Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część II.

[AdelajdaG]

A ja robie awantury co 3 minuty, wymyslilam sobie, ze on musi robic tak jak mi sie podoba, nidy mi tego nie wypomnial a ja zamiast to uszanowac i zaprzestac tego to jeszcze sie czepiamze nie napisał smsa tak jak powinien, chyba musze isc do lekarza, bo ja sama z soba nie moge wytrzymac
ehhh poradzcie mi cos

[lovam88]

Miałam mega doła przez jakieś poł roku przez chłopaka który nie zwracał na mnie uwagi. Teraz już mi przeszło ale na samą myśl o tym co było robi mi się smutno..

[nastychick]

Napisane przez AdelajdaG

A ja robie awantury co 3 minuty, wymyslilam sobie, ze on musi robic tak jak mi sie podoba, nidy mi tego nie wypomnial a ja zamiast to uszanowac i zaprzestac tego to jeszcze sie czepiamze nie napisał smsa tak jak powinien, chyba musze isc do lekarza, bo ja sama z soba nie moge wytrzymac
ehhh poradzcie mi cos

chyba jestes moim odbiciem bo ja tez taka jestem to meczace, masz racje... ale wiesz... najlepszym sposobem jest mowienie od razu czego sie oczekuje, albo na co jestesmy zle. bo inaczej zle sie to skonczy. jesli masz jakies pretensje to mow od razu o co chodzi, tylko spokojnie bo jak sie bedziesz wkurzac a on nie bedzie wiedzial o co Ci chodzi to wtedy wyjdzie megaaa zadyma pozdrawiam

[pearpearl]

Napisane przez Ah

Prych prych prych.
Poprychana jestem do szpiku kości

ja jestem cala pogryziona przez komary
w pewnych miejscach pogryzienia mozna pomylic z pryszczami
wiem, co czujesz :/
najgorsze jest to, ze nawet nie moge sie dotknac w twarz, bo zaraz wszystko zaczyna piec...
lato
ech

[moodygirl]

No to ja też mam doła przez Faceta.. Przez mojego, lecz już niebawem może nie będzie mój.
bo k* chyba mu przechodzi całe wielkie uczucie.
i najprościej jest się nie odzywać, nie pisać i nie dzwonić. a Kiedy się widzimy mówi, że wszystko jest OK choć nawet nie patrzy mi w oczy..

a myślałam, że w końcu znalazłam kogoś normalnego. kogoś komu się nie odmieni po kilku miesiącach.
A on okazał się jeszcze większym dupkiem niż cała reszta..

boli mnie to tak cholernie ;/

[ahinsa]

Napisane przez pearpearl

ja jestem cala pogryziona przez komary
w pewnych miejscach pogryzienia mozna pomylic z pryszczami
wiem, co czujesz :/
najgorsze jest to, ze nawet nie moge sie dotknac w twarz, bo zaraz wszystko zaczyna piec...
lato
ech

Współczuję...

Ale ja pisałam o czym innym... że jestem, mówiąc już mniej metaforycznie , durna.

[Wróżka_Dzyńdzyńdzyń]

Napisane przez pearpearl

ja jestem cala pogryziona przez komary
w pewnych miejscach pogryzienia mozna pomylic z pryszczami
wiem, co czujesz :/
najgorsze jest to, ze nawet nie moge sie dotknac w twarz, bo zaraz wszystko zaczyna piec...
lato
ech

ależ marudna! teżeta Ci brakuje babo jedna czy co?

Napisane przez ahinsa

Współczuję...
Ale ja pisałam o czym innym... że jestem, mówiąc już mniej metaforycznie , durna.

Niemożliwe
nie jesteś durna. może co najwyżej mniej inteligentna

[och]

Cześć dziewczyny! miałam załozyć osobny wątek, ale stwierdziłam, że napiszę tutaj.
Jestem jak w tytule-zdołowana przez mojego Tż, który to dół już osiąga maksymalne rozmiary...Proszę was, pomóżcie mi bo nie mam z kim o tym porozmawiać;/ ...
Otóż jestem z moim Tż ponad 4 lata. Jesteśmy dość nietypową parą bo...bardzo się różnimy, mamy zupełnie inne charaktery. Ja jestem osobą nerwową, kłótliwą, wrażliwą on-spokojny, pozytywnie nastawiony, człowiek sukcesu-czego się podejmie to mu się udaje.Ja mam bardzo niskie poczucie wartości-on-wysokie. I tak by można przeciwstawiać wiele rzeczy.Sporo nas też łączy, zainteresowania, poglądy na świat, system wartości...Ale jednak te różnice strasznie nam przeszkadzają, często się kłócimy..Ostatnio mam wrażenie, że Tż również stał się bardziej nerwowy, mam mniej wyrozumiałości jeśli chodzi o moje doły itp...W dodatku nie mam wcale ochoty na seks, o co też ma do mnie pretensje i boję się, że w końcu mnie zdradzi...Chociaż to nie ten typ faceta, ale jednak to facet;/. Wiele osób mi daje do zrozumienia, że taki związek może nie mieć przyszlości, ale my z Tżem się kochamy...Jest to trudna miłość, nie uskrzydla-a wręcz przeciwnie-mam wrażenie, że nas niszczy-ale jednak to milość...Nie wiem co mam robić, nie wyobrażam się z nim rozstać, a jednak jest to myśl coraz częstsza..Już sama nie wiem czy przeciwieństwa się przyciągają czy odpychają, bo ja przecież kocham Tż za to, że jest inny...Proszę, napiszcie jak to u was jest, czy wy jesteście dopasowane ze swoimi facetami? Czy taki związek może mieć sens, czy po założeniu rodziny sytuacja się nie pogorszy? Jestem załamana..przepraszam za tak długi wywód, ale musiałam się wyżalić bo bym oszalała;/

[kosmiteczka]

Napisane przez och

Ja jestem osobą nerwową, kłótliwą, wrażliwą on-spokojny, pozytywnie nastawiony, człowiek sukcesu-czego się podejmie to mu się udaje.Ja mam bardzo niskie poczucie wartości-on-wysokie. I tak by można przeciwstawiać wiele rzeczy.Sporo nas też łączy, zainteresowania, poglądy na świat, system wartości...

o rany, jakbym czytała omnie i moim męzczyźnie...
coz, my mielismy trudne chwile bywalo ze przez tydzien lub dluzej codziennie byly kłotnie, okropnie wyniszczajace kłótnie nas oboje od srodka...
ale szybko zapominalismy, wracała sielanka... choc czasem mam wrazenie, ze to przyzwyczajenie nas nuży (tez 4-letni staż), ze zycie jest takie szarawe... na poczatku bylo romantycznie, pieknie, motylew brzuchu i te sprawy... ale miłosc dojrzewa, my sie zmieniamy i ona sie zmienia...
nie wiem co Ci poradzic, bonie znam z bliska sytuacji... u mnie bynajmniej bywaja gorsze i lepsze chwile, obogu nam zdarzalo sie wątpić w sens związku...ale te chwile niebawem odchodziły w zapomnienie...
coz, jesli sytuacja bedzie sie utrzymywac bardzo dlugo, warto pomyslec o "wymianie" partnera... wiem jak ciezko Ci z tym by bylo, bo sama jestem 4 lata i ciezko wyobrazic sobie zycie bez tż... ale jesli taki stan trwa za długo i jest wyniszczajacy dla Was obojga... zrobisz co Ci serce podpowie

[och]

Napisane przez kosmiteczka

o rany, jakbym czytała omnie i moim męzczyźnie...
coz, my mielismy trudne chwile bywalo ze przez tydzien lub dluzej codziennie byly kłotnie, okropnie wyniszczajace kłótnie nas oboje od srodka...
ale szybko zapominalismy, wracała sielanka... choc czasem mam wrazenie, ze to przyzwyczajenie nas nuży (tez 4-letni staż), ze zycie jest takie szarawe... na poczatku bylo romantycznie, pieknie, motylew brzuchu i te sprawy... ale miłosc dojrzewa, my sie zmieniamy i ona sie zmienia...
nie wiem co Ci poradzic, bonie znam z bliska sytuacji... u mnie bynajmniej bywaja gorsze i lepsze chwile, obogu nam zdarzalo sie wątpić w sens związku...ale te chwile niebawem odchodziły w zapomnienie...
coz, jesli sytuacja bedzie sie utrzymywac bardzo dlugo, warto pomyslec o "wymianie" partnera... wiem jak ciezko Ci z tym by bylo, bo sama jestem 4 lata i ciezko wyobrazic sobie zycie bez tż... ale jesli taki stan trwa za długo i jest wyniszczajacy dla Was obojga... zrobisz co Ci serce podpowie

Na początek bardzo dziękuje za odzew Choć na chwilę przestałam się czuć jak związkowe UFO, że nie jestem sama...Bo wokół mnie same idealne, sielankowe pary, które świetnie się rozumieją...
Wiem, że cieżko jest ocenić ten związek na podstawie postów.To wszystko jest bardzo skomplikowane.Ale tak jak pisałaś-miłość dojrzewa, to nei są rozpowszechniane w świadomości ludzi wieczne amory, motyle w brzuchu i zapatrzenie jak w obrazek.To już daaawno mamy za sobą. Tak jak u Ciebie-raz jest dobrze, a raz źle, choć zdecydowanie częściej jest źle...Wkurzam się na Tż i myślę, że mam powody, chociaż złą jakość związku zwalam na siebie-to ja dążę do kłótni, to ja ciągle go proszę o pomoc, obciążam problemami, marudzę, narzekam...Tż to wszystko znosi, choć widzę, że jego cierpliwość się wyczerpuje.ZA dowód miłości uważam to, że wciąż ze mną jest, niejeden by już dawno zwinął manatki...Ale kurcze, Tż sprawił, że moja zawsze niska samoocena stała się jeszcze niższa.On cięgl odnosi sukcesy a ja porażki.Weim, że powinnam się cieszyć z jego sukcesów, ale w momencie, kiedy mi kiepsko idzie nei jest to łatwe.A najgorszy jest mój masochizm, kiedy myślę, że z inną kobietą byłoby mu lepiej. Patrze na jego koleżanki i myślę, że z każdą z nich byłby o niebo szczęśliwy niż ze mną. Albo projektuję sobie w wyobraźni piękna długowłosą, przebojową brunetkę, która jest zawsze wesoła...I jestem pewna że Tż też o takiej myśli, że widzi wszystkie moje wady. Bo taka brunetka do niego pasuje, a ja jestem "za małym butem na za dużą stopę..."
Tak mi źle........

[kosmiteczka]

eeee chyba troszke przesadzasz u mnie jest troszke inaczej, bo ja gdy poznalam tż mialam bardzo niska samoocene- uwazałam sie za beznadziejna szara mysz, niczym nie wyrozniajaca sie zwykla dziewczyne, nieprzebojowa, bez poczucia humoru. od kiedy go poznałam, moje zycie bardzo sie zmienilo- on pomogl mi uwierzyc w siebie! zawsze bylam bardzo niesmiala w towarzystwie, teraz co prawda dusza towarzystwa nie jestem, ale jest o wiele lepiej, jestem smielsza w kontaktach z innymi... generalnie zaczelam bardziej wierzyc w siebie, przestalam przejmowac sie glupotami... on podchodzi do zycia tak "na luzie" i ja tez sie tego pomalu ucze- po co plakac, przejmowac sie bzdurami jak i tak to w niczym nie pomoze. po porazce trzeba wstac otrzasnac sie i pomyslec realnie, wymyslec jakies rozwiazanie! no ale troche odeszlam od tematu;p
powiem Ci tak, jak długo juz sie utrzymuje taki stan o jakim mowisz? bo u nas byly nawet miesiace, ze tydzien sie klocilismy codziennie, pozniej 2 dni przerwy i od nowa, po prostu masakra... nie jestesmy aniolami, nas tez ponosza nerwy, szczegolnie mnie- ja zaraz placze, rozpaczam, dramatyzuje. oczywiscie w klotniach az leje sie jadem ode mnie- delikatnie mowiac bywam niemiła i złosliwa jedza. powoli sie tego staram oduczyc- bo wiem, jak to rani tż. byly dni, ze tak jak Ty łapalam doły, nie wierzylam w siebie- zreszta i do tej pory tak jest, ale juz coraz rzadziej. Musisz uwierzyc w siebie, podchodzic do zycia na luzie, z dystansem- to jest gwarancja sukcesu! patrz na tż i ucz sie od niego, staraj sie podchodzic do zycia jak on- nie przejmuj sie porazkami... moze porozmawiaj z tż szczerze o tym co czujesz- ze czesto czujesz sie zdolowana, nie masz sił by zyc, nie wierzysz w siebie i stad Wasze kłotnie, jakos musisz odreagowac. Jestem pewna, ze jak z nim szczerze pogadasz to bedzie chciał Ci pomoc!

[och]

Jeszcze raz dziękuję za wsparcie
Faktycznie, od mojego Tżta baaardzo duzo bym się mogła nauczyć.
Stan taki jest w zasadzie od początku, raz jest tylko lepiej, a raz gorzej. Ja również bywam bywam niemiłosiernie złośliwa-a w dodatku często z naprawdę byle powodu, albo co gorsza-bez powodu. Tż stara się unikać klótni, ale ostatnio coraz częściej "podnosi rekawicę" i kłóci się ze mną w równie jadowity jak ja sposób. Tylko, że - teraz sobie to uświadomiłam-85% kłótni wywołuję ja. Nie mam uległego usposobienia, jak mi się coś nie podoba to zaraz reaguję. No i ciężko mi dogodzić...Ech, w sumie to cała wina leży po mojej stronie, gdybym się zmieniła, byłoby OK.
Hehe, wyszło na to, że mam doła przez siebie, a nie przez faceta ;P

[LifeIsSoSad]

jezus maria .
!!!!

aż mi sie nie chce wierzyc w to co się dzieje...

2 dni temu po raz pierwszy od jakiegos roku spotkałam sie, całkiem przypadkowo z pewnym chłopakiem. ogolnie znamy sie ze 2 lata, ale bardzo rzadko sie widywalismy. zawsze mi sie podobał , wiem że ja mu też ale miał dziewczyne przez cały ten czas rozstali sie ponad tydzień temu :/
i tak jakos sie złożyło ze pojechalismy pod domki na 2 dni, tzn 5 naszych znajomych , on i ja. i, chociaz nie moge w to uwierzyć, ale
przez te 3dni i 2 noce jakies 70% czasu spedzilismy razem, sami, całowalismy sie, spalismy w jednym łóżku (ale bylismy grzeczni ) ze 2 godziny temu mnie odwiózł do domu, ma sie odezwac bo moje ciuchy zostały jeszcze u niego i ma mi je dowieźć
nie potrafie wgl uwierzyc w to co czuje, nie moge nic przełknąc mimo ze jest mi słabo z głodu, kurde caly czas czekam na telefon, wariuje z nerwów, wyobrażam sobie że zaraz przyjedzie i powie ze to była pomyłka że bla bla bla wraca do swojej ex i to koniec. oszalałam! boże
co sie ze mna dziejeeeeeeeeeeeeeeeeeeee eeeeeeeeeee ja sie nie zakochuje łatwo, jestem wymagająca w stosunku do facetów, i naprawde rzaaaaadko mam takie stresy, dlatego jestem kompletnie przerazona

[irie18*]

no symptomy zakochania jak nic
melduje sie dzis na tym niewesolym watku do rodziny mojego TZ przyjechali goscie tzn rodzina z dwoma corkami i on ma pelnic role ,,zabawiacza" ich. tzn taka role zlecili mu rodzice. przychodza na kolacje sa on na spedzic z nimi troche czasu, pogadac itp. cholernie mi sie to nie podoba. siedze teraz i sie zastanawiam co oni robia, o czym gadaja, jak te dziewczyny wygladaja itp powiedzcie mi czy ja jestem nienormalna i przesadzam??

[kosmiteczka]

eee daj spokoj przeciez to tylko rodzina. na pewno nie zamknal sie z nimi sam w pokoju i nie flirtuje. przesadzasz

[irie18*]

tzn akurat mzoliwe ze jest z nimi sam w pokoju bo mowil ze rodzice prosili go zeby troche z nimi pogadal, pokazal im jakies zdjecia czy muzyke(ma duza kolekcje plyt). ufam mu wiec nie sadze zeby flirtowal ale wiecie zawsze jest to ziarenko niepewnosci

[kosmiteczka]

ale to tylko rodzina nie martw sie, bo w niczym to nie pomoze idz zrob sobie relaksujaca kapiel, maseczke, poczytaj ksiazke- zajmij sie soba

[kamisha]

Hej. ja mam doła od jakis 2 lat..
tak po prostu zakochałam się w kimś nie dla mnie on żyje innym światem kocha muzyke,zabawe i swój squad... Wiem ,że nigdy z nim nie bede przez rok i chyba nawet wiecej się starałam i nic., a teraz każdego chłopaka odbieram jako kogoś nie podobnego do Łukasza..
Nie potrafię być z nikim..
Jesli już zaczynam z kimś kręcić wycofuje sie..

[moodygirl]

Napisane przez kamisha

Hej. ja mam doła od jakis 2 lat..
tak po prostu zakochałam się w kimś nie dla mnie on żyje innym światem kocha muzyke,zabawe i swój squad... Wiem ,że nigdy z nim nie bede przez rok i chyba nawet wiecej się starałam i nic., a teraz każdego chłopaka odbieram jako kogoś nie podobnego do Łukasza..
Nie potrafię być z nikim..
Jesli już zaczynam z kimś kręcić wycofuje sie..

Kiedyś przeżywałam coś podobnego. Nawet imię miał to samo również strasznie mi się podobał, z tą różnicą, że w końcu do niego dotarłam, spotykaliśmy się przez jakiś czas, zapowiadało się na związek a później się urwało, nie z mojej winy..
przez rok żyłam tym uczuciem. zamknęłam sie całkowicie na innych chłopaków..żyłam czymś, co istniało tylko w mojej głowie, bo go przecież już nie było w moim świecie.
Problem polega na tym, że idealizuje się kogoś kogo nie można mieć. znasz go w ogóle? może wcale nie jest taki super, na jakiego wygląda. często faceci tracą przy bliższym poznaniu, niestety.

nie można żyć marzeniami i własnymi urojeniami.
tracisz życie i swój cenny czas, który mogłabyś spędzić z kimś, kto zasługuje na Ciebie.
[ja tak zrobiłam - po prostu kiedy pojawił się ktoś , kto się zainteresował mną, podeszłam do tego jak do szansy, aby coś zmienić w moim życiu. no i się udało.. a że i ten okazał się dupkiem to już inna bajka ]

zmień swój tok myślenia i zobaczysz, że wiele się zmieni

[paula-zla]

Mam doła od wczoraj - rozstaliśmy się z TŻ.

[moodygirl]

Napisane przez paula-zla

Mam doła od wczoraj - rozstaliśmy się z TŻ.

mnie dzisiaj też to czeka
ale będzie dobrze przecież musi!

[milejdi]

.

[ewcia_k_88]

jeżeli tak daleko się posunął to zostaw go i nie dołuj się.... widać nie zaslużyl na miłość...


ja mam doła bo w sobote kuzynka ma wesele chciałam iść z moim TŻ, ale on jest w wojsku i prawdopodobnie nie dostanie przepustki... nie wiem co robic, bo nie chce iśc bez niego, ale nie chce też odwalać, bo to moja rodzina jednak... mam takiego dola że szok. a wojska nienawidze!!!!!!!!!!

[milejdi]

.

[ewcia_k_88]

wracaj do rodziców!
mialam faceta kiedyś który byl agresywny. kiedy raz spróbował mnie uderzyc odeszlam i do dzis dziekuje bogu! nie patrz na to co czujesz bo jesli raz to zrobił- to zrobi wiele razy! możesz być prawie pewna... przemyśl to, bo nie warto niszczyć sobie życia i zdrowia....

[LifeIsSoSad]

dobra dziewuszki moje
potrzebuje Waszej pomocy.


spotykam się z chłopakiem, 3 lata starszy, wszystko niby jest cacy, planujemy wspolny wyjazd pod domki, on mi pisze dużo esków, takie pierdołki że o mnie myśli itp bardzo mi sie podoboa, zalezy mi na nim, chyba na poprzedniej stronie w tym wątku pisałam, że to tak nagle się stało to całe nasze spotykanie się.

ale jest jedno ale, ktore nie daje mi spokoju. on chodził 4 ,5 roku z dziewczyna, rozstali się 2 tyg temu. zwierzał mi sie na jej temat jeszcze zanim cokolwiek miedzy nami sie stało, mówił ze to juz nie miłosc a przyzwyczajenie, że ona go nudziła, nie lubila jego kumpli, a wczesniej nasz wspolny kolega jeszcze mowił że ona była taka ze mu na wszystko pozwalala bla bla bla.
ja jestem innym typem dziewczyny
i mimo ze wszystko jest ok, to czasem strasznie sie boje że on jednak do niej wróci ;/ albo że niedługo mi powie że nie jest jeszcze gotowy na związek.

i nie wiem jak mam go traktowac. czy troszke jak przyjaciela, pozwolic mu sie wygadac, i nie spieszyc sie z niczym, nie stawiac mu na razie żadnych duzych wymagań itp.


znam przypadki paru par, ktore zaczeły byc ze sobą krótko po tym jak jedno z nich zerwało z kims innym po długim związku, i są szcześliwi. dodaje mi to otuchy, ale te moje głupie obawy nie daja mi spac w nocy. :P

[La Monica]

Dołaczam do "dołowców' - mam ciche dni z TŻtem Nawet jak padnie jakieś słowo to ... foch....ech...dawno już tak kijowo nie było (od 3 lat?) Czuję się nieadorowana, niezrozumiana, samotna, jak przedmiot....





LifeIsSoSad daj mu trochę czasu, niech się wygada 4 lata to długo, więc musisz go obserwować czy przypadkiem w niektórych momentach nie zaczyna mu brakować "byłej" i starać się aby się z Tobą dobrze bawił aby o niej zapomniał Ja chyba najbardziej bym się bała że "ja' jestem tylko "chwilową odmianą" dla niego... pobawi się i porzuci ale nie ma co się przyjmować na zapas nie każdy facet to świnia I każdy ma inny charakter, a jego nie znamy więc sama go musisz wyczuć Powodzenia

[LifeIsSoSad]

Napisane przez La Monica

LifeIsSoSad daj mu trochę czasu, niech się wygada 4 lata to długo, więc musisz go obserwować czy przypadkiem w niektórych momentach nie zaczyna mu brakować "byłej" i starać się aby się z Tobą dobrze bawił aby o niej zapomniał Ja chyba najbardziej bym się bała że "ja' jestem tylko "chwilową odmianą" dla niego... pobawi się i porzuci ale nie ma co się przyjmować na zapas nie każdy facet to świnia I każdy ma inny charakter, a jego nie znamy więc sama go musisz wyczuć Powodzenia

dziekuje nie no staram się jak moge żeby mu jej nie brakowało
no ja tez sie boje tego o czym Ty mówisz, ale z tego w jaki sposób on sie zachowuje to wywnioskowac mu można ze jak zabawke mnie nie traktuje zalezy mu. wgl to ze był z nia 4 lata dobrze o nim świadczy, on ma 21 lat, nie każdego w tym wieku stać na takie coś i to mi sie podoba, ale czasem jak sie zamyśli to mi głupie mysli do głowy przychodzą :P

[nadia07]

Napisane przez LifeIsSoSad

dobra dziewuszki moje
potrzebuje Waszej pomocy.


spotykam się z chłopakiem, 3 lata starszy, wszystko niby jest cacy, planujemy wspolny wyjazd pod domki, on mi pisze dużo esków, takie pierdołki że o mnie myśli itp bardzo mi sie podoboa, zalezy mi na nim, chyba na poprzedniej stronie w tym wątku pisałam, że to tak nagle się stało to całe nasze spotykanie się.

ale jest jedno ale, ktore nie daje mi spokoju. on chodził 4 ,5 roku z dziewczyna, rozstali się 2 tyg temu. zwierzał mi sie na jej temat jeszcze zanim cokolwiek miedzy nami sie stało, mówił ze to juz nie miłosc a przyzwyczajenie, że ona go nudziła, nie lubila jego kumpli, a wczesniej nasz wspolny kolega jeszcze mowił że ona była taka ze mu na wszystko pozwalala bla bla bla.
ja jestem innym typem dziewczyny
i mimo ze wszystko jest ok, to czasem strasznie sie boje że on jednak do niej wróci ;/ albo że niedługo mi powie że nie jest jeszcze gotowy na związek.

i nie wiem jak mam go traktowac. czy troszke jak przyjaciela, pozwolic mu sie wygadac, i nie spieszyc sie z niczym, nie stawiac mu na razie żadnych duzych wymagań itp.


znam przypadki paru par, ktore zaczeły byc ze sobą krótko po tym jak jedno z nich zerwało z kims innym po długim związku, i są szcześliwi. dodaje mi to otuchy, ale te moje głupie obawy nie daja mi spac w nocy. :P

ja bym byla bardzo ostrozna, bo 2 tygodnie to bardzo krotko, a tylko tyle minelo od ich rozstania.
po 1 ) mezczyzni maja takie cos w sobie, ze po rozstaniu szybko zaczynaja spotykac sie z innymi dziewczynami i to nie tyle szukaja milosci, ile tylko chca zagluszyc tesknote za byla, w jakis sposob zapomniec.
po 2 ) czuje sie jakbym byla po drugiej stronie (tej jego bylej ) bylismy razem 5 lat, on tez ma 21 lat, Tez nie lubilam jego kolegow, byc moze tez go nudzilam.. ogolnie inne swiaty.
Ciagle zrywalismy i schodzilismy sie z moim exem.. Bywalo tak ze on juz z kims krecil (jak nie bylismy dluzszy czas - "dluzszy",bo chodzi tylko o miesiac) zaczynal do mnie pisac, chciec mnie odzyskiwac.. i dopoki nie mial pewnosci ze jestem na tak.. nie zrywal kontaktu chyba z tamta inna "kolezanka".
Wiem ze to brzmi strasznie.. i moje nastawienie jest pesymistycznie..ale uwazaj mimo wszystko
Po tamtym zdarzeniu wrocilam do exa, teraz nie jestesmy razem 2 miesiace.. On jeszcze chcial byc ze mna.. ja sie zaparlam
Tydzien temu spotkalam go - tzn on czekal na mnie.. mowil mi takie teksty :
jaka to nie jestem wartosciowa, ze nikogo lepszego nie poznal, ze mysli o seksie ze mna i inne takie..
i wiesz o czym ja pomyslalam ? "Ciekawe co na takie cos powiedzialy by jego nowe kolezanki z ktorymi kreci, (bo zapewne juz z jakimis flirtuje)".
Dla mnie takie slowa nie byly czysto kolezenskie, dla niego byc moze tak

poprostu badz ostrozna czas czas czas

[LifeIsSoSad]

Napisane przez nadia07

ja bym byla bardzo ostrozna, bo 2 tygodnie to bardzo krotko, a tylko tyle minelo od ich rozstania.
po 1 ) mezczyzni maja takie cos w sobie, ze po rozstaniu szybko zaczynaja spotykac sie z innymi dziewczynami i to nie tyle szukaja milosci, ile tylko chca zagluszyc tesknote za byla, w jakis sposob zapomniec.
po 2 ) czuje sie jakbym byla po drugiej stronie (tej jego bylej ) bylismy razem 5 lat, Tez nie lubilam jego kolegow, byc moze tez go nudzilam.. ogolnie inne swiaty.
Ciagle zrywalismy i schodzilismy sie z moim exem.. Bywalo tak ze on juz z kims krecil (jak nie bylismy dluzszy czas - "dluzszy",bo chodzi tylko o miesiac) zaczynal do mnie pisac, chciec mnie odzyskiwac.. i dopoki nie mial pewnosci ze jestem na tak.. nie zrywal kontaktu chyba z tamta inna "kolezanka".
Wiem ze to brzmi strasznie.. i moje nastawienie jest pesymistycznie..ale uwazaj mimo wszystko
Po tamtym zdarzeniu wrocilam do exa, teraz nie jestesmy razem 2 miesiace.. On jeszcze chcial byc ze mna.. ja sie zaparlam
Tydzien temu spotkalam go - tzn on czekal na mnie.. mowil mi takie teksty :
jaka to nie jestem wartosciowa, ze nikogo lepszego nie poznal, ze mysli o seksie ze mna i inne takie..
i wiesz o czym ja pomyslalam ? "Ciekawe co na takie cos powiedzialy by jego nowe kolezanki z ktorymi kreci, (bo zapewne juz z jakimis flirtuje)".
Dla mnie takie slowa nie byly czysto kolezenskie, dla niego byc moze tak

poprostu badz ostrozna czas czas czas

no gdyby to ona z nim zerwała to na pewno bym sie w to nie ładowala.
ale to on ją zostawił, ona do niego pisze i chce wrócic , pokazywał mi te esy nawet sie o to pokłocilismy, i ja mu powiedzialam że ma sobie już isc, nie chce mi sie z nim rozmawiac. poszedł... za 2 minuty wrócił i znowu pytał co jest, rozmawial ze mną. on mówi jej NIE, cały czas twierdzi ze nie chce z nią być. wiem, że powinnam być ostrożna, ale wiesz co, tak mnie jakos trzepneło, od daaawna tak sie nie czułam przy kims. no boje się , nie da się ukryc, ale chcialabym zeby cos z tego było świetny z niego chłopak.