Ogromny problem przed ślubem

[201803290936]

Napisane przez Karena 73

(...)
Autorko proste rozwiązanie:
Jedziesz z narzeczonym do banku ( nawet kilku) i pytasz o zdolność kredytową. Potem do biura nieruchomości i wybierasz kilka domów / mieszkań. Biuro często załatwia kredyty więc pomogą obliczyć jaka jest rata. Ta dam... i już wiadomo, że koszty to nie nędzne 40 tysięcy, jaka jest rata za ile metrów. Masz czarno na białym. Może to w końcu obudzi królewicza z bajkowego snu. Możemy klepać te posty, ale lepiej zrobić krok i zbadać realia. Ty wykażesz dobrą wolę, pan może zrozumie jaka jest PRAWDZIWA sytuacja i wtedy podejmiecie decyzję opartą na faktach. Póki co to gdybanie.

Bardzo dobry pomysł. Jestem ciekawa jak Autorka się do tego odniesie. W końcu samo zbadanie REALIÓW do niczego nie zobowiązuje, a zobaczyć jak facet zareaguje i czy zejdzie na ziemię? Bezcenne.

[Rena]

[1=c6b6756720a205d307becdd e1d052a7f45362f96_64ed273 165c68;75926226]Metraż nie ma znaczenia, są i kawalerki 40 m2. Kawalerka oznacza 1 pokój, czasem w skład wchodzi kuchnia, a czasem jest osobno, może to też być z przedpokojem, albo osobno przedpokój, ale pokój mieszkalny jest zasadniczo 1. Ten link, który ktoś wrzucił to też zasadniczo kawalerka z bardzo dużą kuchnią, bo nie są to oddzielone ścianą pomieszczenia.[/QUOTE]
Ja rozdzielam co innego jednopokojowe, a co innego kawalerka.
Metraz ma najwieksze znaczenie zaraz po lokalizacji.

Napisane przez domdomdom

Nawet by mi do głowy nie przyszło, że sabotuje ślub - z tego co mówi cieszy się, wszystkim o nim opowiada.

Jedyny kompromis jaki widze, to po slubie Ty u swoich rodzicow, on u swoich tylko na pokaz dla gosci niby zapraszacie ich do tego trzeciego domu. Taka strategia wymaga dyskrecji i intercyzy.

[Micraell]

Napisane przez Limonka2738

Ale rodzice sami dają na remont, więc też nic nie stracą, nie będzie żadnych zainwestowanych pieniędzy.

Nie rozumiem po co mnie cytujesz i odpowiadasz na coś zupełnie innego. Ja tam rozumiem autorkę, że nie chce brać kredytu i na jej miejscu pewnie bym nie wzięła, chyba że faktycznie - zamiast trzeciego domu mieszkanie w mieście, które w przyszłości będzie źródłem dochodu. A w tym momencie autorka ma szerokie pole do popisu na zbieranie pieniędzy.


Autorko, a poproś narzeczonego by zrobił z Tobą listę plusów i minusów każdej opcji jaką teraz macie:
A) dom z dziurawą drogą
B) pokój w jego domu rodzinnym
C) pokój w Twoim domu rodzinnym ( nie jestem pewna czy Twoi rodzice w ogóle zgadzają się na ten wariant, popraw mnie proszę jeśli nie)
D) kupno rudery
E) kupno mieszkania

Może facet sobie nie zdaje sprawy z tego jak wypadają inne opcje. Każde z Was powinno szczerze wypisać czego by się w danym przypadku obawiało i co jest kategorycznym nie na daną opcję jeśli jakaś zupełnie odpada. Z wytłumaczeniem a nie "nie bo nie".

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Napisane przez Rena

Ja rozdzielam co innego jednopokojowe, a co innego kawalerka.
Metraz ma najwieksze znaczenie zaraz po lokalizacji.

Miałam na myśli, że metraż nie ma znaczenia przy określaniu, czy coś jest kawalerką, czy nie. Doczytałam i masz rację, jako kawalerkę określa się pokój z kuchnią w tym samym pokoju, a mieszkanie jednopokojowe to 1 pokój z oddzielną kuchnią. Tak czy inaczej pierwsze może być większe metrażowo od drugiego.

[Limonka2738]

Napisane przez Micraell

Nie rozumiem po co mnie cytujesz i odpowiadasz na coś zupełnie innego. Ja tam rozumiem autorkę, że nie chce brać kredytu i na jej miejscu pewnie bym nie wzięła, chyba że faktycznie - zamiast trzeciego domu mieszkanie w mieście, które w przyszłości będzie źródłem dochodu. A w tym momencie autorka ma szerokie pole do popisu na zbieranie pieniędzy.

Odpowiedź jest prosta - pisząc z telefonu źle zaznaczyłam.

To było do wizażanki, która napisała, że nie dziwi się, że facet nie chce inwestować w cudzy dom.

---------- Dopisano o 16:31 ---------- Poprzedni post napisano o 16:30 ----------

[1=c6b6756720a205d307becdd e1d052a7f45362f96_64ed273 165c68;75944391]Miałam na myśli, że metraż nie ma znaczenia przy określaniu, czy coś jest kawalerką, czy nie. Doczytałam i masz rację, jako kawalerkę określa się pokój z kuchnią w tym samym pokoju, a mieszkanie jednopokojowe to 1 pokój z oddzielną kuchnią. Tak czy inaczej pierwsze może być większe metrażowo od drugiego.[/QUOTE]

Oczywiście, można mieszkać w 100-metrowej kawalerce jak i w 50-metrowym mieszkaniu dwupokojowym.

[krolowazimy]

Napisane przez deserova

Jak grochem o ścianę. Autorka wyjaśniła, że:
A. Dom nie jest specjalnie dla niej wybudowany;
B. Nikt jej do niczego nie zmusza ani nie nakazuje ani nie uszczęśliwia siłą;
C. Nie chce brać kredytu na ciasne ale własne, bo własne już ma.
Ja nie wiem. Brać ślub ze strachem, że się skończy z niczym i żona wraz z teściami tylko czeka, żeby męża udupić. Weźmy z takim podejściem bądźmy całe życie sami i róbmy tylko dla siebie wszystko.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Uuu. Strażnik wizażu

Ad. C
Wiesz, życie pisze naprawdę zwariowane scenariusze. Niechby Autorka po 10 latach odkochała się. Albo śmiertelnie zachorowała. Co wtedy? Chłop ma paragony zbierać, a potem teściów pozywać?

Założę się, że gdyby na wizażu napisała dziewczyna w sytuacji TŻ-ta Autorki, pojawiłyby się rady, aby zachować szczególną ostrożność i broń boże nie dać się wrobić przyszłemu mężowi i teściom, bo jak to, na obce się wprowadzać, bez żadnych praw

Ja coś czuję, że Autorka nie napisała nam wszystkiego i ta (zupełnie nieracjonalna) postawa TŻ-ta, że nie ten domek, bo dziury, to z czegoś wynika i może być wymówką.

Co do kredytu na ciasne ale własne, to na miejscu Autorki nie obawiałam się. Ma przecież zabezpieczenie i nie zostanie z ręką w nocniku. Inna sprawa - czy nie warto rozważyć np. wynajęcia jednego z domów tak, by kredyt się spłacał? To też jakaś opcja.

[deserova]

Napisane przez krolowazimy

Uuu. Strażnik wizażu

Ad. C
Wiesz, życie pisze naprawdę zwariowane scenariusze. Niechby Autorka po 10 latach odkochała się. Albo śmiertelnie zachorowała. Co wtedy? Chłop ma paragony zbierać, a potem teściów pozywać?

Założę się, że gdyby na wizażu napisała dziewczyna w sytuacji TŻ-ta Autorki, pojawiłyby się rady, aby zachować szczególną ostrożność i broń boże nie dać się wrobić przyszłemu mężowi i teściom, bo jak to, na obce się wprowadzać, bez żadnych praw

Ja coś czuję, że Autorka nie napisała nam wszystkiego i ta (zupełnie nieracjonalna) postawa TŻ-ta, że nie ten domek, bo dziury, to z czegoś wynika i może być wymówką.

Co do kredytu na ciasne ale własne, to na miejscu Autorki nie obawiałam się. Ma przecież zabezpieczenie i nie zostanie z ręką w nocniku. Inna sprawa - czy nie warto rozważyć np. wynajęcia jednego z domów tak, by kredyt się spłacał? To też jakaś opcja.

Tyle co ja się tu udzielam to daleko mi do strażnika ;D

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[camillie]

A moze facet nie chce przyjmować takich "prezentów" i do końca życia czuć dług wdzięczności do teściów?


Insta xxx

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Napisane przez camillie

A moze facet nie chce przyjmować takich "prezentów" i do końca życia czuć dług wdzięczności do teściów?


Insta xxx

Ja nie wiem co ludzie mają z tym "nie czuć długu wdzięczności" - przecież to kurcze będzie ojciec ich wnuków, więc czemu nie mieliby jego w równej mierze wspierać i pomagać?

[Limonka2738]

Napisane przez camillie

A moze facet nie chce przyjmować takich "prezentów" i do końca życia czuć dług wdzięczności do teściów?

Bo dom A wziąłby od teściów z pocałowaniem ręki. Tylko dom B mu nie odpowiada.

[camillie]

[1=c6b6756720a205d307becdd e1d052a7f45362f96_64ed273 165c68;75958821]Ja nie wiem co ludzie mają z tym "nie czuć długu wdzięczności" - przecież to kurcze będzie ojciec ich wnuków, więc czemu nie mieliby jego w równej mierze wspierać i pomagać?[/QUOTE]


wielu mężczyzn ma takie ambicje które nie pozwalają im na przyjmowanie takich rzeczy - jeśli chce sam zadbać o rodzine to nie widzę problemu

A co do tego ze jeden dom chce a drugi nie - ściema...chce tego którego nie moze dostać bo wie ze i tak plan nie wypali i bedą musieli zawiesić się gdzieś indziej


Insta xxx

[Rena]

[1=c6b6756720a205d307becdd e1d052a7f45362f96_64ed273 165c68;75958821]Ja nie wiem co ludzie mają z tym "nie czuć długu wdzięczności" - przecież to kurcze będzie ojciec ich wnuków, więc czemu nie mieliby jego w równej mierze wspierać i pomagać?[/QUOTE]

a jak nie bedzie wnukow, to wtedy ma sie wyprowadzic?

[motyla]

Napisane przez camillie

wielu mężczyzn ma takie ambicje które nie pozwalają im na przyjmowanie takich rzeczy - jeśli chce sam zadbać o rodzine to nie widzę problemu

A co do tego ze jeden dom chce a drugi nie - ściema...chce tego którego nie moze dostać bo wie ze i tak plan nie wypali i bedą musieli zawiesić się gdzieś indziej


Insta xxx

plan był taki, że kiedyś ten dom właśnie mają dostać. tylko że miałoby to być za kilka lat, a panicz chce teraz.

[camillie]

Napisane przez motyla

plan był taki, że kiedyś ten dom właśnie mają dostać. tylko że miałoby to być za kilka lat, a panicz chce teraz.

Czytałam pierwszy post i wiem ze za kilka lat - fakt jest taki ze chce dom którego nie moze TERAZ dostać......a powodów moze byc wiele- łącznie z tym o którym pisałam wyżej


xxx

[911814027737b2fb37208075fbc353dc82d7d123_64640b1bca2a5]

I co Autorko, rozmawialiście cos wiecej? Pokazałas wątek narzeczonemu?

[green way]

Napisane przez Limonka2738

Bo dom A wziąłby od teściów z pocałowaniem ręki. Tylko dom B mu nie odpowiada.

Tego pocałowania ręki to wcale nie byłabym taka pewna

[Limonka2738]

Napisane przez green way

Tego pocałowania ręki to wcale nie byłabym taka pewna

Nie, tylko uprawia radosny szantaż, żeby ic z niego jak najszybciej wykurzyć. [COLOR="Silver"]

[green way]

Napisane przez Limonka2738

Nie, tylko uprawia radosny szantaż, żeby ic z niego jak najszybciej wykurzyć. [COLOR="Silver"]

Ano właśnie, co do szantażu... Skoro gościu już teraz ucieka się do takich metod, to czego można się spodziewać w przyszłości? Może jeszcze skończyć się tak, że "pan na włościach" nie będzie sobie życzył wizyt teściów w ich własnym domu, bo mu psują humor. Albo tak im uprzykrzy czas wizyty swoimi fochami i kosmicznym teoriami, że sami się zniechęcą do odwiedzin. Parę takich zafajdanych typków znam i wiem jak to może wyglądać "w praniu".

[Limonka2738]

Napisane przez green way

Ano właśnie, co do szantażu... Skoro gościu już teraz ucieka się do takich metod, to czego można się spodziewać w przyszłości? Może jeszcze skończyć się tak, że "pan na włościach" nie będzie sobie życzył wizyt teściów w ich własnym domu, bo mu psują humor. Albo tak im uprzykrzy czas wizyty swoimi fochami i kosmicznym teoriami, że sami się zniechęcą do odwiedzin. Parę takich zafajdanych typków znam i wiem jak to może wyglądać "w praniu".

Ogólnie się zgadzam, ale uważam, że jeśli teściowie dają dom młodemu małżeństwu, to powinni też respektować ich prywatność, a nie wpadać bez zapowiedzi co drugi dzień.

Rozumiem, że tobie chodzi o absolutny zakaz podejmowania teściów (tak mi się wydaje), ale wolę uściślić zanim się zgodzę, niż potem 10 stron tłumaczyć się z tego.

[green way]

Napisane przez Limonka2738

Ogólnie się zgadzam, ale uważam, że jeśli teściowie dają dom młodemu małżeństwu, to powinni też respektować ich prywatność, a nie wpadać bez zapowiedzi co drugi dzień.

Rozumiem, że tobie chodzi o absolutny zakaz podejmowania teściów (tak mi się wydaje), ale wolę uściślić zanim się zgodzę, niż potem 10 stron tłumaczyć się z tego.

Spoko, nie chodzi mi o absolutny zakaz wpuszczania teściów, tylko o zwykłą niechęć do ich przyjmowania i do rozmowy z nimi. Jeżeli ktoś za kimś nie przepada i daje mu to już do zrozumienia mimo, że w obecnym stanie narzeczeństwa powinien się przynajmniej starać być miły i uprzejmy chociażby dla dobra drugiej połówki, to ja bym nie wróżyła radosnych relacji i spotkań w przyszłości, ale wręcz przeciwnie. A to może rodzić nieporozumienia, niesnaski i bardzo pogorszyć dotychczasowe, dobre relacje autorki ze swoimi rodzicami. Nie chciałabym na miejcu autorki znaleźć się w takim położeniu, że chcę spędzić np. trochę czasu w święta z rodzicami i mam ochotę ich zaprosić na obiad do siebie, a mój współmałżonek zaczyna wymyślać tysiące powodów, żeby jednak nie, bo on nie ma na to ochoty. Poza tym nie wiem dlaczego na Wizażu przeważa taki pogląd, że jak rodzice już coś dają dzieciom to bezwzględnie będą wyżygiwać to, co dali, będą często najeżdżać ich gniazdko i wpadać bez zapowiedzi oraz krytykować wszystko, co młodzi zaplanują czy zrobią. Oczywiście, że przegięcia mogą się zdarzyć, ale młodzi małżonkowie, to nie bezwolne marionetki i mają prawo się odezwać, kiedy im coś nie pasuje. I tak naprawdę to od nich zależy na ile pozwolą innym ludziom pakować się z butami w swoje życie.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

na razie to nie wiadomo dokładnie jakie stosunki panują między teściami a tym facetem. tak samo jak nie wiadomo, czy to nie są ludzie z serii "coś wam dajemy to wy macie być wdzięczni do końca życia i płaszczyć się przed nami". może być tak, ze facet nie chce tego powiedzieć wprost, właśnie żeby relacji pomiędzy autorką, a jej rodzicami nie psuć i wymyślił plan, który sprawi, ze nie zamieszkają w tamtym miejscu i nie będzie musiał być szczery.

[new woman in town]

Napisane przez green way

Poza tym nie wiem dlaczego na Wizażu przeważa taki pogląd, że jak rodzice już coś dają dzieciom to bezwzględnie będą wyżygiwać to, co dali, będą często najeżdżać ich gniazdko i wpadać bez zapowiedzi oraz krytykować wszystko, co młodzi zaplanują czy zrobią. Oczywiście, że przegięcia mogą się zdarzyć, ale młodzi małżonkowie, to nie bezwolne marionetki i mają prawo się odezwać, kiedy im coś nie pasuje. I tak naprawdę to od nich zależy na ile pozwolą innym ludziom pakować się z butami w swoje życie.

Za cały wizaż nie będę się wypowiadać, ale z mojego doświadczenia i obserwacji doświadczeń znajomych, wynika, że za zaangażowanie rodziców w życie młodych (finansowe, czasowe) zawsze jest jakaś cena. I niekoniecznie wynika to ze złej woli rodziców czy nieumiejętności wyznaczenia granic. Niektórzy nie widzą problemu, inni tak.

Z tym, że to nie jest przedmiotem dyskusji w tym wątku. Bo chłopak nie ma nic przeciwko jednemu z dwóch domów. Tylko chce ten, którego dostać nie może już dziś.

[201803290936]

Napisane przez new woman in town

Za cały wizaż nie będę się wypowiadać, ale z mojego doświadczenia i obserwacji doświadczeń znajomych, wynika, że za zaangażowanie rodziców w życie młodych (finansowe, czasowe) zawsze jest jakaś cena. I niekoniecznie wynika to ze złej woli rodziców czy nieumiejętności wyznaczenia granic. Niektórzy nie widzą problemu, inni tak.

Z tym, że to nie jest przedmiotem dyskusji w tym wątku. Bo chłopak nie ma nic przeciwko jednemu z dwóch domów. Tylko chce ten, którego dostać nie może już dziś.

Święte słowa.

[green way]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;7599244 1]na razie to nie wiadomo dokładnie jakie stosunki panują między teściami a tym facetem. tak samo jak nie wiadomo, czy to nie są ludzie z serii "coś wam dajemy to wy macie być wdzięczni do końca życia i płaszczyć się przed nami". może być tak, ze facet nie chce tego powiedzieć wprost, właśnie żeby relacji pomiędzy autorką, a jej rodzicami nie psuć i wymyślił plan, który sprawi, ze nie zamieszkają w tamtym miejscu i nie będzie musiał być szczery.[/QUOTE]

Super facet i genialny plan... Szkoda tylko, że ta jego "wrażliwość" może skończyć się ogromnym kredytem na kilkadziesiąt lat lub wspólnym zamieszkiwaniem w pokoiku przy rodzinie narzeczonego. Poza tym sama autorka pisała wcześniej, że facet nie bardzo może się dogadać z jej ojcem, więc raczej coś jest na rzeczy.
A w kwestii wyboru przez narzeczonego jednego z dwóch domów przyszłych teściów... Dla mnie sam fakt nacisku na ten dom, a nie inny to dla mnie jakiś kosmos. Dlatego nie traktuję tego posunięcia jako warte brania pod uwagę, w żaden sposób.

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Napisane przez camillie

wielu mężczyzn ma takie ambicje które nie pozwalają im na przyjmowanie takich rzeczy - jeśli chce sam zadbać o rodzine to nie widzę problemu

A co do tego ze jeden dom chce a drugi nie - ściema...chce tego którego nie moze dostać bo wie ze i tak plan nie wypali i bedą musieli zawiesić się gdzieś indziej


Insta xxx

Ambicje ambicjami, ale koleś ma 32 lata, mieszka u rodziców, ma praktycznie zerowe oszczędności (?) - więc nie wiem jak on chciałby "zadbać o rodzinę". I oczywiście nie ma w tym nic złego, mógł sobie robić ze swoją kasą co chciał, nie musiał odkładać. Ale teraz zdecydował się założyć rodzinę więc powinien zacząć myśleć trochę przyszłościowo. Jeśli jest to dla niego tylko kwestia honoru, nie przyjmie bo honor mu nie pozwala, to powinien przynajmniej zobaczyć jakie są koszty zakupu nieruchomości w tej okolicy, która im odpowiada, powinni pójść do banku i spytać o kredyt, możliwości kredytowe i po ślubie kupić coś własnego co będzie ich własnością 50/50. Do tego czasu mogą coś wynająć wspólnie i tyle.
Może tak jak mówisz, z tym drugim domem to kompletna ściema - tu sobie możemy tylko wymyślać co on ma za powody, ale dla mnie chora jest sytuacja, że oni nie są w stanie szczerze pogadać.

Napisane przez Rena

a jak nie bedzie wnukow, to wtedy ma sie wyprowadzic?

Oczywiście, że nie, nie to miałam na myśli. Chodziło mi o to (niezależnie, czy oni planują dzieci czy nie), że raczej w tej sytuacji, po ślubie, powinni go traktować jak członka rodziny, wspierać i pomagać tak jak to robią w stosunku do własnej córki, bo od tej pory będą rodziną, a w przyszłości może nawet związani więzami krwi. Z tej perspektywy on ten podarunek powinien traktować tak samo jak podarunek od własnej rodziny - przecież zasugerował, że jego rodzicom mogą siedzieć na głowie, w ich domu, a to by stawiało autorkę wpisu w takiej samej sytuacji w której on jest aktualnie - że będzie żył u kogoś i czuł się jak gość, z tym, że w domu jego rodziców ona sobie nawet szafki nie będzie mogła przesunąć bez pozwolenia, podczas gdy ze strony jej rodziny otrzymują cały dom, gdzie będą sobie mogli robić co im się podoba, przy okazji mając prywatność.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez green way

Super facet i genialny plan... Szkoda tylko, że ta jego "wrażliwość" może skończyć się ogromnym kredytem na kilkadziesiąt lat lub wspólnym zamieszkiwaniem w pokoiku przy rodzinie narzeczonego. Poza tym sama autorka pisała wcześniej, że facet nie bardzo może się dogadać z jej ojcem, więc raczej coś jest na rzeczy.
A w kwestii wyboru przez narzeczonego jednego z dwóch domów przyszłych teściów... Dla mnie sam fakt nacisku na ten dom, a nie inny to dla mnie jakiś kosmos. Dlatego nie traktuję tego posunięcia jako warte brania pod uwagę, w żaden sposób.

a jeśli po prostu siebie nie lubią, a teściowie są właśnie takimi ludźmi, którzy całym swoim zachowaniem i podejściem będą stawiać się w roli władców, którzy użyczyli lokalu obcemu i ten obcy ma być im dozgonnie wdzięczny, po stopach całować i być na każde ich zawołanie, bo zrobili mu łaskę? wtedy też facet ma tam lecieć, bo kredytu nie będzie?

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Napisane przez domdomdom

Przeczytałam kolejne posty i dopowiem coś na temat siejących wątpliwości kwestii. [...]

Zgodzę się z Tobą, że ładowanie się w kredyt mając takie możliwości jest co najmniej głupie. Wydaje mi się, że twój facet przez to, że mieszka wciąż jeszcze z rodzicami ma małe pojęcie o życiu, kosztach życia, wydatkach. Mogę się tylko domyślać, że dotychczas dokładał się trochę do rachunków, a całą resztę zarobionych pieniędzy wydawał na siebie. Twój facet pisze o 40 tys. jakby to był 1000 zł, ale usiądźcie wspólnie i policzcie wszystkie wasze koszty wspólnego życia, ile wydacie na prąd, wodę, gaz, jedzenie, benzynę, ubrania, kosmetyki, meble, sprzęty, rozrywki od czasu do czasu itd. W tej chwili on żyje w sytuacji gdzie co najmniej 3 dorosłych utrzymuje jedno gospodarstwo bez żadnego kredytu. On pewnie nie zdaje sobie sprawy jak koszty życia mu wzrosną gdy będzie to ledwie 2 dorosłych, na początku swych karier zawodowych, z kredytem na 10-20 lat. Serio, usiądźcie wspólnie, z rachunkami, które teraz płacicie, odpalcie komputer, dodajcie swoje pensje, zobaczcie jakie są ceny najmu mieszkania, jakie są koszta kredytu i przez ile lat jaką część pensji będziecie zmuszeni oddawać.
Jeśli to do niego nie dociera to spytaj się go jakie rozwiązanie on widzi, bo podejrzewam, że Ty nie masz zamiaru mieszkać w pokoiku u jego rodziców.
Na waszym miejscu bym w ogóle coś wynajęła przed ślubem i sprawdziła jak się wam żyje razem, bo ewidentnie macie problemy w komunikacji i one tylko się pogłębią jak już zamieszkacie razem. Warto spróbować chociażby na 1 miesiąc, gdzie będziecie musieli sami opłacić wszystko, co wam da przedsmak wspólnego życia.
Jestem też ciekawa jego opinii, jeśli możesz to pokaż mu ten wątek i poproś o wyrażenie swojego zdania? W tej chwili mamy tylko twoją wersję.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Swoją drogą moim zdaniem odległość 7 km to jest wciąż "w okolicy", do przejścia pieszo, a jak macie oboje samochody, to w zasadzie żadna odległość.

[Limonka2738]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;76001476]Swoją drogą moim zdaniem odległość 7 km to jest wciąż "w okolicy", do przejścia pieszo, a jak macie oboje samochody, to w zasadzie żadna odległość.[/QUOTE]
Ale po złej drodze. Ogarniaj.

[Rena]

Napisane przez green way

Spoko, nie chodzi mi o absolutny zakaz wpuszczania teściów, tylko o zwykłą niechęć do ich przyjmowania i do rozmowy z nimi. Jeżeli ktoś za kimś nie przepada i daje mu to już do zrozumienia mimo, że w obecnym stanie narzeczeństwa powinien się przynajmniej starać być miły i uprzejmy chociażby dla dobra drugiej połówki, to ja bym nie wróżyła radosnych relacji i spotkań w przyszłości, ale wręcz przeciwnie. A to może rodzić nieporozumienia, niesnaski i bardzo pogorszyć dotychczasowe, dobre relacje autorki ze swoimi rodzicami. Nie chciałabym na miejcu autorki znaleźć się w takim położeniu, że chcę spędzić np. trochę czasu w święta z rodzicami i mam ochotę ich zaprosić na obiad do siebie, a mój współmałżonek zaczyna wymyślać tysiące powodów, żeby jednak nie, bo on nie ma na to ochoty. Poza tym nie wiem dlaczego na Wizażu przeważa taki pogląd, że jak rodzice już coś dają dzieciom to bezwzględnie będą wyżygiwać to, co dali, będą często najeżdżać ich gniazdko i wpadać bez zapowiedzi oraz krytykować wszystko, co młodzi zaplanują czy zrobią. Oczywiście, że przegięcia mogą się zdarzyć, ale młodzi małżonkowie, to nie bezwolne marionetki i mają prawo się odezwać, kiedy im coś nie pasuje. I tak naprawdę to od nich zależy na ile pozwolą innym ludziom pakować się z butami w swoje życie.

W sensie uwazasz, ze on ma sie poswiecac byle tylko inni mieli dobrze?