Niedorosly facet?

[SugerFree]

Witajcie, jakos sama nie potrafie podjac zadnej decyzji i spojrzec na zwiazek "z boku".

Od kilkunastu miesiecy spotykam sie z facetem. Na poczatku od razu myslalam ze bedzie to ten jedyny. Chwile po tym jak sie poznalismy mialam takie uczucie, jakbysmy sie znali cale lata. Rozumielismy sie bez slow. Od tego czasu minelo niepelne 16 miesiecy. Byly wzloty i upadki, jak to w kazdym zwiazku. Jednak aktualnie facet zdaje sie byc caly czas niezdecydowany. On nadal mieszka z rodzicami w mieszkaniu, mimo iz pracuje i zarabia normalnie a nawet dobrze. Ja od kilku lat mieszkam sama, i nie lubie odwiedzac go u rodzicow bo jest to dla mnie krepujace, zwlaszcza gdy mam swoje mieszkanie. On wpada 3-4 razy w tygodniu do mnie na obiad, a rano jedzie do pracy. Nigdy nie mowil nic o wspolnym mieszkaniu, bo tak mu chyba wygodniej, u mnie tez sie nie dorzuca. Jak kiedys zaczelam dopytywac o wspolne mieszkanie to sie zgodzil, jednak z powodow rodzinnych przelozyl termin poszukiwania mieszkania. Ogolnie mam wrazenie ze mu srednio zalezy na tym i ze jest mu ok tak jak jest. Wydaje kase na swoje potrzeby (czego nie biore mu za zle bo przeciez pracuje). Cala ta gadka o kasie jest dla mnie meczaca, nie lubie osobiscie mowic o pieniadzach. Dla mnie troche chore, ale jak komus jest to az tak potrzebne, to jego sprawa. A nasz zwiazek dalej jest na tym samym etapie co na poczatku. Nie rozmawiamy o uczuciach bo on tego nie potrafii, ja zreszta tez niezbyt. Rowniez gdy wychodzimy do jego znajomych, to nie ma znaczenia, jak ugadywaliymy sie w domu, jak jemu sie podoba to zostajemy dluzej, bo on tak chce.
Sorry za tak dlugi post, chcialabym wiedziec jak Wy to widzicie.

[ginewrona]

Ja to widzę tak: nie pozwalam nikomu wyzywać się od kretynek, nie wyobrażam sobie, żeby mój facet tak do mnie mówił... to po pierwsze. Po drugie, on ze swoimi pieniędzmi może robić, co chce. Po trzecie, musicie się nauczyć rozmawiać, o uczuciach też, bo Wasza komunikacja leży. A po czwarte: jemu jest dobrze tak jak jest i nic nie wskazuje na to, że chce coś zmienić. Jeśli Tobie to nie odpowiada, to masz dwa wyjścia: albo tańczyć, jak on Ci zagra, albo żyć swoim życiem bez niego, bez myślenia, czy on się zmieni, czy nie, bo zapewne nie. Postawiłabym mu ultimatum, albo mieszkamy razem, albo się rozstajemy.

[edan84]

Napisane przez SugerFree

Ostatnio stwierdzil, ze jestem histeryczka (bylam tez juz kretynka itd)

Po pierwszym takim tekście winnaś pożegnać tego pana bez żadnych sentymentów.

[karola11]

Za wyzwanie od kretynki pokazałaym temu panu drzwi w trybie natychmiastowym.

[I am Rock]

Skoro po 16 miesiącach jesteś w punkcie wyjścia, to chyba dalszy ciąg jest oczywisty?

Skąd przekonanie, że w każdym związku są wzloty u upadki? Otóż - nie w każdym. Gdybyś nie wychodziła z tego błędnego założenia, to wcześniej dotarłoby do ciebie, że coś nie gra.
Facetowi jest dobrze jako dochodzącemu kochankowi i on nie ma potrzeby tego zmieniać.

I proszę cię... Wyzwiska?

Ogólnie, dla mnie to od początku do końca parodia związku.
Jeżeli chcesz dalej się z nim bujać (bo trudno to nazwać inaczej), to proszę bardzo, ale nie radzę.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

No cóż, masz rację: jest mu dobrze tak jak jest i tego nie zmieni. Czy jest niedorosły? Nie wiem, raczej wydaje mi się, że nie przywiązuje do Ciebie wagi.

[MiamiGlow]

Napisane przez SugerFree

Ostatnio stwierdzil, ze jestem histeryczka (bylam tez juz kretynka itd) i nie jest pewny tego czy mieszkanie wspolne mialo by sens. Nie rozmawiamy o uczuciach bo on tego nie potrafii, ja zreszta tez niezbyt. Na pytanie czy mu w ogole jeszcze zalezy, odpowiada ze inaczej by go u mnie nie bylo.

To chyba jest ten typ faceta, który od siebie nie umie dać nic sensownego, a wszelkie pytania zbywa rzeczami typu "no przecież wiesz" (...co wiem? że mu zależy? no właśnie nie bardzo). Nie warto się męczyć. Trzeba nauczyć się rozmawiać o emocjach. Jak ktoś ma z tym problem to musi się trochę postarać, ale przecież bez rozmowy związek nie ma sensu. To nie może być wieczne domyślanie się, co druga strona ma w głowie. Na Twoim miejscu powiedziałabym mu, że jestem zmęczona tą sytuacją, że ta relacja się nie rozwija i jeżeli tak to ma wyglądać, dziękujesz i nie zamierzasz się więcej angażować.

[tinkerver2]

Co wy macie z tym, że facet ma swój hajs i może z nim robić co chce. No nie. To tak nie działa, bo to robi z kobiety (lub innych jego bliskich) kretynki. Jak mam faceta to oczekuję, że przeznaczy na związek trochę hajsu i ROBIĘ TO SAMO, a nie cisnę na wszystko sama, bo "to jego pieniądze i nie h robi z nimi co chce". Jak gdzieś jedziemy to zwykle się umawiamy np. Ja płacę za hotel, ty za paliwo. Albo składamy się po połowie. A nie, że ja płacę za hotel, dorzucam się do paliwa, kupuję nam obojgu bilety na kino/koncert/muzeum, a na koniec jeszcze stawiam obiad, bo on się nie kwapi do wyciągnięcia portfela.
Byłoby mi zwyczajnie przykro, gdybym wiedziała że ma kasę, kupuje innym drogie prezenty, a mi żałuje 5 zł na kwiatka (i znów mówię, że działa to również w drugą stronę).
Związek to jest obowiązek, także finansowy, i nie wiem co tu ukrywać. I nie chodzi tu o chodzenie do kina i które stawia bilety, tylko po prostu trzeba coś jeść, i jakby ktoś u mnie ciągle jadł, mył się, korzystał z toalety, ladowal telefon, korzystał z internetu, a nie chciał nawet złotówki zainwestować w związek, bo to jego hajs i może z nim robić co chce to byłoby mi przykro. No bo co, jak wiem że ktoś ma do mnie przyjść, a będę gotować obiad, to robię porcje dla 2 osób, a nie jem sama i zamykam lodówkę na kłódkę, i "siku idź zrobić do galerii handlowej obok"
I tak samo jest w sytuacji rodzinnej - jak by moja córka zarabiała hajs, a nie dokładała by mi się złotówki do czynszu/rachunków to tez bym się czuła jak idiotka.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

Napisane przez tinkerver2

Co wy macie z tym, że facet ma swój hajs i może z nim robić co chce. No nie. To tak nie działa, bo to robi z kobiety (lub innych jego bliskich) kretynki. Jak mam faceta to oczekuję, że przeznaczy na związek trochę hajsu i ROBIĘ TO SAMO, a nie cisnę na wszystko sama, bo "to jego pieniądze i nie h robi z nimi co chce". Jak gdzieś jedziemy to zwykle się umawiamy np. Ja płacę za hotel, ty za paliwo. Albo składamy się po połowie. A nie, że ja płacę za hotel, dorzucam się do paliwa, kupuję nam obojgu bilety na kino/koncert/muzeum, a na koniec jeszcze stawiam obiad, bo on się nie kwapi do wyciągnięcia portfela.
Byłoby mi zwyczajnie przykro, gdybym wiedziała że ma kasę, kupuje innym drogie prezenty, a mi żałuje 5 zł na kwiatka (i znów mówię, że działa to również w drugą stronę).
Związek to jest obowiązek, także finansowy, i nie wiem co tu ukrywać. I nie chodzi tu o chodzenie do kina i które stawia bilety, tylko po prostu trzeba coś jeść, i jakby ktoś u mnie ciągle jadł, mył się, korzystał z toalety, ladowal telefon, korzystał z internetu, a nie chciał nawet złotówki zainwestować w związek, bo to jego hajs i może z nim robić co chce to byłoby mi przykro. No bo co, jak wiem że ktoś ma do mnie przyjść, a będę gotować obiad, to robię porcje dla 2 osób, a nie jem sama i zamykam lodówkę na kłódkę, i "siku idź zrobić do galerii handlowej obok"
I tak samo jest w sytuacji rodzinnej - jak by moja córka zarabiała hajs, a nie dokładała by mi się złotówki do czynszu/rachunków to tez bym się czuła jak idiotka.

Amen.

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Napisane przez SugerFree

Ostatnio stwierdzil, ze jestem histeryczka (bylam tez juz kretynka itd) i nie jest pewny tego czy mieszkanie wspolne mialo by sens. Nie rozmawiamy o uczuciach bo on tego nie potrafii, ja zreszta tez niezbyt. Na pytanie czy mu w ogole jeszcze zalezy, odpowiada ze inaczej by go u mnie nie bylo. Rowniez gdy wychodzimy do jego znajomych, to nie ma znaczenia, jak ugadywaliymy sie w domu, jak jemu sie podoba to zostajemy dluzej, bo on tak chce.
Sorry za tak dlugi post, chcialabym wiedziec jak Wy to widzicie.

i ty chcesz z kimś takim mieszkać? po co?

[SugerFree]

Dziękuję za wiadomości i Wasze opinie.

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Napisane przez SugerFree

Mnie jest bardzo przykro że nie dokłada mi nic, ale rozumiem też że wydaje na paliwo. Przykro mi gdy mi mówi ze: *ty i tak więcej zarabiasz*. Najbardziej przykro mi jest wtedy gdy widzę te wszystkie ich prezenty, przy zrzutce na prezent dla mamy w wysokości 600 zł mówi że to grosze, a jeżeli chodzi o dołożenie do prądu czy czynszu, to milczy.

pogonić takiego

a co do tego, że on nie umie rozmawiać o uczuciach: to niech się łaskawie nauczy albo niech nie będzie w związku, bo moim zdaniem takie rozmowy trzeba umieć prowadzic, kiedy się z kimś jest. Trzeba probowac...

[daria_24]

Taki typ "Piotrusia Pana", który nie dorósł do poważnego związku. Kieruje się on swoją wygodą. Moim zdaniem nie patrzy przyszłościowo na wasz związek i czas podjąć jakieś decyzje a nie tkwić pomiędzy. Jeśli para chce mieszkać razem to znajdzie na to sposób jeśli jedna ze stron nie chce zawsze znajdzie wymówkę

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Patrząc po tym jak piszesz to wasz związek jest już martwy. Uwierz mi, wiem coś o tym...

Pogoń go jak najszybciej, masz swoje lata (bez urazy). Będziesz tkwić w związku, starać się, przejmować, a za 3-4 lata zerwiecie (któreś to zrobi na 100%) i będziesz o 3-4 lata do tyłu. Szkoda czasu i życia na takie związki, kasa... Prezenty za 2k a on nie chce mieszkać? Ludzie zarabiają po 1600 zł na rękę i wynajmują kawalerki. To żadna bariera, on po prostu NIE CHCE. Ja zaczynając pracę miałem 1400 zł na rękę, auto, OC, paliwo, wydatki... A potrafiłem jechać 30 km w jedną stronę do dziewczyny dwa razy w tygodniu. I jeszcze płaciłem za wszystko, dopiero jak ona zaczęła pracę to było 50/50.

[szeryszery]

aleście wszyscy naskoczyli na faceta ;O tz. to że nazwał autorkę kretynką jest meeeega słabe i jeśli to faktycznie było to wyzwisko na zasadzie, ty kretynko, to facet do dyskfalifikacji... no ale poza tym (jakby nie było mega ciulowym tekstem) nie widzę tutaj jakiejś rażącej winy chłopaka...wiele osób mieszka obecnie przed 30stką u rodziców i nie widzę w tym nic strasznego i dziecinnego. Skoro rodzice nie mają nic przeciwko, dobrze się razem dogadują to po co na siłe miałby szukać sobie wcześniej mieszkania samemu? bo co, bo przed 30stką to już jest jakiś mus żeby się wyprowadzić od rodziców? Ma się wyprowadzić bo autorka krępuje się go odwiedzić jak rodzice są w domu? A skoro nie mają na razie wspólnych wydatków to raczej nie powinna się wtrącać ile wydaje na prezenty dla rodziców...mieszka z nimi, więc w sumie powinien przy jakiejś dobrej okazji kupić im lepszy prezent. Aa... i 16 miesięcy to 1 rok i 4 miesciące, więc nie „po niespełna dwóch latach" tylko ,,po trochę ponad roku" tak dla ścisłości.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Tu nie chodzi o to, że przed 30 nie wolno mieszkać z rodzicami, tylko o to że po półtora roku on nie jest gotów zamieszkać z dziewczyną.

Tym bardziej że to KOBIETA go zapytała o wspólne mieszkanie! Rozumiesz różnicę? Ona wyszła z inicjatywą bo ma dość czekania na księcia z bajki. Ona ma własne mieszkanie, on ma kasę (prezenty za 2000 zł) ale nie chce mieszkać boooo? Bo nie jest dojrzały, proste.

Autorko. Na Twoim miejscu cisnąłbym o wspólne mieszkanie, sprawdź jego reakcję, skoro nie ma pieniędzy to nie musicie przecież niczego kupować, brać kredytów itp, można coś wynająć taniego. Albo niech dołączy do Ciebie i się dorzuca w 50%. Jak nawet tego nie będzie chciał to go kopnij... Tylko najpierw zainicjuj temat, żeby potem nie było "ale jak to, nic nie mówiłaś o mieszkaniu, mam się domyślić?" - bo to też głupie.

[szeryszery]

a jakie to ma znaczenie że to KOBIETA zaproponowała wspólne mieszkanie? nie widzę różnicy ba. właściwie to często zdarza się, że to właśnie kobiety dążą do stabilizacji, więc taka propozycja ze strony dziewczyny ani trochę mnie nie dziwi. Nie którzy biorą ślub po roku inny po 5 latach bycia w związku, z mieszkaniem może być podobnie, jedni są gotowi po miesiącu, inni po 2 latach. 16 miesięczny związek nie jest według mnie az tak długim stażem, żeby ciskać się o wspólne mieszkanie. Wgl ciekawi mnie, jakie rozwiązanie zaproponowała autorka. Wspólny wynajem czy wprowadzenie się chłopaka do niej?

[SugerFree]

Wynajęcie wspólnego mieszkania, zwłaszcza że ani ja ani on na pewno nie chcielibyśmy się cisnąć na kawalerkę. I to nie chodzi o to czy 16 miesięcy to długo czy nie, tak jak już pisałam znamy się dłużej i już wtedy byliśmy jakby razem, przynajmniej ja to tak widzę bo nie wyjeżdżam ze zwykłym kolesiem ktory dla mnie nic nie znaczy na urlop. O jego kasę też mi nie chodzi, bo mam swoją ale nie jestem przecież jego mama żeby mu opłacać wszystko może niezadlugo poprosi żebym mu dodała na paliwo.

Chodzi o całokształt, nie mamy po 18 lat i powinniśmy inaczej patrzyć na związek przynajmniej ja szukam stabilizacji a nie przygody na rok czy dwa.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Różnica jest spora, bo kobieta wychodzi z inicjatywą a koleś ją odrzuca, bo woli siedzieć w domku z rodzicami gdzie obiadek gotowy na stole czeka. Normalny facet gdyby usłyszał że jego kobieta chce razem mieszkać to by przemyślał temat i to rozważył, a nie się tłumaczył że nie ma kasy bo pożyczył (i nawet o tym nie powiedział kobiecie, rozumiem że nie musi się tłumaczyć ze wszystkiego bo to jego kasa, ale jednak spora pożyczka jest ważna i np. przekreśla plany na mieszkanie co widać powyżej - to są JEGO słowa, nie zamieszka razem bo pożyczył kasę). Dziewczyna się krępuje bo musi przyjeżdżać do niego, są rodzice i nie ma swobody - w dłuższej perspektywie czasu to zabije ten związek.

Półtora roku to ani dużo, ani mało, ale jest to jednak już jakiś okres czasu gdzie powinny tematy wspólnego mieszkania, finansów itp zaistnieć. A oni nie potrafią o tym rozmawiać, koleś szasta kasą, pożycza, ale o mieszkaniu ani mowy. Zresztą zauważ że nawet z wyjściem do znajomych mają problem, bo pomimo ugadania w domu impreza kończy się zawsze po jego myśli, nie ma miejsca na ugodę.

Ja bym doradził poważną rozmowę, argumenty i podjęcie decyzji. Nie doradzę zwlekania, bo mogę się założyć że prędzej czy później to się rozpadnie albo zostanie w martwym związku jak większość par po kredycie

Zgadzam się że nie mają długiego stażu, ale niedługo im 30 stuknie, ile mają czekać?

EDIT: No to skoro chciałaś coś wynająć to dlaczego on nie chce? Ty zostawisz obecne mieszkanie, wybierzecie coś razem i się złóżcie na czynsz. W czym on widzi problem? Powiedział chociaż? Bo to że pożyczył kasę to bzdura. I masz całkowitą rację, musisz to wyjaśnić bo zmarnujesz kolejne lata. Dla mnie to wygodny mamisynek a nie mężczyzna do związku. Zastanów się.

[SugerFree]

Dlaczego nie chce? Bo twierdzi że mu zbyt drogo, bo okolica mu nie pasuje ponieważ daleko do pracy.

[4bf691ac28ce4b7c42a5e5e37940d2d92e088cdd_611061f254610]

Napisane przez SugerFree

Wydaje kase na swoje potrzeby (czego nie biore mu za zle bo przeciez pracuje), z rodzicami kupuja sobie drogie prezenty, za 2000 tys zl.

Prezenty za 2 mln zł?

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Jego argumenty to typowa zagrywka kobiet, nie bo to, bo tamto, bo siamto, bo lamto... A żaden z tych argumentów nie jest powodem. Powodem jest zabity związek, tkwi z wygody i ze strachu przed samotnością... Ma tyle kasy (prezenty za 2000 zł, powtarzam chyba piąty raz) a mówi że za drogo na wynajem mieszkania? Poza tym sama pisałaś że masz swoje pieniądze, więc on nie będzie płacił wszystkiego, tylko na przykład pół.

Ten tekst o rozstaniu i co wtedy z jego kasą... Nie zapaliła Ci się lampka ostrzegawcza? On nie chce z Tobą być kobieto. Obudź się. Piszę to jako facet, który "umie w te klocki" i wiem jak rozpoznać takie zachowania. Bawi się Twoim kosztem i woli mieszkać z mamusią.

Serio, pomyśl. Wynajem mieszkania NIE bo za drogo, NIE bo parking, NIE bo daleko do pracy. Kupno mieszkania NIE bo co będzie po rozstaniu. Jak można chcieć z kimś być i już rozmawiać o rozstaniu? On Cię nie chce.

[szeryszery]

No ale zaraz, skoro myślałaś o wspólnym wynajmie, to nie rozumiem jego argumentu, że daleko do pracy? już mieliście coś na oku czy jak? bo przecież chyba jakbyście mieli coś szukać, to w takiej lokalizacji żeby wam obojgu pasowała...


uu ale powiem Ci autorko, że jak dotąd nie widziałam w chłopaku nic aż tak strasznego, to ten tekst o tym rozstaniu i jego zostaniu z niczym bardzo mocno my mnie zaniepokoił

[green way]

A jak myślisz, dlaczego jego związki kończyły się po 6-7 miesiącach? Bo albo dziewczyny wiały widząc jego brak zaangażowania, albo on się wymiksowywał z obawy przed czymś bardziej poważnym. To już taki typ mamusino-tatusiny, który będzie wiecznym synusiem. Bo jest mu tak dobrze i wygodnie, a poza tym nic nie musi i jest git. Ja bym też wiała od takiego niedorośniętego chłopaczka i po prostu - zapolowałabym na dojrzałego mężczyznę.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez SugerFree

nigdy nie miał dziewczyny dłużej niż 7-8 miesięcy nigdy z nikim nie mieszkał.

Z tobą też nie będzie.
To nie jest związek, to jest FF.

---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:06 ----------

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86201149] ze strachu przed samotnością... [/QUOTE]

Faceci raczej nie zostają w związku z takich pobudek.
Jest z nią, bo ma wygodnie, seks kiedy chce, towarzystwo kiedy chce.

[SugerFree]

Bo on twierdzi że się nie zna na mieszkaniach i ja mam czegoś poszukać.


Już kiedyś mu powiedziałam że wydaje się być typem maminsynka to powiedział że nie ale tak mu jest aktualnie wygodniej bo może więcej pieniędzy zaoszczędzić.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez SugerFree

przecież gdyby mu nie zależało - to w ogóle by się ze mną nie spotykał.

No proste.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Czyli z wygody (seks też się w to wlicza), ale Ci słabsi lub właśnie tacy mamisynkowie często są z kimkolwiek bo żadna lepsza z nimi nie będzie, a sami nie chcą być i ich to dołuje. On po prostu nie potrafi żyć samemu i musi mieć kogokolwiek, stąd też te krótkie związki żeby zapchać pustkę w życiu. 27 lat i max 8 msc w związku? To już sporo mówi o nim. Ludzie po 24-25 lat często mają 2-3-5-6 lat związku za sobą, jak facet nie potrafi utrzymać kobiety 8 msc to boję się myśleć co on wyprawia poza tym co autorka opisała.

On nie chce z Tobą żyć, zrozum to w końcu. Wychodzisz z inicjatywą, pokazujesz mieszkania, a on zawsze ma jakieś ALE. Bo więcej zaoszczędzi... Wydając po 600-700 zł na prezenty? Pożyczając pieniądze rodzicom (czy komu tam pożyczał)? To jest oszczędzanie? To tylko wymówka. Czytaj między wierszami. Musisz go kopnąć, może dopiero po takim szoku będzie normalny w kolejnym związku (wątpię).

[Limonka2738]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86200798]

Tym bardziej że to KOBIETA go zapytała o wspólne mieszkanie! Rozumiesz różnicę? [/QUOTE]

OMG! NO NAJGORZEJ!!!

Kobieta ma siedzieć na dupie i czekać, widocznie jak już zaproponowała to taka desperatka, że nie wolno się nie zgodzić.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wikyy9558]

Ostatnio stwierdzil, ze jestem histeryczka (bylam tez juz kretynka itd) i nie jest pewny tego czy mieszkanie wspolne mialo by sens. Nie rozmawiamy o uczuciach bo on tego nie potrafii, ja zreszta tez niezbyt.


Za to byłby już spalony na starcie. Chcesz zamieszkać z kimś kto powiedział o swojej kobiecie, że jest kretynką?

---------- Dopisano o 18:21 ---------- Poprzedni post napisano o 18:18 ----------

Napisane przez SugerFree

Dlaczego nie chce? Bo twierdzi że mu zbyt drogo, bo nie będzie miał parkingu na samochód. Bo okolica mu nie pasuje ponieważ daleko do pracy. A jak chciałam coś kupić to też było źle bo co będzie jak się rozstaniemy - to on straci kase a nic nie będzie miał z tego.

To by był drugi, mocny sygnał, że pora się ewakuować. Jest mu żal kasy na Ciebie a na jakieś pierdoły może wydawać krocie jeszcze marnie zasłaniając się tym, że oszczędzi? Z czego oszczędzi skoro wszystko wyda gdzie indziej? To tylko marna wymówka on po prostu nie chce większych zobowiązań dlatego też z poprzednimi dziewczynami nie był długo bo albo one chciały za dużo albo przejrzały na oczy i kopnęły go w dupę.