Zaszłam w ciążę w nieodpowiednim momencie

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mieszkać mają gdzie, więc świat się nie zawali, jeśli budowa domu poczeka. sam na siebie bierze tyle rzeczy, tylko chyba mu się priorytety poprzestawiały.


jak się dziecko już pojawi to będzie po ptokach.

Jak sie dziecko pojawi to sie dopiero zacznie
Dopki dziecka nie ma to jest poprostu teoretyzowanie
Nie rozumiem decyzji o dziecku kiefy nie jest sie na nie gotowe i boi sie nim zajmowac
Takie rozmowy trzeba było robić przed zajściem w ciążę a nie ustalać i bać się co to będzie jak juz się w ciazy jest
Zgadzam się z cava
Ludzie niepełnosprawni dają sobie dobrze radę z dziećmi dużo zależy od nastawienia psychicznego
Ja np nie znosilam jak mnie ktoś chciał wyreczac i pomagac .oczywiscie nie jestem niepelnosprawna ale tez bylam pierwszy raz matka

[201803071148]

Napisane przez miau55

Planowalowalismy ja razem juz pare lat temu, mam wspolistniejaca chorobe ktora nie pozwalala na wczesniejsze zajscie w ciaze, a panu mezowi pomylily sie priorytety z miesiac temu, a nie jest tak jak napisalas ze najpierw wiedzialam jaki jest, a potem wpadlam sobie sama na pomysl o dziecku. Czytaj ze zrozumieniem.

A wczesniej jakie mial priorytety?

Wysłano z ☎

[Hultaj]

Planowalowalismy ja razem juz pare lat temu, mam wspolistniejaca chorobe ktora nie pozwalala na wczesniejsze zajscie w ciaze, a panu mezowi pomylily sie priorytety z miesiac temu, a nie jest tak jak napisalas ze najpierw wiedzialam jaki jest, a potem wpadlam sobie sama na pomysl o dziecku. Czytaj ze zrozumieniem.

Co czytaj ze zrozumieniem.
Ja nigdzie nie wyczytałam że obgdalaś z gościem temat od a do z i dostałaś jasną deklarację jak to będzie wyglądalo.
Jesteś w specyficznej sytuacji, mogłaś zglębić temat opieki nad noworodkiem , z detalami, bo miałaś czas i świadomość własnych ograniczeń oraz tego, że będziesz planowała rodzinę. I porozmawiać z facetem bardzo konkretnie. Tak, żeby on też był swiadomy, jak to w praktyce wygląda, a nie tylko mieć męzowskie zapewnienie jak to fajnie będzie być tatusiem.

Jeśli tak było, przygotowałaś się do tego to w Twojej sytuacji żadne ''odechciało mi się wszystkiego'' tylko byłabym wściekła że zmienia ustalenia. Na to miał czas przed zapłodnieniem a nie po.

Ogólnie odbieram twoje wypowiedzi jako dość napastliwe.


Ja bym powiedziała, że zupełnie nie na to się umawialiśmy, inaczej to miało wyglądać i koncepcja z porzuceniem noworodka i żony w połogu na rzecz macania sobie pustaków zaprawą w ogóle nie wchodzi w grę. Równie dobrze może sobie już jutro kupić ferrari za 400 tyś. Ta sama skala problemu.

[miau55]

No racje macie wszystkie, musze przyznać. Szczegolnie z tym ze dostajac zapewnienia ze strony meza przez lata ze chce byc ojcem i ze bedzie super tata, wystarczylo mi to. A teraz, gdy zaczelam wypytywac, jak widzi pewne kwestie zawsze stwierdzal ze jakos to bedzie. A mi juz nie wystarczy jakos to bedzie. Pojdziemy do szkoly rodzenia, nauczymy sie oboje co i jak i mam nadzieje ze sie mezowi zmieni do czerwca i ze niewinny czlowieczek bedzie wazniejszy niz ta cala budowa. Dziekuje Wam za wszystkie opinie i rady.

---------- Dopisano o 11:50 ---------- Poprzedni post napisano o 11:42 ----------

A co mam myslec o tym ze powiedzial mi ze jak nadejdzie dzien porodu, mam miec cesarskie ciecie, to nie wie czy bedzie w szpitalu bo jak bedzie w pracy to bedzie w pracy a nie ze mna? Z czego pracuje na 3 zmiany w zakladzie produkcyjnym i wziecie wolnego to zaden problem. I powtarza ze caly urlop w przyszlym roku, w tym opiekunczy zaraz po urodzeniu chce wykorzystac na budowe?

[201803071148]

Napisane przez miau55

A co mam myslec o tym ze powiedzial mi ze jak nadejdzie dzien porodu, mam miec cesarskie ciecie, to nie wie czy bedzie w szpitalu bo jak bedzie w pracy to bedzie w pracy a nie ze mna? Z czego pracuje na 3 zmiany w zakladzie produkcyjnym i wziecie wolnego to zaden problem. I powtarza ze caly urlop w przyszlym roku, w tym opiekunczy zaraz po urodzeniu chce wykorzystac na budowe?

To, ze wyszlas za nieodpowiedniego faceta. Bedziesz musiala sobie radzic sama z dzieckiem, dopoki domek nie bedzie gotowy. Mam nadzieje, ze chociaz masz wsparcie w rodzicach

Wysłano z ☎

[mirabelka3690]

Moim zdaniem on po prostu się przestraszył.
Oboje chcieliście dziecka, on się na nie cieszył, ale gdy doszło co do czego zderzył się z rzeczywistością.
Praca to może być zwykła ucieczka, bo może tak samo jak ty po prostu się boi? Tylko o tym nie mówi, faceci to trochę inna machina.
Powinniście szczerze na spokojnie ze sobą porozmawiać, bo według mnie to ucieczka, może się bać że nie sprawdzi się w roli ojca.

Tak czasem jest, bardzo czegoś chcemy a gdy to dostaniemy to strach nami zaczyna władać.

[ajah]

Napisane przez miau55

No racje macie wszystkie, musze przyznać. Szczegolnie z tym ze dostajac zapewnienia ze strony meza przez lata ze chce byc ojcem i ze bedzie super tata, wystarczylo mi to. A teraz, gdy zaczelam wypytywac, jak widzi pewne kwestie zawsze stwierdzal ze jakos to bedzie. A mi juz nie wystarczy jakos to bedzie. Pojdziemy do szkoly rodzenia, nauczymy sie oboje co i jak i mam nadzieje ze sie mezowi zmieni do czerwca i ze niewinny czlowieczek bedzie wazniejszy niz ta cala budowa. Dziekuje Wam za wszystkie opinie i rady.

---------- Dopisano o 11:50 ---------- Poprzedni post napisano o 11:42 ----------

A co mam myslec o tym ze powiedzial mi ze jak nadejdzie dzien porodu, mam miec cesarskie ciecie, to nie wie czy bedzie w szpitalu bo jak bedzie w pracy to bedzie w pracy a nie ze mna? Z czego pracuje na 3 zmiany w zakladzie produkcyjnym i wziecie wolnego to zaden problem. I powtarza ze caly urlop w przyszlym roku, w tym opiekunczy zaraz po urodzeniu chce wykorzystac na budowe?

Pytałaś dlaczego chce wykorzystać cały urlop ?

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Widocznie nie chce być przy cesarce nie każdy człowiek się nadaje do asystowania przy porodzie nie powinnaś go zmuszać bo nic dobrego z tego nie wyniknie
Widać że ułożyłas sobie w głowie idealny plan jak to będzie wyglądać a maz chyba nie chce być w to wciągnięty
Byc moze ma dosyć mieszkania z treściami tylko głośno tego nie mówi dlatego tak szybko chce skończyć budowę
Zaslaniasz się swoją niepełnosprawnością a przeciez nie stalas się niepełnosprawną wczoraj.mialas dużo czasu na to żeby opanować zycie z jedną reka,skoro pracujesz zawodowo zajmujesz się domem ,gotujesz itp to moim zdaniem dasz sobie radę z dzieckiem też.
Pomysl ze sa ludzie bez dwóch rak i dają radę w życiu dlaczego ty miałabyś nie dać rady ?
Ps.masz dużo czasu do porodu zacznij ćwiczyć już teraz na lalce

[miau55]

Alez maz nie moze byc przy cesarce. Bron Boze. Chodzi o jego pobyt pozniej na sali ze mna. Jedna znajoma, ktora tez jest niepelnosprawna, po cesarce lezala w sali, byla tam z dzieckiem i maz mogl byc przy niej, nawet zostal na noc.

---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:07 ----------

Chce wykorzystac caly urlop bo bedzie na budowie wtedy. Tak to argumentuje.

[Paprotka_]

Jejku, jak czytam niektóre wypowiedzi to się zastanawiam czy wszystko ze mną ok. Jestem pełnosprawna a i tak oczekiwałam od męża, że będzie przy mnie w szpitalu (po cesarce) a potem przez miesiąc w domu (urlop). Zwyczajnie potrzebowałam wsparcia, razem uczyliśmy się zajmować dzieckiem. Dlaczego autorka nie powinna oczekiwać tego od swojego męża? Że się przestraszył? No trochę za późno na to, teraz to już trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Wiedział przecież na co się decyduje. Znam parę gdzie pan ucieka na budowę ich domu przed dzieckiem a pani sama siedzi z dzieckiem. Jest koszmarnie zmęczoną i zniechęconą kobietą mającą żal do męża. Mój TŻ pracuje a ja jestem na macierzyńskim ale po pracy też zajmuje się dzieckiem. Nie pomaga mi, zajmuje się swoim własnym dzieckiem. Na miejscu autorki czułaby żal, strach i frustrację. Sytuacja dla mnie niewyobrażalna.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez miau55

Alez maz nie moze byc przy cesarce. Bron Boze. Chodzi o jego pobyt pozniej na sali ze mna. Jedna znajoma, ktora tez jest niepelnosprawna, po cesarce lezala w sali, byla tam z dzieckiem i maz mogl byc przy niej, nawet zostal na noc.

---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:07 ----------

Chce wykorzystac caly urlop bo bedzie na budowie wtedy. Tak to argumentuje.

myslalam ze chodzi ci o to ze ma byc przy cesarce(nie wiem jak to sie w polsce odbywa czy jest to dozwolone czy nie)
po cesarce to normalne ze powinien sie pojawic chyba kazdy normalny facet chcialby zobaczyc swoje dziecko po porodzie
dziwnego masz meza
widac ze go ta ciaza gowno obchodzi,obawiam sie ze po porodzie nie bedzie duzo lepiej
chyba za szybko zdecydowalas sie na powiekszenie rodziny widac ze on zdecydowanie nie jest gotowy
z tego co tu piszesz wyglada jakby wogole cie nie kochal i nie chcial tego dziecka
czy jestes pewna ze jest zadowolony mieszkajac u twoich rodzicow?ten ped do skonczenia domu wyglada mi na zmeczenie mieszkaniem u tesciow
ile jestescie razem?

[mirabelka3690]

Napisane przez Paprotka_

Jejku, jak czytam niektóre wypowiedzi to się zastanawiam czy wszystko ze mną ok. Jestem pełnosprawna a i tak oczekiwałam od męża, że będzie przy mnie w szpitalu (po cesarce) a potem przez miesiąc w domu (urlop). Zwyczajnie potrzebowałam wsparcia, razem uczyliśmy się zajmować dzieckiem. Dlaczego autorka nie powinna oczekiwać tego od swojego męża? Że się przestraszył? No trochę za późno na to, teraz to już trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Wiedział przecież na co się decyduje. Znam parę gdzie pan ucieka na budowę ich domu przed dzieckiem a pani sama siedzi z dzieckiem. Jest koszmarnie zmęczoną i zniechęconą kobietą mającą żal do męża. Mój TŻ pracuje a ja jestem na macierzyńskim ale po pracy też zajmuje się dzieckiem. Nie pomaga mi, zajmuje się swoim własnym dzieckiem. Na miejscu autorki czułaby żal, strach i frustrację. Sytuacja dla mnie niewyobrażalna.

Dokładnie

[201803071148]

Napisane przez Paprotka_

Jejku, jak czytam niektóre wypowiedzi to się zastanawiam czy wszystko ze mną ok. Jestem pełnosprawna a i tak oczekiwałam od męża, że będzie przy mnie w szpitalu (po cesarce) a potem przez miesiąc w domu (urlop). Zwyczajnie potrzebowałam wsparcia, razem uczyliśmy się zajmować dzieckiem. Dlaczego autorka nie powinna oczekiwać tego od swojego męża?

Ale kto mowi, ze nie powinna tego oczekiwac od meza?

Wysłano z ☎

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Kuriozalny wątek o kuriozalnym przypadku. Ten facet fatalnie rokuje na ojca, na przyszłość. Zresztą twoje podejście też dziwaczne, kiepsko to widzę. Może rodzice się dzieckiem zajmą, to ty dalej będziesz skupiać się na sobie, a mąż na domku. Jakoś to będzie, pełno jest takich rodziców jak wy.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Dlaczego ludzie tak sie zabijaja, niszcza relacje, wydaja pieniadze, ktorych nie maja, koncentruja na tym, zeby koniecznie miec swoj dom? Dlaczego to jest takie wazne?
Gdybym byla w twojej sytuacji, to zaczety dom i dzialka zostalby sprzedany, a my przenieslibysmy sie do malego mieszkania, zeby byc razem, na swoim, i zeby jedno moglo pomoc drugiemu (w dodatku niepelnosprawnemu). Chocby tylko do kawalerki jakby tylko na to bylo nas aktualnie stac.
Przeciez koniec koncow te wszystkie gadki spiewki o tym, jak wazne jest, zeby miec wlasny dom, mieszkanie, zabezpieczenie finansowe itd, traca znaczenie kiedy cos sie stanie, bo tak naprawde najwazniejsze jest, zeby jedno bylo w stanie pomoc drugiemu, zeby byc dla siebie i zacisnac razem zeby, zeby potem zaczac ze zdwojona sila.
Wyobraz sobie, ze spali sie wam dom, ze jedno zachoruje i nie bedzie w stanie przez 2 lata pracowac, ze ktos was okradnie. Co wtedy? Wtedy ratuje tylko podejscie, ze RAZEM dacie rade.

[miau55]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;79140101]
czy jestes pewna ze jest zadowolony mieszkajac u twoich rodzicow?ten ped do skonczenia domu wyglada mi na zmeczenie mieszkaniem u tesciow
ile jestescie razem?[/QUOTE]
Jestesmy razem 7 lat, po slubie 3, bardzo lubi moich rodzicow, wie ze moze z nimi o wszystkim porozmawiac,w przeciwienstwie do swoich wlasnych rodzicow niestety, dlatego czuje sie tu dobrze. To nie jest typ rodzicow, ktorzy wtracaja sie do zwiazku.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

to tym bardziej nie rozumiem jego pendu do zbudowania tego domu
wydaje sie jakby siedzenie na budowie bylo wymowka zeby nie siedziec z toba :/

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez miau55

Jestesmy razem 7 lat, po slubie 3, bardzo lubi moich rodzicow, wie ze moze z nimi o wszystkim porozmawiac,w przeciwienstwie do swoich wlasnych rodzicow niestety, dlatego czuje sie tu dobrze. To nie jest typ rodzicow, ktorzy wtracaja sie do zwiazku.

To dlaczego tak sie spieszy z budowa domu? Dlaczego nie mozecie zostac u rodzicow jeszcze 2 lata? Duzy dom nie pomoze ci w opiece nad dzieckiem ani nie wroci sprawnosci rece....

[miau55]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;7914157 1]To dlaczego tak sie spieszy z budowa domu? Dlaczego nie mozecie zostac u rodzicow jeszcze 2 lata? Duzy dom nie pomoze ci w opiece nad dzieckiem ani nie wroci sprawnosci rece....[/QUOTE]

Byc moze czuje presje i boi sie ze znow jak bedzie robil tak wolno jak fundamenty, to bedzie musial wysluchiwac narzekan, slusznych zreszta bo nie potrafil zorganizowac ludzi do czynnnosci, ktore wymagaly grupki ludzi a nie dwoch. Fundamenty zajely systemem gospodarczym 4 miesiace, bo nie bylo ludzi do pomocy, a jak juz byli to byl to jego ojciec i wujek, ktorzy rzadzili sie strasznie na budowie i nie sluchali kierownika budowy, byly straszne awantury przez to, nawet miesiaczki nie mialam przez te awantury bo tak sie stresowalam i denerwowalam. Tlumacze mezowi ze przeciez niech sie nie martwi bo czasowo to wychodzi tak ze powiedzmy poki dzidzi nie bedzie na swiecie to moze murowac nawet sam te sciany jak chce, ze nie musimy brac murarzy i oplacac, ma na to kilka miesiecy bo gdzie tam do czerwca i wiem ze nie chce widziec na budowie ani ojca ani wujka. A pozniej reszta, mamy firme, ktora wystarczy dogladac, czy wszystko robia tak jak nalezy, nikt mu tam nie kaze siedziec, a on ciagle mowi o tym urlopie na budowie. Pracuje w branzy budowlanej i co nie co wiem na temat planowania robot bufowlanych i jest to dla mnie proste jak budowa cepa, stad doradzam mezowi jak i co kiedy zalatwic. A maz nie umie za bardzo organizowac, planowac, ale wszystko jest do nauczenia. Sam mowil ze w przyszlym roku chce miec zaplanowane wszystko co i jak, a nie tak jak w tym roku, ze robil wszystko chaotycznie i prace na budowie staly w miejscu przez wiekszosc czasu. Wiec moze chce nabrac rozpedu, kosztem dziecka oczywiscie.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

wiesz moglabym go jeszcze jakos wytlumaczyc za to ze ne chce marnowac urlopu siedzac w dmu z noworodkiem(ktory prawde mowiac bedzie przesypial wiekszosc dnia)
ale tego ze nie chce nawet wziac dnia wolnego z pracy na twoja zaplanowana cesarke to juz nie rozumiem
to nie wyglada normalnie
twoja mama pracuje ok ale pewnie wezmie tydzien urlopu jak urodzisz -piszesz ze macie dobre kontakty moze powinnas porozmawiac z nia o swoich obawach?
po cesarce bedziesz potrzebowac pomocy to jest cos innego niz porod silami natury wiec rozmiem twoje obawy moze powinnas mu naswietlic ze zdrowe kobiety z dwoma sprawnymi rekami potrzebuja pomocy po cesarce ktora jest operacja a co dopiero ty z jedna reka
wiesz noworodek glownie przesypia cale dnie wiec tu nie bedzie takiego wielkiego problemu przy dziecku ale jest cala masa innych rzeczy do zrobienia i on powinnien zdawac sobie z tego sprawe a nie zacowuje sie jakby te dziecko to byl twoj wymysl i on jest w to wciagany za kare
moze wasze malzenstwo nie jest tak dobre jak ci sie wydaje ,moze pownnas sie mu przjzec bardziej dokladnie bo jego zachowanie odbiega daleko od zacowania czlowieka ktory kocha i chce miec rodzine

byc moze za duzo robisz mu wyrzutow,moze powinnas usiasc z nim pogadac od serca bez wyrzutow co go tak goni z ta budowa ze nie moze odpuscic 2 tygodni zeby ci pomoc odrazu po porodzie,zapytaj czy sie boi opieki nad dzieckiem tak jak ty?co nim kieruje ?
ps.i to nie bedzie kosztem dziecka bo prawda jest taka ze dziecko najbardziej bedzie potrzebowalo ciebie a nie ojca w tych pierwszych dniach/miesiacach ale twoi kosztem,bo ty bedziesz obolala po cesarce,do tego masz tylko jedna reke,bedzesz potrzebowala troche odpoczynku,naswietl mu jasno ze dom moze zostac zaniedbany,nie bedzie wykwintnych obiadow bo ty bedziesz miala inne zajecia a nie dogadzac jemu

[Hultaj]

No racje macie wszystkie, musze przyznać. Szczegolnie z tym ze dostajac zapewnienia ze strony meza przez lata ze chce byc ojcem i ze bedzie super tata, wystarczylo mi to. A teraz, gdy zaczelam wypytywac, jak widzi pewne kwestie zawsze stwierdzal ze jakos to bedzie. A mi juz nie wystarczy jakos to bedzie. Pojdziemy do szkoly rodzenia, nauczymy sie oboje co i jak i mam nadzieje ze sie mezowi zmieni do czerwca i ze niewinny czlowieczek bedzie wazniejszy niz ta cala budowa. Dziekuje Wam za wszystkie opinie i rady.

no faktycznie wyzłośliwianie się na forum na pewno pomoże.
deklaracja ''będę super ojcem , chcę byc tata '' to ten sam kaliber, co ''zbuduję dla ciebie pałac'' . Taki szczegół, brakuje: ''kiedy, gdzie i za co''. I nie ma to nic wspólnego z ''tak, wezmę 2 tygodnie urlopu tacierzynskiego, będę wstawał w nocy na zmianę, będę to i to i to''.

A co mam myslec o tym ze powiedzial mi ze jak nadejdzie dzien porodu, mam miec cesarskie ciecie, to nie wie czy bedzie w szpitalu bo jak bedzie w pracy to bedzie w pracy a nie ze mna? Z czego pracuje na 3 zmiany w zakladzie produkcyjnym i wziecie wolnego to zaden problem. I powtarza ze caly urlop w przyszlym roku, w tym opiekunczy zaraz po urodzeniu chce wykorzystac na budowe?

Zapytałabym czemu nie znałam tego planu wcześniej bo nie zdecydowałabym się na ciążę, to jest proste jak budowa cepa właśnie.
Gdyby mi powiedział że nie weźmie wolnego na poród dostałabym białej piany z wściekłości.

Ogólnie problem jest taki, że facet powiedział zielone, miesiąc później niebieskie a ty masz pretensje do ludzi na forum, podczas gdy to Twój mąż Cię wystawil i to na Twoje własne życzenie skoro nagle z kapelusza wyskakuje taki plan.
Braku miesiączki z powodu awantur na budowie nie skomentuję, jak dla mnie masz skłonności do histeryzowania co tu widać.

Teraz to juz pozamiatane, ja bym powiedziała że jesli chce mieć żonę i budować dom dla nas a nie tylko dla siebie to musi się niestety dostosować i wziąć odpowiedzialność, dziecko nie jest tylko jednej osoby ale dwóch. Nie ustąpiłabym , i nie przejmowała się, a jak ma z tym problem to rozwody są dla ludzi. Spokojnie szykowałabym się do porodu w czerwcu a od faceta wymagała po drodze to co konieczne.
A gdyby jednak w czerwcu mi nie pomógł to już by mi wisiało co wymurował, gościu na głowie miałby solidny małżeński kryzys, skoro woli rozpad rodziny niż kłótliwego wujka, cóż, ma prawo.

[cava]

Napisane przez miau55

Byc moze czuje presje i boi sie ze znow jak bedzie robil tak wolno jak fundamenty, to bedzie musial wysluchiwac narzekan, slusznych zreszta bo nie potrafil zorganizowac ludzi do czynnnosci, ktore wymagaly grupki ludzi a nie dwoch. Fundamenty zajely systemem gospodarczym 4 miesiace, bo nie bylo ludzi do pomocy, a jak juz byli to byl to jego ojciec i wujek, ktorzy rzadzili sie strasznie na budowie i nie sluchali kierownika budowy, byly straszne awantury przez to, nawet miesiaczki nie mialam przez te awantury bo tak sie stresowalam i denerwowalam. Tlumacze mezowi ze przeciez niech sie nie martwi bo czasowo to wychodzi tak ze powiedzmy poki dzidzi nie bedzie na swiecie to moze murowac nawet sam te sciany jak chce, ze nie musimy brac murarzy i oplacac, ma na to kilka miesiecy bo gdzie tam do czerwca i wiem ze nie chce widziec na budowie ani ojca ani wujka. A pozniej reszta, mamy firme, ktora wystarczy dogladac, czy wszystko robia tak jak nalezy, nikt mu tam nie kaze siedziec, a on ciagle mowi o tym urlopie na budowie. Pracuje w branzy budowlanej i co nie co wiem na temat planowania robot bufowlanych i jest to dla mnie proste jak budowa cepa, stad doradzam mezowi jak i co kiedy zalatwic. A maz nie umie za bardzo organizowac, planowac, ale wszystko jest do nauczenia. Sam mowil ze w przyszlym roku chce miec zaplanowane wszystko co i jak, a nie tak jak w tym roku, ze robil wszystko chaotycznie i prace na budowie staly w miejscu przez wiekszosc czasu. Wiec moze chce nabrac rozpedu, kosztem dziecka oczywiscie.

Im dłużej ten watek czytam, tym mniej rozumiem.
Najpierw wizja świetlanego związku w którym nagle mąż oczadział, a teraz leca trupy z szafy całym stadem.

Kto kręcił komu te awantury kalibru takiego, ze aż ci się miesiączka zatrzymała
Dlaczego pracując w branzy budowlanej, nie oganiasz, ze jest tak tragiczny brak ludzi do pacy w branzy budowlanej, ze jest oczywiste że jak nie ugadaliście ich na 100% jesienią 2016 r, to w sezonie budowlanym 2017 musieli robic teść z zięciem.
Za rok będzie jeszcze gorzej prawdopodobnie.
Skoro maz nie jest organizatorem i nei zna się na budowaniu, a ty pracujesz w budowlance i ogarniasz temat, to dlaczego on ma się wszystkiego uczyć na własnej budowie a nie Ty to organizujesz? No przecież wiadomo ze spierdzieli co tylko podleci, bo to nie jest bułka z masłem.
masa domów jest budownych przez kobiety - wiadomo ze nie budują dosłownie cegły ukąłdając, ale organizują i pilnują budowy w 100%.

No i sory, ale na budowie trzeba być, nawet jak się ma stałą ekipę i kierownika budowy, tego się nie przeskoczy.

Dla mnie jakiś kosmos.
Teraz to na 99% jestem pewna, ze facet nerwowo peka w tej kołomyi po prostu.
Może cała familia się ocknie, jak w końcu chłopak padnie na stan przedzawałowy koło 30tki jak ma tak dokręconą srubę z każdej strony.

[miau55]

W ktorym miejscu sie wyzlosliwiam? Opisuje sytuacje, nie wszczynam tu klotni z nikim ani nikogo nie atakuje, wrecz przeciwnie szukam rad...ktore znalazlam.

[Limonka2738]

Jakie pomagać? Od kiedy POMAGA się przy WŁASNYM dziecku?

Rozmowa i jasne postawienie sytuacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[miau55]

Nigdy nie mielismy zamiaru brac firmy do budowy domu, maz byl pewny ze uda sie bez tego. Od samego poczatku myslelismy z mezem ze w budowie chetnie pomoga nasi znajomi, kuzyni itd itp, dzwonilismy, prosilismy i mieli wywalone. Maz zawsze chodzil i pomagal kuzynom, braciom na budowie, zawsze byl pewny ze pomoga takze jemu. I przejechal sie na nich. Stad dopiero teraz bierzemy firme. Koniec historii.

[żurawinka]

Jeśli jego model rodzinny to matka w domu wychowująca dzieci a ojciec będący w pracy to do tego będzie się czuł bardziej powołany Myślę że może z czasem dążyć do takiego modelu u was.
To chyba oczywiste że jak urodzisz i okaże się nie możesz dźwigać dziecka, przewijać ( jedną ręką? no nie widzę tego) to będzie się musiał dostosować do ciebie i dziecka. Z pewnością mama pomoże ci na początku póki sami nie zaczniecie ogarniać ale licz się z radami chcianymi i nie z jej strony
Nie zaszkodzi jak się przygotujesz do bycia mamą poprzez czytanie nt, chociaż moim zdaniem przeorganizowanie siebie i tak będzie duże i zaskakujące ( a dla męża na pewno)

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez miau55

Nigdy nie mielismy zamiaru brac firmy do budowy domu, maz byl pewny ze uda sie bez tego. Od samego poczatku myslelismy z mezem ze w budowie chetnie pomoga nasi znajomi, kuzyni itd itp, dzwonilismy, prosilismy i mieli wywalone. Maz zawsze chodzil i pomagal kuzynom, braciom na budowie, zawsze byl pewny ze pomoga takze jemu. I przejechal sie na nich. Stad dopiero teraz bierzemy firme. Koniec historii.

umiesz liczyc?
licz na siebie
znasz to przyslowie?
dla mnie budowa domu wlasnymi rekami gdzie sie na tym nie znasz i pracujesz na caly etat to jakis kosmos
dobrze ze wzieliscie firme do tego bo ukladac sobie plany na podstawie tego ze "myslelismy ze pomoga"to chyba za malo ,ludzie maja swoje zycie,swoje plany ,nikt wam nic nie obiecwal,nie umawialiscie sie z nikim ze pomoga tylko tak "mysleliscie"
no to teraz masz ,ty tez tak "myslalas" ze on ci bedzie przy dziecku robil a on pewnie "myslal" ze ty sama to ogarniesz
za duzo "myslenia"i budowania planow opartych na czyjejs pomocy za malo wlasnej inicjatywy
tak jest w zyciu ze trzeba nauczyc sie planowac swoje zycie bez pomocy innych a jak ktos sie znajdzie chetny z czasem i pomocna dlonia to owszem mozna skorzystac ale nie zakladac ze wszyscy pomoga i jakos to bedzie

[Hultaj]

ogólnie na spokojnie rozmawiałabym z mężem bo chyba brakuje mu wyobraźni.
Wizyta na porodówce to jedno, a brak jego pomocy po Twoim powrocie do domu gdy będziesz dochodzić do siebie i będziesz jedną wielką raną to juz w ogole brzmi absurdalnie.
No i jak dla mnie może faktycznie poprosić też o pomoc mamę na początku. Też by mogla wziąć urlop i pomagaliby Ci we dwójkę, zamiast tylko TZ.
Jak dla mnie dużo zależy od dobrej woli i chęci. Bo może faktycznie nie warto się upierać, żeby to facet wisial nad Tobą przy maluchu.

Ale skoro tak się rozminęliście w priorytetach to coś z waszą komunikacją jest nie tak.

I nie spinaj się tak, wszystkim, skoro problemy przy budowie domu zachwiały twoją równowagą do tego stopnia, że przez kilka miesięcy nie mialaś miesiączki, to przeżywając wszystko jeszcze możesz sobie zaszkodzić, a jestes w ciąży.

Co do jego pomysłów to rzadko kiedy bywa tak, że udaje się w 100% to co człowiek sobie zaplanował , idealnie. On już przewidział że wykorzysta urlop co do dnia i postawi sam tyle i tyle murów. A się na tym tak naprawdę nie zna.

[limonka1983]

Napisane przez miau55

Alez maz nie moze byc przy cesarce. Bron Boze. Chodzi o jego pobyt pozniej na sali ze mna. Jedna znajoma, ktora tez jest niepelnosprawna, po cesarce lezala w sali, byla tam z dzieckiem i maz mogl byc przy niej, nawet zostal na noc.

---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:07 ----------

Chce wykorzystac caly urlop bo bedzie na budowie wtedy. Tak to argumentuje.

Też miałam taką sale. Byłam po zupełnie nieplanowanej cesarce. I też jestem niepełnosprawnna. Po raku piersi moja lewa ręką służy głównie dekoracji, ale jakieś lekkie prace daję radę zrobić. Syn ma obecnie 2 lata i najgorzej jest go podnosić 1 ręką. Na szczęście zdarza się to rzadko. Nie wiem jak jest po normalnym porodzie, ale ja po cc przez 2 tygodnie byłam przykuta do łóżka. Zakażenie rany i inne cuda. Samodzielnie w życiu nie dałabym rady. Mąż wziął 2 tygodnie l4 na mnie, jakieś urlopy, do tego pomagali rodzice i teściowie. Ale najwięcej robił mąż. Do dziś właśnie z nim syn jest najbardziej związany. Wiesz, że po cc nie powinnaś dźwigać do pół roku? Ja to zupełnie zignorowałam, bo jak już doszłam do siebie, czułam się super. No i pojawiło się krwawienie z rany, które trwało 5 miesięcy. Nie ma czegoś takiego, że mąż nie pomoże. W ogóle co to znaczy pomoże? Kobieta na początku zawsze więcej czasu spędza z dzieckiem. Zwłaszcza, gdy karmi piersią i musi wstać do dziecka do chwilę. Ale tu nie ma mowy o jakiekolwiek pomocy. Dziecko jest w połowie jego i Twoje. Obowiązki domowe również. Jak mój mąż miał jakieś pretensje, że nie było obiadu, bałagan, on biedny jest zmęczony po pracy, itd. zastosowałam zimny prysznic. 2 razy wzięłam i wyjechałam do mojej mamy na 2-3 dni. Wtedy mogłam, bo tuż po cesarce miałam to zakażenie i dość długo brałam antybiotyki uniemożliwiające karmienie. Mały został z tatą, który dotychczas myślał, że ja całymi dniami leżę i nic nie robię. Po 2 razie pretensje się skończyły. To nie jest pomoc, tylko wspólne obowiązki. Nie masz dziecka z facetem spod budki z piwem, by maz mógł ewentualnie zrobić Ci łaskę i pomóc przy małym. Mojemu mężowi swego czasu powiedziałam, że wolę być sama i robić wszystko dla siebie i młodego wg możliwości, niż wysłuchiwać pretensji i niezadowolenia. I się skończyło.

[mellitus]

Napisane przez miau55

Nigdy nie mielismy zamiaru brac firmy do budowy domu, maz byl pewny ze uda sie bez tego. Od samego poczatku myslelismy z mezem ze w budowie chetnie pomoga nasi znajomi, kuzyni itd itp, dzwonilismy, prosilismy i mieli wywalone. Maz zawsze chodzil i pomagal kuzynom, braciom na budowie, zawsze byl pewny ze pomoga takze jemu. I przejechal sie na nich. Stad dopiero teraz bierzemy firme. Koniec historii.

Jak czytam Twoje posty to nasuwa mis ie wniosek, że myślicie mało perspektywicznie. W Waszej sytuacji budowa domu to pętla na szyję, założenie że zrobicie to bez ogromnych kosztów i profesjonalistów to skok z tą pętlą z krzesła
Mówisz, ze wiesz ile jest pracy w domu. Jednak teraz nie mieszkasz w swoim. Jest mama, jest ojciec to oni są odpowiedzialni za jego utrzymanie. Wyobraź sobie, że jesteś sama z mężem i malutkim dzieckiem. Trzeba ogarnąć dom w środku, ogarnąć przed domem, zając się dzieckiem i zarobić na utrzymanie. Dasz radę z Twoją niepełnosprawnością? Nie sądzę. To wszystko spadnie na barki Twojego męża i myślę, że dopiero teraz zaczyna sobie to uświadamiać. Zbyt beztrosko podeszliście do wszystkiego. Trzeba mierzyć siły na zamiary.
Fakt- zachował się nie w porządku, jednak jest tylko człowiekiem. Taka odpowiedzialność możne powodować frustrację i emocjonalne, niekoniecznie fajne reakcje. Musicie wszystko na spokojnie omówić, bo na chwilę obecną czarno to wszystko widzę...

---------- Dopisano o 19:52 ---------- Poprzedni post napisano o 19:47 ----------

Napisane przez miau55

Byc moze czuje presje i boi sie ze znow jak bedzie robil tak wolno jak fundamenty, to bedzie musial wysluchiwac narzekan, slusznych zreszta bo nie potrafil zorganizowac ludzi do czynnnosci, ktore wymagaly grupki ludzi a nie dwoch. Fundamenty zajely systemem gospodarczym 4 miesiace, bo nie bylo ludzi do pomocy, a jak juz byli to byl to jego ojciec i wujek, ktorzy rzadzili sie strasznie na budowie i nie sluchali kierownika budowy, byly straszne awantury przez to, nawet miesiaczki nie mialam przez te awantury bo tak sie stresowalam i denerwowalam. Tlumacze mezowi ze przeciez niech sie nie martwi bo czasowo to wychodzi tak ze powiedzmy poki dzidzi nie bedzie na swiecie to moze murowac nawet sam te sciany jak chce, ze nie musimy brac murarzy i oplacac, ma na to kilka miesiecy bo gdzie tam do czerwca i wiem ze nie chce widziec na budowie ani ojca ani wujka. A pozniej reszta, mamy firme, ktora wystarczy dogladac, czy wszystko robia tak jak nalezy, nikt mu tam nie kaze siedziec, a on ciagle mowi o tym urlopie na budowie. Pracuje w branzy budowlanej i co nie co wiem na temat planowania robot bufowlanych i jest to dla mnie proste jak budowa cepa, stad doradzam mezowi jak i co kiedy zalatwic. A maz nie umie za bardzo organizowac, planowac, ale wszystko jest do nauczenia. Sam mowil ze w przyszlym roku chce miec zaplanowane wszystko co i jak, a nie tak jak w tym roku, ze robil wszystko chaotycznie i prace na budowie staly w miejscu przez wiekszosc czasu. Wiec moze chce nabrac rozpedu, kosztem dziecka oczywiscie.

Oj Moja Droga, wychodzi z Ciebie zołza... Coś czuję, że masz ogromne wymagania co do męża...może warto zbastowac trochę, bo już zaczyna szukać wykrętów i szukać zajęć. Czy ta budowa to jest wymówka, żeby trochę odpocząć? BTW Ty nie mogłaś zorganizować ludzi do pomocy??