Mój chłopak i jego współlokatorka

[colorful3894]

Witajcie kobietki. Otóż moja sprawa wyglada tak. Moj chłopak mieszka ze swoją współlokatorka i zdążyli dość mocno się zaprzyjaźnic. Czeste pisanie na fb, wyjścia na obiad/kolacje do baru, wspólne posiadówki z innym współlokatorem przy piwie u nich w domu, raz nawet pojechali razem na wesele kilkaset km dalej (nawet mnie nie spytał czy zgadzam się żeby ona jechała, ja wtedy nie mogłam.) Przez te wszystkie sytuacje zaczęłam być bardzo zazdrosna. Miałam wrażenie, że spędza z nią więcej czasu niż ze mną. On zarzekał się stale, ze ani jedno ani drugie nic nigdy do siebie nie czuło i po prostu się przyjaźnią. Jednak zaczęły mnie nachodzić myśli czy może ona mu się czasem nie podoba, ale go odrzuca (bo ostatnio mój chłopak dość mocno przytył, natomiast ona jest bardzo ładna). Zaczely się co jakiś czas kłótnie o nią. On zaczął się wściekać mówiąc mi ze wszystko co mówię to są urojenia, ze jak jeszcze raz o niej wspomnę to kończymy ten związek, ze on już ze mną nie wytrzymuje i ze mam po prostu siedzieć cicho i nic o niej nie wspominać. Tłumaczyłam mu, ze jest mi po prostu przykro, bo widzę ze ona jest lepiej traktowana przez niego niż ja. Zaczął strasznie przeklinać w kłótniach i niemiło się odnosić np. „Znowu mnie wkur*ilas”, „idź się lecz”, „ch*j mnie obchodzi co sadzisz o tym” itd itp. Potrafi się obrażać jeśli coś mu o niej wypomnę, mimo ze to nie ja się z nią tak intensywnie zadaje. Powiedzcie mi, czy ja przesadzam i faktycznie jestem zbyt zazdrosna i dlatego go to tak wkurza? On zarzuca mi ze mu w ogóle nie ufam i zaczyna go to bardzo denerwować. Czy może on ma coś na sumieniu i boi się ze odkryje jakaś prawdę? Pomóżcie

[Ellen_Ripley]

Napisane przez colorful3894

Witajcie kobietki. Otóż moja sprawa wyglada tak. Moj chłopak mieszka ze swoją współlokatorka i zdążyli dość mocno się zaprzyjaźnic. Czeste pisanie na fb, wyjścia na obiad/kolacje do baru, wspólne posiadówki z innym współlokatorem przy piwie u nich w domu, raz nawet pojechali razem na wesele kilkaset km dalej (nawet mnie nie spytał czy zgadzam się żeby ona jechała, ja wtedy nie mogłam.) Przez te wszystkie sytuacje zaczęłam być bardzo zazdrosna. Miałam wrażenie, że spędza z nią więcej czasu niż ze mną. On zarzekał się stale, ze ani jedno ani drugie nic nigdy do siebie nie czuło i po prostu się przyjaźnią. Jednak zaczęły mnie nachodzić myśli czy może ona mu się czasem nie podoba, ale go odrzuca (bo ostatnio mój chłopak dość mocno przytył, natomiast ona jest bardzo ładna). Zaczely się co jakiś czas kłótnie o nią. On zaczął się wściekać mówiąc mi ze wszystko co mówię to są urojenia, ze jak jeszcze raz o niej wspomnę to kończymy ten związek, ze on już ze mną nie wytrzymuje i ze mam po prostu siedzieć cicho i nic o niej nie wspominać. Tłumaczyłam mu, ze jest mi po prostu przykro, bo widzę ze ona jest lepiej traktowana przez niego niż ja. Zaczął strasznie przeklinać w kłótniach i niemiło się odnosić np. „Znowu mnie wkur*ilas”, „idź się lecz”, „ch*j mnie obchodzi co sadzisz o tym” itd itp. Potrafi się obrażać jeśli coś mu o niej wypomnę, mimo ze to nie ja się z nią tak intensywnie zadaje. Powiedzcie mi, czy ja przesadzam i faktycznie jestem zbyt zazdrosna i dlatego go to tak wkurza? On zarzuca mi ze mu w ogóle nie ufam i zaczyna go to bardzo denerwować. Czy może on ma coś na sumieniu i boi się ze odkryje jakaś prawdę? Pomóżcie

A chcesz być w tym związku nadal, bo...?

[Vanir410]

Może i się przyjaźnią tylko, ale jak dla mnie facet mocno przegina. Nie chciałabym być z kimś takim w związku.

[Hanako]

Napisane przez Vanir410

Może i się przyjaźnią tylko, ale jak dla mnie facet mocno przegina. Nie chciałabym być z kimś takim w związku.

A ja bym nie chciała być w związku z paranoiczką, która nie przyjmuje moich wyjaśnień i mi nie ufa.
Ten związek można skreślić, on stracił do ciebie cierpliwość dawno temu a ty dalej wkoło Macieju swoje, dajcie sobie nawzajem spokój.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hanako

A ja bym nie chciała być w związku z paranoiczką, która nie przyjmuje moich wyjaśnień i mi nie ufa.
Ten związek można skreślić, on stracił do ciebie cierpliwość dawno temu a ty dalej wkoło Macieju swoje, dajcie sobie nawzajem spokój.

Oj czy taka paranoiczka? Współlokatorka, którą zabiera się na odległe wesele, nawet dziewczyny nie pytając, z którą ma się ciągły kontakt, wieczorki, smski itd.? Wiele kobiet na miejscu Autorki by się zaczęło o coś takiego niepokoić i wkurzać. Jednak czymś koleżanka od dziewczyny powinna różnić. Nie tylko faktem uprawiania z jedną seksu, a z drugą nie.

[Lisek9]

Napisane przez Ellen_Ripley

Oj czy taka paranoiczka? Współlokatorka, którą zabiera się na odległe wesele, nawet dziewczyny nie pytając, z którą ma się ciągły kontakt, wieczorki, smski itd.? Wiele kobiet na miejscu Autorki by się zaczęło o coś takiego niepokoić i wkurzać. Jednak czymś koleżanka od dziewczyny powinna różnić. Nie tylko faktem uprawiania z jedną seksu, a z drugą nie.

Też się nie dziwię, że autorkę szlag trafia, nie dość że razem mieszkają to jeszcze spędzają tyle czasu razem dodatkowo. Fakt faktem, wychodzi trochę na to, że koleś ma dwie dziewczyny, ale tylko z jedną uprawia seks :P niewykluczone, że współlokatorka jest wyżej w hierarchii w jego sercu, ale że np. Ona go traktuje jak kumpla, to w wolnych chwilach musi zadowolić się Autorką.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez colorful3894

Witajcie kobietki. Otóż moja sprawa wyglada tak. Moj chłopak mieszka ze swoją współlokatorka i zdążyli dość mocno się zaprzyjaźnic. Czeste pisanie na fb, wyjścia na obiad/kolacje do baru, wspólne posiadówki z innym współlokatorem przy piwie u nich w domu, raz nawet pojechali razem na wesele kilkaset km dalej (nawet mnie nie spytał czy zgadzam się żeby ona jechała, ja wtedy nie mogłam.) Przez te wszystkie sytuacje zaczęłam być bardzo zazdrosna. Miałam wrażenie, że spędza z nią więcej czasu niż ze mną. On zarzekał się stale, ze ani jedno ani drugie nic nigdy do siebie nie czuło i po prostu się przyjaźnią. Jednak zaczęły mnie nachodzić myśli czy może ona mu się czasem nie podoba, ale go odrzuca (bo ostatnio mój chłopak dość mocno przytył, natomiast ona jest bardzo ładna). Zaczely się co jakiś czas kłótnie o nią. On zaczął się wściekać mówiąc mi ze wszystko co mówię to są urojenia, ze jak jeszcze raz o niej wspomnę to kończymy ten związek, ze on już ze mną nie wytrzymuje i ze mam po prostu siedzieć cicho i nic o niej nie wspominać. Tłumaczyłam mu, ze jest mi po prostu przykro, bo widzę ze ona jest lepiej traktowana przez niego niż ja. Zaczął strasznie przeklinać w kłótniach i niemiło się odnosić np. „Znowu mnie wkur*ilas”, „idź się lecz”, „ch*j mnie obchodzi co sadzisz o tym” itd itp. Potrafi się obrażać jeśli coś mu o niej wypomnę, mimo ze to nie ja się z nią tak intensywnie zadaje. Powiedzcie mi, czy ja przesadzam i faktycznie jestem zbyt zazdrosna i dlatego go to tak wkurza? On zarzuca mi ze mu w ogóle nie ufam i zaczyna go to bardzo denerwować. Czy może on ma coś na sumieniu i boi się ze odkryje jakaś prawdę? Pomóżcie

No bo mu w ogóle nie ufasz i zawracasz d*pę ciągle tym samym tematem zamiast przyjąć do wiadomości fakty:
- facet ma współlokatorkę-przyjaciółkę i to się nie zmieni póki co
- nie łączą go z nią więzi romantyczne
- ma już dość gadania o tym

Jak ci się nie podoba zastana rzeczywistość, to zmień faceta na innego. Ten jest właśnie taki i nie robi ci specjalnie nic złego.

(nawet mnie nie spytał czy zgadzam się żeby ona jechała, ja wtedy nie mogłam.)

I bardzo dobrze, że nie pytał o zgodę. Nie jest ubezwłasnowolniony, żeby twoje pozwolenie było do tego wymagane.

[Hanako]

Napisane przez Ellen_Ripley

Oj czy taka paranoiczka? Współlokatorka, którą zabiera się na odległe wesele, nawet dziewczyny nie pytając, z którą ma się ciągły kontakt, wieczorki, smski itd.? Wiele kobiet na miejscu Autorki by się zaczęło o coś takiego niepokoić i wkurzać. Jednak czymś koleżanka od dziewczyny powinna różnić. Nie tylko faktem uprawiania z jedną seksu, a z drugą nie.

Niesamowite, ale ja z moimi znajomymi też utrzymuję ciągły kontakt, piszę smski, organizuję wieczorki a nawet chodzę na imprezy. Po to mam znajomych. Obu płci.
A autorka to paranoiczka. Jeśli jej nie odpowiada, że on ma koleżankę, to niech mu zakomunikuje, że sobie tego nie życzy - potem można ustalić, czy jemu takie warunki odpowiadają, czy się rozstają.
A nie, w kółko jest grane "ty coś do niej czujesz, ona ci się podoba", on zaprzecza, ona mu nie wierzy. Męczenie dupy i tyle, nic konstruktywnego dla związku.

[colorful3894]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85917191]No bo mu w ogóle nie ufasz i zawracasz d*pę ciągle tym samym tematem zamiast przyjąć do wiadomości fakty:
- facet ma współlokatorkę-przyjaciółkę i to się nie zmieni póki co
- nie łączą go z nią więzi romantyczne
- ma już dość gadania o tym

Jak ci się nie podoba zastana rzeczywistość, to zmień faceta na innego. Ten jest właśnie taki i nie robi ci specjalnie nic złego.
I bardzo dobrze, że nie pytał o zgodę. Nie jest ubezwłasnowolniony, żeby twoje pozwolenie było do tego wymagane.[/QUOTE]

Wystarczyłoby jedynie spytać się co o tym sądzę, tym bardziej, że wiedział, że jestem o nią zazdrosna. I pewnie też dlatego nie spytał, bo wiedział, że mi się to nie spodoba.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez colorful3894

Wystarczyłoby jedynie spytać się co o tym sądzę, tym bardziej, że wiedział, że jestem o nią zazdrosna. I pewnie też dlatego nie spytał, bo wiedział, że mi się to nie spodoba.

O to też cię nie musi pytać. To nie jest żaden jego obowiązek, ani też nie musiał z automatu uznać tego za istotne.
No nie wiem, też bym nie wpadła na to, żeby pytać partnera o opinię na temat, który go w ogóle nie dotyczy

[colorful3894]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85917213]O to też cię nie musi pytać. To nie jest żaden jego obowiązek, ani też nie musiał z automatu uznać tego za istotne.
No nie wiem, też bym nie wpadła na to, żeby pytać partnera o opinię na temat, który go w ogóle nie dotyczy [/QUOTE]

Nie dotyczy? On miał zarezerwowany pokój w hotelu z łożem małżeńskim dla nich dwojga (bo początkowo ja miałam jechać), ale ostatecznie spali podobno w innych pokojach... I to też było dla mnie przykre, że nie pomyślał o zmianie rezerwacji pokoju, ilości łóżek, nic... Kto normalny w związku zgodziłby się na spanie jego partnera z kolegą/koleżanką? I to dwie noce?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez colorful3894

Nie dotyczy? On miał zarezerwowany pokój w hotelu z łożem małżeńskim dla nich dwojga (bo początkowo ja miałam jechać), ale ostatecznie spali podobno w innych pokojach... I to też było dla mnie przykre, że nie pomyślał o zmianie rezerwacji pokoju, ilości łóżek, nic...

Tak, nie dotyczy. I jak nie pomyślał o zmianie rezerwacji, skoro spali w osobnych pokojach?
Ty mu w ogóle w cokolwiek wierzysz?

Kto normalny w związku zgodziłby się na spanie jego partnera z kolegą/koleżanką? I to dwie noce?

Ja.

No jak ci się nie podobają zachowania typowe dla twojego faceta, to po cholerę z nim jesteś? Twoja wizja związku nie jest jedynie słuszna dla wszystkich. Twój facet ma ewidentnie inną i nikt się nie musi dopasowywać do nikogo. Po to ludzie się spotykają i poznają, żeby ocenić czy związek ma sens. Wasz chyba jednak nie ma.

[Hanako]

Napisane przez colorful3894

Nie dotyczy? On miał zarezerwowany pokój w hotelu z łożem małżeńskim dla nich dwojga (bo początkowo ja miałam jechać), ale ostatecznie spali podobno w innych pokojach... I to też było dla mnie przykre, że nie pomyślał o zmianie rezerwacji pokoju, ilości łóżek, nic... Kto normalny w związku zgodziłby się na spanie jego partnera z kolegą/koleżanką? I to dwie noce?

Ja. I uważam się za normalną. Choć nie mam dużego poparcia w społeczeństwie.
Słuchaj, twój facet nie musi myśleć tak jak ty. Albo mu wyłóż kawę na ławę i każ mu się dostosować, albo się z nim rozstań. A nie truj mu tyłek w co drugiej rozmowie o swoich lękach i urojeniach.

[colorful3894]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85917230]Tak, nie dotyczy. I jak nie pomyślał o zmianie rezerwacji, skoro spali w osobnych pokojach?
Ty mu w ogóle w cokolwiek wierzysz?
Ja.

No jak ci się nie podobają zachowania typowe dla twojego faceta, to po cholerę z nim jesteś? Twoja wizja związku nie jest jedynie słuszna dla wszystkich. Twój facet ma ewidentnie inną i nikt się nie musi dopasowywać do nikogo. Po to ludzie się spotykają i poznają, żeby ocenić czy związek ma sens. Wasz chyba jednak nie ma.[/QUOTE]

Dopiero jak przyjechali na miejsce to skapnął się, że niby ma łożko dla nich dwojga i ona mu oznajmila, że nie bedzie z nim spala na jednym łożu.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez colorful3894

Dopiero jak przyjechali na miejsce to skapnął się, że niby ma łożko dla nich dwojga i ona mu oznajmila, że nie bedzie z nim spala na jednym łożu.

No i co w związku z tym?

[magica]

Miałaś tu kiedyś wątek, prawda? Wszystkie fakty się zgadzają.

[Optimus Prime]

Czy związek polega na tym że każdy żyje własnym życiem, robi co żywnie mu się podoba, nie komunikuje się z drugą połówką, ma w nosie jej zdanie i tymbardziej nie liczy się z nim?

Bo mnie taka definicja to odpowiada bardziej związkowi otwartemu lub friends with benefits.

W normalnym związku ludzie ze sobą rozmawiają, biorą do siebie zdanie drugiej połówki i próbują rozwiązać problem RAZEM.

A tu widzę chłoptasia który spędza bardzo dużo czasu ze swoją psiapsiółą, jedzie kilkaset km na wesele i poświęca jej dużo swojego czasu majac jednocześnie w nosie swoją kobietę.

Nikt nie każe mu być uwięzionym na smyczy, ale KAŻDA osoba decydująca się na związek powinna być świadoma tego, że nie żyje w tym związku sama.

[matcha]

Za serwowanie mi odżywek pt. "Lecz się" czy przekleństw już leciałby na kopach. Dla mnie to brak szacunku do drugiej osoby, a jeżeli panu nie pasuje zazdrosna partnerka, to przecież nikt go siłą nie trzyma.

[Vanir410]

Nie wytrzymałabym psychicznie po tej akcji z jednym łóżkiem. Mogę i być paranoiczną.

[Karena 73]

Napisane przez colorful3894

Dopiero jak przyjechali na miejsce to skapnął się, że niby ma łożko dla nich dwojga i ona mu oznajmila, że nie bedzie z nim spala na jednym łożu.

Taka gapka z niego
Autorko większość dziewczyn nie godziłaby się na taki układ, więc nie bierz pod uwagę opinii osób, które mają specyficzne podejście do monogamii w związku i godzą się na coś, na co jednak zwykle jednak zgody nie ma. Nie uważam żebyś miała paranoję, skoro facet ma gdzieś Twoje zdanie. Mogą spędzać razem czas, mogą sobie coś tam wysyłać, ale to jak on się do Ciebie odnosi to przegięcie. Ty powinnaś być na pierwszym miejscu, a nie jesteś.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Vanir410

Nie wytrzymałabym psychicznie po tej akcji z jednym łóżkiem. Mogę i być paranoiczną.

To samo.

[edan84]

To, że zadaje się ze współlokatorką i z nią imprezuje to akurat nic strasznego. Ty na wesele nie mogłaś jechać, to wziął tamtą. Też nic zadziwiającego. Nawet gdyby spał w łóżku z koleżanką - to cóż to takiego? A to jakaś różnica gdyby spał w łóżku z kolegą? Wtedy dla Ciebie byłoby już pewnie wszystko cacy.

Autorko, wyolbrzymiasz i histeryzujesz.

Jednak ja na Twoim miejscu kopnąłbym buraka. Ale nie za to o co go oakarżasz, a za bycie burakiem. Wulgarne i lekceważące odzywki nie są w ogóle do zaakceptowania.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[golgie]

Nie jesteś paranoiczką. Porozmawiaj z facetem o tym, że nie pasuje Ci taka zażyłość z koleżanką i nie pasuje Ci jak się do Ciebie odzywa. Jeśli to nie poskutkuje, to nie trać czasu i pożegnaj.

[colorful3894]

Jego baardzo denerwuje to, ze mi się ten temat często przypomina i coś o nim wspomnę przez co znów się kłócimy. Wiem, ze nie powinnam tak robić i dać sobie spokoj, ale ona chyba się teraz jeszcze nie wyprowadza i sama myśl o tym powoduje, ze podnosi mi się ciśnienie. Bardzo zabolała mnie ta sytuacja z weselem i mysle ze gdyby nie ona, to nie miałabym aż tylu pretensji do niego. Nie wiem jak mam do niego dotrzeć, jak on cały czas naskakuje i wmawia mi ze jestem nienormalna, ze gadam same bzdury i ze on sobie będzie robił co będzie chciał, bo nie jest moim niewolnikiem. Ja to rozumiem, bo sama mam kolegów i koleżanki, jednak to ze nie jestem u niego na pierwszym miejscu, bo mnie zwyczajnie olewa i odzywa się w złości jak się odzywa nie swiadczy o nim najlepiej... a on o niej nie chce już rozmawiać, mówi ze ma po prostu tego dosyc.

[matcha]

To co zamierzasz zrobić? Bo że jest burakiem, co udowodnił w swoich odzywkach do Ciebie, to już wiadomo.

[skazana_na_bluesa]

Rzuc go w pissssdu. Obojgu bedzie lepiej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Jogurtowe_love]

Moim zdaniem autorka wcale nie przesadza. Też bym nie akceptowała takich zachowań w związku. Można mieć przyjaciół/przyjaciółki ale partner powinien być na pierwszym miejscu.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez colorful3894

(...)
Nie wiem jak mam do niego dotrzeć, jak on cały czas naskakuje i wmawia mi ze jestem nienormalna, ze gadam same bzdury i ze on sobie będzie robił co będzie chciał, bo nie jest moim niewolnikiem. Ja to rozumiem, bo sama mam kolegów i koleżanki, jednak to ze nie jestem u niego na pierwszym miejscu, bo mnie zwyczajnie olewa i odzywa się w złości jak się odzywa nie swiadczy o nim najlepiej... a on o niej nie chce już rozmawiać, mówi ze ma po prostu tego dosyc.

Autorko, to może czas zrozumieć, że do niego nie da się "dotrzeć". Ty masz na ten temat swoje zdanie, które on ma gdzieś (co bardzo jasno Ci mówi, w mocno nieprzyjemnych słowach) i ma własną wizję związku i kolegowania się z tą panią. Zrozum może wreszcie, że tu nie ma czego zbierać i o co zabiegać.

Myślę, że te nerwy to jego nie do końca czyste sumienie. Przecież nie jest idiotą i wie, że jednak takie zażyłości z koleżankami nie zdarzają się często i to raczej nie w monogamicznych związkach.

[kyrxs]

Sredniej urody, pulchnemu facetowi udaje sie nawiazac fajna relacje ze sliczna wspollokatorka, przez ktora pewnie jest traktowany jak brat, albo przyjaciel gej. No ciekawe co sie dzieje w glowie tego chlopaka mysle ze jest nia conajmniej zauroczony, ale nie ma u niej szanse to tkwi z autorka, jednoczesnie wylewajac na nia nagromadzone frustracje, bo sliczna kolezanka nie chce mu pasc w ramiona.

[colorful3894]

On często mówi „odczep się od niej, daj jej spokoj”, zupełnie tak jakby jej bronił. Nic z tego nie rozumiem