Czy jecie zdrowo?

[Limonka2738]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84888101]Ja nie jestem ekspertem, ale moim zdaniem takie wielkie posiłki rozpychają żołądek i potem ciężko się najeść mniejszymi porcjami.[/QUOTE]Tak. Ale jeśli jesz jeden posiłek dziennie, zawierający odpowiednią ilość kalorii, to nie ma to znaczenia.

Wtedy też człowiek jest nauczony i nie jest głodny przez resztę dnia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Limonka2738

Tak. Ale jeśli jesz jeden posiłek dziennie, zawierający odpowiednią ilość kalorii, to nie ma to znaczenia.

Wtedy też człowiek jest nauczony i nie jest głodny przez resztę dnia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I taki "przeciętny" człowiek umie skomponować ten posiłek tak, żeby zawierał wszystko, czego potrzebuje, 5 porcji warzyw i owoców, białko, tłuszcze, węgle i całą resztę?
Skoro ponoć przy 5 posiłkach tego nie umie, to jak z jednym?

[Wolha wRedna]

W diecie ketogenicznej je się duże porcje ale rzadko. Tylko tam w sumie minimalizują węgle więc no z tym dostarczeniem wszystkiego to różnie jest, bo np owoce odpadają totalnie.

Mam w swoim towarzystwie kilka osób na tej diecie i sobie chwalą.

[Limonka2738]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84888406]I taki "przeciętny" człowiek umie skomponować ten posiłek tak, żeby zawierał wszystko, czego potrzebuje, 5 porcji warzyw i owoców, białko, tłuszcze, węgle i całą resztę?
Skoro ponoć przy 5 posiłkach tego nie umie, to jak z jednym?[/QUOTE]No to ilość posiłków i tak nie ma znaczenia, jeśli się tego w ogóle nie umie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Limonka2738

No to ilość posiłków i tak nie ma znaczenia, jeśli się tego w ogóle nie umie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No ale chyba łatwiej w 4 czy 5 niż w jednym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez Veredise

Ale co zostało obalone? To, że jak się je częściej i mniej to lepiej? Przecież to oczywiste, że jak ktoś je dwa posiłki dziennie, to będą one większe, a do tego mając długą przerwę między jednym a drugim zgłodnieje naprawdę nieźle i będzie się "rzucać na jedzenie", co zazwyczaj powoduje zjedzenie więcej niż się powinno.


Poza tym ktoś może chcieć tak jeść z różnych powodów, o których ci nie wiadomo. Uwielbiam takie żywieniowe "alfy i omegi" jak ty...

Tak naprawde to zjedzenie posilku powoduje wyrzut insuliny. Zbyt czeste jedzenie (i picie, i zucie gumy, mielenie caly czas po jednym orzeszku dziennie nawet jesli liczba kcal sie zgadza) moze prowadzic do insulinoopornosci.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8489038 1]Tak naprawde to zjedzenie posilku powoduje wyrzut insuliny. Zbyt czeste jedzenie (i picie, i zucie gumy, mielenie caly czas po jednym orzeszku dziennie nawet jesli liczba kcal sie zgadza) moze prowadzic do insulinoopornosci.[/QUOTE]

To po pierwsze. Pod drugie im rzadziej jemy (1-2 posiłki dziennie, z zachowaniem odpowiednich przerw), tym inaczej oddziałują na nas hormony głodu i sytości. Praktycznie znikają napady głodu, chęć na przegryzanie i przekąski, też lepiej funkcjonuje mózg. A po trzecie, w organizmie zachodzi zjawisko autofagii (nobel w 2016), które może zajść tylko wtedy, gdy insulina jest na zerowym poziomie. Dzięki autofagii organizm "zjada" uszkodzone i martwe części komórek, a to może pomoc przeciwdziałać nowotworom, cukrzycy i innym chorobom.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;84891676]To po pierwsze. Pod drugie im rzadziej jemy (1-2 posiłki dziennie, z zachowaniem odpowiednich przerw), tym inaczej oddziałują na nas hormony głodu i sytości. Praktycznie znikają napady głodu, chęć na przegryzanie i przekąski, też lepiej funkcjonuje mózg. A po trzecie, w organizmie zachodzi zjawisko autofagii (nobel w 2016), które może zajść tylko wtedy, gdy insulina jest na zerowym poziomie. Dzięki autofagii organizm "zjada" uszkodzone i martwe części komórek, a to może pomoc przeciwdziałać nowotworom, cukrzycy i innym chorobom.[/QUOTE]

Wow, to juz wyzszy poziom wiedzy, ale bardzo interesujace. Nie wiedzialam o tym.
Chociaz ja przy insulinie na czczo 22 chyba sobie poczekam na taka autofsgie.

[claireholt]

Staram się jeść zdrowo, piszę staram bo niestety ale mam słabość do słodyczy.
Natomiast mam w nawyku od paru lat czytać składy poszczególnych produktów, przygotowuję zdrowe posiłki, jem mniej mięsa za to więcej warzyw, kasz, ryb. Wielbię nasiona chia, mogłabym je dodawać do wszystkiego.
No i piję więcej wody - min. 1,5 l.

[damdalena]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84864116]A mnie denerwuje, jak ktoś nazywa chleb bezwartościowym jedzeniem.[/QUOTE]

Napisane przez Shawtty

Trochę nie wiem, ale to stygmatyzowanie białego pieczywa to tez nie przesada?

Napisane przez Wolha wRedna

Dla mnie trochę tak. W końcu białe pieczywo nie jest niebezpiecznie/ niezdrowe, tylko po prostu bezwartościowe. Nie szkodzi, ale i nic nie wnosi

Pieczywo jest ważnym źródłem witamin z grupy B i błonnika (tak, nawet najjaśniejsza bułka go zawiera) i w żadnym wypadku nie są to puste kalorie jak w przypadku kryształków sacharozy. Co więcej, w przypadku pieczywa nierazowego łatwiej o przyswajanie niektórych wartościowych składników, jak na przykład manganu. I sytuacja nie jest czarno-biała, że razowe to dobrze, białe to źle. Zależy co i dla kogo, z czym i w jakich ilościach. Nie zapominajmy, że produkty z pełnego ziarna zawierają za dużą ilość fosforu i fitynianów. Wydaje się, że potencjalnie najlepszy dla zdrowia jest taki stary "babciny" chleb, pytlowy, z mąki żytniej z grubsza odsianej z otrąb (czyli o wyciągu około 1000, a nie 2000), oczywiście prowadzony na zakwasie. I bez modnych ziarenek (które to potraktowane wysoką temperaturą i niedokładnie pogryzione mogą bardziej szkodzić). Czyli taki zwykły chleb, nie za jasny, nie za ciemny, upieczony nie w foremce. I uwaga: taki wyrób jest zdrowszy niż kasze i owsianka. Dlaczego? Bo bakterie fermentacji mlekowej rozkładają substancje antyodżywcze.

Napisane przez patrycjapatib

Ja napisałam, że unikam przetworzonego jedzenia, m.in. białego pieczywa.

Ale to jest tak, że białe pieczywo jest przetworzone, a ciemne już nie. Częściej jest na odwrót, bo maka razowa ma gorsze właściwości wypiekowe i potrzebuje więcej dodatków technologicznych, do tego dość powszechnie dodaje się karmel dla efektu wizualnego.

Napisane przez Czarna2000

Ja uważam, że eliminowanie czegoś z diety np. gluten bez żadnych przyczyn zdrowotnych jest co najmniej dziwne.

Napisane przez Limonka2738

Ja ostatnio wyeliminowałam gluten. lekarz zalecił na poprawę stanu jelit.

Jest przede wszystkim niebezpieczne, bo można nabawić się wtórnej nietolerancji. Mam nadzieję, że ten lekarz zalecił tak nie z mody, a dlatego że wyczerpały się inne możliwości.

Napisane przez patrycjapatib

mleko pochodzi z wymion krowy, zawiera syf, przyczynia się do chorób, m.in. osteoporozy

Napisane przez cava

nabawiła się chorób cywilizacyjnych jak np. osteoporoza

Zdaje się, że osteoporoza chorobą nie jest a jedynie objawem. I coraz więcej jest głosów, że gęstość kości nie jest aż taka istotna, a podatność na złamania w dużej mierze zależy od aktywności fizycznej, nie od diety. Ważna jest mikroflora jelitowa, homeostaza hormonalna, stosunek minerałów (ale już nie jest istotne z jakich źródeł one pochodzą, z jakiego zboża i czy z nabiału). Niestety, proporcje Ca/P częstą są zachwiane u ludzi, którym WYDAJE SIĘ, że się dobrze odżywiają. Bo CODZIENNY poranny koktajl ze szpinaku lub buraka naprawdę może doprowadzić od ubytku masy kostnej. A przy okazji też do kamicy nerkowej.

Napisane przez Veredise

Wg mnie to taka sama moda jak demonizowanie tłuszczu kilkanaście/dziesiąt lat temu. Nie zdziwię się, jak się za jakiś czas okaże, że są to "badania" napędzane przez jakieś lobby i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

No właśnie Kompletnie mi nie przeszkadza glutenowa i laktozowa histeria, bo dzięki niej mam pracę. A prywatnie cieszę się z dostępności wielu produktów, bo jeszcze 10 lat temu mieliłam kaszę gryczaną na mąkę, a pierwsze mleko migdałowe to też było takie homemade.

Napisane przez Veredise

A ropa to nic innego jak bakterie.

I jeszcze leukocyty są jednym z głównym składowych ropnej wydzieliny. A te i inne krwinki białe są obecne w mleku każdego ssaka, bo potrzebne są oseskowi z niedojrzałym własnym układem odpornościowym. I zawsze mnie zastanawia, czy wojujący weganie nienawidzą swoich matek, które je piersią karmiły... Naprawdę obrzydlistwa są w matczynym mleku, i złuszczony naskórek, nawet krew się trafia...

Napisane przez Czarna2000

Myślę, że jakbyśmy tak dobrze poszukali, to do jedzenia zostanie nam faktycznie tylko bio eko marchewka w cenie miliony monet za kilo, kasza jaglana i ewentualnie owsianka na wodzie.

Kasza jaglana i gotowana marchewka mają wysoki indeks glikemiczny, więc też nie są uniwersalnie zdrowym produktem A i płatkom owsianym, i wodzie też można coś znaleźć
[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;84882051]
moj obiad z dzis
https://www.kwestiasmaku.com/dania_d...i/przepis.html
(tylko kurczaka dalam zamiast kurek, bo kurek jeszcze za bardzo ni ma).
moja kolacja https://www.kwestiasmaku.com/zielony...a/przepis.html + gruzinski chlebek
Na sniadanie zjadlam kanapki z jajkiem, szynka, ogorkiem, salata rzodkiewka i szczypiorkiem.[/QUOTE]Niby wszystko pięknie, bo i jedzenie zrobione od podstaw, i z wartościowych sezonowych składników, do tego świeże. Ale... źle zbilansowane, monotonne, bo powtarza się papryka, cukinia, jajko, kurkuma, pieczywo. Nie, nie chcę się czepiać. Chciałam tylko pokazać, jak trudno jest idealnie zdrowo się odżywiać. Nie znam nikogo, komu udaje się to w 100% - choć w moim otoczeniu wielu znajomych ma ten ogródek z warzywami i piecze chleby, et cetera.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8489195 1]Wow, to juz wyzszy poziom wiedzy, ale bardzo interesujace. Nie wiedzialam o tym.
Chociaz ja przy insulinie na czczo 22 chyba sobie poczekam na taka autofsgie.[/QUOTE]

No jeśli ktoś już ma problemy to niestety nie wiem czy u niego taki styl jedzenia, by się sprawdził. Jak szukałam informacji na ten temat, to natknęłam się na wypowiedzi ludzi, którym RZEKOMO udało się wyjść ze stanu przedcukrzycowego dzięki Intermittent Fasting. W temat się jednak nie zagłębiałam i na ile jest to prawda, nie wiem. Są już robione badania w tym kierunku, więc może jest nadzieja.

[cava]

Napisane przez Veredise

Ale co zostało obalone? To, że jak się je częściej i mniej to lepiej? Przecież to oczywiste, że jak ktoś je dwa posiłki dziennie, to będą one większe, a do tego mając długą przerwę między jednym a drugim zgłodnieje naprawdę nieźle i będzie się "rzucać na jedzenie", co zazwyczaj powoduje zjedzenie więcej niż się powinno.


Poza tym ktoś może chcieć tak jeść z różnych powodów, o których ci nie wiadomo. Uwielbiam takie żywieniowe "alfy i omegi" jak ty...

Tak, obalono to.
Czesi np. przeprowadzili badania na 2 grupach testowych diabetyków.
Obie grupy jadły tą sama ilość kalorii.
1 grupa w chyba 3 posiłkach
2 częsciej.


Pierwsza grupa, schudła więcej oraz zanotowano u niej duzo bardziej stabilny poziom insuliny (dlatego schudła więcej przy tej samej kaloryczności, to juz wcześniej udowodniono, że im stabilniejszy poziom insuliny tym szybsze spalanie tkanki tłuszczowej i na odwrót)


Druga grupa odwrotnie.




Natomiast napady głodu wcale nie są uzaleznione od ilosci posiłków.
+ rzucanie się na jedzenie gdy się jest głodnym, to już w ogóle tylko kwestia dyscypliny.
Duzo bardziej kluczowe jest jedzenie regularnie, organizm w parę dni na ogół przestawia się na "ataki głodu" tylko w godzinach posiłków.


Np. ja nie jadam w poniedziałki. jem kolacje w niedziele i potem dopiero śniadanie we wtorek.

We wtorek rano, nie doświadczam żadnego ataku głodu. Wręcz przeciwnie, organizm jest bardzo wyciszony i jem śniadanie z rozsądku a nie odczuwanego głodu.
Dopiero po śniadaniu jak wszytko ruszy, skoczy insulina po posiłku (zawsze skoczy, nawet po tłuszczowym) to faktycznie pojawiają się chcice na to czy tamto i w poniedziałek zjadam dodatkowy posiłek pomiędzy śniadaniem a drugim śniadaniem.

[Shawtty]

Ja mam chwilami ochotę oszalec, jak tak czytam, co jeść, a czego nie jeść, co dobre, a co niezupełnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84888406]I taki "przeciętny" człowiek umie skomponować ten posiłek tak, żeby zawierał wszystko, czego potrzebuje, 5 porcji warzyw i owoców, białko, tłuszcze, węgle i całą resztę?
Skoro ponoć przy 5 posiłkach tego nie umie, to jak z jednym?[/QUOTE]




Przy jedzeniu raz dziennie, nie zjada się jednego posiłku, tylko "otwiera okno żywieniowe" które trwa określony czas- na ogół jest to od 4 do 6 ciu godzin.
W tym zcasie da się zjeśc wszytko czego potrzeba, bo naprawdę nie ma rónicy czy je się to w 5 posiłkach dziennie, czy w przeciągu 4 godzin. Trzeba byc dokładnie takim samym znawcą.


+ wystarczy bać się tłuszczy, żeby umieć ograniczyć wielkość porcji a zaspokoić zapotrzebowanie wartościuowymi kaloriami o w dodatku dosc niskim ogólnym IG

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;84892791]No jeśli ktoś już ma problemy to niestety nie wiem czy u niego taki styl jedzenia, by się sprawdził. Jak szukałam informacji na ten temat, to natknęłam się na wypowiedzi ludzi, którym RZEKOMO udało się wyjść ze stanu przedcukrzycowego dzięki Intermittent Fasting. W temat się jednak nie zagłębiałam i na ile jest to prawda, nie wiem. Są już robione badania w tym kierunku, więc może jest nadzieja.[/QUOTE]

Tzn. mi chodzi o to, ze przy IO nie wejde w ten stan, kiedy insulina wynosi zero i organizm zjada swoje martwe komorki.
Ale przy IO oczywiscie nalezy jesc niewiele posilkow, zeby nie powodowac dodatkowych wyrzutow insuliny, tyle juz sie dowiedzialam.

[cava]

Napisane przez Shawtty

Ja mam chwilami ochotę oszalec, jak tak czytam, co jeść, a czego nie jeść, co dobre, a co niezupełnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I bardzo dobrze, może ten zamęt skłoni Cię do zrezygnowania z podążania za czyimiś radami, a zwrócenie się w stronę dokładniejszego obserwowania samej siebie. Twoje ciało jest mądre i samo najlepiej wie co mu służy a co nie, wystarczy słuchać.

[Wolha wRedna]

damdalena powtarzam się, ale po raz kolejny dziękuję za tak wyczerpujące info

No i cóż, nie taki diabeł straszny, znaczy białe buły

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez damdalena

Pieczywo jest ważnym źródłem witamin z grupy B i błonnika (tak, nawet najjaśniejsza bułka go zawiera) i w żadnym wypadku nie są to puste kalorie jak w przypadku kryształków sacharozy. Co więcej, w przypadku pieczywa nierazowego łatwiej o przyswajanie niektórych wartościowych składników, jak na przykład manganu. I sytuacja nie jest czarno-biała, że razowe to dobrze, białe to źle. Zależy co i dla kogo, z czym i w jakich ilościach. Nie zapominajmy, że produkty z pełnego ziarna zawierają za dużą ilość fosforu i fitynianów. Wydaje się, że potencjalnie najlepszy dla zdrowia jest taki stary "babciny" chleb, pytlowy, z mąki żytniej z grubsza odsianej z otrąb (czyli o wyciągu około 1000, a nie 2000), oczywiście prowadzony na zakwasie. I bez modnych ziarenek (które to potraktowane wysoką temperaturą i niedokładnie pogryzione mogą bardziej szkodzić). Czyli taki zwykły chleb, nie za jasny, nie za ciemny, upieczony nie w foremce. I uwaga: taki wyrób jest zdrowszy niż kasze i owsianka. Dlaczego? Bo bakterie fermentacji mlekowej rozkładają substancje antyodżywcze.

Ale to jest tak, że białe pieczywo jest przetworzone, a ciemne już nie. Częściej jest na odwrót, bo maka razowa ma gorsze właściwości wypiekowe i potrzebuje więcej dodatków technologicznych, do tego dość powszechnie dodaje się karmel dla efektu wizualnego.


Jest przede wszystkim niebezpieczne, bo można nabawić się wtórnej nietolerancji. Mam nadzieję, że ten lekarz zalecił tak nie z mody, a dlatego że wyczerpały się inne możliwości.


Zdaje się, że osteoporoza chorobą nie jest a jedynie objawem. I coraz więcej jest głosów, że gęstość kości nie jest aż taka istotna, a podatność na złamania w dużej mierze zależy od aktywności fizycznej, nie od diety. Ważna jest mikroflora jelitowa, homeostaza hormonalna, stosunek minerałów (ale już nie jest istotne z jakich źródeł one pochodzą, z jakiego zboża i czy z nabiału). Niestety, proporcje Ca/P częstą są zachwiane u ludzi, którym WYDAJE SIĘ, że się dobrze odżywiają. Bo CODZIENNY poranny koktajl ze szpinaku lub buraka naprawdę może doprowadzić od ubytku masy kostnej. A przy okazji też do kamicy nerkowej.


No właśnie Kompletnie mi nie przeszkadza glutenowa i laktozowa histeria, bo dzięki niej mam pracę. A prywatnie cieszę się z dostępności wielu produktów, bo jeszcze 10 lat temu mieliłam kaszę gryczaną na mąkę, a pierwsze mleko migdałowe to też było takie homemade.

I jeszcze leukocyty są jednym z głównym składowych ropnej wydzieliny. A te i inne krwinki białe są obecne w mleku każdego ssaka, bo potrzebne są oseskowi z niedojrzałym własnym układem odpornościowym. I zawsze mnie zastanawia, czy wojujący weganie nienawidzą swoich matek, które je piersią karmiły... Naprawdę obrzydlistwa są w matczynym mleku, i złuszczony naskórek, nawet krew się trafia...
Kasza jaglana i gotowana marchewka mają wysoki indeks glikemiczny, więc też nie są uniwersalnie zdrowym produktem A i płatkom owsianym, i wodzie też można coś znaleźć
Niby wszystko pięknie, bo i jedzenie zrobione od podstaw, i z wartościowych sezonowych składników, do tego świeże. Ale... źle zbilansowane, monotonne, bo powtarza się papryka, cukinia, jajko, kurkuma, pieczywo. Nie, nie chcę się czepiać. Chciałam tylko pokazać, jak trudno jest idealnie zdrowo się odżywiać. Nie znam nikogo, komu udaje się to w 100% - choć w moim otoczeniu wielu znajomych ma ten ogródek z warzywami i piecze chleby, et cetera.

Napisane przez cava

I bardzo dobrze, może ten zamęt skłoni Cię do zrezygnowania z podążania za czyimiś radami, a zwrócenie się w stronę dokładniejszego obserwowania samej siebie. Twoje ciało jest mądre i samo najlepiej wie co mu służy a co nie, wystarczy słuchać.

Zgadza się. Gdybym ja szła za radami, żeby jeść jeden-dwa posiłki w ciągu dnia bądź przeszła na dietę ketogeniczną, to źle bym skończyła (przetestowane).

[cava]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;84892791]No jeśli ktoś już ma problemy to niestety nie wiem czy u niego taki styl jedzenia, by się sprawdził. Jak szukałam informacji na ten temat, to natknęłam się na wypowiedzi ludzi, którym RZEKOMO udało się wyjść ze stanu przedcukrzycowego dzięki Intermittent Fasting. W temat się jednak nie zagłębiałam i na ile jest to prawda, nie wiem. Są już robione badania w tym kierunku, więc może jest nadzieja.[/QUOTE]




Oglądałam niedawno film dokumentalny. W Niemczech (? chyba, tak mi się wydaje że to był niemiecki dokument)przeprowadzono eksperymenty leczenia cukrzycy typu 2go, głodówką.

Głodówka polegała na drastycznym ograniczeniu kalorii przez dość długi okres, nie pamiętam czy to były tygodnie czy miesiące, wszystko było robione pod kontrolą lekarzy.
Cukrzyca się cofnęła i potem nie było nawrotów przy powrocie do właściwej kaloryczności.


I chyba już są tam kliniki, które w ten sposób leczą cukrzycę.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8489296 6]Tzn. mi chodzi o to, ze przy IO nie wejde w ten stan, kiedy insulina wynosi zero i organizm zjada swoje martwe komorki.
Ale przy IO oczywiscie nalezy jesc niewiele posilkow, zeby nie powodowac dodatkowych wyrzutow insuliny, tyle juz sie dowiedzialam. [/QUOTE]

Tak, zrozumiałam . Mi tak ogólnie chodziło o to, że fajnie by było, gdyby ludzie, którzy mają np. cukrzycę typu 2 i są uzależnieni od insuliny, mogli wyjść dzięki IF z choroby. Tym bardziej, że coraz więcej ludzi to dotyka. Znam osobę, która nagle, w wieku 28 lat, zachorowała. Od pierwszych objawów (wtedy jeszcze nie było wiadomo, że to objawy cukrzycy) do stanu, który zagrażał już życiu, minęło może 3-4 miesiące.

Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę to, że w ten sposób będziemy mogli również w jakimś stopniu przeciwdziałać innym chorobom, to wygląda to obiecująca. No ale, potrzeba jeszcze badań, by stwierdzić czy to rzeczywiście działa.

[cava]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84893181]
Zgadza się. Gdybym ja szła za radami, żeby jeść jeden-dwa posiłki w ciągu dnia bądź przeszła na dietę ketogeniczną, to źle bym skończyła (przetestowane).[/QUOTE]




I o to chodzi.
Bo nie ma jednego sytemu dobrego dla wszystkich.

Co jednemu służy, drugiego dosłownie zabija.
Czasami trzeba stanąć okrakiem, a czasami wręcz okoniem i robić to co nam służy.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez cava

Oglądałam niedawno film dokumentalny. W Niemczech (? chyba, tak mi się wydaje że to był niemiecki dokument)przeprowadzono eksperymenty leczenia cukrzycy typu 2go, głodówką.

Głodówka polegała na drastycznym ograniczeniu kalorii przez dość długi okres, nie pamiętam czy to były tygodnie czy miesiące, wszystko było robione pod kontrolą lekarzy.
Cukrzyca się cofnęła i potem nie było nawrotów przy powrocie do właściwej kaloryczności.


I chyba już są tam kliniki, które w ten sposób leczą cukrzycę.

Ja widziałam badania (chyba z lat 60 lub 70), które pokazują, że człowiek lepiej się dostosowuje do stanu głodu, niż do stanu, gdy obcina się mu kalorie. Grupa mężczyzn, która jadła bodajże 1500 kalorii, była osłabiona, zwolnił im metabolizm, ogólnie organizm zaczął mniej sprawnie funkcjonować. Na głodówce mieli normalne wyniki i normalnie funkcjonowali.

W sumie jak się nad tym zastanowić, człowiek jest przystosowany do głodu. Od pierwszego homo sapiens, który jak upolował przysłowiowego mamuta to musiał go od razu zjeść zanim się zepsuł, a potem przez tygodnie nie mógł złapać kolejnego, przez wojny, klęski nieurodzaju, życie w mroźnym klimacie lub surowych warunkach, później też to szlachta miała bogato zastawione stoły, czyli garstka społeczeństwa. To ostatnie może 3-4 pokolenia mają możliwość cały czas coś jeść (i to też nie wszędzie na świecie), bo mamy lodówki, zakonserwowaną żywność, która się nie psuje i ogólnie rozwiniętą branżę żywieniową. Koncepcja 5 posiłków dziennie to przeciez pomysl dopiero naszych czasów, a jakoś człowiek przetrwał całe stulecia.

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:13 ----------

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84893181]



Zgadza się. Gdybym ja szła za radami, żeby jeść jeden-dwa posiłki w ciągu dnia bądź przeszła na dietę ketogeniczną, to źle bym skończyła (przetestowane).[/QUOTE]

Tylko to też jest tak, że organizm się przyzwyczaja. Ja robiłam 4 albo 5 podejść do ograniczenia posiłków. I na początku rzeczywiście czujesz się fatalnie, osłabienie, ciągłe uczucie głodu i nerwowość. Ja tak miałam przez 3 dni, potem wszystko przeszło, ale niektórym zajmie to dłużej i muszą stopniowo wprowadzać zmiany. I też kobiety mają trochę trudniej bo mamy inna gospodarkę hormonalną, więc bardziej musimy uważać żeby nie przesadzić. Tak jak napisała Cava, trzeba obserwować swój organizm.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;84894096]
Tylko to też jest tak, że organizm się przyzwyczaja. Ja robiłam 4 albo 5 podejść do ograniczenia posiłków. I na początku rzeczywiście czujesz się fatalnie, osłabienie, ciągłe uczucie głodu i nerwowość. Ja tak miałam przez 3 dni, potem wszystko przeszło, ale niektórym zajmie to dłużej i muszą stopniowo wprowadzać zmiany. I też kobiety mają trochę trudniej bo mamy inna gospodarkę hormonalną, więc bardziej musimy uważać żeby nie przesadzić. Tak jak napisała Cava, trzeba obserwować swój organizm.[/QUOTE]

Tylko do czasu, kiedy mój organizm by się teoretycznie przyzwyczaił, to bym się wykończyła, bo mam koszmarne migreny z aurą, które wyłączają mnie z funkcjonowania, jak zauważyłam - powodowane przez takie (nawet nie bardzo drastyczne) zmiany.
Poza tym ja się na 4 posiłkach dziennie czuję bardzo dobrze, więc nie czuję w ogóle takiej potrzeby.
W ciąży miałam cukrzycę ciążową i jadłam chyba z 7 małych posiłków dziennie, to była najlepsza dieta, jaką kiedykolwiek stosowałam, rewelacyjnie się na niej czułam.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84894371]Tylko do czasu, kiedy mój organizm by się teoretycznie przyzwyczaił, to bym się wykończyła, bo mam koszmarne migreny z aurą, które wyłączają mnie z funkcjonowania, jak zauważyłam - powodowane przez takie (nawet nie bardzo drastyczne) zmiany.
Poza tym ja się na 4 posiłkach dziennie czuję bardzo dobrze, więc nie czuję w ogóle takiej potrzeby.
W ciąży miałam cukrzycę ciążową i jadłam chyba z 7 małych posiłków dziennie, to była najlepsza dieta, jaką kiedykolwiek stosowałam, rewelacyjnie się na niej czułam.[/QUOTE]

Perse, a wlasnie tak a propos twoich migren, tak mi przyszlo na mysl, ze moze jakas dieta eliminacyjna by ci pomogla je pokonac. Czesto czytam, ze ludzie pozbyli sie wlasnie np. migren, bo odstawili to czy tamto, przeszli na to czy tamto i akurat to u nich wywolywalo migrene, a nawet sie nie spodziewali, bo np. reakcje na nabial mieli przesunieta i nie potrafili przez to bezposrednio zauwazyc, ze np. nabial im szkodzil, bo szkodzil im powiedzmy po kilku dniach. Ciezko bo u kazdego pomoze co innego, ale jak tak cierpisz, to moze warto by bylo sprobowac?


W ogole podejscie do odzywiania sie zmienia. Kiedys np. w ogole nie bylo czegos takiego jak insulinoopornosc (zreszta nadal niektorzy lekarze nie wiedza, co to jest) i tylko kazdy byl grubasem, co sie obzera. W Polsce akurat podejscie do IO jest bardzo pozytywne, w Niemczech kuleje.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8489451 1]Perse, a wlasnie tak a propos twoich migren, tak mi przyszlo na mysl, ze moze jakas dieta eliminacyjna by ci pomogla je pokonac. Czesto czytam, ze ludzie pozbyli sie wlasnie np. migren, bo odstawili to czy tamto, przeszli na to czy tamto i akurat to u nich wywolywalo migrene, a nawet sie nie spodziewali, bo np. reakcje na nabial mieli przesunieta i nie potrafili przez to bezposrednio zauwazyc, ze np. nabial im szkodzil, bo szkodzil im powiedzmy po kilku dniach. Ciezko bo u kazdego pomoze co innego, ale jak tak cierpisz, to moze warto by bylo sprobowac?


W ogole podejscie do odzywiania sie zmienia. Kiedys np. w ogole nie bylo czegos takiego jak insulinoopornosc (zreszta nadal niektorzy lekarze nie wiedza, co to jest) i tylko kazdy byl grubasem, co sie obzera. W Polsce akurat podejscie do IO jest bardzo pozytywne, w Niemczech kuleje.[/QUOTE]



Tylko że ja mam czasami migrenę 2 razy do roku, więc naprawdę ciężko by mi było uchwycić, co ją powoduje.
Ostatnie moje ataki miały ewidentny związek z ograniczeniem ilości kalorii i węglowodanów.
Już częściej i bardziej umiem znaleźć związek przyczynowo-skutkowy między migreną a ilością stresu i snu.

[ateris]

Dla mnie jedzenie co 3h 5 posiłków dziennie to kompletna abstrakcja. Jem zazwyczaj trzy posiłki, bo tyle potrzebuje. Chyba bym pękła jakbym miała co 3 h coś przeżuwac. Najlepiej słuchać swojego organizmu.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84894566]
Tylko że ja mam czasami migrenę 2 razy do roku, więc naprawdę ciężko by mi było uchwycić, co ją powoduje.
Ostatnie moje ataki miały ewidentny związek z ograniczeniem ilości kalorii i węglowodanów.
Już częściej i bardziej umiem znaleźć związek przyczynowo-skutkowy między migreną a ilością stresu i snu. [/QUOTE]

A, no chyba ze tak. Ogolnie jakbym miala taki problem codziennie czy raz w tygodniu, to bym chyba wszystko na sobie przetestowala, bo migreny sa paskudne, ale tak rzadko to faktycznie moze byc wszystko, nawet ilosc najrozniejszych fal w miastach.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8489468 6]A, no chyba ze tak. Ogolnie jakbym miala taki problem codziennie czy raz w tygodniu, to bym chyba wszystko na sobie przetestowala, bo migreny sa paskudne, ale tak rzadko to faktycznie moze byc wszystko, nawet ilosc najrozniejszych fal w miastach.[/QUOTE]

Są zresztą pewne produkty spożywcze, które obwinia się o powodowanie migren, są to m.in. czerwone wino i ser żółty.
Gdybym je miała tak często, jak piszesz to owszem, spróbowałabym eliminować.

[natalia_t]

Zależy co kto rozumie przez "5-6 posiłków dziennie". Bo jeśli ktoś faktycznie zjada 5 kilkuskładnikowych posiłków to wg mnie też jest przesada. Jednak jak ktoś je 3 posiłki dziennie, a między nimi dwa razy przegryza sobie jakiś owoc, garść orzechów itp. to według mnie to jest 5 posiłków, a dla kogoś innego to już tylko 3 posiłki + 2 przekąski.



Ja jak na razie próbuję się nauczyć jeść tylko wtedy, kiedy faktycznie jestem głodna i nie jeść od razu przy pierwszych oznakach głodu, pozwolić sobie na te kilkadziesiąt minut burczenia w brzuchu. I jak pozwalam na taki lekki głodek, to przewód pokarmowy lepiej pracuje. Tylko jak przesadzę w drugą stronę i za bardzo się przegłodzę, to po zjedzeniu czegoś bardzo boli mnie brzuch, mam wzdęcia, zgagę i inne nieszczęścia, więc też muszę się pilnować.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84894371]Tylko do czasu, kiedy mój organizm by się teoretycznie przyzwyczaił, to bym się wykończyła, bo mam koszmarne migreny z aurą, które wyłączają mnie z funkcjonowania, jak zauważyłam - powodowane przez takie (nawet nie bardzo drastyczne) zmiany.
Poza tym ja się na 4 posiłkach dziennie czuję bardzo dobrze, więc nie czuję w ogóle takiej potrzeby.
W ciąży miałam cukrzycę ciążową i jadłam chyba z 7 małych posiłków dziennie, to była najlepsza dieta, jaką kiedykolwiek stosowałam, rewelacyjnie się na niej czułam.[/QUOTE]

A mogłabyś powiedzieć coś więcej o swoich doświadczeniach z migreną? Na ile są one podobne do moich?Od paru lat mam właśnie chyba migreny z aurą. Zaczyna się od zaburzeń widzenia, zamazany obraz w jednym oku bardziej niz w drugim, potem bardzo rzadko przychodzi dość mocny ból głowy, ale ten stan nie jest tak straszny jak bywa w przypadku innych osób (drętwienie, wymioty i inne dolegliwości), dlatego mam wątpliwości czy to na pewno jest aura i migrena. Czasami powtarza się to kilka dni pod rząd, przez np miesiąc, a potem przez kolejne pół roku nic się nie dzieje. Jak tylko pojawiają się pierwsze "plamki" w oczach, to biorę 2 zwykłe tabletki przeciwbolowe i pakuje się pod kołdre i w sumie dosc szybko przechodzi. Wiem, że z takim tematem to do lekarza , ale zastanawiam się czy migrena to dobry trop.