Czy istnieje piekło? Jak sobie je wyobrażasz?

[dziewczyna]

Dla mnie piekłem są wojny, ich skutki.

[goldfish3000]

Napisane przez Vivienne

Ja piekło wyobrażam sobie jako taki niebyt... myślę, że coś jest w tej teorii, że każdy ma takie piekło na jakie zasłużył.
Nie wiem czy istnieje, czy nie, ale jeśli tak to mam nadzieję, ze nigdy tam nie trafię.

Akurat niebyt nie kojarzy mi się negatywnie
Katolicka wizja piekła, czy to ta mądrzejsza (nieustanna tęsknota za Bogiem) czy ta infantylna (smoła, ogień, siarka) i inne wersje poboczne, zawsze mnie zadziwiała i obezwładniała.
Osobiście nie mogłabym zacieszać przez wieczność u boku Pana w "niebie" mając świadomość, że "pare pięter niżej" dusze cierpią nieskończone męki.
To byłaby kaszana a nie radość ze zbawienia. Żal i smutek. Niby idea jest ok, zasłużyli sobie, ale czy to by zmieniło fakt, że ja tu sobie w "chmurkach" a inni w ogniu piekielnym?
Dlatego katolicka wizja piekła chyba od zawsze wydawała mi sie bzdurna i wg mnie ma się nijak do rzekomego boskiego miłosierdzia.
Dla mnie piekło w sensie kary za winy nie istnieje. Nie ma czegoś takiego jak wieczne potępienie.
Za winy ukarzemy się sami.

[architekt80]

U mnie dziś piekło za oknem , jakieś 30 pare stopni, wilgotność około 80 % i ulewa.

[sylwónia]

Napisane przez goldfish3000

Osobiście nie mogłabym zacieszać przez wieczność u boku Pana w "niebie" mając świadomość, że "pare pięter niżej" dusze cierpią nieskończone męki.
To byłaby kaszana a nie radość ze zbawienia. Żal i smutek. Niby idea jest ok, zasłużyli sobie, ale czy to by zmieniło fakt, że ja tu sobie w "chmurkach" a inni w ogniu piekielnym?

Bardzo ciekawe i dające do myślenia to co napisałaś.

[Fioletto]

wyobrażając sobie piekło czy niebo siłą rzeczy trzeba posiłkować się wizją, obrazem sobie znanym, inaczej ciężko zwizualizować to w gruncie rzeczy zupełnie abstrakcyjne pojęcie.
i chyba stąd te diabły i skrzydlate anioły
ta wersja jednak zupełnie do mnie nie przemawia. pojecie piekła łączę nie z miejscem, ale raczej ze stanem duszy / umysłu (?), stanem "zawieszenia", trwania w pustce.

[cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3]

Napisane przez architekt80

U mnie dziś piekło za oknem , jakieś 30 pare stopni, wilgotność około 80 % i ulewa.

[Alvesta]

Napisane przez goldfish3000

Akurat niebyt nie kojarzy mi się negatywnie
Katolicka wizja piekła, czy to ta mądrzejsza (nieustanna tęsknota za Bogiem) czy ta infantylna (smoła, ogień, siarka) i inne wersje poboczne, zawsze mnie zadziwiała i obezwładniała.
Osobiście nie mogłabym zacieszać przez wieczność u boku Pana w "niebie" mając świadomość, że "pare pięter niżej" dusze cierpią nieskończone męki.
To byłaby kaszana a nie radość ze zbawienia. Żal i smutek. Niby idea jest ok, zasłużyli sobie, ale czy to by zmieniło fakt, że ja tu sobie w "chmurkach" a inni w ogniu piekielnym?
Dlatego katolicka wizja piekła chyba od zawsze wydawała mi sie bzdurna i wg mnie ma się nijak do rzekomego boskiego miłosierdzia.
Dla mnie piekło w sensie kary za winy nie istnieje. Nie ma czegoś takiego jak wieczne potępienie.
Za winy ukarzemy się sami.

mądrze gada dla mnie piekło stwarzamy sobie sami tu, na ziemi.

[hula_hula]

Dla mnie piekło to przeciwieństo nieba.

[marrellic]

Piekło na ziemi to inna sprawa. Ale takie piekło że piekło, to nie wiem zemu ale wydaje mi się że nie jest tam źle Poprostu ludzie nie mogą dostąpić zaszczytu spotkania się z Bogiem to ida do piekła gdzie zajmują się innymi sprawami

[Luba]

Napisane przez goldfish3000

Akurat niebyt nie kojarzy mi się negatywnie
Katolicka wizja piekła, czy to ta mądrzejsza (nieustanna tęsknota za Bogiem) czy ta infantylna (smoła, ogień, siarka) i inne wersje poboczne, zawsze mnie zadziwiała i obezwładniała.
Osobiście nie mogłabym zacieszać przez wieczność u boku Pana w "niebie" mając świadomość, że "pare pięter niżej" dusze cierpią nieskończone męki.
To byłaby kaszana a nie radość ze zbawienia. Żal i smutek. Niby idea jest ok, zasłużyli sobie, ale czy to by zmieniło fakt, że ja tu sobie w "chmurkach" a inni w ogniu piekielnym?
Dlatego katolicka wizja piekła chyba od zawsze wydawała mi sie bzdurna i wg mnie ma się nijak do rzekomego boskiego miłosierdzia.
Dla mnie piekło w sensie kary za winy nie istnieje. Nie ma czegoś takiego jak wieczne potępienie.
Za winy ukarzemy się sami.

Ta katolicka wizja piekła także zmieniała się na przestrzeni wieków, teraz wyglada ona całkiem inaczej.
Bardzo ciekawe jest to, co na poprzedniej stronie wkleiła aleksandra999 i mimo, że długie dosyc, to warte przeczytania. Dosyc przystępnie jest tam pokazana wersja piekła jaka na dziś ma kosciól.
Cos w rodzaju: jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Co wybierzesz to Twoje, ale nikt Cie nie będzie z tego powodu męczył czy torturował. Po prostu nie będzie Cie w niebie.

[Aramintha]

Napisane przez Ćwirka

Może to jest przebywanie w ciemnym, osamotnionym miejscu, gdzie nikogo nie ma oprócz nas i naszych wspomnień a żeby nam było jeszcze gorzej możemy obserwować przez szklaną ścianę bliskich, którzy są "w niebie",są szczęśliwi, możemy obserwować ich życie i wiemy, że nigdy nie będziemy w nim uczestniczyć,są tak blisko a już nigdy nie zamienimy z nimi ani słowa.

Cała wieczność w doborowym towarzystwie - Me, myself and I

Jak dla mnie niezbyt przerażające, lubię siebie i swoje wspomnienia, nawet te negatywne są częścią mnie.
I cieszyłabym się wiedząc, że moi bliscy są szczęśliwi, nawet gdyby mnie z nimi nie było

Napisane przez aleksandra999

Jan Paweł II na audiencji generalnej 28 lipca 1999 r. powiedział: "Należy poprawnie interpretować obrazy, w których Pismo Święte przedstawia nam piekło. Wskazują one na całkowitą beznadziejność i pustkę życia bez Boga. Piekło oznacza nie tyle miejsce, co raczej wskazuje na sytuację, w jakiej znajduje się człowiek, który w sposób wolny i ostateczny oddala się od Boga, źródła życia i radości. Katechizm Kościoła katolickiego tak streszcza prawdy wiary na ten temat: "Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem piekło" (punkt 1033)".




[...]
Św. Bernard z Clairvoux powiedział, ze piekło nie jest czymś, na co Bóg nas skazuje. To sam człowiek wybiera piekło, odrzucając Boga. Człowiek, odrzucając Boga poprzez pograżenie się w złu, postępuje tak, jakby wybił sobie oczy. Jeśli tak postąpi, nie może winić słońca za to, że będzie żył w ciemności. Dlatego w piekle nikt nikogo nie toruruje. Nie ma strażników, ani oprawców. Nie ma żadnego nadzoru. Piekło to nie jest żadne miejsce, ale stan świadomości duszy, która odrzuciła Boga. Na tym polega właśnie cierpienie piekła, że poprzez radykalne zło czynione w życiu, odrzuciło się możliwość bycia z Bogiem, który stanowi źródło naszego szczęścia i spełnienie naszych losów. Według teologii katolickiej momentem decydującym jest nasza śmierć. Dopóki żyjemy mamy zawsze możliwość, aby powiedzieć Bogu "tak". Piekło to stan oddalenia od Boga. Jest ono rezultatem grzechu, który niszczy jedność z Bogiem. Kto umiera pogrążony w grzechach śmiertelnych, za które nie żałuje, ten będzie na zawsze oddalony od Boga, ponieważ przez swoje w pełni świadome i dobrowolne upadki zniszczył w sobie łaskę miłości Bożej, łaskę zjednoczenia z Nim. Kto w swoim życiu odrzucał łaskę Bożą, nie chciał się nawrócić i pokochać Go, ten będzie pozbawiony tej łaski także po śmierci; ten skostnieje na zawsze w swym egoizmie i nienawiści, która osiągnie swoją pełną dojrzałość. Tak przynajmniej mówi katechizm Koscioła Katolickiego.

Czyli osoby niewierzące są skazane na piekło za życia i po śmierci?

Skoro osoba grzesząca za życia nie wykazuje żadnego żalu za grzechy, czasem wręcz przeciwnie, te grzechy sprawiają jej przyjemność i ma zostać ukarana wiecznym trwaniem w tych grzechach...to hedonizm, a nie żadna kara.

Napisane przez untouchable

a teraz nie wiem, jesli istnieje to nie mam pojecia. poza tym jesli 'pieklo' trwaloby w nieskonczonosc, a 'niebo' rowniez to dla mnie niebo także bylo by kara. ok rozumiem, jest raj, wszyscy się cieszą etc. ale co można robić w nieskończoność w tym raju? dla mnie to nie ma sensu, tak samo jak piekło.

Mozna się cieszyć w nieskończoność

Tutaj mają pole do popisu zwolennicy reinkarnacji.

[Luba]

Napisane przez Aramintha

Czyli osoby niewierzące są skazane na piekło za życia i po śmierci?

Skoro osoba grzesząca za życia nie wykazuje żadnego żalu za grzechy, czasem wręcz przeciwnie, te grzechy sprawiają jej przyjemność i ma zostać ukarana wiecznym trwaniem w tych grzechach...to hedonizm, a nie żadna kara.

Jestes niewierząca to żyjesz jak żyjesz a po śmierci znikasz i adieu.
Jesli wierzysz, to po śmierci masz jeszcze szanse na jakies niebo i szczęslwość/powót na ziemię jako Paris Hilton/laureat Nobla/lub także znikasz.
Zależy w co wierzysz/czy nie wierzysz.

[goldfish3000]

Napisane przez Luba

Jestes niewierząca to żyjesz jak żyjesz a po śmierci znikasz i adieu.

Zależy w co wierzysz/czy nie wierzysz.

Ciekawa teoria
A jeśli zakwestionuje istnienie powietrza to się uduszę?

[Aramintha]

Napisane przez Luba

Jestes niewierząca to żyjesz jak żyjesz a po śmierci znikasz i adieu.
Jesli wierzysz, to po śmierci masz jeszcze szanse na jakies niebo i szczęslwość/powót na ziemię jako Paris Hilton/laureat Nobla/lub także znikasz.
Zależy w co wierzysz/czy nie wierzysz.

Czyli najbardziej "opłacalna" jest wiara w reinkarnację, zawsze jest szansa żeby powrócić jako Paris Hilton II, laureatka nagrody Nobla

W porównaniu z niebytem ateistów albo wiecznym "cieszeniem się" katolików to naprawdę obiecująca perspektywa. Kto by pomyślał, że jest aż tyle opcji do wyboru

[goldfish3000]

Napisane przez Aramintha

Czyli najbardziej "opłacalna" jest wiara w reinkarnację, zawsze jest szansa żeby powrócić jako Paris Hilton II, laureatka nagrody Nobla

W porównaniu z niebytem ateistów albo wiecznym "cieszeniem się" katolików to naprawdę obiecująca perspektywa. Kto by pomyślał, że jest aż tyle opcji do wyboru

Powrócić jako Paris Hilton

Przerażające

[Luba]

Napisane przez Aramintha

Czyli najbardziej "opłacalna" jest wiara w reinkarnację, zawsze jest szansa żeby powrócić jako Paris Hilton II, laureatka nagrody Nobla

W porównaniu z niebytem ateistów albo wiecznym "cieszeniem się" katolików to naprawdę obiecująca perspektywa. Kto by pomyślał, że jest aż tyle opcji do wyboru

Wszystko zależy od tego w co wierzysz, a własciwie jaką wiarę wyznajesz.

Trzeba tez brac pod uwagę to, ze praktycznie w każdej religii czy wyznaniu jest kara za grzechy i nawet biorąc pod uwagę reinkarnację, trzeba sobie uświadomic, że np:
"raj"- zostaniesz sławnym aktorem, "piekło"- będziesz żukiem gnojarkiem


Goldfish, dlatego ja twierdzę, ze piekło każdy sobie własne wyobraża

[cerberus]

Piekło, to ja mam tutaj, na ziemi ]:->

Poważnie mówiąc, jestem niewierzący, piekło dla mnie z założenia nie ma prawa bytu. Gdybym miał podać co byłoby dla mnie piekłem, tudzież największą męką, myślę że byłaby to nieśmiertelność.

[Westalka]

Będąc dzieckiem przyśniło mi się piekło, jako pewnego rodzaju budynek. Jedną, ogromną, wolno stojącą salę z baaaardzo wysokim sufitem. Wypełnioną aż po brzegi jasnymi promieniami słońca, wpadającymi do środka przez olbrzymie okna ze szprosem.
Ściany były białe. Dookoła, na wszystkich ścianach umocowane były sznury, a na nich wisieli ludzie. Każdy za inną część ciała, którą grzeszył przez całe życie. Niektórzy wisieli za nogi, inni za ręce, jeszcze inni za uszy.
Pamiętam twarze tych ludzi. Nie wiem czemu, ale były uśmiechnięte, pomimo tego, że w ich oczach malowało się przerażenie.
Na środku sali, na podwyższeniu, stał wieeelki, metalowy kocioł, pod którym żarzyły się węgle. Był wypełniony wodą, z której wydobywała się para.
Pamiętam też przeraźliwą, aż bolącą i nieprzyjemną ciszę.


Nie wiem dlaczego, wyglądało ono właśnie w ten sposób. Znacznie różniło się od tych przedstawianych w baśniach, czy bajkach.

[Aramintha]

Napisane przez goldfish3000

Powrócić jako Paris Hilton

Przerażające

Jako TA Paris Hilton już się nie da, bo ona żyje obecnie, więc dlatego napisałam Paris Hilton II. Wbrew pozorom to wcale nie taki zły pomysł, pomyśl fortuna Hiltonów w twoje ręce No i podobno dusza zachowuje jakieś wspomnienia i cechy osobowości swoich poprzednich wcieleń. Skoro Paris ma szczątkową osobowość to zawsze jest szansa, źe kontrolę nad ciałem przejmie twoja poprzednia osobowość, czyli de facto TY.
Mam tylko nadzieję, że ten nos nie jest dziedziczny

[goldfish3000]

Napisane przez Aramintha

Jako TA Paris Hilton już się nie da, bo ona żyje obecnie, więc dlatego napisałam Paris Hilton II. Wbrew pozorom to wcale nie taki zły pomysł, pomyśl fortuna Hiltonów w twoje ręce No i podobno dusza zachowuje jakieś wspomnienia i cechy osobowości swoich poprzednich wcieleń. Skoro Paris ma szczątkową osobowość to zawsze jest szansa, źe kontrolę nad ciałem przejmie twoja poprzednia osobowość, czyli de facto TY.
Mam tylko nadzieję, że ten nos nie jest dziedziczny

Na samą myśl mnie mrozi.
I tak sobie smigam przez życie: ja, Chihuahua, opadająca powieka, IQ na poziomie otwieracza do konserw i wielka fortuna.

[201710120930]

Napisane przez goldfish3000

Osobiście nie mogłabym zacieszać przez wieczność u boku Pana w "niebie" mając świadomość, że "pare pięter niżej" dusze cierpią nieskończone męki.
To byłaby kaszana a nie radość ze zbawienia. Żal i smutek. Niby idea jest ok, zasłużyli sobie, ale czy to by zmieniło fakt, że ja tu sobie w "chmurkach" a inni w ogniu piekielnym?

Rybko ,a tak szczerze czy teraz tez Ci spędza sen z oczu świadomość ,że miliony ludzi umiera z głodu a małe dzieci umierają w hospicjach ?

[goldfish3000]

Napisane przez ŁAJKA

Rybko ,a tak szczerze czy teraz tez Ci spędza sen z oczu świadomość ,że miliony ludzi umiera z głodu a małe dzieci umierają w hospicjach ?

Oczywiście, że nie. Gdybym teraz powiedziała, że taki stan rzeczy powoduje u mnie nieustający smutek wzniosłabym się na wyżyny obłudy.
Ale sam fakt , że mam świadomość tego, że na świecie dzieje się tyle zła i cierpienia, powoduje, że nigdy nie będę mogła powiedzieć tak na 100%: "jestem szczęśliwa".
I to jest wysoka cena, którą płacę codziennie za własną zdolność współodczuwania.
A przecież raj, wg pomysłodawców jest nagrodą. Miejscem wiecznej szczęśliwości u boku Pana.
Więc jedynym sposobem aby móc w raju odczuwać nieskażoną smutkiem i współczuciem dla potępionych radość jest eksterminacja potępieńców.
Totalna zagłada grzeszników.
Wtedy mogłabym zacieszać bez przeszkód.
Bo nie było by komu współczuć i wszyscy mogli by być very happy i pławić się w łasce bożej przez wieczność.
I to m.in dlatego nie wierzę ani w piekło ani w niebo.
Bo jeśli istnieją to oznacza, że ludzie są podzieleni na wygranych i przegranych a co w zestawieniu z wspomnianym boskim, nieskończonym miłosierdziem jest bardzo ale to bardzo nie halo.

[stargazer]

Bardzo ciekawy pomysł na wątek. Nie mam sprecyzowanego poglądu na to, czy piekło w ogóle istnieje, bo jakoś nie potrafię ot tak po prostu w coś uwierzyć. Poza tym wydaje mi się, że piekło jako kara wieczna i niekończąca się byłoby jednak zbyt okrutnym pomysłem - prędzej już uwierzyłabym w czyściec jako przejściową pokutę.

Ale jeśli przyjmę, że jednak jest, to wyobrażam je sobie podobnie, jak już napisała jedna z Was w tym watku, coś podobnego jak w "Roku 1984", tzn. konfrontację z naszymi największymi lękami, tym, czego za życia najbardziej nie znosimy. Ewentualnie jeszcze taka opcja, że trafiamy do jakiegoś alternatywnego świata, w którym wracają do nas nasze złe uczynki i doświadczamy dokładnie tego, samego, czym kogoś skrzywdziliśmy. Na przykład - okradliśmy kogoś, to sami zostajemy okradzeni. Zdradzamy męża/zonę - tym razem sami jesteśmy zdradzani przez kogoś, kogo kochamy, jesteśmy tego doskonale świadomi i możemy tylko na to bezsilnie patrze. Itd, itp. W każdym razie piekło zindywidualizowane, inne dla każdego i tak dobrane, by jak najbardziej to odczuł.

[201710120930]

Napisane przez goldfish3000

Oczywiście, że nie. Gdybym teraz powiedziała, że taki stan rzeczy powoduje u mnie nieustający smutek wzniosłabym się na wyżyny obłudy.
Ale sam fakt , że mam świadomość tego, że na świecie dzieje się tyle zła i cierpienia, powoduje, że nigdy nie będę mogła powiedzieć tak na 100%: "jestem szczęśliwa".
I to jest wysoka cena, którą płacę codziennie za własną zdolność współodczuwania.
A przecież raj, wg pomysłodawców jest nagrodą. Miejscem wiecznej szczęśliwości u boku Pana.
Więc jedynym sposobem aby móc w raju odczuwać nieskażoną smutkiem i współczuciem dla potępionych radość jest eksterminacja potępieńców.
Totalna zagłada grzeszników.
Wtedy mogłabym zacieszać bez przeszkód.
Bo nie było by komu współczuć i wszyscy mogli by być very happy i pławić się w łasce bożej przez wieczność.
I to m.in dlatego nie wierzę ani w piekło ani w niebo.
Bo jeśli istnieją to oznacza, że ludzie są podzieleni na wygranych i przegranych a co w zestawieniu z wspomnianym boskim, nieskończonym miłosierdziem jest bardzo ale to bardzo nie halo.

Moim zdaniem ludzie nie są z góry podzieleni na wygranych i przegranych.
Każdy ma swą własną wolę -może iść w prawo lub w lewo.
I tu na ziemskim padole eksterminujemy potępieńców w wszelkich więzieniach np.By nam było dobrze i nasze dzieci w miarę możliwości nie spotkały na swej drodze gwałciciela lub mordercy. Co więcej -przyznam się nie potrafie dla nich wygenerować współczucia
Ale rozumiem ,ja jestem tylko człowiekiem i o to sie rozbija.
Od Boga mamy prawo(?!) wymagać więcej.

[Aramintha]

Napisane przez goldfish3000

Na samą myśl mnie mrozi.
I tak sobie smigam przez życie: ja, Chihuahua, opadająca powieka, IQ na poziomie otwieracza do konserw i wielka fortuna.

Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal...
Paris raczej nie przeszkadza poziom jej IQ, wygląda na całkiem z siebie zadowoloną.

Napisane przez goldfish3000

Więc jedynym sposobem aby móc w raju odczuwać nieskażoną smutkiem i współczuciem dla potępionych radość jest eksterminacja potępieńców.
Totalna zagłada grzeszników.
Wtedy mogłabym zacieszać bez przeszkód.
Bo nie było by komu współczuć i wszyscy mogli by być very happy i pławić się w łasce bożej przez wieczność.

Nie przeszkadzałaby Ci wspomnienia o tych, którzy byli Ci za życia bliscy, ale nie trafili do grupy "szczęśliwców", tylko zostali poddani eksterminacji

Napisane przez ŁAJKA

I tu na ziemskim padole eksterminujemy potępieńców w wszelkich więzieniach np.By nam było dobrze i nasze dzieci w miarę możliwości nie spotkały na swej drodze gwałciciela lub mordercy. Co więcej -przyznam się nie potrafie dla nich wygenerować współczucia
Ale rozumiem ,ja jestem tylko człowiekiem i o to sie rozbija.
Od Boga mamy prawo(?!) wymagać więcej.

W więzieniach, a przynajmniej tych polskich nie występuje eksterminacja osadzonych. Kara śmierci została zniesiona w Polsce i w większości krajów europejskich.
Pozbawienie wolności przestępcy ma m.in. na celu jego resocjalizację, tak by po odbyciu kary mógł powrócić do społeczeństwa jako praworządny obywatel.

Porównałabym to raczej do czyścca

[architekt80]

Jak tu się poważnie zrobiło , kara śmierci , eksterminacja

Co ma być to będzie , ważne żeby być dobrym dla innych ludzi.

[Aramintha]

Napisane przez architekt80

Jak tu się poważnie zrobiło , kara śmierci , eksterminacja

Co ma być to będzie , ważne żeby być dobrym dla innych ludzi.

To taki hmmm, życiowy temat więc musi być poważnie

[goldfish3000]

Napisane przez Aramintha

Nie przeszkadzałaby Ci wspomnienia o tych, którzy byli Ci za życia bliscy, ale nie trafili do grupy "szczęśliwców", tylko zostali poddani eksterminacji

O właśnie. Czyli kurcze i tak źle i tak niedobrze.
Dlatego całą tą idee niebiańsko-piekielną uważam za jedną wielką bzdurę, pełną luk i sprzeczności i bardzo, bardzo niedoskonałą. Jak jej autor - człowiek.
Sądzę, że Bóg wymyślił coś bardziej sensownego.

[Ywonula]

Napisane przez CzarnaLandrynka

Nie wierze w piekło, ale pamiętam jak opisała je katechetka w podstawówce:
"Wyobraźcie sobie że boli was głowa. Tak strasznie boli,a aspiryna jest na szafce. Próbujecie ją dosięgnąć i się nie udaje. I tak całe wieki".

Napisane przez ŁAJKA

ps .kilka razy zdażyło mi się czuć niewytłumaczalny wewn.niepokój.
Nic się nie stało/przynajmniej o tym nie wiem/ a on trwał.
Sam z siebie przyszedl i sam..poszedł.
W piekle nie pójdzie.Coś w tym stylu.

Też miałam tak parę razy I nie życze tego nikomu innemu ani sobie ponownie.

Napisane przez sylwónia

Jeśli miałoby istnieć to moim zdaniem byłoby Nieskończonością. Nie ma końca niczego. Wszystko trwa , trwa bez końca, bez sensu i bez szans na odmianę. Nigdy nie spotka cię żaden koniec, bo koniec nie istnieje. Nie wyobrażam sobie trwania wiecznie.

Dokładnie... Ta nieskończoność. Ale tak się zastaanwim w niebie też jest nieskończoność tylko w szczęsciu. Pewnego dnia też się znudzi?

Napisane przez Vivienne

Nie wiem czy istnieje, czy nie, ale jeśli tak to mam nadzieję, ze nigdy tam nie trafię.

Ja też

A piekło sobie wyobrażam z odniem i diabłem z widłami..

Mój ojciec na stwierdzenie że "pójdzie do piekła" odpowiada że mu tam będzie fajnie cieplutko, bo tam na górze to mróz mają

[Aramintha]

Napisane przez goldfish3000

O właśnie. Czyli kurcze i tak źle i tak niedobrze.
Dlatego całą tą idee niebiańsko-piekielną uważam za jedną wielką bzdurę, pełną luk i sprzeczności i bardzo, bardzo niedoskonałą. Jak jej autor - człowiek.
Sądzę, że Bóg wymyślił coś bardziej sensownego.

Nigdy nie jest za późno na samodoskonalenie się, tak więc idea niebiańsko-piekielna na przestrzeni dziejów ulega znacznym przekształceniom. Człowiek wciąż ma szansę wymyślić coś bardziej logicznego.