2018-05-21, 20:39 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 299
|
Bycie "domatorką"
Hej dziewczyny!
Ostatnio kilka razy trafiłam na forum na pogardzający sposób odnoszenia się do osób, które po prostu lubią siedzieć same ze sobą w domu. Nie będę przytaczać dokładnych wątków, bo już dokładnie nie pamiętam, a znalezienie dokładnego postu zajęłoby wieki. Chodziło mniej więcej o to, że: 1. Współlokator, który rzadko wychodzi z domu nie ma w ogóle życia towarzystkiego. W domyśle - współczujmy go, bo nie ma znajomych. 2. Dziewczyna, która jest domatorką jest nudziarą, nie jest interesująca więc nie znajdzie partnera. To takie dwa główne wątki, które rzuciły mi się w oczy. Teraz do rzeczy. Jak Wy do tego podchodzicie? Czy jesteście domatorkami (tudzież pewnie pokrywa się to z introwertyzmem, ale nie jestem w 100% pewna )? Jeżeli tak, to jak czujecie się postrzegane przez resztę społeczeństwa? Jeżeli nie, to jak postrzegacie takie osoby? Mi osobiście najbardziej doskwierało to w okresie szkolnym. Nigdy nie byłam silna w budowaniu relacji międzyludzkich Co prawda miałam jakieś tam koleżanki, ale one często miały inne znajome np. poza szkołą i to z nimi spędzały czas poza szkołą. Przez całe dzieciństwo miałam ogromny stres z tym związany, że wyda się że ja w sumie znajomych nie mam, a popołudnia i weekendy spędzam w domu. Oczywiście nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to nic złego, ale jako dziecko wiadomo jak to jest, czułam się nieswojo i odstawałam w tym względzie od rówieśników. Raczej nie byłam skora do jakichkolwiek aktywności poza-domowych Czasem kiedy przychodziła po mnie koleżanka na dwór, to mówiłam, że dzisiaj nie bo za zimno, za gorąco, za pochmurno Ostatecznie przestała przychodzić. Potem zaczęłam spotykać się z moim byłym, a on niestety był bardziej ekstrawertyczny ode mnie. Stwierdziłam, ze spoko możesz sobie chodzić na imprezy, nie musisz ze mną siedzieć. Schody zaczęły się, kiedy zaczynał zabierać mnie do znajomych, "bo chcą mnie poznać"... Nie wiem, czy też tak macie, ale dla mnie spędzanie czasu wśród ludzi niewiele różni się od np. siedzenia w pracy. Tzn. czuję się zmęczona i gdybym cały weekend miała spędzić wśród ludzi to tak jakbym wcale nie miała weekendu. Nie wiem, czy rozumiecie Bedąc na erasmusie- czego BARDZO żałuję, też nieczęsto udzielałam się towarzysko. A szkoda, bo to był czas na pozawieranie jakichś znajomości międzynarodowych. No, ale tego już nie wrócę. Teraz pracując już zawodowo, jestam na etapie gdzie wiele osób się żali, że znajomi się rozjechali, pozakładali rodzinę a oni czują się w związku z tym samotnie. A ja ? Czuję ulgę bo nikt nie ma czasu ani głowy do tego, żeby zwracać uwagę czy ja mam znajomych poza pracą (oczywiście, że poza TŻ nie ), czy wychodzę z domu czy nie. A nawet gdy ktoś się podpytuję, to mówię szczerze, że taki kontakt z ludźmi (siedzę z kilkoma w niedalekiej odległości, ze słuchawkami na uszach i porozumiewamy się przez czat skype ) wystarcza mi w zupełności. Poza wychodzeniem do pracy, sklepu, pobiegać i ewentualnie gdzieś do restauracji czy na spacer z TŻ, to z domu nie wychodzę. Na żadne konferencje, koncerty, mitingi i inne aktywności, o których pewnie nie mam pojecia W KOŃCU czuję, że żyję w zgodzie ze sobą. Zajęło to spoooooro czasu. Najgorsze są włąśnie te lata dzieciństwa/młodzieńcze, kiedy społeczeństwo nakazywało być ekstrawertykiem, bo inaczej jest się dziwakiem (wiem, że przecież mogłam nie ulegać takiej presji, tylko jako dziecko czy nastolatka raczej mało ma się jakiejś autorefleksji), podczas gdy ja tak naprawdę wolałam być sama. Często było to bardzo nieświadome. Tzn. nie lubiłam być sama, bo czułam się inna od róweśników, podczas gdy taka jest moja natura. Całe szczęście obecny TŻ jest introwertykiem <3 (w mniejszym stopniu domatorem ) i doskonale rozumie (a nie tylko przyjmuje do wiadomości), że nie potrzebuję wychodzić do ludzi, że lubię posiedzieć w swoich czterech ścianach i że nie jest to nic dziwnego. Ja też rozumiem, jak po całym tygodniu pracy nie chce ze mną siedzieć do późnej nocy, bo woli wrócić do siebie i być sam. Czy macie podobne przemyslenia/doświadczenia/obserwacje? Zapraszam do dyskusji |
2018-05-22, 09:13 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Najbardziej relaksujący czas to dla mnie siedzenie w domu. Sama. Czasem tz jedzie do polski, ja zostaję i jest swietnie.
Naprawdę, ludzie, którzy maja podejście o jakim mówisz, nie potrafią siedzieć z samym soba. Dla mnie byłoby to przytłaczające, nie miec takiego połączenia. Niektórzy musza koniecznie gdzieś iść, z kimś rozmawiać itd. No i spoko. Rzeczywiście panuje taki pogląd, ze osoby siedzące w domu duzo, bo po prostu lubią - sa nudne, nie lubiane itd. W pewnych przypadkach to z pewnością prawda. Ale czy wsród osob towarzyskich nie znajdzie się nikt nudny? Cała masa. Nie wiem dlaczego w ogóle ludzie się tak nad tym skupiają. Problemów z życiem towarzyskim nie mam, różni sie jedynie tym, ze mam rzadsza ochotę w nim uczestniczyć. |
2018-05-22, 09:16 | #3 | |||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Normalnie, osobowość/upodobania jak każde inne. |
|||
2018-05-22, 09:36 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 684
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Ja jestem pół na pół, uwielbiam siedzieć w domu, to mnie najbardziej relaksuje, ale z drugiej strony niektóre weekendy całe spędzam ze znajomymi na grillach/imprezach/posiadówach itd
Jednak nigdy bym nie pomyślała, że jak ktoś lubi spędzać czas w domu, to z automatu jest nudny i ma nudne życie Nie lubię generalizowania, a to jest piękny przykład... Znam mega nudnych ludzi, którzy potrafili przychodzić na każdą imprezę, więc...
__________________
142 - 2015 115 - 2016 125 - 2017 125 - 2018 13 - 2019 LC Kanał książkowy na YT: Thejoanstark |
2018-05-22, 11:03 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 402
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Ja staram się zachować równowagę. Lubię zarówno spędzać czas w domu, jak i wychodzić do ludzi.
O domatorach nie myślę nic Nie mam w zwyczaju dopytywać się ludzi, co robią w wolnym czasie czy po pracy. Mamy swój krąg znajomych z którymi się spotykamy, nowe osoby to rzadkość. Natomiast nie utrzymuję relacji z ludźmi via internet, a którzy chcą się spotkać raz na rok. Nie pasuje mi to po prostu. Oczywiście mam na myśli osoby mieszkające w tym samym mieście, bo z koleżanką z Austrii widuje się jak tylko jest w Polsce czyli właśnie średnio raz/dwa razy do roku |
2018-05-22, 11:08 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 11 903
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Tak, po paru intensywnych dniach w pracy/na uczelni potrzebuję odreagowania i pobycia samej ze sobą w domu. Wtedy czuję, że odpoczywam i relaksuje się. Nie mam wielu bliskich znajomych, ale się tym nie przejmuje, wystarczy mi to co mam i spotkanie się raz na jakiś czas.
Ludzie czasem się dziwią, że mimo wypracowanego etatu nie chcę wziąć dodatkowego dnia pracy - "a co będziesz w domu siedzieć? Co Ty w nim robisz?" Ehm pozostaje mi odpowiedzieć, że mam swoje zajęcia i uciąć temat. Mam to szczęście, że TŻ też lubi swój domek więc żadne drugiego nie wyciąga Wysłane z mojego SM-G935F przy użyciu Tapatalka |
2018-05-22, 12:48 | #7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4 361
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Gdybym mogła, w ogóle nie wychodziłabym z domu. Jedynie do pracy jest wskazane, żebym chodziła, bo w domu nigdy bym się nie zmobilizowała.
Ja nawet każy urlop, wakacje spędzałam i spędzam w domu, bo nie lubię wyjeżdżać, co powoduje zdziwienie u ludzi i wypytywania dlaczego. A ja nie mam ochoty się z tego tłumaczyć, bo kiedyś się tłumaczyłam i to powodowało jeszcze więcen pytań. Nie mam presji, że urlop bez wyjazdu to czas stracony, ale wkurza mnie to że jako osoba niewyjazdowa mój urlop musi być podporządkowany wyjazdowym, bo ja przecież mogę wziąć kiedy komuś innemu pasuje. Znajomych staram się szukać w internecie, ale z miernym skutkiem. W realu nie mam sznas na znajomości. Tż nie mam. Ja chyba wg niektórych mam nudne życie. Nie mam żadnej pasji, lubię oglądać tv, leżeć na kanapie, oglądać stroje i kosmetyki w internecie. Nic specjalnego, interesującego. Ale ja to lubię. Zatem chyba powielam stereotyp domatora-introwertyka-nudziarza Edytowane przez 4bf691ac28ce4b7c42a5e5e37940d2d92e088cdd_611061f254610 Czas edycji: 2018-05-22 o 12:49 |
2018-05-22, 14:28 | #8 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: z nad zachodniej granicy
Wiadomości: 1 032
|
Dot.: Bycie "domatorką"
To ja i mój TZ mamy zupełnie odwrotnie, uważamy, ze dom jest tylko do spania, a nie spędzania w nim czasu. Mój TZ naprawdę w domu tylko sypia, dużo pracuje, a jak ma wolne to od razu gdzieś wychodzi, nawet posiłków w domu się u nas praktycznie nie jada . Mi w tygodniu nie zawsze się chce gdzieś iść po pracy, zwłaszcza w zimie, wtedy w domu siedzę na necie, czy książkę poczytam. Ale w weekend przeważnie koło południa wychodzimy, wracamy w nocy, dużo jeździmy na wycieczki, weekendy, i to znajomych im więcej, tym lepiej, mój TZ organizuje czasem taki wycieczki nawet na 30 osób ( sami znajomi i znajomi znajomych ). Od lat nie spędziłam weekendowego popołudnia w domu, a za młodu to też jak byłam chora, albo wypadało boże narodzenie ( teraz nawet świąt nie spędzamy w domu z rodzinami, tylko w górach ze znajomymi , bo w domu to zawsze bardzo nudno man było ). I ja gdybym nie wyszła w weekend, tylko siedziała w domu, to nie byłabym wypoczęta, nie czułabym, ze miałam wolne 2 dni. Już chyba wolałabym iść do pracy, przynajmniej coś się dzieje i pogadać można
|
2018-05-22, 14:43 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 849
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Kiedyś byłam dużą domatorką. Kiedy koleżanki chciały wyjść, to ja już miałam w głowie, jaką tym razem wymówkę wymyślić. Nie za bardzo one rozumiały ten mój sposób bycia. Jednak od jakiegoś czasu stałam się bardziej towarzyska. Nadal lubię siedzieć w domu, ale już nie tak często jak kiedyś. Staram się zachować równowagę.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by martwić się, co inni o Tobie powiedzą. Po prostu rób to co kochasz, baw się dobrze i daj ludziom kolejny temat do rozmów. |
2018-05-22, 18:00 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 463
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Mnie w okresie nastoletnim spotkało dużo przykrości z tego powodu. Ciągłe pytania, czy mam chłopaka, a czemu nie mam, a co robię w weekend, ale jak to nie idę ze znajomymi na koncert, ale jak to nie mam z kim, jak chcę to znajdę chętnych, ale jak to nie chcę, ale dlaczego marnuję najlepsze lata młodości siedząc w domu i inne przykre rzeczy. Jako małolata byłam wrażliwa na tym punkcie, bo serio myślałam, że coś jest ze mną nie tak - no bo przecież wszyscy tak mówili. Jak raz na ruski rok się zmusiłam do częstszej aktywności towarzyskiej, to było mi jeszcze gorzej. Byłam zmęczona, niezadowolona i wtedy naprawdę miałam poczucie straconego czasu, brakowało mi czegoś. Teraz jestem starsza i zwisa mi to. Nie rozumiem, jak można wmawiać komuś, że jest nieszczęśliwy, bo nie żyje tak jak inni wbrew sobie. No nic tylko ze współczuciem pogłaskać po główce i wysłać do psychiatry.
Teraz zresztą też niektóre osoby się odwróciły ode mnie. Bo jak można nie chcieć jechać na erasmusa? Przecież to takie fantastyczne! Poznawanie nowych ludzi! Imprezy codziennie! No wow, ale zachęta... Znajomi chłopaka ciągle się spotykają a to na filmy, a to na gry, a to na jeszcze coś praktycznie co tydzień albo i częściej i ja się zastanawiam, skąd oni biorą na to czas i energię. Pracują, nieraz dorabiają, mieszkanka mają czyściutkie, gotują i jeszcze chce im się i mają czas na takie bzdety. Rozumiem raz na dwa tygodnie, ale częściej niż raz na tydzień w tej samej ekipie to dla mnie trochę za dużo, mimo że lubię tych ludzi i że zawsze dobrze się z nimi bawię. Weekend spędzony w pełni towarzysko to miły weekend, ale zupełnie niewypoczynkowy. Muszę mieć w tygodniu chociaż jeden dzień sama ze sobą, ew. tylko z chłopakiem, żeby wypocząć. Oczywiście to nie znaczy, że cały dzień siedzę w domu, patrzę w ścianę albo tv czy wizaż i gniotę cellulit, ale idę na spacer, jeżdżę rowerem, coś tam sobie ćwiczę - aktywnie, ale sama. |
2018-05-22, 18:09 | #11 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 299
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Cytat:
Ja na erasmusa pojechałam. Byłam na jednej imprezie i jeden raz w pubie wieczorem Żadnych wielkich znajomości nie zawarłam, a też czułam przed wyjazdem presję, że powinnam tam codziennie imprezować. |
|
2018-05-22, 18:15 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Każdy może spędzać czas jak chce, ale:
1. Jak ktoś nie lubi wychodzić z domu, to faktycznie ma mniejsze szanse na poznanie faceta, przyjaciół czy kogokolwiek. 2. Nie wiem, jak wg ciebie ktoś ma życie towarzyskie, jeśli nie wychodzi z domu i nie lubi ludzi. 3. Niesamowicie mnie wkurzają takie wiecznie jęczące marudy, które tylko "nie, bo za ciepło", "nie, bo dzisiaj film na TVNie", itp. Jak ktoś nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, to niech nie utrzymuje, a nie wymyśla takie pierdoły. |
2018-05-22, 18:24 | #13 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Ja też najlepiej odpoczywam w domu i też potrzebuję sporo czasu w samotności - tak, jak dziewczyny wyżej, "odreagowuję" pracę albo intensywne spotkania towarzyskie. Oczywiście lubię też być z ludźmi, nie mam problemu z rozmową itp., ale jeśli myślę o odpoczynku, to to zawsze oznacza bycie w domu - inne zajęcia, jak spotkania ze znajomymi albo wyjazdy, to dla mnie kategoria "aktywność" (czyli w zasadzie to samo co praca albo szkoła).
Nudni są dla mnie ludzie którzy niczym się nie interesują i z którymi nie ma o czym pogadać, a nie ci, którzy wolą spędzać czas w domu albo na zewnątrz
__________________
Cytat:
|
|
2018-05-22, 18:45 | #14 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83733451] jeśli nie wychodzi z domu i nie lubi ludzi.
[/QUOTE] Nie wiem do czego konkretnie się odnosisz, bo jedno nie pociąga za sobą automatycznie drugiego. |
2018-05-22, 18:51 | #15 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8373401 1]Nie wiem do czego konkretnie się odnosisz, bo jedno nie pociąga za sobą automatycznie drugiego.[/QUOTE]
Chodziło mi ogólnie o sytuację, kiedy ktoś: - z domu wychodzi głównie do pracy i do sklepu, albo do pracy nawet nie - nie utrzymuje kontaktów towarzyskich żadnych - przebywanie wśród ludzi i rozmawianie go męczy - zwyczajnie nie lubi ludzi Nie jeden punkt z listy, tylko wszystkie razem. No po prostu jak ktoś nie utrzymuje kontaktów towarzyskich, to nie ma życia towarzyskiego. Nie wiem, jak mam to inaczej napisać. |
2018-05-22, 18:59 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 463
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83734196]Chodziło mi ogólnie o sytuację, kiedy ktoś:
- z domu wychodzi głównie do pracy i do sklepu, albo do pracy nawet nie - nie utrzymuje kontaktów towarzyskich żadnych - przebywanie wśród ludzi i rozmawianie go męczy - zwyczajnie nie lubi ludzi Nie jeden punkt z listy, tylko wszystkie razem. No po prostu jak ktoś nie utrzymuje kontaktów towarzyskich, to nie ma życia towarzyskiego. Nie wiem, jak mam to inaczej napisać.[/QUOTE] Też nie rozumiem, odnośnie czego to wtrącenie. To oczywiste, że taka osoba nie znajdzie sobie znajomych telepatycznie, ale jakie to ma znaczenie dla innych ludzi? |
2018-05-22, 18:59 | #17 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 2 130
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Można współczuć jemu, a nie "go".
Ja też jestem introwertykiem. Nie lubię imprez, imienin, kina itp., ale lubię podróże- zatem nie jestem domatorką. Bycie domatorką nie jest równoznaczne z byciem introwertykiem. Zimą z domu prawie nie wychodzę, bo nie lubię zimna - nie ma to nic wspólnego z tym, czy się lubi ludzi. I dalej- lubię ludzi, pracuję z ludźmi - codziennie innymi- ale po pracy wolę być sama. Stawiacie tu wiele tez bez pokrycia. P.S. Kontakty towarzyskie można utrzymywać przez tel, listy, maile, media społ. nie trzeba się spotykać w realu. Edytowane przez c794f3216fa96d344d93a9c8b507d0f47f8f8180_61da25c290477 Czas edycji: 2018-05-22 o 19:01 |
2018-05-22, 19:00 | #18 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Póki co to jako jedyna w tym wątku piszesz o nielubieniu ludzi, więc nie wiem do kogo Twój post się odnosił.
|
2018-05-22, 19:03 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 463
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83733451]
3. Niesamowicie mnie wkurzają takie wiecznie jęczące marudy, które tylko "nie, bo za ciepło", "nie, bo dzisiaj film na TVNie", itp. Jak ktoś nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, to niech nie utrzymuje, a nie wymyśla takie pierdoły.[/QUOTE] Ty też nie musisz utrzymywać kontaktu z takimi osobami. Jak ktoś się wykręca tak raz, drugi, to chyba oczywisty komunikat? |
2018-05-22, 19:06 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
|
Bycie "domatorką"
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8373433 6]Póki co to jako jedyna w tym wątku piszesz o nielubieniu ludzi, więc nie wiem do kogo Twój post się odnosił.[/QUOTE]
To samo pomyślałam Ja np jesli mam ochotę to nie mam problemu gdzieś wyjść z ludźmi (mam na myśli ze miałabym okazję) Po prostu nie wychodzę co tydzień, albo jak mam tylko czas. Nikt z moich znajomych nie odebrał tego jako wymówki zeby się z nimi nie zadawać hah, no ale to jest wlasnie to - znajomych się wybiera. Nie trzeba koniecznie się z kimś zadawać. :p Edytowane przez chwast Czas edycji: 2018-05-22 o 19:08 |
2018-05-22, 19:09 | #21 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 2 130
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Pisała o tym Noane.
|
2018-05-22, 19:11 | #22 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=c794f3216fa96d344d93a9c 8b507d0f47f8f8180_61da25c 290477;83734581]Pisała o tym Noane.[/QUOTE]
Mój post odnosił się do Noane. Zerknęłam, w międzyczasie pojawił się Twój, a ja jej posta nie zacytowałam. |
2018-05-22, 19:26 | #23 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 221
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Ja w domu bym się zanudziła,wszędzie mnie pełno a grafik ze znajomymi ustalam na przód z miesięcznym wyprzedzeniem żeby dla każdego znaleźć czas,uwielbiam koncerty,wypady latem nad jezioro,podróże,kiedyś imprezowałam co tydzień teraz już mi się aż tak nie chce,ciągle bym jadła na mieście czy spędzała czas w galerii handlowej,uwielbiam chodzić na rolki,rower czy basen,a jak jestem w domu sama bez ludzi i nie mam do kogo buzi odezwać czuję się bardzo zle
|
2018-05-22, 19:37 | #24 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Cytat:
Odnośnie tego, że jak ktoś nie wychodzi z domu, to nie ma życia towarzyskiego. Pisałam, że niech każdy sobie spędza czas, jak tam sobie chce. Nie zauważyłam, żeby to miało znaczenie dla innych ludzi, albo przynajmniej dla zdecydowanej większości, bo pomijam osoby, które w życiu muszą mieć kogoś, z kogo mogą się pośmiać. Cytat:
Jak się wykręca kilka razy, to zrywam kontakt. Chociaż jak ktoś nie chce się spotykać, to serio korona by mu z głowy nie spadła, gdyby powiedział "sorry, nie lubię wychodzić z domu/nie chcę się spotykać z ludźmi/nie chcę się spotykać z tobą". Zwyczajnie nie lubię takich głupich kłamstw wymyślanych na poczekaniu nie wiadomo po co. |
||
2018-05-22, 19:39 | #25 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4 361
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83735476]
Chociaż jak ktoś nie chce się spotykać, to serio korona by mu z głowy nie spadła, gdyby powiedział "sorry, nie lubię wychodzić z domu/nie chcę się spotykać z ludźmi/nie chcę się spotykać z tobą". Zwyczajnie nie lubię takich głupich kłamstw wymyślanych na poczekaniu nie wiadomo po co.[/QUOTE] ja tak pisałam (założyłam nawet o tym wątek) i mimo to niektórzy na spotkanie nalegali, choć mogli zerwać znajomość. |
2018-05-22, 19:48 | #26 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=4bf691ac28ce4b7c42a5e5e 37940d2d92e088cdd_611061f 254610;83735566]ja tak pisałam (założyłam nawet o tym wątek) i mimo to niektórzy na spotkanie nalegali, choć mogli zerwać znajomość.[/QUOTE]
Popraw mnie, jeśli się mylę, bo może mylę wątki, ale to tych ludzi nie znałaś w realu, prawda? Jak się słyszy coś takiego od osoby, którą się serio zna, a nie tylko z nią pisze, to jest to znacznie bardziej wkurzające. Chociaż fakt, że zwykle takie głupie wykręty słyszałam od osób, które raczej lubią z domu wychodzić, ale to dlatego, że wśród osób, które znam domatorzy są chyba w mniejszości. W sumie to w tej chwili kojarzę tylko dwie osoby, które najchętniej by tylko w domu siedziały. Jedna to moja mama, druga to mój były |
2018-05-22, 19:52 | #27 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4 361
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83735746]Popraw mnie, jeśli się mylę, bo może mylę wątki, ale to tych ludzi nie znałaś w realu, prawda?
Jak się słyszy coś takiego od osoby, którą się serio zna, a nie tylko z nią pisze, to jest to znacznie bardziej wkurzające. Chociaż fakt, że zwykle takie głupie wykręty słyszałam od osób, które raczej lubią z domu wychodzić, ale to dlatego, że wśród osób, które znam domatorzy są chyba w mniejszości. W sumie to w tej chwili kojarzę tylko dwie osoby, które najchętniej by tylko w domu siedziały. Jedna to moja mama, druga to mój były [/QUOTE] Tak, tych osób w realu nie znałam. Ale jeśli znałaś te osoby np. z pracy, to ja je rozumiem, że nie chciały/lubiły wychodzić z domu w innych celach niż ww. praca (czy gdzie tam się poznaliście), bo sama też tak co do zasady mam, ale to zależy od ludzi. |
2018-05-22, 20:40 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 463
|
Dot.: Bycie "domatorką"
[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83735746]Popraw mnie, jeśli się mylę, bo może mylę wątki, ale to tych ludzi nie znałaś w realu, prawda?
Jak się słyszy coś takiego od osoby, którą się serio zna, a nie tylko z nią pisze, to jest to znacznie bardziej wkurzające. Chociaż fakt, że zwykle takie głupie wykręty słyszałam od osób, które raczej lubią z domu wychodzić, ale to dlatego, że wśród osób, które znam domatorzy są chyba w mniejszości. W sumie to w tej chwili kojarzę tylko dwie osoby, które najchętniej by tylko w domu siedziały. Jedna to moja mama, druga to mój były [/QUOTE] No zależy jakie to wykręty i z jaką częstotliwością. Akurat argumenty "za gorąco" czy "film w tvnie" kojarzą mi się raczej z propozycjami "idźmy na pizzę za dwie godziny", a nie "spotkajmy się za dwa dni o 15". U mnie akurat "chodźmy tam dzisiaj" rzadko przechodzi i odmowa nie ma nic wspólnego z nielubieniem wychodzenia z domu, ludzi, czy niechęcią do danej osoby. Muszę mieć naprawdę dobry dzień i wszystko zrobione w domu, żeby tak na spontanie sobie gdzieś pójść. I dla kogoś "muszę wymienić wodę w akwarium" może być głupim wykrętem, ale dla mnie jest czymś, co sobie zaplanowałam dzień albo dwa wcześniej i czego nie chcę przekładać dlatego, że ktoś sobie życzy pójść do kina akurat zaraz na film, który mi nie odpowiada. Za to jeśli umówię się z kimś ze sporym wyprzedzeniem, to wyjdę choćby było 38 stopni upału albo 2 metry śniegu. No i oczywiście jak zawsze to działa w drugą stronę. Męczybuły "oj no chodź na koncert, co z tego, że nie lubisz, co ci szkodzi raz na jakiś czas" też się zdarzają i są niemniej upierdliwe. |
2018-05-22, 20:41 | #29 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Pewnie najwięcej siedzę w domu z Was wszystkich, bo pracuję w domu, ale... gdybym miała nie wychodzić wcale, czułabym, że marnuję okazję. Jednak mieszkam w dużym mieście i tu sporo się dzieje, jest mnóstwo wydarzeń kulturalnych, a nawet kulinarnych. Czuję potrzebę, żeby czasem wyskoczyć do teatru, no odchamić się powiedzmy sam net w domu mi do tego nie wystarcza.
|
2018-05-22, 20:55 | #30 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Bycie "domatorką"
Cytat:
Chodziło mi o spotkania planowane z większym wyprzedzeniem. U mnie "spotkajmy się za 2 h" też rzadko przechodzi, bo zwykle albo mam już plany, albo właśnie nie miałam planów, przez co nie zorganizowałam sobie czasu i nie dam rady się wyrobić ze zwykłymi czynnościami w krótkim czasie, albo jestem w trakcie robienia czegoś brudzącego, albo muszę jeszcze kudły umyć (to trwa długo, mycie może tak nie, ale suszenie...), a poza tym jeżdżę komunikacją publiczną, a moja linia kursuje przez większość czasu raz na godzinę lub raz na dwie, więc tak trochę lipa. Taki przykład: kiedyś z moim byłym miałam zaplanowanego sylwestra. Plany były miesiąc czy nawet dwa przed. I wieczorem 30 grudnia się dowiedziałam, że on to w sumie nie idzie, bo dawno nie spędzał sylwestra z rodziną, więc generalnie to będzie siedział w domu i oglądał z mamą sylwestra w tv. Przynajmniej nie wymyślił czegoś w stylu "babcia jest umierająca" |
|
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:32.