"Regionalizmy" czyli mentalność mieszkańców poszczególnych części Polski....

[44fee507034f68ecff0b692d635bddccdf886c4e_65540ba289b10]

Treść usunięta

[cava]

Napisane przez invisible_01

Czy u którejś z Was jadło się chleb z masłem i cukrem? Obecnie nie sądzę, aby ktokolwiek to jadł, ale za czasów komuny i tuż po to było niemalże jak słodycze. Uwielbiałam, choć teraz to połączenie wydaje mi się ohydne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak.
Z masłem i cukrem, albo ze smalcem i cukrem.
Co było pod ręka tym posmarowali, posypali cukrem i wynocha z powrotem na podwórko.

[damdalena]

A to ja znam taką letnią kuchnię, gdzie się dla ludzi gotowało, żeby latem nie rozpalać pieca w domu. Robiło się tam też przetwory, a pod spodem była piwniczka na nie. Ciekawe, że w wielu odległych od siebie rejonach kraju były takowe, a u nas zupełnie nieznane.

[GdyMnieSenZmorzy]

Przeczytałam cały wątek i dopiszę jeszcze,że we wsi u moich dziadków do dziś są wykupywane ławki w kościele Kościół w moich stronach jest nadal wysoko w hierarchii wartości,nawet wśród młodych.
Pokolenie dziadków używa też określeń stryj,stryjenka. Mojej mamie też się to zdarza. Ja mówię po prostu ciocia,wujek,kuzynka,kuzy n itp

[jaksy]

"Gniazdko" pierwsze słyszę, ale urocze określenie

Wysłane z mojego Redmi Note 5A przy użyciu Tapatalka

[44fee507034f68ecff0b692d635bddccdf886c4e_65540ba289b10]

Treść usunięta

[inezina]

Napisane przez damdalena

A surówki?
W mikroskopijnym mieszkaniu miałam Muma i blender z przystawkami, ale tarki ręcznej już nie Kuzynka w Londynie ma tak mały aneks, że tylko pojedyncza płyta indukcyjna się mieści, ale termomiks miejsce ma. Kwestia przyzwyczajenia i priorytetów.
Zdziwiło mnie, że w takich tradycyjnych, wielopokoleniowych rodzinach, gdzie od podstaw gotuje się dla wielu członków rodziny często nie ma jakiś robotów. Jednak da się zauważyć różnice w wyposażeniu kuchennym w różnych częściach kraju, w zależności od sąsiedztwa. Na przykład na Śląsku Cieszyńskim sporo pierdółek cukierniczych z Czech, a na Podkarpaciu patelnie orzeszków "od Ruskich". Przekłada się to na potrawy.


W okolicach Hrubieszowa co prawda dawniej nie mieli świetnie wyposażonych w sprzęt kuchni, ale za to przy każdym domu były tzw. letnie kuchnie. Znacie takie coś? Ja pierwszy raz się spotkałam w rodzinnych stronach teściowej, ale bardzo mi się spodobało. W jakich rejonach jeszcze rozpowszechnione są takie ogrodowe kuchnie na lato?

Napisane przez damdalena

A to ja znam taką letnią kuchnię, gdzie się dla ludzi gotowało, żeby latem nie rozpalać pieca w domu. Robiło się tam też przetwory, a pod spodem była piwniczka na nie. Ciekawe, że w wielu odległych od siebie rejonach kraju były takowe, a u nas zupełnie nieznane.

U nas w właśnie w lubelskim były kuchnie letnie bardzo popularne gdy byłam dzieckiem, teraz raczej rzadko spotykane. [1=44fee507034f68ecff0b692 d635bddccdf886c4e_65540ba 289b10;85274051]Treść usunięta[/QUOTE]U nas też mówi się gniazdko a oponka to typowy gładki obwarzanek taki na słodko z ciasta drożdżowego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[0235a76bf37a0c9e786a33d682e03cfb1aa33c8b_653ef22455ebf]

U mnie oponki to z ciasta twarogowego, smażone w głębokim tłuszczu. A gniazdko to gniazdko


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[kaledonia]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;85272671]U mnie pierogów się nie robi.[/QUOTE]
U mnie też nie. Na Wigilię się je po prostu kupuje, tak jak ciasta.

Napisane przez damdalena

[COLOR=Silver]A surówki?

Tarka lub kupne.
Moja mama do niedawna nawet jajka/ białka ubijała ręcznie, ale raz lub dwa razy na rok jeszcze się można pobawić. Teraz ma robota, ale i tak nie piecze więcej.
[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;85273446]Bardzo dużo piekę, ale do tego jest mi potrzebny głównie mikser. Mam oczywiście taki wielki z misą, ale absolutnie nie chce mi się tego wyciągać i składać, więc miksuję zwykłym ręcznym (Zelmereczkiem kochanym). Formami i ozdobami do ciasta mam zawalone pół kuchni.
W sumie ze sprzętów kuchennych najczęściej używam blendera - ręcznego do zupy i takiego specjalnego do szejków. No i miksera.
Maszynki nie mam, bo po prostu nie mielę mięsa, nie lubię, a jak mam raz na rok ochotę, to przeboleję sklepowe.
Placki rzeczywiście robię ręcznie, ale na ilość, którą zje nasza trójka to jakoś tam to przeboleję.
Pierogów nie robię, to prawda.

Zazdro [/QUOTE]
Jak się lubi piec to sprzęt się pewnie przyda.

Wolałam kupić drogi ekspres do kawy zamiast robota KA Tańszy mi wystarcza w zupełności.

[gryx82]

Napisane przez GdyMnieSenZmorzy

U nas mizeria zawsze na słono,tak samo placki ziemniaczane

Rodzina z Wielkopolski jada mizerię na słodko i placki ziemniaczane z cukrem. U nas mizeria słodko-kwaśna, placki najczęściej z kwaśną śmietaną. Kluski ziemniaczane z twarogiem to podobno typowo pomorski wynalazek (w szkolnej stołówce były do wyboru - albo z twarogiem, albo z kapustą).
[1=44fee507034f68ecff0b692 d635bddccdf886c4e_65540ba 289b10;85273861]Treść usunięta[/QUOTE]
Miałem pisać o mośkach właśnie (mama skąd pochodzi?)

[cava]

Napisane przez damdalena

[


W okolicach Hrubieszowa co prawda dawniej nie mieli świetnie wyposażonych w sprzęt kuchni, ale za to przy każdym domu były tzw. letnie kuchnie. Znacie takie coś? Ja pierwszy raz się spotkałam w rodzinnych stronach teściowej, ale bardzo mi się spodobało. W jakich rejonach jeszcze rozpowszechnione są takie ogrodowe kuchnie na lato?

Mam tam bardzo dużo rodziny i znam ten wynalazek.
Tyle ze jakoś mnie nie zachwycił, bo to żadne letnie kuchnie były, tylko były 2 kuchnie w domu.
Brudna i czysta.
Kuchnia czysta na poziomie mieszkalnym, odwalona na bogato i używana tylko do pokazywania gościom i robienia im herbaty.
Kuchnia brudna na ogół w wysokim podpiwniczeniu ich 2-3 poziomowych domiszczy i w niej było gotowane na codzień. domy moich wujostw miały po 2 _piętra_ 6-8 pokoi sypialnych. Salon to nie pokój. taka bieda na wsiach.
Taka kuchnia letnia była na ogół bardzo mała, ciemna, byle czym wyposażona, i dla ludzi i dla zwierząt się tam gotowało.


Mam robota, ale trę warzywa na surówkę na tarce, bo mi się nie chce tego składać, myć, suszyć, chować, żeby utrzeć 2 marchewki na krzyż i jabłko.
Natomiast faktycznie dość często zaczęliśmy jeść placki ziemniaczane po jego kupnie.


U mnie w domu jedli placki ziemniaczane z cukrem i ja ich nienawidziłam.
Coś okropnego.

Jeść je się nauczyłam już jako dorosła, jak odkryłam placek po cygańsku, oraz wymyśliłam ze placki są świetnym dodatkiem do mięs w sosie.
Ale żeby tak same, to nie.

[inezina]

Napisane przez cava

Mam tam bardzo dużo rodziny i znam ten wynalazek.
Tyle ze jakoś mnie nie zachwycił, bo to żadne letnie kuchnie były, tylko były 2 kuchnie w domu.
Brudna i czysta.
Kuchnia czysta na poziomie mieszkalnym, odwalona na bogato i używana tylko do pokazywania gościom i robienia im herbaty.
Kuchnia brudna na ogół w wysokim podpiwniczeniu ich 2-3 poziomowych domiszczy i w niej było gotowane na codzień. domy moich wujostw miały po 2 _piętra_ 6-8 pokoi sypialnych. Salon to nie pokój. taka bieda na wsiach.
Taka kuchnia letnia była na ogół bardzo mała, ciemna, byle czym wyposażona, i dla ludzi i dla zwierząt się tam gotowało.


Mam robota, ale trę warzywa na surówkę na tarce, bo mi się nie chce tego składać, myć, suszyć, chować, żeby utrzeć 2 marchewki na krzyż i jabłko.
Natomiast faktycznie dość często zaczęliśmy jeść placki ziemniaczane po jego kupnie.


U mnie w domu jedli placki ziemniaczane z cukrem i ja ich nienawidziłam.
Coś okropnego.

Jeść je się nauczyłam już jako dorosła, jak odkryłam placek po cygańsku, oraz wymyśliłam ze placki są świetnym dodatkiem do mięs w sosie.
Ale żeby tak same, to nie.

Dla mnie wszelkie dania obiadowe na słodko czy też słodkie dodatki do nich to nieporozumienie.
Moi rodzice mają około 90 km do Hrubieszowa, chyba wszystkie kuchnie letnie jakie widziałem to była zbieranina różnych mebli, naczyń i całej reszty. Z porządkiem też różnie bywało.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[44fee507034f68ecff0b692d635bddccdf886c4e_65540ba289b10]

Treść usunięta

[9848198ceafc75373689018f1c5708ad8ca8cef1_608746413ed8e]

Jeszcze kilka lat temu u mnie (Lubelskie) tort na weselu podawany był o północy, później były oczepiny, teraz jest krojony około 22. Ja na moim weselu chciałabym go podać zaraz po obiedzie, razem z kawą i herbatą.

[inezina]

[1=9848198ceafc75373689018 f1c5708ad8ca8cef1_6087464 13ed8e;85274961]Jeszcze kilka lat temu u mnie (Lubelskie) tort na weselu podawany był o północy, później były oczepiny, teraz jest krojony około 22. Ja na moim weselu chciałabym go podać zaraz po obiedzie, razem z kawą i herbatą.[/QUOTE]Jak już pisałam jestem z lubelskiego, byłam na wielu weselach i nadal tort jest o północy a po nim są oczepiny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

Napisane przez invisible_01

Ja kiedyś poprosiłam w cukierni o gniazdko. Pani spojrzała na mnie dziwnie i powiedziała, że nie mają. Dopiero potem się dowiedziałam, że w tych stronach to ciastko to pączek wiedeński

To jest oponka!

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Na Zamojszczyźnie (przynajmniej na wsi)używa się Stryj, stryjenka, brat cioteczny, stryjeczny. Mój maż z Zamościa pierwszy raz usłyszał ode mnie określenie stryj i stryjenka i pytał co to?


Moje wesele było inne niż tradycyjne i nikt nie kręcił nosem ani nie opowiadał o przesądach. Teraz brat cioteczny robi takie weselicho jak ja.

Raczej czasy sie zmieniają i ludzie stają się bardziej nowocześni (nawet nasi rodzice)



Ale juz czerwona kokardka do wózka to mus- bo dziecko zauroczo.

Dostałam łóżeczko od rodziny męża, a tam czerwona wstążka. Padłam po prostu.
Bo niby w takie rzeczy nie wierzę, ale maż miał pewien widoczny problem zdrowotny przez kilka lat. Był u szeptucha, po tygodniu zniknęło i jest spokój. Zachodzę w głowę do dziś jak to się stało.



Kuchnia letnia- to pamiętam z dzieciństwa. Dziś sie już nie praktykuje.

[cava]

Napisane przez brandie

To jest oponka!

To jest: ciastko parzone.

---------- Dopisano o 16:29 ---------- Poprzedni post napisano o 16:27 ----------

[1=44fee507034f68ecff0b692 d635bddccdf886c4e_65540ba 289b10;85274956]Treść usunięta[/QUOTE]

„ Mosiek” to potoczne, obraxliwe określenie Żyda.
Nie jestem już w stanie określić skąd , chyba też ze wschodu, ale w mazowieckim też używane.

[theali]

Napisane przez brandie

To jest oponka!

A u nas "oponki" to były okrągłe pączki bez nadzienia, z dziurką - takie niby amerykańskie donuty.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez kaledonia

U mnie też nie. Na Wigilię się je po prostu kupuje, tak jak ciasta.

U mnie się nie kupuje, bo się ich nie jada. Tzn jada, ale to raczej jak pizza albo burrito, nietutejsze i niecodzienne.

[j_fly]

Pączek na zdjęciu, to w Zachodniopomorskiem gniazdko Na Śląsku nie spotkałam się z czymś takim. Tutaj na pączki mówią kreple, a na drożdżówki kołoczki. Oponki dla mnie są gładkie, z dziurką, robione z ciasta z dodatkiem twarogu.

Placki ziemniaczane w domu rodzinnym (na północy) jedliśmy ze śmietaną lub z samym cukrem. Na Śląsku też, ale tutaj jednak najczęściej jemy z gulaszem.

Mizeria - w Zachodniopomorskiem ogórki kroiliśmy w plasterki, a na Śląsku ścieramy na tarce (w obu przypadkach na słono i z pieprzem). Sałata - jeśli z olejem, to na słono, jeśli ze śmietaną, to z cukrem.

Pierogi robię i jem pod każdą postacią. Wyniosłam to z rodzinnych stron, ale w domu mojego męża nie robiło się pierogów, dopiero ja je tutaj wprowadziłam.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez theali

A u nas "oponki" to były okrągłe pączki bez nadzienia, z dziurką - takie niby amerykańskie donuty.

O dokładnie. A tamto że zdjęcia to gniazdko.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[agnyska81]

Z moich obserwacji - jak tylko z województwa śląskiego wjeżdża się do województwa opolskiego to widać różnicę w dbałości o obejścia domów (piszę o wsiach i małych miasteczkach). Zawsze trawa świeżo przystrzyżona, ładne ogródki, domy, nawet te skromne, to czyste, podwórka bez graciarstwa. Nawet chwasty z chodnika przed domem pielą

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez damdalena

A to ja znam taką letnią kuchnię, gdzie się dla ludzi gotowało, żeby latem nie rozpalać pieca w domu. Robiło się tam też przetwory, a pod spodem była piwniczka na nie. Ciekawe, że w wielu odległych od siebie rejonach kraju były takowe, a u nas zupełnie nieznane.

oczywiście, w osobnym budynku


po kolei:
parnik z piecem do parowania ziemniaków, kuchnia z piecem chlebowym, kurnik, obora, stajnia, wc, chlew na końcu, czasem klatki na króliki


Kuchnia letnia: letnie obiady, kolacje, przetwory, świnia, chleb, ciasto, pranie (woda się grzała na piecu)


dom był fantastycznie chłodny

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez agnyska81

Z moich obserwacji - jak tylko z Górnego Śląska wjeżdża się do województwa opolskiego to widać różnicę w dbałości o obejścia domów (piszę o wsiach i małych miasteczkach). Zawsze trawa świeżo przystrzyżona, ładne ogródki, domy, nawet te skromne, to czyste, podwórka bez graciarstwa. Nawet chwasty z chodnika przed domem pielą

Którzy dbają?
Opolskie to w większości jest Górny Śląsk

Wysłane z mojego HUAWEI LUA-L21 przy użyciu Tapatalka

[agnyska81]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;85277736]Którzy dbają?
Opolskie to w większości jest Górny Śląsk [/QUOTE]

Oj, namieszałam Powinnam była napisać województwo śląskie i województwo opolskie. W śląskim jest nieźle, ale w opolskim to już naprawdę dbają do przesady

To gniazdko na zdjęciu to wygląda jakby ciasto było wyciskane ze szprycy. Ciasto na oponkę (u mnie babcia mówiła krążki na to) vel pączek angielski jest z twarogiem/serkiem i nie jest płynne, wykrawa się szklanką, a środek literatką Na szczęście moja wiejska piekarnia piecze takie, bo je uwielbiam

[jaksy]

Napisane przez agnyska81

Oj, namieszałam Powinnam była napisać województwo śląskie i województwo opolskie. W śląskim jest nieźle, ale w opolskim to już naprawdę dbają do przesady

No właśnie, bo podział administracyjny nijak się ma często do geograficznego. Ja pisząc, że jestem z Małopolski Zachodniej, miałam na myśli region który administracyjnie należy już do Śląska, ale geograficznie i kulturowo to właśnie Małopolska Zachodnia.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A przy użyciu Tapatalka

[Heledore]

Napisane przez brandie

To jest oponka!

Oponka jest troszkę inna - do ciasta idzie ser biały.
To na zdjęciu to faktycznie gniazdko - rodzaj paczka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 19:00 ---------- Poprzedni post napisano o 18:55 ----------

[1=9848198ceafc75373689018 f1c5708ad8ca8cef1_6087464 13ed8e;85274961]Jeszcze kilka lat temu u mnie (Lubelskie) tort na weselu podawany był o północy, później były oczepiny, teraz jest krojony około 22. Ja na moim weselu chciałabym go podać zaraz po obiedzie, razem z kawą i herbatą.[/QUOTE]Faktycznie tu też zauważam zmianę obyczajów. /Podkarpackie/ z dzieciństwa pamiętam właśnie że tort był około północy a potem oczepiny.
Na swoim weselu nie robiłam oczepin ale tort był podany o północy i wiele osób powiedziało że to fajny powrót do starych tradycji. Prawdę mówiąc trochę mnie dziwiła ta opinia. Ale później sobie uświadomiłam że rzeczywiście obecnie tort raczej podaje się po obiedzie co szczerze mówiąc jest trochę bez sensu. Dwa dania, deser , pierwszy taniec i tort. Za dużo jedzenia na raz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[inezina]

A nie wiem czy znacie fusię/psiochę? ( lubelskie)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

Napisane przez inezina

A nie wiem czy znacie fusię/psiochę? ( lubelskie)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Psiocha to u mnie cipka.