Rzeczy, które zachwycają wszystkich poza Wami

[Limonka2738]

Napisane przez cava

A jak osiągnął władzę?
Pochodzenie _odziedziczył_ co zapewniło mu możliwości, resztę wyszarpał wioząc się na grzbiecie Targaryenów:
1. próbując się w nich wżenić swoją córką.
2. żerujac na fakcie królobójstwa swojego syna
3.łut szczęścia też mu dopomógł, bo Aerys oszalał.
4. swoją córkę do końca traktował jak bonus który można w kogoś wżenić i tym samym umocnić swoją władze



Kariery od pucybuta do namiestnika _sam_ nie zrobił.

Tak. W tym sensie to nikt do niczego nie dochodzi nigdy. Nawet w naszym świecie.

Ale nikogo nie prowadzają za rączkę jak Deanerys w całym tym uniwersum. Jednocześnie udając, że jest taka super i niezależna.

Nikt nie robi z Sansy niezależnej kobiety, a jest taka sama jak Deanerys.

Weźmy chociażby Brienne. Ona całkiem nieźle sobie radzi mimo pecha na loterii genetycznej. Gdyby Deanerys nie miała ładnej buzi zdechłaby gdzieś w rowie dawno temu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ja właśnie wole halasliwych sąsiadów niż mieszkanie w pcimiu dolnym i ogarnianie domu i jeszcze nie daj bog jakichs ogródków mimo że mój rodzinny dom gdzie się wychowalam to właśnie była ta druga opcja, dziękuję pięknie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Czarna2000]

Ja jestem całym sercem za mieszkaniem w bloku, czemu dziwi się większość koleżanek. No bo jak to tak? Mało miejsca, brak ogródka, sąsiedzi. Te same koleżanki zwykle narzekają, że spędzają po 45 minut w zatłoczonym autobusie. To ja podziękuję.
Może to też przez to, że od wielu wielu lat żyje w bloku i jestem do tego przyzwyczajona.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[smerfetk_a]

ale dlaczego dom=zadupie ?
nie w każdym mieście to wygląda tak samo, ja akurat z przyszłego domu będę mieć bliżej do centrum niż teraz z mieszkania

[ruda_beksa]

Też nie rozumiem kultu domku, może dlatego że nie miałam nigdy problemu z sąsiadami, rurami itd. Do tego nie każde mieszkanie jest na ogromnym blokowisku, istnieją też kamienice, bardziej kameralne apartamentowce zatrudniające ludzi do sprzątania klatki. A mały ogródek można mieć na tarasie.

Domek w centrum miasta brałabym jak misę miodu, ale jeszcze nie wygrałam w lotto A jednak w większości przypadków domy jednorodzinne nie są położone centralnie.

[Silvia91]

Napisane przez pannajoanna71

O kurcze, a ja właśnie go używam w pracy, bo tani, wydajny (poprzednie opakowanie miałam rok czasu przy codziennym użytkowaniu) i nieźle matuje. No to jakie pudry w takim razie są dobre?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja bardzo lubię puder z Too Faced ten Peach Perfect i puder matujący z Inglota - jedyne pudry, które trzymają w ryzach moją ekstremalnie mieszaną facjatę. Jednak składowo nie wiem czy są w porządku

Napisane przez PoPoo

Takie paznokcie nie wyglądają naturalnie - i raczej nie podobają się facetom

A to facetom mają się podobać?
Ja tam zawsze patrzę czy mi się coś podoba, jak chłopu coś nie pasi to patrzeć nie musi

Napisane przez PoPoo

Wiele kobiet chce sie facetom podobac, a raczej wszystkie - tylko cięzko im to przyznać na głos

Nie wszystkie, uwierz mi


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Też nie rozumiem kultu domku, może dlatego że nie miałam nigdy problemu z sąsiadami, rurami itd. Do tego nie każde mieszkanie jest na ogromnym blokowisku, istnieją też kamienice, bardziej kameralne apartamentowce zatrudniające ludzi do sprzątania klatki. A mały ogródek można mieć na tarasie.

Domek w centrum miasta brałabym jak misę miodu, ale jeszcze nie wygrałam w lotto A jednak w większości przypadków domy jednorodzinne nie są położone centralnie.

Przede wszystkim nie wiem, gdzie miała bym taki dom w centrum postawić.

Zburzyć Złote Tarasy? Pałac kultury, Wroclavię, Avenidę czy Manufakturę? A może trzasnę sobie na Wawelu albo w Galerii krakowskiej? Kolumna Zygmunta, pręgierz, Fredro, Adaś M.? No gdzie jest miejsce na dom tak naprawdę?

Domy zwykle zaczynają się na obrzeżach miast, które kiedyś były wioskami i zostały wchłonionymi dzielnicami. Centra są zabudowane galeriami handlowymi, dworcami i zabytkami.

Też nie rozumiem parcia na domek, jeśli kogoś nie stać. Jeśli stać to oczywiście, co kto woli.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[asiulek8989]

Napisane przez Hosenka*

L'Oreale, Max Factory, Boujois i inne marki tego typu bardziej opłaca się kupować w drogeriach internetowych, gdzie i tak są ceny niższe niż -50% czy -55% w Rossmannie - warto sprawdzać ceny

ale wtedy potrzebowałam podkładu "na już"

---------- Dopisano o 19:54 ---------- Poprzedni post napisano o 19:38 ----------

Napisane przez khloe

Właśnie to mnie nie przekonuje w hybrydzie-zmywanie. Żaden sposób nie jest obojętny dla paznokcia- czysty aceton-świństwo, jakich mało. Stosuje się to w budownictwie i stolarstwie jako silny rozpuszczalnik. I ja mam trzymać w tym paznokcie 20 minut? Pomijając przesuszenie paznokcia, to nie uważam,by było to obojętne dla zdrowia. Normalny lakier tez często zmywak lakierem z acetonem,bo lepiej i szybciej zmywa, ale trzymam to kilkanaście sekund, a nie tyle minut.

Frezarka natomiast-jeden nieostrożny ruch i paznokieć uszkodzony.

Wiem,ze tu sa dziewczyny, które używają hybryde "bo im odpada lakier" po jednym dniu. Ja osobiście uwazam, ze bezbarwny lakier na zadbanych paznokciach wyglada o wiele lepiej, niż "fensi" lakier i wielki odrost
Poza tym widzę często taki obrazek-wypasione paznokcie i takie suche skórki, ze aż zadarte.

A przedłużane żelem paznokcie to dla mnie coś w stylu białych kozaczków

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mam tak tłustą płytkę, że nawet po kilku godzinach lakier się ściera, bez względu na to czy to lakier za 5 czy za 100 zł. Nic nie dają żadne bazy, topy itp. (co gorsza lakiery połączone z tym odpadają mi jeszcze szybciej, bo warstwa jest grubsza). Starty na końcach bezbarwny lakier również niezbyt estetycznie wygląda, na na pewno dla mnie gdyż często mam go przed oczami Hybryda jest dla mnie wybawieniem.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Napisane przez smerfetk_a

ale dlaczego dom=zadupie ?
nie w każdym mieście to wygląda tak samo, ja akurat z przyszłego domu będę mieć bliżej do centrum niż teraz z mieszkania

No właśnie?
Nie wiem od ilu mieszkańców zaczyna się dla Wizażanek "miasto" i gdzie kończy się Pcim Dolny, nie wiem czemu miasto musi się równać wielkiej aglomeracji z komunikacją miejską.

[ruda_beksa]

Napisane przez Limonka2738

Przede wszystkim nie wiem, gdzie miała bym taki dom w centrum postawić.

Zburzyć Złote Tarasy? Pałac kultury, Wroclavię, Avenidę czy Manufakturę? A może trzasnę sobie na Wawelu albo w Galerii krakowskiej? Kolumna Zygmunta, pręgierz, Fredro, Adaś M.? No gdzie jest miejsce na dom tak naprawdę?

Domy zwykle zaczynają się na obrzeżach miast, które kiedyś były wioskami i zostały wchłonionymi dzielnicami. Centra są zabudowane galeriami handlowymi, dworcami i zabytkami.

Swoja drogą ciekawostka - jestem obecnie w LA i tutaj architektura jest niesamowicie wymieszana, a ścisłe "centrum" nie istnieje - raczej są centra indywidualnych dzielnic (zabudowa komercyjna), potem domki, potem centrum innej dzielnicy, potem domki. I tym sposobem da się pogodzić posiadanie domu i bycia w sercu miasta, chociaż atrakcyjne to nie jest

[ciri15]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;86177640]Ja też chciałabym mieć dom. Źle się czuję w ścisku, potrzebuję przestrzeni. Dlatego dom na wygwizdowie to coś dla mnie
Poza tym ja to lubię krzaczki, kwiatki, własna porzeczka, drapanie się po cycku z piżamie nad własną pietruszką i opalanie się nago kiedy mi się podoba [/QUOTE]
O tak. Plus miejsce dla piesków żeby mogły szaleć od rana do nocy.

---------- Dopisano o 20:18 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ----------

Napisane przez Limonka2738

Przede wszystkim nie wiem, gdzie miała bym taki dom w centrum postawić.

Zburzyć Złote Tarasy? Pałac kultury, Wroclavię, Avenidę czy Manufakturę? A może trzasnę sobie na Wawelu albo w Galerii krakowskiej? Kolumna Zygmunta, pręgierz, Fredro, Adaś M.? No gdzie jest miejsce na dom tak naprawdę?

Domy zwykle zaczynają się na obrzeżach miast, które kiedyś były wioskami i zostały wchłonionymi dzielnicami. Centra są zabudowane galeriami handlowymi, dworcami i zabytkami.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Poza tym pewnie niewiele osób mieszka w bloku/wieżowcu w ścisłym centrum Warszawy, czy innych dużych miast. Zazwyczaj do centrum i tak trzeba dojechać.

[khloe]

Napisane przez Czarna2000

Ja jestem całym sercem za mieszkaniem w bloku, czemu dziwi się większość koleżanek. No bo jak to tak? Mało miejsca, brak ogródka, sąsiedzi. Te same koleżanki zwykle narzekają, że spędzają po 45 minut w zatłoczonym autobusie. To ja podziękuję.
Może to też przez to, że od wielu wielu lat żyje w bloku i jestem do tego przyzwyczajona.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może tak być. Myślę że w uj trudno byłoby ci przeskoczyć z bloku do domu. Ja to widze, po moim szwagrze,co z bloku przeszedł na dom. Zdziwiony, że trzeba samemu coś naprawić jak się zepsuje, albo odśnieżyć jak jest zima

Ja cale życie mieszkam w donu. Pomieszkiwałam w bloku i nigdy więcej. Normalnie trauma. Czułam się jak ptak w klatce.

Nie przeszkadza mi ani sprzatanie, ani np.koszenie potrawy,być może dlatego, ze od małego tego jestem nauczona i jest to dla mnie oczywista oczywistość

Noe wiem tylko czemu tutaj wszystkim:
Dom=koszenie trawy i inne szmery-bajery widzę w większości nowych domków,które się budują małe działki, gdzie podwórko jest wybrukowane.
Dom=zadupie w pcimiu, gdzie nie ma Internetu. w miastach tez się ludzie budują. Fakt, sa to obrzeża, a nie ścisłe centrum, lecz to nadal miasto.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez khloe

Noe wiem tylko czemu tutaj wszystkim:
Dom=koszenie trawy i inne szmery-bajery widzę w większości nowych domków,które się budują małe działki, gdzie podwórko jest wybrukowane.

A, tego już zupełnie nie rozumiem. Jeśli miałabym mieć dom, to powinien mieć spory ogród, drzewa, krzewy, palenisko. Zieleń, cisza, prywatność - to dla mnie największe plusy posiadania domu. Nie pojmuję modnych ostatnio domków z wybrukowanym maleńkim podwórkiem, a kilka metrów od okna - podjazd i okno sąsiada.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;86177719]To ja wolę dom i ogród niż pierdzącego mi nad głową w WC sąsiada i hałas kanalizy w rurach, cienkie ściany, wielkie bezduszne blokowiska, wieczny szum windy, imprezy sąsiedzkie i sprzątanie klatki mieszkałam tak kilka lat i jedynym plusem dla mnie jest to, że mieszkanie było ciepłe, bo wewnętrzne. Wychowałam się w domu z ogrodem i cieszę się, że teraz też mogę tak mieszkać.[/QUOTE]Nie wiem w jakim ty bloku musiałaś mieszkać. Ale jakimś tragicznym.
Ja nie sysze windy sąsiada, sprzątania, ani tym bardziej kanalizy.
Cisza i spokój.

Dla mnie dom też nie ma racji bytu. I w dużych wojewódzkich miastach zawsze będzie na zadupiu. W tych centralnych, najbardziej skomunikowanych dzielnicach nie ma po prostu miejsca na domki.
Ok, można by było kupić juz te istniejące, bo takie ulice z domkami jednorodzinnymi faktycznie istnieją, ale to trzeba w totka wygrać. Podejrzewam że sama działka z milion złotych kosztuje.

Poza tym nie znoszę nic robić na dworze, ani nie mam ochoty się martwić o grzanie, naprawy, remonty dachów etc.



Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 21:19 ---------- Poprzedni post napisano o 21:17 ----------

Napisane przez ruda_beksa

A, tego już zupełnie nie rozumiem. Jeśli miałabym mieć dom, to powinien mieć spory ogród, drzewa, krzewy, palenisko. Zieleń, cisza, prywatność - to dla mnie największe plusy posiadania domu. Nie pojmuję modnych ostatnio domków z wybrukowanym maleńkim podwórkiem, a kilka metrów od okna - podjazd i okno sąsiada.

Fakt. W sumie niczym to się od mieszkania w bloku nie różni.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Hosenka*]

Napisane przez khloe

Może tak być. Myślę że w uj trudno byłoby ci przeskoczyć z bloku do domu. Ja to widze, po moim szwagrze,co z bloku przeszedł na dom. Zdziwiony, że trzeba samemu coś naprawić jak się zepsuje, albo odśnieżyć jak jest zima

Mi się zawsze wydawało, że zmiana domu na mieszkanie może być problematyczne, ale mój mąż przez 29 lat, od urodzenia mieszkał w domu i nie miał żadnego problemu z zamieszkaniem w bloku. Czasami mu brakuje ogródka na miejscu (mamy ogródek działkowy niedaleko), ale generalnie nie skarży się, a już na pewno nie zimą


Jeśli o mnie chodzi, to od urodzenia mieszkam w bloku. Czy wolałabym w domu? To zależy. W parterowym, blisko centrum - czemu nie. Bardziej z uwagi na dzieci, żeby mogły sobie w ciepłe dni przy domu hasać. Z uwagi na konieczność bliskości do centrum pozostają więc domy "z odzysku", którym zaczęliśmy się niedawno przyglądać.

Nie wyobrażam sobie mieszkania na wsi (ani też na obrzeżach miasta, pomijając już to, że działki są tam najdroższe a budują się domy o wartości kilku milionów), gdzie bez samochodu nie ma jak się ruszyć choćby po bułki. Do domu zniechęca mnie też wizja, że zostaję w nim sama i muszę wszystko sama ogarnąć.


I mieszkanie i dom mają plusy i minusy, "coś za coś".

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86178645]Nie wiem w jakim ty bloku musiałaś mieszkać. Ale jakimś tragicznym.
Ja nie sysze windy sąsiada, sprzątania, ani tym bardziej kanalizy.
Cisza i spokój.
[/QUOTE]W klasycznej wielkiej płycie, wieżowcu jakich miliony w tym kraju, w sypialni Poznania.

[ruda_beksa]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86178645]Fakt. W sumie niczym to się od mieszkania w bloku nie różni.
[/QUOTE]

W sumie jeszcze mniej prywatności niż w mieszkaniu - np. moje mieszkanie jest na 4 i 5 piętrze, i nikt mi w okna nie zagląda. Pomijam już mieszkania w wysokościowcach gdzie np. na 20 piętrze do okien zaglądają ci tylko ptaki A w takim małopodwórkowym domku to np. siedzisz przy oknie a tu obok sąsiad kosi, myje auto, dmucha liście... i widzi cię jak na tacy. Ja wiem, że są firanki, ale chodzi o zasadę

[khloe]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;86177719]To ja wolę dom i ogród niż pierdzącego mi nad głową w WC sąsiada i hałas kanalizy w rurach, cienkie ściany, wielkie bezduszne blokowiska, wieczny szum windy, imprezy sąsiedzkie i sprzątanie klatki mieszkałam tak kilka lat i jedynym plusem dla mnie jest to, że mieszkanie było ciepłe, bo wewnętrzne. Wychowałam się w domu z ogrodem i cieszę się, że teraz też mogę tak mieszkać.[/QUOTE]

jezu przypomniało mi się, ze jak siostra w bloku mieszkała, to jak szłam do kibla, to miałam zawsze takie sczęscie, ze słyszałam, jak ich sąsiadka wiecznie o coś dzieciaki wyzywała tragedia, jak to było słychać

---------- Dopisano o 21:43 ---------- Poprzedni post napisano o 21:42 ----------

Napisane przez ruda_beksa

A, tego już zupełnie nie rozumiem. Jeśli miałabym mieć dom, to powinien mieć spory ogród, drzewa, krzewy, palenisko. Zieleń, cisza, prywatność - to dla mnie największe plusy posiadania domu. Nie pojmuję modnych ostatnio domków z wybrukowanym maleńkim podwórkiem, a kilka metrów od okna - podjazd i okno sąsiada.

ja też nie

[Wolha wRedna]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;86178684]W klasycznej wielkiej płycie, wieżowcu jakich miliony w tym kraju, w sypialni Poznania.[/QUOTE]

Rataje czy Piątkowo? Bo dla mnie to 2 sypialnie poznańskie są. Piątkowskie osiedla lubię, Rataje jakoś nie bardzo, ale też mniej je znam.

Koleżanka mieszka na Grunwaldzie w bloku wzniesionym z uwaga uwaga! cegły. Sylwestra tam robiliśmy i kilka innych imprez. Sąsiedzi się nie skarżą kompletnie.

Jestem z małego miasta, od czasu studiów mieszkam w co raz większych i w życiu już nie chcę wrócić do swojej pipidówy lub innej tego typu. Ja się po prostu nie nadaję. Przyroda jest ładna, ale architektura ładniejsza.

Z dzielnicy willow- parkowej (żeby nie było blisko centrum) wróciłam w sam środek starej kamienicznej dzielnicy i to jest mój świat

[3bd0b7dc44484b2289b23277ed0b1e72d33d74ce]

jak mieszkałam w domu, chciałam mieszkać w mieszkaniu. Jak kupiłam mieszkanie z upierdliwą sąsiadką, to w sumie doceniłam życie w domu. No i doceniłam przestrzeń, bo jednak wolę się nie gnieść ze wszystkimi moimi rzeczami

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Rena]

Napisane przez ruda_beksa

W sumie jeszcze mniej prywatności niż w mieszkaniu - np. moje mieszkanie jest na 4 i 5 piętrze, i nikt mi w okna nie zagląda. Pomijam już mieszkania w wysokościowcach gdzie np. na 20 piętrze do okien zaglądają ci tylko ptaki A w takim małopodwórkowym domku to np. siedzisz przy oknie a tu obok sąsiad kosi, myje auto, dmucha liście... i widzi cię jak na tacy. Ja wiem, że są firanki, ale chodzi o zasadę

Ja mieszkam na 4, a wychowalam sie na 9 pietrze. Dla mnie to 4 to za nisko. Ja z tych co by i na 20stym moglyby mieszkac. Im wyzej tym lepiej. Dom odpada, bo to zazwyczaj parter lub pierwsze pietro. Z okna to ja chce miec panorame, a nie kilka kwiatkow na krzyz do ogladania.

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Klatkę mi sprzątają, sąsiadów nie słyszę. W domu rodzinnym przez krzaki wszystko widać, więc nie opalalbym się tam nago
Ja rozumiem, że można chcieć mieć dom. Za to jak mówię że wolę mieszkania, to większość się dziwi :P
Zresztą może odejdzmy od tego tematu, bo był już poruszany w innym wątku

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Wolha - Piątkowo

[kasztanka3]

Napisane przez ruda_beksa

Swoja drogą ciekawostka - jestem obecnie w LA i tutaj architektura jest niesamowicie wymieszana, a ścisłe "centrum" nie istnieje - raczej są centra indywidualnych dzielnic (zabudowa komercyjna), potem domki, potem centrum innej dzielnicy, potem domki. I tym sposobem da się pogodzić posiadanie domu i bycia w sercu miasta, chociaż atrakcyjne to nie jest

Tutaj jest tak samo Ale budynki mieszkalne nie sa zbyt wysokie, przewaznie do 5 pieter.

Napisane przez Rena

Ja mieszkam na 4, a wychowalam sie na 9 pietrze. Dla mnie to 4 to za nisko. Ja z tych co by i na 20stym moglyby mieszkac. Im wyzej tym lepiej. Dom odpada, bo to zazwyczaj parter lub pierwsze pietro. Z okna to ja chce miec panorame, a nie kilka kwiatkow na krzyz do ogladania.

Marzy mi sie taki widok, ale niestety z trzeciego pietra sie nie da Nie ma wysokich budynkow, ktore by widok zaslanialy, widze z okna centrum miasta, ale jednak kilkanascie pieter wyzej dawaloby to inne wrazenie.

[groszek75]

Ja 20 lat na 4 , od 16 w domu i juz bym nie chciala wyzej. Jak ide do tesciowej na 5 pietro to na balkon nie mam ochoty jakos juz wychodzic, a kiedys tyle zabaw na balkonie. Jak to z wiekiem inaczej u człowieka

[Wolha wRedna]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;86179162]Wolha - Piątkowo [/QUOTE]

Piątkowo jest fajne bo różnorodne.

Ja najwyżej mieszkałam na 3, teraz kamieniczne 1.

Mogłabym choćby na 20 niedługo wprowadzam się do chłopa, a on niestety nigdy wysoko nie zamieszka, bo ma lęk wysokości. Powyżej któregoś tam piętra nie wychodzi na balkon.

[Hultaj]

Ja ogólnie nie postawiłabym jej takiego zarzutu, ale po części to rozumiem. Jasne, że urodzenie determinuje dalsze losy, wszyscy maja jakichś tam doradców, itd, ale ona akurat popełnia tak kardynalne błędy, że w normalnie byłaby już dawno martwa.
Nie uważam, żeby krytykowanie jej było spowodowane jej płcią. Cersei też rządzi, nie lubiłam jej postaci na początku, ale uważam, że teraz to rządzenie wychodzi jej dużo lepiej, niż Deanerys.
Ona te zwyczaje próbuje zmieniać bez żadnej refleksji, bez zastanowienia się, skąd te zwyczaje się wzięły, jakie zmiany spowoduje ich zmiana i jak to zrobić, żeby było dobrze. Tytułuje się królową ludzi, których de facto nie zna. To jest w niej denerwujące. Jedzie obie gdzieś, gdzie panują jakieś zwyczaje, jakieś rzeczy są społecznie poustalane, a ona nagle przylatuje znikąd, nazywa się królową i uważa, że wszyscy powinni jej słuchać

Tam wszyscy mniej lub bardziej dążą do tego, co sobie zaplanowali. Zresztą w ogóle generalnie ludzie mniej lub bardziej dążą do tego, co planują.

Z tego co opisujecie mam wrażenie że postać Danerys w serialu została bardzo odarta z charakteru. Czyli słusznie uznałam za żenującą scenę z kradzieżą smoków po której przestałam to oglądać. Jak dla mnie ksiązkowa Cersei była nieco żałosna, z nadmiernym wynikającym z urodzenia u rody ego. Dae była zdeydowanie lepsza w nowej dla nie było nie było roli władczyni. W ogóle pogrubione jest dla mnie jakieś z sufitu. Chociaż co do ostatniego zdania jeśli się uważasz za królową to raczej powinnaś uważać że wszyscy powinni cię słuchać.

[Mimiko]

Wychowałam się w domu na wsi, od ślubu mieszkam w bloku w mieście i cóż, brakuje mi przestrzeni i nie chciałabym całego życia spędzić w bloku. Moi rodzice nie mieli gospodarstwa, sadów ani niczego takiego, a na ogródek mają wywalone, więc ograniczają się do koszenia trawy i to mi pasuje. W sensie rozumiem, że kogoś może odstraszać dłubanina w ziemi, ale mieszkanie w domu (nawet na wsi) nie oznacza, że ten ogród trzeba mieć. Owszem, odśnieżanie podjazdu jest konieczne, ale w moim regionie porządnego śniegu nie było już z 10 lat, więc nie ma problemu.



Mieszkanie w bloku ma dla mnie więcej minusów, głównie to sąsiedzi, których niestety słychać jak chodzą, kichają, kaszlą, głośniej rozmawiają. Wkurza mnie też jak trzaskają drzwiami wejściowymi i tupią na klatce, np. już od 6 słychać spacerowiczów z psami. Rozumiem, że to są normalne odgłosy życia codziennego, ale przeszkadzają mi, zwłaszcza że pracuję z domu i potrzebuję skupienia. Wkurza mnie też brak garażu i konieczność skrobania szyb, mimo że zimy nie ma.

[stotek]

Napisane przez Mimiko

Owszem, odśnieżanie podjazdu jest konieczne, ale w moim regionie porządnego śniegu nie było już z 10 lat, więc nie ma problemu.

Ostatnio spotkalam sie z tym, ze ludzie buduja sobie garaz na wysokosci bramy wjazdowej, a czasami nawet za bramą (od strony "drogi", czyli nie w posesji) - powierzchnia do odsniezania kolosalnie mniejsza

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

Z tego co opisujecie mam wrażenie że postać Danerys w serialu została bardzo odarta z charakteru. Czyli słusznie uznałam za żenującą scenę z kradzieżą smoków po której przestałam to oglądać. Jak dla mnie ksiązkowa Cersei była nieco żałosna, z nadmiernym wynikającym z urodzenia u rody ego. Dae była zdeydowanie lepsza w nowej dla nie było nie było roli władczyni. W ogóle pogrubione jest dla mnie jakieś z sufitu.

Nie ogladalam serialu.

Moje wnioski powstały przed jego nakręceniem.

OFFTOP I to długi, ale jestem na nudnym wykładzie.

Cersei miała być żałosna i to jest bardzo fajne w jej charakterze. W sensie czuje z nią dużą więź, a jej rozmowa z Sansą przy winie to jedna z moich ulubionych scen.

Cersei boleśnie wie, że uroda całe życie ją powstrzymywała przed wszystkim, będąc jednocześnie jej jedyną i najwaźniejszą zaletą w świecie, w którym miała pecha się urodzić. A nie była wystarczająca, żeby znaleźć męża, przy którym mogłaby być szczęśliwa. I przekonala się dość boleśnie w swoją noc poślubną, jak mało tak naprawdę znaczy jej najważniejsza "umiejętność", która przyniosła jej tylko cierpienie, ale była jedyną rzeczą, którą nauczono ją w sobie cenić.

Paradoksalnie, Brienne przegrała loterię genetyczną na ładną buzię, ale dzięki temu jest szczęśliwsza właśnie. A Arya przegrała w loterię urodzenia się w rodzinie w odpowiednim ukladzie sił i też wyszła na tym lepiej.

Tak naprawdę wszyscy Lannisterowie z powodu i dla pozycji rodziny są żałośni i dość nieszczęśliwi. Choć - nie doczytałam wystarczająco daleko - mam wrażenie, że Jamie ma potencjał, żeby z tego schematu się wyrwać.

I to jest fajnie boleśnie prawdziwe. Te postaci są prawdziwe.

Deanerys jest sztuczna. W prawdziwym życiu, nawet z tą buzią, szybko by umarła, bo popełnia kardynalne błędy. Może w późniejszych częściach dostaje w dupę na tyle, żeby się ogarnąć i zostać dobrą kandydatką do tronu. Ale to musiałaby naprawdę mocno spaść z rowerka i czegoś się nauczyć, żeby to był wiarygodny rozwój postaci.

Tak naprawdę Deanerys i Cersei to dwie strony tej samej monetu. Obie są piekne. Tylko jedna na swojej urodzie bardzo wiele ugrała, dla drugiej była ciężarem.

KONIEC OFFTOPA

Ale Dany nie irytowala mnie dopóki nie zaczęłam oglądać tych wszystkich dziewczyn w koszulkach "I'm not a princess, I'm a khaleesi" i "Mother of Dragons", jakby to była jakaś godna podziwu osoba i należało do tego aspirować. Do Cersei też absolutnie nie należy aspirować.

I to jest dość popularny pogląd, którego nie rozumiem. To jest pusta postać w ładnej powłoce o mentalności na poziomie dziesięciolatki. "Bo ja chcem i ja tu rzondzem!" Na pierwszy rzut oka wygląda badassowo, ale jak się przyjrzysz postaci, to tam jest pusto.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz