|
|
#4591 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
@Cerveza_ równie dobrze może wlasnie być, przepraszam za wyrażenie między nogami innej kobiety. Nie wymyślaj czarnych scenariuszy, ze jakas krzywda mu sie dzieje. Nawet jesli by tak bylo, to nie uchronisz go przed calym zlem tego świata. Bo nawet gdybyś chciała, to on nie jest zainteresowany Twoją pomocą.
Btw, na urlopie jesteś? Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
#4592 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 505
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Nie wiem, czyta, czy go czasem nie oczerniam. W sumie nie robię tego. Mam żal, smutek i głęboką tęsknotę za nim. To chyba wszystko. Ja w sumie chyba nie umiem i nie chcę go oczerniać, bo jaki sens? Skoro jakby chciał powrotu to bym poleciala. Nie mogę jechać po człowieku, z którym chcialabym być, bo to dwulicowe. I o mnie by źle świadczyło.
Z drugiej strony zranił mnie cholernie i to boli.
__________________
RESET |
|
|
|
#4593 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 3
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Czytam Was dziewczyny od wielu tygodni i w końcu postanowiłam się ujawnić
![]() Moja historia jest podobna do większości opisanych na tym wątku. 2 lata wspólnego życia i mieszkania, wielka miłość, plany na przyszłość. I "wypaliłem się" rzucone pewnego dnia, ot tak. I grunt, który ucieka spod nóg, bo jak to... Przecież było dobrze, przecież zapewniał o uczuciach parę dni wcześniej, przecież to, co było między nami było takie wyjątkowe... A teraz mówi, że to nie jest pochopna decyzja, że to przemyślał, że jest tego pewien. Że mimo uczuć wie, że nie będziemy szczęśliwi, bo zbyt wiele złego wydarzyło się między nami i za bardzo się różnimy... Walczyłam o ten związek, bo kochałam jak szalona. Schowałam ego w kieszeń, próbowałam rozmawiać, wyjaśniać, dotrzeć to niego. Bo zamknął się. Z dnia na dzień stał się innym mężczyzną. Któraś z Was (przepraszam, nie pamiętam Twojego pseudonimu) wspomniała wcześniej, że człowiek pokazuje swoją prawdziwą twarz, gdy już nic od nas nie chce. Tego właśnie doświadczyłam. Ze wspaniałego, ciepłego, wrażliwego faceta stał się oziębły i obcy. Mimo to nie odpuszczałam. I to nie tak, że wydzwaniałam do niego czy wypisywałam setki razy dziennie. Próbowałam rozmawiać na spokojnie, analizować nasze złe momenty, wyciągać wnioski. Trwałam, dbałam o dom, gotowałam. Zapewniałam o swojej miłości. Miał też swoje problemy, myślałam, że jeśli zobaczy, że ja jestem mimo wszystko, że go wspieram, to zrozumie, że popełnia błąd i otrzeźwieje. Nie otrzeźwiał. Stawał się coraz gorszy. Jego zachowanie i sposób, w jaki zaczął mnie traktować, ten brak szacunku, który uznał, że mi się należy, bo on już nic nie musi... W końcu zrozumiałam, że walczę o coś, czego już nie ma. Wyprowadziłam się z naszego wspólnego mieszkania z dnia na dzień. Nie umiem nawet ubrać w słowa skali cierpienia i rozpaczy, jakie przeżyłam. To był dla mnie koniec świata. Ale nie samo rozstanie a potworne rozczarowanie i zawód jego osobą. To, że z człowieka, z którym żyłam i byłam najbliżej w każdej możliwej sferze życia, którego byłam pewna, z którym miałam plany, któremu UFAŁAM, stał się obcy i chamski. Nie pojmowałam, w którym momencie przestało mu zależeć? W którym poczuł, że już nie chce ze mną być? Od jak dawna oswajał się z tą decyzją? Jak długo z nią zwlekał udając, że jest ok? Od wyprowadzki widzieliśmy się jeszcze 2 razy, aby ogarnąć i oddać poprzednie mieszkanie. W środku byłam wrakiem, ale nie okazałam tego. Podeszłam zadaniowo, załatwiliśmy co trzeba i pożegnaliśmy się. Minęły ponad 3 miesiące. Dwa z nich przeryczałam. Byłam cieniem samej siebie, rozpacz przesłoniła mi świat. Płakałam w pracy, płakałam robiąc zakupy i uświadamiając sobie, że już nie mam po co wrzucać jego ulubionych produktów do koszyka. Płakałam znajdując starą walentynkę od niego. Po nocach nie spałam, za dnia byłam zombie i ciągle mieliłam ten temat z najbliższymi. Kontakt ucięłam praktycznie od razu. Fb, wiadomości, wszystko usunięte. Kubki od niego - potłukłam w drobny mak, kartki z życzeniami podarłam, ciuchy wyrzuciłam razem z resztą drobiazgów, które miał w zwyczaju dawać mi bez okazji. Początkowo odpisałam na kilka wiadomości, które pisał chyba tylko po to, aby uspokoić sumienie. Nie pozwoliłam, aby czuł się lepiej moim kosztem - przestałam odpisywać. Zdecydowanie był to najtrudniejszy okres w moim życiu. Człowiek, z którym miałam zakładać rodzinę i któremu w końcu, po dłuższym czasie bycia samą, zaufałam całą sobą - złamał mi serce a później jeszcze je podeptał i skopał. W momencie, gdy się wyprowadzałam wiedziałam już, że takiego jego, to ja nie chcę. Na takie traktowanie, jakie od niego otrzymałam nie zasługuję i nie umiałabym już z nim żyć. Ale ból po rozczarowaniu kimś, kto 2 lata patrzył w oczy z miłością a pewnego dnia dostrzegło się w nich obcego, obojętnego człowieka, był nie do zniesienia i zdominował moje życie w tamtym okresie. Były momenty, zwłaszcza na początku, że myślałam, że z tego żalu dosłownie pęknie mi serce. Jestem osobą bardzo emocjonalną i uczuciową i przez pierwsze tygodnie nie umiałam ani na chwilę zdystansować się od tych emocji. Zżerało mnie to, spalało. "Czas leczy rany", "Daj sobie czas" - słyszałam ciągle i przecież wiedziałam, że to prawda a jednak w tamtym momencie i stanie mojego ducha uspokojenie skołowanej głowy i poturbowanego serca przerastało mnie podobnie jak akceptacja, że stało się coś nieodwracalnego. Bardzo dobrze Cię rozumiem Cerveza_. Ostatnio natknęłam się na takie zdanie: "Ból po stracie jest tak silny, jak silna była więź". Bardzo się z tym zgadzam. I wiem już, że nie można uciec przed tym bólem, trzeba go po prostu przetrwać. Postanowiłam sobie, żeby wszystko działo się swoim tempem. Podobnie, jak wspomniała InsaneLa - chciałam płakać - płakałam. Chciałam spędzić weekend pod kocem zajadając pizzą - zajadałam. Chciałam gdzieś wyjść, to wychodziłam, ale nie wychodziłam na siłę. Nie robiłam nic na siłę. Dałam czasowi zrobić swoje, po prostu. I nawet nie wiem kiedy przestało mi się chcieć mielić ten temat i użalać nad sobą. Zamiast tego poczułam potrzebę zrobienia sobie wieczoru SPA czy też obejrzenia serialu. Wiecie, czegoś totalnie dla siebie. Pojawiła się myśl, że dość już. Że nie warto. Że swoje wycierpiałam i nie chcę marnować kolejnego wieczoru/soboty/tygodnia na żałobę po czymś, co najwyraźniej nie było na tyle trwałe i silne, żeby przetrwało. Nie chcę zagłębiać się tu w szczegóły, ale dopiero po czasie z dystansem spojrzałam na ten związek i naszą relację. Miłość bywa bardzo ślepa, nawet gdy jest się po 30 Wiele spraw widzę teraz wyraźniej, wyciągnęłam wiele wniosków, dostrzegłam wiele swoich błędów. Taka trochę lekcja życia na przyszłość. O sobie, o tym czego chcę a czego na pewno nie. Aktualnie, po ponad 3 miesiącach tych wewnętrznych burz, huraganów i emocjonalnej sinusoidy, nadszedł spokój. I to nie tak, że mnie to już nie boli, bo boli. Ale nie przesłania mi to świata i nie wywołuje rozpaczy. Zaakceptowałam, że to, co wydawało mi się być miłością życia, było etapem w życiu. Zakończonym w sposób przykry i bez klasy, ale to był jego wybór. Ja ze sobą czuję się dobrze - walczyłam o to, co było dla mnie ważne aż w końcu resztką sił zawalczyłam o siebie. Gdyby w tamtym, najtrudniejszym czasie ktoś mi pokazał ten wpis nie uwierzyłabym, że mogłabym być jego autorką. A nawet jeśli, to z całych sił chciałabym przeskoczyć do tego etapu, aby oszczędzić sobie tamtego wewnętrznego bólu. Całe szczęście, że tak się nie da. To właśnie takie chwile nas kształtują, umożliwiają poznanie samego siebie. Czasem przypominam sobie gdy siedziałam po kilka godzin w aucie na parkingu i wyłam jak zwierz, w niemocy, poczuciu niesprawiedliwości i odrzucenia, gdy nic nie dawało ukojenia a świat nie miał najmniejszego sensu. Wiem, że musiałam to przejść i przetrwać. Ale teraz rozumiem też to, czego nie rozumiałam wtedy - nie cierpi się tak przez mężczyznę, który kocha. Bo ten, który kocha - jest. Trwa, wspiera i jest zaangażowany. Jego nie było, ponieważ takiego wyboru dokonał i choćbym waliła wtedy głową w ścianę, nic by tego nie zmieniło. Może to właśnie sprawiło, że nie tęsknię, nie zadręczam się tym, co robi i z kim. Skoro nie kochał, to co takiego straciłam...? W każdym razie z pewnością odzyskałam siebie dla siebie. Wyciągam wnioski, liżę rany i z nadzieją patrzę w przyszłość. Jeśli mogę dać Wam Dziewczyny jakąś radę, to znalezienie w sobie tych właśnie resztek sił na walkę o siebie. Bo facet najprawdopodobniej sobie pójdzie a to my zostaniemy ze sobą i naprawdę żal poświęcać całej siebie i swojej energii dla kogoś, kto postanowił odejść z naszego życia. Pozdrawiam |
|
|
|
#4594 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 505
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
__________________
RESET |
|
|
|
|
#4595 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
@black_tea55, kurczę.. jak pięknie to napisałaś. Jesteś niesamowicie mądrą kobietą. Mi dojście do miejsca w którym jestem teraz, zajęło 2 lata. Dlatego czapki z głów.
Takie wpisy są tu bardzo, bardzo potrzebne. Dlatego ja od siebie dziekuje, ze podzieliłas sie z nami swoją historią. Ku pokrzepieniu serc. Życzę Ci wszystkiego, co w życiu najpiękniejsze. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 14:09 ---------- Poprzedni post napisano o 13:54 ---------- Cytat:
I ja Ci tego z całego serca życzę zeby go w Twoim życiu nie było. To rozstanie, to najlepsze co mogło Cię spotkać. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#4596 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 3
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
InsaneLa, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa, kochana jesteś Wiesz, najlepsze jest to, że ja przez większość czasu uważałam siebie za bardzo słabą. Nawet po wyprowadzce czy ucięciu kontaktu. To moje uleganie emocjom, płaczliwość i ciągłe wewnętrzne rozedrganie sprawiały, że postrzegałam siebie za największego mięczaka. Teraz patrzę na to inaczej. Kochałam całym sercem i po prostu musiałam tak tę stratę przeżyć. To wcale nie była słabość a opłakiwanie skończonej miłości, do czego miałam prawo. Jego końcowa postawa też nie pozostała bez znaczenia. Daleko mu było do mężczyzny, którym był przez cały związek, pokazał drugie "ja", którym bardzo stracił w moich oczach i łatwiej było mi uporać się z końcem tego związku, choć wiadomo, że zawiedzione zaufanie zawsze bardzo boli. Przyznam, że również utożsamiam się z Twoimi wypowiedziami i odnajduję w nich to, do czego sama powoli dochodzę lub do czego udało mi się dotrzeć właśnie poprzez przeżycie tego bólu, który trzeba przetrwać i przepracować w sobie. Podziwiam Twoją postawę tym bardziej, że trwało to u Ciebie dłużej a co za tym idzie z pewnością było bardziej wyniszczające i śmiem twierdzić, że im dłużej trwa ten stan tym trudniej później się z tego wyrwać i powiedzieć "dość". Tobie się udało i bije z Ciebie ogromna siła, z której wszystkie tu czerpiemy |
|
|
|
|
#4597 | |
|
Czarna owca
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Underground
Wiadomości: 30 058
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Płacz nie jest oznaką słabości. Jesteś super silna, udało Ci się przemówić sobie samej do rozsądku - czy jest coś trudniejszego? Dokonałaś czegoś wielkiego i zwalczyłaś o siebie. Teraz będzie już tylko lepiej |
|
|
|
|
#4598 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: far far away
Wiadomości: 197
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Dziewczyny ja tak dobrze sie trzymalam,naprawde.Ale dzis jest straszna masakra!Bol sciska mnie wszedzie,lzy same plyna do oczu,ciagnie zeby sie odezwac.Jest mi fatalnie!!az zwymiotowalam z tego wszystkiego..Ja chyba jesteem bliska jakiegos szalenstwa...
|
|
|
|
#4599 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 605
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Idź do lekarza/psychologa, bo wymioty nie są błahostką, jak doprowadzasz się do takiego stanu to nim się obejrzysz i zachorujesz na coś, serio.
|
|
|
|
#4600 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
@black_tea55, wiem dokladnie o czym mówisz. 'Nigdy nie wiesz jak silna jesteś, dopóki bycie silną nie pozostanie jedyną możliwością, jaką posiadasz'.
Na początku człowiekowi wydaje się, że nie przeżyje kolejnego dnia. Że serce pęknie na pół, że nie ma już zadnego jutra. Że skończył się świąt. A później okazuje się, że nic nie stanęło w miejscu. Ludzie nadal wstają do pracy, idą po ciepłe bułki do sklepu, autobusy jeżdżą po ulicy, robotnicy wchodzą na rusztowania. Świat się nie zatrzymał. Wszystko dookoła jest takie, jak było. I dzięki Bogu. Bo gdybyśmy miały możliwość włączyć przycisk 'stop', to nigdy nie wiadomo kiedy znowu nacisnelybysmy 'start'. A tak, życie toczy się dalej, po prostu. Później przychodzą małe sukcesy. Na początku tak bardzo prozaiczne, jak wygrzebanie się z łóżka i umycie włosów, pozbieranie porozrzucanych po pokoju chusteczek, włączenie radia- a niech coś gra. Muzyka przeciez łagodzi obyczaje I tak powoli, małymi krokami wraca się na ten życiowy tor. Idzie się po te cieple bułki do sklepu, wsiada do jednego z kilkuset autobusów, które tego dnia znowu okraza miasto, idąc do pracy pozdrawia się tych robotników, którzy rzucą jakieś 'dzień dobry'. Z tego się wychodzi, po prostu. Czasami bardzo długo, ale się wychodzi. Bardzo podoba mi się to co napisalas, 'skoro nie kochal, to co takiego stracilam..?' Nie straciłaś nic, odzyskalas siebie i szanse na nowy, lepszy rozdział w życiu, który mam nadzieje da Ci to, czego zabrakło w poprzednim. I nie, to nie była słabość. Słabością jest nienawiść, zle traktowanie innych, sprawianie ludziom przykrości, zabawa ich uczuciami. Wszystko to, czego mali, słabi ludzie potrzebują żeby poczuć się wielkimi. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
#4601 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 200
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Dzisiaj zjazd i stan depresyjny. W pracy mam problemy, nie wiem, czy mnie nie zwolnią (ale w sumie to taka g.... praca, dorywcza, więc bym się nie zdziwiła, a szukam następnej). Pogoda szara i okropna, leje deszcz. Dowiedziałam się niefajnych rzeczy, mój eks mnie obgaduje przy znajomych, chociaż sam ma inną dziewczynę; miałam jakąś nadzieję, że coś wyjdzie z pewnym kolegą i nie wyszło w sumie, moje przyjaciółki w związkach - jedna w dwuletnim, druga teraz dopiero co zaczyna być z pewnym facetem... W dodatku chciałabym pójść na pewne warsztaty, na które chodzę, bo tam są fajni ludzie i robimy ciekawe rzeczy, ale mój eks też tam bywa i się martwię, że go spotkam. Nie wiem, bez sensu to wszystko. Mam wrażenie, że naprawdę nigdy już nikogo nie poznam.
__________________
Jest gdzieś we mnie miejsce o najniższej możliwej energii, bliskiej zeru, zeru absolutnemu. But I, I need to be by myself; I mean: I sing for myself, I bleed for myself, I breathe for myself. Tego się nie leczy, słowo pękło jak szkło
|
|
|
|
#4602 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
A warsztaty mozesz znaleźć inne. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#4603 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 330
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Czy na tym świecie są normalni , odpowiedzialni i wolni faceci? Szczerze wątpię.
Cerveza ja podobnie jak Ty bez leków nie zasne, długo byłam na l4 do pracy bez hydroxyzyny nie szłam, a i tak ryczalam przy pacjentach. Dzisiaj poszłam do pracy i masakra |
|
|
|
#4604 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 605
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
|
|
|
|
#4605 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#4606 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
@Cerveza_ jestes identyczna jak ja... doskonale wiem co czujesz.
Choc ja dzis po wczorajszej drace mam się chwilowo lepiej. Wczoraj tak bardzo peklam ze dzis juz chyba organizm sie broni bo 2iej takiej akcji mógłby chyba nie przetrwać heh Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
#4607 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 505
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
__________________
RESET |
|
|
|
|
#4608 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Trzymam! Dzis zdecydowanie mam inny nastrój niz wczoraj
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
#4609 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 505
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
__________________
RESET |
|
|
|
|
#4610 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 330
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
|
|
|
|
|
#4611 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#4612 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 36
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Bedzie dlugo bo ja rozgadana dziewczyna
ale chcialam cos dodac tez od siebie, jako tej drugiej strony@Cerveza_ Ja jestem takim twoim bylym. Moze nie zdradzilam, nie oszukiwalam... ale odeszlam. I tez od czasu rozstania dostaje czasem smsy od bylego, ktory nadal nie potrafi sie pogodzic z rozstaniem. Mimo ze jestem i zawsze bylam zwolenniczka odciania sie po rozstaniu od bylych, ucinania kontaktu (choc w moim przypadku sprawa jest o tyle skomplikowana ze nie ma szans na calkowite odciecie, bo laczy nas wspolne srodowisko - ludzie i miejsce), czasem sie zlamie i odpisze, mimo ze wiem ze nie powinnam, wiem ze tylko go to krzywdzi. Ale po ponad 6 latach przyjazni, 5 latach zwiazku... ciezko wyrzucic kogos takiego z zycia, zapomniec o jego istnieniu i byc gluchym, slepym na jego smutek. Ciezko sie nie zlamac czasem czytajac te smsy, nie odpisac, nie zareagowac... majac swiadomosc ze ten ktos przez ciebie cierpi i chcialoby sie przyniesc jakakolwiek ulge- takie bledne kolo... Ale. Wypowiem sie w imieniu tych 'porzucajacych'. Oczywiscie nie wszystkich bo nie chce generalizowac, ale mysle ze wielu by sie ze mna utozsamilo. Podjelismy decyzje o odejsciu bo byly jakies powody. Tez cierpimy, tez atakuja nas migawki z przeszlosci, tez tesknimy, wiemy tez co utracilismy... najczesciej kogos kto - tak jak wy - byl bardzo oddany, na kogo mozna bylo liczyc, kogos kto oddalby nam serce na dloni. Dlatego czasem sie zlamiemy, odpiszemy, wyslemy zyczenia, a nawet damy wciagnac w rozmowe... nie da sie wymazac z pamieci kogos kogo sie pokochalo. Nas tez troche ciagnie do kontaktu, w koncu partner to najczesciej tez przyjaciel (a przynajmniej powinien). Ale rownoczesnie pamietamy powody dla ktorych odeszlismy. Moze to byla roznica piorytetow, moze charakterow, moze pojawil sie ktos trzeci, a moze cos sie wypalilo. I tak, tesknimy, mimo wszystko, mimo odejscia. Brakuje nam tej osoby, ktora opuscilismy. Ja ostatnio rozkleilam sie gdy znalazlam stara pocztowke ze wspolnych wakacji. I wciaz lapie sie na tym ze byly jest pierwsza osoba ktora przychodzi mi na mysl by podzielic sie jakas informacja... przeciez przez tyle lat tak wlasnie bylo Ale my chcemy isc juz swoja droga. I nie wrocimy. Bo byly jakies powody decyzji ktora podjelismy, odkrylismy po prostu ze chcemy czegos innego. I ten sms wyslany, te slowa 'przykro mi, tez mi ciebie brakuje' nie wymaza z glowy tych mysli. Jasne, ze zdarzaja sie powroty i udane zakonczenia. Ale chyba rzadko. Ja juz przerobilam rozstanie i powrot... I nie wyszlo, nie zdolalam zagluszyc mysli pomimo ze bardzo chcialam. Gdybym znow wrocila, wiem ze historia by sie powtorzyla. Za rok, za dwa... ale powtorzyla. Bo predzej czy pozniej te mysli znow zaczelyby glosno krzyczec. I zmarnowalabym mu kolejne lata... bo w tym czasie moglby ulozyc sobie zycie z kims innym, a nie bujac ze mna i finalnie i tak skonczyc tak samo... U mnie nie wydarzylo sie nic zlego, po prostu roznica charakterow. Ale w Twoim przypadku Cerveza- myslisz ze skoro odkryl ze moze ulozyc sobie z kims innym to czy predzej czy pozniej znow nie zakrecilby sie kolo innej? On mial jakies powody by odejsc. I to ze Ciebie mu teraz brakuje - bo to normalne, mnie tez brakuje bylego - nie wymazuje z glowy tych powodow. Moze odkryl ze chce czegos innego. Moze kobiety bardziej szalonej, a moze bardziej spokojnej, a moze stwierdzil ze jednak woli blondynki/wstaw kolor wlosow, cokolwiek. Ale odszedl. On juz potrafi zyc bez ciebie, moze ma juz jakies plany w glowie, i ciebie na pewno w nich juz nie ma. Tak jak w moich nie ma juz mojego bylego, choc nadal o nim nie zapomnialam i dlugo nie zapomne. Po prostu ide, zamierzam isc (bo to nie tak ze taka twarda jestem, tez miewam ciagle kryzysy) dalej. Twoj byly tez. I uwierz mi ze te smsy jego to tylko slowa ktore nic juz nie zmienia. Tez moglabym pisac teraz do bylego jak mi go brakuje, chociaz i tak nie wroce, wspominac, rozmawiac z nim... czulabym sie lepiej majac z nim nadal kontakt, bo cenie go tez jako czlowieka. Ale piszac z nim wiedzialabym ze o ile ja jestem w stanie ten kontakt udzwignac (wlasnie dlatego ze cenie go tez jako czlowieka, no i przede wszystkim to ja odeszlam, czyli ja tego rozstania chcialam), o tyle on nie - bo w nim budzi to nadzieje, ktorych ja na tym etapie nam nie daje. Twoj byly jesli jest - jak mowisz - intelignetnym czlowiekiem powinien zrobic tak samo - DAC CI ODEJSC I BYC SZCZESLIWA. A nie mieszac w glowie a potem klasc sie do lozka z inna. On sie budzi obok innej, a ty wyplakujesz oczy w poduszke i nie spisz. Tak robia tylko ci co nie maja serca a przede wszystkich chyba mozgu. I jeszcze na koniec. Nie szukaj winy w sobie. To nie jest twoja wina. Jak ktos tu pisal, ludzie sie zmieniaja. Moze z czasem odkryl ze woli cos innego. Przede wszystkim wyjdz z domu bo oszalejesz. Zrob cokolwiek. Tez kocham ksiazki, ale moze olej je - wyjdz do ludzi, a nie zamykaj sie sama w domu. I ja tez pare razy uslyszalam - jak jestescie sobie pisani, to bedziecie razem nawet i za 10 lat. Tylko takie myslenie moze bardzo skrzywdzic gdy nagle okaze sie ze to drugie kogos znalazlo i jest szczesliwe. A ty zostajesz wtedy z otwarta w glowie furtka - ale jak to, mielismy byc razem kiedys. Trzeba uwazac zeby nie zostawic sobie otwartej furtki, podczas gdy to drugie niepostrzezenie ja zamknie, dozywotnio. A my zostaniemy w przejsciu nie mogac przekroczyc progu w zadna strone bo ogarnie nas paraliz... ALE JAK TO Wyjdz z domu. Gdziekolwiek. Placz, krzycz, rzucaj przyedmiotami, ale wychodz tez z domu. Sprobuj poznac kogos, jakies kolezanki,pogadac o wszystkim i o niczym, cokolwiek byle sie - kolkwialnie mowiac - odmozdzyc Sorki za potok slow
Edytowane przez morskieopowiesci Czas edycji: 2019-01-02 o 19:21 |
|
|
|
#4613 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 5 188
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Uu, od sylwestra mnie nie było, a tu tyle stron zapisanych. Mój zaczął do mnie wypisywać po 2 mcach braku kontaktu, od świąt pisze prawie co dzień. Niby teraz zrozumiał, że to ze chciał się bawić na melanzach, wcale nie daje mu szczęścia, bo potrzebuje spokoju, wsparcia, żeby efektywnie realizować swoje plany i to na tym mu zależy, a nie jak mu się wydawało na zabawie. Że wtedy nie mógł tego zrozumieć, bo był na innym etapie świadomości - chciał wykaraskać się z problemów w domu i miał w głowie, że po wyprowadzce (miesiąc temu) odbije sobie te 4 lata stresu i smutku. Dopiero gdy marzenie wyjazdu się spełniło, mógł robić co chce, to zrozumiał, że wcale tego nie chce.
Ja oczywiście na każdy taki wywód przypominałam mu powody, dla których mnie zostawił - to nie to, kocham cię ale to nie wystarcza, nie umiem sobie wyobrazić, że to na zawsze. Skopiowałam do schowka, capslockiem, i w odpowiednich momentach wklejalam. On że jest słaby, że ucieka od osób, które go kochają, że boi się zaangażowania, bo to duża odpowiedzialność - i że u jego rodziców też przez 19 lat było spoko jak u nas, a potem wyszło co wyszło czego był świadkiem przez ostatnie lata (5-6) (długi, ciągle kłótnie). Że się tego boi. Ja przypomnienie, że to nie to. W sylwestra pisał, że mnie kocha, że s☠☠☠☠☠☠☠ił to, że tęskni, że nie mógłby mieć lepszej żony niż ja. Dzwonił, chciał o nas rozmawiać, ja butnie (po alkoholu ) przypominałam jego wątpliwości. Rozłączyłam się, dzwonił znowu. Potem z 4 razy. Straciłam cierpliwość i powiedziałam, że pogadamy na trzeźwo, bo chcę iść tańczyć. Następnego dnia dzwonił i znowu swoje. Dziś pisaliśmy. Napisałam mu, że kochał swoją byłą (przede mną) z która był w liceum przez 2,5 roku i nie chciał się z nią rozstawać, też,była dla niego dobra i kochana jak ja, i kochał ją, więc to było "to". I niech sobie porowna tamto do tego co czuł będąc ze mną w związku. Bo teraz tylko mu się wszystko wydaje, bo tęsknota, a nie pokocha mnie na zawołanie, bo akurat czuję się samotny tam w tym mieście. |
|
|
|
#4614 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 322
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Czyli Ty definitywnie nie chcesz powrotu ?
|
|
|
|
|
#4615 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 5 188
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Aha i że jego przyjaciel też wywierał na nim presję, że koniecznie musi zadecydować już teraz szybko, żeby nie marnować mi lat. Że te oczekiwania wszystkich, ta sprawa z rodzicami - to sprawiło, że uciekł rakiem, bo to za duża odpowiedzialnosc i co z tego, że teraz jest dobrze, skoro np za 5 lat nie będzie i "zmarnuje mi lata".
Julia, bo wciąż powtarzam sobie w głowie powody, przez które mnie zostawił. |
|
|
|
#4616 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Nie tak wygląda miłość. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#4617 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 5 188
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Najgorsze jest to, że wszystko w życiu jest relatywne i zależne od doświadczeń. Ktoś powie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ktoś inny - że do trzech razy sztuka. Jak kocha to nie zostawia. Puść wolno, jak kocha - jest twój. O miłość trzeba walczyć bo nie bierze się ona z powietrza. Lepiej odpuścić, bo pękniętego wazonu nie da się skleić. Trwajcie w wierze. Odgrzewany kotlet. Co mi pozostaje? Własny rozum a w nim to samo. Czyli nic.
|
|
|
|
#4618 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 322
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Może teraz rzeczywiście pobył trochę sam i zatęsknił,bo zwyczajnie się przestraszył . Ty byłaś pod ręką i uznał,że najszybciej ukoisz jego uczucia.
|
|
|
|
|
#4619 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 5 188
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Cytat:
Mam teraz świetną pracę, o czym on wie. Musiała mu ta tesknota przeslonic mózg całkowicie, żeby myślał, że rzucę pracę i tam przyjadę, a on za jakiś czas się rozmyśli😁
|
|
|
|
|
#4620 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 59
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX
Morskieopowieści załamałaś mnie
Widziałam dzisiaj swojego byłego z jego nowym obiektem westchnień, jest inna niż ja.. Ładniejsza....Nie jestem taka ładna ja ona.. Aua... Myślałam, że po tej przerwie już po mnie spłynie, byłam spokojna, a teraz znowu 'panicznie boje się' wracać na uczelnie, ja nikogo nigdy nie znajde, mimo, że mnie strasznie skrzywdził, nie zaufam nikomu, nie otworze sie przed nikim, mnie nawet komplementy nie cieszą bo szukam w nich 'haczyka' i nawet nie potrafie udawać, że jest ok, strasznie po mnie widac, ze nie jest okej, ze jestem smutna to kto mnie zechce taką, to nie fair.. A już myślałam, że z nowym rokie sobie z tymi emocjami poradze.. |
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:54.






Płacz nie jest oznaką słabości. Jesteś super silna, udało Ci się przemówić sobie samej do rozsądku - czy jest coś trudniejszego?
Dokonałaś czegoś wielkiego i zwalczyłaś o siebie. Teraz będzie już tylko lepiej 





) przypominałam jego wątpliwości. Rozłączyłam się, dzwonił znowu. Potem z 4 razy. Straciłam cierpliwość i powiedziałam, że pogadamy na trzeźwo, bo chcę iść tańczyć.

