4 lata związku, brak zaręczyn

[Zamieszana]

Napisane przez Doris1981

Ale Twoje życie jest tylko i wyłącznie w Twoich rękach. Po co głupio się go pytasz kiedy pierścionek? Powinnaś mu powiedzieć "to to i to jest dla mnie ważne, chciałabym tego tego i tego, a jak Ty to widzisz - ale czekam na konkretną odpowiedź, przestań się wykręcać". Tylko tyle i aż tyle. Konkret - kiedy, czy, co, jak. Mówisz, pytasz, czekać na odpowiedź. Jeżeli pomimo tego (gdybyś postawiła sprawę jasno) facet się wykręca, śmieje, unika odpowiedzi, to już Twój głupi wybór, że nadal z nim jesteś. Oświadczyny niczego nie zmienią, zaręczenie się również, jeżeli nie będziecie o pewnych sprawach rozmawiać do bólu szczerze i wiedzieć konkretnie na czym stoicie, czego chcecie a czego nie. Mówić co się czuje i czego chce, zadawać właściwe pytania, ale i egzekwować odpowiedzi, a czasami brak odpowiedzi również jest odpowiedzią.

Ja już mu mówiłam o mojej wizji przyszłości wiele razy. On wie, czego ja chcę, ale nieszczególnie się tym przejmuje. Ja zwyczajnie się zakochałam i miałam klapki na oczach, dopiero niedawno zauważyłam, że coś jest nie tak i chyba marnujemy ze sobą swój czas.

[kennedy]

Napisane przez Zamieszana

Ja już mu mówiłam o mojej wizji przyszłości wiele razy. On wie, czego ja chcę, ale nieszczególnie się tym przejmuje. Ja zwyczajnie się zakochałam i miałam klapki na oczach, dopiero niedawno zauważyłam, że coś jest nie tak i chyba marnujemy ze sobą swój czas.

Porozmawiaj. Powiedz ze chcesz konkretnej deklaracji. Czy on chce i kiedy sie oswiadczy. Nie daj sie zbyc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez kennedy

Porozmawiaj. Powiedz ze chcesz konkretnej deklaracji. Czy on chce i kiedy sie oswiadczy. Nie daj sie zbyc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie

[201803290936]

Napisane przez Zamieszana

Ja już mu mówiłam o mojej wizji przyszłości wiele razy. On wie, czego ja chcę, ale nieszczególnie się tym przejmuje. Ja zwyczajnie się zakochałam i miałam klapki na oczach, dopiero niedawno zauważyłam, że coś jest nie tak i chyba marnujemy ze sobą swój czas.

To porozmawiaj jeszcze raz, ostatecznie. Powiedz, że uważasz, iż marnujecie czas, że się nic nie zmienia, nie widzisz, aby związek się rozwijał. Kawa na ławę. Tylko licz się z konsekwencjami i z tym, że facet może mieć inną wizję lub nie mieć żadnej. Ale wtedy wyciągnij w końcu wnioski i albo wóz, albo przewóz.

[Glodomorek]

Napisane przez tamysz89

Kiedyś w momencie największego kryzysu i płaczu powiedziałam mu to: że wróciliśmy do mnie, jest w moim mieszkaniu, a nawet mi się nie oświadczył. Moja babcia umarła, czekała na nasz ślub z utęsknieniem a teraz nawet nie będę miała z kim się cieszyć z tej uroczystości. I wyrzuciłam, że teraz nawet już nie chcę żadnego ślubu i po tym co mu teraz powiedziałam nie czekam na oświadczyny bo ich nie przyjmę :P Ale to wszystko przez to, że nie radzę sobie z emocjami, śmierć babci pogłębiła ten stan... niestety

Powiedziałaś, że nie chcesz zaręczyn i ich nie przyjmiesz i DZIWISZ SIĘ, że on się nie oświadcza? Myśl kobieto
Powiedz mu, że to było w emocjach po śmierci babci, kochasz go, chcesz się zaręczyć i za ileś tam chcesz ślub. Spytaj co on o tym myśli i jak widzi waszą przyszłość.

[melkmeisje]

Coraz lepsze te wątki o pierścionkach

[Zamieszana]

Napisane przez melkmeisje

Coraz lepsze te wątki o pierścionkach

Bo to dość powszechny "problem". Mój chłopak sam kiedyś naśmiewał się z kolegi, którego zostawiła dziewczyna, bo przez 6 lat się jej nie oświadczył. Wtedy uważał, że ten kolega zachował się strasznie głupio. Wygląda na to, że nasz związek spotyka teraz to samo i coraz bardziej prawdopodobne, że finał też będzie taki sam.

[Frezja__]

Jeżeli pierścionek jest problemem, jeśli to jest drazliwy temat i człowiek boi się o tym rozmawiać to może to nie jest to? Może priorytety tych dwóch osób, wizje związku się zwyczajnie rozwijają.

[basia0707]

Napisane przez Zamieszana

Bo to dość powszechny "problem". Mój chłopak sam kiedyś naśmiewał się z kolegi, którego zostawiła dziewczyna, bo przez 6 lat się jej nie oświadczył. Wtedy uważał, że ten kolega zachował się strasznie głupio. Wygląda na to, że nasz związek spotyka teraz to samo i coraz bardziej prawdopodobne, że finał też będzie taki sam.

u mnei jest 5 lat i ta sama sytuacja

[MissChievousTess]

Napisane przez Zamieszana

Bo to dość powszechny "problem". Mój chłopak sam kiedyś naśmiewał się z kolegi, którego zostawiła dziewczyna, bo przez 6 lat się jej nie oświadczył. Wtedy uważał, że ten kolega zachował się strasznie głupio. Wygląda na to, że nasz związek spotyka teraz to samo i coraz bardziej prawdopodobne, że finał też będzie taki sam.

Dokładnie. To coraz powszechniejszy problem bo mężczyźni mają teraz dostęp do tego co kiedyś mieli po ślubie, bez brania na siebie żadnych zobowiązań. I nie chodzi tu tylko o seks, ale o to że dziewczyna bez ślubu chłopakowi pierze, sprząta robi zakupy, dokłada się do czynszu i co tam jeszcze. Kiedyś facet bez żony nie miał szans na to, że jakaś kobieta, której nie zapłaci albo z którą związku nie sformalizuje będzie to dla niego sama z siebie robić. Gosposi się płaciło.
I skala zjawiska czy mężczyzn stawiających na sytuację "tymczasowości " związku jako sytuację permanentną narasta. I bynajmniej nie chodzi o pierścionki, ale o takie rzeczy jak mieszkanie razem, wspólne układanie gdzieś życia na stałe, jakieś sensowne plany zawodowe itd. To większy problem niż pierścień mocy. Tu chodzi o życie chwilą tylko i wyłącznie. Na zasadzie "póki jest fajnie to bawię się tu, a jak tu przestanie być fajnie to przeniosę się na inną imprezę". I nie jest to problem wyłącznie kobiet. Takie podejście zauważają już też np. pracodawcy tych mężczyzn bo ich podejście do pracy jest dokładnie takie samo jak do związków. Problem ma też państwo bo mają też podobne podejście do opieki nad swoimi rodzicami czy dziećmi biologicznymi. Poza Polską jest już nawet z tym gorzej niż u nas. I niestety lepiej nie będzie jeśli kobiety nie wymagając od mężczyzn niczego same będą się im pchać do łóżka, we wszystkim ich wyręczać i jeszcze między sobą walczyć o to,która zdobędzie tymczasowo przychylność takiego misia. Problem spory. I z tego co już wiem jak się na taki typ trafi to czekanie na cokolwiek trwałego w związku z takim typem mężczyzny mija się z celem. Można albo samej zaakceptować takie życie chwilą, albo uciec. Nic więcej nie można zrobić.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez tamysz89

Witam dziewczyny, zbliżam się do trzydziestki wielkimi krokami. Z moim chłopakiem znamy się 4,5 roku. Nie oświadczył mi się i przez to czuję, że narasta we mnie frustracja. Nie dlatego, ze śpieszno mi do ołtarza itd, ale... zaręczyny to taki moment w życiu kobiety, kiedy mężczyzna potwierdza to co mówi czynem: kocham i chcę z Tobą być na zawsze Tak chodzimy na te śluby naszych znajomych, rodziny, do par z takim samym stażem co my lub krótszym i zaczyna mnie to drażnić, że ciągle brak mi tego pierścionka na dłoni. Taki symbol, ale jednak ważny. Czuję, że utkwiłam w martwym punkcie, nic się nie rozwija, nie zmierzamy w kierunku dorobienia się czegokolwiek a czas leci nieubłaganie.

Błąd. To nie jest taki moment w życiu kobiety (w domyśle każdej), tylko w twoim życiu. Twój facet bez informacji od ciebie, nie będzie miał pojęcia, że cię to w jakikolwiek sposób dotyka, bo takie odczucia jak twoje to nie jest jakaś ogólnoludzka cecha, ani nawet nie ogólnokobieca.

Napisane przez tamysz89

Rozmawialiśmy na takie tematy jak ślub, rodzina, dzieci. Dlatego sądziłam, że te oświadczyny będą wcześniej niż później a tu zgapiłam się i minęło nam 4,5 roku a ja dalej per dziewczyna. To nie jest tak, że jestem nastawiona na rychłe zamążpójście i to jest jedyny cel w moim życiu. Jest mi tylko zwyczajnie smutno, że do tej pory mój per chłopak nie poprosił mnie o rękę.

Skoro twoim celem nie jest rychłe zamążpójście, to po co ci te zaręczyny? Ten rytuał nie ma absolutnie żadnego znaczenia formalnego i do niczego nie zobowiązuje faceta ani ciebie.

Napisane przez tamysz89

Wiesz przechodzę teraz trudny okres w swoim życiu i tym bardziej potrzebuję jakiejś deklaracji. Wróciliśmy do mojego miasta i powoli tutaj układamy sobie życie na nowo, ale... mieszkam z facetem, który nie poprosił mnie o rękę przez tyle lat, w moim mieszkaniu, trochę to boli. Czasami mam ochotę wyrzucić go z mieszkania i zostać sama. Przez to, że przechodzę żałobę, zmianę pracy i otoczenia, tym bardziej odczuwam brak jego deklaracji.

Czyli związek masz taki fajny, że chcesz wywalić z domu faceta tylko dlatego, że deklaracji nie było takiej, jakiej oczekujesz. A ty mu jakiejś deklaracji udzieliłaś, czy to tylko jednostronnie ma działać?

Napisane przez tamysz89

Myślałam, że nie muszę pytać chłopaka kiedy mi się oświadczy, bo stanie się to bez zbędnych pytań i pokazania zniecierpliwienia w tym temacie.

Dlaczego tak myślałaś?

Napisane przez tamysz89

Kiedyś w momencie największego kryzysu i płaczu powiedziałam mu to: że wróciliśmy do mnie, jest w moim mieszkaniu, a nawet mi się nie oświadczył. Moja babcia umarła, czekała na nasz ślub z utęsknieniem a teraz nawet nie będę miała z kim się cieszyć z tej uroczystości. I wyrzuciłam, że teraz nawet już nie chcę żadnego ślubu i po tym co mu teraz powiedziałam nie czekam na oświadczyny bo ich nie przyjmę :P Ale to wszystko przez to, że nie radzę sobie z emocjami, śmierć babci pogłębiła ten stan... niestety

No to jeśli facet poważnie cię traktuje, to wręcz nie powinien ci się oświadczać. A teraz, skoro dalej z tobą jest wiedząc, że ślubu nie będzie, to widocznie jemu ten ślub wcale potrzebny nie jest

Napisane przez MissChievousTess

Dokładnie. To coraz powszechniejszy problem bo mężczyźni mają teraz dostęp do tego co kiedyś mieli po ślubie, bez brania na siebie żadnych zobowiązań. I nie chodzi tu tylko o seks, ale o to że dziewczyna bez ślubu chłopakowi pierze, sprząta robi zakupy, dokłada się do czynszu i co tam jeszcze. Kiedyś facet bez żony nie miał szans na to, że jakaś kobieta, której nie zapłaci albo z którą związku nie sformalizuje będzie to dla niego sama z siebie robić. Gosposi się płaciło.
I skala zjawiska czy mężczyzn stawiających na sytuację "tymczasowości " związku jako sytuację permanentną narasta. I bynajmniej nie chodzi o pierścionki, ale o takie rzeczy jak mieszkanie razem, wspólne układanie gdzieś życia na stałe, jakieś sensowne plany zawodowe itd. To większy problem niż pierścień mocy. Tu chodzi o życie chwilą tylko i wyłącznie. Na zasadzie "póki jest fajnie to bawię się tu, a jak tu przestanie być fajnie to przeniosę się na inną imprezę". I nie jest to problem wyłącznie kobiet. Takie podejście zauważają już też np. pracodawcy tych mężczyzn bo ich podejście do pracy jest dokładnie takie samo jak do związków. Problem ma też państwo bo mają też podobne podejście do opieki nad swoimi rodzicami czy dziećmi biologicznymi. Poza Polską jest już nawet z tym gorzej niż u nas. I niestety lepiej nie będzie jeśli kobiety nie wymagając od mężczyzn niczego same będą się im pchać do łóżka, we wszystkim ich wyręczać i jeszcze między sobą walczyć o to,która zdobędzie tymczasowo przychylność takiego misia. Problem spory. I z tego co już wiem jak się na taki typ trafi to czekanie na cokolwiek trwałego w związku z takim typem mężczyzny mija się z celem. Można albo samej zaakceptować takie życie chwilą, albo uciec. Nic więcej nie można zrobić.

Że co? To kobiety żadnej korzyści z takiego obrotu spraw nie mają? Każdy związek oznacza usługiwanie facetowi? Seks jest fajny tylko dla facetów?
No i gdzie konkretnie 'poza Polską' jest gorzej i pod jakim względem?

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Napisane przez MissChievousTess

Dokładnie. To coraz powszechniejszy problem bo mężczyźni mają teraz dostęp do tego co kiedyś mieli po ślubie, bez brania na siebie żadnych zobowiązań. I nie chodzi tu tylko o seks, ale o to że dziewczyna bez ślubu chłopakowi pierze, sprząta robi zakupy, dokłada się do czynszu i co tam jeszcze. Kiedyś facet bez żony nie miał szans na to, że jakaś kobieta, której nie zapłaci albo z którą związku nie sformalizuje będzie to dla niego sama z siebie robić. Gosposi się płaciło.
I skala zjawiska czy mężczyzn stawiających na sytuację "tymczasowości " związku jako sytuację permanentną narasta. I bynajmniej nie chodzi o pierścionki, ale o takie rzeczy jak mieszkanie razem, wspólne układanie gdzieś życia na stałe, jakieś sensowne plany zawodowe itd. To większy problem niż pierścień mocy. Tu chodzi o życie chwilą tylko i wyłącznie. Na zasadzie "póki jest fajnie to bawię się tu, a jak tu przestanie być fajnie to przeniosę się na inną imprezę". I nie jest to problem wyłącznie kobiet. Takie podejście zauważają już też np. pracodawcy tych mężczyzn bo ich podejście do pracy jest dokładnie takie samo jak do związków. Problem ma też państwo bo mają też podobne podejście do opieki nad swoimi rodzicami czy dziećmi biologicznymi. Poza Polską jest już nawet z tym gorzej niż u nas. I niestety lepiej nie będzie jeśli kobiety nie wymagając od mężczyzn niczego same będą się im pchać do łóżka, we wszystkim ich wyręczać i jeszcze między sobą walczyć o to,która zdobędzie tymczasowo przychylność takiego misia. Problem spory. I z tego co już wiem jak się na taki typ trafi to czekanie na cokolwiek trwałego w związku z takim typem mężczyzny mija się z celem. Można albo samej zaakceptować takie życie chwilą, albo uciec. Nic więcej nie można zrobić.

Zgadzam się. Ja jestem wierząca ale też nie wyobrażam sobie współżyć z mężczyzną ,mieszkać pod jednym dachem ,prac mu i gotować ,dawać z Siebie wszystko a rezultacie czekać nie wiadomo ile lat aż on z łaski swojej się ze mną ożeni .Na szczęście nigdy nie będę miała takich problemów . Podczytuje wątki Autorek z takimi problemami ..i zawsze dochodzę do tych samych wniosków.

[Zamieszana]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821271]Zgadzam się. Ja jestem wierząca ale też nie wyobrażam sobie współżyć z mężczyzną ,mieszkać pod jednym dachem ,prac mu i gotować ,dawać z Siebie wszystko a rezultacie czekać nie wiadomo ile lat aż on z łaski swojej się ze mną ożeni .Na szczęście nigdy nie będę miała takich problemów . Podczytuje wątki Autorek z takimi problemami ..i zawsze dochodzę do tych samych wniosków.[/QUOTE]

Chętnie się dowiem jakich.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821271]Zgadzam się. Ja jestem wierząca ale też nie wyobrażam sobie współżyć z mężczyzną ,mieszkać pod jednym dachem ,prac mu i gotować ,dawać z Siebie wszystko a rezultacie czekać nie wiadomo ile lat aż on z łaski swojej się ze mną ożeni .Na szczęście nigdy nie będę miała takich problemów . Podczytuje wątki Autorek z takimi problemami ..i zawsze dochodzę do tych samych wniosków.[/QUOTE]A skąd info, że akurat autorka wątku mu pierze, gotuje, sprząta itp? Albo że to jakiś ogólnozwiązkowy schemat, że te rzeczy się robi za faceta kosztem siebie i swojego czasu?
No i najważniejsze: nawet, jeśli tak się dzieje i kobieta postanowiła się postawić w roli darmowej pomocy domowej, to co takiego ślub zmieni w jej sytuacji?

[khloe]

Napisane przez Zamieszana

Chętnie się dowiem jakich.

Ja też

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[scarlett26]

Napisane przez MissChievousTess

Dokładnie. To coraz powszechniejszy problem bo mężczyźni mają teraz dostęp do tego co kiedyś mieli po ślubie, bez brania na siebie żadnych zobowiązań. I nie chodzi tu tylko o seks, ale o to że dziewczyna bez ślubu chłopakowi pierze, sprząta robi zakupy, dokłada się do czynszu i co tam jeszcze. Kiedyś facet bez żony nie miał szans na to, że jakaś kobieta, której nie zapłaci albo z którą związku nie sformalizuje będzie to dla niego sama z siebie robić. Gosposi się płaciło.
I skala zjawiska czy mężczyzn stawiających na sytuację "tymczasowości " związku jako sytuację permanentną narasta. I bynajmniej nie chodzi o pierścionki, ale o takie rzeczy jak mieszkanie razem, wspólne układanie gdzieś życia na stałe, jakieś sensowne plany zawodowe itd. To większy problem niż pierścień mocy. Tu chodzi o życie chwilą tylko i wyłącznie. Na zasadzie "póki jest fajnie to bawię się tu, a jak tu przestanie być fajnie to przeniosę się na inną imprezę". I nie jest to problem wyłącznie kobiet. Takie podejście zauważają już też np. pracodawcy tych mężczyzn bo ich podejście do pracy jest dokładnie takie samo jak do związków. Problem ma też państwo bo mają też podobne podejście do opieki nad swoimi rodzicami czy dziećmi biologicznymi. Poza Polską jest już nawet z tym gorzej niż u nas. I niestety lepiej nie będzie jeśli kobiety nie wymagając od mężczyzn niczego same będą się im pchać do łóżka, we wszystkim ich wyręczać i jeszcze między sobą walczyć o to,która zdobędzie tymczasowo przychylność takiego misia. Problem spory. I z tego co już wiem jak się na taki typ trafi to czekanie na cokolwiek trwałego w związku z takim typem mężczyzny mija się z celem. Można albo samej zaakceptować takie życie chwilą, albo uciec. Nic więcej nie można zrobić.

kiedyś jakąś socjologiczną pracę czytałam - próbuję to znaleźć w necie, ale jakoś nie mogę - wg niej zamieszkanie razem opóźnia decyzję o małżeństwie o kilka lat

w sumie nie bardzo rozumiem co zaręczyny miałyby zmienić w życiu autorki - skoro mieszkają razem i żyją jak małżeństwo to w jakim celu pierścionek i ślub?

[Zamieszana]

No i gdzie konkretnie 'poza Polską' jest gorzej i pod jakim względem?[/QUOTE]

Wystarczy przekroczyć naszą zachodnią granicę. Moja ciotka - Niemka ma już dzieci z dwójką facetów, a teraz jest z 3. Z żadnym się na stałe nie związała i jest to tam bardzo powszechne. Mężczyźni spędzają tam z kobietami przeciętnie kilka lat, a później szukają kolejnej. Tam związku nie traktuje się już jako czegoś tak trwałego jak w Polsce, czy pozostałej, wschodniej części Europy.

[khloe]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821271]Zgadzam się. Ja jestem wierząca ale też nie wyobrażam sobie współżyć z mężczyzną ,mieszkać pod jednym dachem ,prac mu i gotować ,dawać z Siebie wszystko a rezultacie czekać nie wiadomo ile lat aż on z łaski swojej się ze mną ożeni .Na szczęście nigdy nie będę miała takich problemów . Podczytuje wątki Autorek z takimi problemami ..i zawsze dochodzę do tych samych wniosków.[/QUOTE]
Tak piszesz jakby te wszystkie rzeczy (pranie,sprzatanie,seks) były zarezerwowane dla żony. I jakbyś robiła to pod przymusem. A w domu to nie sprzątasz? Nie pierzesz? Przecież od domowników nie oczekujesz ślubu...

A czy mieszkając z facetem (po ślubie bądź nie) to się zmieniasz z służącą? Bo piszesz jakby po ślubie kobieta się zmieniała w kopciucha bo facet magicznie staje się niezdolny do robienia czegokolwiek koło siebie.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sarah9494]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821271]Zgadzam się. Ja jestem wierząca ale też nie wyobrażam sobie współżyć z mężczyzną ,mieszkać pod jednym dachem ,prac mu i gotować ,dawać z Siebie wszystko a rezultacie czekać nie wiadomo ile lat aż on z łaski swojej się ze mną ożeni .Na szczęście nigdy nie będę miała takich problemów . Podczytuje wątki Autorek z takimi problemami ..i zawsze dochodzę do tych samych wniosków.[/QUOTE]
Ja z kolei nie wiem jak można chcieć planowac ślub bez spróbowania wspólnego mieszkania. Przeciez to jest dopiero ryzyko. Ja sie wtedy nie dziwie facetowi ze nie jest pewny takiego związku i zwyczajnie boi sie ślubu. Mało to jest rozwodów ? Związek polegający tylko na spotykaniu sie naprawdę bardzo różni sie od tego, w którym para wspólnie mieszka.. To sa zupełnie dwa różne etapy związku jak dla mnie. To jest ciemnota brać ślub bez wiedzy jak sie nam z dana osoba żyje na codzien, ogarnia przyziemne sprawy, itp. Czasami przy wspólnym mieszkaniu dopiero wychodzą takie rzeczy jak np to ze wkurza cie ze twój facet np nie potrafi nic ugotować, czy nie garnie sie wgl do sprzątania lub swój czas wolny spędza tylko grajac w gry albo oglądając mecze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Napisane przez Zamieszana

Chętnie się dowiem jakich.

Nie chce robić gówno burzy -ale w związkach osób wierzących śluby występują max w przeciągu 2 lat - a zwykle jest to gdzieś pomiędzy jednym rokiem -a półtorej ,mężczyźni szybciej się decyzją i są bardziej pewni i konkretni w swoich deklaracjach .Powodem tego jest pewnie również fakt iż po ślubie życia takich ludzi diametralnie się zmienia .


Ja bym nigdy nie czekała 4 lata na oświadczyny- odeszłabym dużo wcześniej ale to jest o wiele łatwiejsze wtedy gdy nie dzielisz z kimś jednej sypialni ,dachu nad głową i nie oddajesz całej Siebie drugiemu człowiekowi.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Zamieszana

Wystarczy przekroczyć naszą zachodnią granicę. Moja ciotka - Niemka ma już dzieci z dwójką facetów, a teraz jest z 3. Z żadnym się na stałe nie związała i jest to tam bardzo powszechne. Mężczyźni spędzają tam z kobietami przeciętnie kilka lat, a później szukają kolejnej. Tam związku nie traktuje się już jako czegoś tak trwałego jak w Polsce, czy pozostałej, wschodniej części Europy.

Nie, nie wystarczy przekroczyć naszej zachodniej granicy. Mieszkam za tą zachodnią granicą i jakoś nie widzę tych problemów. Mam koło domu podstawówkę, skąd codziennie faceci odbierają nawet po 3 sztuki potomstwa. Wynajmuję mieszkanie od małżeństwa 60+ z trójką dzieci. Lokalnego języka uczyła mnie również mężatka z wieloletnim stażem i dziećmi. Jakoś tego upadku życia związkowego nie widać zaraz po przekroczeniu granicy.
Zresztą ty piszesz tak, jakby twoja ciotka Niemka była jakimś wyznacznikiem funkcjonowania społeczeństwa, a jej związki nie zależały także od niej samej, tylko od tych zuych facetów Naprawdę nikt nie każe wiązać się z facetami o podejściu do związków innym niż własne. I nie jest też powiedziane, że monogamia do us*anej śmierci to jedyny model związku prowadzący do szczęścia, a przez to najbardziej pożądany.

[kennedy]

Przede wszystkim te watki o pierscionkach maja cos wspolnego.
1 autorka, czeka, obnysla, nakreca sie i w ktoryms momencie wybucha. Wtedy jest histeria i awantura a faceta nie ma pojecia skad to sie wzielo.
2 autorka boi sie powiedziec konkretnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821676]Nie chce robić gówno burzy -ale w związkach osób wierzących śluby występują max w przeciągu 2 lat - a zwykle jest to gdzieś pomiędzy jednym rokiem -a półtorej ,mężczyźni szybciej się decyzją i są bardziej pewni i konkretni w swoich deklaracjach ..[/QUOTE]

Skąd Ty masz takie info?

[Zamieszana]

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821676]Nie chce robić gówno burzy -ale w związkach osób wierzących śluby występują max w przeciągu 2 lat - a zwykle jest to gdzieś pomiędzy jednym rokiem -a półtorej ,mężczyźni szybciej się decyzją i są bardziej pewni i konkretni w swoich deklaracjach .Powodem tego jest pewnie również fakt iż po ślubie życia takich ludzi diametralnie się zmienia .


Ja bym nigdy nie czekała 4 lata na oświadczyny- odeszłabym dużo wcześniej ale to jest o wiele łatwiejsze wtedy gdy nie dzielisz z kimś jednej sypialni ,dachu nad głową i nie oddajesz całej Siebie drugiemu człowiekowi.[/QUOTE]

Tylko czy w ciągu 1,5 roku (a nawet mniej, bo podjęcie decyzji o ślubie musiało nastąpić wcześniej) nie mieszkając ze sobą można się poznać na tyle, by brać ze sobą ślub? Już nie wspominając o tym, że z Twoim podejściem bierzesz w ciemno chociażby to jak dogadujecie się w łóżku.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;75821851]Skąd Ty masz takie info?[/QUOTE]
Zapewne z obserwacji grupki znajomych, które zostały ekstrapolowane na całą populację ludzi wierzących ujednoliconych roboczo do praktykujących katolików.

[Zamieszana]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75821776]Nie, nie wystarczy przekroczyć naszej zachodniej granicy. Mieszkam za tą zachodnią granicą i jakoś nie widzę tych problemów. Mam koło domu podstawówkę, skąd codziennie faceci odbierają nawet po 3 sztuki potomstwa. Wynajmuję mieszkanie od małżeństwa 60+ z trójką dzieci. Lokalnego języka uczyła mnie również mężatka z wieloletnim stażem i dziećmi. Jakoś tego upadku życia związkowego nie widać zaraz po przekroczeniu granicy.
Zresztą ty piszesz tak, jakby twoja ciotka Niemka była jakimś wyznacznikiem funkcjonowania społeczeństwa, a jej związki nie zależały także od niej samej, tylko od tych zuych facetów Naprawdę nikt nie każe wiązać się z facetami o podejściu do związków innym niż własne. I nie jest też powiedziane, że monogamia do us*anej śmierci to jedyny model związku prowadzący do szczęścia, a przez to najbardziej pożądany.[/QUOTE]

Napisałam tylko, że jest tam to bardziej powszechne, bo znam tam więcej takich przykładów. Nigdzie nie wspomniałam o tym, że KAŻDY Niemiec miał/ma kilka partnerek.

[scarlett26]

Napisane przez sarah9494

Ja z kolei nie wiem jak można chcieć planowac ślub bez spróbowania wspólnego mieszkania. Przeciez to jest dopiero ryzyko. Ja sie wtedy nie dziwie facetowi ze nie jest pewny takiego związku i zwyczajnie boi sie ślubu. Mało to jest rozwodów ? Związek polegający tylko na spotykaniu sie naprawdę bardzo różni sie od tego, w którym para wspólnie mieszka.. To sa zupełnie dwa różne etapy związku jak dla mnie. To jest ciemnota brać ślub bez wiedzy jak sie nam z dana osoba żyje na codzien, ogarnia przyziemne sprawy, itp. Czasami przy wspólnym mieszkaniu dopiero wychodzą takie rzeczy jak np to ze wkurza cie ze twój facet np nie potrafi nic ugotować, czy nie garnie sie wgl do sprzątania lub swój czas wolny spędza tylko grajac w gry albo oglądając mecze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla wierzących ludzi to nie jest żadne ryzyko - to decyzja, że będziesz z kimś na dobre i na zła, a problemy będziecie wspólnie rozwiązywać. Mieszkanie przed ślubem gwarantuje, że rozwodu nie będzie? Dla mnie ciemnotą jest jak takie rzeczy jak piszesz powyżej wychodzą dopiero przy wspólnym zamieszkaniu - przed zamieszkaniem nie wiesz jak wybranek spędza czas wolny, nie byłaś nigdy w domu u niego i nie wiesz czy sprząta i gotuje, nie rozmawiacie ze sobą? Współczuję takich "związków"

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;75821676]Nie chce robić gówno burzy -ale w związkach osób wierzących śluby występują max w przeciągu 2 lat - a zwykle jest to gdzieś pomiędzy jednym rokiem -a półtorej ,mężczyźni szybciej się decyzją i są bardziej pewni i konkretni w swoich deklaracjach .Powodem tego jest pewnie również fakt iż po ślubie życia takich ludzi diametralnie się zmienia .


Ja bym nigdy nie czekała 4 lata na oświadczyny- odeszłabym dużo wcześniej ale to jest o wiele łatwiejsze wtedy gdy nie dzielisz z kimś jednej sypialni ,dachu nad głową i nie oddajesz całej Siebie drugiemu człowiekowi.[/QUOTE]

zgadzam się

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Napisane przez khloe

Tak piszesz jakby te wszystkie rzeczy (pranie,sprzatanie,seks) były zarezerwowane dla żony. I jakbyś robiła to pod przymusem. A w domu to nie sprzątasz? Nie pierzesz? Przecież od domowników nie oczekujesz ślubu...

A czy mieszkając z facetem (po ślubie bądź nie) to się zmieniasz z służącą? Bo piszesz jakby po ślubie kobieta się zmieniała w kopciucha bo facet magicznie staje się niezdolny do robienia czegokolwiek koło siebie.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jeśli dzielisz z kimś życie pod jednym dachem -są wspólne obowiązki ,rachunki i codzienne życie ..dajesz coś z Siebie drugiemu człowiekowi ,temu określonemu .Nie mówię że kobieta jako jedyna ma wszystko na głowie i jest służącą ..ale jest jakaś wspólnota .A dla mnie bez sensu jest żyć jak małżeństwo nie będąc z nim .Nie chce nikomu narzucać swojego punktu widzenia ale takie mam zdanie na ten temat.


A co do oczekiwania ślubu od członków rodziny -podobno jest to nielegalne .

[scarlett26]

Napisane przez Zamieszana

Tylko czy w ciągu 1,5 roku (a nawet mniej, bo podjęcie decyzji o ślubie musiało nastąpić wcześniej) nie mieszkając ze sobą można się poznać na tyle, by brać ze sobą ślub? Już nie wspominając o tym, że z Twoim podejściem bierzesz w ciemno chociażby to jak dogadujecie się w łóżku.

Można

No i?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Zamieszana

Napisałam tylko, że jest tam to bardziej powszechne, bo znam tam więcej takich przykładów. Nigdzie nie wspomniałam o tym, że KAŻDY Niemiec miał/ma kilka partnerek.

A ja nie napisałam, że KAŻDY coś tam. Dążę do tego, że ani twoje, ani moje prywatne obserwacje nie mówią nic o funkcjonowaniu społeczeństwa. Żeby coś takiego stwierdzić, należy odnieść się do konkretnych danych zebranych od reprezentatywnej liczby obywateli, a nie popatrzeć sobie na przypadkowo spotkanych ludzi.