagadnień byle ogarnąć swoją działkę i przeprowadzić zajęcia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

nie no owszem i u mnie tacy byli. ale oni też mieli całe rzesze doktorantów pod sobą, którzy w razie wyjazdu czy niedyspozycyjności byli świetnie przygotowani o tego żeby takiego profesora zastąpić. co więcej - sami czasem rezygnowali z godzin dydaktycznych żeby ich podopieczni mieli co robić. i z reguły prowadzili jednocześnie sporo projektów. więc tacy tylko napędzali "kariery" swoich doktorantów. co nie zmienia faktu że w każdej katedrze znajdzie się co najmniej jedną osobę, która już zdecydowanie powinna ustąpić miejsca, a nie dość że nie chce ustąpić, to uczyć swoich następców też nie chce.

---------- Dopisano o 16:06 ---------- Poprzedni post napisano o 16:03 ----------

no i też pewnie zależy o jakiej dziedzinie mówimy. ty piszesz o praktycznej nauce jezyka - więc raczej o humanistycznych studiach. ja pisałam raczej o swoich - ścisłych, laboratoryjnych. gdzie nie da się nie dokształcać - nowe metody badań analitycznych i urządzenia wchodzą cały czas, cały czas dochodzą nowe informacje i stare stają się czasem nieprawdziwe w świetle nowych odkryć. wystarczy przez rok nie być na bieżąco i już można opowiadać na wykładzie głupoty (które niegdyś głupotami nie były).

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

U mnie był jeden starszy wykładowca, który wykłady czytał z takich żółtych kartek. Na pewno PRL pamiętały

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Mada

ale naprawdę was to dziwi? jak ja byłam na etapie wybierania szkoły średniej, to technikum czy zawodówka oferowały "normalne" zawody. w sensie były kierunki gastronomiczne, cukiernicze, krawieckiei fryzjerskie - to raczej skierowane dla dziewczyn. i mechaniczne, elektryczne, budowlane i informatyczne dla chłopaków (raczej). tylko że wtedy takie fryzjerki czy kosmetyczki kokosów nie zarabiały. teraz dobra kosmetyczka może kasować ogromne pieniądze jeśli umie zrobić modne teraz zabiegi. wtedy do kosmetyczki to tak naprawdę mało kto chodził. fryzjer był na każdym rogu i robili tam cięcie/farbowanie/trwałą/upięcie okolicznościowe i tyle. a studia wtedy jeszcze coś znaczyły. jedna osoba z mojej rodziny kończyła wtedy geofizykę (wtedy był bum na badania geofizyczne, wszędzie czegoś szukali) - i co, świetnie płatna praca zaraz po studiach, wyjazdy po całym świcie. i co Ci rodzice mają doradzać dziecku? weź zostań tą fryzjerką i pracuj za 1500 przez całe życie i ledwo wiąż koniec z końcem, albo budowlańcem i haruj jak wół jak ojciec, czy lepiej idz na studia i zostań takim geofizykiem jak ciocia Kasia?
problem jest nie w tym że wszyscy chcą iść na studia, ale w tym że wszyscy się dostają, a większość nawet kończy. przywrócenie egzaminów wstępnych i dostosowanie podstawy programowej mogłoby załatwić wszystko.

Zgadzam się. Jakie matoły z danej dziedziny zdają na 2/3 kierunków, które skończyłam, to przerażające. Ale co? Prezentacja na zaliczenie z fizyki kwantowej, bo po co student ma umieć obliczać równanie Schroedingera dla najprostszych układów?

Ma być papier, a nie umiejętności.

---------- Dopisano o 17:36 ---------- Poprzedni post napisano o 17:31 ----------

Napisane przez ridja devojka

Nie wiem ale u mnie na studiach to te stare profesorki (poza jednym wyjatkiem) to były największe mózgi. To byly takie osoby o których można powiedzieć NAUKOWIEC, które aż zawstydzaja wiedzą. Ogromnie cenne dla instytutu. Za to widać było ze doktoranci może owszem, częściej mają zapał (ale niektórym profesorom wcale go nie brakowalo), są lepsi w zajęciach praktycznych typu nauka praktyczna języka ale często wychodziły braki wiedzy i ogólnie brak potrzeby zgłębiania zagadnień byle ogarnąć swoją działkę i przeprowadzić zajęcia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mam to samo. Co roku słyszę, że jakiś profesor na emeryturę i myślę sobie, że drugiego takiego nie będzie z tego przedmiotu z taką wiedzą. Teraz jest inny system, oni są prawdziwymi naukowcami, już sie takich nie produkuje na uczelniach.

Nie znaczy, że takich nie ma w ogóle, ale niektórzy doktoranci to ci z prześlizgu, a to już słabe.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

nie no oczywiście że też nie jestem zdania żeby wyganiać. ale jak ktoś nie nadaje się do nauczania, bądź w którymś momencie zaczął mieć wywalone na to co uczy, to nie powinien być do tego dopuszczony. bez względu na wiek czy wcześniejsze osiągnięcia. bo to też jest problem naszego szkolnictwa.

a co do norm - miałam takiego który owszem mówił o tym że są nowe normy itd. ale też nie ukrywał że wg NIEGO stare normy były lepsze i powinny być nadal w użyciu. więc wymagał od nas znania na pamięć norm nieaktualnych od XX lat.

[ridja devojka]

Sa takie dziedziny w których nie trzeba się dokształcac np w łacinie albo w starocerkiewnoslowianskim

Oczywiście rozumiem różnice ale jednak moi profesorowie się dokształcali i byli na bieżąco i mimo wieku byli naprawdę światłymi ludźmi o jasnych umysłach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

bo są poblokowane przez starych wykładowców. miałam takich na uczelni. już dawno powinni być na emeryturze ale za nic na nią nie przejdą. uczą dalej ale ich wiedza jest nieaktualna bo już dawno przestali się dokształcać, prezentują postawy rasistowskie, seksistowskie, studenci mają z nimi ciągłe problemy, te same problemy rocznik za rocznikiem. ale są nie do ruszenia i wszyscy czekają aż znudzi im się przychodzenie do pracy.
poza karierą akademicką jest jeszcze mnóstwo innych dróg dla doktorów z takich bardziej oczywistych to chociażby kariera naukowa. też sporo firm wysyła teraz swoich pracowników na zrobienie doktoratu w konkretnej specjalizacji.

Mam całkowicie odmienne doświadczenia ze "starą kadrą". W przeważającej większości przypadków było po prostu rewelacyjnie. Ogromny szacunek dla ich wiedzy, pasji - po tylu latach ciągle się zachwycają tym co robią i próbują to zaszczepić kolejnym pokoleniom studentów. Miodzio

Wśród "młodej kadry" (doktoranci i młodzi doktorzy) pozytywnie to jakieś 35-40%. Reszta albo znudzona, albo zniechęcona (perspektywy finansowe takie, że faktycznie może się odechcieć), albo w najgorszym przypadku nigdy nie powinna tam trafić.

Napisane przez Pani_Mada

poza karierą akademicką jest jeszcze mnóstwo innych dróg dla doktorów z takich bardziej oczywistych to chociażby kariera naukowa. też sporo firm wysyła teraz swoich pracowników na zrobienie doktoratu w konkretnej specjalizacji.

Kariera naukowa - tylko gdzie? W Polsce? Jak ktoś wyjedzie to jeszcze jak cię mogę, ale wtedy i tak warto wyjeżdżać jeszcze
wcześniej.

Co do drugiej kwestii - no niestety wychodzi dewaluacja magisterium.

Napisane przez Pani_Mada

nie no oczywiście że też nie jestem zdania żeby wyganiać. ale jak ktoś nie nadaje się do nauczania, bądź w którymś momencie zaczął mieć wywalone na to co uczy, to nie powinien być do tego dopuszczony. bez względu na wiek czy wcześniejsze osiągnięcia. bo to też jest problem naszego szkolnictwa.

Czyli właśnie - to nie problem wieku, tylko tego czy ktoś się do tej pracy w ogóle nadaje.

[NattiTt]

Och, miałam jedną taką "cudowną" młodą energiczną ładną doktorantkę.
Fajnie przeprowadziła pierwsze zajęcia.
A potem leciało już równo w dół.
Nic nie tłumaczyła dobrze na zajęciach. Gdy kwestionowaliśmy jakiś przykład, upierała się, że jest dobrze, bo jej się tak wydaje. Biegaliśmy z tym do innych wykładowców i ZA KAŻDYM RAZEM wychodziło na nasze.
Końcowe 3 czy 4 zajęcia nie odbyły się lub odbyły na zasadzie "te zadania zróbcie sobie w domu, kończymy na dziś, dacie radę" (po 15 minutach).
Przedmiot nie był zapchajdziurą. To była gramatyka praktyczna. Wszyscy zajęcia zaliczyliśmy na czwórki-piątki, po czym część gramatyczną praktycznej nauki języka oblała prawie cała grupa (co wywołało niezły szum w komisji)
Gramatyka praktyczna to jednak coś, co warto po filologii opanować... Musieliśmy to solidnie nadrabiać

[Asienka187]

Kilka dni temu:
Stoję w kolejce hipermarkecie, kupuję tylko rajstopy. Obok otwiera się nowa kasa. Przede mną starsza pani z wypełnionymi po brzegi dwoma tymi małymi koszykami. Zaczyna wyciągać na taśmę i sortować zakupy (wyciągała każdą rzecz, oglądała jakby się zastanawiała czy aby na pewno to kupić i kładła na taśmę). Pytam się jej uprzejmie czy mnie przepuści, bo mam tylko jedną rzecz. Spojrzała na mnie z wredną miną i mówi, że nie. No ok, trudno, stoję dalej i patrzę jak ogląda swoje zakupy. Kasjerka wzdycha, ludzie za mną się irytują a kobieta nic. Skończyła wypakowywać i zamiast odłożyć wózek z tymi koszykami na bok, zostawiła go tak jak skończyła przede mną w przejściu. No nic, odsunęłam go.
Kasjerka kasuje jej zakupy a ona znowu każdą rzecz najpierw ogląda a później pakuje. No myślałam, że mnie szlag trafi. Kasjerka się szybko uwinęła, na szczęście kobieta przerwała na chwilę pakowanie i zapłaciła.
Jak zdążyłam już zapłacić za swoje rajstopy, to ona nie była nawet w połowie spakowana.

Ciekawe co zyskała na tym, że mnie nie przepuściła, bo ja straciłam dobre 15 min...

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[dacn]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

teraz sytuacja na rynku pracy jest zupełnie inna.



Grażyna roku, Grażynka stwierdziła, że potrzebuje pani sprzątającej, więc wymyśliła, że zrobi casting ( no ok, do tej pory jeszcze rozumiem) i kandydatkom zaproponuje pracę, ale dopiero po tym jak sprawdzi jak pracują, według zasady "pierwsze sprzątanie gratis"

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Asienka187

Kilka dni temu:
Stoję w kolejce hipermarkecie, kupuję tylko rajstopy. Obok otwiera się nowa kasa. Przede mną starsza pani z wypełnionymi po brzegi dwoma tymi małymi koszykami. Zaczyna wyciągać na taśmę i sortować zakupy (wyciągała każdą rzecz, oglądała jakby się zastanawiała czy aby na pewno to kupić i kładła na taśmę). Pytam się jej uprzejmie czy mnie przepuści, bo mam tylko jedną rzecz. Spojrzała na mnie z wredną miną i mówi, że nie. No ok, trudno, stoję dalej i patrzę jak ogląda swoje zakupy. Kasjerka wzdycha, ludzie za mną się irytują a kobieta nic. Skończyła wypakowywać i zamiast odłożyć wózek z tymi koszykami na bok, zostawiła go tak jak skończyła przede mną w przejściu. No nic, odsunęłam go.
Kasjerka kasuje jej zakupy a ona znowu każdą rzecz najpierw ogląda a później pakuje. No myślałam, że mnie szlag trafi. Kasjerka się szybko uwinęła, na szczęście kobieta przerwała na chwilę pakowanie i zapłaciła.
Jak zdążyłam już zapłacić za swoje rajstopy, to ona nie była nawet w połowie spakowana.

Ciekawe co zyskała na tym, że mnie nie przepuściła, bo ja straciłam dobre 15 min...

Bardzo często jestem przepuszczana z 2-3 rzeczami, sama też przepuszczam takie osoby jak mam więcej, ot normalność.

Za to wczoraj trochę mnie zatkało - czynna jedna kasa, kolejka aż wężykiem, za mną idzie kolejna kasjerka i mówi do której kasy się ustawiać. Akurat obok niej stałam, więc położyłam swój jeden jedyny produkt na taśmie i zaczęłam odliczać kasę. W międzyczasie dostałam raz z bara i zaraz drugi raz, bo dwie starszawe Ukrainki z koszykami wypełnionymi po brzegi "były pierwsze" w sąsiedniej kolejce. W sumie można i tak.

(BTW tam nie ma tak jak w Rossmanie, gdzie kasjerki proszą "kolejną osobę z kolejki" - nie miałoby to nawet sensu przy takich odległościach. Normalne, że do nowej kasy idzie 'ogonek', nawet nie w jakiejś specjalnej kolejności, bo zanim przód się wykaraska szybciej zostanie obsłużony tam.)

[trzyrazypiec]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;74864701]To znaczy w likwidacji pojedynczych placówek nie widzę nic dziwnego. Nie to, że to dobre czy coś ale niczym dziwnym nie jest. Mi się obiło o uszy, że WSZYSTKIE placówki specjalne mają zlikwidować a uczniów dawać do normalnych szkół w ramach wcześniej wspomnianej integracji czy coś. Tych z głębokim upośledzeniem czy całkiem niesłyszących/niewidzących również. Pozostawię to bez komentarza.[/QUOTE]


Osoby z głęboką niepelnosprawnoscia intelektualną nie realizują obowiązku szkolnego poprzez udział w lekcjach i przechodzenie kolejnych etapów szkolnictwa, więc opowiadasz bzdury.

[shinypearl]

Napisane przez NattiTt

Och, miałam jedną taką "cudowną" młodą energiczną ładną doktorantkę.
Fajnie przeprowadziła pierwsze zajęcia.
A potem leciało już równo w dół.
Nic nie tłumaczyła dobrze na zajęciach. Gdy kwestionowaliśmy jakiś przykład, upierała się, że jest dobrze, bo jej się tak wydaje. Biegaliśmy z tym do innych wykładowców i ZA KAŻDYM RAZEM wychodziło na nasze.
Końcowe 3 czy 4 zajęcia nie odbyły się lub odbyły na zasadzie "te zadania zróbcie sobie w domu, kończymy na dziś, dacie radę" (po 15 minutach).
Przedmiot nie był zapchajdziurą. To była gramatyka praktyczna. Wszyscy zajęcia zaliczyliśmy na czwórki-piątki, po czym część gramatyczną praktycznej nauki języka oblała prawie cała grupa (co wywołało niezły szum w komisji)
Gramatyka praktyczna to jednak coś, co warto po filologii opanować... Musieliśmy to solidnie nadrabiać

Jeden z 3 najważniejszych przedmiotów na filologii powierzono doktorantce?! Ciekawe co to za uczelnia U nas to prowadziła kierowniczka kierunku, największy mózg, mój autorytet do dzisiaj, nadal mam notatki z jej zajęć...

[201803111829]

U mnie na uczelni dzisiaj przedszkole jedna dziewczyna na poprawę przedmiot przyszła z dwulatką, "bo nie miała z kim zostawić" . "Niestety" została poproszona o przyjście za godzinę bez dziecka, albo do zobaczenia we wrześniu... Jak się domyślacie w ciągu kilku minut udało się opiekę skombinować.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez _Tinkerbell

U mnie na uczelni dzisiaj przedszkole jedna dziewczyna na poprawę przedmiot przyszła z dwulatką, "bo nie miała z kim zostawić" . "Niestety" została poproszona o przyjście za godzinę bez dziecka, albo do zobaczenia we wrześniu... Jak się domyślacie w ciągu kilku minut udało się opiekę skombinować.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

U mnie na uczelni to normalne, że dziewczyny przychodzą z dziećmi Nawet kącik dla dzieci zrobili koło auli Co jakiś czas widuje się tatusiów czekających z dzieckiem aż mama skończy wykład (bo mama dopiero co po ciąży i karmi piersią )
Ale to pedagogika i wszyscy kochają tam dzieci, nikomu nie przeszkadzają

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Napisane przez _Tinkerbell

U mnie na uczelni dzisiaj przedszkole jedna dziewczyna na poprawę przedmiot przyszła z dwulatką, "bo nie miała z kim zostawić" . "Niestety" została poproszona o przyjście za godzinę bez dziecka, albo do zobaczenia we wrześniu... Jak się domyślacie w ciągu kilku minut udało się opiekę skombinować.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

No tak, bo przeciez tragedia by sie stala, jakby ktos na uczelni zrobil uklon w strone studiujacej matki, prawda? komus by korona spadla.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez shinypearl

Jeden z 3 najważniejszych przedmiotów na filologii powierzono doktorantce?! Ciekawe co to za uczelnia U nas to prowadziła kierowniczka kierunku, największy mózg, mój autorytet do dzisiaj, nadal mam notatki z jej zajęć...

PNJ-y to domena doktorantów, świeżych doktorów a nawet magistrów zatrudnionych jako... w zasadzie nie wiem kto - stanowisko starszego wykładowcy w obecnym obkładzie doktorantami jeszcze funkcjonuje? W każdym razie byli i tacy. Jedni lepsi, inni gorsi, na szczęście z gramą zawsze było super.

Za to jedna pani od pisania, magister z Bożej łaski (nb. z tak toporną, bardzo 'polską' wymową, że nie wiem jak toto zdało fonetykę) pokreśliła mi jako błędy całe opowiadanie napisane irlandzką angielszczyzną, którą się wtedy fascynowałam. Na szczęście po dwóch latach jej podziękowali.

Swoją drogą nie zauważyłyście takiej prawidłowości, że wszędzie - czy to szkola, czy uczelnia - im ktoś był gorszym nauczycielem czy to dydaktycznie, czy wręcz z ewidentnymi brakami merytorycznymi - tym bardziej miał się za świętego niewiadomokogo?