Przyjaźń z byłym

[I am Rock]

Napisane przez annabelka

A on co zrobił?

Spojrzał na wszystko z dystansu i dotarło do niego, że to intrygantka.
A przy okazji razu pewnego zobaczył, jak rozmawiam przed biurem z kolegą z mojej pracy. Trochę nim zazdrość targnęła, więc spokojnie mogłam powiedzieć: "To teraz widzisz..."

[lady666macbeth]

u mnie to wygląda tak.
Byłam z moim ex 4 lata, obecnie on ma kobietę (dość długo) a ja od dwóch lat mam swojego Tż. I z byłym utrzymujemy kontakt, zawsze możemy szczerze pogadać, i ta znajomość jest zdrowa. Pomagamy sobie w potrzebie.
Tak że uważam że można przyjaźnić się ze swoim byłym.

[201803080934]

Napisane przez annabelka

Dzięki za pokazanie tego z tej perspektywy
Tylko wlaśnie, jak to zrobić żeby on zdał sobie sprawę. Bo uważa swoje i stoi przy tym twardo.

jak zrobić, żeby zdał sobie sprawę? sam musi do tego dojść.

dalszy rozwój tej sprawy najpewniej będzie taki:
a) odpuścisz, choć w środku będzie cię to zżerać, w końcu dojdzie do wybuchu i/lub postawienia mu ultimatum, zostawi cię i to go jeszcze bardziej utwierdzi w przekonaniu, że wszystkie inne go zostawiają, tylko ona przy nim jest
b) nie odpuścisz i od razu przejdziecie do punktu a) do momentu postawienia ultimatum
c) facet przejrzy na oczy - imo najmniej prawdopodobna opcja, skoro 'uważa swoje i stoi przy tym twardo'


korciłoby mnie na twoim miejscu, żeby w którejś takiej sytuacji zrobić z siebie jeszcze biedniejszą ale żeby to wykonać to najpierw przygotuj się psychicznie, że zamiast zostać ze źle czującą się dziewczyną, pojedzie do biednej Ani, co powinno oznaczać koniec waszego związku (zakładając, że skala problemu będzie porównywalna, bo w sytuacjach typu ból głowy vs matka w szpitalu nie patrzyłabym na to, która z tych dwóch bliskich osób jest bardziej bliska).

[annabelka]

Napisane przez Grin

jak zrobić, żeby zdał sobie sprawę? sam musi do tego dojść.

dalszy rozwój tej sprawy najpewniej będzie taki:
a) odpuścisz, choć w środku będzie cię to zżerać, w końcu dojdzie do wybuchu i/lub postawienia mu ultimatum, zostawi cię i to go jeszcze bardziej utwierdzi w przekonaniu, że wszystkie inne go zostawiają, tylko ona przy nim jest
b) nie odpuścisz i od razu przejdziecie do punktu a) do momentu postawienia ultimatum
c) facet przejrzy na oczy - imo najmniej prawdopodobna opcja, skoro 'uważa swoje i stoi przy tym twardo'


korciłoby mnie na twoim miejscu, żeby w którejś takiej sytuacji zrobić z siebie jeszcze biedniejszą ;) ale żeby to wykonać to najpierw przygotuj się psychicznie, że zamiast zostać ze źle czującą się dziewczyną, pojedzie do biednej Ani, co powinno oznaczać koniec waszego związku (zakładając, że skala problemu będzie porównywalna, bo w sytuacjach typu ból głowy vs matka w szpitalu nie patrzyłabym na to, która z tych dwóch bliskich osób jest bardziej bliska).

Na szczęście to też nie tak, że jeździ do niej. On też ma dużo pracy, do tego nauka jazdy :P ona raczej pisze o problemie, a on musi od razu odpisać/zadzwonić i pomóc merytorycznie. Ale nie wiem w czym jak sobie podrapała twarz musiał podpowiedzieć gdzie trzyma plaster?
Na razie planuję zrobić tak, że jak przeprowadzę się do tego samego miasta będe obserwować jak sytuacje będą się powtarzać to na pewno nie zostawię tak tego i coś wymyślę. Nasz związek trwa dopiero 2 miesiące (znamy się pół roku), z czego w tej chwili mieszkamy daleko od siebie. W poprzednim związku straciłam lata miotając się w kwaśnej atmosferze i na pewno nie chcę tego powtarzać.

Może też ta była ma rzeczywiście jakiś "gorszy okres", może za pare miesięcy będzie ok, to się dopiero okaże. Na razie byłam u niego tylko 2 razy, za pierwszym nawet jej nie widziałam, za drugim siedziałam tam 2 tygodnie i było wieeeele wnerwiających sytuacji no i do teraz, to pomieszkiwanie u niego w mieszkaniu.

A to co pogrubiłam też mnie korci

[honeybear]

A ja bym po prostu do bólu zwracała mu uwagę na wszystkie sytuacje, które powodują włączenie lampki ostrzegawczej w głowie To z podrapaniem twarzy aż się prosi o komentarz, czy aby koleżanka nie przesadza i czy to się nie zaczyna robić śmieszne. Mów mu o wszystkim co budzi Twoje wątpliwości, co Ci nie pasuje, może w końcu zwróci uwagę.

Ona chyba po prostu nie może pogodzić się z faktem, że Twój ukochany ma Ciebie. Jest złakniona jego atencji, chce się nadal czuć dla niego ważna Takie są często byłe dziewczyny lub jakieś bliższe koleżanki, które idą trochę w odstawkę, gdy w życiu chłopaka pojawia się inna.

Zadbaj o to, żeby coś do niego dotarło, bo szczerze wątpię, aby ta dziewczyna sama z siebie odpuściła.

[annabelka]

Napisane przez honeybear

A ja bym po prostu do bólu zwracała mu uwagę na wszystkie sytuacje, które powodują włączenie lampki ostrzegawczej w głowie To z podrapaniem twarzy aż się prosi o komentarz, czy aby koleżanka nie przesadza i czy to się nie zaczyna robić śmieszne. Mów mu o wszystkim co budzi Twoje wątpliwości, co Ci nie pasuje, może w końcu zwróci uwagę.

Ona chyba po prostu nie może pogodzić się z faktem, że Twój ukochany ma Ciebie. Jest złakniona jego atencji, chce się nadal czuć dla niego ważna Takie są często byłe dziewczyny lub jakieś bliższe koleżanki, które idą trochę w odstawkę, gdy w życiu chłopaka pojawia się inna.

Zadbaj o to, żeby coś do niego dotarło, bo szczerze wątpię, aby ta dziewczyna sama z siebie odpuściła.

Zobaczy się, jak nic nie podziała to sayonara :P

[annabelka]

W sumie dzisiaj wynikła krótka rozmowa na ten temat. Powiedziałam, że mimo tego, że obiecałam akceptować ich przyjaźń to moja tolerancja nie jest bezgraniczna, zwłaszcza jeśli chodzi o jej mieszkanie u niego. Zdaje się, że przyjął do wiadomości.

[honeybear]

Napisane przez annabelka

W sumie dzisiaj wynikła krótka rozmowa na ten temat. Powiedziałam, że mimo tego, że obiecałam akceptować ich przyjaźń to moja tolerancja nie jest bezgraniczna, zwłaszcza jeśli chodzi o jej mieszkanie u niego. Zdaje się, że przyjął do wiadomości.

No to super, trzymam kciuki by było tak dalej

[annabelka]

Napisane przez honeybear

No to super, trzymam kciuki by było tak dalej

Albo i nie super, dopisał na koniec, że "nie muszę niczego tolerować, bo to nie moja sprawa, ona szuka cały czas mieszkania".

[kalor]

Napisane przez annabelka

Albo i nie super, dopisał na koniec, że "nie muszę niczego tolerować, bo to nie moja sprawa, ona szuka cały czas mieszkania".

Nie wyglada dobrze. Zastanowiłabym się, czy dwumiesięczny związek jest warty akceptacji tego, ze jego bliska zażyłość z byłą to "nie twoja sprawa"

[annabelka]

Napisane przez kalor

Nie wyglada dobrze. Zastanowiłabym się, czy dwumiesięczny związek jest warty akceptacji tego, ze jego bliska zażyłość z byłą to "nie twoja sprawa"

Na to wygląda. :/

[kalor]

Trudna sprawa. Mój facet ma czasem kontakt z byłą, ale byli ze sobą 4 lata, mieszkali razem, znają dobrze swoje rodziny i kontakt jest na zasadzie trzyminutowej rozmowy raz na kilka miesięcy o treści "widziałam, ze twój tato nie wyglada dobrze - wszystko w porządku?". No i mieszkamy w mieście kilkaset kilometrów od jej miasta. Nie dałabym rady w twojej sytuacji, myśle, ze jeśli coś na początku nie gra, to z czasem wcale nie będzie lepiej... Niektórzy akceptują przyjaźń z byłymi, tak jak to opisała Grin - rozumiem, wyglada w porządku, ale ja bym się po prostu w taki związek nie ładowała, bo znam siebie, wiem jak by to na mnie działało. Do cienie należy decyzja, czy byłabyś w stanie na to spojrzeć jako na zwykła bardzo dobra przyjaźń i czy ten facet naprawdę jest tego wart.

[annabelka]

Napisane przez kalor

Trudna sprawa. Mój facet ma czasem kontakt z byłą, ale byli ze sobą 4 lata, mieszkali razem, znają dobrze swoje rodziny i kontakt jest na zasadzie trzyminutowej rozmowy raz na kilka miesięcy o treści "widziałam, ze twój tato nie wyglada dobrze - wszystko w porządku?". No i mieszkamy w mieście kilkaset kilometrów od jej miasta. Nie dałabym rady w twojej sytuacji, myśle, ze jeśli coś na początku nie gra, to z czasem wcale nie będzie lepiej... Niektórzy akceptują przyjaźń z byłymi, tak jak to opisała Grin - rozumiem, wyglada w porządku, ale ja bym się po prostu w taki związek nie ładowała, bo znam siebie, wiem jak by to na mnie działało. Do cienie należy decyzja, czy byłabyś w stanie na to spojrzeć jako na zwykła bardzo dobra przyjaźń i czy ten facet naprawdę jest tego wart.

Wiesz, jak już pisałam, samą znajomość mogę zaakceptować, ale nie takie zachowanie, gdzie mi pisze dosłownie "none of your concern". Czy to nie jest równoznaczne z tym, że jestem osobą drugoplanową? Mogę z nim być, uprawiać seks, mówić że go kocham, póki nie wtykam nosa w nieswoje sprawy. Szczerze patrze na to wszystko co raz bardziej pesymistycznie. Sam mi powiedział, że mam mu mówić od razu, gdy coś jest nie tak, a gdy to robię odpowiada, że to nie moja sprawa. Czemu to wszystko zawsze wychodzi dopiero jak się zakocham zawsze.

[kalor]

Napisane przez annabelka

Wiesz, jak już pisałam, samą znajomość mogę zaakceptować, ale nie takie zachowanie, gdzie mi pisze dosłownie "none of your concern". Czy to nie jest równoznaczne z tym, że jestem osobą drugoplanową? Mogę z nim być, uprawiać seks, mówić że go kocham, póki nie wtykam nosa w nieswoje sprawy. Szczerze patrze na to wszystko co raz bardziej pesymistycznie. Sam mi powiedział, że mam mu mówić od razu, gdy coś jest nie tak, a gdy to robię odpowiada, że to nie moja sprawa. Czemu to wszystko zawsze wychodzi dopiero jak się zakocham zawsze.

Ehh, z moim tez miałam przeboje typu "nie twoja sprawa", ale w innej sytuacji, nie "związkowej" - chodziło o biznes, a w szczególności wspólników, nie pasowało mi zabieranie tego wszystkiego do domu i odbieranie durnych telefonów po północy. Musiałam wytłumaczyć, ze dla mnie w związku nie ma czegoś takiego jak "nie moja sprawa". Wysłuchałam tez jego i jakoś doszliśmy do porozumienia. Ale w twoim wypadku nie widzę szansy na porozumienie w tej sprawie. On nie wykazuje żadnej chęci.

Nie ma "nie mojej sprawy" w związku i już. Mamy swoje prywatne życie, nie wtrącam się we wszystko, ale problemy trzeba rozwiązywać albo przynajmniej obgadać. Nie wyobrażam sobie siedziec w domu i tłumić w sobie tego, co mi nie pasuje.

[annabelka]

Własnie napisałam mu to wszystko co mi w głowie siedziało.

[201803080934]

Napisane przez annabelka

Albo i nie super, dopisał na koniec, że "nie muszę niczego tolerować, bo to nie moja sprawa, ona szuka cały czas mieszkania".

czy temat poszedl dalej? cos odpowiedzialas, on cos jeszcze powiedzial?
chyba bym panu podziekowala. ma zdecydowanie zbyt silna wiez z nia. silniejsza niz z toba i on nie wydaje sie chciec to zmieniac.

nie wykluczam, ze nie majac gdzie mieszkac poszlabym do tego mojego eksa po pomoc, na pewno by mi nie odmowil drugiego pokoju. ale wiedzac ze ma dziewczyne zrobilabym wszystko zeby ta sytuacja byla mozliwie jak najkrotsza i najbardziej komfortowa dla nich/dla niej.
nie wyobrazam sobie jego mowiacego w ten sposob do dziewczyny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[annabelka]

Napisane przez Grin

czy temat poszedl dalej? cos odpowiedzialas, on cos jeszcze powiedzial?
chyba bym panu podziekowala. ma zdecydowanie zbyt silna wiez z nia. silniejsza niz z toba i on nie wydaje sie chciec to zmieniac.

nie wykluczam, ze nie majac gdzie mieszkac poszlabym do tego mojego eksa po pomoc, na pewno by mi nie odmowil drugiego pokoju. ale wiedzac ze ma dziewczyne zrobilabym wszystko zeby ta sytuacja byla mozliwie jak najkrotsza i najbardziej komfortowa dla nich/dla niej.
nie wyobrazam sobie jego mowiacego w ten sposob do dziewczyny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak, rozmawialiśmy. Powiedziałam, że czuję się jak ta druga i boję się, że nigdy jej nie dorównam. W końcu ją zna z 7 lat, a mnie... pół roku. On powiedział, że to nie prawda, że już ją prześcignęłam. Że z tym "nie twoja sprawa" wyszło tak, że się wkurzył, bo mu nie ufam. Że kocha mnie i nie chce mnie stracić, ale doprowadzam go do szału brakiem zaufania, bo on zaufał mi w 100%. Powiedziałam, że to jej nie ufam, bo jej nie znam.
Powiedziałam też o tym, że na początku ją przedstawił jako randomową koleżankę, nie najlepszą przyjaciółkę, której we wszystkim pomaga i pociesza. To powiedział, że jest po prostu bardzo dobrą koleżanką, nie najlepszą przyjaciółką.

[201803080934]

Napisane przez annabelka

Tak, rozmawialiśmy. Powiedziałam, że czuję się jak ta druga i boję się, że nigdy jej nie dorównam. W końcu ją zna z 7 lat, a mnie... pół roku. On powiedział, że to nie prawda, że już ją prześcignęłam. Że z tym "nie twoja sprawa" wyszło tak, że się wkurzył, bo mu nie ufam. Że kocha mnie i nie chce mnie stracić, ale doprowadzam go do szału brakiem zaufania, bo on zaufał mi w 100%. Powiedziałam, że to jej nie ufam, bo jej nie znam.
Powiedziałam też o tym, że na początku ją przedstawił jako randomową koleżankę, nie najlepszą przyjaciółkę, której we wszystkim pomaga i pociesza. To powiedział, że jest po prostu bardzo dobrą koleżanką, nie najlepszą przyjaciółką.

przykro mi, ale widze tu bardzo slabe rokowania.
chlopak albo jest glupi/zupelnie nie mysli i nie ogarnia jak sytuacja wyglada dla ciebie, albo wie ale sumienia do konca czystego nie ma.

mieszka z byla i doprowadzasz go do szalu brakiem zaufania. no sama przemysl jak to wyglada.

a po drugie cos mi sie wydaje, ze wcale by nie byl taki spokojny jakby sytuacje odwrocic.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[annabelka]

Napisane przez Grin

przykro mi, ale widze tu bardzo slabe rokowania.
chlopak albo jest glupi/zupelnie nie mysli i nie ogarnia jak sytuacja wyglada dla ciebie, albo wie ale sumienia do konca czystego nie ma.

mieszka z byla i doprowadzasz go do szalu brakiem zaufania. no sama przemysl jak to wyglada.

a po drugie cos mi sie wydaje, ze wcale by nie byl taki spokojny jakby sytuacje odwrocic.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ech, a mnie ta rozmowa uspokoiła :P...
Wiesz, ja mam problemy z zaufaniem i bardzo dobrze to wiem. Głównie dlatego, że mój były mnie zdradzał. W bardzo wielu sytuacjach patrzę krzywo i bardzo wielu facetów wtedy ucieka.
Na tyle ile go znam to prędzej nie umie postawić się w mojej sytuacji.

Sytuacja w jego mieszkaniu wygląda tak, że jeden pokój okupuje on i jego przyjaciel, w drugim pokoju mieszka jego drugi przyjaciel z dziewczyną i ta była nocuje na kanapie w salonie. Przeniosła się tam dzień przed tym jak przyjechał do mnie na tydzień, potem pojechał jeszcze na konwent i odwiedzić kumpla w innym mieście. Do mieszkania wróci dopiero w środę, a ona podobno cały czas szuka nowego lokum. Właściwie nasza rozmowa zaczęła się od tego, że zaczęłam się dopytywać czy ona na pewno jest tam tylko tymczasowo, a pytałam o to już z 5 razy.

[201803080934]

Napisane przez annabelka

Na tyle ile go znam to prędzej nie umie postawić się w mojej sytuacji.

to sie nazywa brak empatii

Właściwie nasza rozmowa zaczęła się od tego, że zaczęłam się dopytywać czy ona na pewno jest tam tylko tymczasowo, a pytałam o to już z 5 razy.

troche przesada, jakby mial sklamac to co za roznica czy raz, czy piec


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[annabelka]

Napisane przez Grin

to sie nazywa brak empatii


troche przesada, jakby mial sklamac to co za roznica czy raz, czy piec


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Możesz napisać skąd dokładnie masz takie negatywne wnioski? Bo mnie na serio ta rozmowa uspokoiła i miałam zupełne odwrotne wrażenie.

[201803080934]

Napisane przez annabelka

Możesz napisać skąd dokładnie masz takie negatywne wnioski? Bo mnie na serio ta rozmowa uspokoiła i miałam zupełne odwrotne wrażenie.

glownie przez sposob w jaki sie do ciebie odzywa.
ta sytuacja to cienki lod, powinien stawac na rzesach zebys sie czula komfortowo, powinien stac za toba murem, ani on, ani ona nie maja powodu do obaw/niepokoju/watpliwosci/strachu, ty masz. on ci 'ufa w 100%' - bardzo latwo to powiedziec nie majac zadnej przeszkody na drodze zaufania. bliski kontakt z byla jest przeszkoda, do pokonania tylko jesli cala trojka jest calkowicie zaangazowana i potrafi zrozumiec uczucia (i obawy) pozostalych osob.
tymczasem ona nie wykazuje checi, a on sie wscieka..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[annabelka]

Napisane przez Grin

glownie przez sposob w jaki sie do ciebie odzywa.
ta sytuacja to cienki lod, powinien stawac na rzesach zebys sie czula komfortowo, powinien stac za toba murem, ani on, ani ona nie maja powodu do obaw/niepokoju/watpliwosci/strachu, ty masz. on ci 'ufa w 100%' - bardzo latwo to powiedziec nie majac zadnej przeszkody na drodze zaufania. bliski kontakt z byla jest przeszkoda, do pokonania tylko jesli cala trojka jest calkowicie zaangazowana i potrafi zrozumiec uczucia (i obawy) pozostalych osob.
tymczasem ona nie wykazuje checi, a on sie wscieka..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Co do sposobu odzywania to przypomnę, że nie komunikujemy się w j. polskim i to moje wolne tłumaczenie, do tego po łebkach :P
Nie wiem. Zobaczy się jak tam pojadę. Może byłej skończą się problemy i będzie normalnie. Może zacznie się do mnie odzywać i ją polubię xd

[kalor]

I jak tam sytuacja? Przeniosłaś się już?

[annabelka]

Tak i dogadalam sie z nia :P w sumie nie taki diabel straszny. W tym miesiacu przenosi sie do akademika.

[kalor]

Cieszę się żałuję czasem, że ja mam taką gorącą głowę i wszystko stawiam na ostrzu noża, o wiele łatwiej się dogadać na spokojnie

[annabelka]

Ja mam na odwrot, ale ciesze sie, ze znalazlam z nia jakis tam wspolny jezyk. Moze przyjaznic sie nie bedziemy, ale w tej chwili jestesmy w ok relacjach, mamy podobne poczucie humoru itp.

[bowszystkotoiluzjajest]

Odświeżam temat, ktoś ma jeszcze jakieś doświadczenia?

[Misteell]

Też jestem ciekawa, bo raczej trudno mi uwierzyć w przyjaźń, w znajomość tak, ale w przyjaźń nie.