|
|||||||
| Notka |
|
| Dietetyka Miejsce dla osób, które są na diecie. Rozmawiamy o zdrowym odżywianiu. Uwaga! Wyznacznikiem jest kaloryczność dobowa diet - muszą one mieć ponad 1000 kcal. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 18
|
"All these cars and clothes and calories", czyli jak przez jedzenie tracę głowę...
Hey, dziewczyny
![]() Zwracam się do Was o pomoc i dobre rady Myślę, że zaczynam powoli borykać się z zaburzonym odżywianiem i tracę coraz bardziej kontrolę. Ale od początku, pokrótce: mam 18 lat, mierzę ok. 170cm i należę do tej grupy osób o szczupłej budowie Jednak w ubiegłym roku, tuż przed rozpoczęciem wakacji zaczęłam odżywiać się bardzo niezdrowo I tutaj mam na myśli, naprawdę, BARDZO niezdrowo, t.j. śmieciowe, przetworzone żarcie i słodycze DZIEŃ W DZIEŃ. I tak było przez kilka miesięcy Mimo wyczynowo uprawianego sportu, po pewnym czasie takowy styl odżywiania odbił się na moim wyglądzie-przybrałam ok. 10kg, "dobiłam" do wagi ok. 60kg. I nie, nie wyglądałam fatalnie, wręcz dostawałam komplementy, że lepiej się prezentuje, ponieważ nabrałam kształtów i nie ukrywam, że duża część tłuszczyku poszła mi przysłowiowo wręcz "w dupę i cycki" Gdzieś od października, a całkowicie-od listopada postanowiłam wrócić na właściwe tory Niestety ja to mam tak, że jak "wahadło" odchyli mi się w drugą stronę, to na całego... Zaczęłam pierwszy raz w życiu liczyć kalorie ("MyFitnessPal"), ważyć wszystko, wszyściuteńko-ograniczyłam się do 1500, teraz 1600... Waga spadła w sumie szybko, bardzo szybko. Obecnie powróciłam do tej sprzed roku i wynosi ona ok. 50kg. Jestem... chuda. No ok, jestem dość chuda, nie mam może najpiękniejszej figury, bo jestem raczej takim "prostokątnym" typem (moje dążenia do wcięcia w talii okazują się bezcelowe, mimo intensywnych ćwiczeń i bardzo niskiej tkanki tłuszczowej...), okresu od trzech miesięcy brak (ginekolog przepisała mi właśnie niedawno antykoncepcję, aby go wywołać-zaczynam brać od poniedziałku), po jakichkolwiek "kształtach", które miałam nie ma śladu, jestem często wzdęta, ciągle zmęczona, poirytowana, rozdrażniona bez przerwy, jedyne o czym myślę, to jedzenie i ile jeszcze mogę, a ile już nie mogę zjeść, nie mam siły w ciągu dnia (budzę się wykończona, chodzę cały dzień jak "zdechlak", kładę się wykończona), a muszę trenować ze względu na sport, który uprawiam, plus trenuję dla siebie, bo rzecz jasna piękne mięśnie na brzuchu, które coraz bardziej odsłaniam chcę pielęgnować, miewam regularne kompulsy, napady obżarstwa, binge'e (zwał, jak kto woli) i nie wiem tak naprawdę co ja mam z tym wszystkim teraz zrobić... Pogubiłam się... Z jednej strony, "coś" podpowiada mi, żebym dalej w to brnęła, ograniczała się, zgubiła jeszcze parę kilogramów, jeszcze bardziej odsłoniła obojczyki. Druga strona chce być rozsądna, chce się uwolnić od nieustającego kalkulowania, stresowania, sprawdzania wagi, chce normalnie żyć, ale zupełnie nie wie jak... Jeżeli komukolwiek udało się przeczytać te moje "cudowne" wypociny i dotrwać do tego momentu, to gratuluję i bardzo mi miło |
|
|
|
|
#2 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 614
|
Dot.: "All these cars and clothes and calories", czyli jak przez jedzenie tracę głowę
Masz niedowagę, jesteś niedożywiona. Sama przecież zauważasz negatywne skutki: brak miesiączki, brak sił, zły nastrój, problemy gastryczne, kompulsywne objadanie. A z czasem będzie ich tylko więcej. Ty już masz zaburzenia odżywiania. Uprawiasz dużo sportu, powinnaś spożywać z 500kcal więcej niż w danej chwili, bo na tych kaloriach głodzisz swój organizm. Zadbaj o odpowiednią ilość tłuszczy w diecie - min 60 g dziennie - to ważne chociażby ze względu na miesiączkę.
Rozmawiałaś o tym z rodzicami? Bo dla mnie to już bardzo niepokojąco wygląda - twoje podejście do jedzenia. Edytowane przez Liliom Czas edycji: 2018-01-20 o 11:10 |
|
|
|
|
#3 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 081
|
Dot.: "All these cars and clothes and calories", czyli jak przez jedzenie tracę głowę
Cierpisz na zaburzenia odżywiania. Idź do lekarza, bo sama już prawdopodobnie sobie z tym nie poradzisz.
Jesz O WIELE za mało w stosunku do zapotrzebowania - 170cm, dużo sportu i 1600kcal? Prosta droga do rozregulowania sobie metabolizmu, a z tym naprawdę trudno później wrócić do normy. Ginekolog ot tak dał tabletki 'na przywrócenie miesiączki'?
|
|
|
|
|
#4 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 18
|
Dot.: "All these cars and clothes and calories", czyli jak przez jedzenie tracę głowę
Ginekolog po badaniach powiedziała, że w najbliższym czasie na pewno okresu nie będzie, dlatego przepisała antykoncepcję...
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Dietetyka
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:52.




I tutaj mam na myśli, naprawdę, BARDZO niezdrowo, t.j. śmieciowe, przetworzone żarcie i słodycze DZIEŃ W DZIEŃ. I tak było przez kilka miesięcy
Niestety ja to mam tak, że jak "wahadło" odchyli mi się w drugą stronę, to na całego... Zaczęłam pierwszy raz w życiu liczyć kalorie ("MyFitnessPal"), ważyć wszystko, wszyściuteńko-ograniczyłam się do 1500, teraz 1600... Waga spadła w sumie szybko, bardzo szybko. Obecnie powróciłam do tej sprzed roku i wynosi ona ok. 50kg. Jestem... chuda. No ok, jestem dość chuda, nie mam może najpiękniejszej figury, bo jestem raczej takim "prostokątnym" typem (moje dążenia do wcięcia w talii okazują się bezcelowe, mimo intensywnych ćwiczeń i bardzo niskiej tkanki tłuszczowej...), okresu od trzech miesięcy brak (ginekolog przepisała mi właśnie niedawno antykoncepcję, aby go wywołać-zaczynam brać od poniedziałku), po jakichkolwiek "kształtach", które miałam nie ma śladu, jestem często wzdęta, ciągle zmęczona, poirytowana, rozdrażniona bez przerwy, jedyne o czym myślę, to jedzenie i ile jeszcze mogę, a ile już nie mogę zjeść, nie mam siły w ciągu dnia (budzę się wykończona, chodzę cały dzień jak "zdechlak", kładę się wykończona), a muszę trenować ze względu na sport, który uprawiam, plus trenuję dla siebie, bo rzecz jasna piękne mięśnie na brzuchu, które coraz bardziej odsłaniam chcę pielęgnować, miewam regularne kompulsy, napady obżarstwa, binge'e (zwał, jak kto woli) i nie wiem tak naprawdę co ja mam z tym wszystkim teraz zrobić... Pogubiłam się... Z jednej strony, "coś" podpowiada mi, żebym dalej w to brnęła, ograniczała się, zgubiła jeszcze parę kilogramów, jeszcze bardziej odsłoniła obojczyki. Druga strona chce być rozsądna, chce się uwolnić od nieustającego kalkulowania, stresowania, sprawdzania wagi, chce normalnie żyć, ale zupełnie nie wie jak... Jeżeli komukolwiek udało się przeczytać te moje "cudowne" wypociny i dotrwać do tego momentu, to gratuluję i bardzo mi miło


